Rozdział 1. Najlepsze walentynki
—Jeszcze raz ci dziękuję, że mogę się u ciebie zatrzymać, Wiczka — powiedziałam z uśmiechem. — Obiecuję, że postaram się znaleźć sobie coś jak najszybciej tylko się da — westchnęłam. — No i jeszcze raz przepraszam, że zepsułam wam wasze plany na dzisiaj, ale jesteś aktualnie jedyną osobą w Krakowie, do której mogłabym się zwrócić o pomoc w mojej sprawie.
—Daj spokój, nic nam nie zepsułaś — odpowiedziała moja przyjaciółka i objęła mnie ramieniem. — Masz trudną sytuację, więc to oczywiste, że musiałam przyjąć cię pod mój dach. A co do znalezienia czegoś to na spokojnie, możesz spędzić tutaj tyle czasu ile tylko chcesz.
—Wika, nie będę cię wykorzystywać...
—To nie będzie wykorzystywanie mnie. Doskonale wiem co to znaczy nagle stracić wieloletni związek i rozumiem, że potrzebujesz chwili, żeby dojść do siebie. A gdzie lepiej możesz wszystko przemyśleć niż u najlepszej przyjaciółki? — zapytała ze śmiechem.
—Dziękuję — powiedziałam cicho.
—Co się tak właściwie stało? — spytał Przemek, siedzący na krześle przy stole. — Wiem, że stało się coś pomiędzy tobą — chłopak mojej przyjaciółki spojrzał na mnie — i tym twoim, ale co konkretnie to nie czaję.
—Powiem ci tak – jako prezent na walentynki od mojego męża dostałam papiery rozwodowe — mruknęłam. — Zdradza mnie.
—O kurde — skomentował.
Całą historię powinnam rozpocząć od samego początku. Nazywam się Magda Kamińska i jestem 23-letnią właścicielką studia fotograficznego Lily Photos. Pochodzę z Wrocławia, ale od osiemnastego roku życia mieszkam w Krakowie. To właśnie tutaj studiowałam i to właśnie tutaj otworzyłam mój biznes. Mojego (jeszcze) męża poznałam w pierwszej klasie liceum i właśnie od końca jej byliśmy razem. Byliśmy? Jesteśmy? Cholera, nie wiem w jakim czasie mam o nas mówić. W sumie już usłyszałam, że czeka nas rozwód, więc... Rozwód. Nigdy nie myślałam, że będzie mnie to czekało. Jednak moje zdanie na ten temat diametralnie się zmieniło, gdy wróciłam dzisiaj do domu.
14 lutego, walentynki, to oczywiste, że studio będzie przepełnione parami umówionymi na słodkie sesje. Tego dnia ja i moje dziewczyny miałyśmy masę roboty. Cały dzień w studiu było słychać: „Klaudia, odbierz telefon!" albo „Sara, potrzebna jesteś", albo „Ania, kiedy zwolnisz studio?", albo „Zuza, masz wolną godzinę, klienci mają grypę żołądkową i nie zjawią się!". Właśnie dlatego, gdy zmęczona zamykałam drzwi, z uśmiechem myślałam o tym co wymyślił dla mnie mój mąż. No cóż... Ujrzenie czarnych wysokich szpilek w przedpokoju nie było miłą niespodzianką. Rzuciłam klucze na półkę stojącą obok wejścia na tyle głośno, żeby mój partner to usłyszał.
—Dobry wieczór kochanie. — Mój mąż jakby nigdy nic wyszedł z naszej sypialni. — Nie spodziewałem się, że tak szybko wrócisz — dodał. Dla każdego kto nie zna mojego męża te słowa wydawałyby się normalne, lecz ja, znająca go od szesnastego roku życia, od razu zauważyłam, że się spiął.
—Właśnie widzę — mruknęłam. — Gdzieś się wybierasz? — spytałam, rozpinając kurtkę i obserwując jego ubiór. Miał na sobie białą koszulę oraz czarne eleganckie spodnie. Właśnie przez to oraz obuwie, które zauważyłam przy wejściu czułam, że zaraz wyjdę z mieszkania z hukiem.
