-rozdział 63-

  Jeżeli ktoś z was nadal ma uszkodzony poniższy rozdział odsyłam do kopii tego właśnie rozdziału, który opublikowałam po 68 rozdziale. Przepraszam za utrudnienia.

Kurczowo oplotłam jego brzuch ramionami a swoją głowę przycisnęłam do  jego pleców. Wiatr, który towarzyszył nam przy dużej prędkości owiewał  moją twarz odrzucając kosmyki włosów, wystających spod kasku do tyłu.  Zamknęłam oczy i całkowicie oddałam się temu wyjątkowemu uczuciu. Przy  Isaac'u czułam się bezpiecznie i wyjątkowo. Chciałabym aby takie chwile  trwały wieczność, niezależnie gdzie będziemy abyśmy byli razem.Może  nazywa mnie księżniczką ale niestety nie żyję w bajce a wszystko co  dobre niestety kiedyś się kończy.Po dość długiej ale bardzo przyjemnej  przejażdżce zatrzymaliśmy się pod jakimś budynkiem. Architektura  zdradzała jego sędziwy wiek. Mimo wszystko szyld oraz działalność, którą  ktoś tam prowadził wyglądała bardzo dobrze i schludnie. Mam na myśli  „STUDIO TATUŻU". Oboje zsiedliśmy z motocyklu a Isaac schował nasze  kaski. Patrzyłam na kolorową witrynę nie do końca rozumiejąc co robimy  akurat tutaj.

- Co tak stoisz -Isaac  szybko znalazł się obok mnie ze schowanymi do kieszeni rękami.Staliśmy  przed budynkiem w chwilowej ciszy.

- Co my tu robimy? -zapytałam nawiązując z nim krótki kontakt wzrokowy.

- Właściwie chciałem  żebyś mi pomogła wybrać tatuaż -powiedział spokojnie a ja rozszerzyłam  oczy z wrażenia- a raczej zakryć ten jeden, który nigdy nie powinien  znaleźć się na moim ciele.Pokiwałam głową i całkowicie zwróciłam się w  jego stronę.

- Gdzie on jest? -spytałam.

- Za uchem, czarne kółeczko z krzyżykiem -odpowiedział z zaskakującym spokojem.

Wtedy coś mi się  przypomniało. Kiedyś, na samym początku naszej znajomości dokładnie mu  się przyglądałam i zauważyłam ten jakże dziwny tatuaż właśnie za uchem.  Potem kiedy przypadkowo trafiłam do "kryjówki" Peter'a i nieświadomie  miałam okazję z nim rozmawiać. Wówczas dostrzegłam taki sam rysunek w  dokładnie tym samym miejscu tyle, że u Peter'a. Zastanawiałam się gdzie  widziałam go wcześniej i dopiero teraz zrozumiałam, że to Isaac go  posiada. Mogę się domyślić, że zrobił go będąc pod kontrolą Peter'a a  teraz w końcu chce się go pozbyć.

- Masz jakiś plan? -zapytałam.

- Nie, po prostu mi  pomożesz. Wybierzesz czy cokolwiek -wzruszył ramionami a ja nie mogłam  uwierzyć, że w ogóle się nie stresował.Isaac złapał mnie za rękę i razem  weszliśmy do budynku.

Jak się okazało pracował  tam jego kolega- Marco, który miał mnóstwo tatuaży jak i kolczyków w  różnych częściach ciała. Isaac wytłumaczył mu w czym problem a Marco po  zobaczeniu niewielkiego tatuażu za uchem uznał,  że właściwie nie jest  tak źle. Jak się okazało można go zakryć wieloma wzorami ale zasada jest  jedna: nowy tatuaż również musi być ciemny. Szczerze mówiąc nie miałam  zielonego pojęcia co mu zaproponować. Przeglądaliśmy teczkę z wieloma  szkicami ale jak sam stwierdził nic szczególnie go nie zachwyciło.

- Może zróbmy z tego kwiatuszek -zażartowałam a Isaac spojrzał na mnie krzywo.

- I co jeszcze? Mam założyć sukienkę? -powiedział ironicznie przekładając kolejne kartki z nutą rezygnacji.

