182. 🐒🤎❤️

kimtheidiot

Czasami i my jesteśmy słodcy ❤️
👤alixforfun

❤️: jull.cn i inni
💬:

dj.nino
A teraz się przyznaj co przeskrobałeś
↪️ kimtheidiot no właśnie nic! To że zabrałem moją dziewczynę na wieczorny spacer nie znaczy, że coś zrobiłem...
↪️ dj.nino Lix, mogę mu wierzyć?
↪️ alixforfun możesz... O dziwo

jull.cn
Koniec świata się zbliża?
↪️ kimtheidiot nie
↪️ jull.cn aż dziwne

alixforfun
Udało ci się mnie udobruchać dzisiaj, masz szczęście 😇
↪️ kimtheidiot uf, nie skończyło się katastrofą 😮‍💨
↪️ alixforfun ale prawie cię wrzuciłam do Sekwany 😘
↪️ kimtheidiot przyznaję, zasłużyłem sobie

alya_blog
O stary, dziwne, że cię nie zamordowała. Rano pisała, że okresu dostała
↪️ kimtheidiot wiem wiem, byłem dla niej cały dzień dobry, żeby nie zostać zamordowany
↪️ alya_blog dobry czyli siedziałeś cicho?
↪️ kimtheidiot dobry czyli zrobiłem jej śniadanie, herbatkę, kupiłem słodycze i siedziałem z nią przez cały dzień
↪️ alixforfun potwierdzam, wyjątkowo był dla mnie kochany 💞

leezoe
Gdy inni dziwią się, że Lix cię nie zabiła ja napiszę, że dobrze razem wyglądacie 😚❤️
↪️ kimtheidiot dzięki Zo, już traciłem wiarę w naszą paczkę
↪️ leezoe kiedy ślub?
↪️ kimtheidiot Boże, jeszcze pierścionka nie wybrałem, daj mi trochę co?
↪️ leezoe dobra, ale zaklepuje rolę sypania kwiatków
↪️ kimtheidiot Alix i kwiatki na ślubie?
↪️ leezoe oj ja ją przekonam

***

rossi_viv

Dresowe randez-vous 💞
👤leezoe

❤️: your.bourgeois i inni
💬:

sabr.rina
Słodziaki 🍬❤️
↪️ rossi_viv buzi 😚❤️

your.bourgeois
Szczęśliwszej Zo niż z tobą nie mogłam sobie wyobrazić 💞
↪️ rossi_viv chyba jest ze mną szczęśliwa 😅
↪️ your.bourgeois widzę, że jest 😘
↪️ rossi_viv to dobrze, bo ja z nią też 🥰
↪️ your.bourgeois i nie ma żadnych komplikacji?
↪️ rossi_viv żadnych
↪️ your.bourgeois no to, żeby tak zostało 😚

leezoe
KOCHAM CIĘ ❤️✨️💋
↪️ rossi_viv wiem, ja ciebie też 🫶🏻💞
↪️ leezoe Hm... Wiem 🤭

k.tsurugi
Kiedy ty włosy przyciemniłaś?
↪️ rossi_viv nic nie robiłam z kolorem 😅 może to przez to światło wydają ci się ciemniejsze?
↪️ k.tsurugi może i tak

agreste.a
Miłej randki 😚
↪️ rossi_viv a ty swoją księżniczkę ostatnio na randkę zabrałeś? 
↪️ agreste.a a co ty się tak w związki w ekipie pakujesz, co? Najpierw Fé i kwiaty dla Kagami, teraz ja i Nettie...
↪️ rossi_viv po prostu wierzę, że za parę dni nasze problemy znikną i chcę, żeby u was też było spokojnie 😘 to co z tą randką? 
↪️ agreste.a byliśmy trzy dni temu, jestem wzorowym narzeczonym 😊
↪️ rossi_viv i oby tak dalej 

***

Siedziały na kanapie w mieszkaniu Rossi. Oglądały jakąś komedię romantyczną i co kilka minut w zabawny sposób komentowały sceny. Wszystko było idealnie. A przynajmniej tak im się wydawało. 

W przerwie na reklamy Vivenne wzięła telefon do ręki, żeby odpowiedzieć na nowe komentarze spod postu. No ale z racji, że ich nie było, weszła na maila, aby sprawdzić czy pojawiła się odpowiedź od kancelarii, w której chciała zacząć staż. Takowej również nie było, lecz gdy na samej górze zobaczyła wiadomość od dyrektora uczelni oraz akademika, w którym mieszkała, od razu poczuła jak jej żołądek się ściska. Odetchnęła i odsunęła się kawałek od pochłoniętej swoim telefonem Zoé, aby móc w spokoju przeczytać wiadomość. 

