#Chapter Hundredth-Eleventh

Guk wsadził ją do fotelika i zapiął pasy, ja usiadłam obok dziewczynki i zaczęłam się z nią bawić, pożegnaliśmy się z rodziną i pojechaliśmy do parku. Po 20 minutach byliśmy na miejscu. Jeon wziął plecak i małą na ręce, a ja torbę i mogliśmy już iść do parku. Pierwszym naszym miejscem był plac zabaw. Najpierw poszliśmy do piaskownicy. Oboje mieliśmy tylko okulary przeciwsłoneczne, ale na szczęście nikt nas nie rozpoznał. Soo bardzo dobrze się bawiła, a jej ulubiona zabawa to obsypać swojego wujka piaskiem. Kookie miał pełno piachu we włosach, na twarzy, na ubraniach i pod ubraniem. Żeby już więcej nie maltretować Jungkook zabrałam Soo na huśtawkę i kołysałam ją, a chłopak otrzepywał się z piasku.

-Dobrze się bawisz Kookie?- zapytałam gdy szedł w naszą stronę

-Świetnie, a zwłaszcza jak jestem cały w piasku. To małe stworzenie jest takie samo jak jej ojciec. Robi mi na złość. Dla ciebie jest taka urocza, a dla mnie to potwór.- zaczął narzekać

-Przesadzasz, to tylko dziecko. Widocznie nie masz do niej wyczucia. Z resztą kto by chciał robić na złość takiemu seksownemu wujkowi jak ty. Jesteś wręcz ideałem.- zaczęłam mu schlebiać, żeby przestał narzekać na dziewczynkę

Później zjedliśmy razem posiłek, który przygotowała nam Jim i odwieźliśmy Soo do domu. O 21 byliśmy już w naszym domu. Zmęczona ściągnęłam tylko buty i usiadłam na sofie w salonie, wpatrywałam się w morze, które tutaj też świetnie było widać. Obok mnie pojawił się Jungkook.

-Chodź ze mną.- odezwał się łapiąc mnie za rękę i podnosząc do góry

-Gdzie? Jungkook jestem zmęczona.- protestowałam

Jednak Kookie jak zwykle nie słuchał mnie i wyszedł na taras. Wziął mnie na ręce i wskoczył do basenu. Po chwili oboje wynurzyliśmy się. Chciałam na niego krzyczeć, ale nie zdążyłam, bo złączył nasze usta w pocałunku. Obejmował mnie w pasie rękoma i podpłynął do brzegu.

-Idiota!- krzyknęłam gdy już oparłam się o brzeg

-Może, ale zawsze jestem tylko twoim idiotą pani choreograf.- odparł zdejmując koszulkę i spodnie przez co został w samych bokserkach

-Od kiedy mówisz do mnie pani choreograf kochanie?- zapytałam siadając na brzegu tak, że tylko moje nogi były w wodzie

-Od teraz, kocham cię.- powiedział opierając się o moje kolana

-Wychodź z wody, bo się przeziębisz. Jest zimno.- odparłam przeczesując jego mokre włosy

-Jest ciepło, to ty powinnaś wskoczyć do wody.- odpowiedział ściągając ze mnie bluzkę

-Chyba coś się boli. Wychodź z wody.- odparłam stanowczo i już chciałam wyjść, ale Kookie złapał mnie za rękę i wrzucił do basenu-Idiota największy na całym świecie!- krzyczałam na niego gdy już wynurzyłam się z wody

-Wiem to dobrze.- odparł gdy byłam już przy brzegu i chciałam wyjść

Kookie złapał mnie za biodra i zsunął ze mnie spódniczkę ciągnąc tym samy ponownie do wody. Złapał mnie w pasie i trzymał w swoim uścisku zaczynając płynąć na sam środek basenu.

-Nie masz zamiaru mnie puścić co?- spytałam oplatając jego szyję rękoma

-Nie, czemu nie chcesz siedzieć w wodzie?

-Jest zimno, po 22 i chce mi się spać, jestem zmęczona. Tyle ci wystarczy?- zapytałam

-Może być, ale musisz przyznać, że ten dom jest spoko.- odparł całując mnie w policzek

-Jest ok.- odpowiedziałam bez żadnych uczuć

-Tylko ok?- spytał zdenerwowany i zawiedziony

-Jest świetny, bardzo mi się podoba. Dziękuję.- odparłam łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku

-Cieszę się, że ci się podoba, to teraz chodź spać.

-I tylko tyle chciałeś ode mnie, a teraz każesz mi wyjść z wody?!- spytałam wściekła

-Tak, chciałem zobaczyć czy ci się podoba. Kocham cię.

-Idiota i dupek. Tylko po to rozebrałeś mnie i kazałeś mi wejść do tego basenu. Nienawidzę cię z całego serca. Lepiej już uciekaj przede mną.- zagroziłam, a Kookie puścił mnie i szybko podpłynął do brzegu zabierając nasze ubrania i poleciał do domu

Powoli wyszłam z wody i poszłam do naszego pokoju. Kookie zamknął się w łazience i raczej nie miał zamiaru z niej wyjść. Cała mokra usiadłam na łóżku i czekałam aż wreszcie wyjdzie. Po 30 minutach siedzenia wreszcie mogłam pójść się umyć i spać. Gotowa położyłam się do łóżka i w mgnieniu oka zasnęłam. Obudził mnie dopiero śmiech, tylko to nie był śmiech Jungkook'a, a Jimina i V. Oni tutaj są?

