Część 21 - Inna osoba

Goodbye now

I say my goodbyes like I'm so cool

For a second I thought of holding you back

Turns out I'm such a fool

When I endure and walk across this road that never seemed to end

When I finally get to the other side and look back


***


Do dormu wróciłem dopiero po godzinie czwartej. Cały dzień przesiedziałem u znajomych, którzy wpadli do Seulu w odwiedziny jednego ze studiujących tutaj kolegów. Miło było choć na chwilę oderwać się od rzeczywistości, wspominając czasy szkolne. Nie obyło się oczywiście bez niewielkiej ilości alkoholu, na którą Hobeom hyung mi zezwolił. Wolałem nie podpadać teraz managerom, informując ich zarówno o wyjściach, jak i planach z nimi związanych.

Jednak będąc już pod drzwiami do naszego mieszkania, otrzymałem SMS-a od Yoongiego.


Od Suga hyung:

O której będziesz, Jimin?


Chłopak martwił się o mnie ostatnio, szczególnie kiedy opowiedziałem mu o rozmowie z Jungkookiem. O dziwo nie wykorzystał tej sytuacji, nadal traktując mnie jedynie jak przyjaciela. Nie miałem pojęcia dlaczego tak postępuje. Zazwyczaj od razu namawiał mnie na jakiś związek.

Alkohol wcale nie ułatwiał mi moich przemyśleń. Miałem teraz ochotę pójść do Yoongiego i powiedzieć mu, że bardzo chętnie wróciłbym do niego. Na szczęście nie była to aż tak duża ilość tego mieszającego w głowie napoju, abym nie mógł się przed tym powstrzymać.

Wchodząc do dormu, nie spodziewałem się komitetu powitalnego, w postaci widocznie zmęczonego miętowowłosego.

Czy Min naprawdę czekał na mnie aż do tak późnej pory?

- Dlaczego nie odpisywałeś? Zaczynałem się martwić. – Yoongi odezwał się jako pierwszy, zdejmując okulary i krzyżując ręce na torsie.

Uff, dobrze zrobiłeś, mój Rożku. Jeszcze chwila, a wylądowalibyśmy w studio.

Dopiero teraz miałem okazję przyjrzeć się lepiej jego osobie, zamykając w tym samym czasie drzwi za sobą i zaraz posyłając mu delikatny uśmiech.

Min wygląd jakoś inaczej i nie wiem, czy to przez alkohol, ale tym razem musiałem go nazwać naprawdę uroczym. Aż wyobraziłem go sobie ze słodkimi, kocimi uszkami, założonymi na głowę.

Jimin, ogarnij! Nawet jeśli to lubisz, to nikomu tego nie mów... I przestań patrzeć na niego w ten sposób, bo to dziwne!

- Coś nie tak? – Chłopak ponownie się odezwał, zapewne oczekując jakiejś odpowiedzi. Tylko czy jestem w stanie sformułować jakieś mądre zdanie?

- Nie odpisywałem, bo... - Tak szybko, jak zacząłem swoją wypowiedź, tak szybko ją przetrwałem. Dopiero teraz poczułem, że gardło bolało mnie niemiłosiernie, przez co nie obyło się bez kilku odchrząknięć.

- Jiminnie... - Yoongi westchnął ciężko, zaraz do mnie podchodząc i pomagając w ściąganiu kurtki. – Wiesz, że jutro, a raczej dzisiaj, mamy nagrania – przypomniał mi, odkładając już tę kurtkę i podchodząc do mnie z powrotem. Widziałem jego zmartwiony wzrok, przez który miałem ochotę zacząć go przepraszać.

- Hyung... - Znów chciałem się odezwać, jednak nie byłem w stanie, oczywiście przez gardło.

- Ładnie się urządziłeś. Zdejmuj buty i marsz do łóżka. Zaraz przyniosę ci coś ciepłego i... - Chłopak przerwał swój monolog, kładąc rękę na moim czole, kiedy ja wpatrywałem się w niego po prostu, ściskając w ręku telefon i zastanawiając się nad tym, co mu dodało tego uroku. Biały sweter? – Przynajmniej gorączki nie masz – dodał z ulgą, zabierając mi trzymane urządzenie i chowając je sobie do kieszeni. A widząc, że nie wykonam żadnego ruchu, uklęknął, zajmując się zdejmowaniem mi tych butów.

Chciałem niemo zaprotestować, samemu już się schylając, jednak trochę zakręciło mi się w głowie i gdyby nie ręce Yoongiego, zapewne wylądowałbym na komodzie.

Chyba jestem w gorszym stanie, niż myślałem.

- Nie wkurwiaj mnie, Jimin. Stój prosto i wykonuj polecenia – rozkazał, jak tylko ustabilizowałem swoją pozycję. Oczywiście od razu się posłuchałem, patrząc po prostu na czubek jego głowy. Nie potrafiłem się powstrzymać, żeby nie pogłaskać go po włosach. Nie były raczej miękkie, ale i tak uwielbiałem je dotykać.

- Jimin. – Tym razem wypowiedzenie mojego imienia, brzmiało jak ostrzeżenie, dlatego zaraz uciekłem z tą dłonią, nie chcąc się narażać na jego gniew.

Mój Miętowy Rożek szybko pozbył się tych butów, łapiąc mnie za rękę i ciągnąc w stronę pokoju. Jego dłoń była naprawdę delikatna, już zapomniałem jak bardzo za nimi przepadałem.

- Jiminnie, przestań powiedziałem. – Chłopak ponownie przywołał mnie na ziemię, przesuwając swoją rękę na mój nadgarstek. Chyba musiałem zacząć ją głaskać, ewentualnie jeździć palcem po jej wewnętrznej stronie.

Przeprosiłem cicho, siadając już na łóżku. Z tego co zauważyłem, Taehyunga nie było w pokoju, znów musiał pójść do Jungkooka. Mimo wszystko poczułem ukłucie zazdrości. Miałem ochotę wstać i pobiec do jego pokoju, wyganiając stamtąd najmłodszego Kima.

- Mam cię rozebrać, czy sam to zrobisz? – Min ponownie wyrwał mnie z zamyślenia, kucając przede mną i patrząc na mnie z dołu.

- Nie, nie, nie, sam dam radę. – Od razu zaprotestowałem, wiedząc jak się to może skończyć, szczególnie z taką ilością alkoholu w organizmie.

