Część 26 - Odrzucenie
When you're with him, do you call his name
Like you do when you're with me? Does it feel the same?
Would you leave if I was ready to settle down?
Or would you play it safe and stay?
***
Zacząłem tęsknić za podstawowymi, rutynowymi czynnościami, dzielonymi z drugą osobą. Co prawda sypiałem z Tae, jednak nie przynosiło to żadnych korzyści, a jedynie kłótnie. Cierpliwość Hobi hyunga, powoli się kończyła. I chociaż wiedział, że jesteśmy grzeczni i niczego po tych nocach nie robimy, to sam fakt bardzo go denerwował. Jego chłopak powinien spać tylko z nim, ja zresztą byłem tego samego zdania. Tae niepotrzebnie poświęcał mi duże ilości swojego wolnego czasu. I zamiast spędzić go z Jungiem na jakiejś randce, obejrzeniu filmu, czy też spacerze, siedział ze mną, próbując mi poprawić humor. Namjoon hyung i Jimin hyung również starali się z tym walczyć, wyciągając mnie na przeróżne wypady, tylko żaden z nich nie wiedział, że wcale nie posłuchałem Seokjin hyunga, a mój zakazany związek z Yu, rozwijał się całkiem dobrze. I chociaż nie powtórzyliśmy jeszcze tamtego zbliżenia z imprezy, ponieważ nasze spotkania ograniczały się do niewielkich pocałunków w miejscach publicznych, to i tak czułem się naprawdę wyjątkowo, a nocne wymykanie z dormu, stało się codziennością. Yu poświęcał dla mnie cenne godziny snu, a treningi i nagrania do comebacku, równały się z wypijaniem dużej ilości kawy, którą starałem się mu zamawiać, oczywiście anonimowo i poprzez kontakty.
Skutecznie odciągał mnie od tematu Jimina, który i tak robił wszystko, aby również być znaczną częścią mojego życia. Było mi ciężko, szczególnie kiedy powracały wspomnienia, a w swojej szafie znajdowałem szary sweter, który kiedyś mu zabrałem. Podobną sytuację miałem z kolczykami, które dostałem na naszą pierwszą randkę, czy też golfem otrzymanym w Japonii „na zgodę". Czasami chciałem to wszystko wyrzucić, a najlepiej samemu spalić, kiedy widziałem szczęśliwego Jimina ze swoim Yoongim. Hyungowie kryli się z tym związkiem, jednak zdarzało się, że nakryłem ich na przytulaniu, czy jakimś trzymaniu za rękę. To wszystko tak cholernie bolało. Nie wyzbyłem się całego uczucia do brązowowłosego, dlatego cierpiałem. Było to szczególnie widoczne po koncercie, na który mnie zabrał. Nie potrafiłem się wtedy powstrzymać przed wyznaniem prawdy. Spodziewałem się, że przyjmie to w ten sposób, w końcu kocha Yoongiego, kiedy ja głupio się łudzę, że jeszcze do siebie wrócimy? Nie byłem tego pewien.
Sprawa z Yeri, na szczęście sama się rozwiązała. Dziewczyna uznała, że jej manager nie pozwoli na jakikolwiek związek, szczególnie z idolem z innej wytwórni. Niezbyt się tym przejmowałem, mając wobec niej trochę inne plany. Cieszyłem się, że nie musiałem wyznawać jej prawdy, czy chociażby zrywać. Rozstaliśmy się w dobrych stosunkach, co mogę wykorzystywać w przyszłości. Oczywiście nie martwiłem się tą sytuacją, skupiając wyłącznie na Yu. I zapewne gdyby Yeri do mnie nie napisała, zapomniałbym o tym naszym „związku".
Po oficjalnej, choć nieudanej randce z Kimem, dopiero dziewiątego marca wybraliśmy się w końcu na kolejne spotkanie, tym razem zainicjowane przeze mnie i zaaprobowane przez wszystkich hyungów.
Wiedziałem, że Yu miał dzisiaj nagrania i kolejne próby, dlatego nie chciałem go męczyć, starając się przełożyć ten wypad na weekend. Znałem grafik chłopaka, dzięki czemu miałem świadomość, że właśnie w tym terminie GOT7 mogą chwilę odetchnąć, aby nabrać sił na promocje z „Fly". Niestety, natrafiłem na niezwykle upartego przeciwnika. Yu nie dał się przekonać do mojego pomysłu, stwierdzając że za bardzo się stęsknił, a moja obecność działa na niego jak mocna kawa. W sumie po takim komplemencie nie mogłem pozwolić mu przegrać w tym sporze, zaraz umawiając się z nim późnym wieczorem, dziewiątego marca.
Yu: 20:15 – Czekając na naszej ławce / Tęskniąc / Gdzie jest mój oppa?
Uśmiechnąłem się, widząc ten update. Szykowałem się na to wejście od dobrych kilku godzin, a teraz nie chciałem już dłużej czekać.
JK: 20:17 – Biegnąc / Pędząc / Również tęskniąc.
Zaraz schowałem telefon do kieszeni, wymykając się po cichu z dormu. Hyungowie oczywiście jeszcze w nim byli, a ja chciałem uniknąć zbędnych pytań, dlatego znów postanowiłem to zrobić. Przynajmniej managerowie byli dziś zajęci, co objawiło się ich nieobecnością w naszym budynku. Po raz pierwszy mogłem na spokojnie go opuścić, a po wpisaniu kodu, rozejrzeniu się, i przekroczeniu progu frontowego wejścia, przyspieszyłem nieco, zmierzając do naszego stałego miejsca spotkań. Od razu rozpoznałem Yu spośród tych kilku osób kręcących się w okolicy. Chłopak pomimo maski, wyróżniał się z tłumu swoim fioletowym płaszczem i chociaż stał odwrócony do mnie tyłem, to właśnie dzięki temu elementowi, mogłem być pewien, że wystraszę odpowiednią osobę. Niestety do mojej głowy powróciły wspomnienia z podobnych sytuacji z Jiminem, kiedy nieraz zaskakiwałem go w podobny sposób.
Nie, Kookie, przestań o nim myśleć, jesteś z Yu.
Szybko pozbyłem się tej rudej czupryny z mojego umysłu, skupiając wyłącznie na moim Kimie, do którego już podbiegałem. Niestety mój plan udaremnił czyjś pies, wpadający na mnie z impetem. Przewróciłem się na trawnik, a ten zaczął mnie lizać.
- Cupid, nie atakuj ludzi! – wykrzyczała, prawdopodobnie właścicielka, kiedy ja starałem się pozbyć go ze swojego ciała. W końcu to miejsce należy tylko i wyłącznie do Yu. I miałem tylko nadzieję, że nie będzie to żadna Armys!
