36 - DZIEŃ 10
* Pov Nelson *
Dalej nie mogłem zrozumieć tego jak mogliśmy przeoczyć dziwne zachowanie Purkera.. Gdybyśmy wcześniej go złapali, napewno teraz nie bylibyśmy narażeni na śmierć w chłodni z kilkoma trupami.
Starałem się jeszcze uwolnić. Chciałem jakoś połamać kajdanki, mając nadzieję że z takiego zimna po prostu się skruszą. W tym momencie Hank odzyskał przytomność, a gdy tylko zobaczył się gdzie znajdujemy, zaczął zadawać mi masę pytań.
- Hank, przestań gadać i spróbuj dosięgnąć mi do kieszeni, może mam jakieś zapasowe klucze - oznajmiłem, ledwo co przybliżając się do niego
W międzyczasie gdy Over ledwo przeglądał każda moją kieszeń w spodniach, usłyszałem swój dzwonek do telefonu. Najprawdopodobniej leżał gdzieś wśród tych trupów. Nogami stałem się go odnaleźć, przepychając każde możliwe ciało i znalazłem urządzenie całkiem niedaleko mojego buta.
Zanim połączenie jeszcze się nie rozłączył
zdjąłem obuwie i skarpetka kliknąłem na odebranie i włączenie na głośno mówiący.
- Halo? - zacząłem
- No wreszcie Nelson, gdzie ty jesteś, wszyscy cię szukają - oznajmił Montanha chyba stojąc w jakimś tłumie bo ledwo go słyszałem
- Słuchaj, jesteśmy w chłodni w obskurnym sklepie na Paleto, po.. - w tym momencie telefon rozładował się i straciłem połączenie
* Pov Gregory*
- Uspokójcie się wreszcie do kurwy nędzy!- krzyknął Wieczorek do reszty funkcjonariuszy na oficjalnym kodzie 8 - Dodzwoniliśmy się do Nelsona, został porwany wraz z Hankiem i są w jakimś sklepie na Paleto - wyjaśnił
- Naszym zadaniem jest przeszukać wszystkie te sklepy - oznajmiłem - Od A do Z, ja pojadę z Czarkiem, a wy dobierzcie się w trójki i natychmiast na Paleto!
- Tak jest! - odpowiedzieli pozostali funkcjonariusze
- Myślisz że znajdziemy ich przed czasem? - zapytał Cezary,
- Głowę sobie utne jeśli nie podołam ich znaleźć, są nam potrzebni, nie tylko jako funkcjonariusze tylko jako osoby które mi pomagają - oznajmiłem
- No to ruszajmy, nie mamy za dużo czasu - stwierdził siwo włosy i razem wyszliśmy z sali ogłoszeń
* Pov Erwin *
- Eva? - Mówiłem dalej nie potrafiąc zrozumieć jakim cudem ta kobieta znalazła się w Los Santos
- Dobra panowie - oznajmił Dia - Trzeba się spieszyć, nie mamy czasu, musimy uciec
- Raczej będzie to niemożliwe - nagle nasza rozmowę przerwał uśmiechnięty Conrad wchodząc do środka razem z Purkerem i Evą
Było coś co mi nie pasowało w tym wszystkim. Zarówno Peter jak i Ewka mieli inny kolor oczu, bardziej podchodzący pod czerwień. Ponadto zauważyłem na ich szyjach ślad po wkłuciu. Wiedziałem już że Gross musiał ich czymś odurzyć aby mieć większą ilość poddanych. Najłatwiej było nimi manipulować gdyż obojgu zrobiłem krzywdę.
- Co zamierzasz zrobić? - zapytałem wprost
- Brać go! - Conrad wskazał na Vasqueza, a potem kobieta wraz z mężczyzną podeszli do niego, łapiąc go silnie za ramiona
- Zostawcie go! - skomentował Speedo, szarpiąc się z nimi
Wtedy stało się coś co mogłem się domyślić. Gross wymierzył pistoletem w stronę Alberta i.. pociągnął za spust. Głowa została przebita na wylot pomiędzy oczami Speedo, a krew polała się nawet na ściany. Chłopak upadł na podłogę, zalewając się krwią. Zauważyłem u Vasqueza, że zaczęły cieknąć łzy po policzkach, a reszta stała nieruchomo jak słupy soli. Nawet ja.. nie potrafiłem nic zrobić. Nie pozwoliłem sobie na odebranie mu broni i strzeleniu w jego pusty ryj, coś mnie zatrzymało. Byłem zgruzgotany.