- Dobrze, to zaraz wrócę – obiecał, wstając już i zostawiając mnie samego.

Trochę przesadziłem, dopiero teraz zaczynałem to odczuwać na poważnie. Miałem tylko nadzieję, że nie będę zmuszony do nagłego odwiedzenia łazienki.

Jakoś zdołałem rozebrać się do samych bokserek, kładąc na łóżku i przykrywając kołdrą po samą szyję. W tym samym czasie powrócił do mnie miętowowłosy, podając od razu jakieś specyfiki i wmuszając we mnie gorącą herbatę wraz z dziwnym brązowym płynem. Było to bardzo niesmaczne, jednak zignorowałem odruch wymiotny, obawiając się reakcji Mina.

- I idź już spać – rozkazał, zabierając ode mnie pomarańczowy kubek i odstawiając go na szafkę.

Nie chciałem go jeszcze wypuszczać, jednak wiedziałem, że spać ze mną nie będzie. Raz - byłem chory, a dwa - Yoongi za tym nie przepadał, szczególnie na tak małym łóżku. Zazwyczaj to była jego ostateczność, kiedy po seksie nie miał siły, aby gdziekolwiek się przenosić.

- Dobranoc, Jiminnie – dodał jeszcze, całując mnie w czoło i poprawiając kołdrę.

W tym momencie miałem ochotę złapać go za rękę i poprosić, żeby został. Jednak wiedziałem, że nie przystanie na tę propozycję. Pozwoliłem mu opuścić mój pokój, szepcząc ciche: „Dobranoc".

Yhym, jutrzejszy dzień zapowiada się ciekawie... Czy my czasem nie mieliśmy lecieć do Japonii na te nagrania?


***


O godzinie dziewiątej, zostałem przebudzony przez Hobiego, oznajmiającego mi, że już czas się zbierać. Oczywiście lecieliśmy do Japonii. Namjoon przypomniał nam o tym podczas wczorajszych nagrań, jednak żaden z nas nie raczył tego zapamiętać, licząc, że zrobi to ktoś inny.

Mieliśmy godzinę na względne doprowadzenie się do stanu używalności, co w moim przypadku było prawie niemożliwe. Mam nadzieję, że podczas lotu, zarówno moje gardło, jak i głowa, przestaną przypominać o swoim istnieniu. Choć jak na razie nie wróżyłem sobie dobrego przebiegu tego dnia. To dzisiaj były walentynki, podczas których znów byłem sam. W zeszłym roku spędziłem je z Tae, a w tym liczyłem na Jungkooka, jednak znów wszystko zepsułem.

Po co mi była ta przyjaźń z Yoongim?

Odbicie w lustrze, które powitało mnie po wejściu do łazienki, miało lekko przekrwione i zamglone oczy, było niezwykle blade, a włosy stały mu we wszystkie strony świata.

- Pięknie się urządziłeś, Jiminnie – wyszeptałem jeszcze do siebie, powtarzając słowa Yoongiego i zabierając już za poranną toaletę.

Jak tylko się rozebrałem i przeniosłem pod prysznic, dołączył do mnie pewien dziwny osobnik. Tae był chyba mocno zaspany, wchodząc tutaj w piżamie i z kubkiem kawy w ręku. Nie otwierał oczu, stając po prostu pod strumieniem wody i popijając parującą ciesz. Nie miałem pojęcia co zrobić w takiej sytuacji, dlatego wpatrywałem się w niego zdziwiony. Gdyby to nie był prysznic, chętnie bym go nagrał, szantażując później taką pamiątką.

Stałem tak w bezruchu dobrą minutę, patrząc jak szatyn pije już samą wodę, która naleciała mu do trzymanego kubka.

Czy ja powinienem mu powiedzieć? Nieee, będzie miał nauczkę za spanie z Jungkookiem.

Dokończyłem swój prysznic, zostawiając go tam samego. Po wyjściu z łazienki powiedziałem o tym szukającemu walizkę Taehyunga - Hobiemu.

- Życie mi ratujesz, Jimin! – wykrzyknął, jak tylko dowiedział się gdzie jest jego chłopak. – Zaraz... ale czemu pod prysznicem? Przecież ty tam byłeś – dodał tuż po tym, zatrzymując się wpół kroku i czekając na jakąś odpowiedź.

Bardziej niż zdenerwowany, był zdezorientowany. Jednak sam się w to wpakował. Powtarzałem mu, że związek z Taehyungiem go wykończy, niestety nie fizycznie.

- Nie pytaj, tylko weź mu jakieś ubrania na przebranie – powiedziałem jeszcze, zanim wszedłem już do kuchni, w której stał jedynie Jungkook.

Nie miałem zamiaru odstawiać dziwnych scen, dlatego przywitałem się z zaspanym chłopakiem. O dziwo normalnie mi odpowiedział, wręczając nawet kawę i posyłając uśmiech.

Czy on nie powinien się wściekać, ignorując mnie i dokuczając Minowi?

Nasza rozmowa ograniczyła się do zwykłego: „Dzień dobry", szczególnie kiedy do kuchni wszedł Yoongi.

- Trzymaj. – Chłopak nawet się nie przywitał, wręczając mi jakieś tabletki. – Jedna co cztery godziny – wyjaśnił, każąc mi jeszcze wstać, obwiązując mi jakiś szalik wokół szyi.

Od razu zauważyłem jak mierzą się z Jeonem spojrzeniami. Ten Sugi był raczej zadowolony, kiedy Jungkooka mocno wkurzony. Chłopak zaraz oderwał się od blatu, wybiegając z tej kuchni i zostawiając mnie z miętowowłosym.

Zignorowałem to, nie widząc niczego nieodpowiedniego w opiece, którą właśnie otaczał mnie mój hyung.

- Boli cię głowa? – zapytał, jak tylko maknae zostawił nas samych.

Oczywiście nie miałem zamiaru kłamać, zaraz otrzymując porcję tabletek i witamin.

Min wyglądał na bardziej niewyspanego ode mnie. Wiedziałem, że była to moja wina, dlatego jak tylko o godzinie jedenastej wylądowaliśmy w samolocie, dopilnowałem aby chłopak poszedł spać. Niestety ja nie mogłem tego uczynić, wysłuchując narzekań Taehyunga, który nie wiedział o nagraniach, a zaplanował już całe walentynki. Cieszyłem się tylko, że chciał je spędzić z Hobim, a nie Jungkookiem, bo mimo wszystko na to bym nie pozwolił.