- Przepraszam... Jeongguk? – Pytanie dziewczyny zmroziło mi krew w żyłach.
Jednak się przeliczyłem.
Dopiero kiedy odgoniłem się od tego Cupida, trochę mi ulżyło. Nie była to żadna fanka, czy nawet Yeri.
- Cześć, Yumi noona. Co tutaj robisz i dlaczego każesz mnie atakować swojemu pupilowi? – Grałem na zwłokę, starając się nawiązać normalną konwersację. Nie wiedziałem, czy mogę jej ufać w kwestii mojego związku, dlatego postanowiłem jak najszybciej ją zbyć.
Szatynka pomogła mi wstać, a ja otrzepałem się z wszelkich drobinek, zerkając kątem oka na Yu oglądającego nas z oddali.
- Przepraszam, Kookie. – Zaśmiała się, głaszcząc Cupida, do czego po chwili się przyłączyłem. – Wyszłam z nim na spacer i chyba postanowił udaremnić ci ucieczkę – zażartowała, chociaż mnie w ogóle to nie bawiło.
- He, he... ucieczkę – powtórzyłem jej stwierdzenie, drapiąc się po głowie i nie bardzo wiedząc jak zareagować.
- Nie martw się, lubię cię, nie powiem o tym tacie. – Dziewczyna postanowiła chyba mnie nieco uspokoić, za co podziękowałem jej, kłaniając się nisko. – No biegnij już do niego, bo na pewno się stęsknił, a ja cię zatrzymuję – dodała po chwili, przez co na mojej twarzy ponownie wymalowało się przerażenie, w końcu to córka Banga.
- Ja... - W sumie sam nie wiedziałem co powiedzieć. Dziewczyna nie chciała mnie wydać, dlatego nie widziałem sensu w tłumaczeniu się z tego. Yumi była godna zaufania, mogłem się o tym nieraz przekonać podczas rozmowy o jej tacie. Żadne słowo do tej pory nie dotarło do niego, inaczej już byłbym martwy.
- Powiedziałam, żebyś się nie martwił, Jeonggukie – odezwała się po chwili milczenia, manewrując przy smyczy swojego pupila.
- Dzięki, noona. – Posłałem jej uśmiech, po czym szybko się pożegnałem, głaszcząc jeszcze jej zwierzaka i biegnąc już do Yu.
- Szczęściarz z tego pieska – powiedział, gdy znalazłem się już wystarczająco blisko jego osoby.
Nie bardzo rozumiałem o co mu chodzi, zresztą, bardziej skupiłem się na tych ciemnych, błyszczących oczach, które się teraz we mnie wpatrywały, a słodki pieprzyk koło prawego oka, kusił, aby złożyć na nim delikatny pocałunek.
- Cześć i przepraszam. Jak widziałeś, wpadłem na córkę szefa – wyjaśniłem, stając w pewnej odległości od niego. I chociaż marzyłem, żeby już się do niego przytulić, to nie odważyłem się wykonać takiego gestu.
- No pocałujcie się już! – Krzyk Yumi zmusił nas do zaprzestania wpatrywania się w swoje oczy i wybudzenia z tego krótkiego odlecenia gdzieś myślami.
Obejrzałem się za siebie, widząc że została w tym samym miejscu i zapewne czeka na sceny godne zapamiętania i późniejszego wypominania mi.
Pokręciłem tylko głową z uśmiechem, wracając wzrokiem do Yu, który stał obecnie z otwartymi ramionami i chyba jednak liczył na tego całusa.
- Nie ma opcji, ona to zapewne nagra i później będzie mnie szantażować, żebym wpuścił ją do studia – wyjaśniłem, dobrze znając jej zamiary. Dziewczyna nieraz mnie podpuszczała, wiedząc że jej ojciec nie chce, aby miała styczność z muzyką. Oczywiście nie miała zamiaru iść w tym kierunku, po prostu lubiła podnosić Sihyukowi ciśnienie.
Yu nie odpowiedział na moje słowa, wyciągając telefon i pisząc coś na nim. Spodziewałem się podobnej reakcji, zaraz wyciągając swój sprzęt i sprawdzając ten update.
Yu: 20:57 – Jeonggukie oppa nie jest mną zainteresowany / Cierpiąc.
Zaśmiałem się cicho, patrząc przez chwilę w jego stronę. Chłopak postanowił poudawać obrażonego.
JK: 20:57 – Jeongguk wynagrodzi wszystko Yu / Obiecując.
- Ale ta nagroda ma być niematerialna. – Chłopak odpowiedział mi ustne, nieco mnie tym przerażając.
- I ma być w innym miejscu, dobrze? Mniej publicznym, nie pod dormem i córką mojego CEO – sprecyzowałem, na co Kim zareagował uśmiechem i pojedynczym skinieniem głowy.
Zaraz po tym zdecydowaliśmy oddalić się z owego miejsca. Ciemnowłosy miał dla mnie niespodziankę, dlatego grzecznie z nim kroczyłem, słuchając opowieści o Coco - zespołowym zwierzaku GOT7, która nasikała rano do butów Jinyounga, kiedy Yu przeniósł ją ze swojego łóżka. Oczywiście właściciel wspomnianego obuwia, o niczym nie wie, a zespół rozważa wyznanie mu prawdy. Przez tę opowieść nieco posmutniałem. Od zawsze chciałem mieć jakiegoś zwierzaczka w dormie, szczególnie pieska. Wiedziałem jednak, że nie umiałbym się nim zająć. Stworzenie prędzej czy później by ode mnie uciekło, dlatego to nie miało sensu.
Kiedy Yu skończył swoją drugą historię o roślinach Jacksona, w końcu dotarliśmy na miejsce, które kojarzyłem, jednak nie potrafiłem przypasować do żadnego wspomnienia.
- Mój przyjaciel wyjechał na kilka dni i kazał się zająć Jinny i Cho – wyjaśnił, podchodząc do budynku i wpisując jakiś kod, który zezwolił mu na dostanie się do środka.
Przyjaciel? Wolne mieszkanie? Jinny i Cho?
Miałem sporo pytań, na które po chwili uzyskałem odpowiedzi. Kiedy wjechaliśmy na odpowiednie piętro i otworzyliśmy drzwi frontowe, dowiedziałem się do kogo należą te dwa imiona. Koty czekały pod drzwiami, zapewne na jedzenie. Nie przepadałem za tymi zwierzętami, może nawet dlatego, że byłem do nich podobny, jak to stwierdził kiedyś Taehyung.
Stanąłem na boku, nie chcąc przeszkadzać Yu, wyciągającemu właśnie jakąś karmę z szafki.
- Idź do salonu, zaraz tam przyjdę, Kookie – poprosił mnie ciemnowłosy, widząc moje poczynania.
