ONE-SHOOT- Maple x Todoroki
PO PIERWSZE! Sry że tak długo mi to zajeło, ake nie miałam weny..
Mój akutorski mem u góry.. Bosze on jest tak zły, że aż śmieszny...
Type: Slavefic × crackfic
Zamówienie: @NikoLevi
Dałaś mi dowolność, tylko, żeby nie smut, wiéc podjełam sié tego właśnie niewolni- pokojówkostwa.:) a że to będzie walić polskim, czarnym humorem to macie crackfic! zaproszam!
UWAGA!! Tutaj Dabi nie jest villainem!! I jak każdy wie nazywa się Touya!
PER...3OS. (chwile się zastanawiałam, czy tak czy nie)
Słonko świeciło, ptaszki śpiewały, a pożar w pewnym domu spowodował anarchię i terror na mieście. Ale tak dokładnie.. Jakiś zbrodniarz..nieważny dla fabuły podpalił dom dość bogatej rodziny Haruno. Do okoła zlecieli się świadkowie i wzywano numer 112. Tyle, że nie widziano mieszkańców tego domu..
W końcu przybyła karetka i te wszystkie pojazdy od 112. W ogóle wszystkich zaczęło już denerwować centrum 112. Kurde bierze słuchawkę ten ziom co tam jest i nagle wchodzi narrator..
TEGO DNIA W CENTRUM POMOCY STACJONUJE MATYLDA ŻABOWSKA I TO ONA WŁAŚNIE ODEBRAŁA TELEFON
- Halo tu centrum pomocy ratunkowej. W czym mogę służyć?
I tak to w sumie wygląda, ale skupmy się na pożarze! Strażacy rozpoczeli gaszenie, a ich reszta niczym przed World Trade Center dała sobie całusa na szczęście i pobiegła ratować mieszkańców. Do tego zaraz obok palącego się budynku stała grupa dresów z orenżadą Heleną i nagrywali swoimi Nokiami całe wydarzenie i wstawiali na instagrama robiąc z tego memy typu:
(Uwaga autorskie memy XDD czuję sié jak taki dres)
To już mniejsza, że była wigilia! W tej chwili liczyło się najbardziej ludzkie życie! Strażacy będący w środku walącego się budynku poszukiwali rodziny. Przez długi czas dopóki nie usłyszeli piskliwego, dziewczęcego krzyku.
-Słyszycie?!- zapytał jeden z ratowników. Drugi od razu wskazał na dzieciécy pokój..znaczy sié..jego spopielone ruiny, ale wciąż, co nie?
- Głos dochodzi z tamtąd!- krzyknął i niczym taran ruszyli do małego pokoiku, w którym zobaczyli..małe na oko trzy roczne dziecko w takim (help) ... W jego kojcu! Strażak wyjął z tamtąd dziecko i ochronił w swoich rękach.
- Szukajcie dalej!- polecił. Od razu opuścił dom i oddał dziecko w ręce dresów... Nie, zaraz. Dresy stały gdzie indziej.. Oddał dziecko lekarzom, czyli w bezpieczne ręce, a reszta ratowników poszukiwała rodziców dziecka. Nawet jeden z dresów chciał lecieć szukać, ale nie rodziców..nieee.. Tylko lodówki i kabanosów. Powstrzymali go jednak jego kumple.
PO ZGASZENIU POŻARU
Strażacy ugasili cały ogień, lecz dom się zapadł. No tak po prostu runął w gruzach. Temu wszystkiemu przyglądało się to małe trzy letnie dziecko ze łzami w oczach. Widziała też dwa białe łóżka, które prowadzili lekarze. Dwa łóżkowe nosze zostały przysunięte do dziewczynki i ona ujrzała swoich rodziców..martwych, bądź ledwo dychających. Napłyneły jej łzy do oczków.
Jeden z lekarzy rozmawiał z jakimś panem. Dziewczynka spróbowała przysłuchać.
- Niestety..diagnoza potwierdza, że obaj rodzice dziewczynki walneli zgona...- poprawił okulary doktorek.
- A dziewczynka?- spytał mężczyzna.
- Z tego co wiem też walneła zgona..a nie. Przepraszam.. Stoi tuż za panem, ale to tam nieistotne, bo sié trzyma i jest zdrowa.- ukłonił się nisko lekarz. Trzylatka się troché naburmuszyła. Mężczyzna, który gadał z tym szaleńcem w fartuchu podszedł do dziecka i uklęknął przed nią.
