[1] 🍰
Siemano!
Mamy pierwszy rozdział 😁
Zapraszamy ~
Jimin
Byłaś chyba najszczęśliwszą studentką na świecie, gdy okazało się, że Twój znienawidzony profesor się rozchorował. Z tego względu odwołano Twój ostatni, trzeba dodać, że aż dwugodzinny wykład. Jimin miał tego dnia wolne, a Ty miałaś nadzieję, że zrobisz mu małą niespodziankę swoim wcześniejszym powrotem. W końcu będziecie mieć trochę czasu, aby ze sobą pobyć.
Weszłaś do mieszkania i zamknęłaś za sobą drzwi.
~ Chim Chim! Zgadnij, kto dzisiaj wcześniej skończył! - krzyknęłaś, zdejmując buty.
W odpowiedzi usłyszałaś okropny huk z kuchni. Jakby wszystkie patelnie, miski, talerze i sztućce postanowiły na raz wylądować na ziemi. Zaniepokojona ruszyłaś w tamtą stronę, a gdy zobaczyłaś wytaczający się z pomieszczenia blender, serce prawie przestało Ci bić. Stanęłaś w progu i ujrzałaś sprawcę całego zamieszania otoczonego kupką naczyń, które wyleciały z szafki, gdy Jimin w niej grzebał. Niektóre na sto procent były zbite. Trudno było to jednak ocenić, bo zapewne któryś z garnków spadając, zahaczył o stojącą na blacie mąkę, która teraz w większości leżała na ziemi oraz na Twoim ukochanym. Nie wiedziałaś czy masz się śmiać czy może raczej usiąść i płakać, dlatego też strzeliłaś facepalma i spojrzałaś na zażenowanego chłopaka.
- J-ja... Ech, no bo - zaczął, ale przerwał widząc Twoją minę.
Spuścił wzrok i pewnie się zarumienił, ale na jego szczęście lub też nie, mąka skutecznie zakrywała czerwień na jego policzkach.
- Przepraszam... - powiedział cichutko.
Jeśli w ogóle miałaś zamiar być zła, to na pewno już Ci przeszło.
~ Idź do łazienki, postaraj się nie ubrudzić reszty domu, a ja tu sprzątnę, dobra? - westchnęłaś.
- Ale ja chciałem zrobić dla Ciebie ciasteczka, no! Jin dał mi taki świetny przepis!!! - uniósł głos, sfrustrowany wskazując kartkę leżącą na ubrudzonym, tak samo jak wszystko inne, blacie. Wyglądał tak słodko, gdy się denerwował.
- Miałaś wrócić do domu, zachwycić się nimi i zjeść ze smakiem!
~ Zjem je, ale na pewno nie będziemy ich robić w tym bałaganie. Leć się wymyć, ja zacznę i zaraz dołączysz. Może tak być, kochanie? - podeszłaś do niego, składając delikatny pocałunek na jego ustach. Zaraz pożałowałaś, bo sucha mąka nie należała do Twoich ulubionych przysmaków.
- Naprawdę? Chcesz ze mną upiec ciastka? - zapytał, uśmiechając się szeroko.
~ Dlaczego miałabym nie chcieć, Chimmy? - zaśmiałaś się, ścierając mu z nosa biały puch. - Skoro już wyjąłeś miskę...
- Jesteś najlepsza, T/I!!! Zaraz wracam! - chłopak niemal wybiegł z kuchni. Uniosła się za nim chmura białego kurzu, ale nie miałaś serca się na niego złościć.
Co możesz poradzić? Kochasz tę niezdarną, uroczą kluseczkę.
