#Chapter Sixtieth-Ninth

Obudził mnie dźwięk telefonu. Podniosłam się i spojrzałam na telefon "Jungkook<3". Odebrałam.

-Tak?

-Cześć kochanie, właśnie wylądowałem.

-To świetnie i jak lot?

-Dłużył się, dopiero wstałaś?

-Tak, teraz jest siódma.

-Zapomniałem, u mnie jest dwudziesta druga. To naprawdę spora różnica. Słyszałem, że jesteś w Chinach.

-Chłopcy już ci mówili?- zapytałam

-Tak. Kiedy wrócisz?

-Jakoś za 2 miesiące. Już jesteś na miejscu?

-Tak, właśnie dojechaliśmy i już się rozpakowałem. Co będziesz robić?

-Pewnie jakieś szkolenia, a ty idziesz spać?

-Nie, musimy mieć trening i zapoznanie się.

-A do BTS już może dzwoniłeś?

-Nie, ty byłaś pierwsza.

-A są u ciebie jakieś ładnie dziewczyny?- starałam się jakoś zmienić temat. Wolałam, żeby przez przypadek nie dowiedział się, że to wcale nie była delegacja do Chin, a jedynie operacja.

-Niech pomyślę... nie. A u ciebie jacyś faceci?

-Nie, wszyscy są brzydcy, tylko ty jesteś przystojny.

-A ty najpiękniejsza. Muszę już kończyć. Kocham cię.

-Ja ciebie też, pa.

Chłopak rozłączył się, a ja postanowiłam już wstać. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie jajecznicę do tego jeszcze kawa i mogłam jeść śniadanie. Później szybko poszłam do pokoju i spakowałam kilka rzeczy zgodnie z poleceniem prezesa. Wzięłam szybki prysznic i mogłam się przebrać. założyłam czarne jeansowe szorty, które były trochę poszarpane i powycinane, do tego biały T-shirt z czarnym nadrukiem K-POP i czerwone trampki. Założyłam szare kolczyki w kształcie kwiatów i złoty zegarek. Zabrałam jeszcze okulary i czarną maskę. Wzięłam bordową torbę i mogła wyjść pozwiedzać nową okolicę. Kiedy tylko wyszłam z mieszkania założyłam słuchawki i włączyłam muzykę BTS na maksa więc mało słyszałam. Jednak po chwili wpadłam na kogoś. Ściągnęłam słuchawki i spojrzałam na daną osobę.

-Przepraszam, nie słyszałam, że ktoś idzie.- powiedziałam kłaniając się

-Kim jesteś? Jak się tutaj dostałaś? I kto cię wpuścił? - zapytał chłopak z maską i okularami na twarzy

-Mieszkam tutaj, mam na imię Nada, manager BTS.- powiedziałam wystraszona jego pytaniami

-Przepraszam, myślałem, że jesteś jakąś fanką. Jestem Kim WooBin.- odparł ściągając maskę

Zamarłam. To naprawdę on?!

-Miło mi. Jeszcze raz przepraszam, że na ciebie wpadłam.

-Nic się nie stało, może w ramach moich przeprosin zaproszę cię na śniadanie?- zapytał

-Dziękuję, ale nie. Dopiero co jadłam, może innym razem.- odparłam i poszłam w stronę windy

Wcisnęłam przycisk na parter i zjechałam windą.

-Dzień dobry panienko Nada.- odezwał się jeden z pracowników

-Dzień dobry.- odparłam i wyszłam z budynku

Pierwsze miejsce, w które się skierowałam to pobliski park. Był prześliczny, czyste uliczki, zieleń, kwitnące kwiaty, ogromne drzewa, staw z pomostem, na którym siedzieli ludzie i wpatrywali się w taflę wody przytulając się do siebie. Dzieci bawiły się na placu zabaw, a rodzice siedzieli i rozmawiali. Wzdłuż ścieżki były drewniane ławki, na jednej z nich usiadłam i wpatrywałam się w siedzące na drzewie ptaki. Kiedy spojrzałam na zegarek była już 13. Za godzinę przyjedzie prezes, żeby zabrać mnie do szpitala. Wróciłam do mieszkania i czekałam aż przyjedzie pan Kim, spakowałam jeszcze laptop i ładowarki i byłam gotowa. Przed czternastą przyjechał dyrektor i mogłam już jechać do szpitala. Na miejscu mężczyzna zajął się papierami, a mnie pielęgniarki zaprowadziły do pokoju w którym będę przez najbliższy czas. Był to pokój dla VIP. Usiadłam na łóżku i zaczęłam myśleć czy w tej chwili nie uciec, jutro mam już operację. Może powinnam sobie darować? A co jeśli się nie uda? Nie będę mogła tańczyć?