- Hej..- uśmiechnął się. Dziewczynka przyłożyła ręce na wysokości mostka.
- G-gdzie mamusia? Gdzie tatuś?-spytała przełykając łzy. Mężczyzna westchnął.
- Oni.. Oni odeszli do lepszego świata..- odparł- Ale jeśli chcesz to mogę z tobą zostać.- nagle dziewczynka przytuliła go z całych sił. To była jednoznacza odpowiedź dla strażaka, który ją uratował. Po chwili wziął ją na ręce i zaczeli iść.- Jak ci na imié?
- ..M-Maple..- szepnęła. Strażak się uśmiechnął.
-Masz bardzo ładne imię..
TRZYNAŚCIE LAT PÓŹNIEJ
-Jesteś silna! Jesteś...ładna! Jesteś kotem! Masz 16 lat! Na pewno znajdziesz wkrótce chłopaka!
- Kochanie! Bo spóźnisz się na swój pierwszy dzień!
- Kompletnie zapomniałam..- szepnęła stojąca w piżamie przed lustrem Maple. Od razu się poderwała i rozpoczeła rutynę, na którą nawiasem mówiąc miała dwadzieścia minut.. Schowała do walizki rzeczy potrzebne każdej dziewczynie i zturlała się ze schodów. - J-JUŻ JESTEM!
- Właśnie widzę..-przybrana matka zeskanowała ją od stóp do głów. Pomagała w tym postawa na baczność Maple.
Matka podeszła do niej i poprawiła niedociągnięcia dziewczyny. W tej samej chwili z kuchni wyszedł mężczyzna, który zaledwie 13 lat wcześniej ją uratował, a w tej chwili trzymał kubek z napisem ,,Fire is my ELEMENT,, jak i oczywiście na odwrocie ,,But not only at work~,, heh.. I gwizdnął na jej widok.
- Gdzie się wybieramy?- spytał z uśmieszkiem. Dziewczyna przewróciła oczyma na jakże śmieszkowe tematy ojca.
- To jej wielki dzień!- wyprzedziła ją oczywiście mama.
A FEW MOMENTS LATER..
- Dobra, PA!- ucałowała na pożegnanie, jak i z tradycji rodziców i pognała do pracy. To na prawdę był jej pierwszy dzień tam.
W PRACY
Weszła do biura bohatera Endevadora i staneła na baczność przed jego biurkiem.
-Stawiam się do służby!- oznajmiła. Zerknął na nią spod przymróżonych powiek.
- Nowa?- spytał.
- Tak, dostałam tę pracę.- stawała się coraz mniej pewna. Nagle bohater wstał i klasnął w dłonie.
- Doskonale! Masz tu przebranie, a mój sekretarz cię oprowadzi!- zabrała z podanego miejsca przebranie i ruszyłaśdo łazienki, żeby zmienić odzież.
- Pokojówka?!- krzyknęła nieźle zszokowana. ,,Dobrze, że nie Adidas dla dresów..,, westchneła w myślach. Szybko się przebrała i poszła do sekretarza. Musiała przyznać, że strój nieźle na niej leżał, a ona coraz bardziej przekonywała się do tej pracy.
- Więc masz tutaj taki random teleporter...- zaskoczył ją ten ziomek ze Spritem w kubku. Aż jej się futerko na ogonie zmierzwiło.- A ty co? Zdziwiona? No ja wiem, że taka japońska technologia, ale uspokój sié, to nie czarna magia!
- Ach..przepraszam..- mrukneła.
- Nie masz za co hehe- i wepchał ją do tego randomowego teleportu dla ubogich. Trafiła do jakiegoś przytulnego domu i zastała tam jakąś dziewczynę z kolorowymi czerwono-białymi pasemkami.
- Och to ty!- złapała ją za rękę i przyciągneła- Jestem Fuyumi Todoroki! Miło mi!
- Mi też..- przez chwilę dostała zoneoutu z rozmyślaniami o tym debilu co ją tu ściągnął, ale zaraz Fuyumi przywróciła ją do życia.- J-Jestem Maple Haruno!
-Dobrze, więc oprowadzę cié i wyznaczę zadania!- objaśniła jej.