J-Hope
Byłaś przed okresem i cały dzień pragnęłaś słodyczy. Raz miałaś ochotę na czekoladę, za chwilę na cukierki, a później na żelki. Chodziłaś z kąta w kąt, szukając czegokolwiek innego, co mogłoby zaspokoić Twoje pragnienia, ale za każdym razem nie mogłaś się konkretnie zdecydować tylko wyjadałaś po trochu i zostawiałaś resztę. Nie miałaś chęci iść do sklepu, gdyż według Ciebie był za daleko. Postanowiłaś ubłagać J-Hope'a, by poszedł i kupił Twoje ukojenie. Dobrze wiedziałaś, że był on w połowie pracy nad nowym albumem, dlatego też w połowie drogi do gabinetu rozmyśliłaś się. Wróciłaś z powrotem na kanapę i wierciłaś się, szukając pomysłu co ze sobą zrobić. Do tej pory naoglądałaś się telewizji i nie miałaś ochoty używać żadnych elektronicznych rzeczy. O sprzątaniu nawet nie chciałaś słyszeć! Miałaś ewidentny dzień lenia. Nie pozwoliłaś jednak, aby zakończył się on tak beznadziejnie, więc hopsnęłaś do kuchni, by upiec Twoje ulubione ciasto marchewkowe! Po dobrych 10 minutach przygotowań Twój chłopak zszedł piętro na dół, bo chciał sprawdzić czy wszystko w porządku. Zachowywał się bardzo cichutko, dlatego nie miałaś w ogóle pojęcia, że znajdował się tuż za Tobą.
~ Ałaa - pisnęłaś ze zboczonym uśmieszkiem.
Hoseok uderzył cię mocno w pośladek. Na co oboje zareagowaliście podobnie. Wprost uwielbiałaś kiedy tak robił.
- Co tam skarbie, radzisz sobie? - wyszeptał Ci do uszka, obejmując od tyłu. Jego ręce wędrowały po całym Twoim ciele, a usta próbowały dostać się do szyi.
~ R-robię ciasto, m-może chcesz mi pomóc? - ledwo co wydukałaś z siebie te słowa. Nie wiedziałaś czemu tak się zawiesiłaś. Pewnie te jego pomrukiwania sprawiły, że czułaś motylki w brzuchu.
- Chcę coś innego. - odparł zimno i odwrócił Cię o 180 stopni.
W tej właśnie chwili wyleciał Ci z ręki mikser. Cóż się dziwić chłopak miał mocne szarpnięcie.
- Zostaw już w spokoju te sprzęty i chodź ze mną.
RM
Dzisiaj miałaś jeden z tych radosnych dni. Zero stresu, zero nieprzyjemnych ludzi. Eksplorowałaś swoje rodzinne miasto. Pomimo że tak długo już w nim mieszkałaś, to nadal potrafiło Cię czymś zaskoczyć. Spacerowałaś po łąkach i różnych zakamarkach, słuchając muzyki. Zrobiłaś cudowne zdjęcia, które masz zamiar wywołać i powiesić na ścianie. Spędziłaś naprawdę bardzo miło czas. Nie martwiłaś się w ogóle ludźmi, którzy patrzyli na Ciebie jak na nienormalną. Pewnie nie potrafili zrozumieć dlaczego sama do siebie się uśmiechałaś. No przecież kto w dzisiejszych czasach potrafi się cieszyć z małych rzeczy? A właśnie, że Ty! Wystarczył Ci tylko aparat i piękny zachód słońca, by popaść w euforię.
~ Wróciłaaaaam! - wrzasnęłaś z pełnym uśmiechem na twarzy, kiedy tylko przekroczyłaś próg mieszkania.
Pospiesznie ściągnęłaś swoje obuwie, a bluzę rzuciłaś na stojącego już w korytarzu Namjoona. Udałaś się do kuchni sprawdzając czy masz limonki, ponieważ naszła Cię ogromna ochota na upieczenie czegoś. Chłopak odwiesił Twoje ubranie. Parsknął na Twoje zachowanie. Bardzo uwielbiał kiedy się ekscytowałaś.
~ Namjoonie robimy babeczki jeej! - objęłaś chłopaka uratowana i złożyłaś leciutki pocałunek na jego policzku.
- Ale ja nie umiem. - zażartował przy czym wydymał swoje policzki.
~ Oj nie martw się. Już ja Ci powiem co masz robić. No chodź! - pociągnęłaś go za rękę.