- Ty.. ty.. kurwo jebana - krzyknął w końcu Sindacco - Czemu to zrobiłeś?! Czemu?! - mówił ze łzami w oczach, jednocześnie szarpiąc się
- Podważał moje decyzję - rzekł - Poza tym i tak miał umrzeć.. tak samo jak ty - delikatnie uśmiechnął się - Za mną! - odparł i wyszedł a za nim jego poddani wraz z moim przyjacielem
Gdy tylko zamknęły się drzwi, podszedłem do trupa Speedo. Było już zimne i sine. Koło ciała leżał pocisk. Wziąłem go do rąk. Miało srebrny kolor i było pokryte krwią. Jednak to co mnie zaciekawiło było z pewnością to, że kulka świeciła się na czerwono, jakby miała zaraz wybuchnąć. Rzuciłem nią w kąt aby nic sobie nie zrobić na wszelki wypadek. Potem powróciłem wzrokiem na Speedo. Dii, Laborantowi oraz Carbonarze poleciały łzy z oczu. Wtedy również usłyszeliśmy krzyki... Vasqueza. Potem tylko cisza.. zabójcza cisza..
* Pov Nelson *
Było mi coraz zimniej. Powoli przestawałem czuć nogi, które uginały się pode mną. Bolała mnie głowa, robiły mi się mroczki przed oczami. Nie miałem na nic siły, nawet żeby krzyczeć lub cokolwiek.
Popatrzyłem się przez chwilę na Hanka. Trząsł się z zimna, usta miał całe sine, nadgarstki również. Zapewne dostał kataru, bo leciało mu z nosa. Mi natomiast musiały pęknąć naczynka gdyż mi ciekła krew. Czułem ja na ustach, ale też czułem że nie wytrzymuje i muszę coś zrobić. Wtedy usłyszałem syreny policyjne, ledwo, ale usłyszałem. Miałem nadzieję że zostaniemy uratowani. Natomiast Over już dawno nie kontaktował. Próbowałem krzyczeć ile sił miałem, lecz tylko pogarszalem swój obecny stan. Postanowiłem więc poczekać na cud.
* Pov Gregory *
Podjechałem pod jakiś pierwszy lepszy opuszczony sklep razem z Cezarym. Był naprawdę zniszczony, bo miał podziurawione ściany i odpadający napis, a na dodatek na kilometr śmierdziało z niego zdechlizna. Założyliśmy więc maseczki i weszliśmy uzbrojeni do środka. Na parterze nic nie znaleźliśmy, więc postanowiliśmy zejść do piwnicy, bo było to jedyne możliwe przejście. Byliśmy powolni i uważni. Nie chcieliśmy dać się złapać potencjalnym osobom, które mogły już się tam chować. Na cale szczęście nikogo nie znaleźliśmy, tylko jakieś opuszczone laboratorium, z różnymi słoikami. Podszedłem bliżej i zauważyłem że w szklanych słoikach znajdują się ludzkie organy. Wzdrygnalem się i powróciłem do Czarka, który świecił wszędzie latarka. Wtedy znaleźliśmy jakieś metalowe drzwi. Były zamknięte na kłódkę. Na szczęście miałem przy sobie wytrych, więc szybko otworzyłem przeszkodę i weszliśmy do środka. Było tam masę ludzkich, zgniłych, leżących ciał a do rur w ścianach byli przyczepieni Nelson z Overem, obaj w krytycznym stanie.
Hejo, długo mnie nie było przyznaje się i przepraszam, mam nadzieję że ktoś jeszcze czekał i nie straciłam zaufania w was :(
Błędy - przepraszam
Bay bay
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top