PARĘ DŁUGICH, MĘCZĄCYCH MINUT POTEEEM..
Ogólnie to miała sprzątać dom tych Todorokich, którzy szastają takim hajsem, że się w pale nie mieści! A że pokojówkę wynajeli, to już nie wspominam. Zadania były proste. Przyjdź, posprzątaj, zajmij się , odmelduj i papatki! To było proste do zrozumienia.. Gorzej z całym wyglądem. Dom był ogromny, a kurzu...no Perfekcyjna Pani Domu by się wstydziła! Uciekłaby z krzykiem! A domownicy.. Do Fuyumi nic nie miała.. Ale czekało ją poznanie reszty gromadki właśnie w tej oto chwili.
- PANOWIE, CHO NO TUTEJ!- krzyknęła pasemkowata, a Maple mogłaby przysiądz, że z jej uszu pociekła krew. A do tego.., czy ona się nie przesłyszała? P A N O W I E? Że sami ONI? No ta płeć brzydka?
- LECEEEEE!!!- zza ściany niczym torpeda wyskoczył jakiś białowłosy kumpel. Stawił sié i zanim zauważył Maple minęła krótka chwila.- Ulala, a pani na stałe~?- od razu dostał po głowie.
- Zachowuj się, dzbanie!- warkneła Fuyumi. Angry bird.., bo tak dosłownie wyglądał podał jej ręké, którą uścisneła.
- Maple Haruno.- przedstawiła się temu zalotnikowi. Uśmiechnął się i potrząsnął ręką w uścisku.
- Natsuo!- powiedział i poleciał do pokoju, z którego przybył.- EEEeeO Chopaki!! Toya idź i podziwiaj!!- usłyszała tego Natsuo, aż jej żyłka zawibrowała. Podziwiaj?! A co ja, jakiś pejzaż jestem?!?! Wściekała się. Zza tej samej ściany wylazł jakiś dryblasowy fagas z czerwoną czupryną. Swojimi szparkowatymi oczami zluztrował ją i podbiegł.
- Witom mademoisele~ Nie za ciepło pani?- zaśmiał się i ucałował jej dłoń. Za to sama Maple poczuła wypieki na twarzy. Że co? Że niby tak skąpo ubrana jestem?! Nic z tych rzeczy!
- Witam gentelmena~ A pan nie pomylił wieków? Bo takie podrywy to z ery kamienia.- zachichotała. Hehe udał jej się ten żart. Czerwonowłosy parsknął śmiechem.
- Brawo..- syknął i się odwrócił idąc w przód- Lubię ją..- mruknął bodajże do Fuyumi. Pokojówka miała na mordce już niezlego buraka. Fuyumi złapała ją za ramię.
- Ta patelnia to Touya..- szepneła ze współczuciem. Maple pokiwała głową, a pasemkowata zaprosiła ją do pokoju z owymi ,,dzbanami,, - Jeszcze został Shoto! Chopie patrzaj tutej!
- Coooo?- Shoto, o którym mówiła dziewczyna siedział pomiędzy dzbanem, a patelnią i grali w..o zgrozo..,, Bitwa na dzbany" na x-boxa..suchy żart jakiś.. Pokojówka zerkneła w kolorowe oczy chłopaka i jakby zaczarowana mrugneła..xD bo jej brokat wpadł do oka xDD tamten też nie oderwał od niej wzroku, ale tym razem żadna wróżka nie mieszała w tym palców.
- Hej..- wydusiła Maple.
- Hej...- to samo się stało z Shoto.
- Toooo ja zostawię was samych..- zaświergotała Fuyumi i złapała znowu Maple za ramię.- Masz swoje obowiązki, więc pracuj! Jakby ci przeszkadzali, to zasadź mocnego kopa, czy coś..- to ostatnie dodała szeptem, a chłopaki zwężyli oczy ostrzegawczo. Tamta wyszła z domu.
- A..a.a.a.- zająkała się i spaliła buraka przez zakłopotanie- To-to ja już pójdę!- krzykneła i uciekła do schowka ze szczotkami. Tam osuneła się na ścianę i zaczeła myśleć.
Dlaczego mnie tak los ukarał? Miałam mieć fajną pracé, a jestem pokojówką? A ta zgraja też siebie warta.. Tylko ten Shoto..taki dziwny..taki słodki.. HA?!! Nie nic.. Nic.. Trzeba się wziąć za sprzątanie!
