Część 17 - 4025
06.02.16: 05:23 (pokój hotelowy – Japonia)
Drugi dzień w Japonii. Czy to państwo nie jest piękne, Jeongguk? Zamieszkajmy tu w przyszłości.
Pamiętasz naszą podróż do Busan? Teraz ja mam okazję popatrzeć sobie na Ciebie kiedy śpisz, gwiyeomdung-i. W takiej odsłonie jesteś najsłodszy!
Cieszę się, że założyłeś wczoraj golf ode mnie... i to na lotnisko! Jednak nic dziwnego, skoro całą szyję miałeś bordową. Nigdy więcej nie przekonasz mnie do takich zabaw, Kookie! Lubię to, ale z umiarem i może róbmy tak tylko w przerwach, a nie gdy na drugi dzień mamy występ, albo co gorsza: NAGRANIA! Apel do Ciebie, ponowny, proszę się troszeczkę opanować. I dać mi się choć trochę wyspać! Chyba będę musiał przywiązać Cię do łóżka, albo odstawić Ci kawę, bo inaczej nie dasz mi spokoju, Jeonggukie.
Wiesz, że załatwiłem nam kilka dni w Busan? Będziemy mogli pójść na ten obiad do Twoich rodziców. Trochę się obawiam takiego spotkania, szczególnie Twojego taty, ale mam nadzieję, że będzie miły... bo będzie? Jeongguk, pociesz mnie, bo się załamię. W sumie, to poznasz w końcu mojego brata, i nie, NIE JEST do Ciebie aż tak podobny, to są głupie wymysły Yoongiego, zresztą, sam zobaczysz.
CZEMU JA SIĘ TUTAJ TAK ROZPISUJĘ? A jeszcze połowy rzeczy Ci nie powiedziałem... na przykład tego, że CIĘ KOCHAM, KRÓLICZKU! :)
Sen Jungkooka (interpretacja – Park Jimin): motyw z ninja jest podejrzany... Podświadomie to Ty naprawdę jesteś jakimś mordercą, boję się Ciebie, Jeongguk... Do tego z Tae?! Przecież on muchom pogrzeb robi (wkłada je do pudełka po zapałkach i zakopuje w ziemi, SAM WIDZIAŁEM), dlatego nigdy by nikogo nie skrzywdził! Dziwne masz sny, do tego za mało w nich MNIE! Aż zacytuję pewnego znanego poetę: „Ah, co Ty masz za sny!".
Idę się ubrać, bo już chyba nie zasnę... zresztą, wolę popatrzeć przez okno. ŚNIEEEG!
A co do ślubu: OFERTA NADAL AKTUALNA.
- Jiminnie ♥
Zaraz odłożyłem notatnik z powrotem do mojej torby. Trochę niepokoił mnie fakt, że Jungkook tak często do niej zaglądał, miałem nadzieję, że tylko w celu znalezienia tego dziennika. Jednak maknae był nieobliczalny i cholera wie, czy nie dogrzebał się do jakichś innych, nietypowych przedmiotów.
Musiałem wziąć prysznic, dlatego zerknąłem po raz ostatni na tego śpiącego króliczka, który miał lekko rozchylone usta i słodko potargane włosy. Kiedyś mogłem sobie pomarzyć o takich widokach. Starałem się o wspólny pokój od czterech lat, a teraz sam Jeon nie wyobrażał sobie dzielić go z nikim innym, jak ze mną.
Wziąłem ze sobą wszystkie kosmetyki, które zakupił wczoraj dla mnie pewien uparty chłopaczek, twierdząc, że moje włosy potrzebują kuracji. Chciałem mu sprawić przyjemność, dlatego dopóki będę miał na to czas i ochotę, to będę używał tych produktów. Osobiście twierdziłem, że wszystko jest w porządku i niczego takiego nie potrzebuję, szczególnie jakichś mieszanek dziwnego pochodzenia.
Po trzydziestu minutach udręki, opuściłem w końcu łazienkę. Zaczynałem rozumieć czemu Jungkook siedzi w niej zawsze godzinami, z własnej woli oraz głupoty.
Chłopak nadal smacznie spał, do tego w tej samej pozycji. Postanowiłem ją trochę zmienić, prostując jego rękę i przykrywając go kołdrą. Nie chciałem, aby później mi narzekał na ból jakiejkolwiek części ciała, zresztą, to ja bym oberwał od Namjoona, nie on.
Kiedy już oderwałem wzrok od śpiącego Jungkooka – co było naprawdę trudnym zadaniem – udałem się pod okno, by jeszcze raz zerknąć na piękny krajobraz i mój tak długo wyczekiwany śnieg.
