22 - DZIEŃ 6
* Gregory Montanha *
- Pobudka - usłyszałem jakiś kobiecy głos, który mówi do mnie szeptem - Wstawaj leniu!
W tym momencie poczułem ostry ból na policzku. Niechętnie otworzyłem oczy i zobaczyłem przez swoją twarzą znaną mi osobę. Była to.. Judith. Byłem zdezorientowany zaistniała sytuacją, jednak powoli wstałem, po czym zobaczyłem siebie, leżącego na łóżku szpitalnym, a obok mnie Hanka i Nelsona, gadających z lekarzem. Chcąc się do nich przytulić, tylko przez nich przeszedłem.
- No debil - skomentowała dziewczyna - Wiesz, że jesteś duchem??
- Przecież żyje, jak to możliwe.. - odparłem - Czy ja umarłem?? - zapytałem
- Nie pacanie, po prostu twoja dusza wyszła z ciała - oznajmiła - Jak będą chcieli ciebie wybudzić to wróci z powrotem - wyjaśniła
- W ogóle czemu tutaj jesteś? Znaczy, wiem że cię ktoś zabił, ale no.. Czemu mnie śledzisz?
- Wiem co się stało z Erwinem - odrzekła - Znam tych typów.. Tak zwany gang Czerwonych Masek, czyli inaczej gang rozlewu krwi.. kurwa mać! - wykrzyczała - Mówiłam im żeby nie wchodzili z nimi w interesy..
- Możesz trochę więcej o nich opowiedzieć? - podpytałem - Jak się wybudze to od razu rozpocznę ponowne śledztwo.. Proszę cię, tu zależy na życiu człowieka - wyjaśniłem - A bardziej ludzi - poprawiłem
- Niestety sama za dobrze nie znam ich, więc ci nie pomogę, ale bynajmniej wiem, gdzie ostatni raz byli - rzekła - Latałam za furgonetka, jednak została ona później spalona. Z jakieś 2-3 dni tam byli ukryci, jednak później się przenieśli ale nie pamiętam jakim autem - oznajmiła
- Powiedz - odrzekłem - Zapamiętam i udam się tam z resztą.. w końcu mamy w swoim składzie DTU
- DT chuj? - zaśmiała się - Nie no, przepraszam.. - przytakneła - Było to opuszczone podziemne więzienie za miastem w stronę Sandy. Z resztą, napewno będzie na internecie jak dojechać
- Dziękuję ci, jesteś najlepsza - odrzekłem - Dobra, teraz tylko się wybudzić jakoś.. - powiedziałem zastawiając się
- Tak szybko ci się to nie uda - wypowiedziała - Conajmniej 7 dni będziesz ze mną tutaj
- No bez jaj - westchnąłem zdeterminowany tą odpowiedzią
* Heidi Bunny *
- Jak ja mu to powiem.. - mówiłam sama do siebie, trzymając w ręku pozytywny test ciążowy - Tak Heidi, teraz mu to powiesz gdy został porwany! - krzyknęłam, rzucając plastikiem o ścianę, trzymając się za głowę - Erwin, gdzie jesteś??
* Erwin Knuckles *
- Jesteście w dupie - usłyszałem jakby przez mgle znajomy mi już dotychczas głos
Lekko otworzyłem oczy i zauważyłem siedzącego koło mnie Kui'a, bacznie mi się przyglądającego. Podniosłem się więc do siadu, otrzepałem się, po czym zacząłem przyglądać się niewidzialnemu dla reszty towarzyszowi. Jego mina była taka sama jak zawsze, czyli wiecznie wkurzona. Mogłem się już spodziewać że znowu coś odpierdoliłem jednak ten zrobił coś niesłychanego. Przytulił mnie. Najdziwniejsze jednak było to, że to czułem. Jego mocny uścisk, jego dłonie na moich plecach. Również chcąc odwzajemnić, przeszedłem przez niego i padłem na podłogę, jednak tym razem szybciej wstałem.
