Rozdział 16. Sesja z Kopernikiem
Notatka pod rozdziałem ✨
===
—Dzień dobry wszystkim — powiedziałam, gdy rano zeszłam na dół. Każdy przywitał się ciepło.
—W końcu wstaliście — zaśmiała się Wika, gdy zajęłam miejsce przy stole. — No chyba, że Bartek jeszcze śpi — zreflektowała się i spojrzała na mnie pytająco.
—Nie, zaraz zejdzie. Poszedł do łazienki — uśmiechnęłam się i popatrzyłam na niewielki stół, który zastawiony był jedzeniem. — Co to za pyszności? — zapytałam.
—Zrobiliśmy z Przemkiem śniadanie — powiedziała moja najlepsza przyjaciółka. — Cieszmy się, że mamy Żabkę tuż za rogiem, bo inaczej chyba byśmy głodowali — zaśmiała się. — Częstuj się, Lena.
Do naszego domku, w którym spędzimy kilka kolejnych dni dojechaliśmy przed drugą. Odpuściliśmy sobie zwiedzanie okolicy tylko od razu skierowaliśmy się do pokoi, żeby pójść spać. Weszliśmy na piętro i nagle zonk – okazało się, że są tylko trzy sypialnie, z czego jedna na dole i zajęta przez Julitę i Qrego. Najpierw padało jedno rozwiązanie tego problemu – ja będę spała z Wiką, a Bartek z Przemkiem. Potem Bartek stwierdził, żebym ja spała w pokoju, a on będzie spał na kanapie w małym salonie. A potem ja powiedziałam, że to dla mnie nie jest problem i możemy spać razem.
—Aż tak bardzo spodobało ci się spanie ze mną, Madzia? — rzucił z uśmiechem szatyn, gdy weszliśmy do naszego pokoju. Przewróciłam oczami i położyłam swoją walizkę pod ścianą.
—To chyba tobie się spodobało skoro nie wyraziłeś sprzeciwu do dzielenia pokoju — uśmiechnęłam się pod nosem i wyjęłam piżamę oraz kosmetyczkę. — Pierwsza idę się umyć — poinformowałam, otwierając drzwi do niewielkiej łazienki.
Wzięłam szybki prysznic i wróciłam do sypialni. Z wdzięcznością spojrzałam na Bartka, który w czasie mojego pobytu w łazience nawlekł pościel. Położyłam się do łóżka i wzięłam do ręki telefon, aby zameldować najbliższym, że w jednym kawałku dojechałam na miejsce. Nie spodziewałam się odpowiedzi od nikogo o tej godzinie jednak jak zawsze nie doceniłam mojej kochanej kuzynki.
Alex💖: No i super
Czekam na jakieś foty z wyjazdu :*
Ja: Po pierwsze oczywiście, że coś dostaniesz
A po drugie czemu nie śpisz?
Alex💖: Bo nie.
Dojrzale.
Alex💖: A tak serio to Hubert wyszedł dzisiaj z kumplami do jakiegoś baru i czekam na niego.
Mam nadzieję, że chociaż będzie pamiętał jak ma na imię.
Zaśmiałam się cicho.
Ja: Przecież jest odpowiedzialny.
Alex💖: On odpowiedzialny?
Przypomnieć Ci zeszłoroczne góry?
Ja: No na pewno jest bardziej odpowiedzialny niż ty.
Alex💖: To on złamał nogę.
Ja: To ty leżałaś prawie cały tydzień w domku, bo stwierdziłaś, że po chuj Ci kurtka skoro masz sweter, a knajpa, do której idziemy jest przecież blisko.
Alex💖: Oj przesadzasz 🙄
Ja: Dobra, idę spać, bo jestem totalnie wyczerpana podróżą.
Dobranoc Olcia :*
Alex💖: Przypomnij mi przy następnym spotkaniu, że mam Cię jebnąć, ok?
Dobranoc <3
Oczywiście, że jej nie przypomnę.
Dokładnie tak jak się spodziewałam nikt inny mi nie odpisał. Odłożyłam telefon na stolik i przekręciłam się na drugi bok. Było to dla mnie trochę niewygodne, bo zazwyczaj zasypiałam na lewym, a nie na prawym boku, ale moja niechęć to zasypiania zwrócona do brzegu wygrała.
