Część 20 - Pisarskie umiejętności

160213 03:37 – Dorm, pokój Jungkooka

Wiesz, że obiecałem mojej mamie, że wpadniemy na obiad? To nadal aktualne, dlatego porozmawiajmy proszę z CEO, nie chcę jej zawieść.

Nie martw się o moją głowę, bo nie jest wcale taka słaba. Gorzej przecież było z Taehyungiem. Pięć razy proponował mi wspólną kąpiel, wyznał mi miłość chyba we wszystkich możliwych językach, no i chciał mnie pocałować, mówiąc, że „Vkook to też jego OTP". Powinienem się bać, Jiminnie hyung? Nie pozwolę mu więcej opróżnić całej butelki tego świństwa... albo niech robi to przy Hobim, bo ja nie zamierzam go tulić i zapewniać o swoich uczuciach.

Chciałem się jeszcze trochę wyżalić. Tae dał mi zadanie, któremu raczej nie podołam. Muszę napisać kolejny rozdział tego jego opowiadania, bo stwierdził, że skoro tak narzekam, to pewnie potrafię lepiej. PEWNIE, ŻE TAK, tylko nie mam czasu. On przez większość dnia ogląda anime, ewentualnie wybierze się z Hoseokiem do Big Hit, ale to na dwie czy trzy godziny, kiedy ja pracuję nad moimi projektami, dalej staram się uczyć tego b-boyingu, czytam książki od Namjoon hyunga, ćwiczę taniec i śpiew, rysuję, szlifuję japoński i chiński, staram się być na bieżąco z muzyką, do tego ogarniam materiały do szkoły, a ten głupek stawia mi jeszcze nowe wyzwania. Jiminnie hyung, pomóż.

PS. Kocham Cię!

- JK


Odłożyłem ten zeszyt na szafkę nocną, kładąc mojego laptopa z powrotem na swoje uda. Jednak zanim zdołałem go otworzyć i wrócić do przerwanej pracy, zapatrzyłem się w ciemną przestrzeń przede mną, odpływając nieco myślami.

Do tej pory nie byłem zbyt spostrzegawczym chłopakiem. Skupiałem się raczej na muzyce, ciężkiej pracy, jedzeniu i moich idolach. Niestety, jak Taehyung to ujął: „Królik oszalał na punkcie marchewki". Porównanie to zaliczało się do tych standardowych tekstów z przedszkola, którymi Kim rzucał na prawo i lewo. Zapewne wyłapywał je w jakichś opowiadaniach fanowskich, od których zresztą ostatnio się uzależnił. W każdym razie, może i było słabe, jednak dobrze opisywało mój obecny stan. Popadałem w lekką paranoję, analizując każdy gest Jimina. W końcu zrozumiałem po co tak naprawdę pożyczyłem tę książkę od mojego współlokatora, chciałem się nauczyć rozszyfrowywać jego emocje.

W ostatnim czasie, rudowłosy zaczął częściej przebywać z Yoongim, co moja mocna psychika starała się ignorować, nie zaliczając tego do jakiejkolwiek mi... sympatii!

Jednak tej nocy, pragnienie było silniejsze. Nie wytrzymałem, podnosząc klapę swojego laptopa i zaraz wchodząc na strony, których nigdy nie powinienem był odwiedzać. Taehyung podesłał mi trochę tych zboczonych opowiadań, przy których było mnóstwo gifów z „Yoonminem", „Jikookiem", czy też „V-Hopem". Po analizie jednej z gal i dowiedzeniu się, że miałem już swoją szansę, ale ją zmarnowałem, postanowiłem sobie odpuścić, odkładając to na bok i przeklinając cicho.

Nie mogłem tak tego zostawić. To, że nie okazywałem Jiminowi uczuć przez te kilka lat, nie oznacza, że tak łatwo się teraz poddam w walce z Melisą. Tamten okres się nie liczy. Byłem dzieckiem, nie wiedziałem co to miłość. Fani nie mają racji, a ja muszę się zacząć starać nawet bardziej. Może zacznę od tej zemsty, którą planuję już od jakiegoś czasu?

Uśmiechnąłem się cwanie, zerkając na łóżko Namjoon hyunga, aby upewnić się, że chłopak smacznie śpi. Na szczęście jego otwarte szeroko usta, dziwna pozycja i głośne chrapanie, upewniły mnie w tym, dając zielone światło na ucieczkę z pokoju i udanie się do naszej wspólnej łazienki.

Nie miałem pomysłu na uszkodzenie jego ciała, jak dla mnie był to cios poniżej pasa, do którego posunę się dopiero w ostateczności. Na razie chciałem ograniczyć się do przełożenia mu kilku rzeczy i zastawieniu pułapek w jego szafkach. Jednak tuż po otworzeniu jednej z nich, poczułem jak wokół mojego ciała oplatają się czyjeś ręce. Zanim obróciłem się do tyłu, albo jakkolwiek zareagowałem, zerknąłem w lustro przede mną, chcąc wyhaczyć czuprynę chłopaka, który wykonał tak śmiały gest. Moja podświadomość podpowiadała mi, że to znowu Yoongi, który chce mnie skrzywdzić, wykorzystując późną porę i śpiących hyungów. Jednak wiedziałem, że było to mało prawdopodobne, szczególnie, że chłopak ten nie miał na sobie koszulki, a Min nigdy nie odważyłby się spać bez takowej.

- Kookie – wyszeptał Tae, bardziej wtulając się w moje plecy.

Czy fani czasem nie mówili, że przytulanie od tyłu to „Jikook thing"?! Zresztą, co on tutaj robi o tak późnej porze? Przecież ma swoją łazienkę.

- Co chcesz? – Postanowiłem się w końcu odezwać, próbując zabrać jego ręce ze swojego ciała.

Miałem nadzieję, że nie spostrzegł do czyjej szafki przed chwilą sięgałem. To mogło przynieść spore problemy, a na takie czasu nie miałem.

- Czemu znowu siedzisz po nocach, hmm? – zapytał, nie pozwalając na uwolnienie się z jego uścisku.

- Już mówiłem, że nie mam czasu na sen... przynajmniej na razie. I uprzedzając twoje pytanie, wszystko jest w porządku, dam sobie radę – wyjaśniłem, nareszcie rozłączając jego ręce i odwracając się w jego stronę.

Chłopak przymykał oczy, widocznie nieprzyzwyczajony jeszcze do tak jasnego światła. Włosy stały mu we wszystkie strony, a na ustach miał kilka ranek, zapewne od przygryzania ich podczas snu.

Położyłem mu ręce na ramionach, w celu skierowania go do wyjścia i pogonienia do łóżka.

- Zaraz obudzę Jimina – ostrzegł, cwaniak mały.

- Nie obudzisz, bo stąd nie wyjdziesz – oznajmiłem mu, obejmując go rękoma i uwiężając w ciasnym uścisku. – I teraz żaden z nas stąd nie wyjdzie – dodałem, śmiejąc się z jego szamotania i prób potraktowania mojej ręki swoimi zębami.