- Może słonik -powiedziałam nagle a Isaac zmarszczył brwi. Przez chwilę analizował moje słowa.

- Dlaczego akurat słonik? -zapytał najwyraźniej zaciekawiony moją propozycją.

- Lubię słonie. Są  trochę jak ty, wiesz? Z jednej strony są ogromne, silne i teoretycznie  wzbudzają strach u innych. Tylko nie u tych, którzy dobrze znają słonie i  wiedzą, że pomimo tego wszystkiego co jest na zewnątrz, słonie tak  naprawdę w środku są kochane, potrafią być wrażliwe, czułe i wcale nie  mają zamiaru nikogo krzywdzić. Zrobią to jedynie w swojej obronie lub  kogoś ze swojego stada.

Skończyłam mówić a Isaac  podparł brodę na dłoni głęboko nad czymś myśląc. Może pomysł ze słoniem  był głupi, bo jaki chłopak chciałby wytatuować sobie słonia? Jednakże  to co powiedziałam było w stu procentach prawdą.

- Okej -powiedział nagle i jednym ruchem zamknął księgę z tatuażami.

- Okej co?

- Robimy słonia -stwierdził jak gdyby nigdy nic, a ja rozszerzyłam oczy ze zdziwienia.

- Naprawdę? Chcesz  wytatuować sobie słonia? -zapytałam z niedowierzaniem- to znaczy nie, że  mam coś przeciwko bo jak się możesz domyślić po kubku, który mi  ukradłeś bardzo lubię słonie ale w ogóle się tego nie spodziewałam.

- Po pierwsze -jednym  ruchem odwrócił się w moją stronę na obrotowym krześle- nie ukradłem ci  go a po drugie tak, bo czemu nie? W sumie słonie to fajne zwierzęta.

Na jego słowa  odetchnęłam z wrażenia. Może poniekąd cieszyłam się, że spodobała mu się  moja propozycja. W końcu taki malunek będzie miał na zawsze co oznacza,  że gdybyśmy kiedyś rozeszli się w różne strony będzie mu o mnie  przypominał. Sama jeszcze nie wiem czy to dobrze. Nie mogę przewidzieć  przyszłości i tego, czy nie zrobię czegoś głupiego przez co Isaac mnie  znienawidzi i znowu będzie chciał przerobić tatuaż aby zapomnieć.  Wszystko może się wydarzyć ale najważniejsze jest to, co dzieje się  teraz. Isaac robi coś bardzo odważnego i gdyby nie patrzeć poświęca  swoje ciało na mój spontaniczny wymysł.

Marco naszkicował  niewielkiego, czarnego słonika z podniesioną trąbą co miało oczywiście  przynieść Isaac'owi szczęście. Chłopak zatwierdził swój, a raczej mój  wybór i usiadł na specjalnym fotelu opierając głowę do tyłu. Marco  przygotował stanowisko pracy oraz cały sprzęt, który swoją drogą  wyglądał dość przerażająco. Najbardziej przestraszyłam się igły. Dopiero  zrozumiałam, że pracownik będzie wielokrotnie wbijał ją w skórę Isaac'a  i nawet nie chciałam wyobrażać sobie tego bólu. Podobno różni ludzie  inaczej reagują na taki zabieg, ale wiem, że z reguły moja skóra jest  dość wrażliwa i mocno reaguje na bodźce. Nie wiem czy byłabym w stanie  znieść coś takiego i jak bardzo w moim przypadku musiałabym kochać kogoś  żeby zgodzić się na taki ból.

Myślałam, że zemdleję  kiedy Marco przyłożył maszynkę do miejsca za uchem Isaac'a mimo tego, że  siedziałam na stołku po drugiej stronie chłopaka trzymając go za rękę.  Słysząc charakterystyczne burczenie zacisnęłam powieki a moje ręce  drżały ze strachu. Nie potrafię wyjaśnić dlaczego tak bardzo bałam się  robienia tatuażu skoro nawet nie chodziło o mnie.

- Hej księżniczko -w pewnej chwili usłyszałam jego ciepły, nieco rozbawiony głos- nie boli aż tak bardzo dlaczego się tak boisz?

