Część 30 - Mochi
160402 00:23 – DORM! – Pokój mojej czekoladowej ex wiewiórki, hyunga i obrażalskiego Tae
Hyung już śpi, to dongsaeng zdejmuje swój zakaz na notatnik. Nie rozumiem jak można się obrażać o takie głupoty, HYUNG!
Pamiętasz jeden z początkowych wpisów? Kiedy oglądałem jak śpisz i komentowałem miękkość twoich włosów. I wiesz co, hyung? NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ TEJ CZERNI NA TWOJEJ GŁOWIE. Założysz choker i to wykorzystamy! Dobrze, dobrze, już przestaję.
Nie wiem dlaczego zacząłem wszystko podsumowywać. Cały nasz pobyt w Busan na początku roku, wszystkie nasze koncerty, po których wykorzystywaliśmy wszelkie schowki i łazienki, całą przerwę, zarówno naszą, jak i tę, podczas której teoretycznie mieliśmy wolne. Doszedłem do wniosku, że mimo twoich głupich decyzji, nie potrafiłbym sobie odpuścić, nawet gdybyś został z Yoongim, ja nigdy nie pokochałbym Yugyeoma czy Yeri. Prędzej oddałbym serce muzyce, jednak pewna jego część nadal należałaby do ciebie.
UGH!
Jestem strasznym ukesiem, macie wszyscy rację. Hahaha. – KOLEJNY powód, przez który nie mógłbym związać się z Tae.
Słyszałem Jiminnie hyung, że jesteś coś winien swojemu bratu za śledzenie mnie... Tak, dzwonił, a ja odebrałem. I nie żałuję! Bo dlaczego mi nie powiedziałeś? I jak zamierzasz zdobyć autograf Daehyuna? Zresztą, czemu twój brat słucha boysbandów? Poszedł w ślady brata z tym homoseksualizmem? Twoja mama was zabije. Żadnych wnuków? No chyba że pieski. I Jiminnie hyung, przecież ona nie da ci nigdy spokoju! Musisz mieć jakiegoś syna albo córkę. Musimy się postarać o te twoje „małe Bangtany"! Ale ja ich nie będę niańczył. Wujek Tae się nimi zajmie. Może damy mu je na odchowanie? Chociaż nie wiem, czy Hoseokie hyung wytrzyma z takim małym Jiminem albo małą Jimin, PIEKŁO! Okay, żart. Po prostu nie jestem zmęczony, a ty ostatnio tylko śpisz. Rozumiem, że cię trochę zepsułem, ale niedługo comeback i nawet pomimo swojej diety, mam siłę na seks, dlatego powinieneś popracować nad kondycją, Jiminnie hyung.
HYUNG! HYUNG! HYUNG! Moje piękne AOA też będą miały comeback! Jestem w siódmym niebie! I TWICE TEŻ! POUCZYMY SIĘ UKŁADU, PRAWDA?! Namówię i ciebie i Hobiego. Może nawet Tae zechce do nas dołączyć. Byłoby super!
Chcę już 160424!
Hyung! Mam jeszcze jedno pytanie. Czy skoro lubię girlsbandy bardziej od boysbandów, ale moim ultimate jest Jiyong, to moja orientacja skłania się bardziej do tej Jihyunniego czy może jednak twojej? Bo niby dziwnie się czułem z Yeri i nie wyobrażałem sobie żadnego zbliżenia z nią, ale girlsbandów słucham. Sam już nie wiem, hyungie. Chyba zakończę tutaj swoje przemyślenia, bo zaczynam poruszać dziwne tematy.
~ Umm... Jeonggukie, maknae, vocal, vi... dance, rap :)
03.04.16: 10:30 (dorm)
Oh, Jeongguk! Aleś ty tu tego naskrobał. I JA MAM NA TO NIBY ODPISAĆ?! Po tym jak mnie obudziłeś w nocy przez rękę w moich bokserkach, a później przez piętnaście minut prosiłeś mnie o seks w łazience, na który oczywiście przystałem, NIE JESTEM W STANIE JUŻ NICZEGO ZROBIĆ.
No ale... dobrze. Postaram się jakkolwiek na to odpisać.
Proszę cię, jeśli Dae noona zrobi mi tę czerń na włosach, nie wykorzystuj mnie non stop przez tydzień, do tego na każdym kroku, bo jednak nastąpi rychła zamiana ról, której raczej moja psychika nie wytrzyma i mogę się załamać.
Jeonggukie, daj mi odpocząć... KOCHANIE!
Dobra, nie bij mnie, przepraszam... ty niewyżyty dzieciaku... ALE MÓJ. <3
Króliczku, trzeci akapit i twoje słowa w nim zawarte są naprawdę piękne. Jeszcze raz cię przepraszam, że musiałeś przeze mnie cierpieć. Nigdy sobie tego nie wybaczę, ale cieszę się, że jest już między nami w porządku i mam nadzieję, że będzie tak do końca, bo nie mam zamiaru cię już zostawiać.
Piąty akapit („ugh" również liczę): -.- < - - - To jest moja odpowiedź na te głupoty, Kookie! Może od razu wrzucisz tu ten pomysł Taehyunga na wasze połączenie imion? HERBATNIKI? Czy jak on to nazwał? Skąd w ogóle taki pomysł?! Nie rozumiem was czasami.
Sprawa z Jihyunem jest delikatna. NIE ODBIERAJ OD NIEGO, NIE MAM KONTAKTU Z TYM JEGO DAE! Resztę już obiecałem, że mu niedługo wyślę. A co do śledzenia... to kolejna delikatna sprawa, Jeonggukie, nie zagłębiaj się w nią, proszę.
Wiesz, że ja chcę mieć dzieci! Prawdziwe, nie tylko pieski albo kotki (które lubię w przeciwieństwie do ciebie, Kkook) i żaden Taehyung nie będzie się nimi zajmował. SAMI SIĘ NIMI ZAJMIEMY. Ale JEONGGUK, co ty pisałeś/czytałeś/oglądałeś, że cię naszły takie przemyślenia? NIE POWINIENEŚ MIEĆ DOSTĘPU DO INTERNETU.
Jak Twice to tylko Hirai Momo! Wiem, że wolisz Tzuyu, ale ty chyba lubisz je wszystkie, prawda? A co do AOA, to mam nadzieję, że Jimin jest twoją ulubioną! Bo inaczej to będzie trochę podejrzane. Moją jest oczywiście. I nie tylko przez imię!
JESTEŚ HOMO, JEONGGUK, POGODZISZ SIĘ Z TYM W KOŃCU? Dziewczyn nie lubisz i tylko udajesz, że je lubisz, przyjmij to do wiadomości. Znam cię już tyle lat i zawsze bardziej wyrażałeś zachwyt facetami. Kogo oszukujesz? Chyba tylko sam siebie.
Idę do łazienki, będę tam siedział godzinę, aby w końcu odpocząć, wykorzystam tę chwilę kiedy jeszcze śpisz!
~ Kocham cię, Jeongguk, ale PROSZĘ, nie wykorzystuj mnie, kiedy już zrobią mi te czarne włosy <3 Twój Jiminnie <3
***
Przed następnym eventem, mieliśmy trochę wolnego, które chcieliśmy wykorzystać na dopracowanie układu do „Fire" oraz ćwiczenie tego do „Save me". Zaproponowaliśmy nawet naszemu CEO, że możemy sami stworzyć jakiś układ, co byłoby dla nas nowym doświadczeniem i całkiem fajną zabawą. Bang Sihyuk nie należał do szefów wymagających nie wiadomo czego i przesadzających zarówno z kontrolą, jak i pracą, jednak sami narzucaliśmy sobie limity, stosowaliśmy diety i czasami nie spaliśmy po kilka dni, jak to w moim przypadku bywało, chcąc utrzymać odpowiedni poziom zespołu oraz rozwijać swoje talenty. Również tym razem wyszliśmy z nietypową propozycją, która po krótkiej chwili przemyśleń, spotkała się z aprobatą, dzięki czemu dostaliśmy pozwolenie na stworzenie choreografii do „Butterfly".
Taehyung nadal unikał rozmowy z Hoseokiem, zachowując się jak prawdziwe dziecko i denerwując przy tym mnie oraz Jimina. Co prawda przy reszcie zachowywał się normalnie, jednak w pokoju i sam na sam ze swoim chłopakiem, odstawiał dziwne cyrki, czasami przychodząc nawet do mnie i wtulając się w mój bok, aby pokazać Hobiemu, że źle postąpił i chyba wzbudzić w nim trochę zazdrość. Chyba. Mówiłem już, że jestem słaby w rozczytywaniu intencji innych, prawda?
- HERBATNIKI! – Nagle z moich rozważań wyrwał mnie głos Tae, który - tak samo jak sam chłopak - pojawił się znikąd.
- Co ty masz na sobie? – zapytałem, krzywiąc się tuż po tym, kiedy wszedł do mojego pokoju w jakimś dziwnym, brązowym stroju.
- Idę na randkę – powiedział, choć z niewielką nutką smutku, którą wyczułem chyba tylko przez zmęczenie.
Dzisiaj siedzieliśmy w Big Hit ponad czternaście godzin, oczywiście z niewielkimi przerwami, jednak ćwiczenia nas całkowicie wykończyły, a najmłodszego Kima chyba najbardziej.
- Z Hoseok hyungiem? – Zdziwiłem się, aż podnosząc z tego łóżka i przenosząc tym samym do pozycji siedzącej.
Czyżby w końcu skończył z tymi głupotami? Byłoby miło.
- Noo... taa... - odburknął, zaraz przybiegając na moje legowisko i zajmując przy mnie miejsce. Wiedziałem, że nie odpuści sobie wtulenia w mój bok, którego mu nie zabroniłem, wiedząc że chłopak potrzebuje czułości od każdego hyunga i nawet od maknae.
- O co chodzi? Dlaczego się tak zachowujesz? Przecież go kochasz i chcesz z nim być... i coś tam jeszcze, co mi Jimin ostatnio mówił, ale nie pamiętam. Jezu, jestem w tym słaby... pogódźcie się już – poprosiłem, załamując się nad własną głupotą i brakiem obeznania w niektórych tematach.
Objąłem go tuż po tym ręką, klepiąc dwa razy po ramieniu, a widząc jak chłopak zaczyna się wiercić, rozkazałem mu posiedzieć w spokoju chociaż minutę.
- No właśnie chcemy – wyjaśnił, podnosząc głowę do góry i patrząc na mnie wielkimi oczami.
Człowieku, przerażasz. Po doświadczeniach z Jiminem, ciężko mi patrzeć w twoje oczy!
Szybko otrząsnąłem się z myśli o tych kreskach mojego chłopaka, które ostatnio widywałem aż nazbyt często, skupiając się ponownie tylko na Taehyungu i jego problemie.