- Kookie, nie lubię tak, puść mnie. – Szatyn za wszelką cenę chciał mi uciec, jednak miałem ochotę się z nim podroczyć. Skoro już przerwał mi realizację mojego planu zemsty, to musiał zostać ukarany.

- To po co przychodziłeś? – zapytałem, a złośliwy uśmieszek nie znikał z mojej twarzy. Lubiłem go męczyć, szczególnie przy użyciu siły. To na pewno zaliczało się do jednego z moich hobby.

- Chciałem ci pomóc... Aaa! – Chłopak krzyknął, jak tylko poczuł na swoim barku ugryzienie. Szybko zatkałem mu usta, nie chcąc, by któryś z hyungów został przez niego obudzony.

- Nie potrzebuję pomocy, już mówiłem – powtórzyłem się, czując jak Tae liże właśnie wewnętrzną stronę mojej dłoni. Nie przejąłem się tym zbytnio, przygryzając mu skórę jeszcze w kilku miejscach. Na pewno poskarży się później Hoseokowi, albo Jiminowi. Jednak niezbyt się tym przejmowałem. Przynajmniej miałem jakąś ciekawą rozrywkę w przerwie od pracy.

Chłopak mamrotał coś w moją rękę, zaczynając wykonywać dziwne ruchy całym swoim ciałem.

O nie! Tak tylko Jimin może!

Zaraz go od siebie odepchnąłem, poprawiając zsuwające się bokserki i patrząc na niego z wyrzutem.

- Nigdy więcej tak nie rób, bo użyje na tobie Wing chun – uświadomiłem tego cieszącego się idiotę.

- Jesteś słodki kiedy się denerwujesz – odpowiedział tylko, kładąc dłonie na swoich policzkach i robiąc maślane oczy.

- Nie wiem jak Hoseok mógł kiedyś stwierdzić, że obawia się o twoją orientację – powiedziałem, jednak bardziej do siebie, niż ucieszonego Tae. – Gdybym ci tylko zezwolił, to zaraz wskoczyłbyś mi do łóżka, nie? – dodałem, pstrykając go w czoło i próbując przywołać z powrotem na Ziemię, bo jak na razie to tkwił na planecie zwanej „Taekook".

W końcu zdołał się na tyle ogarnąć, by mi przytaknąć, czekając aż coś dodam.

- Jesteś okropny... powinieneś shippować V-hope... ale znaj moją dobroć, możesz ze mną spać. – Wiedziałem, że inaczej nie da mi dzisiaj spokoju. Zarówno zemstę, jak i moją pracę, szlag wziął, jednak odbiję to sobie następnej nocy.

Taehyung zaraz oderwał ręce od swojej twarzy, podchodząc do mnie i przenosząc je na moje ramiona.

- Kocham cię, Kookie, ale ty dobrze o tym wiesz – wyznał, po raz kolejny w tym tygodniu.

Wywróciłem oczami, nie mając zamiaru jakkolwiek mu na to odpowiadać. Odwróciłem go po prostu, popychając w stronę wyjścia i wzdychając ciężko. Ten chłopak był nawet większym gejem od Hoseoka i Jimina razem wziętych. Nic dziwnego, że fani to właśnie nas zestawiają najczęściej w parę. Co prawda, ostatnio przez moje akcje z Parkiem, to Jikook plasował się na pierwszym miejscu, ale znając Taehyunga, szybko to zmieni swoim wpatrywaniem się w moją osobę, łapaniem mnie z tyłek, przytulaniem i szeptaniem mi na ucho głupich kawałów.

Położyłem się już na swoim łóżku, wyłączając laptopa i odkładając go na podłogę. Kim zaraz wskoczył na miejsce obok mnie, wtulając się w mój tors i umieszczając jedną rękę na moim brzuchu. Nie było to dla mnie nic nowego, dlatego zignorowałem jego dziwne przyzwyczajenia, przeklinając w duchu te przesadne pokłady miłości i po prostu lekko go obejmując. Przykryłem nas jeszcze kołdrą, słysząc z jego ust ciche „dobranoc".

Zanim zasnąłem w moim umyśle pojawiło się dziwne pytanie.

Ciekawe kto by topował w naszym związku? Niby to ja byłem młodszy, ale Taehyung nie nadawał się na inną rolę, niż bottom... Pewnie dlatego nie jesteśmy razem. Oczywiście jest jeszcze sporo innych powodów, ale ten można uznać za główny. W ogóle o czym ja myślę! Powinienem zastanawiać się jak przeciągnąć Parka na swoją stronę, a nie jak wyglądałby mój związek z Tae. Na pewno nigdy nie doszłoby do jakiegokolwiek seksu, a to skreślało go z mojej listy potencjalnych partnerów, którą oczywiście stworzyłem w tej sekundzie... Eh, Jeongguk, idź już spać. Jutro nad tym pomyślisz.

Taehyung zaczął mruczeć coś do siebie, co oznaczało, że już zasnął. Nie chciałem dłużej zwlekać, zaraz zamykając oczy i dołączając do szatyna.


***


Siedzieliśmy właśnie z Tae w naszej sali do ćwiczeń, mieszczącej się oczywiście w Big Hit. Rano zostaliśmy obudzeni przez zdenerwowanego Jimina, który oznajmił nam, że nie życzy sobie, abyśmy spali w jednym łóżku. Trochę ucieszyła mnie ta przesadna zazdrość, pokazująca, że rudowłosemu nadal na mnie zależy, jednak nie powstrzymałem się od wypomnienia mu pocałunku z Taehyungiem. Niestety to Kim zareagował na tę uwagę, rozpłakując się w sekundzie i wybiegając z mojego i Namjoon hyunga pokoju. Nie chciałem go w ten sposób ranić, ale sytuacja tego wymagała. Teraz starałem się jakoś to naprawić, spędzając z nim czas i okazując mu tyle czułości, na ile było mnie stać. Co prawda, ograniczyło się to do głaskania po głowie i klepania po plecach, lecz było to wszystko, co mogłem mu zaoferować. Szczególnie, że Park bacznie nas obserwował.

Rano nie zapomniałem, aby wprowadzić w życie mój plan zemsty. Yoongi niemiło się rozczarował, kiedy posmakował słonej kawy. Biedaczek. Miałem dla niego jeszcze kilka takich niespodzianek, dlatego radzę mu przygotować się psychicznie, bo następna na pewno będzie gorsza.

Taehyung właśnie narzekał mi na ugryzienia, które nadal były widoczne na jego barku. Jedno z nich mocno przypominało ukąszenie wampira, przez co zyskałem nowe przezwisko i jakąś nową, chorą kombinację. „Vamkook". Pomysły Tae coraz bardziej mnie przerażały. Niedługo zacznie łączyć moje imię z meblami, albo zwierzętami, no naprawdę.

