2.
Sierżant Ramirez wszedł do sali obrad, choć nie bardzo miał na to ochotę. Obecnie został przydzielony do sprawy niejakiej Lily Bouviere zamieszanej w zabójstwa kilkunastu osób. Może i bardziej by mu zależało na jej złapaniu, gdyby była typowym mordercą i zabijała niewinne osoby. Ale nie, baba się uparła polować na psychopatycznych morderców. I jak na razie radziła sobie nieźle, wykańczając jednego po drugim. W prywatnej opinii Ramireza, to kobieta powinna dostać jeszcze medal za oczyszczenie świata z części świrów. Nie mówiąc już o tym, że praca jego i jego kolegów z wydziału stała się łatwiejsza, odkąd nie muszą już szukać takich sław jak Jeff The Killer czy Bloody Painter.
- Siadaj Ramirez - powitał go chłodno jego szef, porucznik Johnes - I nie spóźniaj się następnym razem. Chyba, że chcesz trafić do archiwum. Dobra, zaczynamy.
Lily Bouviere, urodzona dwudziestego dziewiątego maja tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego drugiego roku. Córka Kate i Jamesa Bouviere'ów, oboje rodzice nie żyją. Miała starszą siostrę, która zginęła podczas masakry w akademiku, dokonanej przez Helena Otisa aka Bloody Paintera. W chwili zaginięcia wyglądała tak - Johnes wskazał na fotografię przypiętą do tablicy.
Ramirez przyjrzał się zdjęciu wyciągniętemu z akt. Widniała na nim podobizna ślicznej nastolatki o brązowych włosach i niebieskich oczach. Delikatna i niewinna dziewczyna, która przemieniła się w morderczynię bez skrupułów.
- Ramirez, miałeś zapoznać się z aktami sprawy jej zaginięcia. Co ustaliłeś i jakie masz hipotezy?
- No niewiele dało się ustalić, poza tym, co zeznali świadkowie. Rodzice zeznali, że w dniu zaginięcia Bouviere wyszła do szkoły tak jak zawsze. Zeznania nauczycieli oraz jej kolegów potwierdziły, że do niej dotarła i nie opuściła jej do zakończenia zajęć. Po zajęciach w szkole, które zakończyły się o czternastej, dziewczyna miała pojechać na lekcje fechtunku. Trener potwierdził jej obecność na zajęciach. Trening zakończył się o siedemnastej, o siedemnastej trzydzieści była widziana po raz ostatni przez kierowcę autobusu, gdy wysiadała na przystanku niedaleko starego cmentarza. - Ramirez zrobił przerwę na łyk wody - Rodzice, zaniepokojeni jej przedłużającą się nieobecnością, zawiadomili policję. W efekcie poszukiwań odnaleziono tylko torbę dziewczyny z jej dokumentami oraz sporą ilość krwi. Badania potwierdziły, że należała ona do Bouviere. Sprowadzony na miejsce pies tropiący podjął ślad, który szybko się urwał.
- Według mnie dziewczyna została porwana przez któregoś z tych świrów, a teraz się mści. - Dokończył Ramirez.
- A może to wszystko ukartowała? Sfingowała porwanie, a naprawdę uciekła, żeby... - zaczęła niska, rudowłosa policjantka.
- Żeby co? Zemścić się na mordercy siostry i jego kumplach po fachu przy okazji? - prychnął Ramirez - Twoja teoria nie trzyma się kupy, Martin. Czekałaby ponad dziesięć lat w ukryciu, żeby odnaleźć Helena Otisa? Po cholerę? Równie dobrze mogła żyć dalej tak, jak żyła. Szkolić się w sztukach walki i fechtunku, przygotowywać się do tego. Zgadzam się, że jej motywem, przynajmniej w jakimś stopniu, jest zemsta. Ale nie wierzę w to, że nastolatka sfingowała swoje porwanie i tyle lat się ukrywała.
- Zostawmy na razie teorie na boku. Wiemy na pewno, że nasza poszukiwana często zmienia wygląd. - Johnes wyświetlił pierwszy portret - Patricia Greenberg, ostatnia znana ofiara mordercy i kanibala znanego jako Eyeless Jack, zeznała, że w szpitalu odwiedziła ją kobieta mająca od dwudziestu pięciu do trzydziestu lat. Miała krótkie, ciemne włosy i ciemne oczy, jednak świadek nie jest tego do końca pewna, bo miało to miejsce w nocy. Natomiast sąsiedzi Toma Stevena aka Helena Otisa aka Bloody Paintera zgodnie potwierdzili, że ten spotykał się z młodą kobietą o długich blond włosach i zielonych lub niebieskich oczach. - Na ekranie pojawił się drugi portret. - Według ekspertów jest to ta sama osoba, o czym świadczą szczegóły anatomiczne twarzy. Do zmiany wyglądu zapewne używa kolorowych soczewek i farbuje włosy.
Ramirez przyglądał się obu portretom. Mimo różnic w wyglądzie, dało się dostrzec pewne podobieństwo do zaginionej nastolatki. I musiał przyznać, że kobieta jest naprawdę urodziwa. A do tego inteligentna, sprytna i przebiegła, skoro do tej pory nie została jeszcze złapana.
- Ramirez! Ramirez do cholery! Przestań bujać w obłokach. Piętnaście minut przerwy i wracamy do pracy.
***************************
Lily siedziała w przedziale pociągu jadącego do Fort Dodge. Według doniesień prasowych i telewizyjnych niedawno znaleziono tam zwłoki nastolatka, którego najprawdopodobniej zamordowano podczas satanistycznych rytuałów. Świadczyć miały o tym wyryte na jego ciele symbole okultystyczne. To mogło być dzieło Kaspra i skupionych wokół niego wyznawców. Ale równie dobrze mógł stać za tym ktoś kompletnie z nim nie powiązany. Świrów na tym świecie nie brakowało, o czym Lily wielokrotnie się już przekonała.
- Przepraszam, to miejsce jest wolne? - Kobiecy głos wyrwał Lily z zamyślenia.
- Tak, zapraszam.
- Dziękuję, już myślałam, że nie znajdę żadnego miejsca. - Kobieta z uśmiechem weszła do przedziału i zaczęła układać na półce bagaż.
Lily przyglądała się kobiecie. Miała ona bladą cerę, długie ciemnobrązowe włosy i takiegoż koloru oczu. Ubrana była w ciemnoczerwoną bluzę, ciemne spodnie i wojskowe buty. Gdy podniosła ręce, by wrzucić torbę na półkę, rękaw jaj bluzy się zsunął, odsłaniając kawałek skóry pokryty bliznami. W głowie Lily zabrzmiał dzwonek alarmowy. Coś jej mówiło, że powinna uważać na swoją współpasażerkę, choć ta nie sprawiała groźnego wrażenia.
Kobieta zajęła miejsce, wyjęła odtwarzacz mp3 i założyła słuchawki. Wydawała się być pogrążona we własnym świecie, jednak kątem oka zerkała na Lily, samej będąc przez nią obserwowana w dyskretny sposób.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top