Część 10 - Cel
19.01.16: 4:45
Jeonggukie, wymknijmy się kiedyś z dormu.
160119 4:45
Chcesz poczuć oddech Hobeom hyunga na swoim karku?
19.01.16: 4:46
Nie, wolałbym poczuć Twój.
160119 4:46
...
Właśnie siedzieliśmy z Jiminem w salonie, wyrywając sobie nasz notatnik i pisząc jakieś bezsensowne zdania. Bawiło nas to bardziej niż powinno. Możliwe, iż było to spowodowane tak wczesną porą... albo chrapaniem Namjoon hyunga. W każdym razie rozbudziliśmy się i nie potrafiliśmy już zasnąć, dlatego pięć minut temu postanowiliśmy przydreptać na naszą kanapę.
Dziś czekała nas kolejna ważna gala, jednak moje myśli krążyły wokół innego, istotniejszego tematu. Relacja Jimina z Yoongi hyungiem nie przypominała mi zwykłej, przyjacielskiej znajomości. Od kilkunastu godzin próbowałem ich rozgryźć. Do tej pory zdążyłem jedynie zauważyć, że Park flirtuje z miętowowłosym na każdym kroku, cieszy się do niego bez powodu i gada z nim kiedy tylko ma okazję, zlewając przy tym mnie! Coś było na rzeczy. I chyba musiałem zabawić się w detektywa.
Yoongi i Jimin nigdy nie byli zmuszani do fanserwisu, zawsze to sami do siebie lgnęli. Ze mną i Parkiem było niestety inaczej. Często to CEO musiał mi przypominać jak fani uwielbiają widzieć nas razem. Chciałem tego, lecz czułem się wtedy skrępowany, szczególnie kiedy przytulał mnie na scenie, patrzył się na mnie o minutę za długo, klepał po tyłku, czy nawet całował w policzek. Kiedy role się odwróciły było mi o wiele łatwiej i przyjemniej. Szczególnie widząc uśmiech Jimina, sam automatycznie się cieszyłem.
Jednak nadal nie znalazłem odpowiedzi na pierwsze, zasadnicze pytanie: Co łączy tę kolorową dwójkę? Oprócz kontrastu i przyjaźni oczywiście. Może jednak zostali potajemnie wezwani do Banga i zmuszeni do utworzenia kolejnej pary w fanserwisie? Nie sądzę, to bezsensowna teoria. Chyba sam musiałem go o to zapytać.
- Jeonggukie skończ ten wewnętrzny monolog, bo zaczynasz mnie przerażać. – Z zamyślenia wyrwał mnie głos rudowłosego. Przeniosłem na niego swój wzrok, uśmiechając się delikatnie. – Znów planujesz przejąć władzę nad światem? – zażartował, próbując mnie pogilgotać.
Szybko się obroniłem, łapiąc jego dłonie. Nie miałem siły wyłączać tego uczucia. Przez te zawody byłem wykończony psychicznie. Głównie przez teorie Yugyeoma, żarty Minhyuka i chore opowieści Kena. Park również zalazł mi za skórę, jednak jego wolałem już nie wliczać do tej wesołej kompanii.
- Nie, hyung, myślałem o tobie i Yoongim. – Postanowiłem powiedzieć to wprost.
W jednym momencie z twarzy Jimina zniknął uśmiech, a na jego miejsce wstąpiło bodajże lekkie przerażenie.
Czyżbym powiedział coś nie tak?
- Dlaczego o mnie i Yoongim? – Zainteresował się, zapewne starając powstrzymać falę pytań, cisnącą się na jego język.
- Po prostu. – Zdecydowałem potrzymać go w niepewności i zbadać dzięki temu jego reakcję.
- Jak to „po prostu"? Musiałeś mieć jakiś powód. Mogę go poznać? – Kontrolował się idealnie, wymuszając uśmiech i obejmując mnie jak gdyby nigdy nic.
Szybko pozbyłem się jego ręki z mojego ramienia. Nie miałem teraz ochoty na jakiekolwiek czułości. Potrzebowałem wyjaśnień.
- Dlaczego przez całe wczorajsze zawody to z nim spędzałeś większość czasu? – zapytałem w końcu, lustrując go wzrokiem.
Chłopak zaśmiał się głupkowato, starając zapewne wybrnąć jakoś z owej sytuacji.
- Cutie, wiesz, że byliśmy z Yoongim w jednej drużynie podczas... – Znów próbował mnie objąć, jednak odtrąciłem jego rękę, przerywając mu te wyjaśnienia.
- To niczego nie tłumaczy, hyung! – Podniosłem głos, wstając z kanapy i podchodząc do okna, a tym samym uciekając rudowłosemu. Już miałem dosyć siedzenia cicho i zachowywania wszystkiego dla siebie.
Miałem zdradzać mu wszystkie swoje myśli? W takim razie od tej zaczniemy.
- No dobrze, masz rację, nie tłumaczy... ale nie podnoś głosu, Kookie, reszta jeszcze śpi – zauważył, próbując odciągnąć moje myśli od jego dziwnego zachowania. – Chcesz coś zjeść? Zrobić ci śniadanie? – Chłopak zmienił temat, podchodząc do mnie i przytulając od tyłu.
Tego już za wiele!
Odepchnąłem go, może trochę zbyt mocno, bo wylądował na kanapie, wpatrując się we mnie lekko zbolałym wzrokiem. Był przyzwyczajony do moich wybuchów agresji. Na szczęście objawiały się ono jedynie zwykłymi odepchnięciami, czy też podniesieniem głosu, raczej nigdy nie potrafiłbym nikogo uderzyć, szczególnie Jimina.
- Jeśli się zdecydujesz ze mną porozmawiać, hyung, to wiesz gdzie mnie szukać – powiedziałem jeszcze, kierując się do wyjścia.
Park próbował złapać moją rękę po drodze, jednak mu na to nie pozwoliłem, odsuwając się od niego jak najdalej.
- Jeonggukie, nie rób mi tego. – Usłyszałem jeszcze zanim zniknąłem w swoim pokoju.
Może troszeczkę przesadziłem, lecz Jimin coś przede mną ukrywał i dopóki nie poznam całej prawdy, nie mam zamiaru tolerować jego osoby, szczególnie przy Yoongim. Ta dwójka zaczynała grać mi na nerwach i jeśli któryś z nich nie wyjaśni mi całej tej chorej sytuacji, zerwę z moją pierwszą i zapewne ostatnią miłością, ponownie zakochując się tylko w muzyce.
***
Po czterogodzinnym locie i krótkiej drzemce, byłem strasznie zmęczony. Na lotnisko oczywiście przybyło sporo naszych fanów, dlatego żeby uniknąć zbędnych komentarzy, włożyłem słuchawki do uszu, skupiając się wyłącznie na muzyce. Jimin od samego rana był dość przybity, nawet Tae próbujący poprawić mu humor na nic się zdał. Wiedziałem, że było to spowodowane moim zachowaniem, jednak jak już wspominałem, potrzebowałem wyjaśnień, których rudowłosy chyba nie miał mi zamiaru dawać. Trudno, ja mogę poczekać, gorzej z nim.
Tym razem nie zatrzymywaliśmy się w hotelu, jechaliśmy od razu na galę, a zaraz po niej od razu na lotnisko. Miałem tylko nadzieję, że tym razem dam sobie radę bez problemu, a te kilka godzin snu w zupełności mi wystarczą.
O godzinie jedenastej znaleźliśmy się w garderobach. Dzisiejszy koncept pozwalał nam na wybór strojów, o którym dowiedziałem się niestety jako ostatni. Wszystko zostało już ustalone, a ja zostałem jedynie o tym poinformowany.
No tak, nikt nie liczy się ze zdaniem maknae, ale do tego zdążyłem już przywyknąć.
- Będziesz miał taki sam strój jak Jimin – oznajmiła mi Dae, jedna ze stylistek.
Spojrzałem na nią niechętnie, wyrwany z zamyślenia.
Chyba się przesłyszałem...
- Z Jimin hyungiem? Dlaczego noona? – Zacząłem jęczeć, wstając od razu i podchodząc do dziewczyny.
- Nie chcesz? Myślałam, że się lubicie. – Mówiąc to, Dae przejechała palcem po naszyjniku wiszącym na mojej szyi. Od razu go złapałem, chowając pod koszulką.
Czyżby Park się wygadał? Powiedział jej o wszystkim?
Westchnąłem tylko. Wiedziałem, że nie mam z nim szans. Zapewne załatwiłby to krótkim flirtem, a ja nie potrafiłem takich rzeczy.
- Dobrze, noona. A jak wygląda nasz koncept? – W sumie trzeba było się tym zainteresować, bo nie miałem zamiaru paradować w tej dziwnej niebieskiej koszuli. Mam nadzieję, że była zarezerwowana dla Tae i Hobiego.
