#22 Dzień

~Magnus~
- Alexander... - mruknąłem, gryząc usta i patrząc się w laptop.

- Dam radę... - Alec pociągnął nosem i potarł policzki. - Nie popłaczę się, zobaczysz...

- Mam nadzieję, bo gdy ty zaczniesz beczeć, ja się nie powstrzymam - wziąłem większy wdech uspokojenia.

- Dlaczego te filmy są takie smutne... - zamrugał oczami.

- Bo życie w związkach jest smutne - mruknąłem i ugryzłem się w język, bo nie chciałem odwracać wzroku od filmu, żeby się nie popłakać przez rozstanie głównych bohaterów. - Aż odechciało mi się romansów na przyszły rok..

- Tia... - Alec znowu pociągnął nosem i spuścił głowę. - Może masz rację...

- Co nie zmienia faktu, że ciebie i twojego crusha bym spiknął - powiedziałem, wyciągnąłem rękę i zamknąłem zaptopa, mając dość tego filmu. - Koniec tego. Nie mam zamiaru beczeć.

- Bee... - Alec zabeczał jak owca i uniósł głowę.

- Chodźmy na miasto. Nie chcę siedzieć ciągle w twoim pokoju - podniosłem się do góry, siadając na piętach. Spojrzałem na wciąż leżącego na brzuchu Alexandra.

- Nie lubię moich kul.

- Wiesz co? Pobawiłbym się wózkiem inwalidzkim - stwierdziłem, a Alec spojrzał na mnie od razu. - No co? Załadujesz się na niego i jedziemy.

- Mam tylko skręconą kostkę.

- I nie lubisz swoich kul - przechodząc nad nim, żeby zejść z łóżka, schyliłem się i cmoknąłem jego szyję. Alec się wzdrygnął. - Chodź po wózek.

- Będziesz kierował normalnie? - spytał, patrząc na mnie, kiedy zszedłem z łóżka i zacząłem się wyciągać z rękoma w górze.

- Duh, skarbie. Będziesz bezpieczny.

***
~Alec~
- Ej! - pisnął Magnus, objął mnie mocniej rękoma i wystawił przed siebie nogę, odpychając nas od fontanny. Ja po prostu się śmiałem, aż zaczął boleć mnie brzuch. - Jace, kretynie! Nie tak to miało wyglądać!

- To przestroga do niewiary w darmowe usługi - oznajmił Jace.

Mieliśmy iść z Magnusem na miasto we dwójkę, ale chciał iść z nami Jace, a skoro on, to i Clary. Ruda z kolei chciała zabrać ze sobą Simona, więc i on przyszedł, a jeśli on, to i Isabelle. Dlatego siedziałem na wózku inwalidzkim, Magnus bokiem na moich kolanach, nogi mając wystawione poza podłokietniki, i kierował nami Jace, który straszył nas ciągle, jadąc w jakieś przedmioty. Jak teraz, kiedy zaczął szybko iść na fontannę.

- On wariuje... - szepnął do mojego ucha Magnus, przez co poczułem ciepło na policzkach. - Chciał nas wrzucić do wody...

- Poczekaj, aż podjedziemy do jakiejś rzeki, gdzie będą kaczki.

- Co tam mówicie o tych małych szatanach? - spytał nad moją głową Jace. - Uważajcie, bo mogę pojechać z wami na skate park.

- Malec na wózku inwalidzkim na rampie - zaśmiała się z boku Isabelle. - Boskie.

- Wypieprzą się - powiedziała Clary. - Jace, chyba nie chcesz skrzywdzić swojego brata...

- Jace chce każdego skrzywdzić - skomentował Simon. - Szczególnie członków swojej rodziny.

- Duh - potwierdził Jace. - Prócz mojej błyskotki.

- Ooo... - rozczuliła się Clary. - Dziękuję.

- Kochanie, mówiłem o moim pierścieniu.

Magnus zaczął wrednie chichotać, jakby wielce zadowolony z tego, że ktoś jedzie po Clary. Ja nie chciałem się śmiać, ale widząc Magnusa... Brechłem wbrew własnej woli.

- Wyślę esa do moich... - zaczął Magnus, zakładając nogę na nogę. Wyciągnął swój telefon z kieszeni. - Żeby przyszli na plac. Jace, prrr, koniku...

Jace gwałtownie zahamował. Magnus prawie spadł na beton z moich kolan, ale miał to szczęście (i ja też) że go mocno obejmowałem.

- Do kogo? - spojrzałem na azjatę.

- Cat... Ragnora... Raffaello... Znaczy, Raphaela... Może Willa i Jema...

- Bez blond suki - wtrąciłem od razu. Magnus zerknął na mnie kątem oka, za chwilę parskając śmiechem. Usłyszałem też śmiech Izzy.

- Nienawiść lvl Alec Lightwood - powiedział Simon, na co Iz zaśmiała się głośniej.

- Okey, idziemy z Simonem po lody - stwierdziła Izzy. - Clary, chodź z nami.

Kiedy trójka poszła w stronę ulicy, blondyn zaczął pchać mnie i Magnusa w stronę ławek ustawionych wokół placu, na którym byliśmy. Skomentował też wcześniejszą wypowiedź Simona:

- Chłopak uczy się żyć w mroku - Jace poklepał mnie po ramieniu. - Tak jak trzeba.

- Nie tykać - mruknął Magnus, kiedy to zauważył, i strącił ze mnie rękę Jace'a. Moje usta chciały się uśmiechnąć.