Po długiej podróży, jedyne o czym marzyliśmy to odpoczynek, na który niestety nie mieliśmy czasu, zaraz lądując w jednej z japońskich fabryk.

Podczas jednej z przerw, miałem okazję przejrzeć swój telefon. Wiadomości z wczorajszego dnia, nieco mnie przerażały. Okazało się, że pisałem jakieś głupoty do Jungkooka na Kakaotalk. Wiedziałem, że chłopak rzadko z tego korzysta, dlatego miałem szansę usunąć mu całą historię. Tylko potrzebowałem partnera w zbrodni. Yoongi i Taehyung odpadali, wiedziałem, że na pewno na to nie przystaną.

- J-Hobi, jest sprawa. – Zaraz znalazłem się przy grzebiącym w telefonie Hoseoku. Chyba pisał z siedzącym naprzeciwko Tae, bo co jakiś czas wymieniali się spojrzeniami, chichocząc i puszczając do siebie oczko.

- Co tam, Chim Chim? – zapytał Jung, nie odrywając wzroku od ekranu telefonu.

- Chodzi o Jungkooka – wyznałem szeptem, tak aby do Kima nie dotarły żadne informacje.

- Nie wiem, weź Yoongiego, bo gdybyś kochał maknae, to nigdy nie obejrzałbyś się za innym... mówiłem ci już. – Chłopak źle odebrał moje słowa, powtarzając mi swoje przekonanie.

- Nie to miałem na myśli. Wysłałem wczoraj straszne głupoty na czacie i chciałbym to jakoś odkręcić – sprecyzowałem, licząc tym razem na zrozumienie.

- Jak mam ci pomóc? Polecić jakąś kwiaciarnie? Dobre słodycze? Może kup mu jakieś mięso, na pewno się ucieszy. – Jednak starszy nadal nie wiedział o co mi chodzi.

- On tego nie odczytał, dlatego jestem w lepszej sytuacji – wyjaśniłem, wyjmując już telefon i pokazując mu te wiadomości.

Hoseok chętnie go ode mnie przyjął, drapiąc się po głowie i zapewne mocno mnie krytykując w myślach.

- Jimin... Co to znaczy: „Królik zostałby potra..." – Zanim Jung zdołał dokończyć to cytowanie, zabrałem mój sprzęt z jego rąk. Nie chciałem, żeby czytał to na głos, byłem już i tak wystarczająco zażenowany.

- Ale nie chciałbyś? Po co chcesz to usuwać? Nie rozumiem cię czasami.

- Nie jestem z Jungkookiem, poza tym nigdy nie powiem mu takich rzeczy wprost. Mimo wszystko to jeszcze dziecko.

Znów zacząłem przeglądać te wiadomości, załamując się nad swoimi idiotycznymi pomysłami, kiedy Jung uśmiechał się do siebie, zapewne opracowując już jakiś plan.

- Dziecko, które chętnie zajęłoby się twoim... - W porę zatkałem mu usta, naprawdę nie chcąc tego wysłuchiwać.

Jednak to nie był plan, a zwykłe wyśmiewanie. Chyba sam musiałem na coś wpaść.

- Odpuść sobie i po prostu mi pomóż. Zwołaj wszystkich do tamtej salki naprzeciwko łazienki i poćwiczcie choreografię, a ja w tym czasie zajmę się telefonem maknae. – Wymyśliłem całkiem dobry plan, który Hoseok zaaprobował. Wiedziałem, że bez wtajemniczenia, na pewno by tego nie zrobił. Wszyscy świetnie umieli „Run", dlatego nie było potrzeby ćwiczenia układu po raz enty.

Jak tylko nasz główny tancerz, wyciągnął wszystkich z salki, która służyła nam za garderobę, rzuciłem się do torby Jungkooka. Najpierw sprawdziłem wszystkie boczne kieszenie, jednak nie było w nich jego telefonu. W głównej przegrodzie znajdowały się same kosmetyki i ubrania, dlatego zawiodłem się po raz drugi.

- Wziął ze sobą? – wyszeptałem do siebie, troszeczkę w to nie dowierzając.

A manager? Nie oddał go managerowi?

Wyskoczyłem z tej sali jak oparzony, zmierzając w stronę łazienek. Miałem nadzieję, że nie będzie to Sejin, on na pewno nie odda mi tego telefonu.

- Hyung, masz telefony chłopaków? – Jak tylko zauważyłem Hobeoma, podbiegłem do niego, zadając pytanie i licząc na odpowiedź twierdzącą.

Mężczyzna zastanowił się chwilę, po czym wyciągnął jeden z iPhone'ów, który tak dobrze znałem.

- Tylko Jeongguka – oznajmił, ratując mi tym samym życie.

Ale czy aby na pewno będzie chętny mi go wypożyczyć? Muszę znaleźć dobry powód.

- Mogę go na chwilę wziąć? Jeon zrobił mi dziwne zdjęcia podczas snu i teraz mnie szantażuje – wymyśliłem na poczekaniu, robiąc dodatkowo niezadowoloną minę.

Mężczyzna zaśmiał się tylko, zaraz wręczając mi to urządzenie i czekając, aż usunę odpowiednie pliki.

Hasło, hasło... Siedemdziesiąty czwarty, dziewiąty, dwunasty? Tak, to chyba ta data.

Wklepałem ów kod, zaraz otrzymując dostęp do całej zawartości telefonu. Nie miałem zamiaru grzebać mu w galeriach, notatkach, czy też SMS-ach, dlatego od razu zająłem się poszukiwaniem KakaoTalk. Niestety, Jungkook usunął tę aplikacje i zanim zdążyłem ją ściągnąć, usłyszałem za moimi plecami odchrząkniecie.

- Czegoś potrzebujesz?

Głos ten zdecydowanie nie należał do Hobeoma.


***


Nagrania skończyły się dopiero około godziny pierwszej w nocy. Musiałem przyznać, że oprawa była cudowna, tak samo jak wszelkie motywy, kolorystyka i przygotowanie poszczególnych scen. Znów wylądowałem w wodzie i naprawdę zazdrościłem Yoongiemu tego korytarza potłuczonych luster. Nie dość, że byłem chory, to jeszcze musiałem się pluskać w zimnej cieczy. Do jutra na pewno mi nie przejdzie, a przecież pojutrze mamy galę, na której nie mogę sobie pozwolić na jakiekolwiek choroby.

