Część 9 - Błędy przeszłości


160116 06:15 – włam do pokoju 3/4 dance line

Minnie hyung!

Bardzo się cieszę, że nasze stosunki ponownie obrały dawny tor. Tęskniłem cholernie i brakowało mi Ciebie. Nie przepracuj się dzisiaj.

- Twój Jungkook.


16.01.16: 08:46 (pokój dance line – złodzieja brak, śladów brak)

Jeonggukie! Widząc tutaj Twoje pismo o mało nie dostałem zawału. Do tej pory tylko ja tutaj bazgrałem. Jakie miłe zaskoczenie. Wiesz jak mi poprawić humor z samego rana, nawet kiedy Cię tutaj nie ma.

Muszę Ci coś wyjawić, ale w sekrecie. Tae powiedział mi, że podsłuchał rozmowę Twoją i Hobi hyunga. Zresztą, wystosowałem już do Ciebie SMS-a o owej treści, ale zapewne ciężko ćwiczysz i nie masz czasu mi odpisać. Pogadamy jak wrócisz.

- Od czterech lat, pięciu dni, ośmiu godzin i czterdziestu sześciu minut, Twój Park Jimin <3


***


Sam nie wiedziałem co o tym myśleć. Hobi i Tae od zawsze mi do siebie pasowali, jednak nie sądziłem, że cokolwiek ich kiedyś połączy, szczególnie jakiś głupi upadek. Gdyby tak Jungkook na mnie wpadł... moja reakcja byłaby zapewne taka sama jak Hoseoka, może nawet gorsza. Ten chłopaczek robił ze mną co chciał, mieszał mi w głowie, w życiu oraz bokserkach, które zresztą tęskniły trochę za jego sprawnymi łapkami. Jednak nie dawałem tego po sobie poznać. Chociaż taką nauczkę chciałem mu sprezentować. Sam również cierpiałem, ale dzięki temu późniejsza przyjemność będzie nawet lepsza. Szczególnie kiedy podam mu wytyczne co do ubioru na naszą randkę. Miał być słodki, a zarazem seksowny, a taki efekt można uzyskać tylko w jeden sposób. Musiałem się tylko zastanowić gdzie go mogę zabrać. Miejsce publiczne odpada. W dormie na pewno nie zostaniemy, a w Seulu znam mało kameralnych miejscówek... za to w Busan... muszę pogadać z Jinem! Potrzebuję kogoś z prawkiem, a Hobeom hyung i Sejin hyung odpadają, zostaje mi tylko najstarszy z chłopaków. Mam nadzieję, że zrozumie mój niewinny plan i nie będzie miał nic przeciwko niemu. Jednak na razie musiałem się skupić na pomocy Jeonowi. Mieliśmy dzisiaj wolne, dlatego większość chłopaków, w tym maknae, wybrali się do Big Hit, by trochę poćwiczyć układy, kiedy ja, wraz z Yoongim, zostaliśmy w dormie. Chciałem ten czas wykorzystać na dopracowaniu projektów Jungkooka. Wiem jak ciężko nad nimi pracuje, wczoraj znowu siedział z tym do drugiej w nocy. Jakby nie mógł tego robić w dzień. Powoli doprowadzał mnie tym do szewskiej pasji, dlatego wziąłem sprawy w swoje ręce. Znałem się trochę na składaniu tego w całość, a cały koncept sprawnie od niego wyciągnąłem, kiedy po wczorajszych nagraniach przysypiał mi na kolanach w vanie. W razie czego miałem śpiącego Yoongiego, jednak wolałem uniknąć konfrontacji z niewyspanym Miętowym Rożkiem.

Tuż przed tym jak usiadłem do jego laptopa, dostałem SMS-a, właśnie od Kooka. Jakaś selka... w spoconej wersji.


Do Maknae Jeonggukie:

JEON JEONGGUK, PRZYWOŁUJĘ CIĘ DO PORZĄDKU!


On wiedział co robi, on dobrze o tym wiedział...


Od Maknae Jeonggukie:

Nie rozumiem o co chodzi :<


Tym razem dodał do SMS-a selkę ze smutną buźką.

Tego już za wiele.

Nagrałem krótki filmik, na którym przygryzam wargę i poprawiam seksownie włosy, po czym od razu wysłałem go do tego prowokującego mnie dzieciaka.


Od Maknae Jeonggukie:

Jiminnie hyung... jesteś sam w dormie, prawda? Znaczy się, jest Yoongi hyung, ale na 99% okupuje swoje łóżko... prawda? :>


Zaśmiałem się, kręcąc głową.

Nic z tego, Kookie.


Do Maknae Jeonggukie:

Nawet jeśli byś tutaj wrócił, to zmusiłbym Cię do czynności, którą wykonuje właśnie nasza miętka, nie łudź się. A czytałeś moją poprzednią wiadomość?


Liczyłem, że może zbierze jakieś informacje na temat relacji Hobiego i Tae podczas tych ćwiczeń.


Od Maknae Jeonggukie:

Tak, czytałem, hyung. Wygląda na to, że Hobi jeszcze z nim nie porozmawiał... i chyba nie ma pojęcia, że Tae o wszystkim wie.


Do Maknae Jeonggukie:

Zrobisz coś z tym? Taehyung wyglądał na zmartwionego.


Od Maknae Jeonggukie:

Dobrze, postaram się, hyung. Wracam do ćwiczeń. Hwaiting!


Do Maknae Jeonggukie:

Hwaiting, nie zawiedź mnie, Jeonggukie <3


Chłopak już nie odpisał, dlatego usiadłem w końcu na fotelu, podłączając laptopa maknae do większego monitora i klawiatury. Założyłem jeszcze słuchawki i wklepałem hasło, wyciągnięte wczoraj z półprzytomnego Kooka.

„496hjn35cfh3"

- Gorszego się nie dało? – mruknąłem do siebie, wciskając już enter i zamierając.

Nasze zdjęcie? I to na tapecie? TYLKO NASZEJ DWÓJKI? BEZ TAE I RESZTY HYUNGÓW? Czy on wiedział, że ukradnę mu laptopa?

Teraz czekałem tylko na jakąś notkę o treści: „Jiminnie hyung, WIEM CO ZROBIŁEŚ, ZOSTAW MOJEGO LAPTOPA W SPOKOJU!". Na szczęście takowej nie znalazłem. Natomiast plik o nazwie „Cubase 5 Project 인한.cpr", umieszczony był na pulpicie, dlatego od razu go otworzyłem i zabrałem się do roboty.

Młodemu zostało jeszcze sporo pracy, a już pozaczynał inne projekty. Czy on myśli, że jest maszyną i może w ogóle odpuścić sobie odpoczynek? Muszę wybić mu to z głowy. Już wolałbym, żeby trochę poleniuchował, jak Yoongi kiedy mamy wolne. Martwiłem się o niego, bo ostatnio strasznie przesadzał.

Siedziałem w studio około dwóch godzin, po których zdążyłem zgłodnieć. Jednak zanim je opuściłem zrobiłem sobie selkę, którą wrzuciłem na Twittera. W kuchni spotkałem zaspanego Yoongiego, popijającego czarną kawę – standard.

- Dzień dobry, hyung – przywitałem się, uśmiechając do chłopaka.

- Po co ci ta czapka? – odpowiedział, taksując mnie wzrokiem. Wyglądał okropnie. Miał potargane włosy i wory pod oczami. Czy on kiedykolwiek zdoła się wyspać?

- Taki wybrałem sobie dzisiaj zestaw – wyjaśniłem, odkładając laptopa na blat i zaglądając do lodówki.

Chyba muszę sobie coś zamówić, bo pustki.

- Wychodzisz gdzieś? Po co się tak stroisz zostając w dormie? – Miętowy Rożek jak zwykle wszystko krytykował.

- Bo mam dla kogo, hyung – zauważyłem trafnie, ponownie posyłając mu promienisty uśmiech. Yoongi skrzywił się, biorąc kolejny łyk swojej kawy.

- To młodego? – Chłopak wskazał na laptopa, którego przed sekundą położyłem na blacie. – Pozwolił ci? – Zdziwił się, na co jak najszybciej zakryłem ów przedmiot swoim ciałem.

- Zamawiamy coś, hyung? – Zmieniłem temat, wiedząc, że Yoongi niezwykle łatwo połknie taki haczyk.