- Czerń. Będziecie wyglądać przystojnie, a chyba o to tutaj chodzi – oznajmiła szatynka, podchodząc do wieszaka i pokazując mi owy strój. Wolałem ten z szelkami, ale wszystko lepsze od niebieskiej koszulki. – Dobrze kontrastuje się z włosami Jimina... no i twoją karnacją – dodała, przykładając koszulkę do mojego torsu. W sekundzie wyłączyłem myślenie. Chyba nie byłem aż takim gejem, skoro dotyk dziewczyny nadal na mnie działał, nawet po tylu latach z Dae nooną. – Jak mniemam naszyjnik zostaje? – zapytała jeszcze, patrząc na miejsce pobytu owego przedmiotu.
Przytaknąłem tylko, powracając na swoje miejsce.
- To jakiś symbol? Waszej przyjaźni?
Wiedziałem, że sobie nie odpuści.
- Tak, noona. – Próbowałem ją zbyć, wyciągając telefon i sprawdzając godzinę.
- Dlaczego Taehyung takiego nie ma? – Dalej się dopytywała.
Lecz na to pytanie nie znałem odpowiedzi.
- Dlaczego Tae też miałby mieć taki naszyjnik, noona? – Zdziwiłem się. To pytanie było trochę bez sensu.
- Jimin powiedział, że to prezent od niego... myślałam, że cała wasza trójka takie posiada – wyjaśniła, wzruszając ramionami i w końcu zostawiając mnie samego.
Cała trójka? Czyli Park powiedział jej, że to prezent od Tae? Ale dlaczego?
- Nooooona, ale ja nie chcę mieć takiego samego stroju jak Yoongi hyung. Ja chcę taki jak ma Hobi hyung. – Usłyszałem zbliżającego się, narzekającego wokalistę.
Czyżby trafiła mu się ta chamska koszulka?
Zacząłem chichotać, patrząc na rozmawiającą dwójkę.
- Nie chcę tego słyszeć, męczycie mnie o to od samego rana. To była decyzja Yoongiego. Chciał mieć ten koncept z Jiminem, ale jak wiadomo tamten wolał z Jungkookiem, dlatego trafiło na ciebie. – Starała się wyjaśnić, poprawiając szatynowi garnitur.
- Noona, to dla mnie takie ważne. Nie dasz rady coś z tym zrobić? Bardzo ładnie proszęęę. Na ładne oczy i ładny uśmiech? Mogę jeszcze wyprzytulać i wygłaskać. – Chłopak starał się jak mógł, wymyślając coraz to nowe korzyści z przystania na jego ofertę. Dziewczyna była na szczęście nieustępliwa, śmiejąc się tylko z niego i odsyłając go do Nono. Postanowiłem wykorzystać sytuację i pomęczyć go trochę, ot tak, dla rozrywki.
- Widzę, że ktoś tutaj będzie dzisiaj paradował w niezwykle uroczej koszuli. Ale mówię ci, Tae, podkreśla twoje oczy i... pokręcony umysł – zażartowałem, stając pod ścianą i przyglądając się siedzącemu przy toaletce chłopakowi.
Starszy popatrzył tylko na mnie, krzywiąc się odrobinę, lecz zaraz po tym szeroko uśmiechając.
- Dzięki, Kookie – odpowiedział, machając do mnie i ciesząc się jak głupi.
Czy on naprawdę odebrał to jako komplement?
Machnąłem tylko ręką, wycofując się z owego pomieszczenia i wracając do poczekalni. Usiadłem na swoim poprzednim miejscu, wyciągając ponownie telefon. Jimin gdzieś zniknął, Namjoon hyung śpi, Seokjin hyung i Yoongi hyung jedzą, a Hobi hyung jest w łazience, dlatego musiałem siedzieć tutaj sam, czekając aż zostaniemy zawołani na wywiad.
Postanowiłem do tej pory utonąć w muzyce, rozkoszując się nową płytą jednego z moich ulubionych wokalistów. Niestety przysnąłem, obudził mnie dopiero głos naszego managera proszącego o ostatnie poprawki i szybki wymarsz z pokoju.
- Jeongguk, nie zasypiaj tuż przed wyjściem, prosiłam tyle razy. – Nono znalazła się przy mnie tuż po słowach Hobeom hyunga, szybko poprawiając mój makijaż.
- Przepraszam, noona – powiedziałem jeszcze, zanim wstałem, poddając się jej zabiegom.
- Nie musisz nic robić, Min noona, Jeonggukie jest idealny. – Tym razem to Jimin zaszedł mnie od tyłu, przytulając się do mojego ciała.
Czy on w ogóle nie myśli? Co on wyprawia?!
- WSZYSCY jesteśmy idealni! – Tae jak zwykle postanowił nas uratować, podbiegając do Parka i również go obejmując od tyłu.
Nono zaśmiała się tylko, kręcąc głową i kończąc swoją pracę. Najwyraźniej uważała to za całkowicie normalne zachowanie.
Tuż po odejściu brunetki, oderwałem ręce Jimina od swojego ciała, gromiąc go tylko wzrokiem i już ruszając w stronę wyjścia.
Nadal mu nie wybaczyłem porannej rozmowy i nie zrobię tego dopóki nie usłyszę wyjaśnień. Czego on do cholery nie rozumie? Mam mu to ponownie wykrzyczeć w twarz?
Zdjęcia i wywiad przebiegły niezwykle szybko. Niestety błądziłem ciągle myślami, zapominając o otaczającym mnie świecie, przez co nieraz Namjoon hyung musiał mnie sprowadzać z powrotem na ziemię. Oczywiście była to wina Yoongiego i Jimina. Denerwowali mnie swoim zachowaniem i ostatnim podejściem do ich przyjaźni. Najwidoczniej nie byłem dla Parka na pierwszym miejscu, skoro tak ciężko mu było wyznać prawdę.
Po około dwóch godzinach wróciliśmy z powrotem do garderoby, aby móc się przebrać i przygotować do próby. Jimin jeszcze zdążył zrobić sobie zdjęcie na Twittera w „Non la", czyli tradycyjnej wietnamskiej czapce, zanim poszliśmy przebrać się w nasze dzisiejsze stroje. Niestety, nie mielibyśmy na to czasu po próbie, ponieważ koncert odbywał się zaraz po nim.
W owo zdjęcie wpatrywałem się dłużej niż powinienem, podziwiając mojego przystojnego chłopaka.
- Jeonggukie, tylko nie leć z tym do łazienki, bo zwątpię w was – powiedział Hobi hyung, który pojawił się znikąd, zaglądając mi przez ramię.
Spaliłem się ze wstydu, jak najszybciej chowając telefon do kieszeni.
- Hyung, to nie tak... - Już chciałem zacząć się tłumaczyć, kiedy chłopak mi przerwał.
- Spokojnie, nic nikomu nie powiem, ja też tak robię ze zdjęciami mojego Tae. Szczególnie, kiedy wiem, że nawet po nodze nie mogę go dotknąć – wyżalił się szatyn, opierając ręką o mój bark.
- Ugh, ja tak nie robię, hyung. – Próbowałem go od siebie odgonić. Nawet ja nie miałem tak sprośnych myśli, choć mój wiek mówił co innego.
- Kogo próbujesz okłamać? Mnie czy siebie? – dodał Hobi na odchodne, kierując się już do wyjścia.
Skrzywiłem się lekko, udając obrzydzenie.
Chyba musiałem grać tego niewinnego i słodkiego maknae, prawda? Inaczej nie dadzą mi spokoju.
- Macie jeszcze pół godziny, przygotujcie się – krzyknął jeden chłopak ze staffu, na co kiwnąłem lekko głową, idąc w ślady Hoseoka.
- Widziałem to, Jeonggukie. – Jednak drogę zagrodził mi Park, lustrując mnie spojrzeniem i zabierając telefon z ręki.
Od razu próbowałem go odzyskać, jednak chłopak był sprytniejszy, uciekając mi na bok.
Małe to zwinne.
- Co takiego widziałeś, hyung? – Próbowałem przybrać znudzony ton głosu, choć ta zabawa nad wyraz mnie cieszyła.
- Chcesz się gdzieś przejść? – zaproponował rudowłosy, opierając o ścianę i wpatrując we mnie ostentacyjnie. Widocznie pożerał mnie wzrokiem, lecz postanowiłem być nieugięty, nawet pod rzucanym na mnie urokiem.
Muszę przyznać, że w czarnym wygląda najseksowniej. Mmm...
- Nie, nie chcę. Za to chyba ty chcesz, hyung. – Mówiąc to, podszedłem do niego, łapiąc go za ręce i fundując mały fanserwisik. A przygryzając dolną wargę, sprawnie zabrałem mu mój telefon.