- I dlatego ubrałeś się jak Namjoonie hyung na wywiad w Weekly Idol? – zażartowałem, próbując tym samym rozweselić nieco towarzystwo, niestety składające się jedynie z naszej dwójki. Brakowało mi tutaj śmiechu Jimina, który nawet kiedy mój żart był słaby, chętnie mnie nim uraczył, rozlewając tym samym miód na moim sercu.
Uśmiechnąłem się do siebie przez takie myśli, żałując że hyung ma dzisiaj te indywidualne nagrania i nie możemy spędzić ze sobą wystarczająco dużo czasu, a co gorsza, nie możemy uprawiać seksu, którego zaczyna mi brakować.
Przez ostatnie kilka dni musieliśmy ograniczyć wszystkie zbliżenia, głównie przez ćwiczenia do comebacku, nagrania i ciągłe zmęczenie, niestety Jimina. Chciałem, aby również miał jakieś chwile odpoczynku, dlatego na razie sam dawałem sobie jakoś radę.
- Jungkoko, jesteś okropny. Gdyby hyung tutaj był... - Mimo wszystko Taehyung zaśmiał się z mojego żartu, wywołując tym samym zadowolony uśmieszek na mojej twarzy. – Ubrałem się tak, aby Hoseokie hyungie nie posądził mnie o kuszenie go – wyjaśnił w końcu ten dosłownie „do dupy", a dokładniej „z dupy" strój, zmuszając mnie do uderzenia otwartą dłonią w moje czoło.
- Załamujesz mnie, Tae. Już myślałem, że chcesz być herbatnikiem, czy czymś. W ogóle o co chodzi z tą nazwą? Skąd ty ją wziąłeś? Najpierw był Jungpire, ale się uspokoiłeś, a teraz te Herbatniki. Eh. – Westchnąłem na koniec, kręcąc głową i czekając na jego wyjaśnienia.
- Herbatniki, tak! – Ucieszył się, podnosząc nagle i przykładając mi głową w podbródek, przez co ugryzłem się w język, zaraz się od niego odsuwając i krzywiąc przez nagły ból. – Ah, przepraszam, mój Herbatniku. – Chłopak zaraz mnie przytulił, oglądając dokładnie uszkodzone miejsce, jednak jedyne co ode mnie otrzymał, to mordercze spojrzenie.
- Zawse musis mne uskocić? – zapytałem, sepleniąc przez zraniony język, którego starałem się oszczędzać.
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam, Kookie. Ahhh, nieee, co ja zrobiłem. – Zaczął lamentować blondyn.
Wiedziałem, że jeśli zaraz go nie uspokoję, będzie skłonny wezwać mi karetkę.
- Nic się nie stało, opowiadaj o co chodzi z tymi herbatnikami – rozkazałem mu, ignorując już ból i znów pozwalając mu wtulić się w moje ciało.
- Herbatniki... geneza powstania mojego ship name'u? Ostatnio uczyłem się angielskiego i zauważyłem, że Tae jest trochę podobne do angielskiego „tea", czyli herbata. Za to twoje zdrobnienie to „Kookie", a po angielsku „Cookie", czyli ciasteczko. No i łącząc te dwa zdrobnienia wyszło mi „TaeCookie", a jeśli trochę pomyślimy i spróbujemy to ze sobą zespoić, wyjdzie... HERBATNIK, a razem będziemy HERBATNIKAMI, TA-DA. – Kończąc swoje wyjaśnienia, znów gwałtownie się podniósł, jednak tym razem uciekłem od niego, niestety uderzając głową w ścianę za mną, za co tym razem oberwał w ramię.
- Załamujesz mnie, idź na tę randkę, tylko PRZEBIERZ SIĘ. – Mówiąc to, masowałem sobie tył głowy, krzywiąc nieco. I już nie zwracając uwagi na jego przeprosiny, pochwyciłem swój telefon, pisząc do Jimina.
Do Jiminnie hyung:
Weź pomóż Tae, bo on chce iść na randkę z Hoseokiem w jakimś stroju kupy, czy czegoś ('﹃`)
Liczyłem, że zobaczy to w ciągu godziny, skoro miał nagrania, ale o dziwo odpowiedź zwrotną otrzymałem prawie od razu.
Od Jiminnie hyung:
Hej, kocham cię, wiesz? (✿ヘᴥヘ) Już do niego dzwonię, nie martw się, Herbatniku numer dwa.
Widząc początek tej wiadomości, uśmiechnąłem się szeroko, jednak dalsza części zmusiła mnie do natychmiastowego odłożenia telefonu.
Głupi Tae i jego głupie pomysły. Chociaż w sumie, jak tak na to spojrzeć, to słodko ta nazwa brzmi, może się przyzwyczaję. I w sumie jest lepsze od „Jungpire'a". Oby tylko Armys się o tym nie dowiedziały.
***
„Jungpire"
Vampire AU, one-shot.
Jeon Jeongguk, lat dwadzieścia jeden, obiekt moich obserwacji od 0,0082191781 lat = trzech dni.
Data urodzenia: 01/09/1995
Miejsce urodzenia: Busan
Miejsce zamieszkania: Seul
Wzrost: 178 cm
Waga: 65 kg
Grupa krwi: A
Zainteresowania: imprezowanie, nauka, nocne wypady
Kolor oczu: brązowy, w słońcu piwny
Studia: medycyna
Nie wiem dlaczego zaczynałem popadać w jakąś obsesję. Mieszkałem z nim już drugi rok, uczęszczając na studia prawnicze, a jednak dopiero teraz zauważyłem kilka zależności, które zmusiły mnie do zbadania jego przypadku.
Oprócz młodszego o kilka miesięcy Jeongguka, miałem za współlokatora również Park Jimina, typowego imprezowicza, którego na zajęciach widywałem sporadycznie i zazwyczaj tylko na egzaminach. Nie miałem pojęcia w jaki sposób ten chłopak zaliczył pierwszy rok, jednak domyślałem się, że mogły się do tego przyczynić jego koneksje.
Wracając do Jeongguka. Ten dziwny chłopak zaczynał mnie przerażać. Podejrzewałem nocne imprezowanie albo dziewczynę, do której nie chciał się przed nami przyznać, choć narkotyki również rozważałem, w końcu pomimo tych nocnych eskapad, uczył się bardzo dobrze, mając chyba nawet jakieś stypendium naukowe. Kiedy ten chłopak odpoczywał? I gdzie tak często znikał?
Odpowiedzi na swoje pytania zacząłem szukać przez następne tygodnie. Zaliczałem to do zwykłych praktyk, które przecież przydadzą się, kiedy już wybiorę specjalizację pozwalającą mi pójść ścieżką kariery detektywa.
Znałem na pamięć cały plan dnia Jeongguka.
Rano - nagłe pojawienie się w naszym mieszkaniu. Oczywiście obserwowałem drzwi wejściowe, które powinien przekroczyć, jednak on jak gdyby nigdy nic wychodził ze swojego pokoju, który przez całą noc był pusty. Chłopak nie jadał śniadań, a jedyne co robił to wzięcie prysznica i wyruszenie na uczelnię.
Popołudnie - powrót z wykładów i ćwiczeń, rozmowa z nami i udanie się do siebie do pokoju, aby pouczyć się do jakiegoś kolokwium albo po prostu przygotować na następne zajęcia. Jego studia nie pozwalały mu na chwilę wytchnienia, zupełnie jak nasze, jednak zawsze znajdowaliśmy czas, aby wyskoczyć gdzieś razem, dlatego niektóre popołudnia spędzaliśmy u wspólnych znajomych albo w pobliskich pubach.
Wieczór - krótka rozmowa z którymś z nas, oznajmienie o dużej ilości nauki, która go czeka i ponowie zniknięcie w pokoju, po ówczesnym wzięciu prysznica.
Wyglądał jak normalny student, prawda? Uczący się, próbujący osiągnąć coś w życiu, pragnący w przyszłości ratować innych ludzi. Ambitny, zawzięty, wytrwały, nienarzekający na bałaganiarza Jimina, na moje nietypowe teorie na temat świata polityki, nieingerujący w nasze życie prywatne, zazwyczaj pogodny i uśmiechnięty. Dobrze wiedziałem, że tacy ludzie zazwyczaj skrywają jakąś tajemnicę.
Moje badania kontynuowałem przez długie tygodnie. Przez całą sesję zimową starałem się pogodzić naukę z obserwowaniem jego pokoju przez dziurkę od klucza, która dawała mi dobry widok na drzwi wejściowe, jak i jego sypialnię. Zaglądałem raz na jakiś czas do pokoju Jimina oraz do tego Jeongguka. W jednym zawsze leżał rozwalony na łóżku Chim, kiedy w drugim posłanie było idealnie zaścielone, a naszego współlokatora, studiującego medycynę, brakowało.
Notowałem każdą zmianę, każdy najmniejszy szczegół, który doprowadziłby mnie do rozwiązania. Nawet pewnego dnia zauważyłem, że Jeon zaczął odwiedzać w nocy sypialnię Parka, co doprowadziło mnie do jednego wniosku - wspólnej nauki!
Niestety moją teorię rozwiał ślad na szyi Jimina, który wcale nie przypominał malinki zostawionej przez jego dziewczynę. Nie podejrzewałem ich o romans, a o coś znacznie gorszego.
Miesiąc przed sesją letnią i zakończeniem kolejnego roku nauki, postanowiłem z nim szczerze porozmawiać, chowając swoje notatki do szafki zamykanej na kluczyk i udając się na to idealnie pościelone łóżko. Było około czwartej nad ranem, a właśnie w tych okolicach widywałem Jeongguka wychodzącego z jego pokoju. Czy w końcu raz na zawsze rozwiążę tę sytuację i poznam jego tajemnicę?
- Wiem, że mnie obserwujesz, Tae, nie jestem głupi. – Głos, który usłyszałem gdzieś w kącie pokoju, sprawił że na moich odsłoniętych rękach, pojawiła się gęsia skóra. Wiedziałem do kogo on należał, dlatego nie ruszyłem się ani o milimetr, patrząc w owo miejsce i czekając aż stamtąd wyjdzie.
- Chcę, żebyś powiedział mi prawdę, Jeonggukie. Wiesz, że nie pozwolę ci popełniać jakichkolwiek zbrodni – odpowiedziałem mu twardo, wstając od razu z tego łóżka i zaraz orientując się, że chłopak już dawno nie stoi w ciemnościach, a tuż obok mnie.
Wraz z natrafieniem na jego spojrzenie, poczułem jak jedna z jego dłoni ląduje u dołu moich pleców, a te hipnotyzujące, ciemne oczy, sprawiają że uginają się pode mną nogi.