Niepewnie ruszyłem w stronę owego pomieszczenia, podziwiając urządzenie wnętrza i zaraz zajmując miejsce na jednej z dwóch kanap. Wiedziałem w jakim celu zabrał mnie tutaj Yu. Nie miałem pojęcia, czy będę w stanie to powtórzyć na trzeźwo. Co prawda miałem jakieś przebłyski, dzięki którym mogłem ocenić umiejętności Kima i jego zaangażowanie, jednak samego uczucia nie pamiętam. Potrafiłem zapomnieć o poprzednich stosunkach, które odbywałem tylko z Jiminem?
Zanim zdążyłem się rozsiąść, chłopak pojawił się obok mnie, obejmując mnie jedną ręką i wpatrując się we mnie z tym dziwnym błyskiem w oku. W jednej sekundzie przez mój umysł przeleciało tysiąc myśli, o przeróżnych scenariuszach, których realizacji zaraz mieliśmy się podjąć. Jednak kiedy chłopak umieścił dłoń na moim udzie, zbliżając się do moich ust, odsunąłem się automatycznie, przypominając sobie, że do tej pory robiłem to tylko z Parkiem.
Miałem być tylko jego... Nie wiem, czy potrafię tak łatwo łamać wszystkie obietnice, które kiedyś mu złożyłem?
I zanim Yu zapytał się o co chodzi, wybuchnąłem płaczem, szybko chowając twarz w dłoniach.
- Jeonggukie, nie, proszę nie płacz... Przepraszam, jestem dupkiem, mogłem się najpierw zapytać. – Kim źle zinterpretował moją głupią reakcję, dlatego przytuliłem się do niego po chwili, również przepraszając i starając się szybko uspokoić.
- To... to moja wina. Oczywiście, że tego chcę, tylko... – Przerwałem swoją wypowiedź, pomieszaną z urywanym szlochem, nie wiedząc za bardzo co powiedzieć.
Może prawdę? „Miałem tylko jednego partnera, za którym cholernie tęsknię"?
- Tylko...? – Yu jednak postanowił to ze mnie wyciągnąć, dlatego oderwałem się od niego powoli, spuszczając głowę i rozważając szybko wszystkie opcje.
- Tylko... nie pamiętam naszego pierwszego razu – wyznałem. Co prawda nie była to odpowiednia odpowiedź, jednak to również leżało mi na sercu.
- Nie szkodzi, Kookie, domyślałem się tego.
Yu położył rękę na moim policzku, zmuszając mnie do podniesienia na niego spojrzenia. Przygryzłem wargę, starając się uciec wzrokiem, jednak chłopak przyciągnął mnie do siebie, składając na moich wargach delikatny pocałunek. Przymknąłem powieki, wzdychając cicho i od razu pragnąc tego więcej.
- Mogę ci przypomnieć tamtą noc, tylko powiedz, czy tego chcesz – wyszeptał w moje usta, owiewając mnie ciepłym oddechem.
Nie miałem zamiaru mu odpowiadać, przyjemne mrowienie w podbrzuszu nakłoniło mnie do ponownego złączenia naszych warg i przeniesienia się nad jego ciało. To była chyba wystarczająca zgoda, która pozwoliła mu na pogłębienie pocałunku.
- Jeonggukie, jesteś taki rozkoszny... chcę już pozbyć się z ciebie tych wszystkich ciuchów – wyznał, wjeżdżając rękoma pod moją koszulkę.
Jego gorące dłonie idealnie pasowały do mojej rozpalonej skóry. Pozwoliłem mu na pozbywanie się ze mnie kolejnych warstw ubrań, kiedy sam błądziłem rękoma po jego głowie i karku. Nie zastanawiałem się nad tym co właśnie wyprawiam, pragnąłem go i chciałem w końcu zapamiętać to zbliżenie.
- Yugyeomie, zgadzam się na wszystko. Ahh. – Moje wyznanie zostało przerwane przez jego usta, które zaczęły pieścić moją szyje. Nie mogłem się powstrzymać przed ponownym westchnięciem, prosząc go o więcej.
- Pragnę cię i dam ci wszystko o co poprosisz – wyszeptał, tuż koło mojego ucha, łapiąc moją twarz w dłonie i ponownie składając na moich ustach pocałunek.
Przez tę niecałą minutę, zdążył się pozbyć zarówno mojego swetra, jak i koszulki, przez co musiałem się zająć pozbywaniem jego ubrań. Na szczęście najgorszą część stroju zostawił w przedpokoju, dlatego została mi tylko bluza i koszula. Byłem ciekaw, co kryją te wszystkie warstwy. Niestety nie pamiętałem jego ciała z imprezy, a teraz mogłem dokładnie przyjrzeć się każdemu centymetrowi.
Miał cudownie wyrobione mięśnie, dlatego kiedy położył mnie na kanapie i zawisnął nade mną, moje ręce zaczęły po nim błądzić. Nie mogłem się również powstrzymać przed posmakowaniem jego skóry na obojczykach i szyi, przenosząc swoje dłonie na jego plecy i lekko je zadrapując. Chłopak skomentował to cichym pomrukiem, ponownie wpijając się w moje usta i jedną ręką zabierając się za rozpinanie moich spodni. Zrobił to niezwykłe sprawnie, kiedy ja rozpływałem się przy tym pocałunku, wsuwając dłonie w jego włosy.
- Masz cudowne ciało, Jeonggukie – powiedział, kiedy zszedł pocałunkami na moją szyję.
Spomiędzy moich warg, wylatywały raz po raz ciche jęki, które chyba skłoniły Kima do szybszego działania, bo zaraz się ode mnie odsunął, aby pozbyć się swoich spodni i bokserek, a następnie wyciągnąć prezerwatywę i lubrykant. Skrzywiłem się, wiedząc że to popsuje całą zabawę, dlatego moja ręka szybko wylądowała na jego nadgarstku, powstrzymując go przed dalszymi działaniami.
- Wolę bez – wyjaśniłem, kiedy Yu przeniósł na mnie zaskoczone spojrzenie.
- Ale to będzie cię cholernie boleć... Nie chcę, żebyś cierpiał. – Chłopak zmartwił się, jednak nie miałem zamiaru mu niczego wyjaśniać, zaraz przyciągając go do pocałunku i pozbywając się tych produktów z jego ręki. Wiedziałem, że zasypie mnie później falą pytań, jednak teraz myślałem tylko o przyjemności, czerpanej z takiego seksu, którego tak bardzo mi brakowało.
- Potrzebuję tego, Yu, zróbmy to w taki sposób – poprosiłem, widząc jak Kim waha się przed kontynuowaniem swoich poprzednich działań.
