"Hold my breath"
Większość hyungów, w tym jeden maknae, mocno wątpiła w moje szczere wyznania na temat miłości i uczuć do drugiej osoby. Nigdy nie kłamałem mówiąc, że czekam na tę jedną jedyną, a jeśli kiedykolwiek ją spotkam to zwiążę się z nią do końca życia. Taka miłość była mi wpajana od małego, dlatego kiedy pewnego popołudnia, tuż po wykańczającym treningu, jeden z chłopaków poprosił mnie o rozmowę w cztery oczy, nie sądziłem, iż zacznie się ona od słów...
- Wiem, co sobie pomyślisz, Tae. Jungkook i Jimin powiedzieli w końcu całą prawdę, to i mnie zebrało na wyznania. Jednak muszę cię zapewnić, że są one zupełnie szczere.
Na początku nie wiedziałem co też ten hyung wymyślił, dopóki nie usłyszałem jednego, znaczącego słowa: „Wyznania". To mogło oznaczać jedno...
- Naprawdę chcesz mnie poprosić, abym odbił ci Jimina? Nie ma mowy. – Oburzyłem się nieco. Ten hyung naprawdę był niepoważny.
- Nie, Taehyung, źle mnie zrozumiałeś... - Oczywiście nie dałem skończyć temu szalonemu chłopakowi. Już dobrze wiedziałem co sobie uknuł w tym swoim móżdżku, widziałem jak się na mnie patrzył podczas treningu, zapewne myśląc: „Muszę iść do oppy, zagadać, pogadać, wypytać i dowiedzieć się wszystkiego, w końcu on jest blisko z Jeonggukiem, a Jeongguk z Jiminem... plan idealny".
- Nie. Nie rozbiję mojego ulubionego pairingu, Hoseokie hyung, nie ma mowy. – Broniłem się przed tym dwoma rękoma i wszystkimi trzema nogami.
Nie mam zamiaru zranić mojego Ciasteczka, a tym bardziej mojego stałego kompana w kąpieli... kąpieli? Skąd mi to przyszło do głowy?
Moje przemyślenia sprawiły, że zacząłem się śmiać, a na twarzy hyunga wymalowało się zdziwienie, pomieszane z lekkim niezrozumieniem... a może złością? Jeju, kiepski w tym byłem.
- Nie chcę niczego rozbijać i... - Już chciałem mu przerwać, jednak chłopak mnie uprzedził, kładąc palec na moich ustach i tym samym sprawiając, że musiałem siedzieć grzecznie i po prostu zezować na jego palec. – Tae... chcę... żebyś... żebyśmy... zostań moim chłopakiem, Tae. – Brunet tak mnie zaskoczył, że aż odskoczyłem, wydając z siebie pojedynczy pisk i zakrywając zaraz po tym swoje usta lekko spoconą już dłonią.
OMÓJBOŻEPRZECIEŻJANIGDYCZYONŻARTUJEAMYDŁOMOŻESIĘPIENIĆPODWODĄOMOJBOŻE?!
Jung zrobił krok do przodu, próbując złapać mnie za rękę, jednak moje szybko bijące serce i wstrzymany oddech, zmusiły mnie do nagłego skoku w górę, przez co zderzyłem się z nim głową, obijając od razu i lądując na podłodze.
- Ałaa – zasyczałem, kładąc dłoń na lekko mokrym czole.
- Tae, słońce... – Hyung kucnął przy mnie, patrząc na mnie zmartwionym wzrokiem i zabierając mi rękę z czoła, by móc obejrzeć uszkodzone miejsce.
ZARAZ! SŁOŃCE!? OJACIE OJACIE OJACIE OJACIE OJACIE OJACIE OJACIE OJACIE OJACIE OJACIE OJACIE OJACIE! NIKT NIGDY NIE POWIEDZIAŁ DO MNIE W TEN SPOSÓB.
Po moim ciele rozeszło się przyjemne ciepło. Automatycznie rozchyliłem wargi, wpatrując się w zatroskanego chłopaka.