Postanowiłem nagrać też krótki filmik na Fancafé i Twittera, aby pochwalić się tak cudnym widokiem. Co prawda na łóżku miałem lepszy, jednak znając maknae, zostałbym zamordowany za udostępnianie zdjęć jego śpiącej osoby.
Od Suga hyung:
Jimin, możemy porozmawiać, kiedy już wstaniesz?
W podziwianiu mojego uroczego chłopaka, przeszkodził mi SMS od... Yoongiego?
O nie, nie, nie. Nie dam się znowu nabrać na jego sztuczki. Wczoraj o mało nie zostaliśmy odłączeni od reszty Bangtanów, kiedy wybraliśmy się wspólnie na miasto. Oczywiście była to wina Mina, próbującego mnie zaciągnąć w jakąś uliczkę.
Do Suga hyung:
Nie mamy już o czym, Yoongi.
Ciśnienie od razu mi skoczyło, a przed oczami pojawił się obraz skrzywdzonego maknae. Już wystarczająco dużo zadał nam cierpienia, naprawdę nie miałem ochoty go teraz oglądać.
Od Suga hyung:
Chciałem cię przeprosić. Nie będę już ingerował w wasz związek, ale potrzebuję rozmowy z tobą, Jimin. Daj mi chociaż pięć minut.
Chłopak chyba nie miał zamiaru odpuścić.
Usiadłem na najbliższym fotelu, przecierając twarz dłonią i rozważając jego słowa.
Do Suga hyung:
To zrani Jungkooka, nie zrobię mu tego, przykro mi, hyung.
Postanowiłem być nieugięty. To, co zrobił kilka dni temu, o mało nie doprowadziło mojego maknae do kolejnego załamania, nie miałem zamiaru mu tego wybaczać.
Od Suga hyung:
Gdybyś zmienił zdanie, to jestem na dachu.
Jakim cudem? Przecież wstęp na dach ma tylko personel hotelowy!
Yoongi dobrze wiedział jak bardzo kocham zimę, a oglądanie jej krajobrazu, do tego z dachu budynku, było moim ulubionym zajęciem. W przeszłości nieraz odwiedzaliśmy takie miejsca, chociaż nie mieliśmy ku temu aż tak wiele okazji, właśnie przez treningi i występy.
Przejechałem ręką po włosach, znów zerknąłem na telefon, znów zerknąłem na śpiącego maknae, ponownie akcja z włosami, telefon, maknae...
- Cholera – wyszeptałem, wstając w końcu i kierując się w stronę wyjścia. – Przepraszam – dodałem jeszcze takim samym tonem, podchodząc do Jungkooka i całując go w czoło. – Obiecuję, że tylko z nim porozmawiam. – Wiedziałem, że chłopak mnie nie słyszy, jednak musiałem mu to powiedzieć.
Zaraz oderwałem od niego wzrok, chwytając już swoją kurtkę i zakładając szybko buty. Nie miałem zbyt wiele czasu, dlatego musiałem się spieszyć.
Po drodze schowałem telefon do kieszeni, wkładając czapkę i kurtkę. Przed chwilą myłem włosy, a nie chciałem się przeziębić.
Oczywiście wejście na dach było otwarte. Czasami zastanawiałem się, czy Min Yoongi nie ma jakichś nadprzyrodzonych mocy. Ten chłopak potrafił mnie zadziwić.
- Jednak przyszedłeś? – Usłyszałem zaraz po zamknięciu drzwi prowadzących na ten dach.
Miętowowłosy siedział na jednym z kominów, trzymając w jednym ręku kubek z kawą, a w drugim telefon. Na nosie miał okulary, przez które zatrzymałem się wpół kroku.
On to robi specjalnie.
- Tak, ale teraz sam nie wiem czy dobrze zrobiłem – wyznałem, mocno się wahając i mając ogromną ochotę zawrócić do mojego i Kooka pokoju, położyć się na łóżko i przytulić do siebie maknae, czyli w wielkim skrócie - postąpić tak, jak powinienem był.
- Zostań, Jiminnie. – Prośba w głosie starszego, sprawiła, że nie potrafiłem się już wycofać. Zaraz zająłem miejsce obok niego, posyłając mu niewielki uśmiech.
Tęskniłem za rozmową z tym hyungiem. Mimo wszystko potrzebowałem tego, potrzebowałem chociażby krótkiej wymiany zdań.
- Nie jest ci zimno? – Jako pierwszy zabrałem głos, kiedy już w końcu przestaliśmy się wpatrywać w swoje oczy.