Nadal mieliśmy chwilę przerwy, którą chłopak postanowił wykorzystać na omówienie kolejnego rozdziału swojego opowiadania. Ostatnio namawiałem go do jakiejś sceny seksu, w hotelu, albo lesie, ale oczywiście on niczego nie przyjmował do wiadomości, wymyślając, że co najwyżej Jungkook i Jimin mogą się tam wybrać w celach rekreacyjnych. Nudy straszne, dlatego z jednej strony cieszyłem się z możliwości napisania tej części.

- Ale dlaczego tam musi być „oppa"? Przecież to jest zwrot... - kontynuowałem swoje uwagi, jednak szatyn mi przerwał, wyrywając swój zeszyt i przyglądając się napisanemu tekstowi.

- Cicho bądź, Kookie. Tak musi być, to mój koncept – odpowiedział tylko, poprawiając coś i uśmiechając się do siebie.

To czego ty ode mnie chcesz?! I tak niczego nie mogę zmienić i wszystko musi być po twojej myśli!

- A czy Hoseok wie co ci siedzi w tej chorej głowie? Mam...? – Postanowiłem trochę go pomęczyć, wypominając mu scenę, a raczej fantazję, z której przed chwilą mi się zwierzył.

- Nie waż się! Zaufałem ci w tej kwestii, masz nikomu nie zdradzać ani fabuły ani tych tekstów, ani moich myśli. Zrozumiałeś, Kookie? – Szatyn przeniósł na mnie swój wzrok, mrużąc nieco oczy i czekając aż zgodzę się z jego słowami.

- Ja tego nie będę pisał! – zaprotestowałem, wyrywając mu ten zeszyt i rzucając go gdzieś w bok.

Kim już chciał wstać i za nim pobiec, jednak uprzedził go Seokjin, podnoszący właśnie to opowiadanie i przyglądający mu się z uwagą.

- Mamy przejebane – wyszeptałem do Tae, szturchając go łokciem i nie potrafiąc oderwać spojrzenia od najstarszego z hyungów. – TO NIE MOJE! – wykrzyknąłem nagle pod wpływem impulsu. Zaraz się też zerwałem, kierując w stronę wyjścia i zostawiając Taehyunga i Seokjina samych.

Czy ja czasem nie mówiłem, że nie szukam nowych kłopotów? Szczególnie z jakimś głupim opowiadaniem. Już wystarczy mi to ciągłe użeranie się z Yoongim i Jiminem. Dwóch Kimów raczej nie zniosę.

Zanim na dobre zdążyłem uciec z miejsca jeszcze niedokonanej zbrodni, wpadłem na uśmiechniętego Jimina, niosącego właśnie dwie kawy.

Ciekawe dla kogo...

Mierzyłem go chwilę spojrzeniem, czekając aż pierwszy się odezwie. W końcu po dzisiejszym poranku chodził nieco naburmuszony.

- Jeongguk, gdzieś się wybierasz? Łazienka jest w drugą stronę – zauważył rudowłosy, wyciągając rękę w moją stronę i wręczając mi tym samym jeden z papierowych kubków. – Americano oczywiście. Specjalnie dla ciebie, króliczku – wyjaśnił, dając mi w ten sposób nadzieję na powrót do normalnego stanu rzeczy. Co prawda upewniłem się w tym niedawnym incydentem w przebieralni na basenie, jednak nadal liczyłem na te niewielkie, choć miłe gesty, których od jakiegoś czasu zaczynało mi brakować. Jimin zaczynał traktować Yoongiego jak kogoś więcej, niż przyjaciela. Widziałem to i nie mogłem na to pozwolić.

- Szukałem cię – skłamałem, układając sobie w głowie szybki scenariusz naszej rozmowy.

Wszystko musi pójść po mojej myśli, bo jak na razie to Min ma przewagę. Nie lubię przegrywać, a to się również tyczy spraw sercowych, dlatego muszę to załatwić w tradycyjny sposób.

- Szukałeś? – Jiminnie się zdziwił, popijając łyk kawy i opierając wolną ręką o ścianę. Widocznie ze mną flirtował, a to oznaczało, że jestem na dobrej drodze.

Chętnie przejechałem palcami po sznurku od jego bluzy, posyłając mu jeden z tych słodkich uśmiechów, które często pokazywał mi na zdjęciach, mówiąc jak bardzo za nimi przepada.

Starszy od razu zlustrował mnie spojrzeniem, na dłużej zatrzymując się przy mojej szyi i uśmiechając się do siebie łobuzersko. Zapewne zaczynał układać sobie plan, na który bardzo chętnie przystanę.

Tylko już mnie stąd zabierz, Park!

- Tak. Myślałem, że może... odwiedzimy jakieś ciekawe miejsce – wyznałem, oblizując dolną wargę i nie zaprzestając zabawy tymi sznurkami.

Potrzebowałem teraz wszelkich metod fanserwisu, wiedząc jak bardzo rudowłosy zaczynał się ode mnie odsuwać. Ostatnio miałem duże problemy, aby namówić go na cokolwiek. Zgodził się jedynie na seks oralny, który w obecnej sytuacji niezbyt mi wystarczał. O dziwo potrzebowałem miłości, którą Park niechętnie mi okazywał.

Czyżby przez pewną Melisę?

- Eh, Jeongguk... – wyszeptał Jimin, nagle zmieniając swoje nastawienie. Zaraz też złapał moje ręce, odsuwając je od swojego ciała i odwracając wzrok. – Dlaczego jak zawsze się pokłócimy, to wracasz do mnie jedynie po seks? Tylko dlatego ze mną jesteś? Ostatnio dużo myślałem... zróbmy sobie krótką przerwę, dobrze? – Słowa Jimina w ogóle do mnie nie trafiały. Po raz pierwszy powiedział mi coś podobnego prosto w twarz. Teraz wiedziałem czym spowodowane było ostatnie zaniedbanie mojej osoby.

Nie jestem z tobą tylko dla seksu! Kocham cię i masz mnie nie zostawiać! Nie chcę żadnej pieprzonej przerwy! Przytul mnie i powiedz, że żartowałeś, hyung! Nie chcę... po prostu nie chcę...

- Umm... dobrze. – Zdołałem jedynie wyszeptać, spuszczając wzrok na swoje dłonie.

Wiedziałem, że jeśli powiem coś więcej, zaraz się rozkleję, zdradzając swoje prawdziwe emocje.

- Nie martw się, Jeonggukie, to tylko przerwa. Muszę pomyśleć... i porozmawiać z kilkoma osobami. – Jimin pogładził mnie po policzku, przez co automatycznie przymknąłem oczy, pragnąc więcej tego dotyku.

NIE! NIE MA MOWY!

- Nie zostawisz mnie! Nie poradzę sobie! Nie pozwalam ci! – W końcu odważyłem się wypowiedzieć te słowa na głos, zaskakując tym zarówno Minniego, jak i samego siebie.

