13. Zemsta jest słodka




Statek Nemesis

Wyjeżdżając z portalu Carmen od razu zrobiła gwałtowny skręt by zrobić miejsce dla Knock Out'a, który pojawił się tuż za nią i jak zwykle musiał ostro dać po klockach, by nie zaliczyć bliskiego spotkania ze ścianą.

- Ty chyba nie umiesz wolno jeździć, co? – uśmiechnęła się dziewczyna wysiadając z samochodu

- Jakoś nie mam do tego cierpliwości. – odparł medyk transformując się w robota – Zanieście Darkfire'a do zabiegowego, a Starscream'a do izolatki. – polecił Vehiconom – I obu unieruchomcie.

- Co podałeś Starscream'owi? A właściwie wstrzeliłeś?

- Środek usypiający. Zamontowałem sobie taki mały, przydatny gadżet. Mogę zwalić przeciwnika z nóg nawet go nie dotykając.

- Pomysłowe.

Knock Out przykucnął przy dziewczynie. Dopiero teraz zauważył, że Carmen ma rękę uwalaną krwią.

- Darkfire ci to zrobił? - wskazał na zakrwawione ramię

- Tak. Ale nie martw się, to wygląda gorzej niż jest w rzeczywistości. Rana już nie krwawi, a to najważniejsze.

- Tak czy inaczej trzeba cię opatrzeć.

Knock Out transformował się z powrotem w samochód. Carmen wsiadła do środka i ruszyli labiryntem korytarzy. Medyk zawiózł dziewczynę do swojej kwatery, a następnie pojechał do swojej pracowni. Na stole operacyjnym leżał Darkfire przypięty do niego elektromagnetycznymi kajdanami. Odzyskał już przytomność i rozpaczliwie próbował się wyswobodzić.

- Co to ma znaczyć? – wrzasnął widząc Knock Out'a – Od kiedy to unieruchamiasz swoich pacjentów?

- Pacjentów nie unieruchamiam. Ale takie mendy jak ty, zawsze! – odparł medyk podchodząc do niego bliżej i oglądając ranę zadaną przez rakietę Starscream'a – Paskudna dziura... - posłał Darkfire'owi złowieszczy uśmiech – Zdaje się, że będę musiał w tobie trochę pogrzebać... lecz tym razem nie licz na to, że podam ci znieczulenie... - powoli cedził każde słowo.

Z wielką satysfakcją ujrzał przerażenie w optykach swojego brata. Z uśmiechem sadysty podłączył czarnemu botowi dwie kroplówki z Energonem.

- To na wzmocnienie. Żebyś mi za szybko nie zemdlał.

Sprawdziwszy, że Starscream leży przypięty do łóżka w izolatce, wyjął z szafki wodę destylowaną i gaziki do wycierania Energonu. Kierując się do wyjścia rzucił Darkfire'owi rozbawione spojrzenie.

- Pa kotuś! – uśmiechnął się posyłając mu całusa – Niedługo wrócę i wtedy się zabawimy! Tylko nigdzie mi nie ucieknij! – zachichotał złośliwie i opuścił pomieszczenie.

Na wszelki wypadek zablokował wejściowe drzwi kodem, aby jakiś przypadkowy Decepticon nie uwolnił Starscream'a i Darkfire'a po czym transformował się i popędził do swojej kwatery.

Gdy wszedł do środka zobaczył Carmen siedzącą na jego łóżku. Dziewczyna opierała się o ścianę i słuchała muzyki z komórki. Miała przymknięte oczy, a palcami wybijała szybki rytm, jednocześnie cicho śpiewając:

Why do you believe in monsters?
Why do you believe in hell?
Why do you believe in love divine?
In your dark and twisted mind

Knock Out zmniejszył swój rozmiar, usiadł obok i delikatnie dotknął jej ramienia. Dziewczyna gwałtownie podskoczyła, jednocześnie odtrącając jego dłoń.

- Kurwa mać, Knock Out! Ale mnie przestraszyłeś! – warknęła zdejmując słuchawki

- Sorry śliczna, ale jak inaczej miałem sprowadzić cię do rzeczywistego świata? Co cię tak nagle naszło na słuchanie muzyki?

- Muzyka mnie uspokaja i pomaga odreagowywać stres. A twój chory na procesor braciszek zafundował mi dzisiaj co najmniej roczną dawkę!

