said i'd never fall, i'd never fall, i'd never fall but then i fell for you

Allison rzuciła sobie ostatnie spojrzenie w lustrze. Była gotowa do wyjścia na imprezę. Zgarnęła torebkę z łóżka i wyszła z pokoju. Jej matka miała nocny dyżur w szpitalu, więc nie musiała nawet mówić jej, że wychodzi. Zostawiła tylko karteczkę na lodowce w kuchni, że poszła na imprezę i prawdopodobnie będzie spała u swojej przyjaciółki z pracy, Rose. Zamknęła drzwi na klucz i poszła na przystanek autobusowy. Do miejsca, w którym odbywała się domówka miała pół godziny drogi samochodem. Westchnęła i usiadła na ławeczce w oczekiwaniu na busa.
Kiedy dotarła na miejsce przywitała się ze swoimi znajomymi, którzy również tam byli. Złożyła życzenia chłopakowi, który wtedy obchodził urodziny i wręczyła mały upominek. Gdzieś w tłumie przemknęli jej Luke i Reggie. Stwierdziła, że pewnie cała czwórka się pojawiła. Z głośników leciało The Sign zespołu Ace of Base, Allison zastanawiała się kto do tego dopuścił. Pokierowała się do kuchni i zabrała czerwony kubeczek z blatu i nalała sobie piwa. Szybko wypiła pół kubka, żeby jeszcze szybciej się nawalić. Po trochę ponad trzydziestu minutach poczuła, że alkohol faktycznie zaczyna działać. Kolejną godzinę spędziła na piciu, tańczeniu i rozmawianiu ze znajomymi. Czasami jednak podczas imprezy przychodzi taki moment zmęczenia i poczucia, że nic się już nie chce. Dochodziło za dwadzieścia dziesiąta, gdy Allison stanęła gdzieś z boku, oparła się o ścianę, trzymając czerwony kubeczek z piwem w dłoni i po prostu obserwowała co się działo. Jej koleżanka z matematyki, Clara, wspomniała wcześniej, że inna dziewczyna zerwała ze swoim chłopakiem przed imprezą, ale oboje się na niej pojawili. Allison zobaczyła tę dziewczynę razem z tym chłopakiem i trafiła na idealny moment, kiedy dała mu w twarz.

- Dlaczego najbardziej krzywe akcje zawsze dzieją się na imprezach urodzinowych? - westchnęła Allison i wzięła łyka z czerwonego kubeczka. W momencie, w którym wypowiedziała te słowa usłyszała niepokojące krzyki z podjazdu. Wyjrzała przez okno i zobaczyła Luke'a jeszcze innego chłopaka, którzy wyglądali na pijanych i wkurwionych. Dookoła nich zbierał się okrąg innych chłopków.
Allison odstawiła kubek i zbiegła po schodach tak szybko jak tylko jej pijane ciało na to pozwalało. Spodziewała się, że to nie skończy się dobrze. W drzwiach minął ją znajomy blondyn.

- Alex?! Wszystko w porządku? - zatrzymała się i krzyknęła, ale chłopak albo jej nie usłyszał, albo zignorował i poszedł dalej. Krzyki z zewnątrz mieszały się z Hit Me With Your Best Shot Pat Benatar, co wydało się dość ironiczne zważając na sytuację przed domem.

- Bo co mi zrobisz? Też jesteś jak on? Też jesteś pedziem? - zaakcentował ostatnie słowo bardzo głośno, tak, że nawet Allison, która stała przy drzwiach mogła je wyraźnie usłyszeć. Nie musiała widzieć Pattersona żeby wiedzieć, że zaciska dłonie w pięści i jest na granicy wytrzymałości. Już wiedziała dlaczego Alex tak wyglądał.

- Przysięgam, że zetrę ci ten głupi uśmiech z mordy - Allison usłyszała z dala wzburzony głos Luke'a.

- Tak? No dalej, Patterson. Pokaż co potrafisz! - odpowiedział mu drugi głos, którego nie znała. W chwili, w której wypowiedział ostatnie słowo, Allison usłyszała tylko warknięcie, a potem odgłosy szarpania.

Zaczęła przepychać się przez krąg gapiów, który zebrał się dookoła bijącej się dwójki. Gdzieś za nią pojawił się Reggie, którego wcześniej tam nie było. Luke i drugi chłopak nawzajem zadawali sobie ciosy, tarzających się po ziemi.

- Zróbcie coś, durnie! - wrzasnęła do stojących dookoła chłopaków, którzy tylko się gapili - Rozdzielcie ich do diabła! Gdzie jest kurwa Bobby?!

Kiedy w końcu Reggie i trzech innych chłopaków rozdzieliło Luke'a i drugiego agresora, Allison posadziła Pattersona, który nadal wyglądał na wściekłego, na krawędzi chodnika. Pozostali szybko się rozeszli, zostawiając Luke'a, Allison i Reggiego samych.

- Muszę wracać do domu - mruknął pod nosem Patterson i zamierzał wstać, ale Allison położyła mu dłoń na ramieniu i posadziła z powrotem na krawężniku.