Tuż po tym wtuliłem się w niego, chowając głowę w jego szyi. Potrzebowałem takiej bliskości, potrzebowałem, aby rudowłosy znów zaczął mnie kochać.

- Masz spać ze mną w łóżku, trzymać mnie za rękę, być ze mną, nawet kiedy tego nie chcę, przytulać mnie, głaskać, całować... i masz mnie nigdy nie zostawiać. Obiecałeś... – Teraz już kompletnie się rozkleiłem, bojąc ponownej utraty.

Chłopak na początku nie zareagował, stojąc nieruchomo i prawie nie oddychając. To chyba zaliczało się do szoku, spowodowanego moim nagłym wyznaniem. Nie dziwiłem się, bo nie poznawałem samego siebie. Przy Jiminie zacząłem się zmieniać, otwierać na ludzi oraz być bardziej wylewnym. Kiedyś potrafiłem zapanować nad takimi emocjami, a teraz potrzebowałem okazywać tę słabość, by Park zobaczył jak bardzo taka strata się na mnie odbije.

- Jeonggukie... nie wiem co... - odezwał się w końcu rudowłosy, nie potrafiąc sklecić normalnego zdania. Zaraz też objął mnie jedną ręką, głaszcząc przy tym delikatnie po plecach. – Przepraszam, ale... na razie naprawdę muszę dać sobie spokój. – Chłopak odsunął mnie od siebie, zabierając moją kawę i odstawiając ją na ziemię razem ze swoją, po czym złapał moją twarz w dłonie, pozbywając się łez spływających po policzkach i wpatrując się we mnie badawczo.

- No już, Kookie, nie płacz – wyszeptał, całując mnie dodatkowo w nos i pozbywając się kolejnej fali łez.

Po co to robi? Przecież przed chwilą oznajmił, że mnie nie chce.

- Nie będę się umiał powstrzymać, dopóki do mnie nie wrócisz, Jiminnie hyung, ale tak na stałe – odpowiedziałem podobnym tonem, spuszczając wzrok i pociągając nosem. Potrzebowałem chusteczki, albo chociaż jakiegoś papieru, bo nie byłem przygotowany na takie sytuacje. To miały być spokojne nagrania, a nie zerwanie z Jiminem i płaczący Jungkook.

- Przecież jestem z tobą, cały czas. – Rudowłosy raczej nie zdawał sobie sprawy z intencji moich słów.

- Jesteś, w teorii. Równie dobrze możesz być z Yoongi hyungiem... Jeśli powiesz mi prosto w oczy, że nic do niego nie czujesz, wtedy uwierzę we wszystko – postawiłem mu warunek. Ale dlaczego głupio się łudziłem?! – Albo nie, nie odpowiadaj mi, nie chcę wiedzieć. – Zaraz zmieniłem zdanie, wtulając się w niego ponownie, głównie by ukryć grymas bólu, który wymalował się na mojej twarzy.

Fani mieli rację. Miałem swoją szansę. Jimin dawał mi ją przez trzy lata, kiedy ja nie potrafiłem nawet go objąć i powiedzieć, że również coś do niego czuję. Teraz na moje miejsce wkroczył ktoś dojrzalszy, z większym doświadczeniem, i co najważniejsze - kochający go od samego początku. Yoongi nie wstydził się do tego przyznać, na pewno był lepszy dla Jimina i jeśli zechce z nim być, to powinienem mu na to zezwolić i sobie odpuścić... bo na tym polega miłość, prawda?

- Kookie, mam mętlik w głowie... a ty mi niczego nie ułatwiasz – wyznał, niepewnie mnie obejmując.

Nie ułatwiam? Czyli jednak podejmował jakąś decyzję? Między mną a Yoongim? Nie rozumiem jak mógł to zrobić po tej akcji w salonie. Min był niebezpieczny i skoro mnie uderzył, to i Jiminowi się kiedyś oberwie. Przecież mu na to nie pozwolę, muszę walczyć!

- Jiminnie... - Jednak zanim zdołałem cokolwiek powiedzieć, zostałem przez kogoś złapany w pasie i odciągnięty od Parka.

- Uspokój się, Jeonggukie, nie warto. – Oczywiście był to zmartwiony Taehyung, zapewne słuchający naszej rozmowy od jakiegoś czasu.

Zaraz objął mnie ramieniem, patrząc z wyrzutem w stronę Parka.

Źle zrozumiał tę sytuację? Prawie się dogadaliśmy, zostaw mnie Tae!

Próbowałem się od niego odsunąć, jednak szatyn mi na to nie zezwolił.

- Skończ już te gierki – zwrócił się jeszcze do Parka, łapiąc mnie za rękę i ciągnąc w stronę łazienek. Sądząc po uścisku, w jakim uwięził moją dłoń, był mocno zdenerwowany.

Łzy już jakiś czas temu przestały płynął z moich oczu, dzięki czemu dałem radę kroczyć u boku Kima, nie potykając się przy tym o własne nogi.

Szatyn stwierdził, że jestem w naprawdę opłakanym stanie, dlatego potraktował moją twarz wodą, przytulając mnie zaraz po tym i obsypując pocałunkami. Potrzebowałem teraz czułości, ale nie od Kima, chciałem je otrzymać od Parka.

- Czy ja mam zerwać z Hobim, żeby...? - Chłopak zaczynał już bredzić głupoty, głaszcząc mnie właśnie po włosach i przytulając do swojego torsu. Zajęliśmy miejsce pod umywalkami, wiedząc, że niezbyt często ktokolwiek przychodzi do tej łazienki.

- Oszalałeś?! Co ty wymyślasz? – W porę przerwałem jego wypowiedź.

- Nie chcę, żebyś tak cierpiał, Kookie. Chyba jednak myliłem się co do Jimina. Od zawsze uważałem, że jesteście dla siebie stworzeni, a to, że wylądowaliście w jednym zespole, to chęć losu... a teraz chyba wolę, żebyś był ze mną. – Taehyung zdecydowanie oszalał.

Czy on coś pił? Brał? Powinienem go za to uderzyć?

- Po pierwsze to nie „chęć losu", a przeznaczenie, jak już. A po drugie, mówiłem ci, żebyś z tym przestał. Nie kocham cię w ten sposób, jesteś jedynie moim przyjacielem i tak ma pozostać. Zrozumiałeś? – Moja odpowiedź w ogóle go nie usatysfakcjonowała. Fuknął, odsuwając mnie nieco od siebie i przyglądając mojej twarzy.

- Chcę, żebyś był szczęśliwy. Kocham cię jak mojego małego braciszka, potrzebującego ciągłej opieki i uwagi. Nie lubię patrzeć na twój smutek, Kookie... a tym bardziej na twoje łzy. Kiedyś nie płakałeś prawie w ogóle, a teraz, przez Jimina, robisz to regularnie co kilka dni. Nie podoba mi się to, nie chcę widzieć jak cierpisz. – Taehyung w końcu zaczynał gadać z sensem. Jednak nie rozumiał wielu rzeczy, szczególnie moich dzisiejszych łez.