Niepewnie otworzyłam  oczy. Ujrzałam lekki uśmiech na jego ustach wskazujący na to, że  faktycznie nie odczuwa tak wielkiego bólu. W połowie mi ulżyło ale wizja  igły w jego skórze nadal mnie niepokoiła. Gdybym wiedziała, że tak to  będzie wyglądać nigdy bym się nie zgodziła.

- Nnie boli? -upewniałam się.

- Może trochę -ułożył  usta w dzióbek a ja mimowolnie uśmiechnęłam się na ten uroczy widok,  który swoją drogą, miałam uwieczniony na tapecie w komórce.Chłopak  palcem wskazał na swoje wargi, nadal wydęte a ja pokręciłam głową.

- Przecież on ci wbija igłę do skóry! Nie możesz usiedzieć spokojnie...

- Po prostu cmoknij -powiedział z rozbawieniem a ja wywróciłam oczami.

- Nie krępuj się -odezwał się Marco a ja nieco zawstydzona zagryzłam wargę.

Isaac zrobił smutną minę  i nie potrafiłam odmówić. Nachyliłam się i krótko musnęłam jego usta.  Wręcz bardzo delikatnie aby nie przeszkodzić tatuażyście.Zdecydowanie  czułam się pewniej i nie byłam aż tak bardzo spięta.

Dzięki temu czas  robienia tatuażu minął dość szybko. Marco ostatecznie przemył oraz  wytarł dane miejsce. Isaac odwrócił się w moją stronę  abym mogła  zobaczyć całe to dzieło.Otworzyłam usta z wrażenia. Był piękny.  Delikatny, nie przekombinowany i prosty wzór czarnego słonika  prezentował się oszałamiająco. Skóra dookoła była lekko opuchnięta i  zaczerwieniona ale to tylko skutki uboczne tatuażu, które za kilka dni  powinny zniknąć. Dopiero po wszystkim dotarło do mnie co Isaac właściwie  zrobił.

- To jest... woah...Nawet nie wiedziałam co powiedzieć .Zrobił to.

- Chyba jest dobrze. Dzięki Marco -chłopak uśmiechnął się w stronę kolegi i ścisnął jego dłoń.

Tysiące myśli przebiegało przez moją głowę ale ostatecznie zrobiłam coś najbardziej szalonego w moim życiu.

- Czy też mogłabym  zrobić sobie taki tatuaż? -zapytałam szybko a po chwili miałam ochotę  uderzyć się za to w twarz.Nie wiem kto był bardziej zaskoczony moimi  słowami. Ja sama czy Isaac oraz Marco.

Żadne z nas przez chwilę się nie odzywało a ja coraz bardziej żałowałam swoich słów. Może to był głupi pomysł.

- Mam dziś czas, więc nie widzę przeszkód -ciszę przerwał Marco i wziął się za sprzątanie swoich narzędzi pracy.

- Naomi nie sądzę, żebyś to przeżyła -stwierdził Isaac z nie małym zaskoczeniem wypisanym na twarzy.

Mówiąc, że również  chciałabym zrobić sobie tatuaż nie myślałam o bólu, który zapewne byłby  wielki ale o tym, że chciałabym mieć coś co na zawsze będzie mi o nim  przypominało. Isaac po prostu jest słonikiem, tak jak wspominałam  wcześniej. Cokolwiek nie stałoby się w przyszłości nie chcę o nim  zapominać. To dzięki niemu tak wiele się zmieniło. Może zdarzyło się  kilka złych rzeczy ale kiedyś pewnie będę je dobrze wspominać. To z nim  zrobiłam wiele rzeczy pierwszy raz i właściwie to on pokazał mi co to  znaczy naprawdę żyć.  Pewnie dalej desperacko głodziłabym się i  narzekała na moje nudne życie. Tymczasem dopiero teraz czuję, że coś się  dzieje a przede wszystkim kocham go. Nigdy do nikogo nie czułam czegoś  takiego. Jest moją pierwszą miłością a to chyba dość ważna rola w życiu  nastolatki. Nawet jeśli nie ma dla nas przyszłości. Nie chcę zapominać o  tym wszystkim.