Nigdy nie patrzyłem na niego w ten sposób, zawsze traktując jedynie jak przyjaciela. Musiałem przyznać, że był przystojny, no i ładnie tańczył i rapował i był bardzo kochanym misiem... a ja chyba byłem gejem!
OJACIE AAAAAAAAAAAA!
Wiem, że nawet jeśli przyprowadziłbym do moich rodziców chłopaka, to nie mieliby nic przeciwko temu, ale musimy oczywiście zaadoptować sobie piątkę dzieci i kupić trzy... nieee, CZTERY psy!
- Hyung? – wyszeptałem, na co chłopak od razu zareagował, wpatrując się tylko i wyłącznie w moje szeroko otwarte oczy. – Chyba wpadłeś mi w czoło – wyznałem, nie mogąc dłużej trzymać tego w sobie.
Niestety, zdziwiona mina mojego hyunga, uświadczyła mnie po raz kolejny w tym, jak bardzo słaby byłem w żartach.
- Noo... Bo wpadłeś mi w czoło, a nie oko – starałem się wyjaśnić, uśmiechając szeroko.
Hobi hyung zaśmiał się tylko, kręcąc głową i pomagając mi w końcu wstać.
- Pozwolisz, że zinterpretuję to na swoją korzyść? – zapytał, złączając nasze palce i składając delikatny pocałunek na mojej ręce.
OJACIEOJACIEOJACIE! CZEMU TU JEST TAK GORĄCO?!
Mój organizm nie potrafił dłużej wytrzymać mojego ciągłego wahania nastroju, przez co przed oczami zrobiło mi się ciemno i gdyby nie szybka reakcja bruneta, to zapewne wylądowałbym z powrotem na zimnych płytkach, rozbijając sobie głowę i lądując w szpitalu.
Przed zamknięciem oczu i kompletną utratą przytomności, zdążyłem mu jeszcze podać swój pin, po czym już odpłynąłem.
Tak właśnie wyglądało nasz pierwsze spo... nasza pierwsza poważna rozmowa? Nie potrafiłem tego wrzucić do konkretnego worka, musiałem to bardziej na polu rozsiać, żeby zakiełkowało, wtedy mógłbym się zastanowić co z tym zrobić.
Od tego magicznego momentu byłem z Hobi hyungiem, moją pierwszą prawdziwą i na pewno ostatnią miłością.
***
Bardzo się stresowałem. To był ważny dzień, jeden z najważniejszych dni jakie kiedykolwiek miałem przeżyć. Dziś postanowiliśmy obejrzeć z moim hyungiem jakiś film. Jutro mieliśmy wolne, Jimin wyszedł gdzieś na miasto, dlatego pokój był tylko i wyłącznie nasz. Wiedziałem, że mój chłopak nie odpuści sobie takiej okazji i od rana przygotowywałem się do tego psychicznie... coś przeczuwałem, po prostu to czułem. To był ten dzień, którego obawiałem się od kiedy zostaliśmy parą. Dzisiaj wszystko się zmieni, przejdziemy na wyższy etap i jak to mówi Jiminnie: „Zaliczymy następną bazę". Co prawda ćwiczyliśmy to z Minnie'm, jednak do niego nic nie czuję, a Hoseoka ko... ko... KOCHAM, chociaż jeszcze mu tego nie powiedziałem.
OJEJU, BOJĘ SIĘ... Taehyung, spokojnie, dasz sobie radę, Jimin cię uczył.
Wyszedłem w końcu z łazienki, uśmiechając się nieśmiało do bruneta siedzącego właśnie na łóżku, z laptopem na udach. Chłopak odwzajemnił gest, lustrując mnie spojrzeniem i układając usta w małe „o".
- Jesteś najpiękniejszym leśnym stworzonkiem jakie kiedykolwiek widziałem, aniołku – wyznał, uśmiechając się nawet szerzej i odkładając swój sprzęt na bok.