Właśnie te pytania chodziły mi teraz po głowie. Kiedy nagle do sali wszedł prezes z lekarzem.

-Cieszę się, że jednak zgodziłaś się na operację. Jutro o dwunastej będziesz operowana. Jakoś o szesnastej powinniśmy skończyć. - zaczął lekarz

-A kiedy wybrudzicie ją ze śpiączki?- zapytał prezes

-Możemy o tym później pomówić? Proszę ze mną.

-Tak.

Mężczyźni wyszli z pomieszczenia i stali przed wejściem. Podeszłam do drzwi i na szczęście wszystko słyszałam.

-To kiedy?- zapytał prezes

-To jest dość skomplikowane.- odparł lekarz

-W jakim sensie?

-Nie możemy jej od tak wybudzić, dziewczyna musi sama.

(Słoneczka wiem, że nie tak działa narkoza, ale na potrzeby opowiadania musicie zrozumieć, że w tym momencie nauka i medycyna nie mają zastosowania)

-Co? To ile może to trwać. Dzień, tydzień, miesiąc?

-Nie jestem w stanie teraz tego powiedzieć. Mieliśmy przypadki, że po 2 godzinach, ale i po 2 miesiącach więc nie wiem.

-Nie ma innego wyjścia?

-Właśnie nie.- odparł

-Jak mam jej to powiedzieć?- zapytał pan Kim

-Nie musi pan, wszystko słyszałam.- odparłam otwierając drzwi

-Nada może porozmawiamy?- zapytał pan Kim

-Nie, wszystko już wiem.

Wróciłam do sali i usiadłam na łóżku trochę przygnębiona. Po chwili ktoś objął mnie ramieniem i przytulił do siebie.

-Szybko wyjdziesz z tego, BTS cię potrzebuje.- szepnął mi do ucha, podniosłam głowę i zobaczyłam prezesa.

-Dziękuję, ale naprawdę nie chcę tej operacji, a co jeśli nie obudzę się tak szybko? Co wtedy?

-Nic, będziemy czekać. Ale jestem przekonany, że szybko z tego wyjdziesz i wrócisz do zdrowia. Wierzę w ciebie i lekarzy, którzy będą cię operować. Muszę już iść, ale jutro przyjdę na operację.

-Do widzenia.

Mężczyzna wyszedł, a ja zadzwoniłam do Jungkook'a. Pierwszy sygnał... nic, drugi... zero... trzeci.... też nic. Dzwoniłam do niego jeszcze 3 razy, ale za 4 dałam sobie spokój. Była dopiero 18, a ja już się nudziłam. Nie miałam co robić. O 21 zadzwonił do mnie dopiero Jeongguk.

-Halo?

-Cześć kochanie, przepraszam, ale byłem trochę zajęty. Coś się stało?

-Nie, po prostu chciałam cię usłyszeć.

-Już za mną tęsknisz?

-Tak. Bardzo.

Przyjedź do mnie, błagam. Potrzebuję cię.

-Spokojnie, jutro będziemy mogli dłużej porozmawiać, bo kończę o 16.

-Jeongguk ja przez jakiś czas nie będę mogła rozmawiać, ani pisać.

-Dlaczego? Coś się stało?

-Nie, po prostu nie będę mogła.

-No dobrze, ale jak tylko będziesz w stanie to zadzwoń do mnie.

-Jasne. Jak po treningach?

-W sumie dobrze, ci ludzie są na bardzo wysokim poziomie, wszystko mnie teraz boli. A jak po spotkaniach?

-Co? A było w miarę, trochę nudne, ale nie aż tak źle.

-To świetnie, mamy super nauczycieli, już nam powiedzieli, że będzie ciężko.

-Tylko nie przemęczaj się za bardzo.

-Jasne, będę pamiętał. A jak z twoim kolanem?

-Kolano? Jest dobrze, mam nadzieję, że będzie lepiej.

-Co masz na myśli?

-Że będzie lepiej?

-Ok, kocham cię. Nie mogę się doczekać jak wrócę.

-Ja też, ale dopiero jesteś tam 2 dni.

-Niby tak, powiedzieli, że jak będą widzieli, że już więcej nie nauczą nas, to będą odsyłać do domu więc może będę wcześniej.

-Mam nadzieję, że wrócisz szybciej. Kocham cię.

-Ja ciebie też skarbie.

-dobranoc.

-Cześć kotku.

Rozłączyłam się z Jungkook'iem i położyłam telefon na półce, następnie wykąpałam się i poszłam spać.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top