9#
🌹🌹🌹
Jaaaa pitole. Brawa dla autorki. Napisałam sobie ten rozdział i zatraciłam się w Malecu na yt. Dopiero po jakiejś godzinie ;-; zorientowałam się że nie wstawiłam 9 rozdziału XD wybaczcie XD
🌹🌹🌹
Dedykacja dla Natalia51400 😘😘💪
~Alec~
- Ja... - uciął na chwileczkę, mrugając kilkukrotnie powiekami. - Mam chłopaka.
Alec bał się spojrzeć swojemu nauczycielowi w oczy. Nie wiedział, co może w nich ujrzeć, tak samo jak nie przewidywał emocji, jakich mógłby zastać na twarzy Bane'a. A mógł zobaczyć dosłownie wszystko.
- Oh... - zaczął powoli Magnus, jakby przetwarzając sobie w myślach daną mu informację. Alec dosłyszał się zawodu w jego głosie. - To... Interesujące...? - spytał, z odczuwanym przez Lightwood'a wrażeniem, iż azjata zadał pytanie samemu sobie.
Szatyn doskonale zrozumiał, iż jego wypowiedź nie była tym, co jego nauczyciel chciał usłyszeć. I w jakiś niezrozumiały dla siebie sposób - spodobało mu się to.
- Em... Tia... - Alec kiwnął tylko głową, unosząc ją, by spojrzeć na twarz Magnusa. Zdziwił się, kiedy zobaczył na niej aż taką gamę negatywnych emocji, które Bane próbował ukryć pod uśmiechem wyglądającym zbyt krzywo, by Lightwood mógł w to uwierzyć.
- Więc... Szczęścia wam życzę - westchnął Magnus, z niespotykaną u niego niecierpliwością przenosząc ciężar ciała na jedną z nóg. - Dozobaczenia, Alexandrze.
Azjata z nerwowym uśmiechem odwrócił się i ruszył przed siebie. Alexandrowi zrobiło się głupio, przykro i po prostu nie fajnie. Chyba wcale nie chciał widzieć takiej miny i takiego wzroku ani słyszeć takiego głosu, jakim obdarzył go Magnus Bane. Mógł rzec, że przypominało to nawet torturę. Nie chciał myśleć, co by było, gdyby azjata się na niego gniewał.
Na pewno przyjemnie by nie było.
- Idziesz? - już przebrana i umalowana Izzy wyszła z przebieralni, trącając brata łokciem. Alec, który otrząsnął się z natłoku swoich myśli, zignorował siostrę i od razu pobiegł za Magnusem.
- Proszę pana! - krzyknął, doganiając mężczyznę. Bane odwrócił się od razu, patrząc na gwałtowne hamowanie Aleca przed nim.
- Tak, Groszku? I przestań do mnie mówić "proszę pana" bo czuję się staro - wzdrygnął się z obrzydzeniem. A Alec zauważył, że w każdym ruchu azjaty jest nuta dobrze widocznego tańca i gracji. Nawet gdy pokazuje, jak coś go obrzydza.
- Dobrze... Magnus.
- Alec - zaśmiał się cicho Bane, z rozbawieniem patrząc na swojego ucznia i pewnie czekając, aż dowie się, z jakiego powodu Lightwood go zatrzymał.
- Em, możemy się spotkać o tej dwunastej albo trzynastej... Jako... Znajomi, koledzy, cokolwiek.
Uśmiech Bane po usłyszeniu tej propozycji zmienił się ze sztucznego na jak najbardziej zadowolony. Sprawiło to ulgę i radość u Aleca, który odetchnął w duchu.
Teraz pozostało pytanie, jak szybko zacznie tego żałować.
∆*∆*∆
- Nie... Tia... Mhm...
Alec rozmawiał przez telefon ze swoim chłopakiem. I mimo jego podzielnej uwagi, niesamowicie go to rozpraszało podczas poszukiwań w szafie jakiegoś dobrego stroju na spotkanie z Magnusem. Bo mimo kurtki, którą nałoży, azjata może chcieć pójść do restauracji i co w tedy? Alec nie chciał okazać się jakimś bezguściem i pokazać się przed nim w zwykłym swetrze jakie zwykł nosić na co dzień.
- Gdzie ci tak spieszno? - zauważył Sebastian.
- Nic ważnego - wymamrotał w odpowiedzi Alec, chwytając w dłoń czarną koszulę i uważnie się jej przyjrzał. Mogła się nadać.
- Jaasne - bąknął niezbyt przekonany blondyn. - Pracę masz o piętnastej, więc do tej pory normalnie byś ze mną gadał. A ciągle coś mruczysz pod nosem.
- Przesadzasz - zirytowany Lightwood wywrócił oczami, skupiając się na rozmowie ze swoim chłopakiem. Jednocześnie zerknął na dekoder telewizora, żeby sprawdzić godzinę, by przypadkiem nie spóźnić się na wyczekiwane spotkanie.
- Żartujesz sobie? - głos Sebastiana uświadomił Aleca, iż jego chłopak już się zdenerwował. A nawet nie zdążyły paść przykre słowa, nie mówiąc już o kłótni. - Uspokój się lepiej i powiedz, gdzie idziesz.
