3.

- Witam, panno Arkensaw! - odezwała się młoda dziewczyna, przykładając ostrze katany do szyi Jane.

- Kim jesteś i jak mnie znalazłaś? I czego chcesz?

- Lily Bouviere, do usług. Jak cię znalazłam? Śledziłam informację w prasie i telewizji, przeszukiwałam opuszczone budynki, w końcu mi się udało. - blondynka cofnęła miecz - Nie bój się, nie chcę cię zabić. Mam za to propozycję nie do odrzucenia.

- Jaką? - Jane nieufnie spoglądała na przybyszkę.

- Może najpierw usiądziemy?

Jane skinęła głową. Podniosła swój nóż, wciąż mając na oku Lily. Nie ufała nikomu, zwłaszcza komuś, kogo nie znała. Zaprowadziła dziewczynę do drugiego pomieszczenia. Po chwili wahania wyszła gdzieś, by wrócić z butelkami piwa.

- Więc mów, co to za propozycja. - powiedziała, podając dziewczynie butelkę - Nie jest zatrute, nie musisz się obawiać.

- Nie boję się. - zaśmiała się Lily, otwierając butelkę i popijając łyk napoju. - Powiedz mi Jane, znasz to uczucie? Chęć zemsty? Chęć zabicia kogoś, kto zrujnował ci życie?

Jane drgnęła na dźwięk tych słów. O co chodziło tej kobiecie?

- Wiem, że znasz. Chciałabyś zabić Jeffa, prawda? Zemścić się za śmierć rodziców i za to, że oszpecił cię na całe życie. Mnie również to uczucie jest dobrze znane. Myślę, że możemy sobie pomóc. Jeśli pomożesz mi odnaleźć Helena Otisa, ja pomogę ci wytropić i zabić Jeffreya Woodsa.

Jane zamknęła oczy. Zabić Jeffa? Wreszcie zemścić się na tym skurwielu? Odpłacić mu się za to, że zamienił ją w potwora? Że to przez niego jest teraz tym, czym jest?

- A co ty masz do Bloody Paintera?

- To samo, co ty do Jeffa. Sukinsyn zniszczył mi życie. Podczas masakry w akademiku zginęła moja siostra. Była niewinną ofiarą, nawet go nie znała. Miała wtedy 16 lat. Po jej śmierci wszystko się rozpieprzyło. - Lily zaczęła opowiadać z goryczą w głosie. - Matka wpadła w depresję, a ojciec zaczął pić. Rok później ojciec zginął pod kołami pociągu. Wracał pijany do domu i potknął się na torach...Matka kompletnie się załamała i popełniła samobójstwo, kilka dni po jego pogrzebie. Powiesiła się w sypialni. Ja ją znalazłam... Od tamtej pory tułałam się po domach dziecka i rodzinach zastępczych.

Jane dotknęła ramienia Lily. Dobrze ją rozumiała. Sama nie miała nic do Helena, ale rozumiała pragnienie zemsty, jakie dręczyło Lily. Jeśli zdradzenie informacji o Otisie, miało ją zbliżyć do zabicia Jeffa, to była gotowa zapłacić tę cenę.

- Daj mi czas na zastanowienie. Wiem dobrze, co czujesz. Jednak nie chcę działać pochopnie.

- Rozumiem. I dziękuję, że mnie wysłuchałaś.

- Masz gdzie spać? Jeśli nie, to zapraszam. Będziesz moim gościem.

Była późna noc, jednak Lily nie spała. Siedziała na materacu oparta o ścianę i przyglądała się śpiącej Jane. Rybka chyba połknęła haczyk. Lily uśmiechnęła się do siebie. Trąciła odpowiednia strunę. Chęć zemsty na Jeffie była tak silna, że Jane sprzedałaby nawet duszę, żeby osiągnąć swój cel. Będzie musiała to dobrze rozegrać. Najpierw wyciągnie od Jane wszystko, co ta wie o Helenie Otisie, który jakby zapadł się pod ziemię. A potem...potem panna Arkensaw przestanie być jej potrzebna. Zginie, tak jak wszyscy. Czy to z ręki Jeffa, czy jej. A może za jednym zamachem wyeliminuje również Ninę The Killer i Homicidal Liu? Czyż to nie byłoby piękne, gdyby pozabijali się nawzajem?