—Em... Na kolację? — Rozłożył ramiona.
—Z kim? — Splotłam ręce na piersi. — No bo chyba nie ze mną — stwierdziłam, opuszczając wzrok na buty stojące na podłodze.
—Kochanie... — Chłopak podszedł do mnie. — Byłaś cały dzień w pracy, dlatego nie miałem okazji powiedzieć ci, że idziemy na kolację walentynkową — powiedział.
—Och, doprawdy? — zapytałam. — Skoro tak to nie będzie ci przeszkadzało, że wezmę szybki prysznic, a następnie udam się do naszej sypialni w celu wybrania sobie kreacji? — rzuciłam. Cień przestraszenia przebiegł po jego twarzy. Nie odpowiedział. — Rozumiem, że milczenie jest znakiem zgody. — Uśmiechnęłam się triumfalnie. — Albo wiesz co? Najpierw pójdę po sukienkę, a dopiero potem się wykąpię.
—Michał, za ile wychodzimy? — zapytał nowy kobiecy głos, a dwie sekundy później ujrzałam wychodzącą z sypialni czarnowłosą wysoką dziewczynę w krótkiej, czerwonej sukience. — O! — To było jedyne co powiedziała, gdy mnie zobaczyła. — Michał? — Spojrzała na chłopaka.
—Em... Magda, poznaj Agnieszkę, moją... — przerwał na moment — nową asystentkę — zaakcentował. — Agnieszka, to jest Magda, moja przyjaciółka — powiedział pewnie, a już zwłaszcza ostatnie słowo. Debil.
—Asystentkę? — zdziwiła się dziewczyna. — Przecież jeszcze przed chwilą...
—Wiem, że jeszcze nie podpisałaś umowy, ale już mogę ci potwierdzić, że masz tę robotę — wtrącił.
—Zwolniłeś Laurę? — zapytałam, udając smutek. — A tak dobrze się wam pracowało... W ogóle od kiedy robisz casting na asystentkę w naszej sypialni? — Spojrzałam na męża i jego „asystentkę". — Myślałam, że tak jak ja wolisz robić to w miejscu pracy — dodałam. Powinnam powiedzieć czym zajmuje się Michał. Z zawodu jest on chirurgiem w jednym z krakowskich szpitali, a po godzinach spełnia się w swoim hobby jakim jest majstrowanie przy autach. Dowodzi warsztatem samochodowym i właśnie tam potrzebuje asystentki. Nie oszukujmy się, że w jednym i drugim potrzebna jest doskonała precyzja, którą posiada.
—Ja nie jestem jego asystentką — oburzyła się dama w czerwieni. — Ja jestem jego dziewczyną — powiedziała. Zaśmiałam się głośno. — Nie wiem co jest w tym takiego śmiesznego — stwierdziła. — Mój Michałek obiecał mi wakacje w Hiszpanii. — Uśmiechnęła się i oparła swoją dłoń o klatkę piersiową chłopaka.
—Tak? — zdziwiłam się. — Skoro jesteście TAK blisko to pewnie zauważyłaś, że na palcu ma obrączkę, którą ja również noszę — powiedziałam i uniosłam do góry prawą dłoń. Na serdecznym palcu widniał kawałek złota.
—Co? — wykrztusiła czarnowłosa piękność i spojrzała na szatyna. — To jest twoja żona?! — wykrzyknęła i zaczęła świdrować Michała wzrokiem. Ten tylko spalił buraka i odwrócił wzrok.
—Wy tutaj sobie porozmawiajcie, a ja pójdę spakować walizkę i wybyć na noc — poinformowałam i weszłam do sypialni. Zauważyłam, że pościel na łóżku była trochę rozwalona. Uśmiechnęłam się pod nosem.
Przyszłaś w dobrym momencie.
Z salonu słyszałam przyciszone głosy rozmowy. Nie wsłuchiwałam się w to o czym rozmawiają, ale kilkukrotnie usłyszałam jak z ust mojego (jeszcze) męża padają słowa „kocham cię". Każdy z tych kilku razy był jak cios prosto w serce.
