Rozdział 78

~Alec~
Magnus siedział u mnie do 17, a potem pojechał do siebie. Musiał wracać również z tego powodu, że przecież czekają na niego głodne koty w mieszkaniu...

****
Siedziałem na kanapie z Czeko przed telewizorem, jedząc krakersy w czekoladzie, które znalazłem w odmętach kuchennej szafki. Słodycze nigdzie się przede mną nie ukryją.

Usłyszałem otwieranie drzwi. Pies zaczął szczekać i poszedł w tamtą stronę. Ja jednak byłem zbyt leniwy i postanowiłem patrzeć uszami. Do moich uszu doszły głosy mamy, Maksa, Jace'a i do tego szelest toreb. Zapewne byli na zakupach, dlatego tak długo ich nie było.

Wstałem z kanapy i wychyliłem się przez drzwi, zaglądając do przedpokoju, kiedy zostałem brutalnie potrącony z bara przez Jace'a. Spojrzałem na niego z wyrzutem, ale on nawet się nie odwrócił. Tylko poszedł schodami na górę, do swojego pokoju. Aha? Ten człowiek coraz dziwniej się zachowuje.
Dowiem się, dlaczego.

- Alec! - zawołała mama. - Pomóż z tymi torbami, a nie stoisz i czekasz na zbawienie, którego i tak nie dostaniesz!

Wywróciłem oczami i mijając Maxa, który zaśmiany biegł za Czeko, pomogłem mamie zanieść torby do kuchni. Rodzicielka z jękiem zmęczenia opadła na krzesło przy stole, a ja zająłem się wyciąganiem zakupów z siatek i chowaniem ich do lodówki lub innych części kuchni. Zauważyłem kilka opakowań ciastek. Już wiem, co będę robił w nocy...

- Na zakupach tyle byliście? - spytałem, wstawiając kartony mleka do lodówki.

- Tak - westchnęła. - Odebrałam Maksa od cioci około 15, noi pojechaliśmy na zakupy. A po drodze zgarnęłam Jace'a.

- Gdzie był? - odwróciłem się w jej stronę. Podszedłem do ostatniej, nierozpakowanej torby.

- W mieście, wychodził z knajpy. Pewnie z kolegami był - wzruszyła ramionami.

- Nie pytałaś się go?

- Dlaczego? - spojrzała na mnie lekko poirytowana.

Okey... Zmęczona mama to zła mama. Lepiej wprowadzę w życie plan ucieczki albo po prostu się zamknę.

- Nic... - kończyłem już chować ostatnie zakupy do dolnej szafki przy lodówce, kiedy do kuchni ktoś wszedł. Po donośnym tupocie, zgadnąłem, że ojciec.

Zaczął rozmawiać z mamą, ignorując mnie. Muszę wykorzystać okazję. Cicho wyjąłem z szafki paczkę kokosowych ciastek i przybierając obojętny wyraz twarzy, spierdoliłem z kuchni. Szczęśliwy szedłem w strone drzwi mojego pokoju, kiedy usłyszałem podniesiony ton z drzwi obok. Czyli pokoju Jace'a. Podszedłem tam i lekko uchyliłem drzwi...

- No, ale co mnie to obchodzi? - mówił wyraźnie zdenerwowany, rozmawiając przez telefon. - Zapłaciłem ci, a ty masz się wywiązać, rozumiesz? Jutro za szkołą po lekcjach. Tyle - warknął i zapewne przerwał połączenie, bo nic już nie mówił.

Szybko się odsunąłem od jego drzwi i podreptałem do moich, wchodząc do siebie.
O co chodziło? Z kim gadał? Muszę się dowiedzieć. Jutro po lekcjach robię za szpiega.

Opadłem z moimi ciastami na łóżko, biorąc do siebie laptopa, pluszowego ocelota, telefon i tak oto czekała mnie długa noc... Na oglądaniu serialu i jedzeniu ciastek.
Ostatni raz robiłem to w pierwszych dniach wakacji. Potem poznałem Magnusa i ten człowiek wywrócił moje życie do góry nogami.

A ja czułem, że przez resztę życia będę już galopował na jednorożcu...