Uśmiechnąłem się, odwracając na pięcie w celu oddalenia w nieznanym mi kierunku, jednak dłoń starszego była szybsza, powstrzymując mnie przed ucieczką i ciągnąc w przeciwnym kierunku.
Moje błagania i wyrywania na nic się zdały. Mijający nas ludzie patrzyli się tylko z politowaniem, zapewne nie rozumiejąc, iż byłem właśnie porywany. Nie chciałem robić żadnych akcji, dlatego szybko się uspokoiłem, idąc niechętnie za hyungiem. Dopiero w jakimś składziku zdołałem zrozumieć jego intencje.
- No chyba oszalałeś... - wyszeptałem, próbując go wyminąć. Rudowłosy oczywiście mi na to nie pozwolił, zabierając mój telefon i odkładając go gdzieś na półkę. – No co ty, hyung? – Chciałem wybić mu to z głowy, jednak nie potrafiłem, widząc jak zbliża się do mnie, oblizując dolną wargę.
Już byłem jego, wiedziałem, że nie dam rady z tym walczyć, szczególnie, kiedy jego wargi znalazły się na mojej szyi.
Pojękiwałem cicho, wplatając ręce w jego włosy. Zapomniałem o naszej kłótni, zapomniałem o całym świecie, teraz liczyły się tylko jego usta.
Co on ze mną wyprawia?
- Wiem... że... obiecywałem... zero... seksu... przed... naszą... randką... - mówił, raz po raz składając na mojej skórze mokre pocałunki. – Ale... za bardzo mnie kusisz – dodał jeszcze, patrząc mi w oczy i wpijając się w końcu w moje usta. Brakowało mi tego, tak cholernie brakowało. Miłość, którą mi okazywał była teraz dla mnie wszystkim.
Nie mieliśmy zbyt wiele czasu, dlatego szybko przeszliśmy do pozbycia się ubrań z naszych ciał, a tuż po tym do rozkoszowania swoją bliskością i ciepłem. Niedługo nam było trzeba, żebyśmy osiągnęli szczyt, za bardzo byliśmy spragnieni tego seksu oraz siebie.
- A co jeśli Tae znowu nas śledził i siedział pod tymi drzwiami, hyung? – Zmartwiłem się odrobinę, kiedy tuż po naszej krótkiej przyjemności nieco się ogarnialiśmy i w pośpiechu zbieraliśmy.
- To może w końcu da się zaciągnąć Hoseokowi do tego łóżka – zażartował rudowłosy, promieniejąc przy tym bardziej niż powinien.
A może to przez zauroczenie jego osobą? We wszystkim co robi i mówi, wydaje się taki piękny.
Uśmiechnąłem się, zakładając jeszcze koszulkę i poprawiając naszyjnik, po czym oparłem się o ścianę, przyglądając Jiminowi.
- Myślisz, że tak łatwo się przełamie, hyung? – kontynuowałem ten temat.
- Nie wiem. Chyba musimy im w tym pomóc – stwierdził, również dokańczając ubieranie i poprawiając nieco włosy. – Dobrze, że z tobą nie mam takich problemów – dodał jeszcze, zanim złożył na moich ustach ostatni pocałunek, wychylając głowę na korytarz i sprawdzając czy aby na pewno nikogo na nim nie ma. – Czysto. – Minnie machnął na mnie ręką, sam wydostając się z pomieszczenia i kierując z powrotem do garderoby. Poszedłem w jego ślady, dotrzymując mu kroku.
- Ooo, jesteście. Dołączcie do chłopaków, szybko, szybko – ponaglił nas jeden z managerów, wysyłając do drugiego pokoju.
Nie za bardzo wiedzieliśmy o co chodzi, jednak słysząc podniesione głosy, zaraz zorientowaliśmy się, iż chłopaki robią live na V App.
Jimin niewiele myślą, chwycił jedną z „Non la" i założył na swoją głowę, dlatego tuż po wejściu do pomieszczenia został przywitanymi przez Bangtanów, a dokładniej Yoongiego, i zaproszony do pokazania się w owej czapce.
Nie chciałem być gorszy, dlatego w jednej sekundzie chwyciłem drugą z nich, podbiegając do mojego chłopaka i również witając się z fanami szerokim uśmiechem i małą imitacją głosu Jimin z mojego AOA.
Postanowiłem trochę się powygłupiać, jak to na maknae przystało, mówiąc jakieś przypadkowe słowa i szczerząc się do kamery.
Selfie stick, którego używaliśmy, trzymaliśmy wraz z Minniem, wykorzystując ową sytuację do obmacania swoich dłoni. A kiedy zaczynało robić się nudno, po prostu zbliżyłem swoje usta do obiektywu i zacząłem wyznawać miłość naszym Armys. Moją iskierkę niezwykle to rozbawiło, a na tym mi głównie zależało.
Niestety zaraz po tym Hobi hyung zabrał mi kamerę, narzekając, iż kręcę tylko siebie.
- „Kocham cię"? To było chyba do mnie? – wyszeptał rozbawiony Jimin, uderzając mnie lekko łokciem w ramię.
Odpowiedziałem mu krótkim uśmiechem, będąc bardziej skupionym na kamerze w chwili obecnej.
Jeszcze się chwilę powygłupiałem, po czym stwierdziłem, że pobawię się w naszą Nono, dlatego poszedłem do jednej z wielu kosmetyczek, wyjmując jakieś akcesoria i podchodząc do Jimina. Zacząłem mu malować usta, lecz kiedy usłyszałem, iż Yoongi zabrał głos, w celu uciszenia tego kurdupla, przeniosłem pędzelek na jego wargi. Na szczęście się zamknął, a ja mogłem w spokoju malować resztę chłopaków. Skupiłem się tylko na tym, nie słuchając ich wypowiedzi. Dopiero po kilkunastu sekundach zostałem zmuszony przez Hobi hyunga do zajęcia miejsca obok miętowowłosego. Moja niezadowolona mina mówiła chyba wszystko. Chciałem stamtąd jak najszybciej uciec, przypominając sobie moją poranną kłótnię z Jiminem.
- Jungkook, pokaż nam. – Usłyszałem nagle, wyrwany z zamyślenia.
Popatrzyłem po chłopakach, nie wiedząc za bardzo o co mnie poprosili.
- Co? – Obudziłem się, uśmiechając do wpatrującego we mnie Jimina.
Na szczęście zaraz dali mi spokój, ignorując moje pytanie, a ja mogłem kontynuować wpatrywanie się w kamerkę i myślenie o własnych sprawach. Dopiero rudowłosy wspominający o niskich temperaturach sprowadził mnie na ziemię. Nie mogłem nie podzielić się moim cennym spostrzeżeniem na ten temat, przypominając sobie wręczenie przez Jimina naszych pięknych naszyjników i siedzenia na zamarzniętej ławce podczas zimnego wieczoru.
Tae słysząc moją opowieść cieszył się jak głupi.
No tak, niedawno mu o tym wspominałem, dlatego zapewne skojarzył fakty.
Park natomiast posłał mi krótki uśmiech, wyglądając przy tym seksowniej niż powinien.
Niewinny umysł, Jungkook, graj maknae, udawaj maknae.
Szybko opamiętałem swoje żądze, skupiając się ponownie na fanach.
Chłopcy kontynuowali temat sprzed sekundy, prosząc Armys o noszenie ciepłych ubrań i dbanie o swoje zdrowie. Zgodziłem się z nimi, dokładając swoje trzy grosze.
- Czy z moimi oczami jest coś nie tak? Gdzie wy tam widzicie jakiś „Wietnam"? – skomentował Park, słysząc prośbę hyungów o przeczytanie komentarza o owym państwie.
Oczywiście nie mogłem się powstrzymać przed rzuceniem niewinnego żarciku.
- Hyung, przestań się uśmiechać, to może to zobaczysz – powiedziałem, jednak nikt nie usłyszał mojej zabawnej uwagi.
Ehhh...
Do końca live'a siedziałem sobie cicho, patrząc przed siebie i wyklinając Yoongiego w duszy.
A może to z nim powinienem o tym porozmawiać? Skoro... Jimin nie chce mi niczego zdradzić, to zostaje mi tylko raper.
***
Tuż po powrocie z Wietnamu, położyliśmy się spać. Wylądowaliśmy około drugiej w nocy, dlatego wszyscy marzyliśmy jedynie o ciepłym łóżku w dormie. Jimin ponownie spał ze mną, zostawiając naszą nieśmiałą dwójkę samą w pokoju. Mieliśmy cichą nadzieję, że może dzięki takim akcją w końcu się przełamią i do czegoś dojdzie. Przecież ile oni mogą z tym zwlekać?
