22#
~Magnus~
- Hm... Ja bym pomieszał shuffle dance z hip hopem. A ty?
Alexander w odpowiedzi wzruszył ramionami.
- Chcesz zwalić całą robotę na mnie? - spytał rozbawiony Magnus, przyglądając się Alecowi, który według niego nawet nie próbował myśleć nad krokami do układu, a co dopiero się nad nimi zastanawiać.
- Nie umiem tańczyć. Zróbmy po prostu po twojemu.
- Taaa, chciałoby się, leniwy Groszku - Magnus znacznie zbliżył się do nastolatka, który szybko zrobił krok w tył. - O! Już mamy pierwszy krok! - uśmiechnął się szeroko.
- Ymm... Co? - mruknął Alec.
Jednak, ku zadowoleniu Magnusa, na twarzy nastolatka pojawił się lekki uśmiech. Bane uwielbiał w Alecu te kontrasty pomiędzy zawstydzeniem, gdy do niego podchodził, a rozbawieniem, kiedy rozmowa między nimi zaczynała się rozkręcać.
- No to, że dzięki tobie wiem już, jaki będzie temat naszego układu. Niedostępny chłopaczek ucieka przed zaborczym... - Magnus przystawił palec do swoich ust, chcąc właśnie tak dopomóc sobie w myśleniu nad określeniem. Nie mógł nic znaleźć ze względu na to, iż uważał, że do niego pasuje każde określenie, które wiązało by się z zaborczością.
- Zaborczy bad boy.
Magnus uniósł wzrok z podłogi na Aleca. Widać było, że nastolatek zaczął żałować tego, co powiedział. Zdradzały to nagle zbyt bardzo przygarbione ramiona i rozbiegany wzrok, który uparcie nie zatrzymywał się na Magnusie. Azjata jednak nie przestawał obdarowywać Lightwood'a swoim spojrzeniem.
- Lecisz na bad boys? - spytał zaciekawiony azjata.
Mogło to mu przecież pomóc w zdobyciu szatyna, więc chciał dowiedzieć się jak najwięcej o tym, co pociąga osiemnastolatka. Jeden punkt ma już odhaczony.
- Nie... Tak...? Po prostu mają fajne stroje - oznajmił ciszej Alec. - Skóra, glany, ćwieki i czarny kolor... Nom... Tak.
Magnus uśmiechnął się pod nosem. Tak się składa, że przez bardzo długi okres swojego życia mógł utożsamiać się z chłopcami zwanymi "bad boys", ze względu na taki właśnie styl ubierania. Od kilku lat przerzucał się na coś jaśniejszego, ale teraz, wiedząc, że podróba gotyckiego stylu może zadziałać na Aleca, z szafy Bane'a ponownie zaczną wychodzić wcześniejsze ubrania.
Jemu samemu zdarzało się czasami za tym tęsknić.
- Okey... - odezwał się Magnus, by przerwać ciszę, która zapanowała między nim a nastolatkiem. - I mówisz, że tobie też będzie odpowiadać ten temat? Niedostępny słodziak kontra zaborczy bad boy?
- Ymm noo... Można spróbować - Alec wzruszał kilkukrotnie ramionami, zupełnie, jakby nagle zrobiło mu się zimno. - Ale od razu uprzedzam, że nie do końca wiem, o co ci chodzi.
- Groszku mój brokatowy, ty nigdy nie wiesz, o co mi chodzi - zauważył z cichym, dźwięcznym śmiechem azjata. - To temat już mamy.
- Nom... Idę sprawdzić co... Tamci robią - nastolatek wskazał na wyjście z kuchni, powoli kierując się w tamtą stronę. - Zaraz wrócę.
- Oby szybko - Magnus uśmiechnął się zadziornie i odwrócił się na pięcie w stronę kuchenki, sprawdzając, jak tam miewa się danie, które przygotowywał.
Po jakichś dziesięciu minutach makaron z sosem serowo-szpinakowym był gotowy. Alec pomógł Magnusowi zanieść talerze do salonu i postawić je na stole przed leniwym towarzystwem.
∆*∆*∆
- Okey... - odezwał się Zgniła Cytryna, który przed sekundą skończył swoją porcję, podczas gdy reszta osób była dopiero w połowie spożywania swoich. - To było okey. Po prostu. Jadłem lepsze.
- Tylko "okey"? - spytał Magnus z wewnętrznym przekonaniem co do kłamstwa blondyna i jednocześnie na niego spoglądając.
- Dokładnie. Jest może dokładka?
- W kuchni - odpowiedział za Magnusa rozbawiony Alec, a jego brata za chwilę nie było już na kanapie.
- Co za kłamca - prychnął azjata pod nosem. Po chwili oparł się ramieniem o siedzącego obok niego Lightwood'a. - Nie wierzę, że jesteście braćmi, Groszku.
