[6] 🤪


Jimin

- Co tam oglądasz? - zapytał podekscytowany chłopak, rzucając się na ciebie leżącą na kanapie.

~Jejku Jimin, nie rób tak więcej - odpowiedziałaś zaskoczona, a prawą ręką szybko zablokowałaś telefon.

- Ej, ej! Pokaż co tam masz - powtórzył chłopak, wyciągając rękę, żeby wyrwać ci telefon.


Nim się obejrzałaś chłopak był tuż nad Tobą gotów za wszelką cenę zobaczyć co tak bardzo przed nim skrywasz. Od dwóch dni tylko chodziłaś przyklejona do tego telefonu i śmiałaś się jak głupi do sera. Jimin próbował dowiedzieć się czegoś więcej, ale za każdym razem mu nie wychodziło. Nawiasem mówiąc, miał dość bycia ignorowanym przez ciebie i tak naprawdę potrzebował dużo pieszczot.

~ Skoro mam Ci pokazać - przerwałaś na chwilkę - będziesz musiał mnie pocałować. Chłopaka ewidentnie zatkała twoja pewność siebie, ale był jak najbardziej za tym, żeby to zrobić.

- Czyżby? - z intrygą zagryzł dolną wargę.

~ Dobrze wiem czego chcesz - zatrzepotałaś rzęsami, udając pokusę i niewinność.

Tak naprawdę miałaś nadzieję, że cały ten zwrot akcji pozwoli Jiminowi zapomnieć o Tobie spędzającej godziny w internecie. Znalazłaś bardzo śmieszny blog o memach z bts i nie mogłaś się im oprzeć.

Zamiast Ci zaprzeczyć, Jimin musnął twój nosek, dając przedsmak pewnej słodyczy. Następnie lekko dotykał ustami twojej brody, kierując się ku uchu. Chrapliwym głosem wyszeptał kilka miłych słów aż w końcu zaczął całować.
Z twoich ust wydobył się lekki jęk pragnący więcej. Jimin wykorzystał twój zachwyt pełen zdumienia i splótł wasze języki. Oplótł cię w pasie, by być jeszcze bliżej i poczuć twój piękny zapach.

~ Jeszcze - wyszeptałaś, gdy tylko skończył się wasz pocałunek.

- Chyba nie myślisz, że zapomniałem - posłał ci chytry uśmiech. Przez chwilę nieuwagi twój telefon znajdował się w jego dłoni. Chłopak wziął cię podstępem. Odblokował urządzenie i prychnął. - Naprawdę bawią cię takie rzeczy?

~ Oj kochanie gdybyś tylko wiedział. Jesteś najmemiczniejszą osobą jakąkolwiek znam - skomentowałaś a zaraz później zaczęła się karuzela śmiechu.

J-Hope

Od dobrego tygodnia rywalizowałaś z Hoseokiem tylko po to, żeby wygrać zakład. Chcieliście sprawdzić, które z was ma w sobie więcej luzu i chillku, a kto jest bardziej poukładany
i odpowiedzialniejszy. Przegrany zabiera zwycięzcę na wycieczkę, gdziekolwiek tylko będzie chciał polecieć. Nie bez powodu ta rywalizacja. Loser załatwia wszystkie formalności związane z lotem i wynajęciem hotelu, kiedy to winner nie musi się niczym martwić. Nawet jeśli bardzo byś chciała zabrać gdzieś swojego chłopaka, to niestety twój budżet na to nie pozwalał. Zatem robiłaś wszystko, żeby wygrać
i dodatkowo spełnić jedno ze swoich marzeń - wakacje
w Australii! Już nawet wyobrażałaś sobie wspólne nurkowanie pomiędzy Wielką Rafę Koralową, przytulanie koali w zoo, wyśmienitą zabawę z Hobim i przepiękne zdjęcia! Ale zanim do tego dojdzie, to musisz się troszeczkę wysilić przebiegłością i pokonać swojego rywala.
Byliście razem w galerii handlowej. W końcu potrzebowaliście ładnych ubrań na te wakacje, prawda? Wędrowaliście od sklepu do sklepu, poszukując upragnionych zdobyczy. Mieliście już dosyć sporo toreb
z zakupami. Powoli zaczynało Ci się nudzić i odczuwać zmęczenie. Jednakże Hobi ponaglał, aby wejść jeszcze do dwóch ostatnich sklepów. Weszliście do jednego z nich
i rozdzieliliście się. Ty poszłaś na dział damski, a on na dział męski, logiczne przecież. Nie miałaś już ochoty na szał zakupów, więc nawet nie przebierałaś rękoma między stertami ubrań. Ukradkiem obserwowałaś Hoseoka
i stwierdziłaś, że to miejsce jest genialne na ostateczne starcie waszej bitwy. Wyciągnęłaś telefon z ręki i czekałaś na odpowiedni moment. Cały czas szłaś za chłopakiem, który
o niczym nie miał pojęcia. Dobry szpieg z ciebie. Zbliżaliście się do końca działu męskiego, zaraz za którym znajdował się dziecięcy. Musiałaś szybko zakończyć te wyzwanie. Przyłożyłaś telefon do ucha i czekałaś na reakcję chłopaka.