Wpatrywaliśmy się jeszcze przez chwilę w swoje oczy, dopóki go do siebie nie przyciągnąłem, nie pozwalając na niepotrzebne w tej chwili pytania. Nie wiedziałem jak to wyglądało za pierwszym razem, jednak ostatnimi czasy podczas seksu nie przepadałem za romantycznym klimatem, mając ochotę poprosić go o przeniesienie się na jakiś dywan, ewentualnie inny element salonu.
Chłopak jeszcze tylko chwilę nie oddawał mojego pocałunku, jednak kiedy objąłem go nogami, ocierając się kroczem o jego ciało, w końcu nakłoniłem go do nakierowania swojego penisa na moje wejście. Jęknąłem cicho, mocniej zaciskając palce na jego łopatkach i czując rozdzierający ból w dolnych okolicach. Pomimo licznych przeprosin Yu, i chęci zaprzestania, prosiłem o więcej, uśmiechając się przy każdej takiej próbie. Dopiero kiedy sam wypchnąłem biodra do przodu, zmuszając go do wejścia we mnie, z moich ust wydobył się krzyk, a głowa odchyliła się nieco do tyłu.
- Jeonggukie, nie, ja tak nie mogę... Nieee. Ciebie to boli. – Chłopak od razu zaczął panikować, chcąc się ze mnie wysunąć, jednak mu na to nie pozwoliłem, przenosząc rękę na jego ramię i patrząc w końcu w jego oczy.
- Rób to, o co cię proszę, Yugyeom – wyszeptałem, posyłając mu cwany uśmieszek i czekając aż będzie kontynuował tę cudownie bolesną czynność.
- Nie, Jungkook. Chciałem się z tobą kochać, a nie pieprzyć. – Jednak Kim był nieugięty, starając się ode mnie uciec i raczej nie chcąc już uprawiać ze mną seksu.
Czy ja naprawdę byłem aż tak uległy ostatnim razem, pozwalając mu na te wszystkie zabezpieczenia i niepotrzebne pomoce?
Ciemnowłosy wyszedł w końcu ze mnie, schodząc od razu z mojego ciała i widocznie markotniejąc. Nie rozumiałem jego zachowania. Przecież taki seks jest nawet lepszy od zwykłego.
Westchnąłem, przykrywając się bluzą i przekręcając na prawy bok, by móc spuścić swój wzrok na dywan, czekając na nieuniknione kontynuowanie tego wyznania.
Tylko nie mów, że mnie kochasz, proszę cię, nie rób tego Yu...
- Myślałem, że te wszystkie randki coś dla ciebie znaczą... Najwidoczniej się myliłem – zaczął, zbierając swoje ubrania i pospiesznie je zakładając. – Nie zabierałem cię tutaj, aby cię zaliczyć, chciałem się z tobą kochać i wyznać co do ciebie czuję – dodał, zajmując już miejsce naprzeciwko kanapy, na której leżałem. Obserwowałem go kątem oka, przygryzając nerwowo wargę i uświadamiając sobie jakim jestem idiotą.
- Yu... to nie tak... Ja... ja jestem... - Niestety nie potrafiłem sklecić choćby jednego zdania. Prędzej czy później go zranię. I chociaż na początku naprawdę się w nim zauroczyłem, to ostatnie sytuacje z Jiminem, znów mnie do niego przybliżyły, przez co nie mogłem powiedzieć, że kocham Yugyeoma.
- Ubierz się, Jeonggukie, odprowadzę cię do dormu – usłyszałem po chwili z jego ust, czując jak po mojej twarzy zaczęły spływać gorące łzy.
Wszystko psujesz, Jeon, jesteś beznadziejny.
***
Przestaliśmy rozmawiać z Yu. Niczego sobie wprost nie wyjaśniliśmy. Wiedziałem, że chłopak wszystko zrozumiał, jednak nie poznał prawdy o Jiminie.
Przez następne kilka dni, to Tae spędzał ze mną najwięcej czasu. Miłość Yoongiego i Jimina kwitła, a ja czułem się coraz gorzej. Co prawda widziałem, że Park chce przebywać przy moim boku, jednak bał się tego robić, zapewne ze względu na Mina.
Nasze nagrania i sesje do comebacku, były dla mnie męczarnią. Snułem się pośród hyungów, mając ochotę wrócić do dormu i zagrzebać się pod swoją kołdrą. Dopiero SMS od mamy, przywrócił mnie do normalnego życia. Trzynastego i czternastego marca mogłem się wyrwać na chwilę do Busan. Chciałem wziąć ze sobą Jimina, jednak on pewnie wolał zostać z Yoongim w dormie. Dlatego podczas wizyty w gabinecie CEO, nie wspominałem o wyjeździe Parka. I chociaż mężczyzna nie chciał mnie samego puszczać, głównie ze względu na bezpieczeństwo, to po obietnicy Namjoona o towarzyszeniu mi na lotnisku, przystał w końcu na to, dając mi wolne i prosząc, abym na siebie uważał.
Będąc już w pociągu, otrzymałem wiadomość od Yu. Chłopak prosił o jakieś spotkanie i rozmowę w cztery oczy, którą obiecałem mu dopiero po siedemnastym. Nasz grafik na najbliższe dni zawierał kilka wyjazdów i koncert, przez co nie mogłem sobie pozwolić na takie wyjścia po powrocie z Busan. Odpisałem mu w końcu, po kilku minutach zastanawiania. A zaraz po tym ułożyłem się wygodnie na siedzeniu i starałem już zdrzemnąć.
Ostatnim razem jechałem tym pociągiem z Jiminem, dlatego próbowałem powstrzymać chęci przed ponownym wyciągnięciem telefonu i poproszeniem go o dołączenie do mnie. Było to szczególnie ciężkie, kiedy w moich słuchawkach popłynęła piosenka „Paper hearts", którą również słuchałem ostatnim razem.
Mogłeś to naprawić, kiedy miałeś ku temu okazję, teraz jest za późno.
- Można? – Przez miłe dźwięki muzyki, przebił się głos jakiegoś mężczyzny. Przez chwilę miałem nadzieję, że to jednak Jimin, niestety zamaskowany osobnik, nie przypominał go swoją posturą, przez którą zdążyłem przelecieć kątem oka, pokazując mu gestem, że miejsce obok jest wolne.
O dziwo, mój nowy towarzysz, postanowił ponownie zagaić, dlatego byłem zmuszony zdjąć już słuchawki, przenosząc na niego swój wzrok.
- Słucham? – zapytałem grzecznie. Jeśli był to mój fan, musiałem być ostrożny i uprzejmy, a w innym wypadku mogłem powiedzieć, że jestem zajęty.
Mężczyzna nie odpowiedział, zamiast tego zaczął ściągać swoją maskę, posyłając mi szeroki uśmiech. Od razu go rozpoznałem, wstając z miejsca i rzucając się w jego ramiona.
