11#
~Magnus~
Bane szedł przy Alecu, z rozczuleniem przyglądając się koszuli, którą szatyn miał na sobie. Niebieski brokat idealnie podkreślał jego oczy. Azjata musiał się namęczyć, by namówić na dany ubiór upartego Aleca, ale mimo wszystko wiedział i widział, że było warto.
- Okey - odezwał się Magnus, gdy wraz z Alekiem przechadzali się między wieszakami ubrań. - Teraz twoja kolej. Pomożesz mi coś wybrać, Groszku - podekscytowany mężczyzna zgarnął z najbliższego wieszaka kilka ciemnych koszul i pognał w stronę przebieralni.
Pierwsza koszula była po prostu za mała i zbyt obcisła, ale Bane pomyślał, że i tak pokaże się w niej szatynowi.
Może uda mu się zobaczyć rumieńce Alexandra Lightwood'a?
Spojrzał w lustro i odpiął kilka guzików od góry tak, by jego klatka piersiowa była widoczna w połowie. Cóż, najchętniej zdjąłby całą koszulę, ale nie będzie wychodził przed Lightwood'em na jakiegoś zboczonego gościa z brokatem na łbie.
Tą swoją stronę okaże Alecowi kiedy indziej.
Mężczyzna przybrał na twarz flirciarski uśmieszek, i uważając na gwałtowne ruchy, by przypadkiem nie usłyszeć puszczania szwów ciasnej koszuli - odsłonił roletę jednej z przebieralni.
- I jak? - powoli obrócił się kilka razy wokół własnej osi, by zapozować Alecowi i dopiero po chwili się zatrzymał i spojrzał na nastolatka. Bane uśmiechnął się zwycięsko.
Lightwood zamrugał kilka razy, odwracając wzrok od nieco odsłoniętej klaty Magnusa, której się przyglądał. Zacisnął usta w wąską linie i szybciutko przeleciał wzrokiem po mężczyźnie.
- Ł-ładnie.
- Nie kłam, jest za ciasna - zachichotał ucieszony Bane. Chwilkę przyglądał się zarumienionym policzkom Aleca, zanim z powrotem zniknął za grubą, bordową roletą.
Kolejnych kilka koszul później, w których Alec powtarzał ciągle tą samą frazę, czyli "ładnie", Bane wyszedł z przebieralni w ostatniej, czarnej koszuli ze srebrnymi ćwiekami na ramionach i kołnierzu. Mężczyzna zauważył, że oczy jego towarzysza zabłysły, jakby podnieceniem.
- Bierz to - skomentował od razu Lightwood, wpatrzony w Magnusa. - Jest świetna.
- Już nie ładna? - uśmiechnął się wyzywająco Bane, poprawiając rękawy koszuli. Gardę uniósł dumnie w górę, górując nad szatynem.
- Nie, bo jest bardzo ładna. No i ty jesteś w niej bardzo ład... - urwał w połowie zdania. Zmarszczył swoje brwi w zamyśleniu, jakby zastanawiał się nad tym, co właśnie powiedział, a gdy już to do niego dotarło, gwałtownie spuścił głowę. Bane przez ułamek sekundy mógł zauważyć czerwień pojawiającą się na tych bladych policzkach. O ile nie całej twarzy.
- Dziękuję za niedokończony komplement - stwierdził z zadowoleniem Magnus, nie odrywając wzroku od garstki brokatu na włosach spuszczonej głowy Lightwood'a. - W twojej koszuli też jesteś bardzo "ład" - zaśmiał się krótko. - Czyli w moim słowniku "piękny". A teraz chodźmy do kasy - rozkazał z uśmiechem, po czym ominął zawstydzonego Alexandra Lightwood'a.
~Alec~
Kiedy Alec był pewny, że czerwień zniknęła z jego policzków, a oddech się unormował, uniósł głowę i poszedł w ślady Magnusa.
Skarcił w myślach swój język, którego nie może trzymać za zębami. Jednak bardziej dziwiło go to, dlaczego nie dokończył tego komplementu. Przecież Sebastianowi mówił, że jest przystojny, ma fajną fryzurę czy ubiór, bez większych emocji, a w tym przypadku nie mógł po prostu skomplementować swojego nauczyciela.
Kompletnie tego nie rozumiał.