- Kurczaka – rzucił propozycję, na którą chętnie przystałem, od razu wyjmując telefon i wybierając odpowiedni numer. Usiadłem naprzeciwko chłopaka, nadal trzymając laptopa za sobą.

- Chcesz zobaczyć tekst do „Sleep"? – zapytał, grzebiąc w swoim iPhonie, kiedy ja czekałem na połączenie.

Przytaknąłem tylko, witając się już z miłą panią z obsługi. Yoongi znalazł odpowiedni plik, po czym podsunął mi telefon pod nos, czekając aż skończę rozmowę. Złożyłem zamówienie, zarówno dla mnie, starszego, jak i maknae, znajdującego się obecnie w sali ćwiczeń. Podałem nasze nazwiska oraz obydwa adresy, szybko kończąc rozmowę. Odłożyłem swój sprzęt, zamieniając go na iPhone'a Sugi.

- Jednak „Sleep"? – zapytałem, czytając tytuł.

W takim razie teledysk będzie dość „ciekawy".

- Nie wiem jeszcze, byłem senny kiedy to pisałem – wyjaśnił jak najbardziej logicznie. No tak, typowe dla tego hyunga. – Dla młodego też zamówiłeś? – Zdziwił się, lecz nie rozumiałem dlaczego.

- Tak, tak, bo inaczej wróci tutaj głodny, omijając kolejne posiłki – wyjaśniłem, czytając już ten tekst.

- Dbasz o niego – stwierdził chłopak.

Czyżbym wyczuł w jego głosie nutkę... zazdrości?

Spojrzałem znad telefonu, zauważając smutny uśmiech Yoongiego.

- Hyung, wiesz, że... - zacząłem, jednak miętowowłosy uciszył mnie gestem ręki.

- Zapomnij. Po prostu to przeczytaj i powiedz co sądzisz. – Jego nastawienie uległo pogorszeniu.

Znowu wraca myślami do przeszłości?

Westchnąłem tylko, nie chcąc wywoływać sprzeczki. Przeczytałem w końcu ów szkic, uśmiechając się lekko i spoglądając po chwili na chłopaka.

- Daebak, daebak! Popracuj jeszcze nad końcówką i będzie idealne, hyung. – Mój uśmiech urósł do anormalnych rozmiarów, przez co na twarzy starszego pojawił się typowy dla niego „Gummy Smile".

Zaraz oddałem mu telefon, zabierając za to jego kubek z kawą.

- Ej, zrób sobie własną! – zaprotestował, próbując odebrać mi skradziony przedmiot.

- Po co, jak mogę wypić tę hyunga? – droczyłem się, uciekając przed jego rękami, sięgającymi w moją stronę.

- Park Jimin, doigrałeś się – powiedział stanowczym tonem, wstając nagle i ruszając w moją stronę.

Zachichotałem tylko, czmychając mu drugą stroną. Dawno się tak dobrze nie bawiłem, dlatego nie miałem zamiaru przerywać tej rozrywki.

Yoongi ruszył za mną, przeklinając pod nosem. Starałem się dotrzeć do swojego pokoju i to w nim znaleźć bezpieczne schronienie, jednak w połowie drogi chłopak chwycił moją koszulkę ciągnąc ją w swoją stronę, przez co kawa, którą trzymałem wylądowała... na jego twarzy.

Cholera...

- Przepraszam, hyung, to był wypadek... naprawdę, nie chciałem... - Próbowałem jakoś się ratować, jednak Yoongi nie miał zamiaru tak łatwo mi odpuścić. Złapał mnie za koszulkę, przypierając do ściany, wolną ręką starając się zetrzeć fusy z twarzy. W jego oczach widziałem obłęd, jednak tak szybko jak się pojawił, tak szybko zniknął.

- Co ja wyprawiam... - powiedział do siebie, puszczając mnie w końcu i kręcąc głową z politowaniem. – To był zwykły wypadek – dodał, poprawiając moją koszulkę i patrząc na moją nieco wystraszoną twarz. – Jimin, przepraszam. – Poklepał mnie jeszcze po torsie, po czym odwrócił się na pięcie, znikając w drzwiach prowadzących do łazienki.

Cholera... ten hyung czasami mnie przerażał. Gdybym go nie znał, to już mógłbym nastawiać się na cios w brzuch, albo nawet w twarz, jednak byliśmy zbyt dobrymi przyjaciółmi, żeby wszystko w taki sposób zaprzepaścić.

Wygładziłem koszulkę, wzdychając cicho i ruszając w końcu w stronę pokoju dzielonego z Taehyungiem i Hobi hyungiem. Postanowiłem się zdrzemnąć zanim powrócę do dalszej pracy nad piosenką Jungkooka.

Yoongi mnie chyba obudzi jak przyjdzie nasze zamówienie, prawda?

Położyłem się na łóżku, przykrywając brązowym, puszystym kocem. W dormie nie było zimno, jednak chciałem zabezpieczyć swoje ciało, ponieważ podczas snu moja temperatura znacznie spadała. Potrzebowałem ciepła, które najchętniej pozyskałbym od pewnego słodkiego maknae. Niestety Jungkook wolał ćwiczyć stare choreografie i jakieś randomowe układy, niż spędzić ten wolny czas ze mną.

Ponownie westchnąłem, zamykając już oczy i przytulając się do fragmentu mojego przykrycia. W tak wygodnej pozycji niewiele mi było trzeba, żeby odpłynąć w krainę snów.

Tym razem głównym bohaterem moich marzeń sennych był pewien fioletowowłosy policjant. Nie powiem, było to przyjemne, ale zarazem niekomfortowe, szczególnie, kiedy w pewnym momencie z mojego raju wybudził mnie niechciany głos.

- Jiminnie, śpisz? – wyszeptał... Yoongi, znajdujący się tuż obok mojego łóżka.

Nie chciałem, żeby mi teraz przeszkadzał, nie w takim momencie. Zdecydowanie miałem za płytki sen.

Postanowiłem zignorować chłopaka, kontynuując miarowe oddychanie. Wiedziałem, że się nie pozna. Zarówno on, jak i Jeonggukie, słabi byli w takich sprawach.

- Może to i lepiej, że śpisz – stwierdził nagle.

Dlaczego? O co mu chodzi? Czego on chce? Coś go trapi? Nadal jest zły o tę kawę? Chce się zemścić? Może pokłócił się z którymś z chłopaków?

- Jiminnie... nigdy nie byłem wielkim romantykiem, ani też dobrym facetem, jednak widząc jak bardzo się przy nim zmieniasz... jestem egoistą i chciałbym mieć cię dla siebie. Niby to nasz młodszy brat, a jednak nie potrafię zaakceptować faktu, że jest on dla ciebie taki ważny... Czasami mam ochotę wrócić do tamtych wakacji i sprawić, żeby wszystko potoczyło się innym torem, sprawić, aby Jeongguk nigdy nie wszedł nam w drogę. Ehh... - Chłopak przerwał swój monolog, kiedy ja dostawałem powoli palpitacji serca. Czy on musiał mi to robić? Akurat teraz? Przez niego wyrzuty sumienia nie pozwolą mi normalnie żyć. Myślałem, że już dawno o tym zapomniał... myślałem, że dla niego to tylko nic nieznaczący epizod. – Wiem, że nie traktowałem cię tak jak na to zasługiwałeś, mam nadzieję, że chociaż przy nim jesteś szczęśliwy – dodał na koniec, dotykając dłonią mojego policzka.

Yoongi! Co ty wyprawiasz?! Nie mogłeś tego zachować dla siebie? Nie mogłeś o tym po prostu zapomnieć?

Nie chciałem sprawiać, aby nasze relacje uległy pogorszeniu, dlatego nadal udawałem, że smacznie śpię, krzycząc w środku i błagając o pomoc.

Wolałem poczekać aż chłopak się wyżali i wróci do swojego pokoju. Co prawda miałem ochotę wstać i go pocieszyć, lecz wiedziałem, że takowa akcja tylko pogorszy tę sytuację.