—Śpisz? — Usłyszałam cichy głos Bartka zaraz po tym jak wyszedł z łazienki.
—Nie — odpowiedziałam.
—To dobrze — powiedział, podchodząc do swojej strony łóżka i włączając lampkę. Potem kucnął obok swojej walizki i włożył do niej ubrania.
—Dzięki, że ubrałeś pościel — powiedziałam szczerze.
—Nie ma sprawy. Na pewno chcesz, żebyśmy spali razem? — zapytał zanim się położył. — Naprawdę mogę spać na podłodze — zaśmiał się.
—Zawsze w nocy będzie cieplej — odparłam z uśmiechem.
Szatyn położył się obok mnie.
—Nie obiecuję, że rano nie będziemy w tej samej konfiguracji, co dzisiaj — powiedziałam. — Ewentualnie obudzisz się bez kołdry — dodałam, gdy Bartek nic nie odpowiedział.
Nagle położył się bardzo blisko mnie i przyciągnął do siebie moje ramię przez co policzkiem leżałam na jego ramieniu. Byłam tym tak zdziwiona, że nawet nic nie powiedziałam.
—Zawsze w nocy będzie cieplej — ze śmiechem powtórzył mój tekst sprzed chwili i objął mnie. — Dobranoc Madzia.
—Dobranoc — wykrztusiłam zaskoczona.
Tak nam minęła noc. Spanie z Bartkiem naprawdę mi nie przeszkadzało. I faktycznie w nocy było ciepło.
—Cześć — przywitał się, schodząc po schodach. Każdy mu odpowiedział.
—Jak wam się spało razem? — zapytała Wika, gdy szatyn zajął wolne miejsce.
—Spanie z Madzią jest bardzo przyjemne — odpowiedział z uśmiechem i spojrzał na mnie. — Jak już się uczepi w nocy to do rana nie puści.
—Dlatego ze mną śpi się na drugim końcu łóżka — odgryzłam się. — Prawda, Wika? — Popatrzyłam na przyjaciółkę, która pokiwała głową.
—Za to ty śpisz rozpieprzona na całej powierzchni — powiedział Przemek i z uśmiechem spojrzał na swoją dziewczynę. Ta mu pokazała język.
Skończyliśmy śniadanie i ze względu na brak zmywarki szybko ustaliliśmy dyżury zmywania. Zasada była prosta – kto gotuje ten zmywa. Tak więc gdy Wika i Przemek odbywali swoją kuchenną wartę, ja poszłam na górę, aby się przebrać. Wyjęłam z walizki jeansowe spodenki i luźną koszulkę, po czym zajęłam łazienkę.
Wykonałam swoją pielęgnację, rozczesałam włosy, żeby po krótkiej chwili namysłu spiąć je w koka i oczywiście zmieniłam piżamę na wybrane wcześniej ubrania. Po wyjściu pościeliłam łóżko i już gdy chciałam podpiąć telefon do ładowarki, jego ekran się rozświetlił. Uśmiechnęłam się i odebrałam połączenie.
—Cześć córuś. — Po drugiej stronie usłyszałam dobrze znany mi głos. — Jak tam podróż? — zapytał od razu.
—Cześć tato — odpowiedziałam i wyszłam na balkon, który znajdował się przy pokoju moim i Bartka. — Podróż minęła dobrze. Wiadomo, jechaliśmy dość długo, ale nie było żadnych problemów — dodałam.
—Widziałem, że byliście na miejscu po drugiej. Wstałaś już? — zapytał rozbawiony.
—Tak — odpowiedziałam dumna. — Nawet już śniadanie zjadłam — powiedziałam z uśmiechem. — Wika i Przemek zrobili nam ucztę, a teraz okupują kuchnię i wszystko myją — zaśmiałam się cicho. Przez szybę pomachałam do Bartka, który akurat wszedł do pokoju.
—Jakie plany na dzisiaj? — ciągnął tata.
—Chcemy ogarnąć, co jest w okolicy i wybieramy się do miasta na starówkę. Przywiozę ci magnes z Olsztyna — zaśmiałam się.