- Ja pierdolę, na spacer z kolegą! - coraz bardziej rozdrażniony Alexander podniósł głos. Z chęcią by się tłumaczył swojemu chłopakowi ze spokojem, jeśliby ten nie zaczął pierwszy używać wobec niego chamskiego tonu.
- Nie drzyj się - warknięcie Sebastiana zostało głośno zaakcentowane przez telefon Aleca, który odsunął od swojego ucha. - Spacer? Z kolegą? - prychnął z wyrzutem. Szatyn miał ochotę się bezceremonialnie rozłączyć.
- Tak. Spacer. Nie wiesz, co to jest, że muszę ci wytłumaczyć?
- Kurwa, Lightwood, ogarnij downa. Z kim idziesz, do cholery? Jesteś tam, kurwa, jakieś dwa dni, a już mnie zdradzasz, ta? Mogłem się spodziewać.
- Co proszę?! - wykrzyknął z niedowierzaniem Alexander, denerwując się jeszcze bardziej. Nie chciał słuchać takich oskarżeń. Szatyn cenił siebie i swoją lojalność na tyle, że nie pozwoli sobie na takie słowa względem niego.
- Słyszałeś - syknął Sebastian.
- Nie jestem, kurwa, jakimś pedałem, który co miesiąc ma innego w łóżku, Sebastian! - krzyknął w złości, której nie próbował nawet się pozbyć. - A przypomnę ci, że tak wyglądało twoje życie, do cholery!
- Aha, teraz zmieniasz temat i mówisz, że ja cię zdradzam, tak? Gratuluję, kurwa, sposobu myślenia. Aplauz - rzucił z przekąsem, nabijając się ze swojego chłopaka.
- Coś jeszcze? - wycedził przez zęby Alec. I powstrzymywał się od powiedzenia kilku końcowych słów, które ciągnęły go za język.
A mianowicie kusiło go to, by zerwać z Sebastianem Verlac'iem.
- Zadzwoń, gdy się, kurwa, ogarniesz i będziesz zachowywać się normalnie. Jeśli dalej będziesz spinać dupę, to nie dzwoń lepiej i nie marnuj mojego czasu - po tej wypowiedzi po prostu się rozłączył, zanim Alec mógł cokolwiek powiedzieć.
Lightwood poczuł łzy pod powiekami. Nie chodziło o to, że jakoś specjalnie zależało mu na Sebastianie, tylko po prostu jego wrażliwa natura sprawiała, iż zaczynał płakać przy odczuwaniu silniejszych emocji.
Nienawidził tego w sobie.
Szatyn zaczął przecierać oczy od razu po tym, gdy wydostała się z nich jedna łza. Przecież nie może beczeć jak dziecko przez jakiegoś idiotę, z którym jedynie rozmawiał przez telefon. Spojrzał na dekoder widniejący na szafce tuż przed telewizorem, orientując się, że do spotkania z Magnusem zostało mu niecałe pięć minut.
- Kurwa...
~Magnus~
Magnus Bane przyszedł pod galerie trochę wcześniej, niż umówił się właśnie tam z Alekiem. Chciał po prostu być pierwszy. Bo może Alexander Lightwood ceni sobie czas i punktualność?
W oczekiwaniu na swojego Groszka postanowił popisać z Ragnorem. Zdjął więc rękawiczki ze swoich dłoni i wyciągnął telefon z kieszeni.
Ja: Zgadnij co 😏😏😏😏
Felli 🐩: Nie żyjesz 😀 ?
Ja: ...
Ja: W trumnie nie miałbym zasięgu, przyjacielu najdroższy.
Ja: Więc mylisz się.
Ja: Zgadnij co 😊
Felli 🐩: -,- co.
Ja: Te podekscytowanie z twojej strony XD
Ja: Omówiłem się z Groszkiem 😏😏😏💪
Felli 🐩: Czyli nie jest hetero?
Ja: Ma chłopaka...💔💔💔💔💔
Ja: Idziemy o tako na spacer jako znajomi. Sam chciał 😏😏😏
Felli 🐩: Nauczyciel i uczeń na takiej jako randce.
Felli 🐩: Podchodzi pod pedofilstwo.
Felli 🐩: Gdyby tylko groszek był młodszy. Ile on ma lat wgl?
Ja: Yyy... Nwm XD nie pytałem się. Ale na pewno mniej niż dwadzieścia. Cute 💝
Felli 🐩: Boshh nieważne XD
Felli 🐩: Nie szykujesz się na tą randkę?
Ja: Pf. Czekam właśnie na niego pod galerią.
Felli 🐩: Uwierz że usłyszysz mój piękny cudowny i królewski śmiech kiedy ten chłopak cię wystawi 👎👍👑
Ja: Pffff jednorożec ciebie dzisiaj opuścił. Groszek mnie nie wystawi 👌
Felli 🐩: To zobaczymy 👌
Felli 🐩: Jakby cooo to nie płacz i znajdź se kogoś innego 👌
Magnus prychnął pod nosem, sprawdzając w prawym górnym rogu telefonu godzinę. Kompletnie nie wierzył w to, iż Alec mógł go wystawić. Przecież sam chciał się spotkać.
Ale Magnus Bane zaczynał mieć co do tego pewne obawy, kiedy po przekroczeniu godziny trzynastej, o której mieli się spotkać, Lightwood'a nadal nie było.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top