- Co... co robisz? – wyszeptałem, kiedy młodszy zbliżył się do mnie, a całe moje ciało odmówiło mi posłuszeństwa, nie pozwalając ruszyć nawet najmniejszym palcem.
- Uwodzę swoją kolejną ofiarę. Mmm... AB. Powstrzymywałem się, bo spodobała mi się ta twoja zawziętość, Tae. Niestety szybko się zorientowałem, że po tych kilku miesiącach obserwowania jak sporządzasz po nocach notatki na mój temat, ta zawziętość zaczęła mnie pociągać i wiedziałem, że obaj na tym ucierpimy.
Teraz nie tylko jego oczy były hipnotyzujące, samo jego ciało oraz głos, przyciągały mnie bliżej, sprawiając że jedna z moich rąk automatycznie wylądowała na jego karku, kiedy druga splotła się z jego dłonią, wywołując tym samym przyjemny prąd, który przebiegł przez moje ciało, wyrywając cichy jęk spomiędzy moich ust.
- Jeonggukie – wyszeptałem, gdy wargi chłopaka rozchyliły się, a jego słodki oddech owiał moją twarz. Nie potrafiłem już trzeźwo myśleć i wiedziałem, że nie jest to spowodowane tą bliskością, a jakimiś sztuczkami, które wyzwalały we mnie uczucia zepchnięte na drugi plan, głównie przez studia i brak czasu na miłość.
- Taehyung, Kim Taehyung, przyszły detektyw, który dał się uwieść wampirowi. – Słowa chłopaka wcale do mnie nie docierały, chciałem już tylko posmakować tych ust, w które wpatrywałem się od dobrych kilkunastu sekund.
- Wiem, że tego pragniesz, nawet jeśli nigdy nie lubiłeś chłopców. Właśnie tak to działa, Tae. Mówię ci to tylko dlatego, że od teraz należysz do mnie. Będę mógł łatwo kontrolować twoje działania, abyś czasem nie wydał mnie swojemu tatusiowi. Tak, wiem czym się zajmuje, a te wszystkie służby będę miał w garści, jeśli tylko mi ulegniesz.
Jeongguk wiedział chyba nawet więcej ode mnie, czego teraz starałem się nie analizować, czując to przyjemne ciepło, szczególnie kiedy jego usta w końcu wylądowały na moich, a druga ręka wsunęła się pod moją koszulkę, zaciskając na skórze i wywołując tym samym kolejny jęk.
- Tak, Taehyung, chcę słyszeć tego więcej. Chcę wiedzieć, że ci się to podoba – wyszeptał prosto do mojego ucha, z niezwykłą łatwością biorąc mnie na ręce i przenosząc na łóżko. – Ale najpierw, daj mi siebie posmakować. Obiecuję, że to też będzie przyjemne, Jimin może ci potwierdzić. – Cwany półuśmiech, którym obdarował mnie chłopak, zmusił mnie do złożenia wszystkiego w logiczną całość i uświadomienia sobie co ja właściwie z nim robiłem.
Taehyung, on jest wampirem! Uwiódł cię! Pocałował cię i zamierza wypić twoją krew!
- Nie – poprosiłem cicho, jednak palec chłopaka nie pozwolił mi dokończyć tych błagań.
Jeongguk znów złapał ze mną kontakt wzrokowy, który ponownie mnie omamił, a moje ciało się rozluźniło, pozwalając mu kontynuować poprzednie działania i wzdychając, kiedy poczułem lekkie ukłucie na szyi, które o dziwo szybko przerodziło się w niezwykle przyjemne uczucie.
- Chcę więcej... Jeongguk, chcę więcej – wyszeptałem, zaciskając swoje dłonie na jego karku i pozwalając sobie na wplecenie palców w jego miękkie włosy.
- Nie, maleńki, nie mogę, nie chcę cię zabić. Ale jeśli pragniesz więcej przyjemności, mogę ci ją zapewnić w inny sposób – oznajmił, przejeżdżając palcami po moim policzku i zahaczając o wargi, które automatycznie się rozchyliły, rozkoszując się tym elektryzującym dotykiem.
- Odbieram to jako zgodę, Taehyungie. Wiem, że tego potrzebujesz. Jimin ma już chyba piątą dziewczynę w tym roku, a ty jeszcze nigdy żadnej nie miałeś. Do tego ograniczasz rozrywkę do minimum. Zobaczysz, sprawię że nauka do egzaminów pójdzie ci o wiele lepiej, tylko musisz mi obiecać, że ode mnie nie uciekniesz, bo nie chcę cię zabijać. Jesteś uroczy, a zarazem przystojny. - Mówiąc to, Jeongguk zaczął ściągać ze mnie koszulkę, na co chętnie mu pozwoliłem, pomagając nawet odrobinę i chyba naprawdę nie wiedząc jaki chłopak ma w tym cel, a przynajmniej mój mózg odrzucał taką ewentualność – i twoja krew, tak samo jak ciało, strasznie mnie do ciebie przyciąga. Zostaniesz już ze mną na zawsze. Użyję każdej mocy, żeby cię przy sobie zatrzymać – obiecał, pieszcząc już ustami moje ciało, co wywołało falę jęków, które widocznie cieszyły ciemnowłosego.
Chłopak zaraz sam pozbył się górnej części swojego dzisiejszego ubioru, odsłaniając cudownie wyrzeźbioną klatkę piersiową wraz z brzuchem, i zmuszając mnie tym samym do przeniesienia rąk na to seksowne ciało.
Jego usta szybko odnalazły drogę do moich, a sprawne ręce zaczęły pozbywać się reszty ciuchów, zrzucając je na podłogę i pozostawiając jedynie nasze nagie ciała.
Moje obserwacje zakończyły się po pięciu miesiącach i czterech dniach, zmieniając mojego współlokatora w mojego chłopaka, bez którego nie wyobrażam sobie teraz życia. Nie wiem, czy przyczyniły się do tego jego wampirze sztuczki, o których trochę mi opowiadał, ale zakochałem się i nawet pomimo mojej przyszedł profesji, którą zapewni mi mój tata, nigdy od niego nie odejdę.
- TAEHYUNG! Ty jesteś pojebany czy może pojebany?! Jimin hyung! Seokjin hyung! On napisał fanfiction o Taekooku! Dajcie mu szlaban, zamknijcie go gdzieś. Ugh. – Skrzywiłem się, naprawdę niedowierzając w to, co przed chwilą przeczytałem. Już myślałem, że zakończenie będzie inne, a ten cały Jeongguk-wampir zabije Taehyunga, co jak najbardziej by mnie zadowoliło.
- Cicho bądź, Jungpire, wiesz że chcesz mi zrobić to samo co on! – wykrzyknął za mną dobrze mi znany głos, którego właściciel nagle zarzucił mi na szyję jakiś... naszyjnik?
Nieee, nie wierzę.
Przyglądałem się białemu czosnkowi, który zawisnął na mojej szyi, zmuszając mnie do zaciśnięcia zębów i bezowocnych prób zatrzymania w sobie tego gniewu. Niestety, nie potrafiłem tego zrobić, zaraz odrzucając na bok swojego laptopa, na którym właśnie natrafiłem na to opowiadanie, na naszym wspólnym profilu na jednym z portali, gdzie zamieszczaliśmy fanfictions, ale nie o takiej treści!
Wstałem, rzucając się za nim w pogoń i gdyby nie Jimin, który złapał mnie tuż pod ich pokojem, zapewne uszkodziłbym dziada.
- Jeonggukie, spokojnie, nie pogryź go, bo niedługo promocje – zażartował brązowowłosy, sprawiając że krew w moich żyłach jeszcze bardziej się zagotowała a pięści zacisnęły. – Dobrze, spokojnie kochany, spokojnie. Jeśli chcesz możemy iść do łazienki, rozładujesz trochę to napięcie – zaproponował, dobrze wiedząc jak mnie najlepiej udobruchać i wywołać uśmiech na mojej twarzy. Ostatnio ograniczaliśmy jakiekolwiek pieszczoty, a zbliżająca się wielkimi krokami, cudowna stylizacja, obiecana przez jedną ze stylistek, która na pewno zmusi mnie do zarezerwowania jakiegoś pokoju w najbliższym hotelu i kochania się z Jiminem na wszystkie znane mi sposoby, powoli doprowadzała mnie do szaleństwa. Park dobrze o tym wiedział, dlatego właśnie pozwolił mi na ten szybki seks, zapewniający ulgę i zacieśniający naszą więź.
Wiedziałem, że jak tylko promocje się skończą, nie wypuszczę go z łóżka. Na razie niech się cieszy tą wolnością.
***
Połowę całego kwietnia zajęły nam nagrania. Na przykład na specjalny odcinek Music Core, za kulisami którego zdążyłem się pokłócić trochę z Yoongim, oczywiście w tajemnicy przed Jiminem. Tylko Taehyung zauważył naszą ostrą wymianę słów i zapewne gdyby nie zawołał Seokjina, doszłoby do rękoczynów.
Tuż po odwiedzeniu Music Core, czekało nas nakręcenie teledysku do „Young forever", podczas którego jak zwykle zgrywaliśmy kochających się przyjaciół, szczególnie z Minem, który wraz z Tae, niestety nie wytrzymał nowo narzuconego tempa pracy i musiał odwiedzić pobliski szpital. Chcieliśmy pojechać tam razem z najmłodszym Kimem, aby choć trochę go wspierać, jednak ani mnie ani Jiminowi, ani nawet Hoseokowi, nie udało się do tego przekonać managera Hobeoma, który został z nami, będąc zmuszonym nas przypilnować, abyśmy czasem nie pojechali za tą karetką. Cieszyłem się tylko, że Jiminnie zaczął ze mną grzecznie brać moje witaminy, które na pewno pomogą mu jakoś przerwać ten comeback i moje zachcianki.
Jeśli chodzi o sam teledysk, już się troszeczkę pogubiłem w zamyśle reżysera, dlatego nie rozumiałem całej symboliki, wiedząc tylko kilka podstawowych rzeczy. Umarliśmy młodo, odnaleźliśmy się w zaświatach i w końcu jesteśmy szczęśliwi. Tak przynajmniej zrozumiałem z tego co mówił mi Namjoon hyung. Śmieszny koncept. Ogólnie cały zarys HYYH niezwykle mnie bawi, szczególnie moja postać, która umiera pod kołami samochodu, a jeszcze wcześniej zostaje pobita. Ah, bardzo oryginalne, bardzo. W sumie szkoda, że nie kręcimy „Run" jeszcze raz. Uderzyłbym wtedy Yoongiego naprawdę i udawał, że to niechcący. To by dopiero było zabawne!