Oczywiście pokój hotelowy dzieliłem z Hobim, który niestety nie uratował mnie kilka godzin temu przed ciekawskim Tae. Chłopak podsłuchał naszą rozmowę, uciekając z próby Junga i zabierając mi telefon Jeona. Nawet moje błagania nic nie dały. Stwierdził, że Jungkook powinien wiedzieć co siedzi mi w głowie. Czułem się okropnie z tym faktem, jednak nie miałem zamiaru go roztrząsać. Tak długo, jak nie otrzymam odpowiedzi zwrotnej, wszystko będzie w porządku.

Drugi dzień nagrań, wymęczył mnie jeszcze bardziej, chociaż dogrywaliśmy tylko sceny, to moja choroba postępowała. Nawet tabletki, którymi faszerował mnie Yoongi, niezbyt pomagały. Czasami miałem ochotę poprosić któregoś z managerów, aby to przełożyli, chociaż o jeden dzień. Jednak wiedziałem, że to niemożliwe, dlatego nawet podczas sesji do japońskiego albumu, starałem się zachowywać profesjonalnie, nie narzekając na warunki, w których musimy pracować. Oczywiście zdjęcia były również robione na dworze, a przy minus dziesięciu stopniach, jedyne o czym marzyłem, to gorąca kąpiel i ciepłe łóżko w hotelu, możliwe że dzielone z którymś z...

Zaraz, stop! Nie przesadzajmy, Jimin. Nie przesadzajmy.

Właśnie dziś miałem okazję pochwalić się ostatnio nabytą umiejętnością gry na pianinie. Widziałem, jak maknae zerka na mnie ukradkiem, zastanawiając się zapewne, kiedy zdążyłem się tego nauczyć. Dopiero na obiedzie miał okazję zagadać, zaklepując sobie miejsce obok mnie. Reszta hyungów już dawno skończyła posiłek, dlatego zostaliśmy w tej sali we dwoje.

- Jiminnie hyung, pomimo tej choroby wyglądasz naprawdę... dobrze – oznajmił, jak tylko usiadł na mojej ławce. Był aż nazbyt radosny.

To przez te wiadomości, tak?

Nie sądziłem, że pomimo naszej przerwy, będzie tak swobodnie ze mną rozmawiał i dodatkowo mnie komplementował. To naprawdę nie było do niego podobne. Oczywiście cieszyłem się, słysząc takie słowa z jego ust, jednak wiedziałem, że robił to tylko przez Yoongiego.

- Nie masz nagrań, Jeonggukie? – Nie chciałem być niemiły, szczególnie dla niego, ale ograniczenie kontaktów z tą dwójka, było teraz konieczne. Min oczywiście to rozumiał, trzymając się raczej z Jinem i przychodząc do mnie tylko w ważnych sprawach.

- Właśnie skończyłem i chciałem z tobą chwilę porozmawiać – wyjaśnił z dość nietypowym uśmieszkiem na twarzy.

Już wiedziałem do jakiego typu konwersacji miało za chwilę dojść. Musiałem jakoś stąd uciec, albo szybko zmienić temat.

- Dlaczego nic nie jesz? – Postanowiłem wytknąć mu ten pusty talerz, który oczywiście pozostał nieskazitelnie czysty.

- Muszę zrzucić parę kilo, ale nie o tym chciałem porozmawiać, hyung. – Chłopak zaraz się wybronił, jednak nie miałem zamiaru tak łatwo mu odpuścić, bo to co robił było niedorzeczne.

- Jeongguk, uspokój się. Przy takim wzroście, te twoje marne sześćdziesiąt pięć kilo to nic. Wiesz, że nie musisz się odchudzać, dlatego zjedz coś i nie gadaj głupot. – Starałem się wybić mu ten pomysł z głowy, samemu wstając i zabierając mu talerz.

To, że nie jesteśmy razem, nie oznaczało pozostawiania go bez opieki. Nadal byłem jednym z jego hyungów, który miał za zadanie dbać o maknae.

Pomimo protestów, nałożyłem mu pełną górę jedzenia, czekając aż zacznie wszystko grzecznie pałaszować. Dopiero teraz zauważyłem jego nową zawieszkę przy telefonie. Wczoraj jej jeszcze nie miał.

Czy to nie Taehyung i Kook? Kiedy to dostał? I dlaczego się nie pochwalił?

- Hyyyung, wyjaśnij mi w końcu te wiadomości, bo głównie po to tutaj przyszedłem. – Chłopak nie odpuścił sobie poprzedniego tematu, zwracając na siebie moją uwagę.

- Umm... trochę źle się czuję... Chyba pójdę się położyć w samochodzie – wymyśliłem szybko jakąś głupią wymówkę, wstając od tego stołu i ruszając szybkim krokiem w stronę wyjścia.

- Hyung! Czekaj! – Nie sądziłem, że maknae będzie aż taki uparty.

Ciemnowłosy zaraz zrównał ze mną krok, posyłając mi uśmiech i podając jakąś buteleczkę. Popatrzyłem na niego pytająco, nie bardzo rozumiejąc o co mu chodzi.

- To ci pomoże, wypij – wyjaśnił, odkręcając zakrętkę i podając mi tę dziwną ciecz.

Wiedziałem, że Jungkook nie zna się na tego typu chorobach, zawsze będąc leczonym przez Seokjina, dlatego nie do końca mu w tej kwestii ufałem.

- Co to jest? Felix Felicis? Bo trochę ma taką barwę. – Zaśmiałem się, postanawiając się zatrzymać i dać mu szansę. Może jednak dowiedział się co nieco, aby jakoś mi pomóc?

Chłopak nie zrozumiał mojego żartu, patrząc na mnie zdziwiony. Odpuściłem sobie tłumaczenie, biorąc już łyka żółtawego płynu. Niestety, byłem zmuszony wypluć go prawie natychmiastowo, odsuwając od siebie tę butelkę i krzywiąc się przy tym.

- Jeongguk! Czy to jest ocet z herbatą i cytryną?! – Popatrzyłem na niego z wyrzutem, oczekując wyjaśnień.

Ciemnowłosy uśmiechnął się niewinnie, zabierając już tę truciznę i chowając ją za siebie.