—No właśnie, kiedy moja kochana córeczka mnie odwiedzi? — zapytał.
—Nie wiem — westchnęłam. — Postaram się w maju przyjechać, ale nic nie obiecuję — powiedziałam z przykrością. — Mamy strasznie napięty grafik w tym miesiącu i naprawdę nie mam pojęcia czy uda mi się w jakiś weekend wyrwać — dodałam.
—Rozumiem, słonko — powiedział czule mężczyzna. — To ja już ci nie przeszkadzam, kochanie. Życzę ci miłej zabawy ze znajomymi i pozdrów ich ode mnie — poprosił. — I błagam nie połam się jak Hubert w górach — westchnął.
—W nocy pisałam o tym z Alex i wypominałam jej zapalenie gardła — zaśmiałam się. — Wrócę do Krakowa cała i zdrowa, obiecuję — powiedziałam. — Kocham cię, tato.
—Ja ciebie też, Madzia — odpowiedział. — Cześć.
—No papa. — Zakończyłam połączenie.
Włożyłam telefon do kieszeni spodenek i zapatrzyłam się przed siebie. Okolica, w której położony był nasz domek była naprawdę piękna i spokojna. Z odległości maksymalnie kilometra było widać gęsty las, a tuż przed nim znajdowało się jezioro. Mieliśmy z Bartkiem nosa wybierając akurat ten pokój.
—Już skończyłaś rozmawiać? — zapytał Bartek, wchodząc na balkon. — Nie chciałem ci wcześniej przeszkadzać — dodał.
—Tak — uśmiechnęłam się lekko. — Jak tu jest pięknie — powiedziałam zachwycona, gdy szatyn podszedł do barierki.
—Prawda. Tam będziemy się kąpać — zaśmiał się i wskazał jezioro. Skrzywiłam się lekko na myśl zanurzenia się w wodzie.
—Albo tylko moczyć kostki — mruknęłam i uśmiechnęłam się ironicznie. Bartek spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami. Otworzył buzię, żeby coś powiedzieć, ale po chwili ją zamknął i westchnął.
—Przepraszam, zapomniałem — powiedział cicho i pogładził moją dłoń leżącą na barierce.
—Luz, każdemu się zdarza.
Między nami zapanowała niekomfortowa cisza. Powoli zaczęłam dochodzić do wniosku, że już rozumiem czemu Michał mnie zostawił. Jestem dość problematyczną osobą i to w każdym tego słowa znaczeniu. Nie mam perfekcyjnego ciała, perfekcyjnej twarzy, perfekcyjnego charakteru, a w dodatku moje wszystkie lęki i wspomnienia powodują, że z wielu rzeczy rezygnuję. Naprawdę już się nie dziwię, że po tylu latach związku ze mną w końcu miał tego dość i znalazł sobie inną. Ładniejszą, zgrabniejszą i pewnie bardziej poukładaną życiowo. Nie mam żadnej alternatywy na ewentualne zamknięcie studia, bo nigdy nie myślałam, że może się tak stać. Otwierając je byłam zwykłą studentką, która nie miała bladego pojęcia o prowadzeniu własnego biznesu. Razem z dziewczynami skoczyłam na tę głęboką wodę i dopiero po czasie zrozumiałam jak cholernie impulsywne posunięcie to było. Nie wiedziałam co zrobię jeśli Lily Photos kiedyś upadnie. Nie miałam żadnej alternatywy w życiu.
Pukanie do drzwi przerwało moje myśli.
—Proszę! — krzyknęliśmy razem z Bartkiem, co wywołało u nas krótki śmiech. Do pokoju weszła Julita i my również wróciliśmy do wnętrza.
—O kurde, macie balkon? — zdziwiła się.
—Też byłam zdziwiona, gdy go rano zobaczyłam — parsknęłam. — Musiał wyrosnąć przez noc — dodałam.
—Najwidoczniej tak — stwierdziła szatynka. — Zbieramy się do wyjazdu jak coś. Wika i Przemek poszli się ogarnąć i jakoś za pół godziny chcemy przejść się na spacer po okolicy, a potem gdzieś pojechać — powiedziała. — Idziecie, prawda?
