9 - DZIEŃ 2
* Hank Over *
Wypowiedź Nelsona tak mnie zdziwiła że nawet nie chciałem w to wierzyć, ale z drugiej strony on nigdy by mnie nie okłamał. Wszystkiego mogłem się spodziewać po Grzesiu ale nie ataku agresji na przyjaciela, oraz wyższego stopnia.
- Mam tylko nadzieję że loty nie dostanie za to.. - powiedziałem w stronę Tommy'ego, z którym aktualnie siedzieliśmy w laboratorium - Dużo pracował na tego oficera III stopnia..
- Ja nie będę go zgłaszał bo po części go rozumiem ale cóż.. chłopak oszalał na punkcie Erwina - oznajmił - Wiemy, że grozi mu niebezpieczeństwo a nawet śmierć, lecz powinien trochę ochłonąć i na spokojnie dać nam pracować
- W ogóle zapamiętałeś godzinę spotkania? - zapytałem - Zapomniałem a zabrał zdjęcie
- 16, ale gdzie.. to nie wiem - odparł
- Jedyną opcja będzie śledzić Grzecha - wyjaśniłem
- Masz rację, zrobimy to - odrzekł, podając mi dłoń
* Erwin Knuckles *
Kolejne 20 minut spędziłem w totalnej rozsypce, myśląc nad słowami nieżyjącego Kui'a, oraz o Grzesiu, który zapewnie dalej się martwił. W głowie rodziło mi się pytanie co robić dalej?
W tym momencie usłyszałem tylko jakieś krzyki, a później gdy podparłem się jednym łokciem, zobaczyłem chłopaków, którzy byli cali posiniaczeni i w niektórych miejscach leciała im krew. Od razu chciałem podejść do ochroniarzy, którzy stali sobie bez emocji i przypierdolić im za dotknięcie moich, lecz szybko wycofałem się z tego pomysłu bo nie miałem większej siły aby choćby wstać z łóżka. Chwilę później strażnicy wyszli, zostawiając nas samych.
- I jak było? - podpytałem
- Stary.. nie widzisz nas, jesteśmy cali pobici, a mi jeszcze coś wstrzyknęli - oznajmił San, siadając na wyrko na którym leżałem - Nie wiem co to było, ale strasznie mnie boli ramię od tego
- Jest to trucizna, która zabije cię w przeciągu 24 godzin licząc od godziny podania - poinformował nas szef, wchodząc do środka - Czyli jutro o około 9 nie będziesz żyć. Zalecam spędzić ten czas jak najlepiej
- Ty draniu skończony, kretynie, idioto - wyliczał po kolei wkurzony Speedo - Powiedz że to żart! Powiedz to! - mając już wręcz skoczyć na niego z pięściami, Vasquez powstrzymał go ręką
- Po co miałbym kłamać? - zapytał - Nie jestem tutaj po to aby was okłamywać.. - oznajmił, po czym opuścił pomieszczenie
Popatrzyłem się na zdołowanego Thorinio, a później na resztę chłopaków. Wszyscy w tym samym czasie przytuliliśmy się do zatrutego, w międzyczasie gdy on cicho szlochał, wiedząc że jutro już nas opuści.
* 16.00 - Gregory Montanha *
Stałem na dachu, na którym zawsze spotykałem się z Erwinem. Zaczynały pojawiać mi się wspomnienia, których nie da się zapomnieć. Pamiętałem każda sytuacje związana z tym miejscem. Pierwsze nasze prywatne spotkanie, objaśnianie planu biznesowego czy również niby śmingus dyngus, gdy musiałem oblać się woda nawet nie wiadomo po co i dalej się nie dowiedziałem.
Podparłem się ściany, gdy nagle usłyszałem czyjeś kroki. Poczekałem chwilę i zobaczyłem że podchodzi do mnie jakaś osoba zamaskowana, wyjmując jednocześnie notes razem z długopisem. Złożyłem ręce, czekając aż zacznie swój ruch. Ten natomiast zaczął pisać coś na kartce przez 2 minuty i podał mi ją do ręki.
Witaj, będę ci dawał wskazówki odnośnie pobytu Erwina i jego przyjaciół. Możesz zadać dwa pytania
Zastanowiłem się chwilę, aby ułożyć sobie to co miałem powiedzieć. Chwilę potem byłem już gotowy.
- Kim jesteś? - zadałem
W międzyczasie gdy osoba pisała, dostałem wiadomość na telefon od Hanka.
Gdy tylko zobaczyłem że jest to od niego, od razu zbagatelizowałem to, wiedząc że pewnie znowu będzie pokazywać swoją wyższość nade mną i wypowiadać mi jaki to ja jestem niedopowiedziany. Już nie chodzi o to że jestem starszy, tylko sam fakt tego iż jestem uznawany za osobę niesamodzielną do wykonywania jakiś hardcorowych wyzwań z narażaniem życia. Ślubowałem na akademii że będę chronić miasto i mieszkańców, nawet jeśli ma to zagrażać mojemu życiu, a teraz miałbym nagle wykreślić ta zasadę z głowy.
W tym samym czasie zamaskowany ponownie podał mi papier, lecz tym razem była to odpowiedź na moje pytanie.
Nie mogę ci tego niestety powiedzieć, masz ostatnie pytanie. Wykorzystaj je mądrze..
- Czemu ty lub twoi wspólnicy porwali Erwina Knucklesa? - zapytałem
Tym razem nie musiałem tyle czekać na odpowiedź, bo osoba tylko wyjęła zgięta kartkę z kieszeni i podarowała mi ją. Delikatnie wyprostowałem papierek, aby móc cokolwiek rozczytać.
Wiedziałem że o to zapytasz.. Domyśl się :)
- Ale to nie jest odpowiedź na..
Nie dokończyłem, bo gdy tylko mój wzrok powędrował do góry, aby ponownie spojrzeć się na tajemniczego gościa, ten znikał mi z pola widzenia, zostawiając mnie samego z tą karteczka. Pomyślałem chwilę i stwierdziłem że stety, bądź niestety, będę musiał skorzystać z pomocy Hanka i Nelsona..
Hejo, kolejny rozdział
Przepraszam że tak długo czekaliście ale wiecie, sprawy prywatne jak to się mówi
Błędy - Przepraszam
Bay bay :* A bardziej dobranoc ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top