- To Tae na to wpadł... mówił, że u niego w rodzinie wszyscy to piją. – Próbował się wytłumaczyć, spuszczając głowę i nie wiedząc co teraz zrobić.

Starałem się zignorować nieprzyjemny posmak, który pozostał w moich ustach, każąc Jungkookowi przyprowadzić tego idiotę Kima. Oczywiście okazało się, że to, co mówił maknae, to prawda. Powoli zaczynałem wątpić nie tylko w naszego drugiego visuala, ale i jego krewnych. Chłopak chętnie wypił całą zawartość butelki, oblizując się przy tym i żałując, że nie zrobił sobie więcej. Tuż po tym incydencie, poprosiłem ich o zajęcie się sobą i danie mi spokoju, szczególnie że zaraz po nagraniach wracaliśmy w Korei.

O dziwo, zarówno Taehyung, jak i Jungkook, nie wchodzili mi więcej w drogę. Chociaż co jakiś czas przyłapywałem maknae na wpatrywaniu się w moją osobę. Na szczęście ograniczył się jedynie do spojrzeń.

Oczywiście musiałem to wszystko uznać za urocze na swój sposób. Chłopak się postarał, specjalnie dla mnie. Kiedyś taka rzecz byłaby przecież niemożliwa, dlatego postanowiłem docenić jego starania, dziękując mu w SMS-ie, na co zaraz mi odpisał:


Od Maknae Jeonggukie:

Nie ma sprawy, hyungie. Dbaj o siebie i zdrowiej nam szybko. + Nie zapomniałem o Kakaotalk, jeszcze do tego wrócimy. ʕ⊙ᴥ⊙ʔ


Do Maknae Jeonggukie:

(╯°□°┻━┻


Jako iż nudziłem się, czekając na wolną łazienkę, postanowiłem trochę się postarać, wysyłając mu ulubioną emotkę Tae.


Od Maknae Jeonggukie:

🐰 + 🍊 = 🍢?


Wiedziałem, że tym samym rozpocznę zabawę „na poziomie", do której Jungkook chętnie dołączy.

Nie wiem jak długo pisaliśmy do siebie w ten sposób, ale w pewnym momencie zauważyłem, że Hobi gdzieś wyszedł, zostawiając mnie samego. Aż miałem ochotę poprosić Jungkooka, aby tutaj przyszedł, bo jednak tęskniłem za moim małym króliczkiem.


Do Maknae Jeonggukie:

Nie jedziemy jeszcze, prawda?


Wolałem się upewnić, przestając mu odpisywać tymi emotikonami.


Od Maknae Jeonggukie:

Hobi hyung jest u nas.


Przez jego odpowiedź, poczułem lekki smutek. Gdyby nie ta przerwa, Jung na pewno wziąłby mnie ze sobą do Tae i Kooka, a tak to siedziałem tutaj sam.

Moje rozważania zostały przerwane przez pukanie do drzwi. Nie miałem pojęcia kto mógłby do mnie przychodzić, skoro moi przyjaciele siedzieli razem, a managerowie posiadali własne karty do naszych pokoi.

Wstałem niechętnie z ciepłego łóżeczka, otwierając drzwi i zastając za nimi zmartwionego miętowowłosego.

- Lepiej ci? – zapytał, nie czekając na zaproszenie i od razu wchodząc do środka.

Chłopak był już przebrany, kiedy ja nadal nie odwiedziłem łazienki, głównie przez tę konwersację z Jungkookiem. Nie mieliśmy zbytnio czasu, dlatego powinienem się do niej udać i to jak najszybciej!

- Hmm... trochę tak. To zapewne przez ten drugi preparat. Dziękuję, hyung.

Yoongi potrafił się opiekować innymi, to musiałem przyznać. Nawet namówił managera, aby zawiózł go do jakiejś dobrej, japońskiej apteki, skąd powrócił z wieloma różnymi specyfikami, które powoli ratowały mi życie.

- Nie ma sprawy, Jiminnie. Wiesz, że twoje zdrowie jest moim największym priorytetem – oznajmił, posyłając mi uśmiech i siadając na jednym z łóżek.

Nie sądziłem, że tutaj zostanie, w końcu zaraz musimy jechać na lotnisko.

- To miłe, hyung – wyznałem, postanawiając zająć miejsce obok niego.

Znów nie mogłem oderwać wzroku od jego profilu. Był idealny, jego jasna cera jak zwykle była nieskazitelna, jak z porcelany, a różowe usta kusiły swoim kształtem i zapamiętaną przez umysł miękkością. Nie chciałem się powstrzymywać, miałem ochotę ich posmakować, wplątując palce w jego włosy i rozkoszując się bliskością, której od jakiegoś czasu pragnąłem na zabój.

Już zbliżałem się do jego twarzy, kładąc niepewnie dłoń na mlecznym policzku i czekając na zgodę na ten pocałunek, kiedy usłyszeliśmy głos... Hobeoma.


***


Dwudniowe nagrania, zakończyły się w wielkim stylu. Gdyby nasz manager wszedł minutę później, nie mógłby tego uznać za zwykłe wygłupy. Zauważyłem, że od tego zdarzenia, zaczął nas bacznie obserwować. Z tego co pamiętam, chyba wygadałem się o mojej orientacji, gdy wyskoczyliśmy pewnego dnia do baru. Jednak pewien nie byłem.

Dziś, siedemnastego lutego, czekała nas kolejna gala w Seulu, do której przygotowywaliśmy się cały wczorajszy dzień. Oczywiście nie zapomniałem również o urodzinach mojego najlepszego przyjaciela, kupując mu jakiś drobiazg w postaci butów, o których ostatnio wspominał. Tanie nie były, jednak dla mnie liczyło się jego szczęście a nie pieniądze.

Między mną a Jungkookiem, nadal panowała dziwna atmosfera. Chłopak starał się do mnie zagadywać przy najmniejszej możliwej okazji. Było to urocze, jednak w obecnej sytuacji najchętniej wylądowałbym z Yoongim w studio. Poza tym cover, który wstawił przedwczoraj, nieco mnie zaskoczył. Ewidentnie był on skierowany do mnie, a to troszeczkę psuło moje przekonania.