Takim oto sposobem po  kilku minutach przekonywania Isaac'a, że dam radę wylądowałam na tym  samym fotelu. Zastanawiałam się nad miejscem, gdzie powinien znajdować  mój pierwszy i może nie ostatni tatuaż. W końcu wybrałam kark.  Oczywiście zgodziłam się na to ze świadomością, że będę musiała ukrywać  ten tatuaż przed wszystkimi oprócz Tyler'a. Tym bardziej, że ja i Isaac  posiadamy takie same.- Okej zaczynam -oznajmił Marco gdy leżałam już w  samym staniku na fotelu odpowiednio dostosowanym do mojej sytuacji.  Siedziałam jakby tyłem opierając klatkę piersiową o oparcie. Włosy  związałam w wysoką kitkę aby nie przeszkadzały w zabiegu. Isaac siedział  na stołku tuż przed moim fotelem czyli tak, że znajdowaliśmy się twarzą  w twarz.

- Stój zaczekaj -powiedziałam spanikowana.Isaac nie potrafił ukryć swojego rozbawienia więc uderzyłam go w ramię.

- Nie bij mnie tylko złap moją rękę i wszystko będzie dobrze -powiedział, więc wyciągnęłam do niego dłoń.

Splótł nasze palce razem i uśmiechnął się- nie myśl o tym to będzie bolało mniej -poradził a ja kiwnęłam głową.

-  Połóż podbródek na oparciu -poinstruował Marco więc tak też  zrobiłam.Muszę naprawdę bardzo kochać tego dupka. Na co ja się  zgodziłam.Zacisnęłam moje oczy i usta w momencie kiedy zimna maszynka  dotknęła mojej skóry. Od razu poczułam piekący ból. Odruchowo ścisnęłam  mocno rękę Isaac'a nie martwiąc się niczym bo najprawdopodobniej wcale  go to nie bolało. W sumie nie było aż tak źle jak się spodziewałam.  Dziwny ból towarzyszył mi do ostatniej minuty wykonywania tatuażu ale na  szczęście jakoś to zniosłam i nawet przeżyłam. Isaac ani chwilę nie  puścił mojej ręki a kiedy oswoiłam się z bólem i otworzyłam oczy chłopak  ciągle zajmował moje myśli czymś innym albo gładził mój policzek  kciukiem.

Po wyjściu z budynku  czułam się dziwnie. Tatuaż dawał o sobie znać przy każdym kroku mimo  tego, że był profesjonalnie zabezpieczony.

- Jesteś dzielna -stwierdził Isaac gdy szliśmy w stronę motocyklu.

- Ty też -uśmiechnęłam się.

- Pojedziemy teraz do  restauracji pani Whittemore -oznajmił podając mi kask- weźmiemy coś  pysznego do jedzenia i pojedziemy do mnie, będzie okej?

- Jasne -przytaknęłam-  ale w sumie możemy jechać też do mnie bo i tak nikogo nie ma  -stwierdziłam.Dzięki bogu, chociaż przez chwilę możemy pobyć sami.

***

Około godziny  dwudziestej byliśmy już w domu. Uwielbiam wręcz kiedy Zach wyjeżdża i  mogę mieć chwilę ciszy i spokoju. Oczywiście teraz spędzałam czas z  Isaac'iem co niekoniecznie oznacza, że korzystałam ze "spokoju"  spowodowanego nieobecnością brata.

Włączyłam telewizor w  salonie na kanale z muzyką głównie rockową, bo takiej właśnie słuchałam.  Podgłośniłam urządzenie do maksimum abyśmy mogli w kuchni słyszeć  muzykę.Siedziałam na blacie machając nogami podczas gdy Isaac rozkładał  nasze jedzenie. Pani Whittemore przygotowała mi przepyszne naleśniki z  owocami oraz sałatkę z marchewki, którą uwielbiałam. Isaac zdecydował  się na kurczaka z groszkiem oraz kawałek szarlotki. Wszystko pachniało  wyśmienicie a ja robiłam się coraz bardziej głodna.