- Dostanie za swoje. Już ja się o to postaram! Carmen dlaczego mnie powstrzymałaś, kiedy chciałem go zabić? – spytał Knock Out

- Po prostu nie chciałam, żebyś przez niego stał się mordercą. Szkoda sumienia na takiego śmiecia.

- Najpierw trzeba je mieć! – uśmiechnął się bot nasączając gazik wodą – Pokaż tę rękę maleńka.

- Tak właściwie, to skąd wiedziałeś, że jesteśmy na tym parkingu? – chciała wiedzieć Carmen

- Soundwave zauważył sygnał twojego komunikatora w pobliżu sygnału Darkfire'a. Na szczęście postanowił poinformować mnie o tym fakcie. Od razu zorientowałem się o co może chodzić temu psycholowi i niezwłocznie udałem się na miejsce. – odparł Knock Out delikatnie przemywając długie skaleczenie – Ale w życiu nie przyszło by mi do procesora, że będzie chciał cię zgwałcić!

- W takim razie muszę też podziękować Sound'emu. Nawet myśleć nie chcę jakby się to wszystko skończyło, gdybyś się nie zjawił.

- Nie myśl już o tym iskierko. – odparł medyk i przytulił dziewczynę - Obiecuję ci, że nie dopuszczę do tego, by podobna sytuacja miała miejsce. Darkfire już nigdy więcej cię nie tknie.

- A niby jak zamierzasz mi to zagwarantować? – spytała Carmen wtulając się w Knock Out'a – Obawiam się, że nie zrezygnuje z dążenia do przejęcia władzy i dalej będzie robił różne podchody, żeby zmusić cię do rezygnacji ze stanowiska.

- Nie martw się słoneczko. Najbliższe dni spędzi przykuty do łóżka w izolatce, a potem zamknę go w areszcie. Należy mu się za to, co próbował zrobić! – medyk niespiesznie głaskał dziewczynę po plecach.

W jego ramionach Carmen poczuła się bezpieczna jak nigdy dotąd. Dzięki bliskości Knock Out'a, powoli przestawały ją gnębić bolesne wspomnienia tej nocy. Przypomniała sobie jednak, że nie tylko Darkfire stanowi dla niej zagrożenie.

- A co ze Starscream'em? – spytała – Jego też zamkniesz w areszcie?

- Muszę się zastanowić. Ładnie go poszczułaś na Darkfire'a ty moja mała spryciaro! – uśmiechnął się ciepło bot i przytulił ją mocniej

- To była czysta improwizacja!

- Za to jaka udana! Dzisiejszej nocy wzajemnie wyratowaliśmy się z opresji. Co do Stara, to przypomnę mu lekcję pokory. - uśmiechnął się diabolicznie - Mam nadzieję, że w końcu zrozumie, że nie tak łatwo pozbawić mnie władzy. A dla twojego bezpieczeństwa przydzielę ci ochronę. Tak na wszelki wypadek. I poproszę Shockwave'a, aby skonstruował dla ciebie jakąś broń.

- Cudownie! Mam już dość tej bezbronności i traktowania mnie jak karty przetargowej!

- Obiecuję, że zrobię wszystko, aby cię ochronić moja ty kochana iskierko. - Knock Out delikatnie pogłaskał Carmen po policzku, po czym pochylił głowę i pocałował ją czule.

Dziewczyna odwzajemniła pocałunek całkowicie zatracając się w niezwykle przyjemnym doznaniu przynoszącym upragnione ukojenie. Jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki poczuła się niebywale szczęśliwa. Cieszyła się, że ma przy sobie kogoś, na kim może polegać, kto potrafi ją pocieszyć i zapewnić bezpieczeństwo. Poczuła jak w jej sercu rozlewa się gorący żar... "Płomienie miłości*" - przemknęło jej przez myśl, zresztą całkiem trafnie.

Bo kochała Knock Out'a. Miała wrażenie, że to uczucie z każdą chwilą staje się coraz silniejsze. Tak silne, że niemal zapierające dech w piersi. Pragnęła jego bliskości na wszelkie możliwe sposoby. Będąc przy nim rozpalała się niczym wlatująca w ziemską atmosferę kometa. Nawet nie zauważyła, kiedy znalazła się pod całującym ją botem. Otrzeźwiło ją dopiero zetknięcie z zimną i twardą powierzchnią jego łóżka.