*****
~Magnus~
Kiedy wróciłem do mieszkania, od razu dałem moim dzieciom jeść, bo niewyobrażalnie zaczęły się "drzeć". Tak więc dałem im w miskach mokrą karmę, którą postawiłem przy szafkach w kuchni i do tego miskę wody. Doskoczyły do jedzenia, zabawnie miaucząc między kęsami. Ja najadłem się u Alexandra, więc nie widziałem potrzeby siedzenia w kuchni.

Udałem się do łazienki na relaksujący prysznic, myśląc nad jutrzejszym dniem...
Może zabiorę gdzieś Alexandra? Jeśli będzie mu się chciało. I jeśli nie będziemy mieli pracy domowej. I jeśli nie pokłócimy się w szkole, jak prawie stało się to dziś. Cóż, mogę kłócić się z nim codziennie. Nie zmienia to moich uczuć do niego.

Myjąc ciało żelem pod prysznic o zapachu róż i myśląc o Alexandrze, postanowiłem zrobić sobie dobrze...

****
Położyłem się do łóżka, kiedy zaczynałem odczuwać zmęczenie po dzisiejszym dniu. Wtuliłem się w kołdrę, biorąc telefon do ręki. Do mojej sypialni weszły koty, bo słyszałem miauknięcia, i jak coś wskazuje na łóżko...

****
Po przeglądaniu You Tuba, Instagrama i Google, dochodziła 22. Ciekawe, czy mój Aniołek śpi.

Ja: Śpisz?

Anioł 💙: Nie 💗

Ja: Dlaczego -,-

Anioł 💙: Oglądam Więzień Labiryntu.

Anioł 💙: I jem ciastka.

Anioł 💙: Jakiś psychol w lesie zaatakował Thomasa.

Anioł 💙: Przyjeb mu, Tom!

Ja: Ta ta.

Ja: Kiedy zamierzasz iść spać?

Anioł 💙: Jutro .

Ja: Go to sleep 👻

Anioł 💙: Weś!

Anioł 💙: Wyobraziłem sobie Jeffa The Killera.

Anioł 💙: OMfG moja szafa jest otwarta.

Anioł 💙: I jest naprzeciw mnie.

Anioł 💙: MAGNUS.

Ja: Popacz na tego ślicznego hinczyka z filmu 👌😘

Anioł 💙: Będzie potem 😛

Ja: Wyobraź se mnie 👌💗

Anioł 💙: Nie powinienem o to pytać ze względu na twoje zboczenie.

Anioł 💙: Ale zapytam.

Anioł 💙: Jak mam sobie ciebie wyobrazić xD

Ja: SZYKUJ SIE.

Ja: Jak jestem nad tobą 💗

Ja: Przejeżdżam językiem po twojej szyi 💗

Ja: Nasze koszulki lądują w kącie pokoju 💗

Ja: Jeżdżę dłońmi po twoim rozgrzanym ciele 💗

Anioł 💙: Dobra, starczy.

Anioł 💙: Bo zaraz pornola mi napiszesz xD

Anioł 💙: I to z moim udziałem 😱

Ja: Chciałbyś go nagrać? 😂😂😂😂👌

Anioł 💙: Mamo.

Anioł 💙: Pomusz dla me.

Anioł 💙: Mojemu facetowi odwala szajba.

Ja: Nie skarż się 😂👌

Anioł 💙: Oooo chinczyk 💗

Ja: Bo będę zazdrosny 😜

Anioł 💙: Do tego zmierzam.

Ja: Chamstwo 💔💔 dobra no ale idź już spać.

Anioł 💙: Sam zasypiasz po północy idioto.

Ja: A nie. Bo przed.

Anioł 💙: Ta, kilka minut.

Ja: Bo jak ci zaraz kurwa odjebie tekstowego pornola to się z łóżka zjebiesz.

Anioł 💙: 😓

Ja: Podziałało? Honey?

Anioł 💙: Popacze na chinczyka i zaraz się kładę 😝

Ja: DOBRANOC.

Anioł 💙: Dobranoc.

Ja: KOCHAM CIĘ.

Anioł 💙: Ja ciebie też.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top