Nigdy nie chciałem, aby mój Miętowy Rożek czuł się odrzucony i zbyteczny. Zawsze uważałem go za dobrego przyjaciela. Co prawda mieliśmy epizod, który o mało nie popsuł naszej przyjaźni, jednak szybko się opamiętaliśmy, wracając do poprzedniego stanu rzeczy. Nie nadawałem się dla tego chłopaka, potrzebowałem delikatnego i niewinnego Jeongguka. Zarówno maknae, jak i Taehyung byli typami ludzi wymagającymi stałej opieki prawdziwych mężczyzn. Ja takowej nie potrzebowałem. Zresztą, Yoongi nawet raz nie starał się pokazać jak bardzo mu zależy. Dopiero widząc mnie z Jeonem uświadomił sobie, że jednak za tym wszystkim tęskni? Wiedział na co się porywa... Wiedział, że dla mnie liczył się tylko maknae. Zawsze był, jest i będzie tylko on.

Yoongi hyung siedział tak jeszcze minutę, może dwie, zanim zdecydował się wstać i wyjść bez słowa. Zostawił mnie z mętlikiem w głowie i ogromnymi wątpliwościami. Może powinienem był otworzyć oczy i z nim porozmawiać? Co jeśli przestaniemy się ze sobą komunikować? Mam udawać, że nic się nie stało?

Wszystkie pytania odłożyłem na później. Postanowiłem zerknąć na zegarek, aby upewnić się, że...

Przespałem całe CZTERY GODZINY?! Czyli Min odebrał już nasze zamówienie, a chłopcy zaraz opuszczali salę ćwiczeń!

Nie miałem za wiele czasu. Chciałem stamtąd odebrać Jungkooka, dlatego wstałem prawie od razu, zrzucając z siebie koc i ruszając pędem w stronę wyjścia.

- Wychodzisz? – Dobiegł do mnie głos z pokoju Seokjina oraz Yoongiego.

Przygryzłem wargę, zastanawiając się nad odpowiedzią.

- Tak, idę po Jungkooka, hyung. – Postanowiłem powiedzieć mu prawdę i udawać, że nie słyszałem jego wyznania.

Szybko założyłem buty, zarzucając na siebie szalik oraz kurtkę, a zaraz po tym wybiegłem z naszego dormu. Chciałem zrobić mu niespodziankę, po tylu godzinach ciężkiej pracy jedyne czego potrzebował to odpoczynek i moje szeroko otwarte ramiona.

Biegnąc w stronę Big Hit, zahaczyłem o piekarnię kupując trochę słodkości, zarówno dla Jeongguka, jak i Tae. Na szczęście wyrobiłem się na czas. Chłopcy akurat wychodzili z budynku, kiedy pojawiłem się na Dosan-daero. Niestety na ulicy znajdowali się również fani, dlatego nie mogłem się rozpędzić i wziąć mojego maknae w ramiona. Mój plan legł w gruzach, jednak nie załamywałem się. Mijając ich pomachałem, uśmiechając się półgębkiem i podchodząc w końcu do Jeona. Wyciągnąłem mu jedną słuchawkę z ucha, sprawdzając co takiego sobie zapuścił.

Chłopak zdziwił się, przenosząc na mnie swój wzrok. Jednak widząc, że to tylko moja skromna osoba, uśmiechnął się, obejmując mnie niepewnie ręką. Złapałem jego zwisającą na moim ramieniu dłoń, głaszcząc ją delikatnie opuszkami palców. Chyba wyglądaliśmy na „zakochanych", bo Armys zrobiły „awwww". Ich reakcja sprowadziła mnie na ziemię, prawdopodobnie utonąłem w jego oczach na dłużej niż kilka krótkich sekund.

- Pisałem do ciebie, Jiminnie hyung. Coś się stało, że nie mogłeś odpowiedzieć? – Maknae jako pierwszy zabrał głos.

Zignorowaliśmy nasze fanki, ruszając w stronę parku. Miałem nadzieję, że nie będą nas śledzić, albo chociaż ochroniarze je przed tym powstrzymają.

Machnęliśmy jeszcze na resztę zespołu wsiadającą do vana, pokazując, że się przejdziemy. Namjoon hyung uniósł tylko kciuka w górę, ponaglając ociągającego się Tae. Miałem zamiar zabrać go z nami, jednak szybko przypomniałem sobie o temacie, który musimy z Jeonem poruszyć.

- Nic się nie stało, Jeonggukie, po prostu przysnąłem – odpowiedziałem mu w końcu, zgodnie z prawdą, pomijając fakt, że Yoongi miał mnie obudzić. – Mam coś dla ciebie – dodałem, puszczając w końcu jego rękę i pokazując trzymaną przeze mnie reklamówkę.

- Słodycze? – Ucieszył się, od razu ją chwytając.

Wiedziałem, że tak zareaguje, w środku to nadal moje małe, niewinne dziecko.

- Ale jadłeś obiad? – Nie pozwoliłem mu jeszcze na zabranie choćby odrobiny zawartości owej reklamówki.

- Tak, hyung – przytaknął, po raz kolejny próbując mi ją wyrwać.

- Iiii? – Próbowałem dalej.

- Dziękuję, hyung. – W końcu to z siebie wydusił, dlatego otrzymał ten pakunek.

Usiedliśmy na najbliżej ławce, zaczynając prawdziwą rozmowę o Tae i Hobim. Jungkook wiedział niewiele, zdążył jedynie zauważyć, że nasz najlepszy przyjaciel patrzy smutno w stronę głównego tancerza, chodząc cały czas z głową w chmurach. Maknae nie potrafił odczytywać emocji innych ludzi, dlatego to ja musiałem go uświadomić co takowe zachowanie oznacza. Taehyung albo nie był pewien swoich uczuć, albo obawiał się rozmowy z Hoseokiem, która prędzej czy później musiała nadejść. Ewentualnie odwzajemniał jego uczucia, dlatego było mu tak ciężko. Dla nas, idoli, to dość spory kłopot.

W międzyczasie oglądałem pałaszującego Jungkooka, który wyglądał przy tym niezwykle słodko, jak króliczek. Pragnąłem go przytulić, dotknąć, albo pocałować, jednak byliśmy w miejscu publicznym.

- Wracajmy do dormu, Kookie – zaproponowałem po dziesięciu minutach rozmowy, biorąc od maknae niewielkiego kęsa bułki, którą właśnie konsumował.

Chłopak uśmiechnął się, widząc jak chętnie to uczyniłem. Niedawno na pewno odmówiłbym takiej przyjemności, tłumacząc się pustymi kaloriami, jednak od kiedy zmieniłem myślenie, pozwalałem sobie na wszystko, ale z umiarem. Zresztą, Jungkook sam powiedział, że jestem dla niego idealny, dlatego nie miałem się chyba o co martwić.

Maknae po chwili pokiwał głową, wstając i otrzepując się z okruchów. Pomogłem mu nieco, zabierając od niego siatkę z pozostałymi słodyczami, przeznaczonymi dla Tae.

Zaraz po tym ruszyliśmy w stronę dormu, zaczynając obmyślać plan połączenia Taehyunga i Hobiego. Oczywiście zdjąłem swój szalik, co by okryć trochę odsłoniętą szyję lekkomyślnego Jungkooka. Chłopak westchnął tylko, nie komentując mojego działania.

Na szczęście nikt nas nie śledził. Najwidoczniej choć raz ochroniarze Big Hit dali sobie radę z naszymi fankami. Cieszyłem się, bo dzięki temu mogłem objąć Kooka tuż po wyjściu z parku. Ludzie na pewno widzieli w nas zwykłych przyjaciół spędzających razem czas, dlatego w taki właśnie sposób kroczyliśmy przez ulice Seulu.

Mój żołądek zdążył przypomnieć o swoim istnieniu tuż po pierwszych stu metrach. Zapomniałem zjeść kurczaka, którego zamówiliśmy z Yoongim, a teraz na pewno było na to za późno. Zaproponowałem mojemu maknae wstąpienie do jakiejś knajpki. Oczywiście napisałem naszemu managerowi gdzie obecnie się znajdujemy, bo zaraz zacząłby do nas wydzwaniać – „godzina policyjna".

Wzięliśmy coś na wynos jak najszybciej ulatniając się z tego miejsca. Mieliśmy jeszcze tylko niecałą godzinkę dla siebie, którą chciałem wykorzystać na wyprzytulanie i wycałowanie mojego maknae.

Po dziesięciu minutach szybkiego marszu, znaleźliśmy się w końcu w przedpokoju w naszym dormie.

