" Gruchająca para"
Jego usta są tak blisko, a jednak mam wrażenie, że są tak daleko. Fedir nie wykonuje żadnego ruchu.
Cierpliwie czeka, aż się zgodzę.
Jo, kretynko! Czy ty straciłaś zdolność mówienia? Odpowiedź temu biedakowi zanim się rozmyśli i pójdzie dymać inną laskę!
Kilkanaście karabinów wystrzela w jednakowym czasie, co niszczy naszą chwilę. Popow prędko prostuje się i wraca na dziedziniec, zostawiając mnie w osłupieniu.
I masz Josephine placek! Trzeba było dłużej zwlekać.
Po niespełna minucie udaje mi się odzyskać czucie w nogach, więc ruszam za Fedirem, by zorientować się, co się stało. Gdy tylko pojawiam się na zewnątrz, dostrzegam jak ludzie Fedira biegają w popłochu, a sam rosyjski diabeł beznamiętnie wpatruje się w ciało swojego brata.
Co takiego?
Przecieram oczy, by odgonić od siebie ewidentne omamy, aczkolwiek nawet ta czynność nie pomaga, gdyż wciąż widzę przedziurawione przez kule ciało Nikolaia, spoczywająca na brudnej od błota kostce brukowej.
Niewiele myśląc, schodzę po schodach i podchodzę do Fedira, który zerka na mnie, a następnie prędko wraca spojrzeniem na swojego martwego bliźniaka.
- Co się stało? - pytam niemal szeptem.
- Dałem rozkazy. - odpowiada głosem całkowicie wyprutym z emocji. - Jeśli Nikolai jeszcze raz zbliżyłby się do murów zamku, moi ludzie mieli go z marszu zastrzelić. Ledwie wyrzucili go poza teren, ten postanowił wrócić.
Co powinnam powiedzieć?
Ojej, tak mi przykro. To w końcu twój brat i mimo że byliście na ścieżce wojennej, wciąż był twoją rodziną, dlatego rozumiem, co czujesz.
Nie!
Najlepiej jeśli nie powiem nic. Nie znam ich historii, więc nie chcę wtrącać swoich trzech groszy, bo może to pogorszyć sytuację.
- Był zdrajcą rodziny. - dopowiada po chwili. - A to największa zbrodnia, jaką można popełnić, dlatego zanim mój ojciec wydał ostatnie tchnienie, rozkazał wydziedziczyć Nikolaia z rodziny. Odebrał mu majątek, status i rodzinę, a ja muszę egzekwować nasze prawo, dlatego nie spocznie w rodzinnym grobowcu. - powiedziawszy to, odwraca się i odchodzi w wiadomym tylko dla siebie kierunku. Wiem, że chce pobyć sam, dlatego nie idę za nim. Wpatruję się w zakrwawione ciało Nikolaia i momentalnie przed oczami staje mi twarz Maxa.
Zamykam oczy, wzdycham, by następnie spojrzeć w bezchmurne niebo.
Znalazłam się w punkcie, w którym nie mam pojęcia, co robić. Mam wrażenie, że przez długi czas dryfowałam na morzu, aż w końcu trafiłam na trójkąt bermudzki, z którego nie ma ucieczki. Zderzyłam się z rzeczywistością, otworzyłam serce i siebie na nowe możliwości, ale nie potrafię uciec przed swoją przeszłością.
Do licha zabiłam człowieka i nawet tego nie żałuję! Miałam wtedy wybór. On albo ja.
A teraz? Też mam wybór, który wydaje się równie prosty.
Zostać tu z Popowem, czy uciec gdzie pieprz rośnie?
Josephine, doskonale wiesz, że pieprz wcale tak daleko nie rośnie. Indie to nie koniec świata. Zresztą twoje włosy nie lubią gorącego i wilgotnego klimatu, dlatego zapuść korzenie u boku Popowa i skończ rozkminiać sens swojej egzystencji, bo zaczynam się o ciebie martwić.
- To nie jest dobry widok, dla tak ładnych oczu. - obok mnie staje Siergiej. - Musimy zabrać jego ciało, a tobie radzę odpocząć. Dość dużo wrażeń, jak na jeden dzień, prawda?
- Zgadza się.
- Każdy dzień wygląda podobnie. - wzrusza ramionami. - Idź odpocznij. Napij się herbaty. - kiwam jedynie głową i odwracam się, by odejść, lecz Siergiej dopowiada. - To ty musisz wyjść z inicjatywą. - ponownie na niego spoglądam.
- Co masz na myśli? - mężczyzna uśmiecha się w moim kierunku, lecz nie odpowiada. Czekam kilka chwil na odpowiedź, lecz poddaję się. Najwidoczniej sama muszę to zrozumieć. Wracam do zamku i kieruję się do kuchni, z nadzieją, że spotkam tam Vierę, lecz w połowie drogi staję jak wryta. Prędko chowam się za ścianę, delikatnie zza niej wyglądając.
Kim jest ta kobieta?
I czemu trzyma swoje łapska na marynarce Fedira?
Dlaczego się do niego uśmiecha?
Dlaczego to on uśmiecha się do niej?
Wyglądają jak para dobrych kochanków.
Josephine, opanuj się. Nie wiesz kim jest ta blondynka, więc nie wyciągaj pochopnych wniosków.
Kobieta jest ładna. Ma ciało modelki, a jej ubrania na pewno nie należą do tych tanich z sieciówek.
Szlag.
Chyba jestem zazdrosna.
Jo! Tylko tam nie idź.
Słyszysz?
W tył zwrot i idź na spacer!
Wychodzę zza ściany, tym samym zwracając na siebie uwagę gruchającej pary.
Cudownie...
- Dzień dobry - witam się udając obojętność, a następnie skręcam do kuchni z mocno bijącym sercem.
- Wyglądadsz jakbyś zobaczyła ducha. - stwierdza Viera, wycierająca naczynia.
- Zobaczyłam. - fukam. - Płci żeńskiej , blond włosy, długie nogi.
- To moja siostra, Josie. - sztywnieję na głos Fedira tuż za moimi plecami.
Jo...Kretynko. Zbłaźniłaś się. Mówiłam słuchaj mnie i wiej. Teraz cierp z zażenowania. Ja spierniczam.
- Tak właśnie myślałam. Macie takie same nosy. - stwierdzam z przekąsem, na co Popow parska śmiechem, a następnie czuję jego oddech tuż przy moim uchu.
- Podoba mi się to. - wypowiada szeptem, a potem błyskawicznie się odsuwa.
- Co? - marszczę brwi, lecz Popow znika, a Viera z rozbawieniem nalewa do kubków herbatę.
- Byłaś zazdrosna. - stwierdza. - To mu się podoba.
- Czy to było aż tak widoczne?
- No i mam potwierdzenie. - ponownie wypowiada Fedir, tym razem się śmiejąc.
Twój tryb myślenia uległ awarii, Jo. Radź sobie sama!
- Spierdzielam stąd. - stwierdzam i czym prędzej mijam czarnookiego i jego siostrę i wręcz pędzę do swojej sypialni, aby schować się pod łóżkiem jak mała dziewczynka i przeczekać tam, dopóki zażenowanie nie minie.
_____
Hej misie ❤
Przepraszam za tak długą przerwę, ale nie byłam wstanie pisać 🤷♀️
Ale wracam z nową dawką energii.
Butelka wina działa czasem cuda haha
Buziole ❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top