Zdziwiona tymi głosami szybko podniosłam się i rozejrzałam po pokoju. Jungkook leżał obok mnie z laptopem na kolanach i gadał na Skype z BTS.

-Cześć śpiochu.- zaczął Jimin

-Zamknij się, która jest godzina?- spytałam zaspana

- 11:30. Pospałaś sobie kruszynko.- odparł V

-Po pierwsze to przez Jungkook'a, a po drugie tylko Jimiś może mówić do mnie "kruszynka", jeśli jeszcze raz któryś powie na mnie kruszynka to sprawię mu taki ból, że już nigdy nie będzie miał dzieci i nie zarucha więc pilnujcie się.- zagroziłam im

-Pani choreograf chce pozbawić nas seksu.- stwierdził J-Hope śmiejąc się

-I nie tylko, poczekaj jak wrócę, a będziesz pierwszy.- odparłam

-Co u was ciekawego?- spytał Kookie

-Świetnie, Jimin wbił do twojego mieszkania i teraz nie masz nic w lodówce.- oparł Suga

-Że co ty zrobiłeś w mieszkaniu?!- wściekłam się

-Bo byliśmy głodni, a nie chciało nam się iść do sklepu i pojechałem do twojego mieszkania.- odparł trochę wystraszony

-Wolałeś jechać 30 minut niż przejść się 5 do sklepu?

-Tak. Kocham cię siostrzyczko.- odparł i zrobił aegyo

-Też cię kocham Oppa.- stwierdziłam widząc jego urocze minki

-A co u was się ciekawego działo?- zapytał Rap Monster

-Bratanica Jungkook nie lubi go, a i świetny dom pomogliście wybrać. Serio jest super.- odparłam zadowolona z domu

-To fajnie, a ta bratanica ile ma?- spytał Jin

-2 latka, a już go nie cierpi. Ostatnio jak byliśmy z nią w parku, to Kookie był cały w piasku. Cały czas obrzucała go tym piachem i...- nie dokończyłam, bo Guk zatkał mi buzię swoimi ustami

-W takim razie my kończymy, bo coś czuję, że będzie poranne ruchanie. Tylko nie chcę zostać wujkiem.- odparł V

-Jungkook tylko spróbuj zapłodnić moją małą kruszynkę to cię zatłukę imbecylu i wyrwę ci jaja!- zagroził wściekły już Jimin

-A co jeśli Nada już jest w ciąży? Zabijesz przyszłego ojca jej dzieci i twoich siostrzeńców?- spytał drocząc się z nim

-Co? Ona ma dopiero 20 lat. Jak mogłeś zniszczyć jej życie!?- Jimiś już serio był wściekły

-Jiminnie spokojnie, nie jestem w ciąży, a w najbliższym czasie raczej też nie zamierzam. Poza ty nie możesz tak łatwo wierzyć Jeonowi, on ma nierówno pod kopułą. Nie przejmuj się tym co on mówi. Poza tym raczej dziś Kookie nie zamoczy i do końca wyjazdu też nie.- odparłam uspokajając brata

-Jeszcze się zobaczy czy nie zamoczę.- stwierdził Jeon z pedofilskim uśmiechem

-Poskarżę się twojej mamie jeśli coś tylko spróbujesz więc uważaj.- odparłam, wszyscy zaczęli się śmiać

-Wygrałaś kochanie. Chłopaki kończymy już, bo moi rodzice mają przyjść i musimy zrobić obiad. Cześć.- pożegnaliśmy się z przyjaciółmi i zaczęliśmy przygotowywać do obiadu, który miał być za godzinę

Kiedy Kookie robił jedzenie, ja poszłam do pokoju i przebrałam się.

Gotowa wróciłam do salonu i napisałam do Jimina.

Nada: Możesz powiedzieć mi jak nazywała się nasza mama i podać gdzie jest jej grób?

Jimin: Jasne, ale teraz?

Nada: Tak, chciałabym pojechać na jej grób.

Jimin: Dobra, *adres*.

Nada: Dzięki braciszku.

Jimin: Spoko, tylko jedź tam z Jungkook'iem.

Nada: Spokojnie nie jestem dzieckiem.

Jimin: Dla mnie będziesz moją młodszą siostrzyczką.

Nada: Kończę, bo zaraz przyjadą rodzice Jungkook'a. Kocham cię.

Jimin: Ja ciebie też.

-Z kim tak piszesz?- zapytał Jungkook siadając obok mnie

-Wiesz co, właśnie cię zdradzam z moim bratem.- odparłam opierając się o jego ramię

-Wiedziałem, że to z nim mnie zdradzasz. Kocham cię.- stwierdził i zaczął jeździć ręką po moim kolanie i udzie

-Przestań, bo się jeszcze nakręcisz i ci stanie.- odparłam zabierając jego dłoń

-Za późno już się stało.- odpowiedział

-Ja ci nie pomogę, ale masz już wprawę więc idź uporaj się z problemem.

-Nada, to było tylko raz jak byłaś tak zapracowana, ile jeszcze będziesz mi to wypominała?

-Tyle ile będzie trzeba. Teraz radź sobie sam. Kocham cię.- odparłam i pocałowałam go w policzek idąc do jadalni

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top