Dziś pozwoliłem sobie na odespanie całego tygodnia, choć wszystkie nieskończone projekty cały czas dręczyły mój umysł. Jednak wolałem to nimi się zamartwiać, niż pewną kolorową dwójką.
O godzinie trzynastej raczyłem otworzyć w końcu oczy, przypominając sobie o dniu wolnym. Z jednej strony cieszyłem się możliwością dokończenia moich coverów, lecz z drugiej brakowało mi naszych Armys i jakiegokolwiek występu na scenie. Z ową myślą podniosłem się z łóżka, kierując od razu do łazienki. Zarówno Jimina, jak i Namjoon hyunga nie było w pokoju. Miałem tylko nadzieję, że pomieszczenie, do którego zmierzałem było wolne.
Drzwi chętnie mi ustąpiły, zapraszając do środka i kusząc swoim wnętrzem. Tak, to był mój raj, mogłem tutaj siedzieć godzinami. Może i zachowywałem się w ten sposób jak dziewczyna, jednak dbanie o dobry wygląd zostało mi wpojone, inaczej już nie potrafiłem.
Po niecałych trzydziestu minutach usłyszałem pukanie, a tuż po tym prośbę o pozwolenie na wejście. W dormie nie mieliśmy przed sobą żadnych tajemnic, a nasze ciała były nam idealnie znane, dlatego nie miałem oporów, by zezwolić na to któremuś z hyungów.
- Jeonggukie, siedzisz już tutaj godzinę. Zaplanowałem nam ten dzień, proszę... Ouu. – Jimin przerwał swoją wypowiedź w połowie zdania, wpatrując się bezczelnie w moje półnagie ciało. Miałem na sobie tylko ręcznik, zajmując się obecnie moją twarzą.
- Mógłbyś przestań, hyung? – poprosiłem, odwracając się jak najszybciej plecami, by móc zakryć mój odsłonięty tors.
On zaraz to wykorzysta, nie powstrzyma się, nie pows...
Chłopak podszedł do mnie od tyłu, obejmując mnie i składając pojedyncze pocałunki na moim barku. Jego dłonie od razu zaczęły błądzić po moim umięśnionym brzuchu.
- Po co tutaj wchodziłeś, hyung? – Zadałem kolejne pytanie, patrząc na niego w lustrze.
- Liczyłem, że będziesz nagi – powiedział wprost, starając dobrać się do mojego ręcznika.
Szybko złapałem jego ręce, wypraszając go z pomieszczenia. Chłopak strasznie się ociągał, łapiąc pojedynczych mebli, jednak z moją siłą nie mógł wygrać.
- Jak skończę to do ciebie przyjdę – obiecałem jeszcze, zamykając drzwi, tym razem na klucz.
Zaraz... co on mówił? Zaplanował nam dzień? Co?
Zignorowałem jak na razie jego słowa, dokańczając poranną toaletę i już po piętnastu minutach wychodząc.
- Chodź, króliczku! – Usłyszałem jak tylko wydostałem się z łazienki. Jimin złapał mnie za rękę, zaciągając do kuchni i sadzając na krześle. – Jedz – dodał jeszcze, zajmując miejsce naprzeciwko i opierając głowę na dłoniach.
Spojrzałem na talerz wypełniony po brzegi. Uśmiechnąłem się tylko, od razu zabierając za konsumpcję.
- Dzisiaj zabieram cię na naszą randkę, Jeonggukie – oznajmił w końcu, dalej się we mnie wpatrując.
- Dzisiaj, hyung? Chciałem sobie... - Już próbowałem coś powiedzieć, jednak chłopak mi na to nie pozwolił, nachylając się nad stołem i kładąc palec na moich ustach, uśmiechając przy tym promieniście.
- Dzisiaj mamy wolne, żadnej pracy, żadnych obowiązków. Mamy się dobrze bawić. Nawet reszta chłopaków poszła na jakieś zakupy, odpuszczając sobie salę ćwiczeń – wyjaśnił rudowłosy, wycierając jeszcze kawałek jedzenia z moich ust. Spuściłem automatycznie głowę, roztrzepując włosy, by móc jakoś zakryć moje zawstydzenie.
Park oczywiście musiał to zauważył, podchodząc do mnie od razu i przytulając się do mojego boku. Uśmiech automatycznie pojawił się na mojej twarzy. Lubiłem, kiedy ktoś zajmował się moją osobą, a jako maknae otrzymywałem ową miłość ze wszystkich stron.
- Gdzie dzisiaj idziemy, hyung? – zapytałem, gdy Park zajmował już swoje poprzednie miejsce.
- Niespodzianka – odpowiedział tylko tajemniczo, szczerząc się przy tym i puszczając mi oczko.
Chyba zacząłem się trochę obawiać tej całej randki. Znając Jimina zaciągnie mnie do jakiejś restauracji, albo w nawet gorsze, publiczne miejsce, gdzie spalę się ze wstydu.
Mam nadzieję, że nie kupi mi kwiatów! Już wolę prezerwatywy, naprawdę.
Po sytym śniadaniu, starszy pozwolił mi na chwilę odpoczynku w moim łóżku, zanim nie przybył do mnie z ważną wiadomością.
- Wiesz, że nikogo nie ma w dormie i trzeba to wykorzystać, Jungkookie? – oznajmił mi, zamykając za sobą drzwi i zbliżając się do mnie powoli.
Jak najbardziej byłem na to chętny, jednak w moim własnym łóżku było mi trochę niezręcznie. Zresztą, a co jeśli reszta chłopaków wróci za minutę, albo dwie? Sam nie wiedziałem czy to dobry pomysł.
- Jiminnie hyung... - zacząłem, jednak chłopak sprawnie przerwał mi rozpoczęcie wyliczania powód przeciwko temu pomysłowi.
- Spokojnie, zrobimy to szybko i sprawnie – wyszeptał, przygryzając wargę i zabierając mi telefon wraz z słuchawkami, po czym odłożył go na pobliską szafkę, skupiając się wyłącznie na mnie.
Starałem się oddychać miarowo i trzymać ręce przy sobie, pamiętając o moich obawach, jednak chłopak miał inne plany, wsuwając dłonie pod moją koszulkę i dotykając już rozgrzanej skóry.
Westchnąłem, kiedy jedna z jego rąk natknęła się na mój wrażliwy sutek.
- Oh. Podoba ci się króliczku? – zamruczał Park, zbliżając swoją twarz do mojego ucha. Przytaknąłem tylko cichutko, czekając grzecznie na kontynuację. Mimo wszystko potrzebowałem nawet tak krótkiej gry wstępnej, szczególnie przy sprawnych palcach i ustach Jimina.
Chłopak uśmiechnął się łobuzersko, podsuwając do góry moją koszulkę i zajmując się brzuchem. Jego wargi potrafiły zdziałać cuda, szczególnie kiedy w końcu znalazły się na moich pragnących go sutkach.
Nareszcie nie musiałem się z niczym hamować, jęczałem i mruczałem, szarpiąc go za włosy. Niestety, nawet podczas tak niewinnej przyjemności, obawiałem się, iż mogę zbyt wcześnie dojść, dlatego po niecałych dwóch minutach oderwałem jego wargi od swojego ciała, próbując uspokoić oddech.
Jimin rozumiał mnie doskonale. Uśmiechnął się tylko, wpatrując się w moje rozchylone usta i jeżdżąc dłonią po moim boku. Zdążyłem zapomnieć o wszelkich moich obawach, teraz liczyła się tylko rozkosz.
- Mówiłem ci już Jeonggukie, że jesteś idealny? – zapytał podczas całowała mojej szyi.
- Taak... tuutaj... nie przestawaj, hyung. – Zdołałem tylko wyszeptać, nadstawiając mu jeszcze więcej swojego ciała i tym samym ignorując jego pytanie. Trafił w jedno z moich czułych miejsc, dlatego nie chciałem, żeby teraz się ode mnie odrywał.
- Króliczku... wiesz, że nie mamy aż tyle czasu. – Chłopak złożył jeszcze dwa delikatne pocałunki na mojej szyi, po czym odsunął się nieco, by zabrać się za ściąganie mojej koszulki. Wiedziałem, że musimy działać szybko, dlatego chętnie mu to umożliwiłem, podnosząc ręce i rzucając ją gdzieś na podłogę. Tuż po tym, pozbyliśmy się również koszulki starszego, dzięki czemu miałem łatwy dostęp do jego brzuszka. Oczywiście Jimin zaczął narzekać, ponownie próbując skupić całą uwagę wyłącznie na mnie, jednak znając jego największy kompleks, postanowiłem troszeczkę podbudować jego niską samoocenę.
Zaraz po komplementach, które mu sprezentowałem, wróciliśmy do pozbywania się naszych ubrań. Czas nas gonił, to fakt, dlatego po niecałej minucie byliśmy zupełnie nadzy.