Tego wieczoru między mną  a Isaac'iem było trochę inaczej. Zdecydowanie nie czuliśmy presji  związanej z odkryciem naszej tajemnicy przez Zach'a czy któregoś z  chłopaków. Mogliśmy robić właściwie wszystko bez żadnej obawy. I dzięki  temu, że nie mieliśmy ograniczeń mogliśmy w spokoju spędzić czas razem.  Zupełnie jak para, którą nie byliśmy.Miałam porozmawiać z Isaac'iem o  ostatnim zdarzeniu a mam na myśli pobicie jednego z posłańców Peter'a.  Ogólnie chciałam poruszyÃÂ wÃÂtek jego zbyt nerwowego reagowania na  niektóre sytuacje ale czas mijał nam nadzwyczaj przyjemnie i chyba nie  chciałam tego psuć.Natomiast istniała jeszcze jedna rzecz, o której  niestety musiałam z nim porozmawiać.

- Chodź już wszystko  gotowe -oznajmił a ja spojrzałam na smakowite jedzenie.Zeskoczyłam z  blatu i usiadłam na krześle zaraz obok chłopaka. Życzyłam mu smacznego i  oboje zaczęliśmy zajadać się pysznościami od niewiarygodnie  utalentowanej staruszki.

Już bardzo dawno nie  wymiotowałam co niezmiernie cieszyło moją mamę, Zach'a i oczywiście  Isaac'a, który bardzo często upewniał się czy jem lub czy aby nie tracę  na wadze. Na szczęście wszystko wracało do normy. Może to do mnie  kompletnie nie podobne ale cieszyłam się kiedy liczba na wasze małymi  kroczkami rosła a ja z każdym dniem wyglądałam coraz bardziej jak zdrowa  dziewczyna. Robiłam to głównie dla Isaac'a. Wzięłam sobie głęboko do  serca kiedy powiedział, üe nie lubi dziewczyn wyglądających jak  "wieszaki". Sama powoli stawałam się czymś takim ale na szczęście  wszystko potoczyło się dobrze.Gdy skończyłam jeść umyłam swój talerz i  ponownie usiadłam na blacie. Patrzyłam jak Isaac również odkłada widelec  i klepie się po brzuchu.

- Musimy pogadać -zaczęłam a moja mina zrzedła.

- Mhm -kiwnął w moją stronę głową jednocześnie zachęcając mnie do kontynuowania.

- Mój okres spóźnia się  od trzech dni -wydusiłam to z siebie z trudem i czując lekkie  zażenowanie spuściłam wzrok na moje dłonie.Nie musiałam mu o tym mówić  bo właściwie jeszcze nic się nie stało. Nie robiłam testu ciążowego bo  najzwyczajniej w świecie bałam się wyniku. Jednak gdyby nie patrzeć trzy  dni to jeszcze nie tragedia. W takim wieku miesiączki są nieregularne.  Mimo wszystko trochę się bałam i uznałam, że w razie czego Isaac  powinien wiedzieć.

- Będzie dobrze Nao  -odpowiedział ze stoickim spokojem jakby ta informacja w żaden sposób go  nie ruszyła. Zupełnie.Może on jednak nie ma żadnych uczuć i kompletnie  inne zamiary wobec mnie. Nie wygląda na przejętego, w czasie kiedy ja  się tym zadręczam.

- Nie obchodzi cię to?  -mruknęłam pod nosem.Zagryzłam lekko policzek od środka. Ciekawe co  powie. Isaac wypuścił z ust ciche westchnienie a potem usłyszałam  szuranie krzesła po podłodze. Chłopak podszedł do mnie i stanął pomiędzy  moimi nogami, które luźno zwisały z blatu. Oparł się o mnie, jedną rękę  kładąc na moim udzie natomiast drugą złapał za mój podbródek stanowczo  unosząc go do góry. Przez ten ruch nie miałam wyboru, więc musiałam  patrzeć prosto w jego zimno-szare oczy. Analizował nimi moje, wwiercając  się aż do środka mojej duszy. Przynajmniej takie miałam wrażenie.  Chłodno i surowo wpatrywał się w moją zmartwioną i zawiedzioną twarz.