Dzisiaj rano mówiłeś mi to samo.
Pięć minut później do pokoju wszedł nikt inny jak Michał. Usiadł na brzegu łóżka i milczał. Czułam, że wpatruje się w moje plecy.
—Chcę rozwodu — powiedział nagle. Prychnęłam.
—No co ty nie powiesz — odpowiedziałam i obdarzyłam go obojętnym spojrzeniem. — Dopiero teraz to odkryłeś? — zapytałam chłodno.
—Magda...
—Nie magduj mi tutaj — warknęłam.
—Papiery są gotowe od dwóch tygodni — wyznał. — Nie miałaś dowiedzieć się dzisiaj — westchnął.
—A kiedy niby? Jutro? — Wywróciłam oczami i wróciłam do pakowania połowy szafy do walizki.
—Miałem powiedzieć ci na początku marca — powiedział. — Chciałem spędzić z tobą jeszcze te walentynki, żeby mieć pewność czy na pewno chce unieważnienia małżeństwa — dodał.
—Łaskawiec się znalazł — prychnęłam. W pokoju zapadła cisza. Usłyszałam, że Michał wstaje i kieruje się do wyjścia z pokoju. — Poczekaj — rzuciłam krótko. — Ile to trwa? — zapytałam łaskawie obdarzając go kolejnym spojrzeniem pełnym bólu.
—Zaczęło się na początku grudnia — odpowiedział cicho.
—Okej — mruknęłam. Chłopak wyszedł. Chwilę później ponownie ktoś wszedł do pokoju i usiadł na łóżku. Tym razem poczułam damskie perfumy.
—Daję ci słowo, że nie wiedziałam o tym, że ma żonę — zaczęła Agnieszka. No to już wiem jak nigdy nie nazwę córki. — Z racji jego zawodu w szpitalu nie może nosić obrączki — dodała cicho. — On sam mi nic nie powiedział.
—Wiem, że nie może jej nosić — prychnęłam. — Niejednokrotnie widziałam, że jej nie ma, gdy zanosiłam mu herbatę lub coś do jedzenia.
—Od ilu jesteście razem? — zapytała.
—Co to jakaś gra w pytania z żoną twojego chłopaka? — spytałam oschle. — Ja miałam siedemnaście, on dziewietnaście lat — odpowiedziałam jednak po chwili. — Niecałe dwa lata temu się pobraliśmy — dodałam. — Jak się poznaliście?
—Co to jakaś gra w pytania z kochanką twojego męża? — rzuciła sarkastycznie. — Jestem stażystką w szpitalu, w którym pracuje — powiedziała od razu po tym.
—Czyli studiujesz?
—Tak, jestem na drugim roku chirurgii, planuję robić doktorat — westchnęła. Nagle usłyszałam, że wstaje i podchodzi do mnie. Po tym jak kucnęła przytuliła mnie. — Dasz sobie radę — powiedziała. Nie będę kłamać, zaskoczyło mnie to. — Na pewno jesteś silną babką i poukładasz sobie życie na nowo — dodała. — Nie chcę brzmieć tak jakbym wpieprzała się tutaj na siłę, ale naprawdę kocham Michała — powiedziała cicho. — Pokazał mi czym jest miłość i jak w przeciągu krótkiego czasu można się do kogoś cholernie mocno przywiązać. Poczułam przy nim więcej niż przy moim poprzednim partnerze, z którym byłam od drugiej klasy gimnazjum. — Wstała. — Przynieść ci coś? — zapytała. — Wiesz, przynajmniej tak mogę ci pomóc.
Biłam się z myślami czy na pewno powinnam przyjmować pomoc od Agnieszki. Po krótkiej chwili przemyśleń doszłam do wniosku, że to nie jest jej wina i to Michał ją uwiódł.
—W łazience w szafce nad umywalką jest czarno-niebieska kosmetyczka — powiedziałam. — Będzie w niej waniliowy płyn do kąpieli — dodałam. — Mogłabyś...