~ HOBI THE FLOOR IS LAVA! - krzyknęłaś z demonicznym uśmiechem na twoich ustach.

- AHHH! - jedyne co dostałaś w zamian.

Zdezorientowany chłopak nie wiedział co robić. Ludzie już wystarczająco zaczęli się na niego patrzeć, więc miał gdzieś co sobie o nim pomyślą. Szukając bezpiecznego miejsca, znalazł ciebie odliczającą pozostały mu czas:

~ Pięć... cztery... - śmiałaś się bez żadnego oporu.

Posłał ci minę wyrażającą 'jak mogłaś mi to zrobić?!'
i wskoczył do wielkiego kosza z pluszakami dla małych dzieci. Nie przemyślał jednak faktu, że jest zbyt ciężki i runął na podłogę, jednocześnie wysypując pluszowe jednorożce
i kolorowe małpki. Cały sklep był wypełniony jego piskami
i twoim śmiechem.

RM

Jak co tydzień w piątek wieczorem twoi sąsiedzi zostawiali swoje dziecko pod twoją opieką wychodząc na randkę. Nie byłaś typem imprezowej studentki, o czym małżeństwo doskonale wiedziało, toteż chętnie dawali ci nieco dorobić. Do tego nie mieli zbytnio innego wyjścia - od kiedy sześcioletnia dziewczynka poznała ciebie, nie chciała zostawać sama z nikim innym. Dziecko szalało na twoim punkcie. Jednakże miałaś już troszeczkę inne plany. Twój chłopak zapragnął spędzić ten wieczór właśnie z tobą. Bez uprzedzenia wszedł do twojego mieszkania z butelką czerwonego wina i różą w ręce. Jakież było jego zdziwienie, gdy ujrzał ciebie, siedzącą na podłodze w salonie z jakąś dziewczynką. Właśnie pomagałaś dziecku w kolorowaniu wcześniej naszkicowanego przez was jednorożca.

~ Cześć kochanie! Dobrze, że jesteś! - powiedziałaś, wstając
z dywanu i przytulając zdezorientowanego mężczyznę.

+ T/I, co to za facet? - spytała sześciolatka, patrząc niepewnie na Namjoona, słodko marszcząc przy tym nosek.

~ To zaufany człowiek, nie martw się kwiatuszku. Zostaniecie razem na pięć minut, okej? Muszę skoczyć do sklepu, zaraz wrócę. - mówiłaś, idąc do przedpokoju. - Słuchaj się wujka Namjoona, dobrze słoneczko? - powiedziałaś, na co dziewczynka pokiwała głową, ciągnąc chłopaka za rękę do salonu.

- T/I, a co jak ją zepsuję? - szepnął przerażony RM, patrząc na ciebie błagalnie.

+ Pokażę Ci moje farbki! - krzyknęła dziewczynka, gdy znaleźli się już w sąsiednim pomieszczeniu.

