07.Atak.

Choi szedł pierwszy, za nim człapał się Yoon, mając zwieszoną głowę. Podszedł do niego Ji Hoon, który poklepał go po ramieniu. Za nimi kroczyli Ming Hao oraz Seung Cheol, a ja ostatni. Nadal byłem w lekkim szoku po wysłuchaniu tego wszystkiego.
Wtem Vernon odwrócił się w stronę Han'a, złapał go za rękę i przyciągnął do siebie. Objął go ramieniem, bardzo mocno. Jednak miałem obawy co do tego. Lubię Sol'a, ale on nie znosi wampirów. Boję się, że skrzywdzi Jeong Han'a.
Woozi zatrzymał się, po czym chciał cofnąć się do mnie. S.Coups zgarnął go, chwytając jego dłoń, natomiast The8 zrównał ze mną krok. Szedł blisko. Ocieraliśmy się ramionami.

Zjedliśmy w pobliskiej knajpce, zaś po posiłku wybraliśmy się na spacer, przez park. Krwiopijcy oraz moi przyjaciele kroczyli przodem, a ja i wampirzy przystojniak za nimi. Między nami trwała cisza. Powoli przysunął się do mnie, złapał mnie za rękę, by zaraz spleść ją ze swoją. Zerknąłem na Xu. Patrzył przed siebie, mając na twarzy lekki uśmiech. Odniosłem wrażenie, że był zadowolony. Wpatrywałem się w niego, tak jak Hani w Han Sol'a. To było idealne porównanie.
Zacisnąłem mocniej palce na jego ręce. Skierował na mnie swoje oczy. Dreszcz przeszedł moje ciało, ponieważ jego wzrok był bardzo intensywny.

Ming w tej chwili miał ochotę zaciągnąć chłopaka do najbliższego drzewa, przycisnąć go do niego i skraść pocałunek, który mu się należy.

Niespodziewanie zewsząd wyskoczyły krwiożercze bestie, otaczając naszą szóstkę. Zimne istoty osłoniły mnie oraz moich kumpli swoimi ciałami. Obserwowałem wszystko uważnie. Vernon wyciągnął swoją broń, którą miał ukrytą pod kurtką. Rzucił w moim kierunku pistolety, po czym rozłożył włócznię. Miał dobrze. Jego sprzęt był mały oraz łatwy do ukrycia.
Rozwścieczone, bestie w ludzkiej skórze syknęły wystawiając kły. To było zrozumiałe. Bały się broni łowców. Utworzyliśmy krąg, w środku którego stał Lee. Musieliśmy go chronić.
Wtem starliśmy się z krwiopijcami. To był odwet za zabicie tamtego, z ich rodziny. W pewnym momencie Yoon oberwał dotkliwie, choć był dzieckiem nocy. Vernon spoważniał, rzucając się rozgniewany na tego, który ranił pięknego wampira. Dosłownie rozwalił go.
S.Coups również walczył zaciekle, cały czas chroniąc Woozi'ego, więc mogłem skupić się na sobie. Jeden z napastników przygniótł Ming Hao do podłoża. Bez wahania wymierzyłem w niego i strzeliłem, ratując mojego wybawiciela.
Niestety zaatakował mnie od tyłu inny. Straciłem pistolety, lecz kopnąłem je w stronę mojego przyjaciela-łowcy, szarpiąc się. Popatrzyłem na Xu, w którym zaczęło się gotować. Takiego gniewu nawet u Choi'ego nie widziałem, jak u niego.
- Pachniesz słodko, łowco. Jesteś mój, cały mój.... – mruknął wampirzy napastnik, zaś Ming powiedział.
- Junnie, zamknij oczy.
Bez słowa to uczyniłem. Po chwili usłyszałem wrzask, odgłos uderzeń oraz poczułem swobodę. Byłem wolny, ale tylko na moment. Ponownie ktoś objął mnie od tyłu, zasłaniając oczy.
- Nie chciałem, abyś na to patrzył.... – zaczął wampirzy przystojniak, zbliżył usta do mojego ucha, docisnął do siebie mocno, szepcząc.
- ... i jeszcze jedno. Pamiętaj, że nikt nie ma prawa Cię dotykać. Obojętnie, czy to człowiek, czy wampir. Zrozumiałeś?
Skinąłem głową w odpowiedzi, a on dodał.
- Grzeczny chłopiec. Mój, grzeczny chłopiec.
Odsłonił moje oczy oraz odsunął się ode mnie. Wygraliśmy to starcie, ale Ji Hoon kucał skulony oraz wystraszony. Han Sol rzucił włócznię, by zaraz podbiec do leżącego na ziemi Han'a. Wampir źle wyglądał.
- Szlag! – warknął S.Coups.
- Co się stało? – zapytałem, podchodząc do Ji.
- Jeong Han wyleczy się, ale potrzebuje krwi i to natychmiast. Najlepiej ludzkiej. – wyjaśnił Seung Cheol.
- To nie problem. Podaruje mu krew. Obronił mnie. Gdyby nie on, był bym martwy. – oznajmił mój przyjaciel-łowca.
- Vernon, nie możesz. I tak już złamałeś zasady, kusząc go krwią i wykorzystując. – wtrąciłem, więc on warknął.
- To nie Twoja sprawa, Wen Jun Hui!
Następnie wziął Yoon'a na ręce, po czym ruszył z nim w stronę apartamentu.
Wróciliśmy do mieszkania. Choi zaniósł przyjaciela Xu do swojej sypialni, natomiast ja ruszyłem za nim, tuż za mną Ming Hao.