- Nigdy nie mów, że mnie nie obchodzisz -zaczął poważnie.

- Po prostu nie wiem...  -szepnęłam odwracając wzrok. Chłopak bez zastanowienia znowu uniósł mój  podbródek abyśmy nie tracili kontaktu wzrokowego- boje się, zrobiliśmy  to bez prezerwatywy i...

- Księżniczko -założył za moje ucho kosmyk włosów, który oczywiście spadał mi na twarz- zapewniam cię, że nie powinn...

- Ale Isaac -przerwałam  mu nieco zirytowana. Dlaczego był kompletnie niewzruszony i próbował  wmówić mi, że wszystko będzie dobrze. Skąd mógł to wiedzieć?- przecież  nie masz rentgena w oczach!

Isaac przybrał  niezadowolony wyraz twarzy, jakby faktycznie moja słowa były absurdem.  Może go to zwyczajnie nie obchodzi ale ja jakoś nie widzę siebie w roli  matki i to jeszcze w takim wieku.

- Uspokój się Naomi  -poprosił spokojnie co jeszcze bardziej spotęgowało we mnie irytację i  gniew. Moje emocje wisiały na granicy wybuchu- powtarzam ci, że bę...

- Przestań! -krzyknęłam  nie mogąc dłużej wytrzymać i pchnęłam rękoma jego klatkę piersiową w  wyniku czego nieznacznie odsunął się do tyłu- przestań mówić, że będzie  dobrze bo to nie pomaga! -zaczęłam nerwowo wymachiwać rękoma- co gdybym  teraz była w ciąży!? Myślisz, że wszystko jest takie proste!? Pewnie byś  mnie zostawił bo wy wszyscy tak rob...

W połowie zdania Isaac  mi przerwał co bardzo mnie zaskoczyło, ponieważ kompletnie zmienił swój  ton mówienia. A właściwie podniósł głos tak samo jak zrobiłam to ja.

- Przestań do kurwy  panikować! To niemożliwe bo ja nie mogę mieć dzieci!Zdenerwowany odsunął  się i przejechał ręką po swoich kasztanowych włosach. Zaczął chodzić w  kółko po kuchni a ja zamarłam. Kompletnie nie spodziewałam się, że powie  coś takiego.

Pusto gapiłam się w  jeden punkt na ścianie chcąc uporządkować wszystkie moje myśli. Nigdy mi  o tym nie wspominał ale tak właściwie to nie miał do tego powodu.  Czułam się trochę jak egoistka, bo nie miałam pojęcia, że znajduje się w  takiej sytuacji. Ale wina leży też po jego stronie bo nic mi nie  powiedział a ja miałam całkowite prawo się martwić.Ta wiadomość oprócz  tego, iż dała mi całkowitą pewność, że nie zajdę w ciążę w żaden sposób  nie zmieniła mojego nastawienia czy uczuć do Isaac'a. Nie obchodzi mnie  coś takiego bo nie to jest najważniejsze. Właściwie nie liczy się nic  poza jego obecnością w moim życiu. W dalszym ciągu w pomieszczeniu  panowała cisza. Chciałam ją przerwać ale nie miałam zielonego pojęcia  jak to zrobić. Nie byłam pewna czy ten temat jest odpowiedni w tej  chwili i czy w ogóle chce o tym rozmawiać. Isaac pocierał skronie  palcami i w skupieniu zbierał swoje myśli przemierzając kuchnię.

- Naomi... -powiedział nagle i odwrócił się w moją stronę. Uniosłam głowę i spojrzałam prosto w jego oczy- przepraszam ja...

On mnie przeprasza. Isaac, który nigdy tego nie robi...

- Boże -odgarnęłam włosy z twarzy- Isaac to ja powinnam cię przeprosić, nie wiedziałam.