Wyszłaś z domu, mając nadzieję, że żadne z nich nie zdąży ucierpieć przez te pięć minut.
Kiedy wróciłaś ze sklepu naprawdę nie mogłaś uwierzyć, że dwie osoby są w stanie zrobić wielki armagedon w tak krótkim czasie. Twoje mieszkanie wyglądało jak pobojowisko. I to wcale nie było przesadne określenie. Weszłaś do salonu, bojąc się, co możesz tam zastać. Spodziewałaś się wielu rzeczy, ale na pewno nie twojego chłopaka, leżącego na podłodze z małą dziewczynką na klatce piersiowej i mocnym makijażem na twarzy. Wokół walały się stosy twoich kosmetyków oraz farb, wszystkie obsypane toną brokatu w przeróżnych kolorach. Kiedy Namjoon posłał ci spojrzenie mówiące 'Błagam, ratuj', nie pozostało ci nic innego, jak tylko roześmiać się do granic możliwości.

+ T/I! Monnie pozwolił mi się pomalować, patrz! - krzyknęła dziewczynka, wskazując na twarz skatowanego mężczyzny.

~ Ślicznie ci wyszło, trzeba to uwiecznić. - powiedziałaś, na chwilę się opanowując, tylko po to, by wyjąć swój telefon
i szybko zrobić zdjęcie zrezygnowanemu chłopakowi.
- Chodź myszko. Umyjemy rączki i zrobimy kolację,
a Namjoon trochę ogarnie salon.

Roześmiałaś się jeszcze mocniej, gdy Joonie próbował zamordować cię wzrokiem. Chłopak skończył sprzątać jakąś godzinę później, gdy już kładłaś dziewczynkę do snu. Wyszłaś ze swojej sypialni, wpadając prosto w ramiona ukochanego, który wciąż miał na twarzy przeróżne, kolorowe specyfiki.

~ Muszę przyznać, że w brokacie ci do twarzy. - zachichotałaś cicho, a chłopak za karę pocałował cię w usta, pozostawiając na nich trochę farby i szminki.

- Kobiety to bestie. - powiedział, śmiertelnie poważny, na co znowu zaczęłaś się śmiać.

Ten wieczór mogłaś zaliczać do naprawdę udanych.

Jungkook

Dzisiaj odezwała się w Tobie dusza artystyczna. Miałaś ochotę oddać się szaleństwu i namalować jakiś obraz. Fakt faktem, nie miałaś żadnych umiejętności, ale to i tak cię przed niczym nie zatrzymywało. Pojechałaś do najbliższego sklepu papierniczego i kupiłaś płótno, kilka farb zarówno dużych jak i małych oraz pędzelki. Nie wiedziałaś co może Ci się jeszcze przydać, dlatego nie marnowałaś czasu na poszukiwania między regałami sklepu, aby tylko znaleźć zbędne rzeczy. Wróciłaś szczęśliwa do domu. Było akurat bardzo słonecznie, więc stwierdziłaś, że ogródek będzie świetnym miejscem inspiracji. Przebrałaś się jeszcze tylko w gorsze ubrania, bo z pewnością się ubrudzisz.

- Co ty taka szczęśliwa? - zapytał Jungkook, opierając się o framugę waszej garderoby. - Zazwyczaj z rana wyglądasz jak zombi i nic ci się nie chce - kontynuował, a ty zaśmiałaś się.

~ Dzień dobry Kookie - podeszłaś bliżej, chwyciłaś za jego policzki i pocałowałaś go czule w usta. - Mam ochotę stworzyć dzisiaj coś pięknego - zachichotałaś - chcesz mi pomóc?

Ręce chłopaka zjechały wzdłuż twojej talii i zatrzymały się na biodrach. Wiedziałaś, że grał na zwłokę. Zawsze tak robił, kiedy chciał coś otrzymać. Tym razem pewnie chodziło mu o coś w zamian za pomoc. Splotłaś ręce na jego karku i bawiłaś się jego włoskami. Przeleciał go miły dreszczyk, a dodatkowo uśmiechnęłaś się niewinnie, co sprawiło, że doszczętnie opanowała go słodycz.

~ Jungkookie, proooszę - przeciągnęłaś, bo to był bardzo dobry pomysł, żeby chłopak ci pomógł. Czułabyś się pewniej w tym i mogłabyś się z nim trochę powygłupiać.