- Tak dawno cię nie widziałem, Junghyun. Jak się tutaj znalazłeś? I kiedy wyszedłeś z wojska? I dlaczego chciałeś mnie nastraszyć? – Pytania, którymi go zasypałem, same wypłynęły z moich ust. Stęskniłem się za nim, nie mogąc się z nim zobaczyć aż cały rok.
- Spokojnie, mały. – Chłopak zaśmiał się, zapewne przez moją reakcję. Nie miałem zamiaru go na razie puszczać, rozklejając się powoli.
Tak bardzo tęskniłem za jego radami i wspólnymi zabawami, za wszystkimi wyprawami i opieką, którą zawsze mnie obdarzał.
Zanim jednak odpowiedział na moje pytania, usadził nas z powrotem na miejscach, nadal nie wypuszczając z ramion.
- Chciałem spędzić z tobą trochę czasu, poza tym tęskniłem za wami, dlatego kiedy mama napisała mi, że przyjeżdżasz, załatwiłem sobie przepustkę. Byłem z nią w kontakcie i dzięki temu wylądowałem w odpowiednim pociągu.
Kiedy chłopak skończył mi wszystko wyjaśniać, rozpłakałem się nawet bardziej, oczywiście ze szczęścia. Gdyby nie rodzice i rady Junghyuna, nigdy nie stanąłbym na scenie, dlatego kochałem ich ponad wszystko, szczególnie podczas tak trudnego dla mnie okresu.
Reszta podróży upłynęła nam na rozmowie i wyznaniach. Ja opowiedziałem mu o swoich trudnych wyborach, a on streścił mi swój pobyt na służbie. Wiedziałem, że również mnie to czeka, dlatego byłem naprawdę ciekaw każdego szczegółu, zresztą, zupełnie tak jak on. Wyciągnął ze mnie nawet mój sen o seksie z Taehyungiem, a o wszelkich zatargach z Yoongim, romansach z Jiminem i Yu, nie wspominając. Chłopak nie sądził, że jakikolwiek człowiek mógłby tyle przejść w niecałe trzy miesiące. Sam dziwiłem się swojemu losowi, który uwielbiał podkładać mi kłody pod nogi, szczególnie kiedy byłem z Parkiem.
Gdy dotarliśmy wreszcie do domu, przywitała nas mama z otwartymi ramionami, ciesząc się z obecności swoich synów i od razu o wszystko mnie wypytując, jak zwykle komentując przy tym moją niską wagę. To prawda, schudłem ostatnio i to nawet sporo. Zbliżał się comeback, pierwsze sesje i nagrania, a ja nie chciałem słabo na tym wszystkim wypaść, dlatego nie uległem deserom i pięknie pachnącemu obiadowi, jak najszybciej uciekając na górę, aby odpocząć po podróży chociaż chwilkę i uwolnić się od narzekań mamy.
Mój pokój wyglądał na nienaruszony. Zapewne rodzicielka sprzątała go z niezwykłą ostrożnością, abym nie pomyślał, że mogłaby naruszyć moją prywatność i dotykać jakiekolwiek zostawione tutaj rzeczy.
Kiedy położyłem się na łóżku, odkładając torbę pod szafę, pogładziłem miejsce obok siebie, przypominając sobie pewną rudą czuprynę, która ostatnim razem zajmowała ów mebel wraz ze mną. Nigdy nie zapomnę tych wyznań i pocałunków, naszych pierwszych, tak niewinnych, a zarazem pełnych pasji i miłości.
- Jiminnie, dlaczego ze mnie zrezygnowałeś? Miałeś być tylko mój... miałeś mnie kochać i być przy mnie w każdej trudnej, a nawet radosnej chwili. Obiecałeś mi to na tym łóżku, na plaży, na naszych spacerach. – Kiedy skończyłem swój wywód, wtuliłem się w miejsce obok, czując jak w niezwykle szybkim tempie, pościel zaczyna przesiąkać moimi łzami. Ostatnio nie potrafiłem ich powstrzymać. Płakałem po ujrzeniu Jimina i Yoongiego razem, płakałem widząc jak Taehyung i Hobi kłócą się przeze mnie, płakałem kiedy Bang oznajmił mi, że przyszłe projekty, o które prosiłem, otrzyma Park właśnie z Minem. Czasami zastanawiałem się, czy tak jak kiedyś, nie przeszkadzam im będąc w zespole. Wszyscy mieli siebie nawzajem, nawet Namjoon hyung zaczął ostatnio więcej przebywać z Seokjin hyungiem, kiedy ja siedziałem sam, nie chcąc przeszkadzać Hobiemu i Tae. To był też jeden z powodów, dla których przyjechałem do Busan.
- Jeonggukie, co się stało? Dlaczego płaczesz? Masz jakieś kłopoty? Chodzi o tę sprawę z Jiminem? – Nie spodziewałem się, że brat tak szybko pochłonie wszystko, co sprezentuje mu nasza mama. Od razu starałem się pozbyć wszystkich łez, ścierając je rękawem bluzy i siadając w miarę normalnie na tym łóżku. Oparłem plecy o wezgłowie, podciągając kolana pod brodę i powstrzymując kolejne fale łez, które nadal chciały ujrzeć światło dzienne.
Junghyun zaraz znalazł się przy moim ciele, zajmując miejsce obok i przytulając mnie do siebie.
- Po prostu... ostatnim razem był tutaj ze mną – wyjaśniłem w końcu, łapiąc się jego koszulki i wtulając jeszcze bardziej.
- A teraz jestem z tobą ja, dlatego nie myśl o nim i skup się na rodzinie, chociaż przez te dwa dni, braciszku – poprosił chłopak, głaszcząc mnie po głowie i próbując uspokoić.
Niestety nasza rozmowa została przerwana przez krzyk mamy, który kazał mi zejść na chwilę na dół. Oderwałem się po tym od Junghyuna niechętnie, przepraszając go i szybko wycierając pozostałe łzy. Zazwyczaj słuchałem mojej rodzicielki, nie chcąc jej denerwować, dlatego nawet w takim stanie, zbiegłem na dół, przecierając oczy po raz ostatni i szybko przenosząc wzrok na...
- Yugyeom? Co ty tutaj robisz? – zapytałem, jak tylko ujrzałem stojącego w progu chłopaka. Kim tak bardzo nie pasował do mojego drugiego, rodzinnego świata. Temat naszego związku umiejscowiłem w Seulu, przez co na tle tych wszystkich ścian i mebli, wyglądał jak wycięty z gazety i przyklejony w przypadkowym miejscu.