Spuściłem głowę, rumieniąc się soczyście i łapiąc za rękaw bluzki, którą kupiłem specjalnie dla niego. Na szczęście zarówno on, jak i ja, uwielbialiśmy kolor zielony, dlatego nie miałem z tym żadnych oporów... no może jedynie ten lekki dekolt, odsłaniający znaczny kawałek mojej klatki piersiowej, nieco mnie krępował. Gdybym musiał w takiej odsłonie pokazać się na scenie, nie miałbym z tym większych problemów, jednak dla niego mogło oznaczać to coś więcej. Jak dla Jimina wszelkie koszulki Jungkooka i wszelkie jego gesty, które analizuje na każdym kroku, pytając czy może nie obraził go w ten sposób, albo jednak nie chce do niego wrócić. Troszeczkę się tego obawiałem.
Akurat poprawiałem okulary, kiedy Hoseok znalazł się przy moim ciele, kładąc mi dłoń na ramieniu i podnosząc głowę do góry.
- Wyglądasz cudownie, słońce, szczególnie z tymi rumieńcami. – Chłopak nie poprzestał na jednym komplemencie, fundując mi kolejne, przez które miałem ochotę zapaść się pod ziemię.
- Hyung... - Już chciałem coś powiedzieć, jednak brunet położył mi rękę na policzku, przez co wstrzymałem oddech, nie potrafiąc dokończyć myśli.
- Przepraszam, ahh, nigdy się nie nauczę. Jesteś taki delikatny, muszę z tym uważać. – Słowa te zdecydowanie nie były skierowane do mnie. Chłopak przypominał sobie to zdanie przy każdym, nawet najmniejszym dotyku. Niestety, nie potrafiłem kontrolować mojego organizmu, reagując na takie zbliżenia nagłym osłabieniem.
Tym razem postanowiłem się po prostu wtulić w jego rękę, a następnie w ciało.
Wyobraź sobie, że przytulasz przyjaciela, zwykłego przyjaciela, który tak naprawdę nic nie znaczy, wyobraź sobie!
Jednak nawet moje myśli nie pomogły, kiedy chłopak położył rękę na moich plecach, głaszcząc mnie powoli.
- Oddychaj, kochanie – przypomniał mi.
No tak! Oddychanie!
Wciągnąłem gwałtownie powietrze, czując jak moje płuca ponownie wypełniając się tlenem.
Hoseokie zachichotał, całując mnie w głowę i odsuwając lekko od siebie. Nie chciałem tego, dlatego ponownie przylgnąłem do jego ciała, mrucząc cicho i chowając głowę w jego szyi. Jego zapach przyprawiał mnie o mrowienie w miejscach, w których nie powinien, przez co zaczynałem się bać nawet bardziej.
A co jeśli okaże się, że jestem takim maniakiem jak Jeonggukie? Iiii zacznę zaciągać mojego hyunga w różne dziwne... ugh, nigdy!
Wzdrygnąłem się na samą myśl, co mój ukochany oczywiście źle zinterpretował.
- Jest ci zimno? Może założysz coś jeszcze? Rozkręcić grzejnik? Czy to przeze mnie? Mam cię puścić? – Chłopak od razu zaczął się martwić, odsuwając mnie od siebie i łapiąc moją twarz w dłonie.
Są takie cieplutkie i miękkie... dlaczego ja od nich tak uciekałem?
- Nie, jest idealnie, niczego więcej nie potrzebuję, hyung – wyszeptałem, przymykając oczy i zbliżając się powoli do jego ust. Z Jiminem prawie zemdlałem, jednak miałem nadzieję, że tym razem pójdzie o wiele lepiej.
Oczywiście mój oddech stał się płytki, a bicie serce przyspieszyło. Rozchyliłem odrobinę swoje usta, zwilżając je językiem, tak jak uczył mnie Park. A kiedy tylko Hoseokie musnął moje wargi swoimi, motyle mieszkające w moim brzuchu, zaczęły trzepotać swoimi malutki skrzydełkami nieco bardziej intensywnie, przez co po raz kolejny zrobiło mi się słabo.