Tak dawno nie piekłaś, że aż czułaś motylki w brzuchu z zachwytu. Powyciągałaś wszystkie potrzebne naczynia jak i produkty. Masło, mąka, cukier, jajka, limonki i wiele innych. Posegregowałaś każde w odpowiednich ilościach, by Namjoon nie miał z tym problemów. Wiedziałaś, że jest niezdarny, ale lubiłaś pewne rzeczy w nim przełamywać.
~ Do dużej miski wsyp wszystkie mokre składniki i porządnie wymieszaj. Ja zrobię to samo w mniejszej misce, ale z suchymi produktami. - pokierowałaś.
- Tak jest. - zasalutował RM i oboje posłaliście sobie słodkie uśmiechy.
Po około 50 minutach dobrej zabawy udało Wam się upiec przepiękne babeczki limonkowe. Wyglądały naprawdę uroczo, a ślinka leciała Wam na samą myśl o nich. Byłaś bardzo dumna ze swojego chłopaka. Wcale nie zrobił za dużo zamieszania.
Jungkook
- Co robisz? - zapytał Jungkook, siadając naprzeciwko Ciebie przy wyspie kuchennej.
Byłaś w trakcie dekorowania tortu - niespodzianki dla swojej cioci. Niedługo obchodzi kolejne urodziny, dlatego chciałaś podarować jej małe co nieco na osłodę upływającego życia. Upiekłaś tort średniej wielkości o smaku malinowym, gdyż był to jej ulubiony owoc.
~ Dekoruję torcik. - odpowiedziałaś słodko.
- Oo! Mogę Ci pomóc?
Zgodziłaś się machem ręki i podałaś mu rękaw cukierniczy z kremem. Chłopak posłał Ci szeroki uśmiech i zabrał się do pracy. Zaczął od małych kleksików na brzegach tortu zarówno na dole jak i do góry. Ty w tym czasie farbowałaś masę cukrową, z której chciałaś uformować małe różyczki. Oboje byliście bardzo zajęci swoją pracą. Kątem oka widziałaś to skupienie na twarzy Jungkooka. Podobało Ci się, że tak bardzo przywiązywał uwagę do detali i starał się zrobić je jak najlepiej.
- Skończyłem. - odpowiedział uszczęśliwiony po niecałych 7 minutach.
~ Super! Weź teraz to i napisz 'happy birthday' - poinstruktowałaś, podając mu czarny lukier, który już wcześniej przygotowałaś.
Kiedy Kookie skończył pisać, umieściłaś na wierzchu lukrowe róże. Sięgnęłaś do szafki po malutkie, kolorowe świeczki i wbiłaś kilka. Przybiłaś piątkę swojemu chłopakowi i podziękowałaś za pomoc przeuroczym uśmiechem. Zachwycaliście się chwilę widokiem pięknego różowego tortu, który razem stworzyliście. A później Jungkook zrobił zdjęcie i pochwalił się Taehyungowi, drażniąc przy tym jego umiejętności artystyczne.
Jin
Od kilku dni miałaś ochotę na szarlotkę z lodami. Niestety Twoje umiejętności do pieczenia nie były zbyt dobre, więc wolałaś nie kusić losu. Ogrom pracy na uczelni też nie pozwolił Ci choć na chwilę zatrzymać się w kawiarni i zaspokoić swoją potrzebę. Zawsze mogłaś poprosić I/P lub Jina lecz oni również nie mieli na nic czasu. No cóż szarlotka musi jeszcze poczekać...
Właśnie miały rozpoczynać się ostatnie już wykłady, kiedy na korytarzu rozbrzmiał głos:
* Studenci z kierunku architektury są zwolnieni do domu, zajęcia zostaną odrobionę w następną sobotę.
Zabrałaś swoje rzeczy i szczęśliwa udałaś się na przystanek autobusowy. Czekając na autobus w głowie układałaś sobie plan dzisiejszego popołudnia. Wracając do mieszkania miałaś kupić lody i ciasto, szybko przebrać się i spacerkiem przejść się do wytwórni, gdzie Seokjin i reszta trenowali choreografię na koncert. Już miałaś wchodzić do kawiarni, gdy Twój telefon zadzwonił.