- Nie wiem, hyung... Może powinienem dać sobie spokój? – wyszeptałem, spuszczając wzrok i nieco od niego odsuwając. Teraz to i ja miałem mętlik w głowie, nie wiedząc jak postąpić w obecnej sytuacji.

- Na razie powinieneś. Trzymaj się ze mną i Hobi hyungiem i nie przejmuj Jiminem. Dobrze, mój kochany braciszku? – Tae mówiąc to, znów przyciągnął mnie do siebie, nie pozwalając na ucieczkę. Zaraz poczułem jego usta na swojej głowie, przez co automatycznie na mojej twarzy wykwitł uśmiech. Cieszyłem się, że go mam, ten hyung zawsze potrafił mi pomóc, szczególnie w sprawach z Parkiem.

- Opowiedzieć ci kawał? – zapytał po chwili, zaczynając głaskać mnie po ramieniu i wtulając swoją twarz w moje włosy.

Przytaknąłem tylko, odpowiadając w ten sposób na jego pytanie. Teraz był na to najodpowiedniejszy moment. Nie chciałem się dłużej smucić, a wiedziałem, że żarty Taehyunga na pewno mnie rozbawią.

- Przychodzi Rosjanin do baru, no i zamawia sobie piwo. Kelnerka zaraz przynosi podstawkę i kufel, stawiając je przed klientem i zaraz znikając. No i Rosjanin po opróżnieniu tego kufla, stwierdza, że no... jeszcze by się napił, dlatego ponownie woła kelnerkę, zamawiając następne piwo. Kobieta tak patrzy na jego stół i zauważa, że pusty kufel jest, ale podstawki brak. Jednak niezbyt się tym przejęła, myśląc, że może jakiś biedny czy coś, w domu nie ma, to po barach kradnie... dlatego zaraz powraca z kolejnym piwem i kolejną podstawką. Sytuacja się powtarza, bo klient zamawia kolejne piwo, a podstawka znowu znika. Tym razem kelnerka postanawia nie dawać mu tej podstawki, dlatego powraca z samym kuflem i stawia go przed Rosjaninem. Mężczyzna tak patrzy, to na piwo, to na nią i mówi nagle: „A wafli niet?". – Oczywiście żart Taehyunga jak zwykle uruchomił karuzelę śmiechu. Niestety nie mogliśmy sobie pozwolić na więcej kawałów, bo czekały na nas nagrania, na które i tak byliśmy już spóźnieni. Nie obyło się bez krzyku Hobeom hyunga i karcącego spojrzenia naszego lidera. Oczywiście to Tae oberwało się bardziej, jako iż był starszy i powinien dopilnować stawienia się na umówioną godzinę. Nie potrafiłem go uratować, dlatego nie zabrałem głosu w tej sprawie, grzecznie wysłuchując tej reprymendy i zaraz powracając do ciężkiej pracy.

Podczas nagrań nie myślałem o swoich problemach, jako profesjonalista zawsze odkładałem na bok sprawy osobiste, skupiając się wyłącznie na muzyce. Nawet Jimin siedzący i rozmawiający głównie z Yoongim, nie był w stanie mnie rozproszyć. Odłożyłem to na później. Możliwe, że dopiero w nocy będę miał czas wszystko sobie poukładać, a do tej pory zajmę się nowym albumem.

Taehyung i Hoseok wybrali się tuż po nagraniach na podwójną randkę z siostrą Junga i jej chłopakiem. Tae o niczym nie wiedział, przez co zaczął panikować, narzekając na swój strój, słaby makijaż i brak przygotowania psychicznego. Zresztą, to było ich pierwsze, oficjalne wyjście, dlatego nie dziwiłem się szatynowi.

Z jednej strony to dobrze, bo dzięki tej ich randce mogłem w spokoju dokończyć pracę nad swoim coverem, jednak z drugiej - przez resztę dnia czułem się bardzo samotny. Nawet rozmowa z liderem niewiele mi pomogła. Chciałem znaleźć się w ramionach Parka i pragnąłem znów usłyszeć „kocham cię" z jego ust. Nie obchodził mnie obecny stan rzeczy. Nawet gdyby Yoongi zabrał mi Jimina na stałe, nigdy nie przestałbym walczyć.

O godzinie dwudziestej trzeciej, dostałem wiadomość od Tae. O dziwo przez cały dzień nic do mnie nie pisał. Już myślałem, że w ogóle tego nie zrobi, a tu proszę.


Od Taehyunie:

Nie zgadniesz gdzie byliśmy! ٩(^ᴗ^)۶


Do Taehyunie:

Tylko nie mów, że w PARKU, bo to już nie jest śmieszne ( ̄_ ̄;)


Od Taehyunie:

Spokojnie, żart się wypalił, ja rozumiem.... ('﹃`) SPRAWDŹ TWITTERA KEKEKEKEKEKE (ΦωΦ)


Chwilę patrzyłem na treść kolejnego SMS-a i dopiero po ciężkim westchnięciu, niechętnie wykonałem jego polecenie, oglądając zdjęcia, które wstawił.


Do Taehyunie:

NA KARAOKE TO MIELIŚMY IŚĆ RAZEM, A NIE (¬д¬。)


Od Taehyunie:

Przepraszam, wynagrodzę ci to! (︿◕✿) A jak się ogólnie czujesz? ('౪') Jadłeś, prawda? ヘ(・_・ヘ) Jak nie, to marsz do kuchni i nie usprawiedliwiaj się pracą. <(¬0¬)>


Tae zaczynał zamieniać się w drugiego Parka. Czy on stwierdził, że musi przejąć jego rolę, skoro nie jesteśmy już razem?


Do Taehyunie:

Jadłem! Uspokój się... i nie walcz o rolę seme w tym związku.


Od Taehyunie:

Jesteśmy w związku? (*'ω`*) W końcu to przyznajesz? ( *'ω'* ) GREAT! (★^O^★) Ale ja się ciebie boję... chociaż... przynajmniej to ja jestem seme i będę mógł cię trochę utemperować, Jungpire!


Tae przesadzał, nadużywając tego dziwnego określenia. Dzisiaj słyszałem je już dobre piętnaście razy. Nieśmieszne.


Do Taehyunie:

W snach. Właśnie, co powiedział Jin hyung na temat twojego opowiadania? Czytał cokolwiek?


Od Taehyunie:

Jakbyś nie uciekł, to byś wiedział. φ(・ω'@) Pfffft! ☆⌒(*^-゚)ノ .........Ale nie, nie przeczytał. ( ◠‿◠ ) I w sumie to chyba nie będziesz teraz w stanie napisać tego rozdziału, nie?【○'Д`】


Do Taehyunie:

Nie wiem. Zobaczę co z tego wyjdzie, Tae.