Tym razem nie musieliśmy powstrzymywać swoich jęków, dzięki czemu przeżywaliśmy ową przyjemność podwójnie. Jednak w obawie o szybki powrót chłopaków, nasz seks nie trwał zbyt długo. Już po kilku minutach leżeliśmy w swoich objęciach, ciesząc się swoją bliskością i uspokajając oddechy.
- Za jakieś pół godziny umówiłem się z Seokjinem. Zdążysz się wyszykować do tego czasu? – Jimin jako pierwszy zabrał głos, złączając nasze dłonie, które wpasowały się idealnie, otaczając moją skórę niezwykłą delikatnością. Zacząłem badać miękkość jego palców, błądząc opuszkami i dotykając każdą pojedynczą linię i każdą pojedynczą niedoskonałość. Po moich plecach raz po raz przelatywały ciarki. To było bardziej intymne od seksu.
- Raczej tak. A mogę wiedzieć gdzie idziemy, hyung? Do hotelu? – Próbowałem zażartować, wyśmiewając nieco jego pomysł.
- Nie, Jeonggukie, jedziemy gdzieś. Nie musisz zakładać garnituru – dodał, a kamień spadł mi z serca.
- Ufff, czyli nie zabierzesz mnie do jakiejś restauracji pełnej ludzi. Ulżyło mi, nawet nie wiesz jak bardzo – przyznałem, przecierając twarz i postanawiając wstać.
- Nigdy, to byłaby straszna głupota. – Chłopak poszedł w moje ślady, podając mi ubrania i kierując się w stronę łazienki. – Może dołączysz, aby nie marnować wody? – zaproponował, przelatując ręką przez swoje włosy.
To miała być zachęta, Park Jimin?
Podziałała.
Od razu zerwałem się z miejsca, ruszając za uśmiechniętym chłopakiem. W końcu dzisiaj był nasz dzień, dlatego chciałem z nim spędzić każdą wolną sekundę.
Umyliśmy się dość szybko, skupiając wyłącznie na prysznicu. Niestety nie mieliśmy czasu nawet na krótką powtórkę, szczególnie, że reszta chłopaków wróciła po niecałych dziesięciu minutach.
Jimin dał mi jeszcze piętnaście minut, samemu udając się już na parking.
Nie miałem pojęcia co na siebie włożyć. Niby to randka, więc wypadałoby coś eleganckiego, albo seksownego. Jednak znam go już cztery lata, na pewno zdążył się przyzwyczaić do takowych strojów i nie zrobi to na nim większego wrażenia.
- Jungkookie, mam się tobą zająć – oznajmił mi wchodzący do mojego pokoju Tae.
- A kto tak powiedział? – Spojrzałem na niego przelotnie, dalej przeglądając moją szafę.
- Dostałem odgórne polecenie z bazy – wyjaśnił, salutując.
Pokręciłem tylko głową, śmiejąc się z jego głupoty.
- A więc co polecacie, szeregowy Kim? – Próbowałem przybrać podobny ton głosu do tego, który sprezentował mi szatyn.
- Oczywiście coś seksownego, generale Jeon – odpowiedział tak samo, podchodząc w końcu do mnie i wpychając się na moje miejsce. – Nie, nie, nie... to też nie... o nie, nie ma mowy... - zaczął wertować, odrzucając moje najlepsze ubrania.
- Zdecydujesz się w końcu? Nie mam za bardzo czasu – ponagliłem go, widząc jego niezdecydowanie.
- Masz to i to. – Chłopak podał mi w końcu białą bluzkę, razem z czarną kurtką i skórzanymi spodniami. – Trochę standard, ale Jimina ulubione – wyjaśnił, zamykając szafę i podchodząc do jednej z moich półek. Nie przyglądałem się jego poczynaniom, zacząłem się przebierać, wiedząc, iż czas leci nieubłaganie.
- Trzymaj. – Szatyn wręczył mi po chwili prezent, który otrzymaliśmy niedawno od naszego lidera.
- Okulary? – Zdziwiłem się, biorąc je niechętnie do ręki i krzywiąc się odrobinę. Co prawda kilka dni temu zrobiliśmy sobie w nich krótką sesję z Jin hyungiem, jednak nigdy nie miałem zamiaru ich więcej założyć.
- Taaaak, sexy okulary – sprecyzował Tae, prezentując mi swój prostokątny uśmiech i wydając przy tym dziwny odgłos zadowolenia.
Zaśmiałem się tylko, poprawiając jeszcze kurtkę.
Skoro to była randka... a na randki ubiera się seksownie... to co mi szkodzi je założyć?
Po chwili już zdobiły moją twarz, a starszy zaczął biegać wokół mnie, ciesząc się przy tym jak głupi.
- Moje Jikooki idą na randkę, moje Jikooki idą na randkę. – Ekscytował się.
Miałem ochotę strzelić go otwartą dłonią w czoło, jednak powstrzymywał mnie przed tym fakt, iż sam zapewne nie był jeszcze na żadnej randce, a wiem jak uwielbia takie romantyczne bzdety. Zresztą, on nigdy nie był w związku, nawet w przedszkolu, więc czego się można spodziewać po takiej osobie?
- Dobra, hyung, wystarczy. – Złapałem go przy kolejnym okrążeniu, sadzając na łóżku, kiedy sam skierowałem się jeszcze do jednej z półek. Wyciągnąłem jedne z moich licznych perfum i wypsikałem się w kilku miejscach. Taehyung widząc to od razu do mnie podleciał, badając ów zapach.
- Idealnie! Jimin ci się nie oprze! – Dalej cieszył się jak głupi, skacząc w miejscu i klaskając w dłonie.
- Tae, opanuj się. Na pewno Hobi hyung niedługo cię gdzieś zabierze – zapewniłem, odstawiając perfumy z powrotem i odwracając się w jego stronę. Szatyn posmutniał, spuszczając nieco głowę.
W takich sytuacjach chyba przytula się przyjaciół czy coś?
Uczyniłem to, klepiąc go lekko po plecach.
- Tak myślisz, Kookie? – zapytał, wtulając się w zgłębienie mojej szyi.
- Taaak. A jeśli tego nie zrobi, to sobie z nim pogadam, nie martw się, hyung. – Mówiąc to odsunąłem go od siebie, patrząc mu jeszcze chwilę w oczy i czekając aż się rozchmurzy.
- Trzymam za słowo. Bawcie się dobrze, Jungkookie! – Chłopak wyszczerzył się, czochrając mi włosy i już kierując do wyjścia z mojego pokoju.
Uśmiechnąłem się sam do siebie.
Mimo wszystko może być dzisiaj fajnie... o ile ta cała randka skończy się czymś więcej niż tylko pocałunkiem. To są moje najlepsze perfumy, Park Jimin, nie spierdol tego, bo nie odezwę się do ciebie do końca życia.
Wychodząc, wziąłem jeszcze portfel i telefon. Przejrzałem się po raz ostatni w lustrze, wzdychając cicho.
Te okulary kompletnie mi nie pasują.
Z taką myślą wyszedłem na klatkę, a następnie z budynku. Oczywiście nasz manager został już powiadomiony o naszym krótkim wypadzie. Zgodził się na niego pod jednym warunkiem: Przez następny miesiąc mamy się słuchać każdego, nawet najmniejszego polecenia i nie wychodzić z dormu, no chyba, że do sali ćwiczeń. Troszeczkę ciężki warunek do spełnienia, ale obiecaliśmy zrobić wszystko co w naszej mocy, żeby owej obietnicy dotrzymać.
Otwierając drzwi prowadzące na parking, zostałem zaatakowany przez jakieś rude, wredne stworzenie.
- Wiedziałem, że Taehyung mnie nie zawiedzie. Wyglądasz tak bardzo seksownie, Jeonggukie – wyszeptał mi chłopak, obejmując mnie ręką w pasie i przyciągając do siebie.
Jimin również się wystroił, zakładając bluzkę w czarno-białe paski, idealnie kontrastującą się z czarnymi okularami i spodniami tego samego koloru.
On chciał mojej śmierci i to jak najszybciej.
Przygryzłem wargę, kiedy usta chłopaka zbliżyły się do moich. Jego perfumy omiotły mój zmysł węchu, przez co powoli zaczynały się pode mną uginać nogi.
- Ta randka zdecydowanie nie zakończy się tylko na zwykłym odprowadzeniu do domu i niewinnym pocałunku pod drzwiami – zażartował rudowłosy, ściskając mój bok nieco mocniej, zapewne by pokazać, iż nie rzucił tych słów na wiatr.
Zachichotałem, ukazując przy tym dwa rządki białych zębów. Jimin również się uśmiechnął, poprawiając włosy i w końcu mnie puszczając.