- Taehyung powiedział mi gdzie pojechałeś, nie mogłem zostawić cię w takim stanie. – Starał się wyjaśnić, zerkając kątem oka na moją mamę, która chyba nie miała zamiaru stąd odejść bez wcześniejszych wyjaśnień.
Odrzuciłem na razie tę rozmowę na później, skupiając właśnie na kobiecie, która zapewne się o mnie martwiła.
- Mamo, to jest Yu... Yugyeom, mój przyjaciel z innego zespołu – wytłumaczyłem, nie wiedząc za bardzo co dalej zrobić.
- Witaj, Yugyeom. Jeongguk nigdy nie przyprowadził nikogo spoza swojego zespołu... Myślałam, że jesteś jego chłopcem. – Bezpośredniość mojej rodzicielki, czasami mnie załamywała. Miałem ochotę zapaść się pod ziemię, szczególnie kiedy Kim posłał mi znaczący uśmiech.
- Przejdźmy się – zaproponowałem, odciągając kobietę od przytulania ciemnowłosego. Zapewne już zaczęła uznawać go za swojego syna, nie wierząc zbytnio w moje słowa.
- Tylko wróćcie przed dziewiątą. Przygotuje Yugyeomowi jakieś łóżko – powiedziała, kiedy już zakładałem buty, zarzucając na siebie kurtkę, by jak najszybciej stąd wyjść.
Chłopak zaśmiał się, słysząc jej słowa, jednak zanim zdołał cokolwiek jej odpowiedzieć, został stąd wyciągnięty i puszczony dopiero w windzie.
- Dlaczego przyjechałeś? Nie masz dzisiaj sesji? – zapytałem, wiedząc że tutaj nikt nas nie będzie podsłuchiwał.
- A ty dlaczego płakałeś, Jeonggukie? I przyjechałeś tutaj w tajemnicy przed mną? – Yu nie miał zamiaru udzielić mi odpowiedzi, szczególnie że jego oczy ciskały we mnie piorunami. Był widocznie zły, tylko nie rozumiałem dlaczego.
- Nie jesteśmy już razem, prawda? Dlatego nie widziałem powodu, aby cię o tym zawiadamiać – wyjaśniłem, wychodząc już z windy i krocząc do wyjścia.
- Kto tak powiedział? Nigdy z tobą nie zerwałem. Musiałem to wszystko przemyśleć. Zaskoczyłeś mnie, jednak nie zmieniłem zdania co do tego związku – zaczął, chwytając mnie za rękę i pociągając na jakąś ławkę, kiedy już znaleźliśmy się na zewnątrz. – Rozumiem, że możesz mnie nie kochać, jednak nie zrezygnuję tak łatwo. Walczyłem o taką możliwość zdecydowanie za długo. Poza tym mimo tej jednej wady, masz za dużo zalet, abym zostawił tak uroczego chłopaka, który mnie potrzebuje, szczególnie w obecnym okresie.
Kiedy Yu skończył swoje wyznanie, wtuliłem się w niego od razu, obiecując sobie, że nie uronię już ani jednej łzy dzisiejszego dnia. I chociaż było to cholernie trudne, to jego ręka, głaszcząca moje włosy, i jego przyjemny zapach, wywołały na mojej twarzy niewielki uśmiech.
- Dziękuję. Dziękuję, że tutaj przyjechałeś i się o mnie troszczysz. Ostatnio zaczynałem czuć się niepotrzebny, szczególnie w zespole, dlatego tutaj uciekłem – przyznałem się do swoich myśli, chociaż sam nie wiedziałem dlaczego, nawet Junghyunowi nie potrafiłem tego powiedzieć.
- Kookie, jesteś potrzebny. Mnie, Taehyungowi, swoim fanom, rodzicom i na pewno też reszcie zespołu. Wszyscy cię kochamy i masz o tym nie zapominać.
Yu chyba nie zdawał sobie sprawy z pierwszego wyznania mi miłości. Zaśmiałem się cicho, czekając aż jakkolwiek zareaguje, kiedy przetworzy już swoją wypowiedź.
- Ummm... to znaczy, ja cię bardzo, bardzo lubię i... jaa... dobrze, kocham cię, ale nie musisz na to odpowiadać. – Kim jednak zdecydował się to z siebie wydusić, a mnie nie pozostało nic innego, jak mocniejsze wtulenie się w jego ciało.
Niestety nie odwzajemniałem jeszcze jego uczuć, co trochę nie bolało. Chłopak był naprawdę kochany, do tego troskliwy, zabawny, otwarty, rozmowny i nie widział obecnie świata poza moją osobą. Nawet podczas nagrań, wysyłał mi wiadomości, opowiadając o tym co robią i jak bardzo za mną tęskni. Miałem tylko nadzieję, że z czasem wyzbędę się wszelkich uczuć do Parka, przelewając je na Yu.
- Idziemy na plażę? – zaproponował po chwili ciszy, puszczając mnie już i odsuwając się nieco. Mimo wszystko byliśmy w miejscu publicznym i ktoś mógł nas rozpoznać, dlatego ostrożności nigdy za wiele.
- A chcesz? – Ucieszyłem się z możliwości spędzenia z nim w ten sposób czasu. Ostatnio nigdzie nie wychodziłem, szczególnie z drugą osobą, a taki spacer z Yu, byłby dla mnie ogromną przyjemnością.
Zaraz ruszyliśmy w stronę najbliżej plaży, rozpoczynając rozmowę o wytwórniach i życiu w dormie. W takich tematach najczęściej się ze wszystkim zgadzaliśmy. Jako maknae, żyliśmy podobnie, będąc ciągle wszystkiego nauczani i traktowani jak dzieci, chociaż już dawno nimi nie byliśmy, dlatego szybko wywiązał się inny temat, oczywiście seksu.
- Eksperymentowałeś z którymś z chłopaków? – zapytał, kiedy kroczyliśmy już plażą.
Pogoda była dzisiaj całkiem przyjemna, dlatego mogliśmy sobie pozwolić na ściągnięcie butów i cieszenie się ciepłym piaskiem, grzejącym nasze stopy. Nigdy nie sądziłem, że będę mógł jeszcze tak po prostu chodzić pośród zwykłych ludzi i rozmawiać z moim chłopakiem, zapominając na chwilę o wszystkich kłopotach. Co prawda byliśmy idolami i tylko maski ukrywające nasze twarze, ratowały nas przed piskami, zdjęciami i rozdawaniem autografów, jednak i tak było wyjątkowo.
- To znaczy? – odpowiedziałem mu po chwili rozważań, oczywiście nad ładną pogodą. I niestety przez to nie skupiłem się na jego pytaniu i teraz liczyłem na powtórzenie go, bądź krótkie wyjaśnienie.