Wyglądał na szczerze  przejętego całą sytuacją tylko nie potrafiłam określić co dokładnie go  martwiło. To, że na mnie nakrzyczał czy to, że z jakiegoś powodu nie  może mieć dzieci. Niepewnie podszedł do mnie i stanął w poprzednim  miejscu, pomiędzy moimi nogami. Nasze ciała znajdowały się bardzo blisko  siebie niemal w odległości kilku centymetrów. Patrzył prosto w moje  oczy i faktycznie, w jego szarych tęczówkach mogłam dostrzec zmartwienie  i poczucie winy. Tylko dlaczego?

- Isaac -postanowiłam  wziąć sprawy w swoje ręce i złapałam dłońmi jego twarz ciągle utrzymując  kontakt wzrokowy- nie powinnam była od razu się tak denerwować, mój  błąd. W każdym razie nie obchodzi mnie nic, tylko ty i to, że tu jesteś,  rozumiesz?

W odpowiedzi pokiwaÃł głową. Wydawał się taki bezbronny i cichy jak nigdy. Jednak w dalszym ciągu się zamartwiał, czułam to.

- Świetnie, więc zapomnijmy o tym.

Po tych słowach  przybliżyłam się aby móc złożyć pocałunek na jego policzku. Przeniosłam  dłonie na włosy w celu rozluźnienia go. Wiedziałam, że lubił gdy  ciągnęłam lekko za jego włosy. W tym samym czasie składałam pocałunki na  jego szczęce schodząc w dół, aż na szyję. Dla wygody chłopak oparł  swoje ręce po obu stronach moich bioder, na blacie. Dzięki temu lekko  się pochylił a ja bez najmniejszego trudu mogłam składać pocałunki na  jego szyi, szczęce, policzkach, tylko nie ustach. Najlepsze na koniec.  Zatrzymałam się w pewnym momencie zasysając lekko skórę Isaac'a przy  obojczyku na co jęknął cicho. Na koniec pocałowałam swoje dzieło i  wróciłam do twarz. Cmokałam każdy kawałek szczęki i tych cholernie  odznaczających się kości policzkowych. Punktem kulminacyjnym oczywiście  były jego niewielkie, malinowe i wspaniałe usta, których w pełni nie da  się opisać. Kochałam je. Na początku nasz pocałunek był delikatny ale z  każdą chwilą chciałam więcej. Działo się to za każdym razem kiedy  byliśmy blisko. W takich chwilach przy nim, kompletnie traciłam głowę i  nie potrafiłam się zatrzymać. Był uzależniający i nie sposób mu odmówić.  Akurat dziś robił wszystko wyjątkowo czule i lekko. Czułam dziwny ścisk  w brzuchu, ale sama dokładnie nie mogę stwierdzić co oznaczał. W każdym  razie uchyliłam lekko usta a jego język odnalazł mój. Robił te  wszystkie cholerne rzeczy, które doprowadzały mnie do szaleństwa.  Zahaczał o moją wargę i muskał ją doprowadzając mnie do obłędu. W tle  grała głośna muzyka a jedyne czego pragnęłam to zatrzymać czas, świat i  wszystko. Zostać w takiej pozycji na zawsze. Isaac przeniósł swoje  dłonie na moje uda więc odruchowo zaplotłam nogi wokół jego bioder.  Uniósł mnie zwinnym ruchem a potem przeniósł dłonie na mój tyłek i nie  mogę powiedzieć, że mi się to nie podobało. Kontynuowaliśmy pocałunek  jak gdyby nigdy nic stojąc na środku kuchni. Póki Isaac miał siłę aby  mnie trzymać, nie protestowałam. Na początku wydawało mi się, że  chłopak miał zamiar nas gdzieś przenieść ale jakby zupełnie o tym  zapomniał. Całowałam go z zamkniętymi oczami a to wszystko wydawało się  jakby nie było prawdziwe.

To niemożliwe, że mam kogoś takiego jak on.

Cieszyłam się tą chwilą namiętności dopóki muzyki, dochodzącej z salonu nie przekrzyczał jakiś głos.

- Ekhem! -jak na  zawołanie oderwaliśmy od siebie nasze usta i spojrzeliśmy w stronę  wejścia. Stała tam, lekko zdziwiona, moja mama- co tu się dzieje, czy  mogłabym wiedzieć?

Jasna cholera.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top