Po czerwonym dywanie, na którym przybraliśmy koncept: „Urodziny naszego Hobiego", udaliśmy się do naszej garderoby. Czekało nas kilka wywiadów, jednak na szczęście teraz mieliśmy krótką przerwę, którą chciałem poświęcić na jedzenie i zregenerowanie sił.

Niestety, mój spokój został przerwany przez pewnego osobnika w zielonych soczewkach.

Że też mu się chciało...

- Czego chcesz, Tae? Daj mi jeść w spokoju i nie psuj mi fryzury. – Próbowałem odgonić się od sterczącego nade mną szatyna, bawiącego się moimi włosami.

Dlaczego nie mógł męczyć Jungkooka? Albo nie wiem... swojego chłopaka, który przecież znosił to wszystko ze stoickim spokojem?

- Ale ja mam sprawę, Jiminnie – oznajmił, siadając na pobliskim krześle i odsuwając ode mnie mój talerz z pysznym jedzonkiem.

- Mów szybko i przestań mnie męczyć, bo nic dzisiaj w ustach nie miałem.

Nie dość, że byłem niewyspany i głodny, głównie przez próby, to jeszcze najmłodszy Kim zabierał mi chwilę wytchnienia.

- A właśnie, ja a propos tego, Minnie. – Szatyn przysunął się do mnie nawet bliżej, będąc teraz na odległość kilku centymetrów.

Co on odpierdala?

Wpatrywałem się w niego, nie zrażając tą bliskością, w końcu dla mnie nic ona nie znaczyła. Taehyung dopiero po chwili uświadomił sobie co takiego zrobił, przez co uciekł ode mnie na bezpieczną odległość, spuszczając głowę i rumieniąc się.

Znów, współczuję Hoseokowi. U Jungkooka było to niezwykle urocze, kiedy u Tae po prostu niezrozumiałe. W końcu nie byłem jego chłopakiem i raczej nigdy nim nie będę.

- Skąd ty takie słowa znasz? – zdziwiłem się tym użyciem: „A propos", chichotając cicho, przez co zaraz oberwałem w ramię.

- Uspokój się, dużo ostatnio czytamy z Jungkookiem – wyjaśnił z nieco urażoną miną. – Al.e tutaj ja nie po to... ummm... ale ja nie przyszedłem tutaj po to, o. – Szatyn szybko się poprawił, ratując tym samym swoje poprzednie słowa. Chyba nie uwierzyłbym w te książki po takiej wypowiedzi.

- To po co takiego do mnie przyszedłeś? – Nie chciałem dłużej zwlekać, wyciągając z niego to pytanie czy tam prośbę.

- Chodzi o urodziny mojego ko... mojego hyunga. – Mój rówieśnik chciał chyba użyć jakiegoś zrobienia, ale powstrzymał się przed tym.

Czyżby Jungkook tego nie lubił i nauczył Tae jakichś głupich zamienników? Kiedyś mówił na niego „kochanie", „moja miłość", a teraz ograniczał się do „Hobi hyung"? Dziwne i podejrzane. Chyba powinienem zamienić sobie słówko z Jungkookiem.

- Kup mu jakieś ubranie, albo jedzenie... W sumie ze wszystkiego się ucieszy – poradziłem mu, posyłając niewielki uśmiech i chcąc odzyskać już swój talerz.

- Nie o to chodzi, Jimin. Taki prezent już mam. Chciałem... Chciałem żeby... - Szatyn nie potrafił dokończyć swojej wypowiedzi, spuszczając głowę i ponownie się rumieniąc.

- No co chciałeś? Chodzi o se-

Na moich ustach zaraz wylądowała wielka ręka Taehyunga, wywołując tym samym jeszcze większe rozbawienie mojej osoby.

Czyli jednak chodziło o seks. Nareszcie się przełamał?

- Nie tak głośno, Park – ob.urzył się, zabierając już tę dłoń. W sumie to miałem ochotę go zatrzymać, bo krem, którym wysmarował swoje ręce pachniał naprawdę przyjemnie.

Czy to nie był ten waniliowy balsam Jungkooka? Wszędzie go rozpoznam!

- Mam cię pouczyć? – zapytałem zaraz po uwolnieniu moich ust.

- Umm... nie. Już sam ćwiczyłem – wyznał, wbijając się bardziej w to krzesło i bawiąc rękoma złożonymi na udach.

- Naprawdę? Jak? – zainteresowałem się, przysuwając bardziej i wpatrując w jego czerwoną twarz.

- Na różnych rzeczach. Bo... ja chciałem na razie... zrobić tak jak Jeonggukie... Ustami. – Jego głos z każdym kolejnym wyrazem przechodził do ledwo słyszalnego szeptu.

- Mam rozumieć, że śpię dzisiaj w salonie? – Już się z niego nie śmiałem, rozumiejąc wszelkie obawy. Przecież kiedyś byłem w podobnej sytuacji.

- Yhym... możesz też u Jungkooka, albo jakiegoś hyunga.

- Na razie ograniczę się do salonu. Coś ci wytłumaczyć? W czymś pomóc? Przekazać mogę jedynie teorię. – Mówiąc to, położyłem rękę na jego kolanie, chcąc dodać mu otuchy.

Szatyn uśmiechnął się, prosząc o tę teorię. Wiedziałem, że łatwo z nim nie będzie, dlatego ograniczyłem się do ogólnego zarysu, bo przy szczegółach, chłopak zakrywał uszy, śpiewając jakąś piosenkę dla dzieci, której remiks widziałem kiedyś na telefonie Jungkooka.

W sumie to współczuję zarówno maknae, jak i Kimowi. Oni naprawdę muszą być zdesperowani, skoro czytają książki. Tae zapewne przez swoją nieśmiałość w sprawach dotyczących seksu, a Kookie przez naszą małą przerwę, bo nie sądzę, żeby odważył się robić cokolwiek sam, a tym bardziej z Tae.

Zanim zdążyłem dokończyć ten posiłek, zostałem zawołany na wywiad, za co oczywiście oberwało się Tae. Gdyby chłopak nie przerwał mi jedzenia, zapewne byłbym teraz w lepszym humorze.

Jeonggukie był niezwykle miły podczas tego wywiadu, starając się nawiązać ze mną kontakt wzrokowy przez większość czasu. Jednak moje spojrzenie było utkwione w innej, porcelanowej twarzyczce, której tak bardzo pragnąłem dotknąć.