Chociaż jeśli chodziło o samą płytę, musiałem przyznać, że mała ilość partii w piosenkach, mocno mnie rozczarowała. Wiedziałem, że jest to w pełni zasługa tego wrednego dziadka, co nieraz mu wypomniałem, kiedy byliśmy sam na sam.
Na powrót chłopaków czekaliśmy jakieś dwie godziny, podczas których zaszyliśmy się z Jiminem w jednym z samochodów, aby porozmawiać sobie na spokojnie i chociaż potrzymać się za ręce, bo przez wczorajsze nagrania i dzisiejszy przyjazd do Jecheon, nie mieliśmy nawet czasu na takie czułości.
- Trochę mi brakuje tych twoich rudych, seksownych włosów, Jiminnie hyung. Ostatnio oglądałem nasz stary filmik z Tae z Tokio – zacząłem, wspominając jeden z naszych pobytów w Japonii, kiedy mieliśmy w trójkę wspólny pokój i mogliśmy się trochę powygłupiać.
- Nowa wersja zerwania Vmina? Czy kolejna parodia jakiejś dramy? – Zainteresował się od razu mój towarzysz ucieczki przed staffem i resztą chłopaków, przenosząc na mnie zaciekawiony wzrok, co postanowiłem wykorzystać do niewielkiego droczenia się z moim ulubionym hyungiem.
- Ah, nieeee! Słońce wypala mi oczy, ah, niech przestanie zwracać się w moją stronę, nieee. – Udawałem, że brązowowłosy naprawdę był tym moim małym słońcem, jak kiedyś lubiłem go nazywać.
Zasłoniłem się obiema rękoma, odsuwając nieco od niego, na co chłopak zaraz zareagował śmiechem, przysuwając się bliżej i umieszczając ręce na moich biodrach.
- Jeonggukie, nasz naczelny kawalarzu. To, że należę do „sunshine line", nie znaczy, że mogę tak łatwo zająć miejsce Hoseoka. – Zaśmiał się, zabierając moje ręce od twarzy i zmuszając mnie do spojrzenia mu w oczy.
Pozycja, w której się znaleźliśmy, nie należała do najwygodniejszych, jednak bliskość jaką zapewnił nam ten niewielki samochód i jego tylne siedzenie, wystarczyło, abym przestał się wygłupiać i odwzajemnił to spojrzenie, spuszczając mimowolnie wzrok, kiedy Jiminnie przygryzł wargę.
- Chyba mogę cię pocałować, prawda? Nikt nie powinien nas teraz przyłapać – stwierdził, zaraz przenosząc jedną z dłoni na mój policzek i złączając w końcu nasze wargi.
Oddawałem delikatnie tę pieszczotę, chętnie umieszczając ręce pod jego koszulką, aby wywołać na jego ciele delikatne dreszcze i ucieszyć chociaż trochę mojego nienasyconego potwora, zwanego buzującymi hormonami. Jiminnie wypracował sobie pięknego ABS-a, który w połączeniu z tymi czarnymi, planowanymi włosami, dosłownie mnie wykończy.
- Ah, hyung, tak bardzo cię teraz pragnę – wyszeptałem, gdy tylko moja wyobraźnia zawędrowała odrobinę za daleko, a Park przejechał dłonią po moim torsie i linii wyrobionych mięśni na brzuchu. Niestety jego ręka szybko uciekła z powrotem na mój bok, zostawiając niedosyt.
- Wiem, Jeonggukie. Wieczorem. Obiecuję. Znajdę nam jakieś miejsce i wolną godzinę, dobrze? Też cię bardzo pragnę, pomimo tego zmęczenia. Bo bardzo cię kocham, Kookie – wyznał mi chłopak, całując po raz ostatni moje lekko rozchylone usta.
- Też cię kocham... rude ass ca... Mochi! – Nie mogłem się powstrzymać, aby znów mu trochę nie podokuczać, co zaraz obiło się na moim łaskotanym ciele i dopytywaniu Jimina o dokończenie tego stwierdzenia, które bardzo dobrze znał z ery „Run".
- Nie, mochi, nic nie powiem, mochi – kontynuowałem to, śmiejąc się i powoli uwalniając spod jego ciała, aby zaraz pochwycić klamkę od tylnych drzwi i szybko mu uciec, znów zostawiając bez wyjaśnienia.
- Wracaj tutaj, Jeon Jeongguk! – usłyszałem tylko, oglądając się za siebie i widząc, że Park jednak postanowił ruszyć za mną w pogoń, dlatego włączenie swoich super mocy było konieczne.
Wiedziałem, że jeśli się postaram, Jimin nigdy mnie nie dogoni, chociaż ukrycie się za którymś hyungiem, również było konieczne. Tym razem padło na Seokjina, który mimo wszystko starał się poprosić Parka o porzucenie pomysłu karania mnie.
- Jak przestanie wymyślać na mnie nowe przezwiska – oznajmił oburzony chłopak, krzyżując uroczo swoje rączki na torsie i rozczulając mnie tym jeszcze bardziej.
DLACZEGO ON JEST TAKI UROCZY NAWET KIEDY STARA SIĘ WYGLĄDAĆ GROŹNIE?! TO MNIE ZABIJAAA!
- Moje kochane mochi. – Znów to powtórzyłem, chcąc zbadać jego reakcję, jednak akurat w tym samym momencie usłyszeliśmy nawoływania Hobeoma, który oznajmił nam, że kontynuujemy nagrania, bo Yoongi i Tae wrócili.
Od razu rzuciliśmy się z Jiminem do naszego wspólnego przyjaciela, który zmierzał w naszą stronę lekko zmarnowany.
- Trochę się bałem, bo dawno mi nie wbijali tej wielkiej igły w rękę, ale jest już ok – powiedział, jak tylko znaleźliśmy się przy boku jego i obejmującego go Hoseoka.
- Ale nie uciekłeś? – zapytałem, wiedząc jaki potrafił być Kim.
- I nie płakałeś? – dodał Jiminnie, na co przybiliśmy sobie piątkę.
- Uspokójcie się, bo nie udostępnimy wam już więcej pokoju – ostrzegł Hoseok, na co od razu zamilkliśmy.
Dobrze, że już się jakoś zaczęli dogadywać, bo dłużej tego focha Taehyunga bym nie zniósł.
- Dobrze, chodźcie chłopcy, zaczniemy od grupowych – oznajmił nam reżyser, przerywając tym samym naszą schadzkę i kierując nas do tych dziwnych siatek, mających imitować labirynt pogubionych dusz.
Mówiłem już, że ten koncept jest śmieszny? I TO NAWET BARDZO.
***
Przygotowania do kolejnych nagrań, tym razem do „Fire", niezwykle mnie ucieszyły. Oczywiście za sprawą tych seksownych włosów mojego Jimina, od których nie potrafiłem oderwać wzroku. I chociaż nasz grafik był w tej chwili napięty, to tak jak hyung obiecał, znaleźliśmy tę godzinę po nakręceniu „Young Forever" oraz po jednej z sesji czternastego kwietnia.
Sam osobiście zakupiłem Jiminowi choker, wręczając przy tym czarne rurki i czarną koszulę, by spełnić w ten sposób jedną ze swoich fantazji, tę najgorętszą, która kiedyś śniła mi się podczas tych naprawdę zapracowanych dni i braku seksu z ukochanym.
Chłopak przyjął to ode mnie, nie zadając pytań i zaraz znikając w łazience, aby się przygotować, tak jak sobie tego zażyczyłem.
Znajdowaliśmy się właśnie w jednym z tych droższych hoteli w Seulu, poświęcając swoją kieszeń i nie pozwalając Jiminowi płacić za niego ani jednego wona. To ja go w ten sposób męczyłem, choć wiedziałem, że również tego pragnie. Jednak przygotowania do comebacku wysysały z niego wszystkie siły i nie tylko ja to widziałem, dlatego starałem się oszczędzać chociaż jego portfel, bo tego seksownego ciała nie mogłem przestać wykorzystywać.
Już sama wizja, która pojawiła się w mojej głowie podczas jego przygotowań, podnieciła mnie na tyle, że nie mogłem spokojnie usiedzieć na łóżku, zmieniając co chwila pozycję i poprawiając koszulę, którą założyłem specjalnie na tę okazję.
Dopiero otwarcie drzwi od łazienki, nieco mnie uspokoiło i sprawiło, że moje zaciekawione spojrzenie powędrowało właśnie w kierunku wspomnianego pomieszczenia.
Przełknąłem głośno ślinę na ten widok, na chwilę się zapowietrzając i mimowolnie rozchylając usta. Chłopak nie posłuchał wszystkich moich wskazówek, za co byłem mu teraz wdzięczny, chociaż mniejszy Jeongguk chyba bardziej. Jimin oczywiście założył zarówno choker, jak i obcisłe rurki, ale zamiast czarnej koszuli miał na sobie marynarkę... tylko marynarkę.
O. Mój. Boże.
Jego piękny uśmiech zastąpiła ta seksowna mina, którą sprzedawał zazwyczaj naszym Armys. Wzrok utkwiony miał początkowo w trzymanym telefonie, ale kiedy puścił już jakąś piosenkę, przeniósł go na mnie.
House of cards? Ale...
Obserwowałem jego ruchy, powoli przeradzające się w zbyt odważną choreografię, która nigdy nie miała ujrzeć światła dziennego. Tak postanowił zarówno Song, jak i nasz CEO, a ja byłem im za to wdzięczny, nie chcąc w ten sposób wywijać przed naszymi niepełnoletnimi fankami, nawet jeśli ja jeszcze oficjalnie nie byłem legalny.
Tylko dla Jimina.
Położyłem ręce po obydwu stronach mojego ciała, zaciskając je nieco na pościeli i teraz znając ten ból, który przeżywał Park podczas mojego seksownego tańca do „Paradise lost".
Ale ja przynajmniej go dotykałem!
- Bądź grzeczny, Jeonggukie, bo nie doczekasz finału – ostrzegł czarnowłosy, kiedy moje ciało na chwilę się poderwało, aby wystrzelić w stronę wijącego się Jimina.
Wydałem się z siebie jęk bólu, złączając nogi i modląc się, aby to jakoś pomogło, kiedy chłopak rozpiął ten jeden jedyny guzik marynarki, odsłaniając tym samym swoje ciało.
Teraz już naprawdę cierpiałem, chcąc aby jak najszybciej znalazł się przy mnie i skończył już to jeżdżenie dłońmi po odsłoniętym torsie, przygryzanie wargi i poruszanie biodrami.
Na mnie masz się tak poruszać! Nie zamawiałem erotycznego tańca, do tego tak bardzo wyczerpującego moje zmysły!