Od: [email protected]

Szanowna Panno Rossi!

Uprzejmie informuję, że w dniu jutrzejszym mija termin opłaty czesnego za następny miesiąc Pańskiej nauki na Uniwersytecie Paryskim oraz wynajmu mieszkania w akademiku. Jeżeli do jutra do 23:59 nie wykona Pani należnej wpłaty będę zmuszony usnąć Panią z listy studentów oraz podjąć kroki prawne w celu usunięcia Pani z mieszkania. 

Z poważaniem,
Dyrektor Edmond Boileaug 

Po przeczytaniu wiadomości w głowie dziewczyny istniała tylko jedna myśl: 

Kurwa mać. 

Oparła się o zagłówek i przymknęła oczy. Wiedziała, że musi w końcu powiedzieć o tym Zoé, ale nie potrafiła. Jedna Rossi już wystarczająco namieszała w życiorysie blondynki i reszty jej przyjaciół. Nie chciała być kolejną z nich. To właśnie przez to bała się porozmawiać z dziewczyną o swoich problemach na uczelni. 

Jednak Lee nie była głupia jak na stereotypową blondynkę przystało i jeszcze w zeszłym miesiącu zauważyła, że jej dziewczynę gryzie jakiś problem. 

—Kochanie, wszystko w porządku? — zapytała, delikatnie kładąc dłoń na udo szatynki. 

—Tak. — Vivenne patrząc na Zoé maksymalnie wymusiła uśmiech. — Wszystko jest dobrze — zapewniła ją. Blondynka tylko patrzyła i czekała aż jej dziewczyna powie prawdę. 

—Nie, nic kurwa nie jest okej — powiedziała w końcu, a Lee od razu spadł kamień z serca. 

Nie jestem przewrażliwiona, naprawdę coś się dzieje — pomyślała. 

Kamień wrócił z powrotem na serce.

—Co się dzieje? — zapytała cicho i spojrzała na dziewczynę. 

—Matka się stała — mruknęła. Zoé nie wnikała w szczegóły tylko dawała ukochanej czas na wypowiedź. — Jakiś czas temu, może z dwa tygodnie przed tym jak Lila wyszła z aresztu, napisała do mnie, bo dowiedziała się o rozprawie — zaczęła po chwili. — Pisała, że słyszała o tym co się działo i ma nadzieję, że pomimo mojej bliskiej relacji z resztą paczki, stanę po odpowiedniej stronie i wesprę swoją siostrę na sali. Od razu jej napisałam, że nie ma nawet takiej opcji — parsknęła. — Nie po to zaczęłam się trzymać z wami i starałam się uwolnić od niej, żeby teraz wracać z podkulonym ogonem. — Lee nie była do końca pewna czy Rossi mówi o swojej matce czy siostrze. Ona też tego nie wiedziała. — No i napisała mi, że skoro ja mogę mieć wybór to ona też i... — Wzięła telefon, żeby pokazać dziewczynie maila. — Czytaj — powiedziała, podając blondynce urządzenie. 

—Nie opłaciła ci następnego miesiąca? — zdziwiła się dziewczyna i odłożyła telefon na stolik. 

—Na to wygląda — mruknęła Rossi. — Co prawda od jakiegoś czasu za mieszkanie płacę ja i w tym miesiącu tyle się działo, że zapomniałam o opłacie, ale wynajem kosztuje tyle, że opłacając sobie mieszkanie i studia starczy mi na dwa, góra trzy miesiące. No ale nie opłaca mi się robić przelewu za mieszkanie skoro i tak mnie zaraz skreślą. 

—Dlatego chcesz zacząć staż. — Zo połączyła kropki. Jej dziewczyna potwierdziła to skinięciem głowy. — Czemu nie mówiłaś wcześniej? — zapytała. 

—Bo przez Lilę i tak już masz wystarczająco stresu. Nie chciałam być kolejną Rossi robiącą ci bagno z życia — wyjaśniła smutno. 