- Hyung, a czy kiedykolwiek planowałeś, aby ta randka zakończyła się właśnie w taki sposób? – kontynuowałem temat, kiedy ruszyliśmy w nieznanym mi kierunku.
- Możliwe, niczego ci nie zdradzę. Pospieszmy się, bo Jin hyung na nas czeka – wyjawił chłopak.
Jin hyung? A po cóż nam on? Czy to jest jakaś podwójna randka z jego dziewczyną... której nie ma? Nie rozumiem tego całego planu Jimina...
- Krótki filmik na Twittera? Fani na pewno tęsknią za naszymi wspólnymi zdjęciami i nagraniami. – Mówiąc to, rudowłosy wyciągnął z kieszeni telefon, na co przytaknąłem tylko głową, krocząc dalej za nim.
Park włączył nagrywanie, uśmiechając się po prostu i poprawiając włosy. Ponownie postanowiłem pobawić się w typowego maknae i naśladować mojego hyunga. Oczywiście nie wyszło mi to tak dobrze jak Minniemu, ale wiedziałem, że fani docenią moje starania.
- Dopisz jeszcze: „Na randce z Jungkookiem" i na pewno wtedy w pełni ich zadowolisz, hyung – zażartowałem, obrywając za to niewielką falą gilgotek, na szczęście sprawnie się przed tym obroniłem, czmychając na bok.
- Zapraszam, Jeonggukie. – Starszy zatrzymał się przy czarnym samochodzie, otwierając jedne z tylnych drzwi.
Już rozumiałem do czego mu był potrzebny nasz wokalista.
- Cześć, hyung – przywitałem się z Jinem, zajmującym miejsce kierowcy.
A więc tak wyglądał plan Parka. Mieliśmy pojechać na jakąś wycieczkę? Ale gdzie? Nie sądzę, żeby znał jakiekolwiek ciekawe miejsca w Seulu.
Kim również się ze mną przywitał, czekając aż Jimin wsiądzie do samochodu.
- Pamiętasz wytyczne, hyung? – zapytał jeszcze rudowłosy, zanim ruszyliśmy.
Chłopak przytaknął mu tylko, skupiając się już na drodze.
Miałem ochotę wypytać o wszystko rudowłosego, jednak wiedziałem, że na moje pytania nie uzyskam odpowiedzi, dlatego po prostu grzecznie siedziałem, czekając na rozwój sytuacji.
Zresztą, tak długo jak nie ma tu Yoongiego, jest idealnie, nawet jeśli ów wypad jest przepełniony słodyczą i romantyzmem.
Na szczęście nie otrzymałem od Parka kwiatów, a jedynie nowe kolczyki, z których oczywiście cieszyłem się niezmiernie. Uwielbiałem praktyczne prezenty, dlatego od razu je założyłem, robiąc sobie pięćdziesiąt nowych selek. Zarówno Jimin, jak i Jin, mieli ze mnie niezły ubaw, szczególnie przy moich dziwacznych pozach i wymyślnych minach. Rudowłosy również załapał się na moich zdjęciach, życząc sobie wysłania co poniektórych.
O dziwo droga trwała aż cztery godziny, przez które wygłupialiśmy się, opowiadaliśmy sobie żarty, śpiewaliśmy jakieś stare piosenki, bawiliśmy się w gry słowne, czy też po prostu przytulaliśmy z Parkiem. Seokjin hyung nie miał nam tego za złe, wiedział, że nie mamy do tego zbyt wielu okazji, dlatego uśmiechał się tylko, starając ignorować nasze próby flirtu, czy też niestosowne teksty.
Miejscem naszej randki okazała się być plaża w naszym Busan, dlatego opuszczając pożyczony samochód od wujka Seokjina, nie mogłem wyjść z podziwu, przypatrując się znajomej okolicy.
- To tutaj zabrałeś mnie na początku stycznia, hyung? – zapytałem, okręcając się wokół własnej osi i ciesząc widokami.
- Tak, gwiyeomdungi. Od tamtej pory to miejsce jest tylko nasze – wyjaśnił, uśmiechając się promieniście i wyjmując jakąś torbę z bagażnika.
Nawet zachodzące słońce nie mogło się równać z tym uśmiechem.
Plaże zdecydowanie źle oddziaływały na mój umysł. Przez ten romantyczny nastrój sam stawałem się typowym marzycielem. Jednak widząc radość Jimina, nie potrafiłem się przed tym powstrzymać.
Kim pożegnał się jeszcze z nami krótkim: „Bawcie się dobrze, dzieciaki", po czym odjechał w stronę miasta, zostawiając nas samych.
Niewiele myśląc, popatrzyliśmy po sobie z Jiminem, puszczając się pędem przed siebie. W połowie drogi złapaliśmy się za ręce, ciesząc się przy tym jak dzieci. Uwielbiałem plaże, szczególnie te w Busan. A mogąc spędzić na jednej z nich czas i to z osobą, którą kocham, było najlepszym możliwym scenariuszem. Szkoda tylko, że nie mogliśmy wskoczyć do wody i trochę popływać. Może w lato również uda nam się tutaj wyrwać, byłoby super, ale najlepiej z całym zespołem, bo randek wystarczy mi już na całe życie.
O mało nie podtopiła nas woda, kiedy stanęliśmy blisko morza, wpatrując się w roztaczający przed nami horyzont. Jimin pociągnął mnie do tyłu w ostatniej chwili, jednak straciłem równowagę, wpadając na niego i przewracając nas na piasek.
Leżąc tak, zaczęliśmy się śmiać, wpatrując w bezchmurne niebo.
Chłopak jako pierwszy zaproponował wstanie na równe nogi i udanie się na molo. Coś czułem, że miał jeszcze kilka asów w rękawie. Może jednak dostanę te kwiaty?
Zarówno na plaży, jak i na pomoście nie było żywej duszy. No tak, dojście do owego wybrzeża nie należało do najłatwiejszych, a prowadząca tutaj droga była bardzo wyboista.
- Jesteś pewien, że te deski wytrzymają nasz ciężar, hyung? – Zmartwiłem się, stawiając na molo pierwszy krok. Zapewne nie było ono używane od lat, chociaż co ja tam wiedziałem. Równie dobrze mogło mieć ono stałych bywalców, takich jak Jimin.
- Spokojnie, Jeonggukie, ten pomost przeżył już ze mną wiele, a jeszcze się trzyma – próbował wyjaśnić, otwierając swoją torbę i wyjmując z niej koc.
- Czyli jednak przyprowadzałeś tutaj jakieś dziewczyny – zażartowałem, udając lekkie oburzenie i krzyżując ręce na torsie. Rudowłosy w jednej sekundzie porzucił czynność, którą wykonywał, by znaleźć się przy mnie i przytulić od tyłu.
- Oczywiście, że nie, króliczku. Nigdy bym cię nie okłamał. – Mówiąc to, złożył delikatny pocałunek na mojej szyi, głaszcząc mnie po jednej z dłoni.
Uśmiechnąłem się, przymykając oczy. Bicie mojego serca nieco przyspieszyło, ciesząc się z ciepła, którym otoczył mnie chłopak. W jego ramionach czułem się bezpiecznie, mogąc choć na chwilę zapomnieć o otaczającym mnie świecie. Nie wyobrażałem sobie teraz powrotu do mojej introwertycznej rzeczywistości, za bardzo go kochałem, żeby ponownie zamykać się w sobie.
I put my heart into your hands
Learn the lessons you teach
No matter when, wherever I am
You're not hard to reach
And you've given me the best gift
That I've ever known
You give me purpose everyday
You give me purpose in every way
Oh, you are my everything
Jimin zaśpiewał mi jedną z moich ulubionych piosenek, idealnie oddających naszą historię. Jego anielski głos cudownie pieścił moje uszy, przez co zamknąłem oczy, oddając się chwili.
Nie miałem pojęcia, że ta randka będzie aż tak przyjemna, lecz po usłyszeniu tak pięknej wersji „Purpose", nie mogłem temu dłużej zaprzeczać.
- Tak już będzie zawsze, hyung? – zapytałem, kiedy po kilku minutach oglądania zachodu słońca zajęliśmy w końcu miejsce na kocu, obejmując się i karmiąc jedzeniem przyniesionym przez rudowłosego. – Nie przestaniesz mnie nigdy kochać? – dodałem, spoglądając mu w oczy i badając jego reakcję. W obecnym świetle wyglądał jak moje małe, prywatne słońce.
Jimin oderwał wzrok od napoju, który wyjął przed sekundą, zbliżając się do mojej twarzy i kładąc dłoń na jednym z moich policzków.
- Kocham cię od samego początku, Jeonggukie. I nigdy nie przestanę – wyszeptał, po czym złożył na moich ustach delikatny pocałunek.