- Tu jest..mop, a tu wiadro i inne..okay- wzieła wszystko co potrzebne i zaczeła sprzątać.
WIELE POKOI PÓŹNIEJ
- Jeszcze tylko jeden pokój..- szepneła, ale sobie nagle uświadomiła, że w nim znajdują się te jełopy i jeden słodziak. Zrobiła inhale i exhale, potem weszła. Ci dwaj spali, a Shoto coś pił. Dziewczyna starała się nie zwracać na niego uwagi.
- Długo tu będziesz?- spytał z nikąd. Z małego przestraszenia rzuciła w niego ścierką.- OW
- NO HELENA! MOJA PSIAPSI TU SIEDZIIIII, SELFIEEEEE MŁAH!- wykrzyknął Touya przez sen i przytulił się do Natsuo, tamten miał chyba ten sam sen, bo zaraz chwilę po tym dokrzykrzyknął coś jeszcze
- NO ORANŻADAAA, ALE NAM FOCIA WYSZUA KOCHAAANA!- Maple parsknęła niekontrolowanym śmiechem, gdzie Shoto strzelił sobie soczystego facepalma przez zachwoanie braci.
- Oni tak zawsze?- spytała dziewczyna pomiędzy śmiechem.
- Tja, przyzwyczaj się, a właśnie nie odpowiedziałaś na poprzednie pytanie..-przypomniał jej.
- Och! No tak zapomniałabym, to praca sezonowa, na wakacje tylko- zaśmiała się niezręcznie.
- Hum- zamyślił się Shoto- Więc z nimi nie ma problemu, ich życie kręci się w okół kanapy:)- nawet lekko się uśmiechnął. Maple się zarumieniła..Słodki uśmiech..
- To ja może będę s-sprzątać dalej..- skarciła się w myślach za jąkanie.
- Mhm kto co tam chce..- odwrócił głowę w stronę tv.
W ten sposób posprzątała cały tył pokoju za kanapą, a tą drugą połowę.., umówmy się no..to będzie tortura... Maple weszła pomiędzy telewizor a Todorokiego i pucowała ekran, ale nie zauważyła, że nuci sobie coś pod nosem, a jej ogon kręci się w rytm muzyki.
Wtedy nagle coś złapało ją za koniec ogona, podskoczyła jak szalona i zasyczała na sprawcę, którym był...o zgrozo Shoto, postarała się więc trochę wyluzować.
- Nie mówiłem ci, że lubie koty?- spytał z pasją, dotykając lekko jej ogon.
- N-nie wspominałeś- odparła nieśmiało.
- To już wiesz- oznajmił i spojrzał jej w oczy- Mogę?
Musiała na prawdę szyko się zastanowić. Czy dać mu pomiętolić jej ogon, no kurde strasznie trudna decyzja! W końcu stwierdziła, że czemu nie. Usiadła obok niego, ale zdala od dwóch ,,psiapsiół,,.
- Hmpfh!- mruknęła. I zaczął się koszmar.. Shoto delikatnie muskał jej futro na ogonie, co powodowało u niej dreszcze, potem przeszedł do głaskania.- Eek!
- Wow..ale miękki- zachwycił się, za to dziewczyna czasami popiskiwała i wiedziała, że jeszcze długa droga przed nią.
PO WYMIENTOLENIU
Dwaj leszcze wciąż śpią, a Maple udeża gazetą w głowę Shoto.
- NIGDY WIĘCEJ!- burczała.
- Dobrze..przepraszam..- jęczał- następnym razem będą uszy- szepnął to ostatnie.
- CO ŻEŚ POWIEDZIAŁ?!- warknęła.
*akcja dalej się toczy*
Maple nie do końca wiedziała dlaczego, ale bardzo polubiła kolorowowłosego chłopaka i szczerze miała nadzieję, że przyjaźń z nim przekształci się w coś więcej..
Ludy wy nawet nie wiecie jak mi się to ze scenarkami miesza.. Ile taki one shoot potrafi zmarnować czasu na poprawianie ,,poszłaś,, na ,,poszła,, na przykład..matko bosko..
I długo trwało zrobienie tego shoota, ale się udało!
GOMENASAI! I do zobaczenia! Znaczy dopiero na wakacje^^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top