- Nie. Teraz jest już dobrze – odpowiedział prawie od razu, wpatrując się w przestrzeń przed sobą. Krajobraz tutaj był nawet piękniejszy, niż to, co mogłem podziwiać przez okno w pokoju. – Chcesz? – Miętowowłosy wyciągnął w moją stronę swój kubek z kawą. Nie wierzyłem w to, co widziałem.
- Ale... - Już chciałem odmówić, znając jego zamiłowanie do tego napoju i wiedząc jak niechętnie się nim dzielił, jednak Min nie pozwolił mi dokończyć mojej wypowiedzi.
- To i tak już moja druga, więc bierz póki oferuję. – Chłopak wcisnął mi ją do ręki, nadal na mnie nie patrząc. Mimo wszystko posłałem mu ciepły uśmiech, od razu za nią dziękując i biorąc jeden łyk czarnej cieczy.
- Hyung? O czym chciałeś ze mną porozmawiać? – zapytałem w końcu.
- Nie wiem jak mogę cię odzyskać, Jiminnie. Wszystkie moje metody są do dupy... a ostatnią akcją zniechęciłem cię do siebie jeszcze bardziej. Chyba muszę się pogodzić z twoim wyborem, bo inaczej nic z tego nie będzie. – Słowa chłopaka sprawiły, że moja ręka automatycznie wylądowała na jego barku. Wiedziałem, że takie wyznanie i taka decyzja, były dla niego ciężkie. Yoongi wcale nie należał do osób, które przestawały walczyć, gdy tylko na drodze pojawiały się przeszkody, dlatego podziwiałem go za to.
- Masz rację, hyung. Ale jeśli chcesz, żeby wszystko było już w porządku, to przeproś Jungkooka. – Postawiłem mu warunek, na który chłopak skrzywił się od razu, nadal nie przenosząc na mnie swojego wzroku.
- A wszystko z nim ok? Przeżył to bardzo? – Jego pytania zdziwiły mnie bardziej od samego wyznania. – No co? Co się głupio patrzysz? Mimo wszystko byłem kiedyś blisko z tym dzieciakiem – dodał, jak gdyby nigdy nic, chyba nie rozumiejąc do czego mi się w tej chwili przyznał.
- Ale wy chyba nie... - Byłem pewien, że Yoongi zaraz mi przerwie, nie pozwalając na dokończenie tego zdania, które zresztą byłoby mocno przesadzone.
- Na głowę upadłeś? Nigdy. Nie jest w moim typie, poza tym wygląda jak dwunastolatek i zachowuje się jak takowy. Nie wiem jak ty z nim wytrzymujesz, Jiminnie... - Uważnie go słuchałem, zastanawiając się kiedy mam mu przerwać. Wiedziałem, że zaraz mógł zacząć przesadzać. – Ale dobra, nieważne, zmieńmy temat, bo się tylko wkurwię – dodał, uspokajając mnie trochę.
Nie wiedziałem, czy pozwoliłbym mu obrażać Jungkooka. Co prawda miał w kilku kwestiach rację, jednak właśnie za to kochałem mojego maknae, a Yoongi nigdy tego nie zrozumie.
- Jak się tutaj dostałeś, hyung? – Zmieniłem temat, powracając do tego nurtującego mnie pytania. Wątpiłem, żeby Min wyznał mi swoje metody, jednak warto było spróbować.
- Powiedzmy, że ten hotel miał u mnie dług wdzięczności – wyjaśnił, przez co posłałem mu zdziwione spojrzenie. Ten człowiek nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać! Już chciałem się odezwać, jednak raper nie dał mi dojść do słowa. – Oczywiście, że niczego ci nie powiem, Jiminnie... W ogóle co ty zrobiłeś z włosami? Są jakieś dziwne. – Mówiąc to, w końcu na mnie spojrzał, łapiąc kosmyk wystający spod czapki i przyglądając się mu.
- Jakiś specjalny proszek. Nie wiem, Jungkook mi kazał – wyznałem, nie mając zamiaru ukrywać takich faktów. Chłopak zaraz zostawił moje włosy w spokoju, odrywając niechętnie spojrzenie od moich oczu i przenosząc je z powrotem na krajobraz.
- Od kiedy to on potrafi się tobą opiekować? – Miętowowłosy zadawał dziwne pytania, przez które zaczynałem żałować, że tutaj przyszedłem. Wiedziałem, że nadal coś do mnie czuje, a spędzanie z nim czasu, przynosi ze sobą ogromne ryzyko. – Ehh, nieważne... Nie było tematu. Zaczęliśmy już nagrywać demo „Fire", chcesz posłuchać? – Na szczęście szybko zmienił wątek, a ja pokiwałem chętnie głową. Zaraz wyciągnął z kieszeni słuchawki, podłączając je do telefonu i włączając pierwszy utwór.