Blondynka po usłyszeniu tych słów położyła dłonie na policzkach swojej dziewczyny i patrząc jej prosto w oczy, powiedziała: 

—Nigdy się do niej nie porównuj. Z twojej siostry może i jest kawał szmaty, ale ty nie jesteś nią. Ty jesteś tą Rossi, którą kocham całą sobą i którą zawsze będę kochać choćby nie wiem co jej siostra by odpierdoliła. Może i łączy was nazwisko i rodzice, ale oprócz tego nic innego. Ty jesteś moją Vivi, a tamta nigdy w życiu nie doczeka się zdrobnienia z moich ust. Kocham cię i chcę ci jakoś pomóc. Tylko pytanie czy... — Przerwała, bo nagle telefon Vivenne zadzwonił. Szatynka szybko po niego sięgnęła, żeby wyłączyć dzwoniący budzik. 

—Czemu ustawiłaś budzik na wieczór? — parsknęła śmiechem blondynka. 

—Bo chciałam być pierwsza — wyjaśniła i po położeniu dłoni na policzku dziewczyny, nachyliła się, żeby krótko ją pocałować. — Wszystkiego najlepszego, Zoé — powiedziała. Lee zaśmiała się szczerze. — Idę po prezent...

—Dziękuję, ale nie zmieniaj tematu — poprosiła i złapała dziewczynę za dłoń, bo już zdążyła wstać. Poczekała aż ponownie usiądzie i kontynuowała: — Tak jak mówiłam, kocham cię i chcę ci pomóc. Tylko czy ty chcesz mojej pomocy?

—Jak niby miałabyś mi pomóc? — prychnęła Rossi. — Przecież nie polecisz do Włoch i powiesz mojej matce, że ma znowu zacząć opłacać moją naukę.

—Masz rację, nie polecę — uśmiechnęła się lekko. — Ale mogę pomóc ci zmniejszyć koszty — powiedziała tajemniczo. — Jeżeli wyprowadzisz się stąd to pieniądze będziesz mogła przeznaczyć na studia. Nawet jeśli będzie ci brakować to staż, na który zamierzasz iść ci pomoże. A jeżeli cię nie przyjmą to nawet ja mogę za ciebie płacić. Przecież dobrze wiesz, że dla mojego stanu konta to nie jest żaden problem.

—Nie będę cię aż tak wykorzystywać — zaznaczyła. — Dobra, uznajmy, że tak zrobię. Pójdę na staż i moją wypłatą i tym co odłożyłam będę opłacać studia, ale gdzie ja niby mam mieszkać? Powiedziałaś, żebym wyprowadziła się stąd, ale znalezienie taniego i dobrego mieszkania w Paryżu graniczy z cudem. Tułaczka po hotelach też nie wydaje mi się ciekawa — westchnęła. Zoé tylko czekała na to pytanie.

—Wprowadź się do mnie, Viv — oznajmiła z uśmiechem. — Przecież i tak 90% czasu, którego nie spędzamy na uczelni spędzamy razem. Poza tym już dawno ci to proponowałam, ale ty uparciuchu przecież wiesz lepiej — zaśmiała się.

—Zoé, nie chcę cię aż tak wykorzystywać...

—To nie będzie żadne wykorzystywanie tylko zaoszczędzenie. — Blondynka puściła jej oczko. — Ale mówię poważnie, zamieszkaj ze mną — poprosiła. — To będzie najlepszy prezent urodzinowy jaki mogłabyś mi zrobić — stwierdziła uśmiechnięta.

—Jesteś pewna? — Vivenne wciąż się wahała. Opcja zamieszkania pod jednym dachem ze swoją ukochaną wydawała jej się bardzo kusząca, ale czy powinna ją wykorzystywać? Przecież od samego początku, gdy przyjechała do Paryża chciała być niezależna. Czy zamieszanie z Zoé odebrałoby to jej?

—Jestem tego pewna tak jak tego, że cię kocham. — Blondynka splotła ich palce razem. — To co? Zgadzasz się czy nie?

—Zgadzam pod warunkiem, że podzielimy się opłatami — odpowiedziała po chwili i lekko się uśmiechnęła. — Nie chcę u ciebie mieszkać za darmo.

—Coś się wymyśli — odparła uśmiechnięta Lee i objęła swoją dziewczynę. — Kocham cię i dziękuję.

—Ja ciebie też... Za co ty mi dziękujesz?

—Za to, że w końcu się zgodziłaś.

Do drugiej w nocy siedziały w niewielkim salonie i beztrosko rozmawiały. Vivenne w końcu też postawiła na swoim i wręczyła swojej dziewczynie prezent urodzinowy.

Chyba nie mogła się czuć szczęśliwsza. Co prawda do prawdziwej pełni szczęścia brakowało jej tylko jednego - zniknięcia z jej życia Lili. Przewidywała jednak, że w najbliższym czasie i to się zmieni.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top