Kto Jest Trucicielem?

Spędziłam w szpitalu dobry tydzień, cały czas mając wrażenie, że ktoś czycha na nasze życie. Niebyło mnie tydzień, a tata i Ross zdążyli się zaręczyć... Kiedy w końcu mnie wypóścili i wróciłam do domu, usłyszałam na wejściu prosty komunikat
– Wyjeżdżamy
– Gdzie?
– Do domu Marii
– Dlaczego?
– Dość narażania was na niebezpieczeństwa. Wy-je-ż-dża-my
– Tato, to jest szalony pomysł
– Jedziemy i tyle.
– Ok. To ja się idę spakować...
– Niemusisz. Już to zrobiłem za ciebie. Mike'a też spakowałem
– Jak mnie facet pakował, to się boję... – powiedziałam żartobliwie
– Nie masz się czego bać. Na trasy sam się pakowałem
– Chyba, że akurat miałeś żonę – stwierdziłam ironicznie
– Racja. Tylko, że, jak któraś z nich mnie spakowała to się nie mogłem odnaleść
– Bo za dzieciaka mieszkałeś z pięciorgiem braci w jednym pokoju i zawsze mieliście syf, ale w końcu nauczyliście się znajdować swoje rzeczy we wspólnym bałaganie
– Prawda
– Czyli kiedy wyjeżdżamy?
– Już. Kierowca czeka

***

Kilka godzin później, kiedy już dotarliśmy do domu Mary i rozpakowaliśmy się, rozpętało się istne piekło... Zaczęło się od tego, że Kamila do mnie zadzwoniła...
— Diana ratunku! (płacz) on mnie śledzi (płacz) AA! – i ten rozpaczliwy krzyk na koniec... Potem się rozłączyła. Zachowałam nagranie z rozmowy i otworzyłam je tacie, bo stwierdziłam, że kto, jak kto, ale tajny agent to się na tym zna...
– Ona nie kłamała. Nawet niechcę myśleć co jej grozi...
– Powinieneś się cieszyć. Ona cię omal nie zabiła...
– Ja ją naprawdę kocham
– Już sobie wyobrażam te nagłówki gazet "Michael Jackson bierze ślub z przyjaciółką własnej córki. Plotki o pedofilii okażą się prawdą?"
– Nawet mi nie przypominaj... Muszę ją znaleść i uratować przed tym psychopatą...
Krótki dźwięk poinformował, że dostał wiadomość. Kiedy otworzył nagranie, oboje zamarliśmy. Zamaskowana osoba przykładała pistolet do głowy zapłakanej Kamili
– Zabierzcie mnie stąd! – krzyknęła rozpaczliwie Kamila
– Wrócicie grzecznie do Nibylandii, to dowiecie się co dalej robić, żeby ta lala wróciła do was cała – dodał zamaskowany facet i wyciągnął zza pleców nóż, którym zranił Kamilę...potym nagranie się skończyło.
– Co robimy? – zapytałam, patrząc na przerażonego tatę
– Wracamy – odparł i na prędce spakował to co zdąrzyliśmy wyjąć. Kiedy tylko wróciliśmy zadzwonił do tego gościa, który przysłał nagranie
Mów co dalej. Wrócilimśy
– Wiem. Cały czas wiem gdzie jesteście
Mów co robić
Płacisz 30 koła i dziewczynka wraca do ciebie. Cała i zdrowa... No chyba, że będziesz kombinować, to przestrzelę jej łeb na twoich oczach! A masz pecha, bo ta dupa słyszy każde twoje słowo
Michael zabierz mnie stąd! – krzyknęła Kamila
Zabiorę. Słowo.
– No patrz. Jednak grzeczny jesteś...