- Jest mi strasznie źle że was tutaj przetrzymują... - oznajmił nagle Chak
- Skąd nagle taka zmiana? - zapytałem - Wcześniej chciałeś żebyśmy jak najszybciej byli przy tobie, razem z tobą, a teraz??
- Zrozumiałem swoje błędy - wyjaśnił - Wtedy na sądzie ostatecznym chciałem was uchronić.. - przerwał
- Jak? - podpytałem - Podali nam substancje, przez którą i tak mieliśmy umrzeć, znaczy ja miałem.. ale Vasquez...
- Nie mów więcej - rozkazał - Prawda jest taka że wcale nie chciał mnie zabić, sam tego chciałem.. - rzekł - Obiecali mi że jak zniknę z tego świata to się odpierdolą od was! Kurwa!
- Dalej nie wiem o co chodzi - odparłem - Miałeś z nimi kontakt, z tymi co nas przetrzymują?! - zapytałem cicho
- Tak.. - przytaknął - Współpracowaliśmy razem, a gdy przeniosłem się do was, życzyli mi śmierci - stwierdził - Ci wynajęci to też ich robota.. uznałem że to odpowiednia pora na moją śmierć.. więc podszedłem porozmawiać z Vasquezem, bo posłuchałem rozmowy dwóch typów, że to on ma strzelić i powiedziałem mu pod pretekstem że wszyscy wiecie że ma mnie zastrzelić, nieważne kto będzie - dokończył - Teraz posłuchałem rozmowy jakiegoś ochroniarza z tym szefem i mają pełną świadomość że tkwię w twojej głowie. Chcą ci skasować wszystkie wspomnienia ze mną związane a wtedy zniknę już na dobre.. tak bardzo nie chce tego Erwin..
- Co mogę zrobić? - zapytałem - Rozejrzałeś się po tej bazie?? Wiesz jak stąd uciec?
- Wiem, ale drzwi wyjściowe są zablokowane na 5 szyfrów - rzekł - Hasła są w biurze szefa, na samym końcu korytarza.. na razie, muszę już iść, do zobaczenia Knuckles - powiedział, po czym rozpłynął się w powietrzu
* Gregory Montanha *
Powiem szczerze... bycie duchem jest bardziej zajebiste niż cokolwiek innego. Można latać, przenikać przez ściany, być niewidzialnym, przy czym straszyć ludzi, po prostu luksus. Jedyny minus to że nie można nikogo dotknąć.
Judith pokazała mi wiele miejsc, w których często przesiadywał Erwin Knuckles. Było to dosyć ciekawe, bo nawet jej o to nie prosiłem. Nagle dziewczyna wpadła na pomysł aby kogoś nastraszyć. Obaj wybraliśmy partnerkę Erwina, Heidi. Od zawsze nienawidziłem tej kobiety, więc niech teraz ma za swoje że odbiera mi mojego kochasia.
Wlatując przez ścianę jak gdyby nigdy nic, z przerwami, zaczęliśmy strącać niektóre rzeczy. Od kubków po zdjęcia z Knucklesem, które najbardziej chciałem zniszczyć. Wtedy wpadłem na pomysł aby odkręcić wodę, żeby dziewczyna się jeszcze bardziej wystraszyła. Przenikając do łazienki, zauważyłem na zlewie jakieś plastikowe coś. Że nie mogłem tego podnieść, tylko na to spojrzałem. Okazało się że był to pozytywny test ciążowy...Dwie wyraźnie widoczne czerwone kreski..
- Grzesiek, wystarczająco się wystraszy.. Grzesiek? - momentalnie odezwała się moja towarzyszka - Co się dzieje?
- Nic - powiedziałem pewnie - Chodźmy już, proszę...
Hejo, kolejny rozdział
Wiem że długo czekaliście ale byłam chora niestety i dalej jestem :c
Błędy - przepraszam
Bay bay :*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top