- Halo, T/I kiedy będziesz w domu? - rozbrzmiał głos Jina.
~ Za jakieś 10 minut, jeszcze tylko wstąpie do sklepu.
- Nie nie, szybko wracaj. Mam niespodziankę! - krzyknął i rozłączył się.
Co on sobie myśli... Już byłaś tak blisko, ale znowu nie było Ci dane.
Od samych drzwi czułaś piękny zapach ciasta...ale nie wpadłaś na fakt, że to może być Twoja szarlotka i wydarłaś się na całe mieszanie:
~ KIM SEOKJIN! Wreszcie miałam czas na moją szarlotkę, a Ty siłą ściągasz mnie do domu!
- Nie krzycz na mnie, tylko chodź do salonu.
Szłaś naburmuszona do salonu i w myślach przeklinałaś dzisiejszy dzień. Nagle Twoje myśli przerwał Jin:
- Zobacz kochanie co przygotowałem!
~ Ale Jin... Przecież teraz tak ciężko pracujecie. - przerwałaś skrępowania.
- Szef dał nam dzisiaj wolne, więc postanowiłem zrobić dla Ciebie ciasto, skoro przez tyle czasu o nim wspominałaś hahaha.
~ Jeryy Oppa przepraszam, niepotrzebnie na Ciebie nakrzyczałam.
- Nic się nie stało, a teraz siadajmy, bo zaraz wystygnie, a lody się rozpuszczą - powiedział Jin, objął Cię ramieniem i rozkoszowaliście się szarlotką.
Suga
Miałaś dzień wolny od pracy i ogromną chęć przygotowania deseru. Poszukałaś w internecie jakiegoś łatwego przepisu, bo niestety nie byłaś w tym najlepsza. Znalazłaś w miarę szybkie do zrobienia ciasteczka i zabrałaś się za robotę.
Masło, mąka, cukier, jajko wszystko wymieszałaś, uformowałaś na blaszce i wstawiłaś do piekarnika na 20 minut. W międzyczasie napisałaś do Yoongiego, ponieważ chciałaś zrobić mu niespodziankę i wpaść ze swoimi wypiekami do studia. Nagle zadzwonił Twój telefon:
- Halo T/I jestem teraz w dormie i zaraz lecę do studia. Co chciałaś?
~ A nic nic. W takim razie będziesz dopiero wieczorem?
- Gdzieś tak na kolację.
~ Dobrze, do zobaczenia. Kocham Cię!
- Ja Ciebie też!
~ Idealnie! - powiedziałaś sama do siebie i wróciłaś do kuchni, aby posprzątać ten bałagan, który narobiłaś. Ewidentnie nie miałaś ręki do pieczenia. Mąka była wszędzie, ale na całe szczęście wszystko udało Ci się ładnie wyczyścić.
Kiedy ciasteczka się upiekły, wyciągnęłaś je z piekarnika i odłożyłaś do ostygnięcia. Pobiegłaś do swojego pokoju, zabrałaś świeżą bieliznę i udałaś się do łazienki. Niestety cała się ubrudziłaś i musiałaś się umyć. Po szybkiej kąpieli ubrałaś koszulkę i jeansy, zrobiłaś lekki makijaż, spięłaś włosy w luźnego kucyka i wróciłaś do kuchni. Ułożyłaś ciasteczka na talerzu, przyozdobiłaś czekoladą i schowałaś do pudełka. Ubrałaś buty i bluzę, zabrałaś swoją torebkę, puściłaś swoją ulubioną playlistę przez słuchawki i już miałaś wychodzić, gdy przypomniało Ci się o Twojej niespodziance dla Sugi. Cofnęłaś się po ciasteczka i wyszłaś z mieszkania, wcześniej zamykając je na klucz.
~ Kochanie. - szepnęłaś wchodząc do studia rapera.