- Hyung – wyszeptałem, kiedy w końcu zbliżył się do mnie przy naszej wspólnej części, śpiewając razem z nami:
- Proszę, kochanie, poczekaj... jeszcze troszeczkę.
Pozwoliłem sobie położyć ręce na jego biodrach, które nadal ruszały się w rytm spokojnej muzyki. Przeniosłem na niego wzrok, kiedy rozchylił kolanem moje złączone nogi, wyrywając tym samym cichy jęk z moich ust.
- Czy mogę...? – zapytałem, uśmiechając się znacząco i patrząc wprost na jego krocze, które na pewno domagało się teraz mojej uwagi.
Czekałem grzecznie na zgodę, a kiedy ją otrzymałem, oblizałem tylko usta, szybko zabierając się za rozsuwanie rozporka i rozpinanie guzika od spodni, aby dobrać się do ulubionej części mojego hyunga, oczywiście zaraz po ustach i oczach.
Nie wiedziałem dlaczego tak bardzo uwielbiałem seks oralny. Może to przez moje umiejętności, którymi lubiłem się chwalić, szczególnie przed Jiminem, a może to ten widok jego odchylonej do tyłu głowy i dodatkowo odsłoniętego ciała, które nakręcało mnie jeszcze bardziej? Nie mogłem zapomnieć o ręce chłopaka, która zaraz wylądowała w moich włosach, i tych cichych pomrukach miło pieszczących moje uszy.
- Jezus, Jeongguk, jesteś w tym naprawdę zajebisty. – Te kilka słów, wraz z mocniejszym zaciśnięciem jego ręki na moich włosach, wystarczyły mi do uzyskania pełnej satysfakcji i szybkiego oderwania się od jego ciała.
- Słyszałem to już kiedyś, Park, powtarzasz się. – W takich momentach droczenie przychodziło mi naturalnie. A w połączeniu z ucieczką i szybkim wycofaniem na łóżko, trochę bliżej wezgłowia, gwarantowało zdenerwowanego Jimina i więcej przyjemności.
- Jeon Jeongguk, prosisz się chyba o mało łagodny seks... Mam cię pieprzyć, tak? – zapytał mój lekko zdenerwowany hyung, zaraz przechodząc na moją stronę łóżka, już z poprawionymi bokserkami i spodniami, co zapewniło mi kolejne przeszkody do pokonania.
Uśmiechnąłem się tylko, słysząc to pytanie, i zaraz będąc przerzucony do innej pozycji, o którą zresztą wcześniej go prosiłem. Chłopak szybko pozbył się ze mnie dolnej partii ubrań, nawet nie kłopocząc z zapinaną na guziki koszulą i po prostu przenosząc się nade mnie, czego nie widziałem, a jedynie czułem. Sam znajdowałem się na brzuchu, dopiero po chwili odwracając do niego głowę i patrząc zaciekawiony na jego działania. Jimin wykorzystał to do złączenia naszych ust, kiedy opadł swoim ciałem na moje, będąc już całkowicie nagim i umieszczając jedną z moich nóg na swoich plecach. Wiedziałem, że gdybym nie był rozciągnięty, ta pozycja w naszym przypadku na pewno by się nie sprawdziła, jednak wszelkie treningi tańca i starania, nie poszły na marne i mogłem je wykorzystywać nawet w łóżku.
- Już mi się podoba ta fantazja, Jeon Jeongguk – wyszeptał, mrucząc tuż po tym, kiedy jego penis wylądował w końcu między moimi pośladkami, zanurzając się we mnie bez większego problemu. Po naszych maratonach i tak częstym seksie, mój tyłek był do tego przyzwyczajony, dlatego od razu mogłem czerpać przyjemność z takiego zbliżenia, chociaż czasami brakowało mi tego dawnego bólu.
Jimin początkowo poruszał się we mnie powoli, nie chcąc zapewne kończyć za szybko naszej zabawy i po prostu rozkoszując się jękami, które wywoływał w ten sposób z moich ust i widokiem moich zamkniętych oczu i rozchylonych warg, dobrze mu widocznych przez twarz nadal zwróconą w jego stronę.
- Błagaj, Jeongguk, chcę, żebyś błagał – usłyszałem po chwili, dobrze znając te rozkazy, które zapewniały nam jeszcze lepsze doznania i dawały mi tak upragniony dźwięk lekko zachrypniętego głosu Parka, którego mogłem słuchać tylko podczas seksu.
- Błagam, hyung, mocniej. I szybciej. Błagam. – Dałem mu to, czego oczekiwał, co oczywiście w pełni go usatysfakcjonowało, a w połączeniu z lekkim uniesieniem ciała, kiedy zaczął podszczypywać jeden z moich sutków, i uformowaniem ust w literę „o", otrzymałem swoje ulubione tempo wraz z odrobiną dawką bólu, kiedy jego dłoń zacisnęła się na moim uniesionym udzie, dodatkowo uderzając w nie mocno i zmuszając mnie do krótkiego krzyku, zaraz przerodzonego w jęki i lekkie oddalenie nogi od jego pleców, aby zrobić mu miejsce na odpowiednio szybkie poruszanie biodrami i zanurzanie się we mnie raz po raz.
- Tak... hyung, szybko... Oh, tam, proszę, tam. – Z moich ust mimowolnie wylatywały pojedyncze słowa, których nie byłem w stanie kontrolować, o czym obaj doskonale wiedzieliśmy.
Jimin jedynie traktował mnie kolejnymi przyjemnościami, chcąc sprawić mi ich jak najwięcej i doprowadzić nas do upragnionego orgazmu, który po tak wielu stosunkach na szczęście nie przychodził zbyt szybko i dzięki temu mogliśmy nacieszyć się sobą nawet bardziej.
Oczywiście wypróbowaliśmy jeszcze dwie pozycje. Jedną na brzegu łóżka, a drugą z uniesioną nogą, znów zmuszającą mnie do niewielkich akrobacji, którymi mój ukochany był zdumiony. Dopiero podczas tej trzeciej zmiany pozycji, pozwoliliśmy sobie dojść, obdarowując się dodatkowo pocałunkami i krótkimi wyznaniami.
- Tak bardzo cię kocham, króliczku. Nawet jeśli zaczniemy już swoje solowe kariery, chcę je jakoś połączyć i nadal mieć cię przy sobie. Jesteś wspaniały w łóżku, w codziennym życiu, na scenie i podczas pracy. Już nigdy nie pozwolę opuścić ci swojego boku, nawet jeśli jesteś sukkubem – oznajmił mi Jimin, kiedy wylądował już obok mnie, przyciągając do swojego seksownego i cudownie spoconego ciała i pozwalając się w nie wtulić, co chętnie uczyniłem.
Uśmiechnąłem się na jego słowa, pomimo zmęczenia podnosząc do góry głowę, aby złapać z nim kontakt wzrokowy i pokazać mu ile to dla mnie znaczy, nawet jeśli nazwał mnie „sukkubem", co puściłem mimo uszu.
- Moje ulubione, urocze mochi, z seksownym ciałem, wspaniałym umysłem i cudownym sercem... też cię kocham i nigdy nie chcę opuszczać twojego boku. A prawdziwego sukkuba to dopiero poznasz. Tylko daj mi odpocząć pięć minut – ostrzegłem, śmiejąc się cicho i całując go krótko, aby zaraz powrócić do poprzedniej, wygodnej pozycji, w której mogłem się wtulić w jego ciepły tors, powoli odpływając, zarówno z wyczerpania, jak i późnej godziny.
Chyba nie spełnię swojej obietnicy.
***
Po naszym maratonie, dałem Jiminowi spokój na jakiś czas. Musieliśmy przygotowywać się do kolejnych nagrań i sesji, dlatego regenerowaliśmy siły, zapoznając się z konceptami, a po nabraniu ich choć odrobiny, wracaliśmy do ćwiczenia układów do „Fire", „Save me" oraz „Butterfly" i ulepszonego „Baepsae", które Armys tak bardzo kochały. Postanowiliśmy również, że trochę się z nimi podroczymy, oznajmiając im na każdym kroku, że jednym z trzech teledysków, które zamierzamy wypuścić będzie właśnie „Baepsae". Dlatego tuż po nagraniach do naszej tytułowej piosenki, napisałem coś podobnego na Fancafé, usuwając to po kilku sekundach i wiedząc, że dziewczyny nie zdążyły raczej tego zapisać, a nawet jeśli, to nie przyznam się oficjalnie, może jedynie przed hyungami.
Podczas dwudniowego fan meetingu, przed którym Jiminnie zaproponował mi powrót do naszych naszyjników, mieliśmy chwilę wytchnienia, ciesząc się z naszego związku i znów zasypiając w swoich ramionach, ponieważ pomiędzy eventami Sejin poprosił Namjoona, aby nas obudził, ze względu na dużo pracy nad grafikiem i brak możliwości oraz ochoty na zwlekanie nas z łóżek przez dobrą godzinę.
W końcu byłem w stanie spojrzeć na te nasze naszyjniki troszeczkę inaczej niż jeszcze kilka tygodni temu. Znów widziałem w nich symbol naszej miłości, a nie tylko rozstania i bólu, przez który przy poprzednich dwóch podejściach mu odmawiałem, prosząc aby z tym poczekał. I właśnie dopiero szesnastego kwietnia, po ówczesnych nagraniach do „Fire", przyjąłem go, chętnie zakładając na fan meeting, oczywiście wraz z Jiminem, na pewno ciesząc tym nasze fanki.
Jednak każda sielanka kiedyś się kończy. Znów zaczynały się kłopoty. Przez tyle tygodni spokoju i skupiania się wyłącznie na przygotowaniach do promocji i moim wspaniałym mochi, przeszłość zaczęła o sobie przypominać.
Od Yugyeom:
Porozmawiaj ze swoim managerem, zanim mój to zrobi.
Nietypowy SMS od Yu, który otrzymałem tuż po fan meetingu w hotelu Lotte, dokładnie osiemnastego kwietnia, zmusił mnie w pierwszej kolejności do znalezienia Jimina, którego o dziwo nie zastałem w jego pokoju, ani łazience trzech czwartych dance line. Dopiero kiedy mijałem pokój najstarszych, usłyszałem jego głos.
Jimin...
Zacisnąłem dłoń, chcąc stąd jak najszybciej uciec, jednak urywek rozmowy, który do mnie dotarł, zmusił mnie do pozostania pod tymi drzwiami.