Resztę czasu spędziliśmy na rozmowie o naszej następnej płycie, dzisiejszym występie i nagraniach. Miętowowłosy nie schodził już na temat Jungkooka, czy też nieprzyjemnych wydarzeń, które miały miejsce w ostatnim czasie.
Miło spędziliśmy czas, zapominając na chwilę o przeszłości, i po prostu ciesząc się teraźniejszością oraz swoją obecnością. Tęskniłem za jego teoriami, uśmiechem i nawet za jego marudzeniem, głównie o zespole, braku czasu na porządny odpoczynek, czy też pracę nad piosenkami. Starałem się go pocieszyć, w końcu za niedługo będziemy mieli wolne, a wtedy na pewno będzie mógł w końcu zająć się tylko muzyką... i swoim łóżkiem.
Siedzieliśmy tam zdecydowanie za długo, bo w moim i Jungkooka pokoju, pojawiłem się dopiero około godziny dziewiątej. Chłopaka nie było już w łóżku, pozostała po nim tylko książka, której tytuł postanowiłem przeczytać.
- „Analiza zachowania"? Co? – Zdziwiłem się, przyglądając pochwyconemu przedmiotowi.
To naprawdę nie było podobne do maknae. Od kiedy on cokolwiek czyta? I to o takiej tematyce?
Zaraz odłożyłem ją z powrotem, słysząc odgłosy dochodzące z łazienki. Chłopak coś śpiewał, chyba „Talk me down"? Tak to się nazywało?
- Jeongguk? Coś się sta...? – Zanim zdążyłem dokończyć pytanie, musiałem uskoczyć na bok, aby uchronić się przed otwierającymi drzwiami.
- O, hyung, myślałem, że nadal jestem sam – wyznał, będąc całkowicie nagi.
Zlustrowałem go spojrzeniem, przekrzywiając głowę i jęcząc przeciągle.
Czemu on mi to robił?!
- A, no tak, przepraszam. – Jeon zaraz wycofał się z powrotem do łazienki, posyłając mi niewinny uśmieszek i zostawiając w stanie osłupienia.
Nie potrafiłem logicznie myśleć, zaraz chwytając za klamkę od drzwi pomieszczenia, w którym zniknął przed chwilą ciemnowłosy, i prawie od razu rzucając się na jego ubierając już osobę.
Za późno, Jeonggukie.
- Hyung... przed chwilą brałem prysznic – wyżalił się, próbując mnie od siebie odepchnąć. – Zresztą, najpierw powiedz mi gdzie byłeś ponad dwie godziny? – Ponowna próba pocałowania go, znów spotkała się z odmową. Chłopak położył mi ręce na klatce piersiowej, utrzymując na pewną odległość i wlepiając we mnie swoje podejrzliwe spojrzenie.
Musiał mi to robić?
- W takiej sytuacji, brak mi logicznego wytłumaczenia... Poza tym skąd wiesz, że ponad dwie godziny? – Zaciekawiłem się, kładąc ręce po obu stronach Jungkooka i zaczepiając je o umywalkę, umiejscowioną tuż za nim
- Post na Fancafé, Jiminnie – wyjaśnił, ponownie próbując mnie od siebie odepchnąć. – Ale nie zmieniaj tematu. Byłeś w sklepie? Kupiłeś mi coś? – Młodszy jednak nic nie podejrzewał, zadając całkiem niewinne pytania.
Fakt, mogłem skończyć jeszcze po coś do sklepu. Chociaż nie wiem, czy Hobeom hyung pozwoliłby mi opuścić samemu hotel.
- Nie, ale... byłem coś zjeść. – Szybko znalazłem całkiem sensowne wytłumaczenie, posyłając mu ciepły uśmiech. Wiedziałem, że to kłamstwo będzie mnie sporo kosztować, jednak starałem się o tym teraz nie myśleć.
- I nie wziąłeś mnie ze sobą? Hyyyyyyung, nie lubię cię, zostaw mnie. – Maknae zaraz mnie od siebie odepchnął, nie pozwalając na ponowne uwięzienie, uciekając już do pokoju.
Mogłem wymyślić coś innego, teraz wkopałem się jeszcze bardziej.
- Kookieee, nie gniewaj się. – Oczywiście od razu za nim pobiegłem, łapiąc go tuż obok łóżka.
Odwróciłem go do siebie i zmusiłem do spojrzenia w oczy.
Ahh, wyglądał cudownie, taki poirytowany.