- T/I? - zapytał zaskoczony Yoon
~ Mam ze sobą małe co nieco. - powiedziałaś całując chłopaka w usta. - Ta dam!
Waszym oczom ukazały się ciastka, których zapach wypełnił całe pomieszczenie.
~ Chciałam zrobić Ci niespodziankę, bo tak ciężko pracujesz całymi dniami i nie masz na nic czasu. - lekko posmutniałaś.
- Ojej misia, chodź tutaj do mnie. - odpowiedział Min wskazując na swoje kolana. - Nie smutaj dobrze? Wybacz mi, że ostatnio ciągle się mijamy i nie mam dla Ciebie, aż tyle czasu. Dzisiaj już dam sobie spokój i wrócimy razem do domu... Ale najpierw zjemy te pyszności! - powiedział uradowany Yoongi i złączył wasze usta w czułym pocałunku.
V
Gorący letni dzień, więc postanowiłaś zająć się kwiatkami w ogródku, które już wymagały Twojej pomocy. Dawno się nimi nie zajmowałaś z braku czasu, a Taehyung kompletnie nie wiedział co miałby z nimi zrobić. Jedynie co to używa je jako tło do swoich selfie lub innych artystycznych zdjęć.
Od rana zdążyłaś wypielęgnować wszystkie napotkane chwasty. Osiągnęłaś swoje małe zwycięstwo, gdyż jest to bardzo męcząca i niewygodna praca. Trudno się dziwić skoro cały czas klęczysz i nachylasz kręgosłup.
~ Ale piękne teraz jesteście. - powiedziałaś do kwiatków z uśmiechem na twarzy.
Odłożyłaś do garażu zbędne nożyce i wiadro, których używałaś. Chwyciłaś za konewkę i uzupełniłaś w połowie wodą. Twoje ręce stanowczo nie były najsilniejszą częścią Twojego ciała. Zachichotałaś na samą myśl o tym. Wyszłaś z powrotem na świeże powietrze i zaczęłaś podlewać. Po chwili poczułaś dziwny zapach podobny do spalenizny. Rozejrzałaś się wokół zaniepokojona. Na całe szczęście nigdzie w pobliżu nie było żadnych płomieni. Lecz nadal byłaś ciekawa co to za zapach.
~ Taehyung!! - zawołałaś, ale nie otrzymałaś odpowiedzi.
Zawołałaś więc jeszcze kilka razy, ale nadal nic. Wkurzona poszłaś na taras i o mało co nie dostałaś zawału. W Waszej kuchni znajdowała się plaga czarnego dymu.
~ TAEHYUNG PALI SIĘ!
Biegiem chwyciłaś za pierwszą lepszą szmatkę i wymachiwałaś w powietrzu, jednocześnie dusząc się przy tym. Kompletnie nie wiedziałaś co się dzieje, ponieważ nic nie przygotowywałaś w piekarniku. Byłaś zła i wystraszona.
~ TAEHYUNG KURWA! - tym razem krzyknęłaś z całych sił, a zszokowany chłopak stanął tuż za Tobą.
Od razu wyłączył piekarnik i próbował wyciągnąć spalone babeczki, które piekł specjalnie dla Ciebie. Szkoda tylko, że o nich zapomniał i poszedł grać z Jungkookiem w Overwatcha. Speszony chłopak próbował swoim przepięknym uśmiechem poprawić zaistniałą sytuację i Twój dość wkurzony już humor. Jednak kiedy zobaczył Twoją złość w oczach, spuścił głowę w dół i zaczął sprzątać ten cały niewypał.
Wszystkim maturzystom chcemy życzyć powodzenia. Trzymamy za Was kciuki! 😁
Tym co mają wolne zazdrościmy, a tym co idą do szkoły tak jak ja też życzymy powodzenia 😂
Czy ktoś z Was oglądał BBMA's?
Piszcie w komentarzach 👇
Ja widziałam tylko czerwony dywan, potem live przestał działać 😭🤣
Do następnego ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top