- Musimy pomyśleć o kupieniu ci jakiegoś materaca i pościeli! - zachichotała przerywając pocałunek - Jakiś grzejnik też by się przydał!

Knock Out popatrzył na nią z miną mówiącą "No nie wierzę!", na co dziewczyna wybuchła głośnym śmiechem.

- Szkoda, że nie widziałeś swojej miny!

- No i zepsułaś cały nastrój. – uśmiechnął się bot – A mogło być tak przyjemnie!

- Dopóki nie wprowadzisz tu jakichś znośnych standardów, nie licz na żadne przyjemności!

- Ty mała szantażystko!

- Uczę się od twoich kumpli! – wypowiadając słowo kumple dziewczyna zrobiła gest „widełek"

- Cieszę się, że nie opuszcza cię dobry nastrój. – uśmiechnął się Knock Out – Mam propozycję. Wrócisz do siebie, a ja w tym czasie odpowiednio zajmę się Darkfire'em. Czeka go baaardzo trudna operacja. Trudna dla niego rzecz jasna! A jak z nim skończę, wpadnę do ciebie. Co ty na to maleńka?

- A mogę pójść z tobą i sobie popatrzeć? - spytała Carmen

- Jesteś pewna, że chcesz to oglądać? To nie będzie przyjemny widok.

- Tak. Za to co chciał mi zrobić, chętnie zobaczę jak cierpi! - w spojrzeniu dziewczyny pojawiła się mściwa satysfakcja.

- To jedziemy!

Knock Out pomógł jej zejść ze swojego łóżka, po czym transformował się. Carmen wsiadła do czerwonego auta i ruszyli w stronę sali operacyjnej.

- Tak na marginesie, to kto do ciebie dzwonił? - zainteresował się medyk

- Optimus. Pewnie chciał nam powiedzieć o kamerach monitoringu.

- Ci wojskowi, którzy pojawili się na miejscu już wiedzą, że wersja tego... jak mu tam...

- Fowlera.

- ...to ściema. - dokończył Knock Out - Ale nie mają szans nas namierzyć.

- Mam nadzieję. Przypuszczam, że albo chcieliby was pozabijać, lub - co wydaje mi się bardziej prawdopodobne - robiliby na was różne badania by poznać sekrety waszej budowy.

- Nie martw się. Nemesis posiada mnóstwo zabezpieczeń, które uniemożliwiają jego zlokalizowanie. Nic nam tu nie grozi.

- Tu nie, ale na Ziemi i owszem. Obiecaj mi, że będziesz ostrożny. Widzieli twój alt-mode.

- Obiecuję.

Gdy dojechali do zatoki medycznej, Knock Out odblokował drzwi i weszli do środka.

- Kochanie wróciłem! - oznajmił radośnie posyłając unieruchomionemu Darkfire'owi uśmiech sadysty.

Podsadził Carmen na stojącą obok stołu operacyjnego szafkę, a sam zaczął przygotowywać niezbędne narzędzia. W międzyczasie podłączył rannemu botowi jeszcze jedną kroplówkę z Energonem.

- Coś taki milczący braciszku? - kpił medyk kompletując zestaw narzędzi - Na parkingu byłeś o wiele bardziej rozmowny!

- Tylko spróbuj kroić mnie na żywca, a przysięgam na Wszechiskrę, że zniewolę twojego węglowca, a ciebie przerobię na części zamienne! - warknął Darkfire

Knock Out uśmiechnął się tylko na tę uwagę. Podszedł do stołu operacyjnego, włączył lampy i nakierował je na pole operacyjne.

- Obawiam się, że nie będziesz miał okazji spełnić swoich gróźb. - nachylił się nad swoim bratem i spojrzał prosto w jego optyki - Jesteś teraz zdany na moją łaskę lub niełaskę. A zdecydowanie popadłeś w to drugie. Zastanawiam się, czy po przeprowadzeniu zabiegu nie dorwać się do twojej iskry...

- Więc zrób to od razu ty cholerny sadysto! - prychnął czarny mech.

Próbował zgrywać twardziela, lecz medyk doskonale wyczuwał jego przerażenie co napawało go ogromną satysfakcją. Po tylu latach role się wreszcie odwróciły.