- Ohh, zgadzam się - tryknął cię w nosek - Stanowczo za dużo słodkości od samego rana - skomentował twoje zachowanie i obdarzył cię swoim "króliczym" uśmiechem.

Zachwycona swoim zwycięstwem pociągnęłaś go w stronę ogrodu. Kazałaś mu usiąść na trawie i poczekać chwilkę. W podskokach znalazłaś się przy stercie rzeczy, które niedawno kupiłaś. Chwyciłaś reklamówkę i poszłaś do kuchni, żeby wziąć coś słodkiego do jedzenia i butelkę wody, tak na wszelki wypadek, gdyby zachciało wam się jeść. Wróciłaś do Jungkooka, a ten spojrzał na ciebie z niedowierzaniem.

- Mam cie nauczyć malować?

~ Niekoniecznie - usiadłaś po turecku i położyłaś płótno na trawie - Chcę sobie pomalować tak o. A razem z tobą może być jeszcze fajniej.

Obaj chwyciliście za pędzle i braliście się do roboty. Skoro nie musiał cię niczego uczyć, to stwierdziliście, że coś abstrakcyjnego będzie najlepszym rozwiązaniem. Dałaś sie ponieść swoim emocjom i malowałaś przeróżne bazgroły. Wybierałaś jaskrawe kolory, bo nie chciałaś, żeby zapanowała ciemność. Prowadziłaś pędzel w prawo, w lewo, za chwilę toczyłaś kółka, a jeszcze później inne geometryczne figury. Kookie natomiast dodawał do twoich fantazji odrobinę ludzkości. Po dobrych 20 minutach miałaś chwilę zawiechy. Chyba skończyły ci się pomysły i wyczerpałaś limit. Nie miałaś pojęcia co jeszcze możesz nabazgrolić, więc wpadłaś na nieco głupszy pomysł. Zamoczyłaś swój pędzel w białej farbie i przejechałaś nim wzdłuż brody Jungkooka. Zakryłaś swoje oczy w strachu, bo nie chciałaś widzieć jego zdenerwowania. Ku twojemu zdziwieniu chłopak tylko parsknął, a za chwilę poczułaś na ręce klejącą maź - oddał ci. W ten sposób zaczęła się wasza walka. Malowaliście siebie nawzajem, śmiejąc się przy tym niesamowicie. Ubrudziłaś mu całą szyję i trochę twarzy. Broniłaś się przed jego atakami, przez co twoja koszulka ucierpiała, ale nie zwracałaś na to najmniejszej uwagi. Chwyciłaś największą tubkę z brokatową farbą i przelałaś ją na włosy swojego chłopaka. W tym momencie się poddał, udając płacz małego dziecka. Wybuchłaś śmiechem, bo nie mogłaś już dłużej wstrzymywać. Jungkook wyglądał tak niewinnie, przez co znowu zaczęłaś się śmiać.

~ Nawet do twarzy ci z brokatem - uszczypnęłaś jego policzek.

- Jagiya! - zaczął chłopak, ale zakrztusił się spływającą farbą. Znowu dopadł cię śmiech, ale szybko go opanowałaś. Strzepnęłaś nadmiar farby z jego włosów i spojrzałaś mu w oczy pełne radości.

~ Przepraszam cię, ale naprawdę było warto - posłałaś mu smutną minkę i pocałowałaś go, żeby poczuł się lepiej - ugh fuj, smak farby nie jest najlepszy - odsunęłaś się skrzywiona.
Dziękuję kochanie za zabawę - przytulił cię mocno i poszedł się umyć.