- Jimin, Jungkook, wiecie, że za pół godziny jedziemy poćwiczyć na zawody, prawda? – Powitał nas niezbyt zadowolony głos lidera. Chłopak stanął kilka metrów od nas, sprawdzając coś w swoim telefonie.

- Tak, wiemy, nie martw się, hyung – zapewniłem go, zdejmując buty wraz z kurtką i poprawiając czapkę na głowie. Namjoon tuż po tych słowach ulotnił się z przedpokoju, a ja przypomniałem sobie o pewnej istotnej rzeczy...

LAPTOP!

Nagle zlał mnie zimny pot, zastygłem w miejscu, nie wiedząc co robić.

- Co się stało, hyung? – zapytał zmartwiony Jungkook.

Nic, tylko ukradłem ci laptopa i zostawiłem go w kuchni, do której zaraz zamierzamy się udać.

- Nic, nic, Kookie. Idź do salonu, zaraz do ciebie dołączę. – Próbowałem obrać inną taktykę, która na szczęście podziałała.

Chłopak kiwnął tylko głową, odwieszając kurtkę i zaraz znikając w głębi korytarza.

Ulżyło mi, ale niestety na krótką chwilę, bo po wejściu do kuchni ponownie zamarłem.

- Gdzie on do cholery jest? – wyszeptałem przez zęby, czując jak zaczynam się gotować od środka.

Zacząłem przeszukiwać każdy kąt.

Może któryś z chłopaków go przełożył? Albo mu odniósł? Albo wziął do siebie?

- Tego szukasz? – Usłyszałem nagle za sobą.

Odwróciłem się i ujrzałem Yoongiego, trzymającego moją zgubę.

Chłopak miał na sobie okulary, a po jego porannym zmęczeniu nie było śladu. Mógłbym nawet rzec, że wygląda on seksownie, jednak nie dopuszczałem takiej myśli do swojego mózgu. Tylko jedna osoba mogła działać na mnie w taki sposób, tą osobą był Jungkook, czekający w tej chwili w salonie.

- Tak, dzięki, hyung. – Wyciągnąłem ręce po laptopa mojego chłopaka, jednak Yoongi nie miał zamiaru mi go jeszcze wręczać.

- Jedziesz dzisiaj, prawda? – Zadał kolejne, trochę bezsensowne pytanie.

Czy odpowiedź nie była oczywista?

- Mam inny wybór? – Zdziwiłem się, ponownie próbując odzyskać ważny dla mnie przedmiot.

Czy on specjalnie przedłużał tę rozmowę? Tylko po co? Nie chciał, abym został z maknae sam na sam?

- No niezbyt. Zostawiłem ci tego kurczaka w lodówce. Górna półka, prawa strona. – Zmienił nagle temat, wręczając mi w końcu srebrnego laptopa.

- Dzięki, hyung. – Odetchnąłem z ulgą, chwytając ów sprzęt. – Następnym razem ja zapłacę – dodałem. W końcu nasze zamówienie było w połowie dla Jungkooka, a znając Yoongiego nie był zbyt chętny, by stawiać obiad mojemu chłopakowi.

Miętowowłosy pokiwał tylko głową, opuszczając w końcu pomieszczenie. Ulżyło mi. Chyba nie zdawał sobie sprawy, że słyszałem cały jego popołudniowy monolog. Będę udawać, że nic się nie stało. Nie chcę, aby to nad nami ciążyło.

Zaraz po tym szybko skoczyłem do pokoju maknae, odkładając jego laptopa na miejsce. Namjoon hyung nie zadawał pytań, uśmiechnął się tylko do mnie, kontynuując pisanie czegoś w swoim notatniku.

Nie zapominałem o ciągłym uczuciu głodu, dlatego tuż po odłożeniu jego sprzętu, wróciłem do kuchni, w celu odgrzania kurczaka. A nie chcąc marnować czasu, razem z pełnym talerzem jedzenia, udałem się w końcu do salonu.

Jungkook leżał na kanapie, ze słuchawkami w uszach i zamkniętymi oczami.

ASDHIFDSFHSODIFJSDOIFJSDOIFHEIUFHWEIOF. CZY ON MUSIAŁ WYGLĄDAĆ TAK SŁODKO PODCZAS SNU?!

Odstawiłem talerz na pobliski stolik, podchodząc do chłopaka i klękając przy meblu, na którym obecnie leżał.

Nie mogąc się powstrzymać, pogładziłem jego policzek, przypatrując się jego lekko rozchylonym, różowym usteczkom.

- Kocham cię, Jeonggukie, tak bardzo cię kocham. Nie wyobrażam sobie świata bez ciebie. Zawsze byłeś ty, tylko ty i nikt więcej – powiedziałem to, może trochę zbyt głośno, bo do moich uszu doszło ciche szurnięcie dochodzące z korytarza, a zaraz po tym trzaśnięcie drzwiami.

Czyżby ktoś nas podsłuchiwał?

Yoongi?


***


Jungkook szybko spostrzegł moją małą ingerencję w jego najnowszy projekt. Na początku wpadł w szał, jednak widząc, że zachowałem cały jego koncept, po prostu mi podziękował, przepraszając za swoją reakcję. Nie miałem mu tego za złe, zapewne sam zareagowałbym podobnie. Jednak najbardziej poruszył go fakt, że posiadałem hasło do jego laptopa... i widziałem tapetę, którą sobie ustawił. Nie powinien się tego wstydzić, jesteśmy razem, a podobne zabiegi są normą.

Dziś, siedemnastego stycznia, mieliśmy wraz z Jungkookiem występ w KBS, w programie „National Idol Singing Contest". Chłopak znów założył mój sweter, tym razem w miejsce publiczne... Miałem tylko nadzieję, że nigdy wcześniej go nie nosiłem, bo inaczej wśród fanów znów wybuchnie burza. Naszyjniki już zauważyli, a ujawniania drugiego łączącego nas przedmiotu wolelibyśmy uniknąć. Hobeom hyung bacznie nas obserwował, dlatego nie mogliśmy sobie pozwolić na taką wpadkę.

Nagrania poszły sprawnie, skupiłem się tylko na muzyce, zapominając na chwilę o Jungkooku. Niestety przez resztę dnia trenowaliśmy na jutrzejsze zawody. Nie chcieliśmy zawieść naszych Armys, musieliśmy dać z siebie wszystko, dlatego każdą wolną chwilę poświęcaliśmy właśnie temu.

Yoongi reagował na maknae jak na żądlącego owada, unikając go na każdym kroku, czy też obrażając przy każdej możliwej okazji. Nieraz musiałem w to ingerować, nie mogłem mu pozwolić na obniżanie samooceny mojego chłopaka, szczególnie podczas treningów. Na szczęście Jungkook był zdeterminowany i nie słuchał nikogo poza własnymi, pozytywnymi myślami.

Podczas łucznictwa, maknae bacznie nas obserwował, nawet na sekundę nie spuszczając Yoongiego z oczu.

Czyżby ktoś był tutaj zazdrosny? Jutro też to pokaże podczas zawodów? Już nie mogę się doczekać.

Ćwiczenia zakończyliśmy grubo po północy. Zarówno Yoongi, Jungkook, Hobi, Tae, jak i ja, padaliśmy na twarz, marząc jedynie o ciepłym łóżku. Jutro był ważny dzień, musieliśmy dać z siebie wszystko, dlatego tuż po powrocie do dormu położyliśmy się spać. Mając świadomość pobudki, która nas jutro czeka, chcąc uniknąć zbędnych pytań Hobeoma, spaliśmy tym razem z Jeonem osobno. Brakowało mi jego ciepła i ciała wtulającego się w mój bok, przez co pół godziny kręciłem się, zanim zdołałem w końcu usnąć.

O szóstej czekała nas niemiła pobudka. Ledwo zwlokłem się z łóżka. Nie miałem nawet ochoty na śniadanie, lecz wmusiłem coś w siebie, wiedzą, że inaczej nie dam dzisiaj rady. Maknae natomiast, tryskał od samego rana energią, wygłupiając się z Taehyungiem i grając w jakieś głupie gry słowne. Czasami załamywali mnie swoim poziomem intelektualnym, jednak przez te wszystkie lata zdążyłem przywyknąć.

O godzinie ósmej trzydzieści stawiliśmy się pod halą, witając z fanami i szybko udając się do środka. Byliśmy w drużynie z GOT7, czyli zapowiadało się ciekawie, szczególnie, że był tam Yugyeom, którego nie darzyłem zbytnio sympatią... chyba z wiadomych powodów.