Chłopak już nic nie odpisał, dlatego odłożyłem telefon na bok, zamieniając go na laptopa.

Może jednak spróbuję cokolwiek napisać? Co mi szkodzi?

Zaraz otworzyłem odpowiedni program, postanawiając przelać swoje myśli właśnie w ten rozdział.


„Park Jimin zdecydowanie należał do topowej trójki visuali w BTS. Jungkook nigdy mu tego nie mówił, bojąc się jego przesadnej reakcji, jednak tej nocy wszystko miało się..."


Przerwałem pisanie, drapiąc się po głowie i zastanawiając się nad odpowiednią narracją.

Czy tam nie było drugiej osoby? Eh, trudno, najwyżej sobie to zmieni.


„...zmienić. Jungkook zdecydował odbyć z Jiminem poważną rozmowę, do której szykowali się od dłuższego czasu.

- Hyung? Śpisz? – zapytał szeptem ciemnowłosy, uchylając drzwi do sypialni Tae, Hoseoka i Jimina.

Pokój pogrążony był w ciemnościach, a światło księżyca, padające z północnej części pokoju, świeciło jedynie na odkryty tors Parka. Jungkookowi momentalnie zrobiło się gorąco. Chłopak uwielbiał jego ciało, a ten uroczy brzuszek, był jedną z jego słabości, zaraz po stopach, oczach, malutkich dłoniach i tym cudnym pieprzykiem na karku.

Jimin zdecydowanie spał, nie czując nawet ręki Jungkooka, głaszczącej delikatnie jego spocone czoło. Sierpniowe upały wszystkim dawały się we znaki, szczególnie takim uroczym stworzeniom, nieprzystosowanym do gorąca. Park kochał zimę, chociaż i na lato nie narzekał, grzecznie wychodząc ze swoim chłopakiem na busańskie plaże, zwiedzając seulskie ulice i korzystając z każdej atrakcji turystycznej, jak tylko Sejin hyung im na to pozwolił.

Nie było mowy o przebudzeniu chłopaka. Dzisiejszy trening mocno wszystkich wykończył, dlatego Jeon zajął miejsce przy jego ciele, przyglądając się tym idealnym rysom i podziwiając urodę szatyna.

- Jak dobrze, że cię mam, Jiminnie. Jesteś naprawdę najcudowniejszą osobą jaką kiedykolwiek poznałem. – Jungkook nigdy nie powiedziałby tego wprost, obawiając się krytyki i odrzucenia. Ten uroczy chłopak już dawno zawrócił mu w głowie, a tej nocy..."


Zaraz... przecież w opowiadaniu Tae jestem już z Jiminem od dobrego roku. Chyba coś pomieszałem. Nawet nie wiem co się działo ostatnio!

Opowiadanie Tae miało jeden plus. Pomimo młodego wieku i niewinnego wyglądu, zazwyczaj to ja byłem u góry. Mogłem to wykorzystać do opisania moich niektórych fantazji erotycznych.

- Jungkook zdecydowanie musi być „out of character", bo inaczej z seksu na tarasie nici – wyszeptałem do siebie, zacierając łapki i ciesząc się przy tym.

- Co ty gadasz? – Nagle usłyszałem głos Namjoon hyunga, dochodzący z sąsiedniego łóżka. Zapomniałem o jego obecności. Fuck. – Chyba spędzasz za dużo czasu z Kim Taehyungiem. Zróbcie sobie jakąś przerwę, bo wiesz że nie wytrzymam z takim współlokatorem – dodał, kiedy zerknąłem w jego stronę, posyłając mu przepraszające spojrzenie.

Troszeczkę się zapomniałem, fakt.

- Wyjaśnij mi ten seks na tarasie, reszty wiedzieć nie muszę. – Ten hyung szybko sobie nie odpuszcza. Za bardzo o nas dba, martwiąc się zazwyczaj o najdrobniejszy szczegół.

- Ummm... ja i Jimin niczego... ummm. – Nie potrafiłem tego wyjaśnić, nie chcąc zdradzić tajemnicy Tae.

Powinienem wkopać tylko siebie, czy wciągnąć w to jeszcze najmłodszego Kima?

- Coś kręcisz, Jeongguk, ale w sumie to nie chcę mieć jakichś chorych snów, dlatego jutro odpowiesz mi na to pytanie. Dobranoc. Ty też powinieneś iść pójść spać. – Namjoon obrócił się na drugi bok, ziewając jeszcze i zapewne próbując już zasnąć.

Ufff.

Dostałem w ten sposób sporo czasu na wymyślenie dobrego kłamstwa. I choć miałem już kilka asów w rękawie, to mogłem je dzięki temu nieco dopracować.

Zaraz postanowiłem wrócić do opowiadania, chcąc pochwalić się Tae chociaż jedną sceną.


„...nie potrafił się powstrzymać przed śmielszym ruchem.

Przejeżdżając swoimi długimi palcami od linii jego szczęki, poprzez szyję, tors i brzuch, dotarł do gumki od jego bokserek. Od samego rana pragnął jego bliskości, a seks był idealną..."


Jednak zanim zdążyłem chociaż zacząć tę scenę, do mojego pokoju wparował uśmiechnięty Tae. Miał na sobie czarny płaszcz, co oznaczało, że tuż po powrocie z tej randki, pierwsze co zrobił, to przybiegnięcie do mojego pokoju. Musiałem przyznać, że było to naprawdę kochane.

- Jungpire... - Chłopak chciał coś powiedzieć, ale w porę go uciszyłem, kładąc palec na ustach i pokazując na śpiącego lidera.

Kim przytaknął tylko, uspokajając się w sekundzie i ostrożnie siadając na łóżku obok mnie.

- Tęskniłeś? – wyszeptał, przytulając się do mnie i atakując mój policzek swoimi zamarzniętymi ustami.

Skrzywiłem się, wzdrygając lekko, głównie przez tę nietypową temperaturę.

- A kupiłeś mi coś? – Najpierw wolałem znaleźć powód tej tęsknoty, bo jak na razie innego nie posiadałem.

- Wiem, że nie jadłeś, dlatego wziąłem ci trochę mięsa z grilla – oznajmił, przywołując tym ogromny uśmiech na mojej twarzy. – Chodźmy do kuchni – dodał zaraz, wstając już i czekając aż również się zbiorę.

- I jak siostra Hobiego zareagowała na wasz związek? – Miałem sporo pytań, dlatego nie marnowałem czasu, od razu zadając jedno z nich. Chciałem się jeszcze pochwalić moją twórczością, dlatego zabrałem laptopa do tej kuchni.

Szatyn uraczył mnie talerzem pełnym pysznego mięska, opowiadając cały swój dzień i w końcu się rozbierając z tego płaszcza. Siostra Hoseoka uznała ich za najbardziej uroczą parę na świecie, choć tak naprawdę niezbyt okazywali sobie przy niej uczucia, głównie ze względu na miejsca publiczne, ale i chłopaka Jiwoo. Woleli się przy nim nie przyznawać do swojej orientacji, nie znając go na tyle, by zaufać mu w tej kwestii.