—Już idę — oznajmiła i szybko wstała. W międzyczasie postanowiłam napisać do Wiktorii z pytaniem czy mogłabym się u niej zatrzymać na jakiś czas. Gdy już opuszczałam mieszkanie, usłyszałam głos Michała.
—Zadzwoń na dniach — powiedział — umówimy się z prawnikami.
—Jasne — westchnęłam i otworzyłam drzwi. — Szczęścia życzę — dodałam cicho i opuściłam dom. Właśnie tak piętnaście minut później siedziałam na różowej kanapie w mieszkaniu mojej najlepszej przyjaciółki.
—Michał naprawdę zachował się jak chuj — stwierdziła czerwonowłosa, gdy opowiedziałam jej oraz Przemkowi całą historię. — Ale od samego początku mi coś w nim nie pasowało — dodała.
—Wiem — westchnęłam. — Nie wierzę, że miałaś takiego nosa już w liceum.
Ja i Wiktoria poznałyśmy się właśnie w szkole średniej. Trafiłyśmy do jednej klasy i tak zaczęłyśmy się przyjaźnić. Na przestrzeni lat nasz kontakt był lepszy i gorszy, ale zawsze wiedziałyśmy, że możemy na siebie liczyć. Odkąd dziewczyna dołączyła do Genzie i przeprowadziła się do Krakowa jesteśmy bliżej niż kiedykolwiek. To ja byłam pierwszą osobą, do której zadzwoniła po rozstaniu z Patrykiem. To ona była pierwszą osobą w kolejce do mojego studia. Nasza relacja opiera się na rozmowie, zaufaniu i szczerości. Zdecydowanie mogę powiedzieć, że Wiktoria jest dla mnie jak siostra, której nie mam. To dla mnie niesamowita ulga widząc ją szczęśliwą z Przemkiem.
—Dobra, mieliśmy zrobić sobie walentynkowy wieczór filmowy we dwoje, ale myślę, że miejsce dla ciebie też się znajdzie. — Uśmiechnęła się Wika. — Wstawaj — pociągnęła mnie do góry — idziemy wybrać przekąski. — Zaprowadziła mnie do swojej sypialni, w której pod oknem stało pudełko po brzegi wypchane chipsami, żelkami i innymi słonymi oraz słodkimi pysznościami.
—GWIAZDKI! — wykrzyknęłam szczęśliwa, widząc na podłodze opakowanie moich ulubionych żelek. — To bierzemy na pewno — zaśmiałam się, łapiąc opakowanie w dłoń.
—Magda — powiedziała cicho dziewczyna za nim wróciłyśmy z wybranymi przekąskami do salonu — pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. — Posłała mi ciepły uśmiech. — Po burzy zawsze wychodzi słońce — dodała. — Masz doskonały przykład we mnie i Przemku.
—Dziękuję — wyszeptałam i mając gdzieś to, że trzymane przeze mnie chipsy się pokruszą, przytuliłam przyjaciółkę.
Nigdy nie spodziewałam się, że wieczór w dniu, w którym dowiedziałam się o zdradzie męża będzie tak wspaniały. Cudownie bawiłam się wydzierając się na filmowych chłopaków nie zauważających oczywistych znaków od dziewczyn. Tak, większością głosów zdecydowaliśmy o komediach romantycznych. Tak, Przemek nie był zadowolony. Tak, zasnął w czasie drugiego filmu, ale akurat to miałam gdzieś. Na kanapie było wystarczająco miejsca dla śpiącego na siedząco chłopaka, Wiktorii wpierdzielającej swoje ulubione chipsy oraz drącej się mnie. No i oczywiście na podłodze pod naszymi nogami leżał Gengar. Szczerze? Te walentynki nie mogły być lepsze.
●●●
Oficjalnie pragnę przywitać Was w nowej książce 🥳
Nie spodziewałam się, że napiszę coś takiego, ale stało się haha. Mam przygotowane kilka rozdziałów w przód, więc (na razie) nie powinno być problemów z publikacją 🥰
I jeszcze raz książkę dedykuję cudownej MartynaSwift0 ❤️ STO LAT KOCHANA! 🫶🏻
juls✨️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top