Jak się okazało, tuż przez zawodami otrzymaliśmy jedzenie, właśnie od naszych Armys. Gdybym wiedział, to nie jadłbym niczego w dormie. Nie potrafiłem odmówić, a przejedzenie nie wróżyło dobrych wyników.

Porobiliśmy kilka zdjęć na Twittera, witając się, chwaląc ładny transparent naszych fanek, dziękując za posiłek oraz, co najważniejsze, jedząc.

Tuż po tym jak napełniliśmy nasze brzuchy, udaliśmy się do sekcji wyznaczonej dla Armys, aby oficjalnie się przywitać i chwilę z nimi porozmawiać. Jin i Tae trochę się powygłupiali, zabawiając je nieco, a zaraz po tym wróciliśmy na boisko, by rozpocząć zawody i dołączyć do reszty naszej drużyny.

Yoongi chyba specjalnie założył dziś okulary i dumnie w nich paradował już od samego rana. Znał moje słabości i dobrze je wykorzystywał. Tylko dlaczego akurat teraz? Kiedy z Jungkookiem wszystko się układało.

Maknae nie był chętny do rozmowy, skupiając się wyłącznie na wygranej, dlatego to z Sugą wszędzie chodziłem, ćwicząc ułożenie rąk oraz celowanie podczas strzelania.

Pierwszą konkurencją był bieg na sześćdziesiąt metrów, w którym Hobi hyung zajął trzecie miejsce, natomiast Jungkook drugie, dzięki czemu mój maknae zakwalifikował się do drugiej tury biegów. Niestety tym razem zajął tylko piąte miejsce. A chcąc go pocieszyć, jako pierwszy podbiegłem do chłopaka, przytulając go mocno do siebie.

- Dałeś z siebie wszystko, króliczku – wyszeptałem mu, głaszcząc go po plecach. Nie obchodzili mnie teraz fani, reporterzy, kamery, czy też nasz zespół, chciałem go pocieszyć, a tylko w taki sposób mogłem osiągnąć swój cel.

- Mogłem pobiec lepiej. – Jungkook jak zwykle był dla siebie surowy. Już miałem go za to zganić, jednak podbiegła do nas reszta chłopaków, przez co byłem zmuszony wypuścić go ze swoich objęć i stanąć grzecznie obok.

- Dobrze było, młody. Pamiętaj, to tylko zabawa. – Jako pierwszy zabrał głos Hoseok, obejmujący ramieniem uśmiechniętego Tae.

Czyżby wszystko szło w dobrym kierunku? Porozmawiali jednak? Są razem?

- Dokładnie, Jungkook. Przed nami jeszcze trzy konkurencje, dajmy z siebie wszystko i dobrze się przy tym bawmy – dodał jeszcze lider, zanim ruszyliśmy z powrotem do swojej sekcji.

Teraz musieliśmy długo poczekać zanim rozpocznie się łucznictwo. Postanowiliśmy potrenować trochę z Yoongim, który chętnie odciągnął mnie od rozmowy z maknae.

Przypomnieliśmy sobie podstawy, ograniczając konwersację do minimum. Teraz byłem w stu procentach pewien, że to właśnie Miętowy Rożek podsłuchał moje przedwczorajsze wyznanie. Od dziesięciu minut był oschły i nieskory do żartów. Możliwe, że to przez moje publiczne okazywanie uczyć Jungkookowi, jednak co ja tam wiem. Równie dobrze mógł się denerwować naszą konkurencją.

Przez następne dwadzieścia minut chodziłem bez celu po boisku, machając do naszych fanek, podrywając przystojnych idoli i ujeżdżając przebranego za konia Eunkwanga. Tae szybko przyłączył się do mojej zabawy, kiedy Jungkook obserwował nas tylko uważnie.

Oho, będę miał zapewne pogadankę tuż po zawodach.

Jednak teraz mało się tym przejmowałem, próbując jakoś zabić nudę.

Po pięciu minutach poproszono mnie o wywiad, w którym zapytano o dzisiejsze przygotowanie. Postanowiłem trochę pośmieszkować i podrażnić nasze Armys, robiąc dzióbek i wskazując na swoje wargi.

- Jedyne co przygotowałem, to seksowne usta. – Rzuciłem żarcikiem, dodając w głowie „...oczywiście dla mojego maknae", po czym zaśmiałem się, paląc nieco ze wstydu.

Na pewno reszta zespołu zareagowała na to podobnie, jednak nie miałem czasu się o tym przekonać, ponieważ przyszła w końcu kolej na krótką próbę przed następną konkurencją.

Na pierwszy ogień poszedł Yoongi, narzekający na lekki ból ręki. Oczywiście maknae zaraz znalazł się u mojego boku, dodając mi otuchy i czekając na moją kolej. Suga ustrzelił szóstkę, dwójkę i ósemkę.

Nieźle. Nie wiem czy dam radę pobić jego wynik.

Wziąłem łuk do ręki, uśmiechając się do Jungkooka, który ze skupieniem obserwował moje poczynania. Ustawiłem się, pamiętając o odpowiednim nachyleniu prawego łokcia. Wypuściłem powietrze ustami, puszczając tym samym pierwszą strzałę.

OSIEM! Dobrze.

Jungkook ucieszył się, odbiegając na chwilę ode mnie, zapewne z emocji. Zaśmiałem się, ponownie ustawiając i strzelając.

Pięć. Trochę gorzej.

- Spokojnie, Jimin, skup się. – Usłyszałem za sobą, czując czyjąś rękę na ramieniu. Zapewne Yoongiego.

Zanim strzeliłem po raz trzeci, zdążyłem zauważyć wzrok maknae utkwiony w owej dłoni.

Czyżby coś zauważył? Albo co gorsza, usłyszał...?

Siedem. Lepiej.

Nie było źle, jednak postanowiliśmy zostać jeszcze chwilę z Yoongim i potrenować przed naszą konkurencją. Jungkook życzył mi jeszcze powodzenia, uciekając, zapewne do któregoś maknae.

Moje myśli krążyły teraz wokół interakcji w jakie wchodził mój chłopak po oddaleniu się od mojej osoby. Coś mi wspominał o Minhyuku z BTOB, którego niedawno sobie upatrzył. Jednak tak długo jak nie jest to Yugyeom, niech robi co chce.

Łucznictwo nie poszło mi najgorszej. Niestety Yoongi ustrzelił kolejno szóstkę i dwójkę, pudłując ostatnim strzałem, za to ja uzbierałem w sumie piętnaście punktów. Szału nie było, na szczęście Jackson i Mark uratowali naszą sytuację, zbierając w sumie trzydzieści jeden punktów.

Tuż po tym mieliśmy kolejną przerwę, którą wykorzystaliśmy na jedzenie. Jin przyniósł nam jakieś przekąski, dlatego usiedliśmy na boisku, ciesząc się posiłkiem.

- Jak wygram, to pokażę dzisiaj swojego ABS-a – wypalił nagle maknae, na co zdębiałem.

- Przepraszam, że co pokażesz? Czy ja się przesłyszałem? – zapytałem grzecznie, odwracając się do niego i mordując go wzrokiem.

Reszta zespołu przysłuchiwała się tylko naszej rozmowie, na razie w nią nie ingerując.

- Nie przesłyszałeś się, hyung – powiedział jeszcze, wstając i odchodząc od naszej grupki.

Już chciałem pójść w jego ślady i wybić mu to z głowy, kiedy poczułem czyjąś rękę za swoim ramieniu.

- Spokojnie, Jimin, pamiętaj, że są tu kamery... i fani. – najstarszy z Bangtanów starał się załagodzić jakoś sytuację, jednak mu na to nie pozwoliłem, mordując go wzrokiem, strzepując jego rękę i ruszając w końcu za Jungkookiem.

Szybko go dogoniłem, łapiąc za łokieć i ciągnąc w stronę wyjścia.

- Puść mnie, hyung. – Chłopak próbował się uwolnić, jednak mój uścisk był zbyt mocny. Dopiero po wejściu do jakiegoś pomieszczenia raczyłem go puścić.