Później facet się rozłączył
– Cholera. Wiem kto to. Kogo jak kogo, ale jego głos poznam wszędzie.
– Mi też wydaje się znajomy... Kogo obstawiasz?
– Twój ojciec. Znam ten głos, równie dobrze jak twój. Wywiady znam na pamięć, jego drzewo genealogiczne też. Skoro jest ich najmniej dwóch...
– To drugim może być Emil, dodatkowo zastraszany przez Josepha
– Załatw u swoich zlokalizowanie ich.
– Nie muszę. Załatwiłem to kiedy przysłali nagranie
– I co?
– Są pod domem Ross. Jest ich trzech i Kamila.
– Trzech?
– Joseph, Emil i...
– Ted?
– Ted. Jest tylko jedna droga na dostanie się tam niezauważenie
– Prowadź
Michael doprowadził mnie do miejsca gdzie trzymali Kamilę. Mieliśmy pecha zauważyli nas. Ted dopadł się do butelki kwasu i trzymał ją tuż nad twarzą związanej Kamili
– Nie rusz się, bo jej zniszczę tę piękną buźkę – ryknął
– Nie będę rykował, żebyś zrobił jej cokolwiek. Proszę. Ty tu rządzisz – odparł tata
– Daj mi tą lalunię – syknął do Emila. Chłopak (z resztą mój mąż) chwycił mnie za włosy i rzucił, jak na pożarcie, Ted'owi – zwiąż ją – Emil znów posłuchał. Ted zaczął się do mnie dobierać. Wtedy wszystko obróciło się o 180°... Emil przestrzelił łeb Ted'a, na co Joe odpowiedział jasno. Wziął za zakładnika tatę.
– Jeśli ty zabiłeś Ted'a, to teraz zobaczysz jak ja rozwalam łeb tej papudze
– Jest ktoś kto może Ci przeszkodzić?
– Pomyśmy... Hm... Ups. Już zabiłem moją żonkę
– Wiesz Joe, niebyłabym taka pewna – pani Katherine stanęła między mną i Emilem, a Joe i tatą – Układ prosty. Ty – wskazała Emila – pószczasz moją wnóczkę, a ty – wskazała Josepha – mojego syna. Ja ich zabieram, a wy załatwicie kłutnię między sobą – no ma babcia podejście w stylu mamuśki... Ledwie Emil mnie uwolnił, a ja już siedziałam przy Kamili. Udało mi się tylko odkryć, że odużyli ją prochami. Tata wziął ją na ręce i razem z babcią wyszliśmy. Za plecami usłyszałam krzyk Emila:
– Diana uważaj!
Odwróciłam się. Joe celował centralnie we mnie. Emil ocalił nas wszystkich w ostatniej chwili powalając Josepha. Po chwili dołączył do nas
– Michael ja... – zaczął
– Uratowałeś nas wszystkich, zabijając tą dwójkę, ale jak ty i Kamila zwialiście z więzienia? – przerwał mu tata
– O to się nie martw. Mam swoje metody...
– Jak mi powiesz to zapłacę za uciszenie waszej ucieczki
– Potrzebować, to ja cię nawet bardzo potrzebuję, bo dowiedziałem się od kumpla, że mój ojciec wyszedł z więzienia
– Sam się chętnie zemszczę
– Chwilę... nie podniecaj się tak. Ja go zgarnę – wtrąciłam
– Ty?
– Ja
Dotarliśmy do domu. Ross ledwie nas ujrzała, a nieprzejmując się nieprzytomną Kamilą, wtuliła się w swojego Michaelka (tak, serio tak go nazywa)
– Żyjecie... Boże jak ja się o was bałam... Słyszałam strzały... i krzyki... i bałam się, że już wszsyscy nieżyjecie, a Ted zaraz tu wpadnie i dokończy co zaczął
– Ross? Czy ja o czymś nie wiem? Słuchaj, jak mi powiesz, to może w końcu wyrwiemy się przeszłości i wyzbędziemy wrogów
– Ted miał gang. Zawsze regularnie ich spraszał i... – rozpłakała się – Oni zawsze... Mnie wykorzystywali... Ja się boję, że oni tu wrócą i cię zabiją, a mnie... i twoje córki... i tą dziewczynę – wskazała Kamilę – opchną do burdelu...!
– Niepozwolę
– Sztywny mało zgdziałasz!
– Więcej niż myślisz. Raz zmartwychwtałem. Drugi raz tego niezrobię!
– Zrobiłeś – wtrąciłam
– Ale jeśli coś ci się stanie?!
– Jestem agentem! Pasuje?! Przy każdej akcji ryzykuję, że zginę! Ale to robię, bo chcę ratować innych! W sekrecie wymykam się po nocach jak jakiś nastolatek i ganiam ze swoimi!
– Ciiiiichooooo! – ryknęłam –  Uspokoić się wszyscy. Robimy tak. Pani Katherine, pani się zajmie Kamilą, a my sobie pogadamy w trójkę. I żeby niebyło. Mówię do was jak chcę.
No to zabawa w przesłuchanie. Nasza trójka, pusty pokój ze stolikiem i trzema krzesłami, dyktafon
– To na spokojnie. Michael: trzy ostatnie akcje?
– Kradzież, pobicie z gwałtem i porwanie dla okupu
– Te dwa ostanie. Czego dotyczyły, tak dokładniej?
– Dziewczyn w twoim wieku. Sam tych sku*wysynów skuwałem
– Klniesz?
– Jak się porządnie wnerwię
– Ta wasza ostatnia sprawa... Konkret. Tożsamość, podejrzani, finał. Jak na spowiedzi
– Sama przy tym byłaś. Sprawa Kamili, ale dzięki tej sprawie, wytropiłem kolejny trop... Diana (Ross)...
– Ross. Musisz mi teraz podać, jak na tacy, gangusów Ted'a...
– Coś każe mi tam wrócić... – przerwał mi tata, poczym wystrzelił w kierunku domu Ted'a. Ruszyłam za nim. Kiedy tylko wbiegł do piwnicy domu Ted'a (gdzie defakto nadal leżały trupy) zaczął się zachowywać jak wariat. W końcu zrozumiałam. Za potencjalnie zwykłą szafką znalazł zejście niżej. Pomału ruszył schodami w dół. Nagle rozległ się przeraźliwy pisk dwóch lub więcej dziewczyn... Wygrzebałam telefon z kieszeni i podałam tacie jako latarkę. W słupie światła pojawiły się trzy dziewczyny.
– Spokojnie... Ja chcę wam pomóc – tata usiłował je uspokoić
– Tamten psychol i jego kumle mówili to samo  – odparła jedna z dziewczyn
– Ale królowi Popu chyba zaufacie, co?
– Tak
– Dobra. Jest was więcej, czy tylko trójka?
– Nie... Chyba nie...
– Dojdziecie do tej dziewczyny, która stoi tam? – wskazał mnie
– Chyba damy radę, co?
W końcu trójka dziewczyn dotarła na górę. Patrząc na jedną z nich, niewierzyłam, kogo widzę... Klara
– Klara? To ty? – patrzyłam na nią jak na ducha. W odpodziedzi dziewczyna się do mnie przytuliła
– Wy się znacie? – zapytał tata
– Ta... Powiedzmy
Kiedy wróciliśmy do domu, Kamila była już przytomna... Potem wszystko działo się strasznie szybko. Kamila rzuciła się tacie na szyję i zaczęła płakać, Ross też się poryczała... Czyli generalnie była mini stypa.