- No wiesz, Jeonggukie... - Chłopak chyba nie miał na tyle odwagi, aby zadać je ponownie, bo przeniósł rękę na kark, drapiąc się po nim i śmiejąc nerwowo. – Jakieś zabawy, albo... seks? – wydusił to w końcu z siebie, będąc zupełnie „OOC". Yu nigdy nie miał oporów przed zadawaniem pytań związanych z seksem, przez co uznałem, że musi mieć coś na sumieniu.
Ty też masz. Nigdy nie przyznałeś się do związku z Jiminem i licznych stosunków, które odbyliście, i które zresztą sam inicjowałeś.
Wolałem pominąć ten wątek, skupiając się na równie skrytym Yugyeomie.
- A ty? Nigdy mi o tym nie opowiadałeś... I jak mniemam miałeś powód, żeby zadać takie pytanie. – Próbowałem go złamać jedną z najprostszych metod.
- Oppa, nie odbijaj pałeczki, ja pierwszy zadałem pytanie – zauważył, jednak również postanowiłem być „OCC" i nie ustępować w tej sprawie.
- Jeśli opowiesz mi swoje historie, bo na pewno jakieś masz, wtedy ja również rozwinę ten wątek – obiecałem, posyłając mu niewielki uśmiech. Widziałem, że przekonały go moje słowa.
Chłopak westchnął, przeczesując palcami włosy i mrużąc lekko oczy, kiedy już przeniósł na mnie swój wzrok.
- Mały manipulant – stwierdził tuż po mojej wypowiedzi.
Wzruszyłem ramionami, nic sobie z tego nie robiąc. W podobny sposób męczyłem wszystkich hyungów, to i również Yu mogłem zacząć.
- Jakieś kilka miesięcy temu kłóciliśmy się z Bhuwakulem o... - Zanim Kim na dobre zaczął, zaraz mu przetrwałem, aby upewnić się w swoich domysłach, bo nadal nie ogarniałem tego jego imienia.
- Bambamem, tak?
- Tak, tak – potwierdził, od razu kontynuując: – Pokłóciliśmy się w sumie o... o centymetry... Rozumiesz, prawda? – Ciemnowłosy próbował to ująć w odpowiednie słowa, za co byłem mu wdzięczny. Miałem już dosyć opowieści typu: „Kto ma dłuższego penisa", które o dziwo to Tae zawsze zaczynał.
- Tak, rozumiem, kontynuuj – odpowiedziałem mu, za bardzo będąc ciekaw tej przygody z Bamem, z którego zresztą było niezłe ziółko.
- Bhuwakul nie jest wysoki i jest naprawdę drobny, dlatego zawsze mieliśmy z niego ubaw w tej kwestii... Jak się możesz domyślić, ja szczególnie. Wątpiłem również w jego zdolności, dlatego pewnej nocy postanowił mi udowodnić, że jest inaczej...
- Pozwoliłeś mu dominować? – Zdziwiłem się, wiedząc jaki Yu potrafił być w łóżku, zresztą, zawsze mi powtarzał, że rola pasywa nie jest dla niego.
- Nie, nigdy! Chciał... ale przyznał się, że byłby to jego pierwszy raz, dlatego pozwoliłem mu tylko na seks oralny.
Spodziewałem się tego. W końcu Yugyeom do grzecznych nie należał, może romantycznych, ale na pewno nie do ułożonych.
- Dał sobie radę?
Wiedziałem, że nie powinienem się dopytywać o takie rzeczy, bo z moim długim językiem, zaraz mu wygadam jak bardzo lubię sprawiać takie przyjemności.
- Chcesz się dowiedzieć, czy miałbym ochotę kiedykolwiek to powtórzyć, tak? – Chłopak zachichotał, zapewne rozbawiony moim pytaniem. – Odpowiedź brzmi: nie. Z dwóch prostych powodów: Bam w ogóle mnie nie pociąga i zbyt dobrze go znam, a momentami jego charakter jest naprawdę paskudny – wyjaśnił, przez co nie mogłem powstrzymać śmiechu. Nie liczyłem na tak szczegółowe uzasadnienie, poza tym nie sądziłem, że Yu będzie w stanie to opowiedzieć, głównie ze względu na jego przyjaciela.
- Mam jeszcze jedną historię, trochę mniej kolorową, jednak teraz twoja kolej, Jungkookie.
Westchnąłem, wiedząc że tego nie uniknę. Musiałem mu to powiedzieć prędzej czy później, a obecny czas i okoliczności wydawały się najodpowiedniejsze.
- Byłem z Jiminem przez jakieś dwa miesiące. Niestety to nie zaliczało się do zwykłych przygód. Byłem naprawdę zauroczony. Park od zawsze się mną opiekował i strasznie za mną uganiał. Sądziłem, że jeśli odwzajemnię w końcu jego uczucia, będziemy razem szczęśliwi... Jednak on miał inne plany. Znudził się po jakimś czasie, zakochując w naszym raperze i zostawiając mnie z mętlikiem w głowie... Jego wyznania wyglądały na szczere, dlatego ciężko mi teraz w cokolwiek uwierzyć. – Nie sądziłem, że moja opowieść o zabawach z innymi hyungami, zamieni się w streszczenie mojego związku z Parkiem. Nie czułem już nic, nawet nie miałem ochoty płakać. W końcu przyjąłem to do wiadomości, a kiedy wyznałem wszystko Yu, naprawdę mi ulżyło. Niby obawiałem się reakcji chłopaka i gdzieś w mojej głowie pojawiła się myśl, aby stąd uciec, jednak ręka, która zaraz oplotła mnie w pasie, przyciągając do siebie i delikatnie głaszcząc po boku, utwierdziła mnie w idealnym wyborze nowego partnera.
- Od razu mogłeś mi to wszystko opowiedzieć, wtedy wiedziałbym jak się zachować... Przepraszam, że wymuszałem na tobie wyznawanie uczuć... Nie sądziłem, że aż tyle przeszedłeś. – Chłopak był naprawdę wyrozumiały i aż nazbyt kochany. Nie mogłem się powstrzymać, aby choć na chwilę się w niego nie wtulić.
- Nic nie szkodzi, Yu. To moja wina. Masz rację, mogłem ci powiedzieć – wyszeptałem, uświadamiając sobie, że dłuższe trzymanie tego w tajemnicy, doprowadziłoby do jeszcze większych nieporozumień. – I jak się domyślasz... uprawiałem z nim seks. Niestety w łóżku nie potrafię być kochany i romantyczny... Nie wiem jak to wyglądało za naszym pierwszym razem, ale przy następnych musimy iść czasem na kompromis – wyjawiłem również ten fakt, zsuwając nieco maskę, by pokazać mu niewielki uśmiech, który błądził właśnie po mojej twarzy.
Chłopak zaśmiał się tylko, kręcąc głową i raczej nie mając już zamiaru mnie puścić.