- Yoongi, mogłeś się na mnie zemścić, a nie na całym zespole. Naprawdę uważasz, że nawet jeśli przyczynisz się do wyrzucenia Jeongguka, BTS będzie nadal istnieć? Większość Armys to fanki maknae. Opuszczą nas, a ja odejdę wraz z nimi. Kocham go i powinieneś umieć to zaakceptować. Nawet jeśli cię zraniłem, to nie powód, aby karać cały zespół, a tym bardziej Yugyeoma, który nie ma z tym nic wspólnego! – Krzyk Jimina poniekąd wyjaśnił mi tę sytuację, jednak na razie mimo wszystko postanowiłem pozostać w ukryciu, ściskając w dłoni telefon i czekając na odpowiedź Yoongiego.
- Tak było najłatwiej. Należy się wam. Wiem, że tamten gorzej na tym wyjdzie, bo ich CEO to idiota, tak jak managerowie, ale Sejin również nie pozostawi tej sprawy w naszych rękach, karając jakoś „twojego kochanego Jeongguka", a to mi w zupełności wystarczy. A teraz wynoś się stąd, wracaj do niego i lepiej pilnuj, żeby nie wpadł w gorsze kłopoty, bo ta sytuacja to tylko nieszkodliwa nauczka. Sejin go nie wywali, co najwyżej obetnie pensję albo każe dłużej siedzieć w sali ćwiczeń, dlatego nie dramatyzuj i idź już stąd.
Z sarkastycznego tonu Mina wywnioskowałem, że naprawdę muszę zadzwonić do Yugyeoma i dowiedzieć się o co chodzi, zanim przyjdzie do mnie hyung i zapewne nałoży karę, o której powiedział ten stary dziad.
Co on mógł zrobić? Do tego z Yugyeomem?! Dlaczego z nim? Nie mógł mnie po prostu pobić? Albo nie wiem... ukraść mi czegoś? Usunąć jakiś plik czy spalić ulubione ubrania? Byłoby łatwiej... No właśnie! I nie w jego stylu. Musiał namieszać. Jak zwykle.
Zachowałem zimną krew, oddalając się od pokoju najstarszych i kierując do wyjścia na taras, szybko wybierając numer do Yu, który odebrał po kilku sygnałach, mówiąc do mnie o dziwo szeptem.
- Jeśli jeszcze nic nie wiesz, bo zapewne po to dzwonisz, to postaram się wszystko szybko streścić – zaczął, a ja nie miałem zamiaru mu przerywać, naprawdę chcąc tylko dowiedzieć się o co chodzi i nie męczyć go swoją osobą, która przecież zraniła go te kilka tygodni temu, do tego w tak okrutny sposób. Nadal miałem wyrzuty sumienia, jednak nie powracałem do tych wspomnień, tworząc nowe, z moim ukochanym. – Nie wiem jak, ale mój manager zdobył nasze wspólne zdjęcia. Niestety nie tylko się na nich przytulaliśmy, ale i całowaliśmy, a takich rzeczy nie da się łatwo wyjaśnić. Ja już otrzymałem swoją karę, którą nie chcę się z tobą dzielić. Po prostu usuń wszystkie te zdjęcia i najlepiej też nasze rozmowy. Na razie, Jeongguk.
Chłopak nie dał mi nawet dojść do słowa, najwidoczniej nie chcąc mnie nawet słuchać, po prostu wyjaśniając sytuację i znów znikając z mojego życia.
Tkwiłem jeszcze w takiej pozycji dobre kilka minut, dopóki nie poczułem czyjejś ręki na ramieniu i drugiej na mojej dłoni, która odsunęła ją od mojego ucha i wyciągnęła z niej telefon.
- Jeonggukie, wszystko w porządku? Damy sobie jakoś radę. Chodźmy do Sejina. Lepiej będzie jeśli sami spróbujemy to wyjaśnić – zaproponował czarnowłosy, który w końcu odciągnął mój wzrok od barierki, w którą chyba wpatrywałem się przez te ostatnie kilka minut.
Nie wiedziałem, czy było to wywołane szokiem, czy może raczej brakiem pomysłu na rozwiązanie tej sytuacji, ale nadal się nie ruszyłem i dopiero kiedy poczułem jak ręce Jimina oplatają się wokół mojego ciała, przyciągając mnie do niego, nieco się rozluźniłem, czując niewielką ulgę.
Posiadanie ukochanej osoby, która wspierała cię nawet podczas tak beznadziejnej sytuacji, to skarb, o który walczyłem przez tyle miesięcy, w końcu mogąc dumnie powiedzieć, że Park Jimin na pewno należy tylko do mnie, nie tylko ciałem, ale i sercem.
***
Oczywiście kara mnie nie ominęła. Tak jak Yoongi mówił, Sejin pojechał mi zarówno po pensji, jak i ilości wolnych godzin, dlatego teraz całe dnie spędzałem w sali ćwiczeń, kiedy reszta chłopaków miała wolne. Starałem się to jakoś logicznie wytłumaczyć, mówiąc że to zwykłe wygłupy, co manager chyba łyknął, ale na pewno mając też jakieś swoje własne teorie, którymi nie chciał się ze mną dzielić.
Próbowałem sobie zastąpić obecność Jimina, dlatego prawie codziennie chodziłem w szarym swetrze, który jeszcze na początku roku przywłaszczyłem sobie z jego szafy. Naszyjnik również widniał na mojej szyi, oczywiście wrzucony pod materiał swetra, aby nie kusił ciekawskiego staffu, który przewijał się przez Big Hit.
Wytwórnia, tak jak za czasów trainee, stała się moim drugim domem, a może nawet i pierwszym, ponieważ niekiedy nie miałem czasu na powrót do naszego wspólnego mieszkania, po prostu nocując w jednym z pustych pomieszczeń, na posłaniu stworzonym z kilku bluz i mojej torby. Jimin o tym nie wiedział, raczej nikt o tym nie wiedział, ponieważ nie chciałem ich martwić, wiedząc że jakoś to przetrwam.
Przez te kilka dni przesiadywania w Big Hit, zdążyłem się jeszcze bardziej zbliżyć do córki CEO i jeszcze bardziej z nią zaprzyjaźnić, dzięki czemu na bieżąco znałem postępy jeśli chodzi o jej związek z naszym liderem. Zapewne gdyby poznała całą moją historię o związku z Yu, nie podchodziłaby do swojej relacji z Namjoonem w tak luźny sposób. Przecież oni również mogą skończyć w podobny sposób, a to będzie nawet gorsze w skutkach od mojej kary na ćwiczenia i obniżeniu wypłaty. Cieszyłem się, że przynajmniej nic nie dotarło do uszów Banga, bo wtedy zapewne byłbym w gorszej sytuacji.
Sesje zdjęciowe do comebacku, zajęły nam aż dwa dni, po których od razu mieliśmy wylot do Japonii na jakiś festiwal. Nowe kolory włosów moich hyungów były tak zabawne, że nie mogłem się powstrzymać, aby Taehyunga nie nazywać Barbie, a Seokjina cytryną, ewentualnie kurczakiem, bo ten kolor wcale mi nie wyglądał na blond. Ale cóż, taka panowała teraz moda, z tego co się dowiedziałem od jednej ze stylistek. Mogłem się jedynie cieszyć, że nie jestem visualem, a moje włosy pozostały nietknięte. Jedynie stylizacja mojego Jimina przypadła mi do gustu, chyba nawet za bardzo.
Cały pobyt w Japonii, był jednym wielkim pasmem niepowodzeń. Po miłym początku z dodaną selką przeze mnie i filmikiem przez Jimina, aby rozpocząć kolejną wojnę na retweety, której przegrany miał kupić wygranemu obiad i go nim nakarmić, pojawiały się kolejne kłopoty. Niestety to starszy wygrał i oczywiście musiałem spełnić warunki zakładu, kiedy wylądowaliśmy we wspólnym pokoju. Mieliśmy nadzieję, że wykorzystamy te kilka wspólnych godzin na chociaż jedno zbliżenie, których brakowało nam podczas ostatniego tygodnia zmuszania nas do niewidywania prawie w ogóle. Yoongi chyba dobrze wiedział co robi, jednak zapomniał, że nawet jakie rozłąki niczego nie wskórają.
- Gwiyeomdung-i, pójdziesz po Namjoona? – zapytał mnie Jiminnie, kiedy po wspólnym posiłku w naszym pokoju, usiadł na brzegu swojego łóżka, chowając twarz w dłoniach.
Nie pytałem co się stało, zaraz biegnąc po lidera, ponieważ wiedziałem, że nie potrafię się zajmować innymi, nawet moim ukochanym, który widocznie potrzebował pomocy.
- Hyung, Jiminowi coś się stało, pomóż mu, proszę – powiedziałem, jak tylko wpadłem do odpowiedniego pokoju, który Namjoon dzielił z Yoongim.
Niestety, nie tylko Kim zerwał się po moich słowach, na co od razu zareagowałem, podchodząc do Mina i popychając go z powrotem na łóżko. Chłopak mi nie odpuścił, mierząc morderczym spojrzeniem i zaraz próbując odepchnąć, na co mu nie pozwoliłem, blokując jego rękę i posyłając pseudo miły uśmieszek.
- Zdrowie Jimina to mój priorytet, nie twój. Zajmij się sobą, już wystarczająco namieszałeś między nami, przez co nie mogłem dopilnować, aby dbał o siebie przez ostatni tydzień – wypomniałem mu, odrzucając jego rękę na bok i wychodząc już z tego pomieszczenia.
Miałem nadzieję, że te kilka słów wystarczy, aby go powstrzymać, bo na pewno nie miałem zamiaru wpuścić go do mojego i Jimina pokoju.
Jak się okazało, jego odporność nieco spadła, dlatego musiał poleżeć w łóżku i nabrać sił, aby czasem nam jutro na koncercie nie zasłabł. Oczywiście zapomniałem już o naszej umowie, która została anulowana wraz ze słowami lidera o słabym stanie Jimina. Seks nie był aż taki ważny, nie mogłem się na niego gniewać, nawet jeśli nie spędzaliśmy ze sobą czasu przez ten ostatni tydzień.
Dotrzymywałem mu towarzystwa, siedząc przy łóżku i starając się jakoś zabawiać, kiedy czarnowłosy leżał pod kołdrą, po ówczesnym wzięciu sporej dawki witamin i jakichś leków, które dał mu Namjoon wraz z managerem. Miałem się nim jako tako zająć, ponieważ Sejin nie wierzył, abym potrafił to zrobić, jednak jeśli w grę wchodziło zdrowie ukochanego, hyungowie nie wiedzieli, że postaram się jak tylko mogę, aby Jiminniemu niczego nie zabrakło.
- Kto zamawiał pakiet rozweselający?! – wykrzyknął Tae po wejściu do naszego pokoju i natychmiastowym zdenerwowaniu mnie.
- Cicho, nie krzycz – poprosiłem, mrużąc na niego oczy, dzięki czemu chłopak szybko zamilkł, przepraszając i wchodząc głębiej do tego pokoju.