***

Kilka dni później do taty zadzwoniła jedna z tych dziewczyn, które znaleźliśmy pod domem Ted'a...
— Michael pomocy
— Ines, co się stało?
— Ja... Przyjedź tu
— Gdzie jesteś?
— W swoim bloku... Nie wystaw mnie. Błagam. Musisz nam pomóc
— Wam?
— Ja...ja chyba znalazłam... trupa
— Jadę z Dianą
— Jasne. Czekam, ale Michael ja się boję
— Zrobisz coś dla mnie
— Co?
— Ten trup... To chłopak, czy dziewczyna?
— Dziewczyna
— Jesteś przy niej?
— Tak
— Sprawdź jej puls i oddech
— Jest
— Żyje. Spróbuj ją obódzić ja będę ciebie za kilka minut
— Kiedy? Boję się!
Jeszcze chwilę rozmawiali (my już jechaliśmy), a kiedy dotarliśmy, zapłakana Ines pochylała się nad drugą dziewczyną. Już na pierwszy rzut oka zdawała mi się znajoma... Byłam tylko zdziwiona, że dziewczyna była przykuta do ściany łańcuchami. Po chwili zrozumiałam, kiedy tata...
– Boże... – jęknął – Campbell... – był w rozsypce. Przeleciałam pamięcią całą jego historię... Modelka, Naomi Campbell...
– Cholera... – syknęłam. Wiedziałam, że jeśli i Naomi (o ile ty o była ona) umrze, to on się albo pochlasta, albo zabije. W końcu zebrałam się na odwagę i... – To Naomi?
– Nie. Jej córka... Nasza....
– Wasza?
– Kiedy nagrywaliśmy ten teledysk... In The Closed... Poszliśmy potem do baru... Potem... Zdarzyło nam się spać ze sobą... I... Naomi zaszła w ciążę...
– Masz techniki... Zobacz... Budzi się...
– No, śpiąca królewno, wstajemy
– Co... Co się stało? Gdzie ja jestem? – zapytała na wpół przytomna
– Bella... Jak Ci to powiedzieć... Przyjaciółka twojej siostry cię znalazła... – odparł
– Tata?
– Ja... – odparł. Dziewczyna wtuliła się w niego
– Musisz ratować mamę
– Bella, gdzie jest Naomi?
– Oni... Oni ją porwali...
– Bella, chodź, wszystko mi opowiesz w domu
– Jasne

***

No dotarliśmy. Bella opowiedziała nam co się stało... Tylko... Ledwie to powiedziała, a straciła przytomność. Okazało się, że i ją ktoś otrół.