- O nie... - Knock Out wrócił do kompletowania narzędzi - Najpierw zapłacisz mi za te wszystkie traumy, których przez ciebie doświadczyłem. Za każdym razem kiedy znęcałeś się nade mną i upokarzałeś mnie, marzyłem o dniu, w którym ci się za to odwdzięczę. - przysunął do stołu operacyjnego wózek, na którym leżała taca z narzędziami - I ten dzień właśnie nadszedł!

Carmen z ciekawości zerknęła na tacę. Pełno na niej było różnego rodzaju i wielkości wierteł, pęset, obcęgów, zacisków, końcówek do wkrętarki, rozwieraczy, tarcz z ząbkowanymi krawędziami, nożyków, które wyglądały na niezwykle ostre i jeszcze parę jakichś przyrządów, których nazw i zastosowania nie znała. Na ten widok dziewczynę przeszedł dreszcz. Zdecydowanie nie chciałaby być na miejscu Darkfire'a. Knock Out podszedł do rannego bota, transformował rękę w piłę tarczową i uruchomił ją.

- To co braciszku? Zaczynamy zabawę! - uśmiechnął się szeroko zbliżając wirujące ostrze do zewnętrznej warstwy opancerzenia Darkfire'a.

- Niech cię rdza pochłonie ty jebany sadysto! - warknął Darkfire

- To operacja, a nie koncert życzeń!

Darkfire zaczął szarpać się rozpaczliwie próbując się uwolnić. Nie wzruszony medyk nacisnął jakiś przycisk na konsoli sterującej i ze stołu wysunęły się grube, mocne pasy, którymi skutecznie unieruchomił szamoczącego się bota.

- To na niegrzecznych pacjentów! - uśmiechnął się do swojego brata - Dla swojego dobra powinieneś leżeć nieruchomo, żebym cię dodatkowo nie uszkodził.

Knock Out ponownie uruchomił piłę i przytknął wirujące ostrze do poszycia Darkfire'a. Rozległ się nieprzyjemny dźwięk ciętej blachy, a w powietrze wystrzeliły snopy iskier. Czarny mech naprężył się czując ostry ból, który momentalnie rozszedł się po jego obwodach. Knock Out niespiesznie wycinał spory fragment obudowy, by odsłonić pole operacyjne. Gdy skończył, odłożył go na oddzielny wózek.

Carmen podeszła bliżej, by przyjrzeć się, jak w środku wygląda Transformer. Okazało się, że karoseria to tylko pierwsza warstwa ochronna. Pod nią znajdowała się kolejna, zbudowana – jak od razu domyśliła się dziewczyna - z niezwykle wytrzymałego materiału jakim jest włókno węglowe. Nic dziwnego, że wielkie roboty były takie wytrzymałe na obrażenia.

Knock Out zastąpił swoją piłę laserem i zaczął rozcinać główną warstwę ochronną. Darkfire drgnął gwałtownie czując kolejną falę przytłaczającego bólu. Carmen widziała, że ze wszystkich sił stara się opanować by nie krzyczeć, jednak po kurczowo zaciśniętych zębach i optykach widać było, że bardzo cierpi.

"Dobrze ci tak!" - pomyślała - "Należy ci się za to jak traktowałeś Knock Out'a i za to, co chciałeś mi zrobić!"

- Jak tam braciszku? Podoba ci się zabawa? - drwił medyk - Słyszałem, że lubisz mocne wrażenia, więc powinieneś być zachwycony!

- Zapłacisz mi za to! - warknął Darkfire - Będziesz wył z bólu jak wezmę cię w obroty! A jak z tobą skończę, zostanie z ciebie kupa nic nie wartego złomu!

Knock Out tylko roześmiał się na tę groźbę.

- Wył z bólu to zaraz ty będziesz! Mogę ci to zagwarantować! - stwierdził zdejmując główną warstwę ochronną.

Pod nią Carmen dostrzegła niesamowitą mozaikę z niewielkich, acz bardzo licznych i gęsto ułożonych, zaopatrzonych w wentylatory radiatorów** pomiędzy którymi biegły drobne, przezroczyste przewody wypełnione krążącym Energonem. Tylko w miejscach, gdzie na zewnętrznej obudowie znajdowały się kraty wylotowe, radiatory były o wiele większe niż pozostałe.

"To dlatego Transformery są takie ciepłe" - pomyślała Carmen - "Nic dziwnego, że Knock Out tak cudownie grzeje."

