Taehyung.


-To chyba tu. - powiedziałem wskazując na dość duży, ale stary dom przed nami. Był zbudowany na sporym wzgórzu, na którego początku właśnie staliśmy i patrzyliśmy z dołu. Szliśmy tutaj spory kawał czasu, ale w końcu się udało. Po drodze nawet, znaleźliśmy jedzenie, którego zapomnieliśmy zamówić gdy była okazja. 

-Na co czekacie? Idziemy. - powiedział Yoongi.

-Czekaj. - zatrzymałem go. - A co jeśli nikogo tu nie ma? Co jeśli tej kelnerce się zdawało, a my wparujemy do obcego domu bez pytania. Możemy mieć kłopoty, a nie oszukujmy się, wiele czasu nie mamy. 

-Jeśli tam nie wejdziemy, nie dowiemy się. - odpowiedział

-No dobra, chodźmy. -ruszyliśmy. Szliśmy kawałek gdy zdałem sobie sprawę że kogoś tu brakuję. Yoongi najwyraźniej też to poczuł bo równocześnie się na siebie popatrzyliśmy. Brakowało Jimina. Odwróciliśmy się do tyłu. Tam na samym początku wzgórza stał Jimin. Próbował wejść ale nie miał siły. Podbiegliśmy do niego.

-Hej! Co jest?! - spytałem

-Ja... jestem strasznie... słaby. - powiedział Jimin i zemdlał opierając mi się o ramię.

-Co mu się stało? Musimy mu jakoś pomóc! - popatrzyłem przerażony na Yoongiego.

-Spokojnie. Tak reaguje na Ziemski klimat i powietrze. Niektórzy Dolmyanie tak mają. - odpowiedział.

-Skąd ty to wiesz? - spytałem zdziwiony.

-W wojsku tego uczą. Jest na to lekarstwo, dostaje się je jako jeden z przedmiotów na ekspedycję...

-Czyli masz taki ze sobą?

-Nie. Dostałem go na ostatniej ekspedycji, ale gdy wróciłem już go nie było. A jak się domyślasz, nie pamiętam jak go straciłem. - odpowiedział Yoongi.

-No nic Jimin, musisz narazie wytrzymać. - powiedziałem i zarzuciłem jego prawą rękę wokół mojej szyi. Lewą wziął Yoongi i staraliśmy się wejść na wzgórze. W końcu się udało.

-Jak zamierzamy wejść do środka? Może wybijemy okno? Wydaje się dość duże. - powiedziałem i chwyciłem jeden z kamieni leżących na ziemi. Wziąłem zamach ale Yoongi złapał mój nadgarstek.

-A może otworzymy drzwi, idioto? - powiedział naciskając klamkę. Zaiste, drzwi były otwarte.

-No to też nie jest zły plan. - odpowiedziałem.

Weszliśmy do środka. Dom wydawał się znacznie większy wewnątrz niż z zewnątrz . Było w nim pełno regałów z książkami. Weszliśmy do salonu i odstawiliśmy Jimina na kanapie. Zaczęliśmy się rozglądać. Większość książek na półkach dotyczyła Dolmyeon lub kkeutu. To chyba dobre miejsce. Na stole leżał album. Otworzyłem go.

-Yoongi, zobacz to. -zawołałem Yoongiego, który czytał jedną z książek.

-Co masz? - zapytał

-W tym albumie są powyrywane strony z gazet.

-No i? 

-Przyjrzyj się dobrze. Przeczytaj nagłówki. - powiedziałem

-"Ludzie o niezwykłych cerach. Czy ich podobieństwo to przypadek?"  "Nowa rasa ludzi?"          "Co łączy wszystkie porcelanowe oblicza?"... ciekawe.

-Niektórzy ludzie ogarnęli to, że regularne pojawianie się istot o prawie identycznym wyglądzie i porcelanowych cerach, to nie jest przypadek. Ten ktoś kto tu mieszkał, naprawdę znał się na rzeczy, jeśli chodzi o zbieranie informacji. -mówiłem dalej przeglądając inne strony albumu.

Nagle usłyszeliśmy dziwne skrzypienie. Obaj z Yoongim błyskawicznie się odwróciliśmy. 

-Słyszałeś to? - spytałem

-Tak, to chyba stamtąd. - powiedział Yoongi i zaczął zmierzać w kierunku drugiego pokoju.

-Co ty robisz, zwariowałeś?! Lepiej się zmywajmy! - zatrzymałem go.

-Słuchaj Taehyung, jak chcesz to wypad ale ja zostaję. Tyle poszlak prawdopodobnie nie znalazła jeszcze żadna ekspedycja. To nasza szansa pozbyć się kkeutu i nie pozwolę jej zmarnować.

Przez chwilę tak staliśmy. Nie wiedziałem co zrobić. W końcu Yoongi dodał:

-Jak będziesz wychodzić weź ze sobą Jimina.

-Dobra, dobra! Idę z tobą. - podbiegłem do niego


Ruszyliśmy w stronę pokoju z którego dobiegał dźwięk skrzypienia. Yoongi lekko nacisnął na klamkę. Spojrzał na mnie.

-Gotowy? - w odpowiedzi tylko skinąłem głową.

Otworzył drzwi. 

-O MÓJ BOŻE!-krzyknął Yoongi

-RANY BOSKIE! - dodałem

Naszym oczom ukazał się chłopak siedzący na bujanym fotelu. Siedział dokładnie na przeciwko drzwi i patrzył prosto na nas. Wyglądał jak typowy Dolmyeon z jednym małym szczegółem. Był w całości popękany.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top