Maknae gromił mnie wzrokiem, pocierając owe miejsce. Był widocznie zły, co działo na mnie w nietypowy sposób... dlatego zamiast dać mu reprymendę, przyparłem go do ściany, wpijając się w jego usta. Zaskoczony chłopak objął mnie niepewnie rękoma, oddając chętnie pocałunek. Cały stres powoli z nas schodził. Z każdym dotykiem, pieszczotą i westchnięciem, pragnęliśmy coraz więcej. Zdążyłem wsunąć obydwie dłonie pod jego koszulkę, obejmując go w pasie i przysuwając maksymalnie do siebie. Mogłem poczuć jak bardzo mnie w tej chwili pragnie.

- Jimin hyung... ah... wiesz, że teraz... teraz jest moja kolej... ahhh... żeby poświecić ABSem. – Zdołał wyszeptać, przerywając co jakiś czas, kiedy moje usta zajmowały się jego szyją.

Nie wytrzymałem, łapiąc go za ramiona i rozkazując klęknąć. Jungkook chętnie to uczynił, zsuwając moje dresy wraz z bokserkami. Wiedział, że sobie nagrabił i musi mnie jakoś udobruchać. Coś czułem, że była to dla niego nawet większa przyjemność, niż dla mnie.

Złapałem go za włosy, szarpiąc je nieco, ponieważ wiedziałem jak bardzo to lubi. Sytuacja sprzed chwili nagle wyparowała z mojej głowy. Skupiłem się tylko na jego ustach i nieziemskich umiejętnościach. Nie liczył się teraz żaden Yugyeom, Minhyuk, albo nawet chęć Jungkooka, by pochwalić się swoim umięśnionym brzuchem. Liczyła się rozkosz, która niestety tuż po niecałych dwóch minutach zakończyła się moim cichym przekleństwem, zmieszanym z imieniem chłopaka.

Jungkook jak zwykle po takiej akcji był z siebie zadowolony, pozbywając się z ust pozostałości po naszej małej przyjemności.

- Nie myśl, że w ten sposób wyraziłem swoją aprobatę – ostrzegłem, zakładając z powrotem bokserki wraz z dresowymi spodniami.

Chłopak fuknął tylko, wstając i ruszając w stronę drzwi. Szybko zagrodziłem mu drogę ręką, nie pozwalając na ich otwarcie.

- Nie rób tego, Jeongguk, ostrzegam. – Dalej usiłowałem wybić mu to z głowy.

- Nie mam zamiaru cię słuchać, hyung – odpysknął, zabierając moją rękę i uciekając w końcu z pomieszczenia.

Przekląłem siarczyście, uderzając ręką w drzwi, którymi przed chwilą wyszedł maknae.

Ten chłopak mnie kiedyś wykończy. Nie może się skupić po prostu na tych swoich wygranych? Musi mi to robić?

Zanim poszedłem w jego ślady, uspokoiłem się nieco, przywołując na twarzy uśmiech i powracając na boisko.

Jungkook rozmawiał właśnie z Tae, a ja postanowiłem usiąść i trochę ochłonąć.

Wiem, że te zawody są dla niego ważne, może powinienem mu odpuścić i wpierać go nawet w tak głupich decyzjach?

Seokjin uśmiechnął się do mnie pokrzepiająco, wiedząc, że mój uśmiech to tylko przykrywka. Przez te wszystkie lata zdążyliśmy poznać się od każdej strony, szczególnie tej ze sztucznymi uśmiechami i wymuszonymi zachowaniami.

Nie chciałem kolejnej kłótni, dlatego po pięciu minutach bezczynnego siedzenia, podniosłem się w końcu i ruszyłem w stronę maknae.

- Chcesz poćwiczyć, Jeonggukie? – Od razu wyszedłem z propozycją, zerkając na godzinę w telefonie.

Ma jeszcze około dwudziestu minut.

- Skąd ta zmiana w zachowaniu, hyung? – Zdziwił się, jednak od razu do mnie podszedł, zniżając się nieco i łapiąc mnie za materiał spodni. Uczyniłem to samo, wytykając mu złą pozycję i poprawiając jego rękę.

- Nie będę się gniewał o takie głupoty. Nie potrzebna nam kolejna kłótnia – stwierdziłem, poddając się jego ćwiczeniom na odpowiednie chwytanie przeciwnika.

- Rozmawiałem z Taehyungiem. – Jungkook szybko zmienił temat, wykorzystując nasze zbliżenie i możliwość rozmowy „na osobności".

- I co? – Zainteresowałem się.

- Wygląda na to, że ich związek idzie w dobrym kierunku – odpowiedział gładko, na co aż odsunąłem się od niego, trochę niedowierzając.

- Związek? – Zdziwiłem się, patrząc mu w oczy i próbując odczytać jego emocje.

- No tak. Co w tym dziwnego, Jiminnie hyung? – zapytał, będąc zupełnie spokojnym i opanowanym, kiedy mnie rozsadzało od środka.

Kiedy to się stało? Dlaczego nie zauważyłem, że już przeszli do ZWIĄZKU?! Co prawda Hobi obejmował Tae godzinę temu, lecz równie dobrze mógł to robić po przyjacielsku.

- Nic, nic... ale tak szybko? Tak od razu? – Nie potrafiłem wyjść z podziwu, ruszając w stronę reszty zespołu. Jungkook poszedł w moje ślady, idąc ze mną ramię w ramię.

- Powinieneś się cieszyć, że w końcu da nam trochę spokoju i dostanie od Hobi hyunga odpowiednią dawkę miłości – zauważył maknae, stając już obok chłopaków, przez co musieliśmy zmienić temat naszej rozmowy.

- Wiem, cieszę się, Jeonggukie. Stresujesz się? – Tym razem starałem się zbadać jego obecny stan, zarówno psychiczny, jak i fizyczny.

Mój króliczek uśmiechnął się tylko smutno, spuszczając nieco głowę. Od razu do niego podszedłem, obejmując go ramieniem.

- Hej, nie stresuj się, wszystko będzie dobrze. Zobacz ile Armys przyszło nas dzisiaj wspierać. – Mówiąc to, wskazałem na sekcję naszych fanów. – Masz też mnie, dasz sobie radę, zobaczysz. – Pogłaskałem go po barku, przejeżdżając ręką po całych jego plecach i kończąc na delikatnym złapaniu jego dłoni.

Jungkook posłał mi nieśmiały uśmiech, kiedy oddalałem się od niego na bezpieczną odległość. Wiedziałem, że fani bacznie nas obserwują, nagrywają i robią zdjęcia, nawet jeśli było to zakazane. To nieodzowny element takowych spotkań.

By nie wzbudzać podejrzeń, postanowiłem powędrować do jakiegoś idola i trochę z nim porozmawiać. Wybrałem Jacksona, który uśmiechał się do mnie już z drugiego końca boiska. Stał ze znudzonym Markiem, grzebiącym w telefonie.

Podchodząc, przywitałem się, proponując mu małą rundkę wokół boiska. Chłopak chętnie na to przystał, obejmując mnie ramieniem i ruszając w stronę patrzącego na nas Yoongiego.

Zaczęliśmy rozmawiać o skończonej już konkurencji, o naszych przygotowaniach i treningach, a kiedy dołączył do nas mój Miętowy Rożek w swoich seksownych okularach, temat zszedł na muzykę, a dokładniej rap, o którym niestety wiedziałem niewiele. Jednak tym razem większą uwagę skupiałem na moim hyungu, niż na rozmowie. Miałem do niego słabość, to musiałem przyznać. Gdyby sam nie zwracał na mnie swojej uwagi, zacząłby za nim chodzić i go o nią prosić. Lubiłem spędzać z nim czas, chociaż czasami potrafił być męczący. Miał wiele talentów, których mu zazdrościłem i za które go podziwiałem, jednak wady u niego przeważały. Zapewne to było głównym powodem zakończenia naszego romansu. Jednak smaczek pozostał i raczej nie zniknie do końca życia. Teraz musiałem się tylko upewnić, że mój maknae o niczym się nie dowie, inaczej przestałby z Sugą rozmawiać, a to zaszkodziłoby całemu zespołowi.

Przyszła kolej na wrestling, dlatego wszyscy udaliśmy się pod matę, aby wspierać Jina, Tae i Jungkooka. W głębi duszy prosiłem siły wyższe, żeby mój króliczek przegrał. Nie chciałem tego, naprawdę.