Gdy skończyłem jedzenie, pokazałem Kimowi te kilkanaście zdań czterdziestego piątego rozdziału. Chłopak był zachwycony, oznajmiając mi, że pomimo kilku powtórzeń, zostałem stworzony do pisania. Miałem wrażenie, że wkopałem się jeszcze bardziej, właśnie poprzez pokazanie mu swoich umiejętności.

- Zaraz wrócę, dobrze? – Po skończeniu omawiania dalszej fabuły, chłopak zerwał się z krzesła, wybiegając z tej kuchni i znikając w swoim pokoju. Nie pytałem, po prostu wykorzystując ten moment na posprzątanie torebek, folii i talerza po przyniesionym jedzeniu. Dopiero teraz przypomniałem sobie, że miałem powoli przechodzić na dietę, bo niedługo comeback, a ja się nieco roztyłem.

- Ehhh – westchnąłem do siebie, powracając już na poprzednie miejsce.

- Happy Valentine's Day, Jeonggukie. – Taehyung wrócił akurat po zrobieniu przeze mnie względnego porządku. Miał ze sobą jakiś pakunek i mówił po angielsku, a to nie wróżyło nic dobrego.

Moje pytające spojrzenie i zero reakcji na jego słowa, uświadomiły go o błędzie jaki popełnił, używając przy mnie angielskiego.

- Walentynki – wyjaśnił, biorąc moją rękę i wpychając w nią czerwone pudełko.

Ahh, taaaak, to dziwne święto, którego nigdy nie obchodziłem, ale zawsze otrzymywałem coś od naszych stylistek.

- Czyli to jednak ja jestem seme? – Zaśmiałem się, zaraz zajmując odpakowywaniem tego prezentu.

- Powiedzmy – przyznał niechętnie szatyn, nachylając się nade mną i czekając, aż dogrzebię się do tego tajemniczego podarunku. Chłopak, jak to zwykle bywało, podekscytował się niesamowicie, uśmiechając szeroko i kładąc dłonie na swoich policzkach.

W środku znajdował się breloczek z naszymi małymi figurkami, oczywiście obejmującymi się i szeroko uśmiechającymi.

- Widzę, że planowałeś to od jakiegoś czasu. Chyba że właśnie wręczyłeś mi prezent od fanów. – Mówiąc to, wyjąłem ów przedmiot, oglądając go i uśmiechając się sam do siebie. Tae ponownie wykazał się inicjatywą, będąc dzięki temu naprawdę kochanym. Wiedziałem, że zdobycie takich rzeczy nie było łatwe, musiał się za tym nachodzić, dlatego było mi bardzo miło. Kim zasłużył na przytulenie.

Zanim zdołał cokolwiek powiedzieć, wstałem od stołu, przyciągając do siebie zaskoczonego Tae i obejmując go, choć mało delikatnie. Czasami nie wychodziły mi takie akcje.

Na szczęście chłopak wydawał się być tym usatysfakcjonowany, wtulając w moje ciało i mrucząc cicho.

- Chciałem ci to wręczyć na urodziny, ale się nie wyrobiłem, a walentynki to idealna okazja do takich prezentów – wyznał, głaszcząc mnie obiema rękoma po plecach.

- A Hobiemu co kupiłeś? – zapytałem, wiedząc że jutro nie będę miał czasu i ochoty, aby to z niego wyciągnąć.

Powróciłem już na swoje krzesło, bawiąc się prezentem od Tae i czekając, aż zdradzi mi ten pomysł.

- Urządzę mu wieczór filmowy, dam dużo czekolady i miłości, a w dzień będę udawał, że zapomniałem o tym święcie – oznajmił zadowolony z siebie wokalista, zajmujący właśnie miejsce obok mnie.

Zaraz oberwał w głowę, jęcząc i posyłając mi urażone spojrzenie.

- Nie rób mu tak, to najgłupszy pomysł na jaki mogłeś wpaść. Znam to uczucie... pamiętasz mój „Kookie Day" z dwa tysiące trzynastego? To wcale nie było zabawne. – Skrzywiłem się na samo wspomnienie tego dnia. Przynajmniej Tae nie planował być dla niego niemiłym.

- To co ja mam zrobić? – Szatyn załamał się lekko, kładąc ręce i głowę na stole, i patrząc na mnie widocznie zrezygnowany.

- Może w końcu zdecydujesz się na ten seks? – Jak dla mnie pomysł był idealny, jednak sądząc po minie Taehyunga, jak zwykle przesadzałem.

Żelazna dziewica.

- Kookie, wiesz że nie chcę na razie tego robić. Dobrze mi z takim stanem rzeczy, a Hobi z niczym mnie nie pospiesza – wyznał, bawiąc się swoimi palcami i uśmiechając do siebie delikatnie.

- Wiesz, że długo czekać nie będzie? Znasz go nawet lepiej ode mnie – zauważyłem, chcąc go trochę nastraszyć.

- Chodźmy spać, Kookie, bo już wygadujesz głupoty. – Taehyung nie był ani zły, ani przerażony. Najwyraźniej przyzwyczaił się do tego typu uwag z mojej strony.

Chętnie przystałem na tę propozycję, udając się do swojej łazienki. Pożegnałem się jeszcze z Kimem krótkim: „Śpij dobrze", znikając już we wspomnianym pomieszczeniu.

Godzina upłynęła mi na rozmyślaniach. Głównie analizowałem dzisiejszy dzień, uświadamiając sobie jak bardzo moje życie ponownie się posypało. Nie wiem, czy w najbliższym czasie poskładam wszystko do kupy. Najbardziej martwiłem się o Tae. Nasze zerwanie zmieniło jego nastawienie zarówno do mnie, jak i do Parka. Chociaż wczoraj wieczorem byliśmy jeszcze razem z Jiminem, a jednak Tae wyznał mi miłość, po czym wgramolił się do mojego łóżka. Chyba muszę mu zablokować kilka stron ze słowem: „Vkook" w nazwie. Pewnie znowu ubzdurał sobie, że fanserwis powinien być ćwiczony dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, przez co znowu życia mieć nie będę.

Oczywiście nie poszedłem spać od razu. Musiałem dokończyć ten cover, najlepiej dzisiaj. Planowałem go wrzucić właśnie w walentynki, kierując go prosto do Jimina. Już widziałem te teorie i domysły. Zapewne dopiszę coś w stylu: „Armys, wsłuchajcie się w tekst tej piosenki. Idealnie oddaje moje uczucia". Twitter i Fancafé oszaleją, może być dzięki temu ciekawie.

Plany planami, które niestety popsuł mi Tae, pojawiający się w moim pokoju około godziny czwartej nad ranem.

- Wiedziałem, że nie śpisz. Zobaczysz, kiedyś cię za to pobiję – powiedział na przywitanie, podchodząc do mojego łóżka i zamykając mi laptopa.