Czasami zapominałem o kamerach, zbyt długo wpatrując się w miętowowłosego. Niestety, bordowy garnitur, w który ubrały nas stylistki, wyglądał na nim naprawdę kusząco. Starałem się również nie patrzeć na jego tyłek, skupiając wyłącznie na twarzy, bo mogłoby to zostać źle odebrane.

Przez większość czasu zastanawiałem się, czy Min będzie miał ochotę przyjąć mnie dziś do swojego łóżka. Postanowiłem posłuchać zdrowego rozsądku i nie gnieździć się na kanapie w salonie. W końcu w ramionach mojego Rożka, będzie o wiele przyjemniej.

Jeon oczywiście nie powstrzymał się przed objęciem mnie od tyłu, tuż po jednym z tych mało zabawnych epizodów, w którym zostałem nieświadomie obrażony przez prowadzącego. Nie miałem mu tego za złe, gdyby nie reakcja Kooka. W obecnej sytuacji, wolałbym aby fanki nie uznawały nas za cudowną, zakochana parę. Wiedziałem, że nie było to miłe dla miętowowłosego, dlatego przez resztę wywiadu stałem właśnie przy nim, obejmując go ramieniem i patrząc tylko na niego, nawet gdy mówił ktoś inny. Może teraz Armys zauważą, że nie tylko Jungkook się liczy? Yoongi również zajmuje znaczny kawałek w moim sercu. Teraz tylko musiałem ustalić którego z tej dwójki mogę wpisać na tę większą część serca.

Po wywiadzie przyszedł czas na galę. Tym razem miejsca były ustalone odgórnie, a że siedziałem obok Mina, nie miałem nic przeciwko temu ustawieniu.

Dziś nie siedzieliśmy przy stole sami. Dwóch solowych artystów zajęło krzesła po prawej i lewej stronie. Widziałem jak Jungkook szalał wewnętrznie, kiedy okazało się, że jednym z nich jest Zion.T. Chętnie pocieszyłbym tego zestresowanego króliczka, szczególnie kiedy zaczął obgryzać paznokcie. To nie wróżyło nic dobrego.

Na szczęście otrzymaliśmy dzisiaj alkohol, który skutecznie nas rozluźnił, a Jeona zmusił do normalnej rozmowy ze swoim idolem. Słyszałem jak Haesol dawał mu rady odnośnie występu solowego. Wyłapałem w tej wymianie zdań jakąś datę, którą Jungkook podzielił się z mężczyzną. Nie była to data naszego comebacku, dlatego moje myśli od razu powędrowały do solo maknae. Może w końcu CEO pozwolił mu na taki projekt? Chyba muszę zagadać do Yoongiego, on na pewno o wszystkim wie.

Nasz „Vhope" flirtował ze sobą przez większość wieczoru. Zielone soczewki Taehyunga skutecznie rozpraszały mojego przyjaciela. Nieraz słyszałem w swoim uchu szept Hobiego, oznajmujący mi, że jego chłopak wygląda dziś naprawdę seksownie i nie wie, czy będzie w stanie się w nocy powstrzymać. Miałem ochotę zdradzić mu całą prawdę, ale wtedy nie miałby tak fajnej niespodzianki. Teraz musiałem tylko trzymać kciuki, aby najmłodszy Kim się nie rozmyślił. To byłby przełom w ich związku, no i jak już mówiłem - najlepszy prezent dla Junga.

Przez większość wieczoru, rozmawiałem z Yoongim, komentując występy innych idoli, popijając szampana i wino, dostawiane nam co jakiś czas, oraz podziwiając urodę Mina. Chyba wypiłem o jeden kieliszek za dużo, bo miałem coraz większą ochotę wymsknąć się stąd, najlepiej do łazienki i najlepiej z Sugą.

Przed podjęciem tej głupiej decyzji, powstrzymało mnie ogłoszenie naszej wygranej, w niewiadomej mi kategorii. Niestety nie byłem w stanie słuchać prowadzącego, kiedy obok mnie siedział taki przystojny mężczyzna!

Za dużo wypiłeś, Jimin... A jeszcze występ przed wami!

Podczas przemowy, pamiętałem o mojej obietnicy złożonej Namjoonowi, by podziękować rodzicom i producentom. Oczywiście niezbyt mi to wyszło, kiedy Yoongi znalazł się zbyt blisko mnie, przez co zdołałem tylko powiedzieć: „Thank you". Od razu zrobiło mi się głupio, dlatego szybko powróciłem na swoje poprzednie miejsce obok Jungkooka.

Zdecydowanie za dużo alkoholu.

Chłopak nadal się we mnie wpatrywał, jednak starałem się to ignorować, uśmiechając i czekając aż w końcu stąd zejdziemy. Za chwilę mieliśmy występ, a mnie przerażał ten stan upojenia. Obym tylko się nie pomylił.

W garderobie wpadł mi do głowy kolejny głupi pomysł. Jak tylko Nono skończyła moją stylizację, podszedłem do Yoongiego, obejmując go od tyłu i uśmiechając się, podczas spierania swojej głowy na jego ramieniu.

Chłopak stał przed lustrem, dzięki czemu łatwo mogłem zobaczyć zaskoczenie, które wymalowało się na jego twarzy.

- Co ty robisz? – zapytał, chcąc uwolnić się z mojego uścisku i rozglądając na boki, zapewne by upewnić się, że nikt tego nie widział.

Miałem to gdzieś, chociaż raz chciałem wszystkim pokazać, że zależało mi na miętowowłosym. Co prawda nie zrobiłem tego przed fanami, jednak kulisy również się liczyły.

- Mogę dzisiaj z tobą spać? – Zignorowałem jego pytanie, zadając kolejne i nie przestając się do niego uśmiechać. Oczywiście nie pozwoliłem mu na uwolnienie z tego uścisku, było mi zbyt przyjemnie.

- Jiminnie, co ty wygadujesz? Nie za dużo wypiłeś, hmm? – Yoongi od razu mnie rozszyfrował, odwracając do mnie przodem i odsuwając lekko od siebie.

I mam uwierzyć, że nie chciałbyś tego wykorzystać, Min?

Zostawiłem tę myśl dla siebie, obejmując go ponownie i wtulając się w jego tors. Chłopak zaczął ze mną walczyć, próbując od siebie odkleić, prosząc abym się uspokoił, jednak dopóki nie usłyszę odpowiedzi twierdzącej, nie miałem zamiaru tego robić.