- Bo? - blondyn zakołysał wózkiem.

- Jace... - mruknąłem ostrzegawczo, ale pewnie ani on ani Magnus mnie nie usłyszeli.

- Bo na nim siedzę, czyli go zaklepałem dla siebie, tak? - Magnus uniósł wzrok na Jace'a.

- Ja go poklepałem po ramieniu.

- Po tym, jak ja go poklepałem po kolankach, na których usiadłem. Stul się, blondi, bo ja wygrałem.

- Ale ja i tak...

- Cicho! - podniosłem głos. - Uszy mnie bolą.

- To dlaczego krzyczysz, kochanie? - Magnus spojrzał na mnie. Że też on musi tak mnie nazywać przy kimś. Gdybyśmy byli sami, to jak najbardziej...

- Malec time - skomentował Jace i stuknął wózkiem o ławkę, na którą usiadł i rozłożył po jej oparciu ręce, odchylając głowę do tyłu.

Magnus położył nogę na ławce i odepchnął się od niej. Zatoczyło nas do tyłu.

- Magnus, uważaj...

- Witam - powodział ktoś za nami, kto nagle zatrzymał wózek. Razem z azjatą spojrzeliśmy w górę. - Ehh, a wy dalej się zachowujecie cukrzycowo. I do tego jeszcze wykorzystujecie wózki dla inwalidów. Przestańcie.

- Raphael - uśmiechnął się słodko Magnus. - Witaj. Gdzie twoja druga połówka?

- Nie potrzebuję, więc nie posiadam - oznajmił Raphael i odszedł od nas, siadając obok Jace'a.

- I tak shipuję go z Ragnorem - powiedział do mnie Magnus. - Bez kitu.

- To z kim w takim razie będzie Catarina? - spytałem. Dałem tym Magnusowi do myślenia, bo zmrużył oczy i zapatrzył się w przestrzeń. Zaśmiałem się rozczulony. Wyglądał zabawnie i słodko. Nie zauważył też, że Cat właśnie szła w naszą stronę szybkimi kroczkami z zatroskaną miną.

- O matko... - podeszła do nas. - Alec, co się stało? Dlaczego jesteś na wózku? I dlaczego ten debil dodatkowo cię męczy? - burknęła i pstryknęła Magnusa w ucho.

- Zostawić mnie w spokoju... - wymamrotał nieobecnie Magnus, nie ruszając się. - Myślę.

Parsknąłem śmiechem i spojrzałem na dziewczynę.

- Nic mi nie jest, Cat - uspokoiłem ją. - Po prostu mam skręconą kostkę i Magnus zaproponował mi wózek.

- Pewnie dla własnej korzyści - dziewczyna spojrzała na Raphaela i Jace'a. - Jest Ragnor?

- Jeszcze nie ma.

- Oj, no wiecie wy co? - jeknęła Isabelle, która właśnie do nas doszła wraz z Simonem i Clary. I lodami w rękach. - My tu do was z lodami, a wy się rozmnożyliście? Hej, Cat. Hej, Raffi. I hej, Ragnor...

Spojrzałem w bok. Rzeczywiście szedł w naszą stronę Ragnor, ziewając mocno.

- Debile z was... - wymamrotał zmęczonym głosem, kiedy podszedł bliżej. - Budzić ludzi w południe w wakacje...

- Nie narzekaj, weź sobie loda - powiedział Magnus i krótko machnął ręką. Czyli słucha, mimo, że udaje śliczny kamień.

***
~Magnus~
Siedziałem na kolanach Alexandra, opierając głowę na jego ramieniu i patrząc przed siebie. W fontannie bawiła się cześć naszych przyjaciół. No, raczej wszyscy, prócz marudzących tu najbardziej Raphaela i Ragnora, który stali z boku i coś ze sobą gadali, pochylając się do siebie. Ja z Alekiem i wózkiem byliśmy dalej, przy ławkach.

- Aż mi się spać zachciało... - skomentowałem.

- To śpij.

Zaśmiałem się.

- Spadnę z wózka. A chcę utrudnić pracę Jace'owi. No, chyba że tym razem kierowcą naszego pojazdu będzie ktoś inny.

- Nie wiem, ale wiem, że nie spadniesz z tego wózka - powiedział Alexander, mocniej mnie ściskając. Mruknąłem z zadowoleniem i przymknąłem powieki.

- No i czego tu więcej potrzeba... - zacząłem, ziewając. - Wolny zachód słońca, głupi przyjaciele, a dalej ja z tobą...

- Tiaa... - zaśmiał się lekko Alexander.

- Brakuje tylko pocałunków Sizzy i Santiafell'a. Bo Clace całują się ciągle.

- Co to za nazwy... - mruknął w zamyśleniu.

- Twojej siostry i Simona, i Santiago i Fella, Clary i Jace'a. Nazwy shipów, Alec. Jak nasz Malec.

- Aham... - znowu się zaśmiał. - W ogóle, wymyśliłeś już, z kim ma być Catarina?

- A może z Tessą - wzruszyłem ramionami. - Szczerze, tak długo nad tym myślałem, że aż mi się to znudziło.

- A co ci się nie nudzi zbyt szybko...

- No tyyy... - jęknąłem z uśmiechem, zaczynając wić się na kolanach Alexandra. Przestałem, kiedy prawie spadłem z wózka.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top