∆*∆*∆
Magnus poszedł do łazienki, więc Alec w oczekiwaniach na swojego nauczyciela postanowił popisać trochę z siostrą. Mogła mieć teraz lekcję, ale znając ją pewnie telefon miała schowany w piórniku.
Ja: Heeeeej sis.
Izzy 😻: Broo 😗
Ja: Wiedziałem że odpiszesz XD
Izzy 😻: No ba 👑 ct? 💝
Ja: Czekam 😝 więc się nudzę 😝 to piszę do ciebie 😝
Izzy 😻: Czekasz na serial bo masz polsata? 👌
Ja: Nope. Co byś powiedziała gdybyś zobaczyła mnie w koszuli z niebieskim brokatem? I brokatem we włosach XD
Izzy 😻: Yy... Piłeś coś bracie? XD
Izzy 😻: Chwila....
Ja: ✨✨✨
Izzy 😻: Magnus miał brokat we....OMFG!!!
Izzy 😻: WY PO SEKSIE JUŻ??!?!!!
Alec zakrztusił się powietrzem tak bardzo, że jakiś zwykły przechodzień poklepał go po plecach. Kaszlący szatyn skinął głową starszemu mężczyźnie i z mocno zaczerwienionymi policzkami wrócił wzrokiem na ekran swojego telefonu.
Ja: JESTEŚ NIENORMALNA.
Izzy 😻: Ta kropka nienawiści na końcu XD
Izzy 😻: Sam jesteś nienormalny. Więc???????????
Ja: Nie ma. Nie było. ŻADNEGO SEKSU.
Ja: Po prostu Magnus nasypał mi brokatu we włosy i wcisnął brokatową koszulę. Przekonał mnie, był zbyt słodki.
Izzy 😻: Aha. A ode mnie to nie chciałeś zwykłej koszulki wziąć 😒
Ja: Nie jesteś słodka tylko demoniczna 👌😝
Izzy 😻: Anyway... CO WY ROBICIE.
Ja: JESTEŚMY NA ZAKUPACH.
Izzy 😻: To ty nie w pracy??? Wolałeś wyjść z Bane'm? Słodko 😍😍😍😍😍
Ja: Jak to w pracy.......?
Izzy 😻: Oo... Wtopa.
Izzy 😻: Spójrz na godzinę.
Izzy 😻: Zadzwonię do ciebie po 23 i wszystko mi opowiesz, bo teraz pewnie spinasz dupę i lecisz do Mc 😗 bay bro 😘
Izzy 😻: Boshh, to w takim razie Bane też się na swoje zajęcia spóźnił hahahah 😂
Izzy 😻: Pozdrów go 😂😂😂✨
Alexander zmarszczył brwi jak jeszcze nigdy, lecz zanim zdążył spojrzeć na godzinę w telefonie, poczuł na swoim policzku coś miękkiego. Uniósł głowę i spojrzał na rozbawionego Magnusa, który miział twarz Lightwood'a swoim pluszakiem.
- Wybacz, że tak długo. Kolejka - azjata schował pluszowego kota z powrotem do kieszeni swojego płaszcza, a Alecowi chwilę zajęło, by zrozumieć, co przed chwilą się stało.
- Ta... Siostra pozdrawia - powiedział, przypominając sobie SMS-y z Isabelle.
- Ja również - usta Bane'a wykrzywiły się w szczerym i wesołym uśmiechu. - Piszesz z nią?
- Pisałem... - Lightwood spojrzał w swój telefon. Kiedy spojrzał na godzinę, miał wrażenie, że zaraz ponownie zacznie się dusić tlenem. Z przerażeniem na twarzy uniósł wzrok na swojego nauczyciela. - Magnus. Jest już prawie szesnasta.
- Yy...
Po wymianie myśli poprzez ich spojrzenia, które się skrzyżowały, od razu rzucili się biegiem w stronę wyjścia z galerii.
- Ja biegnę na lewo! - oznajmił głośno rozpędzony Lightwood.
- A ja na prawo! - zaśmiał się szczerze Bane. - Dozobaczenia, Groszku!
- Cześć!
Oboje po ucieczce z budynku galerii skierowali się w różne strony. Alec nawet nie zauważył tego, że czegoś brakuje na jego szyi, a co przechowywał u siebie Magnus Bane.