- Chciałem, żebyś się wyspał – wyznałem, trącając nosem jego policzek. – Jeśli chcesz, to możemy wybrać się na dół, do restauracji – zaproponowałem, głaszcząc kciukami skórę na jego dłoniach.
Chłopak od razu się rozchmurzył, uśmiechając promiennie i całując mnie krótko w usta.
Co w niego nagle wstąpiło?
- Ale opowiesz mi jak to jest mieć dziewczynę.
***
Jeongguk od samego rana zadawał bardzo dziwne pytania. Nie były one skierowane wyłącznie do mnie, a również do Namjoon hyunga, czy też Hobiego. Nie miałem pojęcia co nasza trójka ma ze sobą wspólnego, dlatego swoje rozważania odłożyłem dopiero na wieczór i dopiero po występie. Na razie nie miałem do tego głowy. Gardło odrobinę mnie szczypało, a od godzinnej drzemki w garderobie, wszystkie mięśnie niesamowicie bolały. Przynajmniej moja ulubiona stylistka wybrała mi dziś piękny strój, dzięki któremu mój humor choć trochę uległ poprawie.
Kochałem paski, dlatego bluzka, którą na sobie miałem została uwieczniona na wielu selkach. Większość z nich wysłałem Jeonowi, dając mocno przesadzone podpisy. Przy niektórych nawet Tae zrobiło się głupio i uciekł ode mnie w trymiga.
- Hyung, jesteś okropny – podsumował mnie maknae, wchodzący właśnie do pomieszczenia, trzymając telefon w ręku i krzywiąc się odrobinę.
Posłałem mu łobuzerski uśmieszek, zaraz powracając na jedno z tych niewygodnych krzeseł, przez które teraz cierpię. Młodszy już chciał zagadać, prawdopodobnie zbierając się z następnym dziwnym pytaniem, jednak do garderoby wszedł rozbawiony Vhope, zaraz zajmujący miejsca po obydwu moich stronach, dzięki czemu Kook sobie odpuścił, zamykając usta i udając się do jednego z kątów.
- Karę masz, Jeongguk? Chodź tu do nas. – Hoseok od razu zauważył nietypową akcję maknae, dlatego poklepał miejsce obok siebie, zapraszając go dodatkowo gestem dłoni.
- A odpowiesz mi w końcu, dlaczego twoja trzecia dziewczyna powiedziała ci na drugiej randce, że... - Jung szybko podbiegł do Kooka, zakrywając mu usta ręką i posyłając Tae przepraszający uśmiech.
- To miało zostać między nami – wysyczał Hobi, mierząc maknae krytycznym spojrzeniem.
Kim o dziwo siedział spokojnie, ze wzrokiem wbitym w podłogę i podejrzanym uśmiechem na ustach.
Oho, trzeba to wykorzystać.
- Jeonggukie, mogę cię prosić na słówko? – zapytałem od razu, wstając i przerywając wymianę spojrzeń Junga i Jeona.
Chłopak chętnie wyrwał się z uścisku tancerza, zmierzając za mną do najdalszego kąta pokoju.
- Wiem, że w te głupie pytania zamieszany jest Tae... i zapewne Hoseokie hyung o niczym nie wie i nie powinien wiedzieć, prawda? – zacząłem mój wywód, który cwany maknae zaraz mi przerwał.
- Ładnie dziś wyglądasz, Jiminnie, wyjątkowo przystojnie. – Starał się załatwić to komplementami, przez które na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. Wiedziałem, że były wymuszone, jednak z jego ust tak cudownie brzmiały.
- Nie ma tu kamery, nie musisz się zgrywać – odpowiedziałem tylko, tracąc na chwilę wątek, co ciemnowłosy wykorzystał, żeby przyciągnąć mnie do siebie.
- Wiem, że nie ma i chciałbym to wyko... - Przerwałem mu, zanim jego usta znalazły się na moich.
- Masaż i niczego mu nie powiem. – Postawiłem warunek, uśmiechając się cwanie i cmokając go w policzek.
- Ehh, no naprawdę. - Jungkook od razu przetarł owo miejsce, odsuwając się ode mnie, widocznie niezadowolony. Jego ręce potrafiły zdziałać cuda, jednak nie lubił za bardzo tego robić. – No dobrze. Ale powiesz mi później, czego się domyślasz. – Wredny maknae zażądał czegoś w zamian, odchodząc już ode mnie i idąc po jakieś krzesło. Za bardzo chciałem tego masażu, żeby teraz zacząć się z nim sprzeczać, dlatego odpuściłem sobie, idąc w jego ślady.
Tae i Hobi zdążyli w tym czasie rozpocząć jakąś zażyłą dyskusję.
