Jimin.
Szlag. Mają nas. W momencie zatrzymaliśmy się z Taehyungiem. Powoli zaczęliśmy się odwracać. Przed nami stał niewysoki mężczyzna. Nie wyglądał na wiele starszego od nas?
-Gdzie się wybieracie? - zapytał
-Co ci do tego? - odpowiedział lekko poirytowany Taehyung. Czyżby się znali?
-Tae, znasz tego gościa? - zapytałem.
-Tak, to Yoongi. Mój brat był z nim w wojsku. - odpowiedział Tae.
-Słuchajcie, widzę co robicie. Chcecie iść walczyć z kkeutem, na Ziemi. Idę z wami. - powiedział stanowczo.
-Nie ma opcji. - Taehyung odwrócił się na pięcie i zaczął odchodzić. Poszedłem za nim.
-Jestem Wam potrzebny. - powiedział Yoongi.
Taehyung zatrzymał się na chwilę. Odwrócił się i zapytał:
-Niby do czego?
Yoongi zaczął iść w jego stronę.
-Byłem tam już raz. Z jakiegoś powodu tylko ja i Seo przeżyliśmy pobyt tam. To coś oznacza. - odpowiedział
Taehyung przez chwilę nic nie mówił. Rzeczywiście, słyszałem że z ostatniej wyprawy z kkeutu tylko dwóch żołnierzy wróciło. Zazwyczaj nie wracali żadni, a teraz? Dwójka z nich wróciła żywa. Rzeczywiście, coś było w Yoongim, że udało mu się przeżyć. Chwyciłem Taehyunga za ramię.
-Taehyung, on ma rację. - powiedziałem. - Z jakiegoś powodu przeżył, jeśli pójdziemy z nim może dowiemy się z jakiego.
-Dobrze gada. - przyznał mi Yoongi
-Niech Ci będzie. Teraz już chodźmy, nim pojawią się strażnicy. - odpowiedział Tae.
I tak, nasza trójka udała się do przejścia. Zmierzaliśmy w stronę portalu na Ziemię...
Ziemia, 14:53
Portal przeniósł nas do jakiegoś miasta. Nie mieliśmy pojęcia, co to za miejsce czy od czego w ogóle zacząć?
-Yoongi... - zacząłem. - poznajesz to miejsce?
-Nie. Nie pamiętam nic z ostatniej wyprawy. - odpowiedział szorstko.
-Dobra chłopaki. Musimy coś zjeść. - powiedziałem umierając już z głodu.
-Masz rację. - przyznał mi Taehyung. - Więc chodźmy poszukać jakiegoś baru lub kawiarni. - dokończył
I tak ruszyliśmy. Przez 20 minut szliśmy wzdłuż jednej z ulic, gdy natrafiliśmy na jakąś kawiarnię. Weszliśmy do środka. Nie było tłumów. Usiedliśmy przy jednym ze stolików i zaczęliśmy opracowywać nasz plan działania.
-To co robimy? - spytał Taehyung
-Nie mam pojęcia, od czego w ogóle zacząć. - przyznałem
-Cóż, zdecydowanie nie od siedzenia na dupach i żarcia. - powiedział oschle Yoongi. - Mówiłem wam że to zły pomysł i powinniśmy od razu zacząć szukać, bo czasu jest mało.
-Daj spokój, musimy coś jeść. - powiedział Taehyung - znajdziemy artefakt ale na pewno nie na głodniaka.
-Ta, znajdziemy. Mogę się założyć że w tej kawiarni go nie ma. - powiedział niczym naburmuszona kura. Chciałem mu zwrócić uwagę, ale podeszła do nas kelnerka.
-Dzień dobry, w czym mogę... - przerwała. - Wow, a wy co, trojaczki? - spytała uśmiechnięta
-Przepraszam? - na początku nie zrozumiałem ale potem spojrzałem na naszą trójkę. czarne oczu, ciemne włosy,każdy z nas ubrany w białe koszule ( jak to na prawdziwego Dolmyeona przystało) no i jeszcze, charakterystyczna dla naszego gatunku, porcelanowa, lśniąca cera.
-Haha, nie, nie! - powiedział nagle radosny Taehyung. - Jesteśmy z jednej rodziny, prawda chłopaki? - spytał nas z fałszywym uśmieszkiem.
-Taaaak... jasne - powiedziałem i popatrzyłem na Yoongiego, który nie wydawał się chętny do uczestnictwa w naszym "przekręcie". W końcu gdy poczuł mój wzrok na sobie, prychnął cicho i powiedział:
-Jesteśmy kuzynami. Takie geny.
-Oh rozumiem! - odpowiedziała kelnerka. - To pewnie Ci Panowie co byli tu kilka miesięcy temu też są z tej rodziny. Wyglądali identycznie!
-Chwila... jacy panowie? - powiedział Tae
-Ahh.. No była tutaj jakiś czas temu grupka mężczyzn, tak samo ubranych jak wy. Też mieli tak bardzo czarne oczy i tak przepięknie lśniącą cerę. Swoją drogą.. jakich kremów używacie, bo ja...
-Co z tymi mężczyznami? - przerwał jej Yoongi
-Oh.. no nic. Więcej się tu nie pojawili. - odpowiedziała kelnerka. - Chwila, to to była wasza rodzina czy...
-Tak, tak, to nasi krewni! - odpowiedziałem szybko. - Nie wie Pani może gdzie udali się po wizycie w tej kawiarni? - spytałem
-Nikt nie wie. Podobno przepadli jak kamień w wodę. - odpowiedziała.
-Ah rozumiem. Dziękujemy za pomoc. - powiedziałem lekko zrezygnowany.
-Ale ostatnio... - zaczęła kelnerka.
-Tak?
-TAK?
-TAK?!
Cała nasza trójka krzyknęła.
-Ostatnio widziałam jakby jednego z nich. Jest taki dom, niedaleko. Ludzie mówią że nikt tam nie mieszka, ale ja raz widziałam właśnie jak mężczyzna o bardzo podobnej urodzie do waszej rodziny do niego wchodził. Nie wiem czego tam szukał, ale potem to się powtórzyło. Jeszcze kilka razy jak jechałam do pracy go tam widziałam.
-Da nam Pani adres? - spytał Taehyung.
-Ym.. tak? - kelnerka zaczęła coś pisać w notesiku na zamówienia, po czym wyrwała kartkę i przekazała ją Tae.
-Bardzo Pani dziękujęmy. Chłopaki, zwijka. - powiedziałem
-Chwila! A Państwa zamówienie? - powiedziała kelnerka.
-Wpadniemy innym razem. Mamy bardzo ważne sprawy do załatwienia z naszą... rodziną. - odpowiedział Taehyung.
-Do widzenia! - krzyknąłem przekraczając próg kawiarni.
-Do... Do widzenia? - odpowiedziała niepewnie kelnerka.
-"Nie znajdziemy go w kawiarni", hm? - powiedział Taehyung i szturchnął Yoongiego łokciem.
-Zamknij się, ważne że mamy trop. - powiedział Yoongi i jeszcze raz rzucił okiem na kawiarnię.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top