Jin

Seokjin ostatnimi czasy był strasznie zapracowany. Wychodził wcześnie rano, wracał późno wieczorem, a jeśli miał wolne to spał do południa. Tym razem i ty pozwoliłaś sobie pospać troszkę dłużej. Była godzina 10:00, wiedziałaś że Jin pośpi jeszcze z godzinkę, więc postanowiłaś zrobić jakieś śniadanko. Przeciągnęłaś się, uroczo przy tym ziewając, założyłaś kapcioszki i powędrowałaś do łazienki. Przemyłaś buźkę, wyszczotkowałaś porządnie zęby i wróciłaś do sypialni, aby sprawdzić czy twój ukochany aby na pewno śpi. Na szczęście miał twardy sen, więc ucałowałaś go w czoło i zeszłaś do kuchni.
Uszykowałaś jajka, pokroiłaś pomidora i szczypiorek, wyciągnęłaś patelnię, przy okazji robiąc sporo hałasu, przez co Jin się obudził. Włączyłaś radio i zadowolona zaczęłaś przygotowania. Chwilę później zszedł też twój chłopak. Stał cichutko, w miejscu w którym za żadne skarby byś go nie zauważyła. Postanowił, że tym razem tylko będzie się przyglądał i pozwoli swojej księżniczce rządzić w kuchni. Zaczęłaś drzeć się na cały dom. Leciała twoja ulubiona piosenka, więc co się dziwić. Wszystkie składniki wylądowały na patelni, a ty w najlepsze tańczyłaś między krzesłami. Wszystko szło świetnie dopóki nie strąciłaś tyłkiem patelni. Sparaliżowana nie mogłaś się ruszyć.

- Brawo T/I! - zaczął klaskać Jin, idąc w twoją stronę. Spojrzał na jajecznicę leżącą na podłodze, a potem na ciebie i obydwoje wybuchnęliście śmiechem.
- Tak czułem, że muszę tu przyjść do ciebie. - powiedział dalej się śmiejąc.

~ Nie nabijaj się tak...skoro już tu jesteś, pomożesz mi posprzątać. - uśmiechnęłaś się chytrze do niego.

- Niech ci będzie. - przewrócił oczami i poszedł po mopa.

Chwilę później kuchnia była jak nowa, a wy postanowiliście zrobić zwykłe kanapki. Nie chcieliście powtórki z rozrywki. Ułożyliście je ładnie na talerzyku, zrobiliście herbatkę i przenieśliście się z tym do salonu, wciąż śmiejąc się z twojego porannego wyczynu.

Suga

Wychodziłaś dzisiaj ze swoimi przyjaciółkami na domówkę, dlatego musiałaś wyglądać perfekcyjnie. Postanowiłyście urządzić sobie taki wieczór, jak za czasów liceum. Głośna muzyka i tańce do samego rana, alkohol jedynie w śladowych ilościach. Tylko dziewczyny i dobra zabawa. Nie mogłaś się doczekać, bo dość dawno nie widziałaś się z resztą znajomych. Od czasów liceum już trochę minęło, a wy nigdy nie mogłyście zgrać się czasowo. Kompletowałaś swój strój dobre dwie godziny, bo nie mogłaś się zdecydować, który outfit będzie wyglądał najlepiej. Jednakże ubrania nie były twoim jedynym problemem. Potrzebowałaś manicure i pedicure, ale również twoja twarz wymagała małej kuracji. Pobiegłaś do łazienki i wskoczyłaś pod prysznic. Ogoliłaś też nogi, by w końcu zachwycić się ich gładkością. Niestety nie zabrałaś ze sobą żadnych ubrań, więc musiałaś owinąć się samym ręcznikiem. Umyłaś twarz i troszkę ją ulepszyłaś - nadałaś odpowiedniego kształtu swoim brwiom, zajęłaś się niechcianymi pryszczami, a na samym końcu nałożyłaś maseczkę. Usiadłaś na krzesełku i zabrałaś się za manicure. Wycięłaś skórki, pilniczkiem wyrównałaś kształt paznokci i wygładziłaś płytkę. Postanowiłaś z nimi trochę zaszaleć, gdyż twój outfit był w dość stonowanych kolorach. Kolejne 15 minut zastanawiałaś się nad kolorem. Klasyczna czerwień czy jednak dziewczęcy róż? Ostatecznie czerwień wygrała. Te same czynności powtórzyłaś przy paznokciach u nóg. Wychodząc z łazienki, omal co nie zabiłaś Yoongiego. Ze względu na pomalowane paznokcie nieudolnie próbowałaś otworzyć drzwi łokciem, co spowodowało że prawie przewróciłaś się na twarz. Na całe szczęście Yoongi złapał cię w ostatniej chwili.