On nadal jest dzieckiem i ma nim pozostać do końca życia.

Pierwszy był Jin przeciwko Minhyukowi z BTOB. Nasz głodomorek niestety przegrał, jednak ani na chwilę nie przestał się uśmiechać.

Następny był Tae z moim przyjacielem Eunkwangiem, o którego Jungkook był niedawno tak strasznie zazdrosny. Teraz na pewno żałuje, że to nie z nim ma ów pojedynek.

Rozgrywka nie trwała długo, bo już po sekundzie Taehyung położył Eunkwanga na matę. Typowe. Oczywiście nie mogłem powstrzymać śmiechu, widząc pokonanego Seo.

Zaraz po tym, przyszła kolej Jungkooka. Miał się zmierzyć z Changsubem. Trzymałem kciuki, licząc, że mój chłopak przegra i to z kretesem. NIESTETY, po nieco zaciętej walce, wygrał.

Od razu zauważył moją niezadowoloną minę, jednak nijak jej nie skomentował, uśmiechając się i machając do fanów. Zrobił jeszcze kilka ukłonów, po czym podniósł bluzę wraz z koszulką do góry, udając, że tylko sprawdza stan swojego umięśnienia. Robiłem dobrą minę do złej gry, patrząc na ekrany, pokazujące właśnie jego brzuch.

Tylko ja miałem go oglądać, to był widok przeznaczony wyłącznie dla mnie... a nie dla całej rzeszy.

Uśmiech nie schodził mi z twarzy, kiedy ruszyłem w stronę wyjścia, mijając wszystkich idoli i schodząc z boiska. W korytarzu prowadzącym do poczekalni, pozwoliłem sobie na pokazanie moich słabości, załamując się nieco i chowając twarz w dłoniach.

Po chwili poczułem jak czyjeś ręce oplatając się na wysokości mojego torsu. Znałem te perfumy... i ten zapach.

- Tae – wyszeptałem zrezygnowany, próbując zabierać jego ramiona ze swojego ciała.

- Jiminnie, przecież to nic takiego. Prędzej czy później on by to zrobił, wiesz dobrze o tym – zauważył, nie pozwalając na odsunięcie go choćby o milimetr. – A nawet jeśli by nie zrobił... to by zrobił, bo CEO by mu kazał – dodał, nie pomagając mi tym wcale.

- Taehyung, ale z ciebie pomocny chłopak, zawsze wiesz co powiedzieć drugiej osobie, naprawdę. – Ironizowałem, uwalniając się w końcu z jego uścisku.

- Staram się. – Wokalista odebrał to jako komplement.

Mam się załamać teraz czy może dać mu krótką chwilę i uczynić to dopiero za sekundę?

Westchnąłem, kręcąc głową.

- Widziałem, że ułożyło wam się z Hobi hyungiem? – Zmieniłem temat, aby choć przez chwilę nie myśleć o dziwnej akcji jaką odstawił Kook.

- Ah, taaaaak, jest super. – Ucieszył się szatyn, prezentując mi tym samym swój prostokątny uśmiech. – Jesteśmy razem, ale nie mów nikomu, to tajemnica – dodał, ściszając nieco głos. Przytaknąłem tylko, czekając na jakieś pikantne szczególiki. – Nie patrz tak na mnie... jeszcze się nawet nie całowaliśmy – wyznał, rumieniąc się przy tym i odwracając głowę na bok.

Nie mogłem powstrzymać cichego chichotu widząc jego reakcję.

- Mam cię pouczyć? – wyszedłem z propozycją, oczywiście w żartach.

- A mógłbyś? – zapytał, patrząc na mnie z nadzieją.

NAPRAWDĘ? Czy on oszalał?

Jednak postanowiłem troszeczkę się z nim podroczyć, używając moich umiejętności fanserwisowskich.

- Pewnie, Tae. – Zniżyłem głos, przysuwając się do niego i stykając z nim nosami. Chłopak zaniemówił, rozchylając lekko usta i wpatrując się w moje uwodzące go spojrzenie. Złapałem go w pasie, przyciągając do siebie i łapiąc go za rękę. Już chciałem złożyć pocałunek na jego policzku, kiedy... ten idiota mi zemdlał.

- No nie, no nieee. Taehyung! To były tylko żarty, obudź się – zacząłem, kładąc go od razu na podłodze i próbując jakoś ocucić.

Pamiętam tylko, że trzeba nogi do góry podnieść czy coś? Nie uważałem na lekcjach tego typu.

- Niee, zostaw mnie... nie kocham cię... wolę mojego hyunga... zostaw... - mamrotał nieprzytomny wokalista.

On zemdlał czy poszedł spać? A może udawał?

Puściłem jego nogi, klękając przy jego twarzy i postanawiając wymierzyć mu policzek.

- Taehyung! Ogarnij się! – krzyknąłem, uderzając go lekko. Chłopak od razu zareagował rozbudzając się i rozglądając wokół siebie.

Ulżyło mi. Nie mieliśmy czasu na takie akcje.

- Minini! Coś ty właśnie zrobił? Czy ty chciałeś... chciałeś... mnie... poca... - Chłopak próbował przybrać ostry ton, jednak jego nieśmiałość troszeczkę mu w tym przeszkadzała.

Zaśmiałem się tylko, podając mu rękę i podnosząc tę niezdarę.

- Nigdy bym tego nie zrobił, spokojnie – wyznałem, ruszając w stronę wyjścia na boisko. Szatyn poszedł w moje ślady, wlokąc się za mną i mamrocząc coś do siebie. Zapewne obrażając moje lekkomyślne pomysły.

Mało się tym przejmowałem, wolałem znaleźć teraz Kooka i może troszeczkę mu wygarnąć.

Na szczęście moje oczy szybko go wyłapały. Siedział z Seokjinem i Kenem z Vixx, dlatego postanowiłem od razu do nich dołączyć.

Po kilkudziesięciu sekundach przyczłapałem do ich sekcji, siadając obok mojego chłopaka.

- Fajnie było? Głośno krzyczały, co? – zacząłem, nieco urażonym tonem głosu. – Czemu mi to robisz, Kookie? – Oparłem się plecami o jego ramię, spuszczając głowę i wlepiając wzrok w ziemię.

Reakcja szatyna była natychmiastowa. Odepchnął mnie, przez co upadłem tuż za nim. Nie chciałem robić scen, nie przy fanach, dlatego po prostu przeturlałem się, udając, że ów zabieg był celowy.

Wiedziałem, że zareaguje w taki sposób, starając się jeszcze bardziej mnie zranić.

- Robimy kuleczki? – Usłyszałem nagle, tuż obok ucha. Odwróciłem się momentalnie, uśmiechając do Taehyunga.

Chłopak leżał obok mnie, robiąc przy tym dziwną pozę. Widocznie chciał mnie jakoś rozbawić, pocieszyć, sprawić, żebym zapomniał o humorkach Jungkooka.

Zaśmiałem się, naśladując go i turlając w jego stronę.

- Nie, naleśniki – odparłem, utrzymując koncept Tae. – Gdzie masz Hobi hyunga? – dodałem, zatrzymując się w końcu, tuż obok ciała chłopaka. Miałem nadzieję, że wiążąc się z tancerzem, da nam więcej swobody i spokoju.

- Poszedł poćwiczyć, mnie już się nie chce. Wolę trochę odpocząć, szczególnie, że oglądałem wczoraj takie jedno fajne anime – wyznał, wpatrując się przed siebie i machając co jakiś czas naszym fanom.

- Do której? Znów do trzeciej w nocy? Mam powiedzieć twojemu chłopakowi? – ostrzegłem, wiedząc jakim maniakiem kreskówek potrafił być Tae.

Szatyn przeraził się nieco, podnosząc do siadu.

- Ani mi się waż, Jiminnie. Zabierze mi wtedy telefon i wszystkie komiksy. – Zmartwił się, robiąc przy tym smutną minę.

Zachichotałem.

- Nawet Jungkooka tak krótko nie trzymam – stwierdziłem, drapiąc się po głowie.

A może powinienem zacząć bardziej kontrolować jego życie?

- Idę z nim pogadać. – Poklepałem wokalistę po ramieniu na odchodne, po czym wstałem, ruszając z powrotem do tego denerwującego mnie dzieciaka, który oglądał właśnie próby przed półfinałami.