- Chcesz dowiedzieć się czegoś o naszej anatomii? - usłyszała pytanie medyka

- No jasne! - Carmen podeszła bliżej, by mieć lepszy widok

- Nie jestem jakimś pierdolonym eksponatem naukowym! - wydarł się Darkfire

Zarówno Knock Out jak i Carmen kompletnie go zignorowali.

- To, na co teraz patrzysz to warstwa zabezpieczająco-izolacyjna. Okrywa wewnętrzne mechanizmy i odpowiada za regulację temperatury. Poza tym jest niezwykle gęsto naszpikowana czujnikami bólowymi. - mówiąc ostatnie zdanie Knock Out uśmiechnął się diabolicznie - To jedno z naszych zabezpieczeń przed niezauważonym wniknięciem do środka Scrapletów.

- A czemu ma tyle przewodów z Energonem? - zainteresowała się dziewczyna - Czy to ma związek z termoregulacją?

- Przepływając obok radiatorów Energon oddaje do nich swoje ciepło i w ten sposób schładzamy się. Kiedy jest zbyt zimno, wentylatory przestają pracować, a ciepło z radiatorów ogrzewa nasze ciała. - tłumaczył medyk - No, ale dosyć tej lekcji anatomii. Pacjent czeka!

Knock Out wziął z tacy ostry nożyk i nachylił się nad Darkfire'em. Z wielką precyzją zaczął rozcinać warstwę izolacyjną pomiędzy radiatorami, czemu towarzyszyły wrzaski bólu operowanego bota, który nie zdołał już nad sobą zapanować. Z porozcinanych przewodów zaczął tryskać Energon. Medyk szybko zaciskał uszkodzone końce specjalnymi klamrami by ograniczyć utratę życiodajnego płynu i kontynuował zabieg. Wrzaski Darkfire'a przeszły w bolesne zawodzenie tak głośne, że Carmen miała ochotę zatkać sobie uszy.

- Możesz wrzeszczeć o pół tonu ciszej? – odezwał się Knock Out – Zaraz mi się tu zleci całe Nemesis!

- I bardzo dobrze! Niech wiedzą jakiego sadystę mają za dowódcę! – sarknął Darkfire

- To by ich tylko nauczyło respektu przede mną!

Medyk zakończył odpreparowywanie kolejnej warstwy, odsłaniając wnętrze bota. Oczom Carmen ukazał się niesamowity widok. Pierwsze na co zwróciła uwagę, to światłowody. Całe mnóstwo światłowodów, które nieustannie przewodziły impulsy świetlne o różnych częstotliwościach i barwach. W tej chwili przeważały pulsujące z wielką szybkością sygnały w czerwonym kolorze. Dziewczyna domyśliła się, że mogą one mieć związek z bólem jakiego doświadczał Darkfire. Światłowody łączyły ze sobą elektroniczne podzespoły o niezwykle skomplikowanej budowie osadzone na sieci aluminiowych wsporników. W miejscu, gdzie trafił pocisk Starscream'a znajdował się duży, przedziurawiony zbiornik od którego odchodziły grube rury, stopniowo zmniejszające swój przekrój i łączące się z przewodami w których płynął Energon. Knock Out uważnie przyjrzał się uszkodzonemu pojemnikowi.

- Spodziewałem się tego. Bak Energonu do wymiany. – zawyrokował, po czym oddalił się do sąsiedniego pomieszczenia

- Cieszy cię moje cierpienie, co? Węglowcu? – odezwał się Darkfire gdy zostali sami

- Gdybyś nie był takim skurwysynem, to nawet bym ci współczuła. – odparła dziewczyna

- Poczekaj no tylko, jak odzyskam wolność! Szybko zatkam ci tę twoją niewyparzoną buźkę!

- Marz dalej zboku!

W tym momencie wrócił Knock Out niosąc nowy bak. Odłożył go na wózek, po czym wymienił kroplówkę z Energonem.

- Po cholerę mi następna kroplówka? – warknął Darkfire – Chcę zemdleć i nie czuć tego bólu!

- Właśnie po to, abyś nie zemdlał braciszku! Czeka cię jeszcze sporo atrakcji! – zachichotał złośliwie medyk – Byłoby szkoda, gdybyś je przegapił! – to mówiąc transformował rękę w piłę i rozpoczął procedurę usuwania uszkodzonego zbiornika.