- Shit! Ale mnie przestraszyłaś! - rzucił chłopak, zakrywając swoje usta w strachu. Ty natomiast zaczęłaś się śmiać na jego reakcję.

~ Wybacz Yoongs, to nie było celowe - klepnęłaś go w ramię i posłałaś mu zadziorny uśmieszek. - Widzisz wychodzę na imprezę z przyjaciółkami i zrobiłam się na bóstwo.

- Hahaha wyglądasz jak ogórek - zaczął się z ciebie nabijać, a konkretnie to z koloru twojej maseczki.

~ Ha ha, bardzo śmieszne - przewróciłaś oczami i totalnie zlałaś jego żart. - Teraz wyglądam jak ogórek, ale kiedy zrobię makijaż i założę sukienkę nie będziesz chciał mnie wypuścić z domu. - skwitowałaś i posłałaś całusa w powietrzu.

V

Biegałaś po całym mieszkaniu szukając sukienki. Byłaś już trochę spóźniona na spotkanie ze swoją przyjaciółką, ale musiałaś ją znaleźć. Na dworze było bardzo gorąco, żadnej chmurki na niebie, ani delikatnego wiaterku. Jednym słowem zaduch. Nie mogłaś zrezygnować ze spotkania, bo dawno nie widziałaś się z I/P. Dlatego jak najszybciej musiałaś się wyszykować, żeby nie czekała na ciebie wieczność. Po 15 minutowych poszukiwaniach zrezygnowana rzuciłaś się na łóżko, już chciałaś wciskać na siebie jakieś szorty i koszulkę gdy nagle w lustrze mignął ci Tae razem z twoją sukienką. Uradowana pobiegłaś za nim do łazienki.

~ Kochanie!! Daj mi ją, nie słyszałeś jak pytałam czy jej nie widziałeś? - zapytałaś zmierzając za nim.

Kiedy weszłaś do środka doznałaś niemałego szoku. Twój ukochany robił pranie, tak to dość niespotykany widok. Próbowałaś stłumić w sobie śmiech, ale nie wytrzymałaś i wybuchnęłaś na cały dom.

- No i z czego się śmiejesz? - zapytał zdenerwowany Taehyung.

~ Wybacz, ale wyglądasz przeuroczo i niezły bajzel tu zrobiłeś. - zaśmiałaś się jeszcze raz, lecz zdecydowanie delikatniej. Wszystkie rzeczy były porozrzucane po łazience, proszek leżał wysypany pod pralką, a płyn leciał po szafce.

- Oh no bo chciałem ci pomóc...- wydymał policzki.

~ Cieszę się bardzo, ale trzeba było się zapytać jak to się robi. Nie możesz mieszać wszystkiego. Przede wszystkim musisz rozdzielić na: białe, ciemne i kolorowe, a następnie powybierać rzeczy, które trzeba wyprać ręcznie lub potrzebują innej temperatury niż reszta.

- To zbyt skomplikowane jak dla mnie. - jęknął zrezygnowany.

~ Hahaha, nie zaprzątaj sobie tym głowy hm? Zajmij się lepiej ogródkiem. - zaproponowałaś.

- Przynajmniej próbowałem. - zaznaczył chłopak.

~ Ah kocham cię głuptasie. - pocałowałaś go czule i spojrzałaś na zegarek. I/P czekała na ciebie pół godziny. - Muszę lecieć, jestem już konkretnie spóźniona. Podaj mi tę sukienkę i rozdziel to pranie co? Dasz radę, wierzę w ciebie! - krzyknęłaś biegnąc już po schodach. - I posprzątaj! KONIECZNIE!
- dodałaś.

- Tak jest szefowo! - zasalutował chłopak.

Witajcie kochani! ❤️

Jak wam mija ten trudny czas?

Nudzicie się niemiłosiernie czy wręcz przeciwnie nie wiecie za co najpierw się zabrać? 🤔

Dbajcie o siebie!

Do następnego ~ 💜

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top