TAEHYUNG, TO TYLKO POCAŁUNEK! ... Ale za to z jakim seksownym hyu... STOP, PRZESTAŃ! TO TYLKO POCAŁUNEK, NIE ZACHOWUJ SIĘ JAK JIMIN, NIE PÓJDZIECIE OD RAZU DO ŁÓŻKA!
Szybko uspokoiłem swoje myśli, kładąc niepewnie ręce na jego klatce piersiowej i skupiając się już w pełni na wykonywanej czynności. Hyung nadal trzymał dłonie na moich rozgrzanych policzkach, muskając delikatnie moje wargi, kiedy motyle nadal szalały w moim brzuchu.
W końcu odważyłem się do niego przybliżyć, zarzucając mu ręce na szyję i zaczynając delikatnie masować jego usta swoimi. Uczucie, które towarzyszyło tej pieszczocie, zmiękczyło moje kolana. Modliłem się tylko, aby nie zemdleć.
Było zupełnie inaczej, niż z Jiminem. Hoseokie był miłością mojego życia, dlatego bałem się popełnić jakikolwiek błąd, szczególnie, kiedy brunet poprosił o wtargnięcie językiem do mojego wnętrza.
A CO JEŚLI GO UGRYZĘ, TAK JAK JIMINA?! NIE!!! MUSZĘ UCIEKAĆ!
Szybko oderwałem się od chłopaka, potykając o własne nogi i lądując tyłkiem na twardej podłodze. Jęknąłem, łapiąc się od razu za pośladki.
- O boże, Tae, nic ci nie jest? Co się stało, kochanie? – Hoseokie od razu znalazł się przy moim ciele, kiedy ja płonąłem ze wstydu, chowając szybko twarz w swoich dłoniach.
Niestety nie potrafiłem powstrzymać łez i zaraz z moich ust wydobył się głośny szloch.
- Słońce, co jest? Zrobiłem coś nie tak? – Chłopak mocno się zamartwiał. – No nieeee. Przepraszam cię, przepraszam najmocniej. – I obwiniał oczywiście o wszystko siebie.
Zaraz próbował mnie przytulić, a mój płacz przerodził się w śmiech, kiedy uświadomiłem sobie co ja takiego zrobiłem.
- Czy ja zawsze muszę być taki głupi? – zapytałem sam siebie przez śmiech. Popatrzyłem na zdezorientowanego Hobiego. – To ja przepraszam, wystraszyłem się strasznej głupoty – wyjaśniłem w końcu, próbując wytrzeć swoje łzy, jednak chłopak szybko odsunął moją rękę, zastępując ją swoją.
- Nie jesteś głupi, Tae, mogłeś się wystraszyć, to zrozumiałe. – Starał się jakoś mnie pocieszyć, dlatego posłałem mu ogromny uśmiech, od razu go przytulając, może troszeczkę zbyt gwałtownie.
Brunet zachwiał się, przewracając nas do tyłu i lądując na moim ciele. Teraz był zdecydowanie zbyt blisko mojej - zapewne buraczanej - twarzy.
- Tae? – wyszeptał, wpatrując się w moje oczy i chyba nie mając zamiaru się ruszać.
- Tak? – Za to mój głos był ledwo słyszalny.
- Wiesz, że cię kocham? – dodał, głaszcząc kciukiem mój podbródek.
SJDFIOHDUGHDIPFUGHADFIUGHSDKLUFGHSUFGHSIUDFHGSIUDGHSIUDGHISUGHIUHFGKLSDUHGUILDHGDSUIGHISUDGHSIUDGHISHGIH AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!
W środku krzyczałem, podskakiwałem i biegałem po całym pokoju, klaszcząc przy tym w dłonie i ciesząc się jak głupi, jednak na zewnątrz nadal byłem oazą spokoju, posyłając mu nieśmiały uśmiech i przygryzając wargę.
- Ja ciebie też, Hoseokie hyung – wyznałem w końcu, a zaraz po tym znów połączyliśmy swoje wargi w pocałunku.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top