- Zatańczyłem ci, a później zgadzałeś się na wszystko, co zaproponowałem. Domyślałem się, że mogło to być spowodowane alkoholem, jednak nie sądziłem, że aż w takim stopniu. – Kim nareszcie opowiedział mi jak wyglądał ten nasz pierwszy raz, przez co do mojej głowy od razu zaczęły napływać obrazy tańczącego Yu.
- Jesteś w tym świetny! Powtórzymy to kiedyś? – zaproponowałem, naprawdę mając ogromną ochotę przeżyć to na trzeźwo. Kiedyś mój kochany chłopak podesłał mi kilka filmików na Instagramie, na których wykonuje podobny taniec. I nie mogłem zaprzeczyć, że w jednej sekundzie zrobiło mi się gorąco.
- Niestety mój znajomy już wrócił do mieszkania, a u ciebie wolę nie ryzykować... Twoja mama może mnie znienawidzić... Jednak daj mi kilka dni, a coś nam załatwię, dobrze? – Yu podszedł do tego z podobnym entuzjazmem, przez co uśmiechnąłem się nawet szerzej. – Zabieram cię na obiad, oppa. I żadnej odmowy. Strasznie ostatnio schudłeś. Rozumiem, że macie niedługo comeback, ale żadnych głodówek tolerować nie będę – oznajmił po krótkiej chwili, sprawiając że mina mi zrzedła. Jadłem normalnie, jednak naprawdę małe porcje. Pojutrze mieliśmy sesję, a Kim ponownie chciał mnie roztyć.
Niestety nie miałem innego wyboru. Udaliśmy się do najbliższej restauracji, gdzie Yu wepchnął we mnie kilka dań, opowiadając w końcu o swoim toksycznym romansie z Park Jinyoungiem, który miał miejsce tuż po debiucie. Nie sądziłem, że ktokolwiek mógłby potraktować Kima jak chłopaka na dostawkę. Teraz rozumiałem dlaczego tak bardzo nie lubił Juniora. W sumie sam za nim nie przepadałem, głównie przez nietypowy charakter i dziwną aurę tajemniczości, która go otaczała, zupełnie jak naszego Yoongiego. Yuyoung - jak ich nazywałem - bardzo przypominali mnie i hyunga. Również mieli ochotę się zabić i dokuczali sobie na każdym kroku. Przynajmniej ja z Minem nie spałem, kiedy Kim nie miał tyle szczęścia.
Po godzinie w restauracji, kilku godzinach spacerowania i kupowania ubrań, udaliśmy się z powrotem do mojego domu. Było już późno, dlatego żeby nie budzić rodziców i brata, zaproponowałem Yu, aby nocował ze mną w pokoju. Nie miałem jeszcze okazji zasypiać w jego ramionach, a pokusa była zbyt wielka, żeby nie zaciągnąć go na górę i od razu wysłać do łazienki z jakimiś ubraniami na przebranie. Niestety jak tylko usłyszałem strumień prysznica, do mojego pokoju wślizgnęła się mama, przez co szybko odłożyłem nowo zakupiony czarno-szary sweter, który wybrał dla mnie Yu i przeniosłem na nią wzrok.
Będzie zła? Nakrzyczy na mnie? Powie, żeby Yugyeom spał w drugim pokoju?
- Jeongguk, kochanie... Możemy porozmawiać? – zapytała, jak tylko przekroczyła próg mojego pokoju.
Pokiwałem tylko głową, kierując się w jej stronę i prosząc, abyśmy to zrobili na korytarzu, albo w salonie. Nie chciałem, żeby Kim usłyszał cokolwiek z naszej konwersacji. Wiedziałem, że nie wstawałaby o tej godzinie, gdyby nie chodziło właśnie o niego. I chociaż nie potrafiłem rozszyfrować jej nastawienia, to po głosie mogłem stwierdzić, że może być ciężko.
- Kim jest dla ciebie ten cały Yugyeom? Ostatnio przyprowadziłeś Jimina, a teraz jego... Wszystko w porządku, synku? Martwię się o ciebie – wyznała, kiedy już usiedliśmy na kanapie.
Przez cały czas patrzyłem na stolik przede mną, starając się zignorować chęć ucieczki. Mogłem się domyślić, że padną podobne pytania.
Miałem czas, mogłem się przygotować, bo co jej teraz powiem? Nawet go nie kocham.
- Ja... nie wiem, mamo, pogubiłem się – zacząłem, układając sobie wszystko w głowie i po raz kolejny tego dnia postanawiając wyznać prawdę. – Jimin... on... on mnie zostawił i... było mi ciężko... ale teraz jest już lepiej, właśnie dzięki Yu. Nie wiem co do niego czuję, jednak nie chcę go stracić... Może dzisiaj ze mną spać? Nigdy nie miałem okazji usnąć w jego ramionach. – To wyznanie wcale nie było łatwe. Musiałem mocno zaciskać dłonie na swoich kolanach, aby nie okazywać już słabości, szczególnie przy mamie. Liczyłem tylko, że nie będzie zadawać więcej pytań, bo to było dla mnie wystarczająco ciężkie.
- Rozumiem, kochanie, rozumiem. Jeśli jesteś z nim szczęśliwy, to nie staję wam na drodze. I oczywiście, że możecie razem spać, tylko nie hałasujcie za bardzo, wiesz, że Junghyun ma lekki sen. – Moja rodzicielka nie mogła się powstrzymać, żeby nie powiedzieć czegoś naprawdę dwuznacznego. Nie liczyłem dzisiaj na jakikolwiek seks, jednak odkąd dostałem zgodę, tuż po pożegnaniu się z mamą i wróceniu do pokoju, wparowałem Yu do łazienki, nie mając zamiaru się hamować.
Szybko zrzuciłem z siebie zbędne w tej chwili ubrania, odsuwając kabinę i dołączając do zaskoczonego chłopaka.
- Oppa, co... - zaczął, jednak moje usta skutecznie przeszkodziły mu w dokończeniu tego zdania. Już nic więcej nie mówiliśmy. Cieszyliśmy się po prostu swoją bliskością i ciałami, oddając chwili zapomnienia.
Nie sądziłem, że mój pobyt w Busan skończy się na seksie pod prysznicem z moim wspaniałym chłopakiem. Jednak nawet to nie potrafiło zatrzeć poprzednich wspomnień.
Kiedy już położyliśmy się do mojego łóżka, zacząłem sobie wyobrażać, że ciemne włosy Yu, zamieniają się w płomiennorude, a jego zgrabne, długie palce, obejmujące moje ciało, na malutkie, niezwykle urocze, które kiedyś tak bardzo kochałem.
Co ty ze mną zrobiłeś, Park... Nienawidzę cię.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top