Czy on naprawdę nie ma lepszego zajęcia od męczenia mojej biednej osoby?

- Dlaczego nie śpisz z Hoseokiem? – zapytałem, będąc naprawdę zmęczony tym ciągłym pilnowaniem przez hyungów. Gdyby Jimin nie wygadał się jakiś miesiąc temu na spotkaniu z Armys, nadal miałbym względny spokój.

- Hoseokie rozumie tę sytuację – wyjaśnił, wchodząc mi już pod kołdrę i przytulając się do mojego półnagiego ciała. Był cieplutki, to musiałem przyznać. Pokój w trójkę, drugie trzydzieści sześć i sześć obok siebie, i naturalne pokłady miłości, robiły swoje. Tae zazwyczaj miał gorącą skórę, dlatego gdybym był Jungiem, na pewno nie wypuściłbym go z łóżka. Lecz jako Jungkook, miałem już dosyć tej bliskości z szatynem. Potrzebowałem chwili samotności, chciałem znów odpłynąć przy muzyce i zatracić się w niej na osobności, ewentualnie znaleźć się w ramionach Parka. Tak, tego pragnąłem najbardziej.

Dlaczego wszystko znów się tak pokomplikowało? Rudowłosy nie wyobrażał sobie życia beze mnie, a teraz ponownie mnie zostawił. Tym razem nie będę już przez niego płakał, ten chłopak wycisnął ze mnie wystarczająco dużo łez, na więcej nie pozwolę.


„Ciemnowłosy złapał go za rękę i przyciągnął do siebie. Tych pełnych ust pragnął od samego rana, a teraz mógł ich w końcu posmakować.

Szatyn chętnie oddał pieszczotę, będąc wyrwany ze snu przez malinowe wargi. Starszy zaczął się zastanawiać, czy to nie jest tylko jedno z tych cudownych wyobrażeń. Od kilku godzin był nieco pokłócony z maknae, dlatego nie spodziewał się takiej pobudki.

- Jeonggukie – wyszeptał, jak tylko Jeon oderwał się od jego ust, przenosząc na szyję i tors. – Przecież jest tutaj Hobi... i Tae – dodał, choć nie przyszło mu to łatwo, szczególnie kiedy młodszy zaatakował zębami jeden z jego skutków.

Jimin o tym nie wiedział, ale dwójka, o której wspomniał, wyparowała gdzieś dobre trzy godziny temu, a Jungkook lubił wykorzystywać takie sytuacje, właśnie do seksu z szatynem.

Chłopak właśnie pojękiwał pod nim cichutko, wplatając dłonie w brązowe włosy Jeona i szeptając cicho jego imię. W łóżku nie potrafił oprzeć się tym ustom i smukłym, długim palcom, zawsze pozwalając młodszemu dominować. Zresztą, Park Jimin potrafił uwodzić jedynie na scenie, poza nią był naprawdę nieśmiały, szczególnie w sprawach łóżkowych.

Jak tylko Jungkook zahaczył o gumkę od bokserek starszego, chłopak będąc lekko przyćmiony narastającym podnieceniem, przyciągnął go do siebie bliżej, błagając już o pozbycie się z niego pozostałych ubrań.

Jeon lubił się z nim droczyć w takich sytuacjach, zazwyczaj po prostu udając, że już się za to zabiera, kiedy tak naprawdę zahaczał jedynie o jego penisa, zaraz uciekając ręką na jego tors lub policzek. Niestety tym razem nie miał na to ochoty, za bardzo pragnąc starszego i zaraz przystając na jego propozycję.

Wyciągnął lubrykant z jego szafki, nie chcąc go ranić, szczególnie że jutro mieli nagrania, na których nie mogli sobie pozwolić na obolałe ciało.

Jimin przyglądał się poczynaniom młodszego, podziwiając jego umięśnione ciało. Chłopak był dla niego ideałem, pomimo wszelkich niedoskonałości i wad, kochał go i nie wyobrażał sobie życia bez niego. Nigdy nawet nie patrzył na innych facetów, o kobietach nie wspominając, dla niego istniał tylko Jungkook.

Kiedy maknae pozbył się bokserek swojego chłopaka, do akcji wkroczyły jego palce pokryte lubrykantem. Park niezwykle szybko przyzwyczajał się do obcego ciała w swoim wnętrzu, dlatego Jeon nie miał z tym nigdy zbyt wiele roboty.

Kiedy z ust Jimina, zamiast tłumionych jęków bólu, zaczęły wydobywać się ciche pomruki, młodszy szybko zamienił palce na swojego penisa. Ciasne wnętrze jego kochanka zawsze sprawiało, że na chwilę odpływał, nie będąc w stanie wpatrywać się dłużej w Parka, po prostu przymykając oczy i odchylając lekko głowę do tyłu. Jednak nawet podczas takiej przyjemności, szatyn potrzebował uwagi, zaraz przyciągając do siebie Jungkooka i atakując jego usta swoimi.

Maknae w takich momentach nie był w stanie poruszać się w starszym, było to dla niego za dużo, nie chciał od razu dochodzić, dlatego poczekał, aż starszy nacieszy się tym pocałunkiem.

- Jeongguk, nie przestawaj – poprosił go, samemu wypychając biodra w jego stronę.

Jeon uśmiechnął się szeroko, czując jak jego penis wsunął się w strasznego aż do samego końca. Dopiero po tej prośbie, zaczął się w nim poruszać, obserwując przy tym twarz Jimina. Uwielbiał patrzeć na te rozchylone usta, przymknięte oczy i strużki potu, spływające z jego czoła. Obojgu było naprawdę gorąco, głównie przez temperaturę na dworze, która potęgowała tylko ich chęć szybkiego spełnienia.

Jungkook nie musiał nawet szukać czułego punktu swojego partnera, dobrze wiedząc gdzie musi trafiać, aby z jego ust zaczęły się wydobywać głośniejsze jęki i błagania o przyspieszenie tempa.

Ich gorące oddechy mieszały się ze sobą, a ocierające o siebie ciała, sprawiły że po niecałej minucie to straszy doszedł jako pierwszy, rozlewając się na swój brzuch i łapiąc łapczywie powietrze. Jungkookowi brakowało niewiele, zazwyczaj po prostu się powstrzymywał się przed wcześniejszym spełnieniem, chcąc doprowadzić do niego Jimina jako pierwszego. Dlatego i tym razem maknae, doszedł dopiero po kilku dodatkowych pchnięciach i wyszeptaniu kilku przekleństw.

- Kocham cię, Jeonggukie. – Szatyn jako pierwszy powiedział ich stałe zapewnienie, jak tylko Jeon wylądował obok jego ciała.

- Ja ciebie też, Jiminnie. – I choć wszystkie siły z niego uleciały, zmusił swoje ciało do objęcia jego cudownego kochanka i złożenia ostatniego pocałunku na jego ustach."

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top