***

Następnego dnia, kiedy Bella leżała nieprzytomna w szpitalu, zaczęło się dalej. W wiadomościach powiedzieli, że Naomi nie żyje... A tata? Znów postanowił sobie coś zrobić. No kreatywności to mu nie brakuje... Tym razem postanowił skoczyć z dachu Neverlandu. I...
– Nie rób tego! – krzyknęłam
– Elizabeth nie żyje, Alicja nie żyje, Lily nie żyje, Naomi nie żyje! Tylko przez moje istnienie! Gdybym się nigdy nie urodził, to one by żyły! – był w totalnej rozsypce
– Gdybyś się nigdy nie urodził, to żadne z twoich dzieci nigdy by nie zaistniały, a połowa popkultury by nie istniała. Jeśli chcesz to możesz ze mną porozmawiać...
– Michael! – usłyszałam głos Naomi. Tata odwrócił się tyłem do krawędzi dachu i...
– Naomi? – zdziwił się. Zaczął odchodzić od krawędzi. Podszedł do 40 letniej brunetki i przytulił się do niej jak małe dziecko
– No już dobrze dzidziu. Nie płacz – usiłowała go uspokoić, ale nadał płakał, niczym małe dziecko. W pewnym momencie odsunął się na ziemię...
– Michael! – krzyknęła Naomi
– Tato!!! – krzyknęłam rozpaczliwie... Chwilę zajęło nam dobudzenie go, ale udało się. Porostu emocje zrobiły swoje. Przez chwilę, bałam się, że miał zawał, czy coś, ale było ok. W sumie, to się nie dziwię, bo myślał, że Naomi nie żyje... Pech chciał, że Bella właśnie wróciła ze szpitala i szukając nas doszła na dach.
– Joe chce pozabijać Ross, Prince'a, Paris i Blanket'a! – krzyknęła rozpaczliwie
– Bella! Diana! Uważajcie! – krzyknął tata. Nie zrozumiałam dlaczego, dopóki nie spojrzałam na siostrę. Na jej czole był czerwony punkt celownika... Wtedy i Naomi znalazła się na celowniku. Zamaskowany facet wszedł na dach razem z Ross, do której serca przystawiał pistolet.
– Słuchaj. Zrobisz coś nie tak, to ta twoja lafirynda dostanie kulkę w to jej serce, co tak kochasz, śmieciu! – wrzasnął
– Więc, co robić? – zapytał. Wtedy przyszło trzech następnych gangusów... Dwóch z nich unieruchomiło tatę, a trzeci wyciągnął nóż i zaczął ranić tatę. Na dach wbiegła zapłakana Paris
– Tato! Ratuj!!
– Paris uciekaj! – odparł tata. Strzał. Ross obsunęła się na podłogę. Tata wyrwał się gangsterom i po chwili już klęczał przy Ross
– Diana... Proszę nie umieraj – znów był w totalnej rozsypce – Proszę...
– Daj to Naomi... – zdjęła z palca pierścionek zaręczynowy i wcisnęła go tacie w garść. Po chwili przyciągnęła jego twarz i pocałowała go w usta. Zaraz po tym już nieżyła. Tata chwycił jej dłoń i przycisnął do swojego, mokrego od łez, policzka.
– Proszę...nie...
– Dosyć tej miłosnej szopki! Wara od niej, albo poderżnę gardło twojej królewnie! – wydał się gangster i przystawił nóż do szyi Paris
– Błagam, nie... Nie ruszaj jej. Nie rób krzywdy moim dzieciom. Żadnym dzieciom. Chcecie, to proszę. Macie mnie. I zróbcie ze mną co chcecie – brawura mu się włączyła
– Z wielką chęcią – odparł jeden z nich, poczym celownik z mojego czoła, wylądowała na klatce piersiowej taty
– Nawet nie próbój! – stanęłam przed tatą, przyjmując celownik na siebie – Raz zostałam sierotą. Nie chcę tego przeżywać drugi raz!
– Diana, nie. Kolejna niewinna osoba umarła przeze mnie. Jeśli mnie zabiją, to nikt więcej nie zginie przez moje istnienie.
– Ja zginę. Poprostu się zabiję. Nie-chcę być sie-ro-tą
– Michael posłuchaj jej – dodała Naomi
– Nie ma sensu. I tak go odstrzelę – odparł gangster
– Spekulowałbym – Emil pojawił się znikąd i odstrzelił gangstera. Potem kolejnego, aż byliśmy wolni. Zapłakana Paris wtuliła się w tatę. Reszta z nas też. Wtedy rozległ się przeraźliwy pisk Blanket'a. Po chwili strzał i krzyk. Minutę po tym, obaj bracia byli z nami. Wiedziałam, że tata nadal kocha Naomi. I nie myliłam się. Oświadczył się jej, a kilka dni później wzięli ślub... Ale... Urwał mi się film, podczas ich wesela, a ocknęłam się dopiero w szpitalu...