Jane mruknęła coś przez sen. Słodka, naiwna Jane. Tak łatwo uwierzyła w bajeczkę, którą opowiedziała jej Lily. Nie wszystko było kłamstwem. Mówiła prawdę o swojej siostrze. Zginęła w akademiku w halloweenową noc szesnaście lat temu. Zamordował ją młodszy o dwa lata Helen Otis. Helen, który stał się bohaterem creepypasty i zyskał setki fanek. Biedny Helenek, prześladowany przez wszystkich. Nienawidziła, gdy głupie panienki tak się nim zachwycały. Krew się w niej gotowała, gdy słyszała to litowanie się nad mordercą, który z zimną krwią zabił tyle osób. O jego ofiarach nikt nie myślał.

Skłamała dopiero mówiąc o rodzicach. Choć nie do końca, raczej naciągnęła prawdę. To prawda, że nie żyli. Jednak zmarli kilka lat później. Lily wróciła pamięcią do dnia sprzed dwóch lat. Dnia, w którym wróciła do rodzinnego domu po zabiciu Dra Smileye i ucieczce z jego kryjówki...

- Kim pani jest i czego tu szuka? - spytała staruszka w okularach.

- Dzień dobry! - uśmiechnęła się szatynka na widok dawnej sąsiadki, panny Smith - Szukam państwa Bouviere. Jestem ...Ann Lopez. Przyjaźniłam się z Lily, jednak straciłam z nią kontakt po wyjeździe do Europy. Chciałam ją odnaleźć, ale widzę że dom jest opuszczony. Bouviere'owie się wyprowadzili?

- Oh, to znaczy, że nic nie wiesz o tej tragedii? Chodź moje dziecko, napijemy się herbaty i wszystko ci opowiem. - staruszka zaprosiła młodą kobietę do swojego domu.

Lily siedziała w salonie popijając herbatę. Więc panna Smith jej nie poznała. To dobrze

- Więc mówisz, że znałaś Lily?

- Tak, chodziłyśmy razem na kurs francuskiego. Jak miałam czternaście lat wyjechałam z rodzicami do Grenoble. I jakoś tak straciłam kontakt z przyjaciółką. O jakiej tragedii pani mówiła?

- Bouviere'owie nie żyją, cała rodzina. Słyszałaś o śmierci jej siostry? Na tę rodzinę to chyba ktoś klątwę rzucił. Lily też zginęła w wieku szesnastu lat.

- Jak to zginęła? Wypadek? - Lily udała zdziwienie.

- Żeby to wypadek. Została zabita, a przynajmniej tak stwierdziła policja. Ciała nigdy nie odnaleziono. Znaleziono tylko jej torebkę z dokumentami i ślady krwi. Jej rodzice robili wszystko, co mogli. Rozwieszali ogłoszenia, szukali jej przez telewizję, radio, gazety... Nawet jasnowidzów wynajmowali. Kamień w wodę. Takie dwie mądre, zdolne dziewczyny, a zginęły przez jakichś zwyrodnialców.

- A państwo Bouviere? Co z nimi?

- Kate, znaczy pani Bouviere wpadła w depresję. A James, ojciec Lily i Marie, zaczął pić. Dwa lata po zaginięciu Lily zginął na torach kolejowych. Nie do końca wiadomo, czy sam się rzucił pod pociąg czy był to tylko nieszczęśliwy wypadek. Biedna Kate jak się dowiedziała o śmierci męża, to już zupełnie straciła wolę życia. W dniu pogrzebu powiesiła się we własnej sypialni.

- Gdzie...- oczy jej się zaszkliły - przepraszam, gdzie są pochowani?

- Na miejscowym cmentarzu. Razem z Marie. Biedna Lily ma tylko symboliczny grób.

- Cóż, dziękuję za informację. Pójdę już. Do widzenia.

Lily szybko opuściła dom panny Smith. Ruszyła na miejscowy cmentarz. Wciąż pamiętała drogę. Odnalazła grób swojej rodziny. Cztery imiona, tylko trzy ciała.

- Mamo, tato, Marie... ja wciąż żyję. I przysięgam, że zemszczę się na tych, którzy zniszczyli naszą rodzinę. I na wszystkich innych mordercach. Na Jeffie, Jane, Clockwork, Ticci Tobym... na każdym. Nawet na samym Slendermanie.

Lily ocknęła się z zadumy. Tak, dwa lata temu przysięgła zabić wszystkich morderców, których opiewano w creepypastach. Powoli realizowała swój cel. A niedługo być może zabiję mordercę swojej siostry. Lily położyła się i w końcu zasnęła. Potrzebowała odpoczynku, żeby zrealizować swój plan. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top