- Mogę? – zapytał, już znacznie ciszej, zajmując miejsce obok mnie na podłodze i patrząc na śpiącego Jimina, który zresztą zasnął całkiem niedawno.
- Co chcesz? Daję sobie radę, nie musisz mnie sprawdzać... herbatniku Barbie – oznajmiłem mu, oczywiście postanawiając trochę pomęczyć, skoro już tutaj przyszedł, do tego z własnej woli. – W ogóle co to za koszulka, coś ty z nią zrobił? – Nie mogłem się powstrzymać przed skomentowaniem jego dziur, które wyciął sobie na boku i jeszcze przyciął jedną stronę.
Co on ma w głowie? Zdecydowanie nic!
- Jest gorąco. Jak mi przez to wiatr zawieje, to będzie mi chłodno, herbatniku pasto z czarnej fasoli – odgryzł się, chyba jakimś nowym przezwiskiem, nawiązującym do moich wcześniejszych włosów z ostatniej sesji zdjęciowej, za co oberwał w ramię.
- Ej, uważaj sobie. – Widziałem jak zacisnął po tym zęby, szybko mi oddając i wywołując tym samym niewielką bójkę, którą dopiero odchrząknięcie Jimina zakończyło.
Przeprosiliśmy go w tej samej sekundzie, wracając do poprzedniej pozycji i już się nie dotykając.
- Jak się czujesz, Jimin? Czy pielęgniarka Jeongguk dobrze się sprawdza? – zapytał Tae jak tylko czarnowłosy otworzył usta, zapewne aby się dowiedzieć po co przyszedł tutaj najmłodszy Kim.
- Gdyby pielęgniarka Jeongguk założyła na siebie jakiś seksowny fartuszek, to na pewno ta opieka byłaby jeszcze przyjemniejsza – oznajmił, uśmiechając się do mnie z tym zadziornym półuśmieszkiem, przez który pokręciłem tylko głową.
- Ale czy te udziska w ogóle wepchną się w sukienkę?! Nie sądzę, Minnie – stwierdził od razu Taehyung, macając wspomnianą część ciała i denerwując mnie tym jeszcze bardziej, przez co jego ręka została przez chwilę uwięziona w żelaznym uścisku, a nasze spojrzenia rozpoczęły bitwę, którą oczywiście ponownie przerwał nasz chorowity Jimin.
- Żartowałem, nie chcę oglądać Jeongguka w sukience, nie jestem aż takim fetyszystą... oczywiście w przeciwieństwie do niego. – Zaśmiał się chłopak, na co otrzymał ode mnie tylko niezadowoloną minę i pełne pogardy spojrzenie. – Spokojnie, króliczku, Taehyung nie wie o co chodzi – dodał po chwili, chcąc mnie chyba uspokoić, co udało się tylko dzięki rozchylonym ustom Kima i jego przechylonej głowy, która oznaczała, że starał się nas zrozumieć, a co za tym szło - naprawdę nie miał pojęcia o czym mówimy i za nic nie pojmie naszego rozumowania.
- Opowiedz ten żart i możesz iść spać – powiedziałem, kiedy nastała cisza, podczas której patrzyłem na myślącego Tae.
- Oh, ok, chętnie! – Chłopak od razu się ożywił, patrząc to na mnie, to na Jimina, i zaczynając. – Ze szpitala dla psychicznie chorych wypuszczają tych wyleczonych, wymyślając metodę zadawania im pytań o różne rzeczy. No i podchodzi pierwszy pacjent do okienka, na co lekarz pokazuje mu na zegarek i pyta się: „Co to takiego?", a chory od razu odpowiada: „Zegarek". No to lekarz mówi: „Dobrze, wyleczony, możemy wypuścić. Następny". Lekarz znów wskazuje na jakiś przedmiot... - Tym razem Tae wskazał na leżący na stoliku telefon, a ja zacząłem podejrzewać do czego to prowadzi – na ten, no... ten... - zaczął, jednak ja nie dałem się złapać w pułapkę, wiedząc, że zapewne zrobi to półprzytomny Jimin.
- Telefon? – Czarnowłosy nie wytrzymał, podpowiadając naszemu żartownisiowi.
- Dobrze, wyleczony! – wykrzyknął od razu uradowany Kim, na co oberwał ode mnie i został po prostu stąd wyprowadzony, kiedy złapałem go w pasie, podnosząc i przetransportowując za drzwi.
- Dobranoc, Tae. Znam ten żart, wymyśl jakiś nowy – powiedziałem jeszcze, zamykając już drzwi przed jego nosem i wracając do Jimina, który pomimo tak słabego zagrania mojego nie-hyunga, drugiego herbatnika, uśmiechał się szeroko, wywołując tym samym również mój uśmiech.
- Lepiej ci, moje słodkie mochi? – zapytałem, postanawiając przysiąść obok niego i podając mu przy tym maskę, którą i ja założyłem.
Chłopak objął mnie ramieniem, głaszcząc po głowie i patrząc w moje oczy, kiedy wtuliłem się w jego bok, starając się skupić na biciu jego serca i jego słowach.
- Tak. Dziękuję, że jesteś tutaj ze mną i opiekujesz się mną, Jeonggukie. Nie sądziłem, że cały ten stres aż tak na mnie wpłynie. Przepraszam was za to... Ciebie najbardziej, bo wiem, że obiecałem ci nadrobienie ostatniego tygodnia. – Jiminnie niepotrzebnie zaczynał się zamartwiać, co jak najszybciej postanowiłem przerwać.
- Nie, hyungie. Twoje zdrowie jest ważniejsze. Mogę wytrzymać nawet długie miesią... nie no, jakieś kilka tygodni na pewno, nie przesadzajmy... Mogę wytrzymać długie tygodnie bez seksu. Chcę po prostu, żebyś jak najszybciej wyzdrowiał i był szczęśliwy – wyznałem mu, o czym zresztą dobrze powinien wiedzieć, bo nawet jeśli kiedyś nie byłem aż tak wylewny, to po tych kilku miesiącach, zmieniłem się w bardziej uczuciowego Jeongguka, który nie wstydził się wyznań i takich zapewnień.
Jiminnie pocałował mnie w głowę przez tę maskę, śmiejąc się cicho i dziękując mi za wszystko.
- Czy to znaczy... że przyjąłbyś w końcu moje oświadczyny? – zapytał po chwili, wywołując tym samym niemały szok, zarówno na mojej twarzy, jak i w środku. Myślałem o tym niedawno, zaglądając do naszego notatnika, jednak nie sądziłem, że ten temat zostanie poruszony w najbliższym czasie.
- Odpowiem pytaniem na pytanie, żebyś nie miał tak łatwo – stwierdziłem, wpadając na głupi pomysł. – A czy Taehyung shippuje Herbatniki? – Zarzuciłem kolejnym żartem, na który hyung roześmiał się wesoło, co było miodem na moje serce, po tak długim widoku przygaszonego Jimina.
- Czyli w końcu przyznajesz, że jednak byś je przyjął?! – Podekscytowany Minnie jeszcze bardziej mnie zaskoczył, a to nagłe mocniejsze przyciągnięcie i ponowne pocałowanie w głowę przez maskę, przekonało mnie do słuszności mojej odpowiedzi.
- Tak, hyungie, przyznaję, tylko... - Niestety zanim zdążyłem dokończyć swoją wypowiedź, zagłuszyły mnie kolejne ciche piski Jimina, pomieszane z jakimiś słowami, których przez wtulenie twarzy w moje włosy oraz założoną maskę, nie byłem w stanie rozszyfrować.
- Kupię ci ładny pierścionek i masz w nim chodzić, Jeonggukie... Przynajmniej założyć raz na jakiś czas, dobrze? Chodź w naszyjniku, to na razie mi wystarczy. Musisz coś nosić, żeby wszyscy kolesie wiedzieli, że jesteś mój – oznajmił, kiedy już powrócił do poprzedniej pozycji, po prostu patrząc mi w oczy. Jednak zamiast skupić się na początkowych słowach, uczepiłem się samej końcówki.
- Dobra, już załapałem, jestem homo, ok, ale to nadal rani moją męską dumę, która chroni się czasami przed tym określeniem... dlatego dziewczyny też! – sprecyzowałem, wtulając się już z powrotem w jego bok.
- „Jestem męski, a nie uroczy", co? – Hyung zaraz przytoczył jeden z moich tekstów, na co zaśmiałem się cicho, postanawiając po prostu przytaknąć i zaraz prosząc go, aby już odpoczął i najlepiej postarał się znowu zasnąć.
Poczekałem aż wszystkie jego mięśnie się rozluźnią, po czym ściągnąłem mu maskę, aby lepiej mu się oddychało przez sen. Bardzo powoli opuściłem jego łóżko, głaszcząc go jeszcze po jednym z bladych policzków i zaraz udając już do łazienki.
Mam nadzieję, że jutro będzie z nim lepiej.
***
Niestety, cały pobyt w Japonii mój ukochany cierpiał, starając się jakoś przetrwać, zarówno na scenie, jak i poza nią. Nie mogłem go aż tak często doglądać, ponieważ lider zapewnił mu opiekę w postaci siebie i Seokjina, którzy na pewno lepiej znali się na przeziębieniach i osłabieniu, dlatego zostawiłem go właśnie w ich rękach, starając odciągnąć jakoś Tae od przygnębiających myśli o chorym przyjacielu, które sprawiały, że czasami łzy stawały mu w oczach. Chłopak musiał ćwiczyć do swoich nagrań do dramy, dlatego robiliśmy z Hobim wszystko, aby skupić go właśnie tylko na nauce tekstu.
Koncert oraz krótkie wywiady, nie przebiegły nam najlepiej. Jiminnie czuł się naprawdę źle, chociaż na czas tych większych wysiłków, starał się wzmocnić swój organizm, jednak to niewiele mu dało.
Po locie do Korei, podczas którego usnął mi na ramieniu, gdy już wysiedliśmy z samolotu, wchodząc w tłum fanów, stan mojego ukochanego znacznie się pogorszył i gdyby nie pomoc jednego z managerów, chłopak zapewne upadłby na środku tego lotniska, co zmartwiło mnie na tyle, abym nieco przyspieszył, chcąc znaleźć się jak najszybciej z resztą hyungów w vanie i wesprzeć jakoś mojego chorego Jimina, któremu na pewno nie sprzyjał brak powietrza, który powstał przez ścisk i niewyrozumiałe Armys.
Oczywiście starałem się wykonać to szybkim marszem, aby nie wzbudzać podejrzeń, machając przy tym do wszystkich masterek, jednak nie potrafiąc wysilić się na uśmiech, który przez to całe zamartwianie nie mógł się pojawić na mojej twarzy.