Pokój medyczny ponownie wypełnił wrzask bólu Darkfire'a gdy Knock Out zaczął przecinać rury odchodzące od baku. Energon zaczął bryzgać na wszystkie strony, kiedy medyk uszkodził kilka przewodów. Nie przerywając pracy sięgnął po zaciski by zatamować spory wyciek.

- Kurwa mać Knock Out! Błagam, daj mi znieczulenie! – zawodził Darkfire

Przeszywający go ból był okropny. W tej chwili przeklinał fakt, że Transformery posiadają sensory umożliwiające czucie.

- Przestań wrzeszczeć, bo cię zaknebluję! Zobacz jak to fajnie jest cierpieć! A ty odczuwasz z a l e d w i e fizyczny ból! Wierz mi, jest dużo łatwiejszy do zniesienia niż ból psychiczny, którego miałem przez ciebie aż nadto! – krzyknął medyk

Wrzaski Darkfire'a tylko przybrały na sile. W połączeniu z widokiem bryzgającego Energonu sprawiły, że Carmen poczuła się słabo.

- Co się tu wyrabia do jasnej cholery? – do pomieszczenia wszedł Breakdown

- Miałeś wypoczywać! – ofuknął go Knock Out nie przerywając operacji

- Nie da się przy tych wrzaskach!

- Breakdown dobrze, że jesteś. – ucieszyła się na jego widok Carmen – Odstawisz mnie do centrum dowodzenia? Chciałabym wrócić do domu.

- Już się napatrzyłaś? – uśmiechnął się Knock Out na chwilę przerywając zabieg i odwracając się do niej.

Jego obficie ociekające Energonem ostrze sprawiło, że dziewczynie zrobiło się niedobrze.

- Nie przypuszczałam, że jestem wrażliwa na widok Energonu. – zdołała wykrztusić

- Ostrzegałem, że to nie będzie przyjemny widok.

- Nie przypuszczałam, że aż tak. Jakby co, będę u siebie.

- To do zobaczenia!

Knock Out wrócił do przerwanego zabiegu, Breakdown natomiast zabrał Carmen i skierował się do centrum dowodzenia.

- Jak widzę, sporo mnie ominęło. – zagaił

- Żebyś wiedział! Tej nocy nie zapomnę do końca życia!

- Co się stało?

Carmen w wielkim skrócie opowiedziała mu o tym, co się wydarzyło.

- Knock Out przywalił Darkfire'owi i chciał pozbawić go iskry? – roześmiał się Breakdown – Że też ja tego nie widziałem! No, no! Doktorek zaczyna pokazywać pazurki! Ale nie dziwię mu się po tym, co wydarzyło się pomiędzy nimi w przeszłości.

- W sumie to ja też.

- Opowiedział ci o swoim dzieciństwie?

- Tego piekła nie nazwałabym dzieciństwem. Dobrze, że zareagowałeś, gdy Darkfire i jego banda urządzili sobie na nim lincz.

- Nigdy nie przechodzę obojętnie, gdy ktoś znęca się nad słabszymi. – Breakdown momentalnie spoważniał – Od czasu kiedy... nie ważne. Nie mam dziś nastroju na wracanie do przeszłości. Opowiem ci kiedy indziej, zgoda?

- Jasne. Kiedy tylko będziesz chciał.

Gdy znaleźli się w centrum dowodzenia, Carmen poprosiła Breakdown'a, żeby podszedł z nią do Soundwave'a, który jak zwykle przeglądał jakieś dane w komputerze.

- Soundwave?

Bot natychmiast odwrócił się w ich stronę.

- Możesz wziąć mnie na rękę? – poprosiła dziewczyna

Soundwave wahał się przez chwilę zaskoczony jej prośbą, ale po chwili zrobił co chciała. Dziewczyna spontanicznie przytuliła się do niego wprawiając mecha w jeszcze większe osłupienie.

- Dziękuję!

- Za co? – odezwał się wygenerowanym głosem Starscream'a

- Może nie wiesz, ale wyratowałeś mnie dzisiaj z niezłych tarapatów! Dzięki, że zwróciłeś uwagę na to, że mój sygnał i sygnał Darkfire'a są blisko siebie i powiadomiłeś o tym Knock Out'a! Gdybyś tego nie zrobił, spotkałoby mnie coś strasznego. Naprawdę dziękuję ci z całego serca!

Na ekranie zakrywającym twarz bota pojawił się uśmiechnięty emotikon.