***

Dowiedziałam się, że większość z gości, z wesela, tak skończyła... Tylko Bella i Ines zniknęły...

***

Dwa dni później, Bella wpadła do domu zapłakana. Była poobijana jak jabłko.
– Sprzedali Ines! – krzyknęła rozpaczliwie i wtuliła się we mnie z płaczem – Sprzedali ją... Odali kolejnym, za sporą kwotę!
– Bella, już dobrze, choć. Pójdziemy do taty. Może on coś wymyśli... Znajdziemy ją. Słowo...
Wiedziałam, że tata będzie w swoim biurze. Zaprowadziłam więc do niego siostrę. Oczywiście był w szoku, że Bella wróciła, ale po chwili wpadł na szalony pomysł odzyskania Ines. Trochę to trwało, ale wróciła do nas. Zaczęła przez łzy mówić, że tamci gangsterzy sprzydali ją do jakiegoś domu publicznego w Arabii.

***

22.03.2012
Wiedziałam jedno. Tata znów będzie chciał się targnąć na własne życie. Szczególnie po śmierci Ross... I niemyliłam się. Tak się niefortunnie złożyło, że byłam sama z synkiem, Emilem, tatą i Naomi. Pech chciał, że w radiu puścili piosenkę Ross. Tata, kiedy tylko usłyszał jej głos, znowu zamknął się w łazience i...
– To już nie ma sensu! – krzyknął
– Ma. Otwórz te drzwi i daj sobie pomóc. Błagam – znów byłam negocjatorem
– Nie ma sensu. Kolejna osoba przezemnie zginęła
– Ocknij się! Jutro rocznica śmierci Elizabeth. Może jeszcze ją odzyskasz. Proszę...
– Za późno – odparł, poczym znów usłyszałam, że wylądował nieprzytomny na podłodze. Znów otworzyłam drzwi jakąś monetą...
– Naomi zrób coś! – rozpłakałam się. Naomi wbiegła do łazienki. Zaczęła klepać tatę po policzku powtarzając:
– Michael ocknij się... Proszę... Nie... Ja nie chcę drugi raz cię pochować... Proszę...
– Tato... – szepnęła. Zrobiło mi się ciemno przed oczami, a po chwili urwał mi się film. Kiedy się obódziłam, tata siedział przy mnie. Bez namysłu wtuliłam się w niego...
– Napędziłaś mi strachu – szepnął, swoim pięknym, pełnym ojcowskiej miłości, głosem
– Nawzajem – odparłam
– Za to wy oboje doprowadziliście mnie do zawału – wtrąciła Naomi. Spojrzałam tacie w oczy. Oczy, które znałam od zawsze, mówiły wszystko...
– To może ja... Em... Pójdę na spacer z Emilem i Mike'iem – stwierdziłam i pobiegłam do sypialni mojej i Emila.  
– Chciałabym dać tacie i Naomi chwilę tylko dla nich – szepnęłam do Emila i wyciągnęłam go na spacer z naszym synkiem. Przyznaję, od czasu, kiedy brałam ślub z Emilem, przez czas, gdy porwali Kamilę i to wszystko co złego zrobił Emil, niewiedziałam czy są jeszcze jakieś szanse, żebym mu wybaczyła, ale po tym, jak pozbył się Ted'a i Joseph'a, uratował nam wszystkim życie, wtedy na dachu... Zdecydowałam. Kochałam Emila ponad wszystko... No może poza swoim życiem...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top