- Jest adoptowany - oznajmił Alec zajadający się daniem przyrządzonym przez Magnusa. - No i, zawsze nie przyznaje racji komuś, kogo nie lubi. Chociaż w większości uważa inaczej. Wiem, że jest kłamcą, nie musisz mi przypominać.
- Możecie nie obgadywać Jace'a, kiedy go tu nie ma? - wtrąciła się Clary, zapewne niezbyt zadowolona z tego, co usłyszała. - To nie miłe.
- Życie jest nie miłe - odparł obojętnie Alec.
- Ja obgaduje Zgniłą Cytrynę, a nie jakiegoś tam twojego Jace'a - Magnus niewinnie poruszył brwiami i nie odrywał wzroku od ekranu telewizora. Jako jedyni zainteresowani końcówką komedii romantycznej byli Isabelle i Raphael, a jeszcze przed chwilą Clary.
- Ehh... - rudowłosa głośno westchnęła. - Idę po niego - odstawiła pusty talerz na stół, wstała z kanapy i za moment wyszła z salonu.
Po kilku minutach na blacie stołu wylądowały kolejne talerze pozbawione makaronu z sosem, który znajdował się w ich zawartości. Powierzchnia ekranu telewizora pokryła się napisami końcowymi zamiast zdjęciami filmu.
- To było słodkie - zadowolona Isabelle rozciągnęła się odrobinę na kanapie. - Słodkie półtorej godziny.
- Teraz ja wybieram - wtrącił się nagle Raphael. - Poproszę coś kryminalnego.
- Uuu... Krew i sexy policjanci? - spytała uwodzicielskim tonem Izzy. A Magnus zaśmiał się pod nosem, widząc zmieszany wyraz twarzy Raphael'a. - Jestem za. A wieczorkiem będą horrory! - dziewczyna wstała z kanapy i podeszła do telewizora. Zaczęła przeszukiwać kasety znajdujące się na półkach w szafce, na której stało urządzenie.
- Kryminał? - spytał trochę znudzony Magnus, przyglądając się Izzy. - Będzie brokat chociaż?
- Dlaczego ty nie lubisz większości filmów? - spytał Alec z pobrzmiewającym w głosie rozbawieniem. Magnus przekręcił głowę, by spojrzeć na ten uroczy i śliczny uśmiech widniejący na twarzy Lightwood'a.
- A czy ja wiem? Chyba stawiam na samodzielne wykonywanie jakichś czynności niż patrzenie się, jak inni to robią w filmach.
- W sumie...
- W sumie to utnę sobie drzemkę - przerwał Alecowi Magnus, czując, że dopada go większe zmęczenie niż przed chwilą. - Obudźcie mnie, jak będzie jakiś brokat, ciekawa magia, może jakieś tańce. Po prostu coś, co by mi się spodobało. Dobranoc.
~Alec~
Magnus po swojej wypowiedzi przysunął się bardziej do Lightwood'a, jakby zapomniał, że jest on człowiekiem, a nie jakąś poduszką. Cóż, Alec nie narzekał na tą drobną czułość. Lecz Bane na tym nie skończył.
Azjata położył głowę na ramieniu Aleca, a wręcz schował ją w zagłębieniu jego szyi, w ogóle nie skrępowany swoimi czynami. Broda i szczęka nastolatka zostały przyjemnie połaskotane przez miękkie włosy pokryte odrobiną brokatu. Magnus dodatkowo przełożył swoją nogę przez nogę Aleca, który obawiał się tego, że azjata za moment bezceremonialnie wpełznie na jego kolana.
Na całe szczęście wystraszonego Lightwood'a, nie stało się to.
Izzy, która wsadziła kolejną płytę do odtwarzacza, odwróciła się. Widząc pozycję, w jakiej siedział jej brat wraz z Magnusem, pisnęła przez zachwycenie. Alec zmarszczył brwi.
- Irys... - mruknął zaspany Magnus, nie odrywając się od Aleca. Chłopakowi wydawało się to niezwykle urocze, zdając sobie sprawę z wieku jego nauczyciela od tańca, który zachowywał się teraz jak zwykłe dziecko. - Kwiaty nie piszczą...
- Mhm, a groszki są bardzo przytulaśne? - na ustach Isabelle pojawił się zadziorny, dwuznaczny uśmiech, z którym przyglądała się swojemu bratu.
- A żebyś wiedziała... - odpowiedział azjata takim tonem, przez który Alec wyobraził sobie leniwy uśmiech malujący się pod nosem mężczyzny. Najpewniej właśnie tak było.
Izzy po prostu uśmiechając się głupkowato i ignorując karcące spojrzenie Aleca wróciła na kanapę obok Raphael'a, który przyglądał się dziwnie dwójce ludzi siedzących na drugim końcu kanapy. A Clary i Jace nadal nie wracali do salonu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top