- Jiminnie... Hyungie... Wszystko w porządku? – zapytałem, jak tylko wpadłem do naszego vana, zajmując przy nim miejsce i splatając na krótką chwilę nasze dłonie, dopóki jeden z managerów zajmował się chowaniem bagaży, a drugi odganianiem namolnych fanek.
- Nie jadłeś jeszcze niczego, hyungie. Proszę, nie doprowadzaj się do takiego stanu, bo to mnie tak bardzo boli – wyszeptałem, całując jego dłoń i zaraz szybko już ją puszczając, ponieważ Sejin zaczął otwierać drzwi z drugiej strony, a nie chciałem nas narażać na niepotrzebne tłumaczenie.
- Nie jestem głodny, Jeonggukie. Po prostu nie mogłem w nocy spać. Przepraszam, że znowu was martwię... i Armys zapewne również. – Głos, którym mi odpowiedział, zmartwił mnie jeszcze bardziej. Na szczęście słyszał to również manager Sejin, który zarządził, że musimy pojechać z nim do szpitala, a ja bardzo chętnie poparłem ten pomysł.
Oby to było tylko zwykłe przeziębienie.
***
Dojrzałem. Przez te wszystkie miesiące z Jiminem, zdążyłem nauczyć się naprawdę wiele. Z niewinnego dziecka, uciekającego wzrokiem od spojrzenia ukochanego i rumieniącego się na każdym kroku, zamieniłem się w pewnego siebie, młodego chłopaka, który co prawda nadal poznawał świat, jednak wiedział już o nim naprawdę sporo.
Przez te kilka miesięcy wydarzyło się więcej, niż przez całe moje życie. Przez Jimina nieraz wpadliśmy w kłopoty, chociaż częściej była to moja wina. Dodatkowo nauczyłem się tak wiele o miłości, przyjaźni i poprawnym pisaniu fanfictions, że powoli ta wiedza zaczęła objawiać się nie tylko na tym jednym podłożu - zwykłego Jeongguka, niestety lekkiego aroganta, podatnego na opinię starszych i słuchającego się wszystkich wokół, poza swoimi hyungami oczywiście, a również Jeongguka - kochającego swoje fanki, starającego się oddawać im całego siebie, będąc im wdzięcznym za wszelką pomoc, wszystkie rady i opiekę. Zaczynałem łączyć obydwa światy, starając się nie udawać już nikogo innego, odnajdując cechy, które zespoiły moje dwie twarze. A to wszystko za sprawą jednego człowieka, którego tak bardzo pokochałem już na samym początku naszej znajomości - mojego ukochanego Park Jimina, kradnącego serca wszystkich noon, ale należącego tylko do mnie.
Jeongguk szybko znalazł się pod budynkiem Big Hit, tak jak obiecał Jiminowi kilka godzin wcześniej. Przetarł wilgotne czoło, poprawiając koszulę i przeglądając się w mijanej szybie samochodu. Dawał sobie dzisiaj mocną szóstkę, ale tylko dzięki założonemu pierścionkowi, który nosił już od kilku lat, oczywiście dawkując jego pojawianie w miejscach publicznych, aby Armys nie miały powodów twierdzić, że któreś z ich połączeń w BTS nie jest prawdziwe przez głupie wymysły Jeongguka, maknae zespołu, widocznie zaobrączkowanego i zarezerwowanego tylko dla swojego Jimina.
Chłopak stresował się, wiedząc że po solowych aktywnościach, przyszedł czas na dłuższy wyjazd, tym razem nie samemu, a z ukochanym.
Przekroczył w końcu wejście budynku, kłaniając się dobrze znanym ochroniarzom oraz kilku miłym paniom z recepcji i zaraz udając na odpowiednie piętro, aby szybko znaleźć się w sali ćwiczeń, na której środku stał jego Jiminnie - jego ukochany przyjaciel, hyung, kochanek oraz narzeczony, który przez te wszystkie lata nadal miał ten sam cudowny uśmiech, roztapiający jego serce, te same bystre oczy, zamykające te wspaniałe iskierki, a jedynym elementem, który zmienił się w jego wyglądzie w ostatnim czasie były włosy.
- Chimmie! A może raczej seksowny mężczyzno, którego jeszcze nie miałem okazji tutaj spotkać. – Jeongguk szybko sprecyzował, jak zwykle chcąc się trochę z nim podroczyć, obejmując go od tyłu i składając na jego szyi delikatny pocałunek. Czuł, że Jimin zadrżał pod wpływem jego dotyku, zaraz umieszczając dłonie na jego rękach i szybko się odwracając. – Seksownie ci w tym blondzie, Jiminnie – dodał wyższy, z półuśmiechem zdobiącym jego twarz i sprawiającym, że nogi jego partnera widocznie się pod nim ugięły.
- Tak bardzo tęskniłem, Jeonggukie – zaczął zaraz blondwłosy chłopak, wtulając się w Jeona i na chwilę przymykając oczy, aby móc nacieszyć się tą bliskością. – Kocham cię, tak bardzo cię kocham. Nie chcę, żebyś opuszczał mnie znowu na tak długo... Nie jedź nigdzie, proszę – wyszeptał, obejmując go nawet mocniej, jakby obawiał się, że Jeongguk zaraz zniknie, a ich kilkumiesięczna rozłąka się powtórzy.
- Spokojnie, moje małe, słodkie mochi. Nigdzie się nie wybieram – oznajmił, co wcale nie uspokoiło Jimina. Młodszy zawsze obiecywał, że jego solowe aktywności nie będą w stanie ich rozdzielić, jednak to nigdy nie była decyzja Jeona. A wyjazdy do Japonii i Chin, sprawiały że para kochanków przestawała wierzyć w złożone obietnice, zupełnie tak jak teraz.
- Zawsze tak mówisz Jeonggukie... A później budzimy się bez ciebie w dormie – wyszeptał zawiedziony blondyn, chcąc oddalić się od ciemnowłosego, który w porę złapał go za rękę, przyciągając z powrotem do siebie.
- Proszę – powiedział jedynie, wyciągając z tylnej kieszeni kopertę, którą Jimin przyjął niepewnie, patrząc na nią podejrzliwie i dopiero po krótkiej chwili otwierając.
Początkowo wpatrywał się w dwa bilety do Ameryki, nie wiedząc jak na to zareagować, dopiero ręka Jeongguka była w stanie wyciągnąć go z tego transu.
- Kookie, czy my naprawdę...? – zaczął, jednak wyższy nie dał mu dokończyć jego pytania.
- Obiecałeś kiedyś, że za mnie wyjdziesz, Jeon Jimin. – Głos młodszego i nowe nazwisko, które zapewni mu ślub z jego ukochanym, sprawiło że chłopak uśmiechnął się szeroko, a w jego oczach pojawiły się radosne iskierki.
- Tae, jesteś głupi! Po pierwsze - Jiminowi nie pasuje blond, po drugie - to dziwne, bo to on zaproponował tę całą Amerykę, po trzecie - myślisz, że CEO tak chętnie puści mnie samego do Chin i Japonii. Czy ty wiesz w ogóle jak to działa? – żaliłem się, wymieniając mu wszystkie błędy w tej jego twórczości, którą właśnie mi prezentował.
- To jest Fan-FICTION. W naszym przypadku IDOL-fiction, ale nadal fiction. Dlatego...
- Finkszyn, finkszyn, finkszyn. – Zacząłem się z nim droczyć, śmiejąc się z jego zabawnej wymowy tego słowa.
Chłopak zaraz fuknął, uderzył mnie w ramię i tyle go było. Sylwetka Barbie zastąpiła mi Jimina, który posłał mi uśmiech, szybko zajmując miejsce Kima na moim łóżku.
- Piszecie opowiadanie? Jak wam idzie? – zapytał, całując mnie w bok głowy i przytulając się do mnie jak koala, co na chwilę mnie rozbawiło, szczególnie kiedy zobaczyłem te małe łapki, splecione ze sobą z drugiej strony mojego ciała.
- Tae-finkszyn zostawił mnie ze sceną seksu... I będę ją teraz pisał. Na pewno chcesz przy tym być? – Moje pytanie starało się go uchronić przed „Jiminem jęczącym pod Jeonggukiem", ale czarnowłosy jak zwykle był zbyt ciekawski, żeby teraz wyjść.
Wzruszyłem tylko ramionami, kontynuując wypociny Taehyunga.
- A teraz chodź tu do mnie – powiedział władczo młodszy, sprawnie zabierając mu bilety z tych uroczych, malutkich rączek i szybko przyciągając go do swojego ciała, aby w końcu złączyć ich usta.
Zarówno Jeon, jak i Park, nie bawili się w jakiekolwiek gry wstępne, za bardzo pragnąc w tej chwili swojej bliskości, którą najlepiej zapewni im właśnie seks.
Nie było wątpliwości kto dominował w ich związku. To Jeongguk jak zwykle zabrał się za rozbieranie swojego uroczego partnera, przemieszczając ich pod ścianę i
- Nie mogę pisać jak mi patrzysz na ręce, hyung – wyżaliłem się, wzdychając ciężko i patrząc na niego przez chwilę. Chłopak chichotał pod nosem, zapewne przez treść, która przez te kilkanaście sekund pojawiła się na moim laptopie.
- „Dominował"? Ty tutaj dominujesz? – Zaśmiał się starszy, zmuszając mnie do zamienienia ust w cienką linię i lekkiego zmrużenia oczu.
- Jakieś obiekcje? Byłbym świetnym seme! Może mam ci pokazać? – dopytywałem, powoli odkładając urządzenie i czekając na jego reakcję, jak i odpowiedź.
- Mówiłem, że nigdy...
Niestety nie pozwoliłem mu dokończyć tej wypowiedzi, szybko przenosząc się nad niego i wpijając już w te seksowne, pełne wargi, niszczące moje życie każdego dnia.
Nawet jeśli Park Jimin należał tylko do mnie, nadal wywoływał uczucie zazdrości, nadal mógł mnie zranić chociażby niewielkim uśmiechem skierowanym do nieodpowiedniej osoby, a co najważniejsze - to do niego należało całe moje ciało, które znał zapewne lepiej ode mnie, a także i serce, kochające to niższe o kilka centymetrów, urocze mochi, dręczyciela nie tylko naszych Armys, ale i mnie, zarówno swoich urokiem, jak i wspaniałą duszą, za którą Jeon Jeongguk - nadal nie w pełni legalny chłopak - oddałby wszystko, nawet swoją ukochaną muzykę, która kiedyś znajdowała się na pierwszym miejscu jego listy priorytetów. Teraz śmiało Jeon Jeongguk mógł zaktualizować tę listę i wstawić na jej miejsce swojego przyszłego narzeczonego - Park Jimina.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top