Uśmiechnąłem się mimowolnie, zamykając oczy i rozkoszując jego dotykiem.
- Przepraszam, że nie zawsze potrafiłem cię ochronić i przez to nieraz zawiodłem. – Mówiąc to, przejechał palcem po mojej bliźnie.
Od razu otworzyłem oczy, spoglądając na niego. Wydawał się być zaniepokojony takim stanem rzeczy, jednak dla mnie owa sytuacja była niczym.
- Nigdy mnie nie zawiodłeś, hyung. Zresztą, nie roztrząsajmy przeszłości, skupmy się na teraźniejszych wydarzeniach... i na jedzeniu – zauważyłem, chwytając jedno z ciastek i karmiąc nim Jimina. Chłopak zaśmiał się tylko, chętnie konsumując tę słodycz.
- Roztyjesz mnie, Jeonggukie. To miało być dla ciebie, nie dla mnie. – Próbował mi wyjaśnić.
- Nie mogę się doczekać, hyung. Dla mnie możesz przybrać na wadze, będziesz wtedy jeszcze bardziej kochany. – Postanowiłem go trochę pozawstydzać, prawiąc komplementy.
Chłopak odwrócił od razu wzrok, uśmiechając się do siebie.
Wykorzystując moment nieuwagi, przewróciłem go na plecy, podsuwając jego bluzkę do góry i zaczynając całować jego uroczy brzuszek.
- Hej, Jeonggukie, przestań. – Starszy starał się odciągnąć moje usta od jego ciała, śmiejąc się przy tym i zwijając nieco, zapewne przez łaskotki. Jednak nie miałem zamiaru tak łatwo mu odpuszczać, skupiając się tym razem na jego żebrach.
Jimin robił wszystko co w jego mocy, aby pozbyć się mojej twarzy z najwrażliwszego miejsca na jego ciele.
Dopiero po kilku minutach tortur, pozwoliłem mu na małą zamianę ról.
- Rude ass carrot! – wykrzyczałem, śmiejąc się, kiedy unieruchomił ręce nad moją głową, siedząc na mnie okrakiem.
- Coś ty powiedział? Skąd ty w ogóle takie słowa znasz, hmm? – Chłopak nie mógł powstrzymać uśmiechu, cisnącego się na jego usta. Zapewne rozbawiło go nie tak samo wyrażenie, co mój łamany angielski.
- A nieważne skąd, puść mnie to może ci powiem, hyung. – Zacząłem się z nim droczyć, lustrując go wzrokiem. W takiej wersji wyglądał szczególnie seksownie. Okulary dodawały mu uroku, przez co przypominał niegrzecznego profesorka.
- Jeonggukie, opanuj swoje żądze, proszę cię – powiedział, widząc moje spojrzenie i zapewne czując zarastający problem w moich spodniach.
- To nie moja wina. Sprawiasz, że mój umysł sam nasuwa mi dwuznaczne scenariusze – wytłumaczyłem, szarpiąc się nieco z jego więżącymi mnie rękoma.
- Nie szarp się, króliczku, bo będzie boleć. – Chłopak mówiąc to, przysunął się do mojej twarzy, rozbawiając mnie samym oddechem. Czy kiedykolwiek przyzwyczaję się do jego bliskości?
- Ale... ja lubię jak boli, hyung – wymruczałem, przygryzając przy tym wargę i próbując nieco się do niego przysunąć.
- Jeonggukie... nie tutaj, nie teraz... nie mów takich rzeczy, bo będę musiał ściągnąć z ciebie te ubrania i przelecieć cię na tym pomoście – oznajmił mi dość ostrym tonem głosu, zacieśniając swój uścisk.
Byłem wniebowzięty, liczyłem, że go tym zdenerwuję i osiągnąłem swój cel.
- Zrób to, hyung – dodałem błagalnie, czekając aż w końcu złączy nasze wargi.
- Nawet nie wiesz jak tego pragnę, Jungkookie. Doprowadzasz mnie do szaleństwa... – Chłopak przygryzł płatek mojego ucha, przez co jęknąłem cichutko, nie mogąc doczekać się większej dawki przyjemności. – Jednak nie mamy na to czasu... a miejsce jest dość ryzykowne – dokończył, odsuwając się nieco, by móc spojrzeć w moje oczy.
- Hyung, proszę. – Postanowiłem go błagać, nie będąc w stanie powstrzymać mojego pożądającego go ciała i umysłu.
- O co mnie prosisz? – Wiedziałem, że nie otrzymam tego tak łatwo. Jimin chciał się ze mną podroczyć, składając kilka delikatnych pocałunków na mojej szyi i po raz kolejny się ode mnie odrywając.
W jaki sposób on potrafił to kontrolować? Może mój młody wiek nie pozwalał mi na takowe działania?
- Proszę, zróbmy to. – Nie umiałem powiedzieć mu tego wprost. Nawet po tylu razach w przeróżnych składzikach, pokojach i łazienkach, wstydziłem się mówić mu takie rzeczy.
- Co takiego? O co mnie prosisz, Jeonggukie? Wyduś to z siebie. – Park nie dawał za wygraną, wpatrując się we mnie przenikliwym wzrokiem i zacieśniając uścisk jeszcze bardziej.
- Hyyung, pieprz mnie, proszę – wydusiłem to w końcu z siebie, na co rudowłosy zareagował zadowolonym uśmieszkiem, kiedy ja zacząłem palić się ze wstydu.
- Przykro mi, mój niegrzeczny króliczku, ale nie mogę spełnić twojej prośby, musimy się już zbierać – oznajmił nagle, puszczając moje ręce i schodząc z mojego ciała.
ŻE JAK?!
- O nie, nie, nie, tak się nie bawimy, Park Jimin! – Nie pozwoliłem mu uciec, łapiąc go za rękę i przyciągając z powrotem do siebie. – Chyba musi nastąpić mała zamiana ról – dodałem, uśmiechając się diabolicznie i przewracając go na plecy. Chłopak nawet nie zdążył zareagować, kiedy usiadłem na niego okrakiem, wpijając się w jego usta.
Na początku trochę się opierał, jednak po kilku sekundach w końcu mi ustąpił, rozchylając wargi i zapraszając mój język do wspólnej zabawy. Chcąc sprawić mu jeszcze większą przyjemność, jedna z moich dłoni wylądowała w jego bokserkach, zajmując się dolną partią jego ciała.
Po raz pierwszy to ja miałem nad nim kontrolę i musiałem przyznać, że owa zamiana ról bardzo mi przypasowała.
Jimin przyciągnął mnie do siebie jeszcze bardziej, wyginając się nieco pod moim dotykiem i wbijając paznokcie w mój kark.
- Jeongguk... nie powinniśmy... nie tutaj. – Tym razem to rudowłosy miał kłopoty ze zbudowaniem normalnego zdania, co cieszyło mnie niezmiernie.
- Cicho bądź, hyung. – Zaraz zająłem się szyją chłopaka, ignorując jego słowa.
Niewiele mu było trzeba, żeby zaraz doszedł, jęcząc cicho i wypowiadając moje imię. Oczywiście wolałbym to zrobić ustami, jednak sytuacja oraz miejsce nie były do tego odpowiednie.
- Jungkook... ty nieposłuszny dzieciaku... przez ciebie kiedyś się nam oberwie, zobaczysz. – Minnie na szczęście nie był zły, całując mnie po raz ostatni i zarządzając szybkie udanie się do czekającego już Jina. Było grubo po dwudziestej drugiej, a czekały nas jeszcze cztery godziny drogi. Gdyby nie jutrzejsza gala, zapewne moglibyśmy zostać nieco dłużej, jednak musieliśmy wcześnie wstać i przygotować się na Golden Disc Awards.
Zrobiliśmy sobie jeszcze kilka zdjęć na pamiątkę, po czym biegiem udaliśmy do czekającego na nas samochodu. Seokjin nie był zły, wiedział, że ten wypad był dla nas ważny, a jako najstarszy z hyungów wspierał nas we wszystkim, nawet tych głupich decyzjach, starając się pomóc jak tylko mógł.
Musiałem przyznać, iż dzisiejsza randka – moja pierwsza – nie należała chyba do najgorszych. Było jedzenie, picie, plaża, Busan, muzyka, prezenty, Park Jimin, czyli wszystko co kochałem. I gdyby nie brak seksu, to mógłbym ten dzień uznać za idealny. Nawet przebolałem tę romantyczną scenerię, zważając na wysiłek, który włożył rudowłosy, by tutaj przyjechać i spędzić ze mną czas.
Jednak jedyne o czym teraz marzyłem to ciepły prysznic i czekające na mnie w dormie łóżeczko. Niestety w połowie drogi przysnąłem na kolanach Jimina, przez co któryś z chłopaków musiał mnie przenosić do łóżka. Ale w tamtym momencie liczyło się tylko ciepłe przykrycie, wtulenie w ukochaną osobę i odpłynięcie do krainy snów.