- ...i to jest nieprawda, hyung. Czytałeś tłumaczenie. – Tae wydawał się lekko poddenerwowany, dlatego postanowiłem ich posłuchać i stanąć po którejś stronie.
Pokazałem Kookowi, aby chwileczkę poczekał, samemu stając bliżej kłócącej się dwójki.
- Co w ogóle ma piosenka do życia, Tae? Za dużo czasu spędzasz ostatnio z Jungkookiem i zaczynasz przesadzać. – To Hoseok widocznie przesadzał, dlatego zaraz znalazłem się przy rozklejającym Tae, przytulając go od razu i posyłając Jungowi mordercze spojrzenie. To on nie wiedział jak łatwo zranić naszego drugiego visuala?
- Przestań, hyung – wtrąciłem się.
- Nie wiesz o co chodzi, Jimin. Taehyung popada w paranoje – wyjaśnił oburzony Hoseok, przez co szatyn wtulił się jeszcze bardziej w moje ciało.
- Wiem tylko, że powinniście jak najszybciej zakończyć tę dyskusję. Za niedługo mamy występ, a wy kłócicie się o jakieś głupoty. Odłóżcie to na wieczór, albo całkowicie o tym zapomnijcie. Nie wiem, ale macie się nie kłócić. – Próbowałem załagodzić sytuację, głaszcząc przy tym Kima po plecach.
- Hyung, bo chciałem jeszcze iść poćwiczyć – upomniał się Jeongguk, jak zwykle niepotrafiący przyjść i mi pomóc, szczególnie kiedy Tae był naszym wspólnym najlepszym przyjacielem.
- Poczekaj chwilę, Jeongguk – zwróciłem się do niego, po czym znów przeniosłem wzrok na Hoseoka. – A o co w ogóle poszło? Jakie paranoje? – Najpierw musiałem poznać przyczynę tej całej sprzeczki, chociaż prawie w stu procentach byłem pewien, że nie była to wina Tae. Mimo wszystko Jung potrafił być czasami zbyt porywczy, więc mogło coś mu się wymsknąć. Poza tym otrzymał też tytuł najbardziej zboczonego członka zespołu - chociaż w ostatnim czasie Jeongguk go przebija - dlatego namówienie Kima do seksu, to tylko kwestia kilku tygodni, może miesiąca.
- Taehyung ubzdurał sobie, że go nie kocham, a cały nasz związek jest na pokaz... i oczywiście to wszystko wyczytał w tekście piosenki, którą Jungkook mu polecił – wyjaśnił chłopak, kręcąc głową z politowaniem i patrząc na przytulającego się do mnie, Tae.
- A powiedziałeś mu, że jest inaczej? – Znając Junga nie uznał tego za konieczne.
- Myślałem, że dobrze o tym wie. – I zagadka rozwiązana.
Gdybym nie obejmował Taehyunga, zapewne jedna z moich rąk wylądowałaby właśnie na czole, najlepiej Junga.
- Po pierwsze, nie obwiniaj o to Jungkooka, bo wiesz, że od zawsze wymieniamy się w trójkę różnymi utworami... - zacząłem, mówiąc powoli i spokojnie, żeby wszystko do niego dotarło. – A po drugie, pamiętaj o naturze Tae... Musisz go kochać i okazywać mu tę miłość na każdym kroku, dlatego wszystko ładnie mu wyjaśnij i zapewnij o swoich uczuciach, raz, raz. – Kończąc ów wywód, oderwałem od siebie szatyna, odwracając go w stronę zaciekawionego tancerza.
Chłopak na pewno wziął sobie moje słowa do serca, bo zaraz przyciągnął do siebie smutnego Tae, całując go w głowę i przepraszając.
Nie chciałem, żeby moi najlepsi przyjaciele się kłócili, już wystarczy, że ja z Jungkookiem zawsze robiliśmy dym, i to z byle powodu.
- No chodź już, hyung. – Maknae zaraz przypomniał o swoim istnieniu, zniecierpliwiony uderzając ręką o oparcie krzesła.
Posłałem mu szeroki uśmiech, szybko zmieniając położenie i czekając, aż jego magiczne ręce zajmą się moimi obolałymi mięśniami.
- Ahh, rozluźnij się trochę, bo inaczej nic z tego nie będzie – poinstruował mnie ciemnowłosy, próbując najpierw rozgrzać odpowiednie miejsca.
Przytaknąłem tylko, wykonując jego polecenie. Od razu poczułem ulgę, nawet przy samych przygotowaniach było jak w niebie.
Oczywiście Taehyung nie mógł powstrzymać się od śmiechu.
