3
Minęło zaledwie kilka dni od ostatniego pobytu Austro Węgier w posiadłości swojego przyjaciela, a on znów stał pod drzwiami, do których dzwonił. Oczywiście tak jak zapowiedział wcześniej, nie był sam a z prezentem dla syna wyższego. Był nim mały piesek rasy owczarek niemiecki. Wyglądał jak mała kulka z futra, merdająca wesoło ogonkiem i nastawiająca uszu.
Właściciel całego dobytku, był już po chwili na miejscu, otworzył drzwi i przepuścił niższego przez nie.
- Stęskniłeś się za nami, że tak szybko nas odwiedzasz? - zapytał, lekko unosząc kącik ust do góry.
- Za wami? Zawsze! Ale miałem też wolny czas i postanowiłem przywieźć tego o malucha - uniósł delikatnie pieska do góry, w geście prezentacji. - Przy okazji mam zamiar z tobą porozmawiać o- - nie zdążył dokończyć, bo tamten mu przerwał w ostatniej chwili.
- O mnie i nawet słusznie..
- Coś się stało przyjacielu? Wiesz, że cię wysłucham. Wręcz nalegam żebyś powiedział
- Wszystko ci opowiem gdy nadejdzie na to czas.. teraz trzeba zająć się Rzeszą, on jest o wiele ważniejszy - zamknął za nim drzwi, a gestem ręki wskazał drogę do salonu, gdzie oboje się udali.
Mężczyźni zasiedli na kanapie za to zwierzak został puszczony wolno. Nie obyło się od ciągnięcia za nogawki od spodni obu państw czy też bieganiu po całym pomieszczeniu.
- Rzesza, chodź na chwilę na dół, mamy gościa!
Chłopiec wręcz od razu zjawił się na dole, a gdy tylko zobaczył Węgra podbiegł do niego i się przytulił.
- Wujek! - zawołał uradowany jego wizytą.
- Ależ ty wyrosłeś, pamiętam jak jeszcze leżałeś w kołysce hah ale nie jestem tu aby wspominać stare czasy. Mam dla ciebie prezent
- Prezent? Dla mnie? - pytał dość zaskoczony, patrząc uważnie na wuja.
- Tak, dla ciebie. Chcesz go zobaczyć?
- Tak! Z wielką chęcią!
Austro-Węgry zagwizdał a chwilę później podbiegła do nich mała kulka.
- Tato, zobacz. To piesek! Mogę go zatrzymać? Proszę, proszę, proszę. Będę o niego dbał, karmił i wyprowadzał na spacery. Obiecuję, że będę dobrze się nim zajmował
- Oczywiście, że możesz go zatrzymać, w końcu nie wypada odrzucać prezenty, zwłaszcza takiego - uśmiechnął się do syna, przez chwilę mając widok potwora przed oczami na co się wzdrygnął.
- Dziękuję! - rzucił się w ramiona ojca, mocno się do niego tuląc. Tamten nie miał wyjścia i odwzajemnił przytulasa, natomiast w jego oczach można było zauważyć strach. Oczywiście nie umknęło to uwadze mężczyzny obok.
- Może weźmiesz swojego nowego kolegę i go oprowadzisz po domu? Ja muszę jeszcze trochę porozmawiać z tatą..
Młody Niemiec skinął tylko głową i pobiegł do siebie a szczeniak zaraz za nim.
- Eh.. co się stało? Znam cię nie od dziś i nigdy nie bałeś się swojego syna..
- Miałem sen.. a może to nie był sen..? Nie wiem już sam, gubię się w tym wszystkim..
- Proszę, opowiedz mi o tym
Mężczyzna westchnął cicho i zaczął opowiadać swojemu kompanowi koszmar nie pomijając żadnego szczegółu. Mówiąc to wszystko, czuł niepokój i wewnętrzny strach - Wtedy podszedł do mnie i przebił moje ciało na wylot.. i właśnie po tym się przebudziłem - dokończył, spuszczając swój wzrok na podłogę. - Potem poszedł do łazienki i moje odbicie, to nie byłem ja.. to znaczy, byłem ale jako okropny potwór, nie chcę tego więcej widzieć..
- Oh Cesarstwo.. przecież wiesz, że to działo się tylko w twojej głowie, w dodatku to przez chorobę, tak naprawdę nic ci nie grozi i nie będzie grozić
- Jesteś tego pewien? To naprawdę okropne, w dodatku dawka, którą mam przyjmować zaczyna powoli mi nie starczać.. a nie chce brać więcej, żeby nie zostawić Rzeszy samego. Załamałby się, gdyby mnie stracił, gdyby widział jak umieram...
- Przysięgam ci, że to się nie stanie, kiedy wrócę do siebie, postaram się skontaktować się z medykiem i przywiozę go do siebie, zgoda? Tylko przez ten czas nie rób nic głupiego
Cesarstwo Niemieckie tylko pokiwał lekko głową, zgadzając się na taki układ.
- Może chciałbyś się napić czegoś mocniejszego niż kawa czy herbata? - Zaproponował, z cichą nadzieję, że tamten się zgodzi.
- Wiesz, że z przyjemnością? - Uśmiechnął się lekko, przesiadając się na jeden z foteli.
- Zatem zaraz wrócę - Oznajmił uradowany, podnosząc się z kanapy i idąc w stronę kuchni po złocisty trunek jakim było whisky oraz po dwie, specjalne szklanki, przeznaczone tylko i wyłącznie do tego rodzaju napoju alkoholowego. Zanim nie wiele młodszy mężczyzna zdążył się obejrzeć, jego najlepszy przyjaciel był już spowrotem w salonie, postawił wszystko na stoliku i usiadł na wolny fotel. Oczywiście kiedy tylko to zrobił, nalał im obu alkoholu do szklanek, a chwilę później zaczęli prowadzić ze sobą ożywioną rozmowę zarówno o wszystkim, jak i o niczym. Obaj mężczyźni bawili się wręcz doskonale w swoim towarzystwie. W tym samym czasie, mały Rzesza pokazywał swojemu pupilowi wszystkie zakamarki domu, włącznie z jego pokojem gdzie ostatecznie zostali i zaczęli się razem wygłupiać.
---
Hi, hey, hello
Witam was serdecznie w nowym rozdziale heh.. wiem, że długo go nie było ale nie miałam ani chęci, ani weny więc tak jakoś wyszło...
Kiedy tylko będę miała czas napiszę kolejny rozdział, na który mam już pomysł!
( Przepraszam za wszelkie błędy )
Liczba słów bez notatki - 766 słów
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top