Kucnąłem za nim, opierając się nieco o jego plecy. Nie odzywałem się, licząc, że tym razem to on rozpocznie rozmowę.

- Widziałeś CAP-a? Dobry jest, nie wiem czy sobie z nim poradzę – zaczął Jungkook, poruszając nieodpowiedni temat.

Dobrze, dam ci czas, nie spieszy nam się nigdzie.

- Spokojnie, poradzisz sobie z nim bez problemu. Ma siłę, ale brak mu techniki. – Próbowałem dodać mu otuchy. Niestety nie widziałem jego twarzy, lecz mogłem przysiąc, że się uśmiechnął. Na takim efekcie mi zależało.

Na tym niestety zakończyła się nasza rozmowa, bo chłopak był bardziej skupiony na próbach, które właśnie oglądał. Zresztą, szybko ode mnie uciekł, przysuwając się do Kena i to z nim rozpoczynając konwersację.

- Jungkookie – zawołałem, strzelając sobie z kostek. Chłopak odwrócił się, ale tylko na sekundę. – Jeongguk. – Spróbowałem ponownie, nieco głośniej. Maknae przybił piątkę z Jaehwanem, po czym raczył się w końcu spojrzeć w moją stronę.

Zacząłem mu tłumaczyć techniki, których powinien użyć podczas swojej konkurencji. Chciałem, żeby wypadł jak najlepiej. Wiedziałem, że ta wygrana była dla niego teraz wszystkim. Jednak chłopak wpuszczał wszystko jednym uchem, a wypuszczał drugim. Już Changsub siedzący nieopodal, bardziej przysłuchiwał się mojemu monologowi, niż osoba, dla której był on przeznaczony.

Nie miałem mu tego za złe, zapewne był zestresowany... przynajmniej tak starałem to sobie tłumaczyć.

Po pięciu minutach rozmowy z Chnagsubem, Kenem i Jungkookiem, przyszła kolej na półfinały. Życzyłem mojemu chłopakowi powodzenia, po raz ostatni ćwicząc z nim ustawienie. Dopiero teraz zauważyłem jak bardzo był przerażony, ale i zdeterminowany. Wiedziałem, że da sobie radę.

Pierwszy był Tae przeciwko L.Joe'owi. Oczywiście nasz kochany wokalista położył przeciwnika na matę już po pierwszej sekundzie.

Kook, tak jak przypuszczałem, również pokonał CAP-a, choć ich starcie było zacięte.

Niezwykle szybko przeszliśmy do finałów, tym razem nie było długiej przerwy.

Jungkook zmierzył się z Hyukiem z Vixx – wygrana dla nas.

Taehyung za to z niezwyciężonym Leo – przegrana.

Ostatni był Jin ze swoim dobrym przyjacielem Kenem – kolejna przegrana.

Na szczęście Jungkook wygrał wszystkie swoje mecze, przez co byłem z niego dumny. Wyprzytulałem go tuż po nich, ciesząc się z jego szczęścia.

Te błyszczące oczka i szeroki uśmiech mógłbym oglądać na co dzień.

Trafił do nas srebrny medal, za który podziękowaliśmy zarówno fanom, rodzicom, jak i managerom i wszystkim tu zebranym.

Czekała nas jeszcze ostatnia konkurencja, czyli bieg na czterysta metrów. W zeszłym roku wygraliśmy tylko dzięki Jeonowi i jego szybkim nóżkom. Jednak tym razem, po kręceniu teledysku do „Run" i bieganiu miliarda kilometrów dziennie, byliśmy na to gotowi.

Tuż przed ostatnią konkurencją, zacząłem się troszkę rozgrzewać, biegając w miejscu, podskakując i robiąc małe rundki po boisku. Dostałem już pałeczkę, ponieważ startowałem jako pierwszy.

Minutę przed rozpoczęciem podbiegł do mnie Yoongi. Na początku mnie zaskoczył, kładąc ręce po obydwu stronach mojej głowy i wpatrując się w moje oczy. Był zdecydowanie za blisko.

- Jiminnie, dasz sobie radę, wierzę w ciebie – zaczął, głaszcząc mnie nieco kciukami. Usiłowałem jak najszybciej pozbyć się jego rąk, jednak mi na to nie pozwalał. – Pobiegnij najlepiej jak potrafisz – dodał jeszcze, uśmiechając się lekko.

Wygląda zdecydowanie zbyt seksownie w tych czarnych okularkach i miętowych włosach. Muszę uciekać!

Jednak odchodząc od niego nie mogłem powstrzymać uśmiechu, który wkradł się nieproszony na moje usta. Mimowolnie przejechałem ręką po włosach, przygryzając nieco wargę. Źle na mnie działał, nie powinien mnie dotykać... nie przed tak ważną konkurencją... nie przed fanami, nie przed Jungkookiem!

Muszę jak najszybciej pozbierać się do kupy!

Zerknąłem jeszcze w jego stronę, nadal szczerząc się jak głupi. Yoongi odwzajemnił mój uśmiech, poprawiając swoje okulary.

Cholernik.

Niestety zauważył to również mój maknae, wpatrując się to we mnie, to w Sugę i chyba nie dowierzając. Miałem ochotę do niego podbiec i przeprosić, lecz zaraz przypomniałem sobie jego interakcje z Yugyeomem, Markiem Tuanem, czy też Minhyukiem.

Nie ma takiej opcji, Jeon.

Olałem to, ruszając w stronę reszty zespołu. Tae wyglądał przekomicznie, w kucyku, który dziesięć minut temu mu zrobiliśmy.

Rozpoczęliśmy rozmowę, dodając sobie otuchy i żartując, aby pozbyć się stresu i wszelkiego napięcia. Jednak tuż po niecałych dwóch minutach zostaliśmy zawołani na start.

Ustawiłem się, czekając na sygnał. Nie mogłem zawieść fanów oraz Bangtanów, dlatego pobiegłem najlepiej jak mogłem, przekazując pałeczkę Tae. Na szczęście byliśmy na prowadzeniu, dlatego tym razem Jeon nie musiał nas ratować, po prostu dobiegł do mety, przeskakując wstążkę i nie zatrzymując się nawet na sekundę. Zaraz do niego dobiegliśmy, ciesząc się i przybijając sobie piątki. Zachowaliśmy tytuł, a złoto było nasze.

- Jiminnie, dobra robota. – Yoongi poklepał mnie po plecach, uśmiechając się. Odwzajemniłem gest, patrząc mu w oczy.

Nadal coś do niego czuję... i musiałem to sobie uświadomić akurat po zdobyciu Jungkooka? Nie mam zamiaru go teraz zostawiać. Pamiętam jak wyglądał nasz romans z Yoongim. Pragnąłem trzymać w ramionach inną osobę, całować inne wargi i komplementować innego, nieśmiałego i słodkiego chłopaczka.

Odszedłem od Sugi, tak szybko, jak zauważyłem smutny wzrok Jungkooka.

Nie pozwolę mu cierpieć, nie w taki sposób.

Zaraz się przy nim znalazłem, przytulając do jego boku i patrząc w jego oczy.

- Nie gniewaj się, wiesz, że cię kocham – wyszeptałem tak, żeby tylko on to usłyszał. Maknae próbował mnie odepchnąć, jednak nie pozwoliłem mu na to.

- Idź do Yoongi hyunga, najwyraźniej do niego też coś czujesz – odpowiedział, widocznie obrażony.

- Hej, hej, hej, nic do niego nie czuję. Kocham tylko ciebie i zawsze będę, Jeonggukie. – Chyba sam musiałem się do tego przekonywać, jednak słowa te wypłynęły z moich ust automatycznie. Pogłaskałem go jeszcze po głowie, puszczając w końcu.

Chłopak uśmiechnął się lekko, obejmując mnie ramieniem. Cały stres z nas uciekł, teraz liczyliśmy się tylko my.

Schodząc z boiska, zahaczyliśmy o uśmiechniętego Tae i Hobiego. Dołączyli do nas, rozpoczynając rozmowę.

Jutro czekał nas wylot do Wietnamu, musieliśmy być wypoczęci, dlatego szybko się przebraliśmy i wróciliśmy do dormu. Tym razem ponownie zasnąłem trzymając w ramionach mojego słodkiego króliczka. Po raz kolejny daliśmy z siebie wszystko, dlatego sen przyszedł do nas niezwykle szybko.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top