- Armys się ucieszą. – Usłyszałem z ust tego małego szatana, a tuż po tym po całym pomieszczeniu rozniósł się dźwięk migawki aparatu.
Nie miałem zamiaru się tym przejmować, niech robi co chce.
- Tylko nie pisz głupot – poprosiłem, bo znając Tae zapewne chciał umieścić coś w stylu: „Mój Jikook, aaaaa, patrzcie Armys jak oni się kochają, aaaa." – Wiesz co? Albo tego nie wstawiaj, sam to później zrobię, bo jesteś nieobliczalny – stwierdziłem, odchylając do tyłu głowę i rozkoszując się tą cudowną przyjemnością. – Jungkook, ty naprawdę jesteś dobry we wszystkim – dodałem, zamykając już oczy i chyba rozchylając lekko usta, chociaż pewien nie byłem - nie potrafiłem kontrolować teraz mojego zachowania.
Tae miał z tego naprawdę niezły ubaw, a Hope nie mógł się powstrzymać od głupich komentarzy na temat mimiki mojej twarzy oraz jęków, które raz po raz wydostawały się z moich ust, oczywiście mimowolnie.
- To jest jak niskobudżetowe porno – skomentował wchodzący lider.
Wszyscy od razu wybuchnęli głośnym śmiechem, który postanowiłem zignorować, skupiając się tylko na dłoniach i łokciach maknae. Namjoon hyung większość sytuacji przyrównywał właśnie do takiej kategorii, a dla mnie i Kooka, nie było to nowością, w końcu to z liderem spędzaliśmy ostatnio najwięcej czasu, jako iż ciemnowłosy dzielił z nim pokój w dormie.
- Pomasuj Hobi hyunga, Tae. Efekt będzie podobny, a może nawet gorszy – odezwał się w końcu milczący do tej pory Jeongguk.
Tae nie odpowiedział, przyjmując to jedynie do wiadomości i zaczynając analizować coś w tej swojej chorej główce. Oczywiście sesji zdjęciowej nie miał zamiaru przez to przerywać, nadal leniwie naciskając na ekran telefonu. Czasami ten chłopak, a raczej jego pomysły, mnie przerażały, dlatego i tym razem bałem się do jakich dojdzie wniosków.
- Idźcie zjeść, bo Jin wziął już chyba pięć dokładek, Yoongi mu w tym pomagał – oznajmił nam lider, siedzący jak zwykle z nosem w telefonie.
- Mogłeś tak od razu, hyung! Jedzenieee! Nareszcie! – wykrzyczał podekscytowany maknae, zaraz zostawiając moje ramiona i lecąc do Tae. Już chciałem zaprotestować, jakoś go zatrzymać, jednak w porę sobie przypomniałem o jego ostatnich nawykach żywieniowych, dlatego ugryzłem się w język, wstając i odstawiając to krzesło na miejsce.
Taehyung został wyciągnięty z pokoju, właśnie przez Kooka, i już miałem zamiar za nimi ruszyć, kiedy zatrzymał mnie Hoseok, prosząc na słówko.
Coś zrobiłem nie tak? Chodzi o tę sprawę z Tae? Mam chronić twarz, czy raczej krocze? Hmmm... krocze ważniejsze.
- Dzisiaj mamy ostatnią okazję, Jimin – zaczął, zaciągając mnie do najdalszego kąta pokoju.
Nie bardzo rozumiałem, co też ten hyung ma na myśli, dlatego posłałem mu pytające spojrzenie.
- Opowiadanie Tae – dodał, wpatrując się we mnie i kładąc mi rękę na ramieniu.
- Dzisiaj? – Zdziwiłem się, nie chcąc marnować tej nocy na jakieś kradzieże.
- Tak, to jedyna taka okazja. Jutro wracamy już do Seulu, a w dormie nie chciałbym aż tak ryzykować – wyjaśnił.
Przez tego hyunga, będziemy mieli poważne kłopoty, jak nie z Taehyungiem, to z Jungkookiem.
Po co ja się zgadzałem na taką akcję?
- Musimy? – Naprawdę nie miałem na to ochoty.
- Jimin, obiecałeś...
- No dobra, dobra, musimy. – Wiedziałem, że Hobi nie odpuści sobie tej akcji, jednak warto było spróbować.
Kiedy szatyn zaczął objaśniać mi cały plan, przytakiwałem tylko niechętnie.