- Dobrze. No możesz, możesz. Tylko dlaczego? Masz już dosyć Taehyunga i Hoseoka? – Miętowowłosy doszedł oczywiście do złych wniosków, jednak postanowiłem nie wyprowadzać go z błędu. Lepiej, żeby nie znał całej prawdy. Jeszcze nie teraz.

Uświadomiłem sobie właśnie, że ta prośba Tae była dla mojego mózgu jedynie pretekstem, aby znaleźć się w ramionach Yoongiego.

- Mniej więcej – powiedziałem w końcu, odrywając się już od niego.

Niestety, całej scenie przyglądał się stojący nieopodal maknae, którego chyba wmurowało.

Powinienem coś powiedzieć? Podejść? Przeprosić?

Jednak zanim zdążyłem zrobić chociażby krok w jego stronę, do moich uszu dobiegł głos Sejina, proszący nas o wyjście i udanie pod scenę.

Nie mogłem tak tego zostawić. Zanim znaleźliśmy się przy wejściu na scenę, podbiegłem do ciemnowłosego, łapiąc go za rękę i odciągając gdzieś na bok. Nie chciałem, żeby cierpiał. Podczas tej całej przerwy nie powinienem pozwalać sobie na takie akcje, teraz to wiedziałem.

- Przepraszam, Jeonggukie, nie powinienem... – zacząłem, jednak młodszy zaraz mi przerwał, uderzając pięścią w ścianę obok mnie.

Dopiero teraz mogłem zobaczyć jak bardzo był zdenerwowany. Ta ściana miała chyba służyć za moją głowę, ewentualnie tę Yoongiego.

- Mam już dosyć tych gierek, Jimin. Skoro nie umiesz się zdecydować, to zrobię to za ciebie – oznajmił, nie dając mi dojść do słowa. O dziwo nie odszedł, zostawiając mnie tutaj samego z kolejnym mętlikiem w głowie, a złapał mnie za obydwie ręce, podnosząc je do góry i przyszpilając do ściany, wraz z resztą ciała.

Wpatrywałem się w jego ciemne, zdecydowanie poirytowane oczy. Wiedziałem, że powinienem próbować się wyrwać i uciekać, w końcu w każdej chwili mógł tutaj wejść nasz manager, albo ktoś ze staffu, ewentualnie innego zespołu, jednak pijanego Jungkooka niezbyt to obchodziło.

Jego wargi zaraz znalazły się na moich, a ręce powędrowały na biodra, przysuwając do siebie jeszcze bliżej. Dawno nie miałem styczności z zaborczym Jeonem, a w takiej odsłonie był jeszcze bardziej seksowny. Miałem ochotę zaciągnąć go do któregoś ze schowków i jak za dawnych czasów posmakować nie tylko jego ust.

Ahh, co ja najlepszego robiłem. To przecież z Jungkookiem powinienem być, to on się tylko liczył i liczyć powinien!

Maknae tak szybko jak przywarł do moich warg, tak szybko się od nich oderwał. Chyba rozumiał obecną sytuację. Zaraz musieliśmy wychodzić na scenę, a w taki sposób psuliśmy tylko makijaż, pozbawiając się przy tym skupienia, wymaganego w chwili obecnej.

To Jeon jako pierwszy opanował swój oddech, łapiąc mój podbródek i zmuszając mnie do spojrzenia w jego oczy.

- Już wszystko rozumiem, hyung. Miłość nie trwa wiecznie, nawet taka jak nasza. Spodziewałem się, że pewnego dnia możesz pokochać inną osobę, a ja będę musiał pozwolić ci odejść. Nie sądziłem, że to stanie się tak szybko... Wiedz tylko jedno... ja zawsze będę cię kochał, dlatego usunę się teraz w cień, pozwalając ci być szczęśliwym... Nawet z osobą, za którą tak bardzo nie przepadam.

Wyznanie maknae wstrząsnęło moją osobą. Wpatrywałem się w niego, nie wiedząc co mogę powiedzieć i jak zareagować.

Chłopak uśmiechnął się smutnie, składając jeszcze pocałunek na moim czole. Nie wiedziałem, czy to przez ten alkohol, czy może przez rozmowę z którymś z hyungów, ale brzmiał naprawdę dojrzale. Nigdy nie spodziewałem się usłyszeć tego z jego różowych usteczek.

- Jeongguk... - Ponownie starałem się zabrać głos, jednak ciemnowłosy położył na moich wargach palec, kręcąc przecząco głową.

- Idź do niego, jeśli chcesz, nie stanę wam na drodze – obiecał, odwracając się już na pięcie i kierując w stronę wyjścia z tego korytarza.

Co miałem zrobić? Jak postąpić? Nie mogłem go stracić, jeszcze nie teraz!

Pobiegłem za nim, jednak po drodze złapał mnie Sejin, prosząc o udanie się na scenę. Nie miałem innego wyjścia, grzecznie słuchając polecenia mężczyzny i biegnąc we wspomniane miejsce. Jedna dziewczyna ze staffu, czym prędzej przypięła mi mikrofon, jednak nie mieliśmy wystarczająco czasu, by dobrze go zabezpieczyć. Oczywiście było to widoczne na scenie, kiedy pod koniec „Dope", jeden z elementów odczepił się od moich spodni, prawie lądując na posadzce. W porę go złapałem, kontynuując taniec i trzymając go po prostu w ręce.

Po wszystkim nie obyło się bez zdenerwowania Sejina i rozbawienia reszty Bangtanów. Mężczyzna uznał, że za dużo wypiłem, a chłopaki, że nie umiem tańczyć. Wiedziałem, że powinienem być na czas, chwila nieuwagi, a płaciłbym krocie za ten mikrofon.

- A to wszystko przez Jungkooka – wyszeptałem do siebie, kiedy tuż po występie znajdowałem się w jednej z pustych łazienek.

Co mam teraz zrobić? Te wahania mnie wykończą...

Najchętniej powróciłbym do Busan, wtedy wszystko wydawało się takie proste.

Włożyłem rękę do kieszeni, wyciągając z niej naszyjnik z piórkiem. Nigdy o nim nie zapomniałem, nosząc go przy każdej możliwej okazji, nadal był moim skarbem, tak samo jak maknae, dlatego po raz kolejny zadałem sobie pytanie:

- Co ja wyprawiam?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top