—Oczywiście — odparłam, w końcu podłączając telefon do ładowarki. — Do jeziora mamy mega blisko i dosłownie widać je z balkonu. — Kiwnęłam głową w stronę szyby.
—Ogólnie z tego co zobaczyliśmy to jesteśmy w naprawdę ładnej okolicy — wtrącił Bartek, a ja to potwierdziłam.
Już niecałą godzinę później okazało się to co widzieliśmy z domku nie różni się mocno od rzeczywistości.
Od wyjścia z domu nad jezioro doszliśmy w niecałe piętnaście minut, a na niewielkiej plaży było naprawdę mało osób. Reszta już zaczęła ustalać, że jutro o dziesiątej tu przychodzimy i spędzamy cały dzień. Nie byłam do końca przekonana do tego pomysłu, ale wiedziałam, że nie przekonam ich, żeby tak nie było. Byle do niedzieli.
Po godzinnym spacerze po okolicy wróciliśmy do domku tylko po to, żeby wsiąść w auta i pojechać do centrum miasta.
—I jak na razie podoba ci się nasz wyjazd? — rzucił Bartek, gdy ja w skupieniu starałam się podążać za nawigacją.
—Poza tym, że przed chwilą się z tobą omal nie pokłóciłam o to kto kieruje to nawet dobrze — powiedziałam rozbawiona i krótko zerknęłam na chłopaka, żeby po chwili wrócić do patrzenia na drogę. — Naprawdę jestem aż tak złym kierowcą? — spytałam.
—Jesteś bardzo dobrym kierowcą tylko wiesz... Myślałem, że jesteś zmęczona podróżą i chciałem cię wyręczyć — wybrnął jakoś.
—To ty przez całą drogę prowadziłeś, więc po prostu tym razem to ja chciałam usiąść za kierownicą mojego samochodu — zaśmiałam się. — A poza tym prawie połowę drogi przespałam, więc uwierz mi, nie jestem zmęczona — dodałam.
Dojechaliśmy na starówkę i naprawdę mi się spodobała. Rozbawiona zaciągnęłam dziewczyny do zdjęcia z pomnikiem Kopernika znajdującym się przed zamkiem. Potem kazałam stanąć tam chłopakom i to im zrobiłam zdjęcie. Potem poprosiłam jakąś panią, żeby zrobiła zdjęcie nam wszystkim. Wypiłam również przepyszną mrożoną kawę i zjadłam zarąbistą pizzę. Z rzeczy materialnych, które kupiłam był obiecany magnes dla taty i po róży dla dziewczyn.
—No wiecie co panowie? Żebym to ja kupowała waszym dziewczynom kwiaty? — zapytałam ze śmiechem, gdy wręczałam róże Wiktorii i Julicie.
—Ale śliczna! — zachwyciła się szatynka. — Taka... Niespotykana.
—Włożona do wody z barwnikiem dlatego ma różowe brzegi — wyjaśniłam. — Pasuje do ciebie. — Puściłam jej oczko, na co ta się zaśmiała.
Do naszego domku wróciliśmy koło siedemnastej. Do około dwudziestej drugiej siedzieliśmy na tarasie i po prostu rozmawialiśmy. Potem trzeci wieczór z rzędu zasypiałam przytulona do Bartka.
===
No hej~
Znowu chwilkę mnie nie było 😅
Końcówka wakacji była zadziwiająco pracowita, a w początek roku nauczyciele postanowili wejść z przytupem sprawdzianowo-kartkówkowo-odpowiedziowym...
Ale już do Was wracam!
Nie obiecuję jakiejś super dużej regularności, ale postaram się wrzucić coś chociaż raz na dwa tygodnie. Może w jakieś luźniejsze tygodnie będzie mnie więcej, ale mały krokami do celu ❤
Z innych spraw pisarskich to zaczęłam prace nad moją pierwszą autorską książką, więc na przestrzeni najbliższego czasu powinna ona ujrzeć światło dzienne. Więcej informacji będę wrzucać na tablicy, więc zachęcam do obserwowania 😙
Miłego dnia/wieczoru czy kiedy to będziecie czytać,
J.🤍
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top