A podczas spanikowanego biegu do pracy na ile tylko pozwoliły mu jego nogi, uśmiechnął się mimowolnie.
Stwierdził coś w swoich myślach. I nawet nie próbował zaprzeczyć temu miłemu odczuciu. Temu odczuciu, które mówiło mu, że bardzo polubił spędzanie czasu w obecności swojego nauczyciela od tańca. I cieszył się też z tego powodu, iż w czasie spotkania wymienili się numerami telefonów. Brokatem w sumie też.
Cóż, do pracy dotarł spóźniony o godzinę, ale dotarł. Tak? I miał dziś o tyle duże szczęście, że jego szefa nie było w McDonaldzie. A Maia nie będzie na niego skarżyć.
∆*∆*∆
- To dlaczego się spóźniłeś? - spytała ciemnoskóra dziewczyna podchodząc do kasy, przy której stał Alec. Klientów narazie było mało, by możnaby się na kimś skupić.
- Nie wiem - odrzekł Lightwood, ze skupieniem patrząc przed siebie na drzwi wejściowe McDonalda, jakby miało to sprowadzić klientów.
- Gorzej niż baba - skomentowała dziewczyna. Lecz sama oparła się łokciami o ladę i wlepiła wzrok w przezroczyste, rozsuwane drzwi, które nie drgnęły od kilkunastu minut. - Toć nikomu nie powiem.
- Spotkałem się z kolegą i straciliśmy poczucie czasu - wyjaśnił Alec. Myślał nad każdym słowem, by przypadkiem któregoś nie przekręcić w dwuznacznym znaczeniu. Czasami mu się to zdarzało.
- Kolegą? Jesteś gejem?
Lightwood powstrzymał się, by nie obrzucić dziewczyny badawczym spojrzeniem. Miał nie używać jednoznacznych słów. Ale jak widać "kolega" ma nawet podtekst, który można wykryć.
- Daj spokój. Mamy XXI wiek. Nie jestem jakimś homofobem - stwierdziła, śmiejąc się krótko.
- No okey, tylko nie rozpowiadaj - wymamrotał cicho Lightwood, ukradkiem sprawdzając, czy obok nich nie kręci się jakiś inny pracownik.
- Luz, geju. To jak było na randce? - spytała, a Alec poczuł się tak, jakby rozmawiał z własną siostrą. Tylko różnicą była taka, iż Maia używała opanowanego głosu, zamiast pełnego podniecenia.
- No... Normalnie.
- Tak, jasne. A brokat na twoim ryju i rumieńce to też całkowicie normalne.
- No... Normalne.
∆*∆*∆
~Magnus~
Przejście z pięty na palce i odbicie się od podłogi. Piruet w powietrzu, idealnie zgrany z rytmem piosenki wydobywającej się z radia. Ukradkowe zerkanie na swoich uczniów i jednocześnie przesadna uwaga i ostrożność, byleby nie wpaść na ścianę.
∆*∆*∆
Bane wrócił do swojego mieszkania o osiemnastej. Dziś postanowił darować sobie McDonalda, gdyż zwyczajnie w świecie był zmęczony. Dzisiejsze dwie lekcje tańca dla zaawansowanych uczniów potrafiły wymęczyć mężczyznę.
Zdjął swój płaszcz i odwiesił go na wieszak przy drzwiach.
- Wybacz, Prezesie - westchnął Magnus, kiedy jego kot pojawił się przy nim. - Nie zabrałem cię na zajęcia, bo taki pewny ludź odwrócił moją uwagę. A, i mam dla ciebie kolegę - oznajmił wesoło i wyciągnął z kieszeni płaszcza pluszowego kota z brokatowymi, zielonymi oczami. Jednocześnie z daną zabawką coś jeszcze wystawiło się z środka kieszeni.
- A to co... Oh - rozbawiony Magnus podał pluszowego kota Prezesowi, kładąc go na podłodze, a sam wziął w dłonie szalik Alexandra. - Jak zaczęliśmy przebierać nogami, zapomniałem mu oddać... Też zapomniał, że miałem mu oddać. Groszek...
Magnus, czując perfumy Aleca bijące od szalika i czując też chęć, by zwiększyć ich intensywność, przyłożył natychmiast miękki materiał do całej swojej twarzy. W ten sposób próbował dojść do kuchni i na nic nie wpaść po drodze.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top