- Drobiazg! – tym razem wygenerowany głos należał do Knock Out'a

- Otworzysz mi most ziemny? Chciałabym wrócić do domu.

Soundwave tylko skinął głową i postawił dziewczynę na podłodze. Carmen wsiadła do samochodu i uruchomiła silnik.

- To do zobaczenia! – uśmiechnęła się, gdy pośrodku pojawił się portal

- Do rychłego! – odpowiedział Breakdown

Wjeżdżając w otwarty most dziewczyna zobaczyła, że Soundwave macha jej na pożegnanie.

***

Gdy Starscream się ocknął, pierwsze co zauważył to że znajduje się w izolatce obok pokoju medycznego. A więc jednak Knock Out go nie otruł. Musiał mu wstrzelić środek usypiający. Seeker spróbował wstać i wtedy zorientował się, że jest przypięty do łóżka. Niedobrze! Natychmiast przypomniał sobie ostatnią „lekcję pokory" jaką urządził mu medyk. Obawiał się, że za próbę przejęcia władzy Knock Out potraktuje go o wiele gorzej. Musi wymyśleć coś, co pozwoli mu uniknąć kolejnej kary. Tylko co?

„Myśl Star, myśl! Bo inaczej będzie bolało! " – dopingował się.

Nagle z pokoju medycznego dobiegł go głośny wrzask Darkfire'a. Był to ewidentnie krzyk bólu. Co ten sadystyczny medyk mu robi? Iskrę Starscream'a przeszył strach. Słuchając odgłosów dochodzących z sąsiedniego pomieszczenia, za żadne skarby nie potrafił się skupić. Był za to coraz bardziej przerażony.

- Kurwa mać Knock Out! Błagam daj mi znieczulenie! – usłyszał zawodzenie Darkfire'a

Znieczulenie? Czyżby medyk operował swojego brata na żywca? Zawsze odgrażał się, że to zrobi, ale nigdy nie posunął się aż tak daleko! Kolejna fala okropnych wrzasków dotarła do audioreceptorów Starscream'a. Darkfire krzyczał i wył coraz głośniej...

„Ja pierdolę, jak tu się skupić w tych warunkach?" – pomyślał Seeker

Choć Darkfire był jego największym rywalem do przejęcia dowodzenia, to Starscream współczuł botowi. Nikomu nie życzyłby takiego cierpienia, jakie musiał powodować zabieg operacyjny bez narkozy. Nagle przyszła mu do głowy okropna myśl. A jeśli Knock Out i jemu zafunduje coś takiego? Nie! Nie możliwe! Przecież jemu nic nie jest! Ale - jak się właśnie przekonał – medyka było stać na wszystko. Przerażenie Seeker'a podsycane okropnymi wrzaskami dobiegającymi z sali operacyjnej osiągnęło swoje apogeum. Aż tu nagle po drugiej stronie drzwi zapadła głucha cisza. Czyżby Darkfire zemdlał z bólu? A może Knock Out uciszył go na zawsze?

„Nie no Starscream, nie świruj!" – zganił się w myślach – „Może i jest z niego sadysta, ale na pewno nie morderca!"

Przerażenie bardzo utrudniało Seeker'owi logiczne myślenie, ale brak ciągłych wrzasków dochodzących z sąsiedniego pokoju sprawił, że powoli zaczął się uspokajać. Zastanawiał się, jakby tu podejść Knock Out'a by tym razem darował mu karę. Niestety, jak na złość żaden ciekawy pomysł nie chciał mu przyjść do głowy.

Jego rozmyślania przerwało nagłe rozsunięcie się drzwi. Starscream omal nie jęknął ze strachu. W progu stanął porządnie obryzgany Energonem Knock Out trzymający w ręce swój paralizator. Widząc, że Seeker się już obudził, uśmiechnął się diabolicznie.

- Dzień dobry Gwiazdeczko! – powoli wszedł do izolatki - Wydaje mi się, że ostatnia kara niczego cię nie nauczyła... Musimy zatem powtórzyć lekcję pokory.

________________________________________________________________________________

* Chodzi o piosenkę Fancy - Flames of Love

** Radiator - odprowadza ciepło z układu z którym się styka. Jest wiele rodzajów radiatorów. Wyglądają na przykład tak:

Taka ciekawostka: kaloryfery to też radiatory ;)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top