- Luke, jesteś pijany i - spojrzała na jego rozwaloną brew - krwawisz. Musimy go gdzieś zabrać - obróciła się do Reggiego, który stał obok z niepodobnym do niego grymasem na twarzy.

- Tak, - szepnął, wyrywając się z dziwnego marazmu - chodźmy do garażu.

Dziewczyna nawet nie pytała o co chodzi z garażem. Bez słowa podniosła Luke'a z pomocą Reggiego i we dwójkę poszli z nim do ich prowizorycznego studia.

***

- A więc to jest to wasze studio. - powiedziała Allison, gdy weszli do środka i rozejrzała się po słabo oświetlonym pomieszczeniu, w którym stała perkusja i dwie gitary, a oprócz tego stolik, sofa i kilka szafek z porozrzucanymi papierami, ołówkami i kostkami gitarowymi. Dziewczyna razem z towarzyszącym jej Reggiem, posadzili Luke'a na kanapie. Szatynka wyciągnęła coś z torebki i podała Petersowi, który stał obok niej.

- Załatwisz to? - zapytała, gdy wyszli na zewnątrz żeby porozmawiać bez Luke'a.

- Jasne, - odpowiedział i wyciągnął to co wcześniej podała mu Allison, a okazało się małym telefonem komórkowym - zajmiesz się nim? Ja będę musiał wracać do domu.

- Oczywiście, że tak. - szybko potwierdziła - Zostanę z nim na noc, w razie gdyby miał jeszcze jakieś głupie pomysły w zanadrzu. Widziałam apteczkę, więc raną też się zajmę.

- Dziękuję, wiszę ci przysługę.

- Daj spokój, to jest to co robią przyjaciele. - odpowiedziała i wskazała na drzwi do garażu - Sprawdzę co z nim, a ty zadzwoń.

Dziewczyna weszła do środka, Luke siedział w milczeniu i nawet na nią nie spojrzał. Postanowiła, że poszuka w apteczce niezbędnych rzeczy do opatrzenia chłopaka. Dosłownie chwilę później pojawił się Reggie i oddał jej telefon.

- Trzymaj się, Luke. - powiedział wychylając się zza drzwi, ale Patterson nie odpowiedział - Dzięki, Allison.

Dziewczyna westchnęła i położyła rzeczy, które zabrała na stoliku. Luke siedział na kanapie, a Allison usiadła zaraz obok niego. Podciągnęła nogi i wygodniej usadowiła się na zadziwiająco miękkiej poduszce. Sięgnęła po szmatkę, którą znalazła chwilę wcześniej w apteczce. Przysunęła się do chłopaka i zaczęła wycierać krew brwi i skroni Luke'a. Już widziała, że będzie miał jutro wielką śliwę pod okiem.

- Reggie zadzwonił do twoich rodziców z mojego telefonu, śpisz u niego. Wiesz, udało mi się w końcu zaoszczędzić na komórkę - oznajmiła spokojnie i ponownie przyłożyła mokrą szmatkę do jego czoła.

Luke syknął i obrócił głowę żeby spojrzeć na Allison, po raz pierwszy tego wieczoru.

- Nie musiałaś tego robić. - wypowiedział pierwsze słowa od dłuższego czasu, a dziewczyna czuła od niego mocny zapach alkoholu. Uśmiechnęła się pod nosem. Sama nie była trzeźwa, była wręcz bardzo pijana, ale ta niespodziewana akcja ratownicza chwilowo ją otrzeźwiła. Jednak, gdy siedzieli sami w słabo oświetlonym garażu obraz znowu zaczął jej lekko wirować. Stres zszedł i znowu mogła się wyluzować.

- Musiałam, dzielnie odprowadzasz mnie do domu od miesiąca. Jestem ci to winna - znowu się uśmiechnęła, gdy nagle Luke wydał jej się jeszcze bardziej atrakcyjniejszy niż normalnie. Chciała być bliżej niego, o wiele bliżej niż się znajdowała.

- Wiesz dlaczego się na niego rzuciłem? - jego głos zrobił się poważniejszy. Dziewczyna nie odpowiedziała, bo wiedziała dlaczego to zrobił, ale chciała żeby Luke głośno wypowiedział ten powód. - Znowu pieprzył homofobiczne teksty w stronę Alexa. Nie mogłem tego dłużej słuchać... to dlatego wyszedł.

Zapadło między nimi milczenie. Allison przełknęła ślinę i obróciła się na kanapie. Widziała twarz Luke'a od profilu. Chłopak przez chwilę wpatrywał się w stolik przed nim, ale potem przeniósł wzrok na Allison. Patrzyła w jego oczy jakby miała w nich znaleźć odpowiedzi na wszystkie pytania świata. Zauważyła, że powoli zaczął mu się tworzyć siniak na policzku i pod okiem. Na twarzy Luke'a pojawił się malutki uśmieszek.

- Lubię cię - powiedział, pchnięty nagłym przypływem odwagi zmieszanym z alkoholem, przybliżając się do dziewczyny.

- Ja ciebie też - odpowiedziała i spojrzała na jego usta.

- Okej?

- Okej - i wtedy oboje jak na zawołanie zbliżyli się do siebie, zamykając usta w pocałunku.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top