***
Rozdanie nagród przebiegło bez jakichkolwiek niespodzianek. Na czerwonym dywanie trochę się powygłupialiśmy, odbierając dosłownie nazwę gali, czyli jako wysunięcie dysków. Postanowiliśmy również z Seokjin hyungiem nakarmić nieco nasze Armys łapiąc się za tyłki podczas schodzenia z czerwonego dywanu.
Taehyung, Yoongi i Hobi dodawali od rana filmiki na Twittera, chwaląc się naszymi mundurami i makijażem. Musiałem przyznać, że nasze stylistki naprawdę się postarały. Wyglądaliśmy jak milion dolarów, zarówno na dywanie, jak i podczas samego występu.
Po samej gali doszły nas głosy jakoby publiczność sprezentowała nam tak zwany „Black Ocean", jednak albo byliśmy tak skupieni na występie, że tego nie zauważyliśmy, albo oświetlenie sceny nam w tym przeszkodziło. W każdym razie, dobrze się stało, bo dzięki temu bez problemu wykonaliśmy „I need U" oraz „Dope", świetnie się przy tym bawiąc. Na szczęście brak snu nie odbił się na mojej twarzy, jednak nie mogłem tego samego powiedzieć o moim głosie, który przy wielu partiach odmawiał mi współpracy. Nie była to jedyna rzecz denerwująca mnie owego dnia. Yoongi hyung od rana dokuczał mi, flirtując z Jiminem ile popadnie. Starałem się wyrzucić to z głowy poprzez wygłupianie się z Tae, czy też Hobi hyungiem, jednak niezbyt mi to pomagało. Musiałem również pamiętać o dzisiejszym treningu, czekającym nas tuż po gali.
Zapowiadał się długi dzień pełen wyrzeczeń i potrzeby stuprocentowego skupienia. Mieliśmy ćwiczyć nowe choreografie, dlatego nie było mowy o odpuszczeniu sobie sali prób.
Na szczęście dałem jakoś radę, a żeby umilić sobie wolny wieczór, zdecydowaliśmy z Taehyungiem pobawić się w chowanego na obszarze całego Big Hit. Wiedziałem, że chłopak nie będzie mnie szukać w najbardziej oczywistym miejscu, dlatego schowałem się w jednej z szafek w naszej sali do ćwiczeń.
Niestety nikt poza mną nie miał pojęcia o mojej kryjówce, a kiedy Yoongi wraz z Jiminem postanowili, iż owo pomieszczenie będzie idealne do poważnej rozmowy, którą zapewne chcieli przed wszystkimi ukryć, nie pomyśleli by upewnić się, czy aby na pewno są w tym momencie sami.
- Wiesz, że ten dzieciak nie zapewni ci tego, co otrzymywałeś będąc ze mną, Jiminnie – zaczął raper, a ja zdębiałem.
Zamierzali rozmawiać właśnie o mnie? Ale dlaczego? Dlaczego teraz? Dlaczego o mnie? I jakie „będąc ze mną"?
- Yoongi hyung, przestań, nie mów tak... - Park był widocznie roztrzęsiony.
Czyżby ich konwersacja rozpoczęła się jeszcze przed wejściem do pomieszczenia, a teraz po prostu ją kontynuowali, myśląc, iż są tutaj tylko we dwoje?
- Poza tym czy on zna całą prawdę? Zarówno o naszym związku, jak i o fakcie, że lecisz na niego tylko z jednego względu? Przedstawiłeś mu swojego brata? Pewnie nie, bo od razu by się połapał. – Yoongi kontynuował swój monolog, kiedy ja powoli zaczynałem we wszystko wątpić.
- Hyung, powiedziałem ci, żebyś przestał.
- Nie mam zamiaru. Kiedy to do ciebie w końcu dotrze? Związek to coś więcej, niż zwykłe pragnienie niańczenia jakiegoś dzieciaka i dawania mu poczucia bezpieczeństwa. Przypomnij sobie słowa, które mi wtedy ciągle powtarzałeś... „To nasz młodszy brat, muszę się nim opiekować, hyung, ale ty i tak jesteś dla mnie najważniejszy, to ciebie kocham i zawsze będę... bla bla bla". Ładna mi opieka, Park – dodał jeszcze raper, zanim usłyszałem trzaśnięcie drzwiami, a tuż po tym głośne westchnięcie.
Cała moja twarz była mokra od łez, przygryzałem dłoń złożoną w pięść, aby nie wybuchnąć głośniejszym płaczem.
Nie byłem jedyny, nie byłem najważniejszy, nikt nigdy tak naprawdę nie obdarzył mnie prawdziwą miłością. To wszystko było złudzeniem, jednym wielkim kłamstwem cholernego, rudowłosego dupka. Miałem dosyć wszystkiego, miałem dosyć w tym momencie życia, chciałem zniknąć z tego świata. Pragnąłem wyjść z tej szafki i wybiec z tego budynku, uciec do Busan, do mojego domu, do mojej jedynej bezpiecznej przystani. Jednak wiedziałem, że muszę poczekać aż druga osoba również opuści salę. Oczywiście miałem ochotę ujawnić się i najlepiej pobić tego idiotę, jednak zachowałem zdrowy rozsądek, mając świadomość konsekwencji takiego czynu.
OSZUST! ŁGARZ! KŁAMCA! Nienawidzę go, tak bardzo nienawidzę!
W końcu usłyszałem drugie trzaśnięcie drzwiami, dlatego oderwałem rękę od swoich zębów, wydając z siebie tak długo powstrzymywany jęk bólu.
Otworzyłem szafkę trzęsącą się dłonią, starając wytrzeć zapłakaną twarz i wypadając na zimną podłogę. Nie miałem ochoty wstawać, dlatego skuliłem się, próbując myśleć o muzyce, rodzicach, bracie, przyjaciołach, czy też o dzieciństwie. Niestety, jak na złość, do mojego umysłu ciągle powracały słowa Sugi.
„Yoongi, to ty jesteś najważniejszy, to ciebie kocham"
„...ten dzieciak nie zapewni ci tego, co otrzymywałeś będąc ze mną"
„...czy on zna całą prawdę?"
Dużo potrafiłem wytrzymać. Obelgi, wyzwiska, kłótnie, a nawet pobicie, zranienie, uderzenie, ogólną krzywdę. Jednak słowa, które dzisiaj usłyszałem wstrząsnęły mną najbardziej. Jedyna osoba, której w pełni zaufałem, którą pokochałem i za którą oddałbym życie, zdradzała mnie, okłamując przez te wszystkie miesiące, a może nawet lata. Wszystkie obietnice i wyznania były teraz nieważne, nic się nie liczyło. Miłość nie istniała.
Wiedziałem, że nie dam rady sam się teraz pozbierać, potrzebowałem pomocy, dlatego wyciągnąłem telefon, wybierając numer do Kima.
- Tae... Tae... pro... prosz... - Próbowałem wyszeptać, łapiąc zachłannie powietrze. Chyba trochę zbyt długo powstrzymywałem oddech.
- Kookie? Kookie, co się stało? Gdzie jesteś? Szukam cię po całym budynku. – Usłyszałem zmartwiony głos mojego przyjaciela, na który kąciki moich ust nieznacznie drgnęły.
- Sal... sala prób. – Zdążyłem tylko powiedzieć, zanim rozłączyłem się, upuszczając telefon na podłogę i oplatając się dłońmi w pasie.
Nie musiałem długo czekać. Szatyn pojawił się po kilkunastu sekundach, klękając przy mnie i badając mój stan. Dałem radę jedynie wyszeptać imię pewnego zdrajcy. Taehyung nie dopytywał, obiecał mi tylko, że się tym zajmie, głaszcząc mnie uspokajająco po głowie.
Wiedziałem, że jeden świat się zawalił, jednak miałem możliwość powrócenia do tej pierwszej, właściwej rzeczywistości. Tae obiecał mi w tym pomóc, zabierając mnie pod prysznic i zmuszając do pozbierania się do kupy. Jutro mieliśmy kolejny występ, tym razem w Chinach, nie mogłem sobie pozwolić na zły humor, dlatego tuż po powrocie do dormu zaszyłem się w swoim pokoju, chowając pod kołdrą i próbując zasnąć. Tae obiecał, że nie dopuści Jimina do mojej osoby, choćby nie wiem jak o to błagał, dzięki czemu całą noc przeleżałem słuchając muzyki i wpatrując się w sufit. Byłem wyprany z emocji, a moje myśli krążyły tylko wokół jutrzejszego występu.
Dam sobie radę, dla Armys, dla moich cudownych Armys.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top