Lee ściągnął buty. Oparł się o ścianę i osunął po niej. Nadal czuł strach. Trząsł się cały. Gdy nachylił się do niego wampirzy Choi, aż podskoczył. To nie było dla niego. Wampir chciał go dotknąć, lecz chłopak uderzył go w rękę, szepcząc.
- Nie dotykaj mnie.
Seung spoważniał, złapał Ji za rękę, by zaraz przyciągnąć go do swojego, zimnego ciała. Skradł mu pocałunek, chcąc uspokoić, lecz licealista wpadł w szok, a jego serce zaczęło bić szybciej.
Dziecko nocy powtórzyło tę czułość. Tym razem przyssał się do niego, a potem rzekł z uśmiechem.
- Ji Hoon, od teraz należysz tylko do mnie. Nie bój się. Mnie nie musisz...

Sol ułożył Hani'ego na łóżku, rozebrał się do jeansów. Stałem, obserwując wszystko. Mój przyjaciel położył się obok zimnej istoty.
- Han Sol, nie mogę... - odezwał się piękny krwiopijca, natomiast Vernon uciszył go pocałunkiem. Potem wziął w ramiona. Ujrzałem kły.
Niespodziewanie Xu objął mnie od tyłu oraz zasłonił oczy, mówiąc.
- Nie powinieneś tego oglądać, Junnie. Picie krwi dla dobrze wychowanych wampirów czystej krwi, to intymna sprawa. Niech się posili w spokoju.

Wyszliśmy z pokoju Vernon'a. Oparłem się o ścianę. Mój wybawiciel stanął naprzeciw mnie. Zaraz zapytałem.
- Dlaczego traktujesz mnie jak dziecko?
- Ponieważ jesteś dzieckiem, które dopiero dorasta. Uważam, że nie powinieneś tego oglądać. Podczas picia krwi nasza rasa przestaje się kontrolować. Nasze ciała zostają pobudzone. Krew nie tylko jest naszym pożywieniem, ale i afrodyzjakiem, podnieca nas picie jej od człowieka. – odpowiedział wampirzy przystojniak, lecz ja bez słowa udałem się do sypialni.
Dotarło do mnie, że The8 nadal widzi we mnie dziecko. Ten pocałunek był tylko chwilą słabości. Po prostu on mnie chroni, opiekuje się mną. A ja głupi dałem się złapać... zakochałem się...

Usłyszałem zamykanie drzwi,. Odruchowo odwróciłem się. W sypialni był Ming. Stał w milczeniu, mając skrzyżowane ręce na klatce piersiowej. Mierzył mnie wzrokiem. Trochę się wystraszyłem, więc cofnąłem się o krok do tyłu i padłem na łóżko. Nagle zawisł nade mną, mocno przyciskając do materaca. Zbliżył usta do mojego ucha, szepcząc.
- A może powinienem Ci pokazać jakim jesteś dzieckiem? Jak bardzo się boisz? Nie słuchasz rodziców, mnie... jak reagujesz, gdy jestem zbyt blisko. Twoje zachowanie także na to wskazuje...
Zacisnął palce na moich nadgarstkach, bardzo mocno, aż syknąłem. Szarpnąłem się, lecz on ułożył się na mnie, bardziej dociskając do materaca.

Ming Hao ledwo się kontrolował. Pragnienie było coraz większe, a gdy wyczuł lekki strach chłopaka, to wszystko się w nim skumulowało.

Wampir chwycił moje nadgarstki w jedną rękę, mocniej napierając. Strasznie to bolało. Wsunął wolną dłoń w moje włosy, by zaraz przyssać się do moich warg. Uczynił to zachłannie. Wydałem z siebie słodkie sapnięcie, jak przesunął dłonią po moim boku. Po chwili sprawnie odpiął mój rozporek. Włożył dłoń w moje spodnie. Dotknął mnie, a ja myślałem, że się rozpłynę. Przestałem walczyć. Dobrze, że całował moje usta. Dzięki temu zagłuszał dźwięki, które wydobywały się ze mnie. Koniec końców wziął mnie drapieżnie, rozkoszując się moim ciałem, ale nie pijąc mojej krwi. Zasnąłem po wszystkim, taki lekki...

Xu Ming Hao nie był z siebie dumny. Przestał się kontrolować, do tego pragnienie stało się większe. Jeśli nawet zostanie za ukarany, nie żałował. Pozostawił na chłopaku swój zapach, naznaczył, że należy tylko do niego i nikt nie ma prawa się do niego zbliżać.
To samo uczynił S.Copus z Woozi'm. Co prawda, licealista bronił się, ale gdy dziecko nocy pokazało mu jakie to przyjemności, uległ....

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top