Udało Się
... Obudziłam się w swoim pokoju u ciocii Marii... Nagle usłyszałam znajomy głos rozmawiając z ciocią po angielsku... Spojrzałam na telefon
- 25.06.2010, 7.45 - przeczytałam na głos - czyli mam urodziny... Zeszłoroczne niezbyt wyszły... - Stwierdziłam i wstałam. Poszłam w kierunku, z którego dobiegały głosy. Doszłam do salonu. Nadal myśląc nad dziwnym snem zrozumiałam, że to jednak była prawda... Tam siedział Michael. Ten jedyny, prawdziwy Michael Jackson, Król Popu! Kiedy go zobaczyłam, zrobiłam pierwszą rzecz jaką przyszła mi do głowy... Przytuliłam się do niego ze słowami:
- Cieszę się, że tu jesteś
- Gdyby nie ty, mogło by być inaczej - odparł
- Czekaj, to ty wiesz co się wtedy stało?
- Sam cię ściągnąłem rok wstecz - odparł szeptem prosto do mojego ucha. Chwilę później "odkleiłam" się od niego i usiadłam obok. Spojrzałam na ciocię... Patrzyła na mnie jakby zobaczyła ducha
- Diano, mogę cię prosić na słówko? - zapytała
- Jasne - odparłam i poszłam z ciocią kawałek dalej
- Diana, o czym wy mówiliście? Co znaczyło to 'gdyby nie ty'
- Więc, wczoraj siedziałam do północy - zaczęłam i opowiedziałam cioci całe zajście. Ciocia Maria jako jedyna (poza mną) w wrodzinie wierzy w magię - no i tyle
- No widzisz, a Alicja (moja mama) mówiła, że niema czegoś takiego jak magia...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top