O północy wyjść pod pretekstem rozmowy z Hobeom hyungiem. Jung uśpi do tej pory Taehyunga, dzięki czemu będziemy mieli wolną rękę. Później przewertujemy jego rzeczy, tylko w poszukiwaniu tego opowiadania. Gorzej jak pisze go na telefonie, albo laptopie, bo tam na pewno się nie dostaniemy. Chyba, że Hobi wyciągnie hasło od zmęczonego Tae? Nie, to nie wypali, Tae rzadko bywa zmęczony. Oby to fanfiction było w wersji papierowej, bo inaczej całe poświęcenie pójdzie na marne.
Po omówieniu wszelkich szczegółów, udaliśmy się do Tae i Kooka, którzy zdążyli już ubrudzić sobie ubrania, przez co Nono noona latała obok nich, próbując to jakoś naprawić.
Czy oni zawsze muszą pakować się w kłopoty?
Od razu zaoferowałem swoją pomoc, wiedząc, że dzięki temu pójdzie szybciej, szczególnie, że Jungkook nie miał jeszcze okazji porządnie rozgrzać swojego gardła, a czas nieubłaganie leciał.
- Daj tę kurtkę i idź, Jeonggukie. – W końcu nie wytrzymałem, podnosząc go i ściągając z niego ową część dzisiejszego stroju.
Ponagliłem go, pchając w stronę wyjścia, a samemu idąc z tym do Dae. Po drodze zauważyłem chichoczącego Yoongiego, któremu mimowolnie posłałem niewielki uśmiech, wystawiając przy tym język i uderzając w ramię. Chłopak od razu złapał się za uszkodzone miejsce, krzywiąc przy tym. Już chciałem ruszyć dalej, kiedy zostałem złapany za bluzkę i pociągnięty do tyłu.
- Poczekaj, Jiminnie. – Nie sądziłem, że mój Rożek będzie się przez tę rozmowę tak swobodnie zachowywał.
Od razu zerknąłem w stronę Tae, który na szczęście był zajęty nagrywaniem jakichś filmików.
- Hmm? – wymruczałem niewyraźnie, wlepiając już wzrok w Yoongiego i czekając aż wyjaśni mi to nagłe zatrzymanie.
- Pójdziesz ze mną w poniedziałek do studio? – Jego pytanie naprawdę mnie zdziwiło. Przecież nawet gdybym chciał, to bym nie mógł.
- Hyung...
- Chciałem nagrać niektóre partie i zobaczyć jak to wygląda w całości – wyjaśnił. Brzmiało niewinnie, jednak nadal tego nie kupowałem. – Jeśli się na to zgodzisz, to powiem ci co planują te dzieciaki. – Min kiwnął głową w stronę szatyna, do którego dosiadł się już Hobi hyung. – W sensie maknae i Tae – sprecyzował.
Oni coś kombinują? O co chodzi?
- Jungkook i Taehyung? – Wolałem się upewnić, żeby nie było żadnych nieporozumień.
Miętowowłosy pokiwał głową na potwierdzenie, łapiąc mnie za pasek od spodni i przyciągając nawet bliżej, a następnie zmuszając do lekkiego pochylenia do przodu.
Ugh, co on robi?!
Mogłem dokładnie przyjrzeć się jego lekkim cieniom pod oczami, widocznym pomimo dużej ilości podkładu, oraz zmęczonym oczom, wpatrującym we mnie z niewielkim błyskiem, który zresztą tak dobrze znałem.
- Powiedziałem przecież. To jak? Zgadzasz się? – Chłopak jak gdyby nigdy nic kontynuował naszą rozmowę, kiedy ja co jakiś czas przenosiłem swój wzrok na jego różowe usta, podobne do tych Jungkooka. – Nie pocałuję cię, Jiminnie, a przynajmniej nie tutaj i nie kiedy Sejin na nas patrzy – wyjaśnił, zerkając na bok, zapewne na wspomnianego managera, obserwującego naszą nietypową akcje. Chyba uważał, że znów się kłócimy, dlatego wolał mieć na nas oko.
- Zależy o jaki plan dokładnie chodzi. – Z jednej strony wolałbym uniknąć przebywania w studio sam na sam z Yoongim, lecz z drugiej, gra chyba była warta świeczki, bo znając Tae i maknae, taki plan mógł oznaczać tylko jedno - kłopoty.
- Niespodzianka dzisiejszej nocy – podał kolejny szczegół.
NOCY? DZISIEJSZEJ? Min był moim i Hoseoka wybawicielem.
Słysząc to, od razu zainteresowałem się tym tematem, zajmując miejsce obok chłopaka.
- W poniedziałek jestem twój, a teraz mów – palnąłem głupio, zaraz gryząc się w język. – Znaczy się... pójdę z tobą do studio – uściśliłem, na co miętowowłosy zaśmiał się tylko.
- To trzymam za słowo, Jiminnie. I mam nadzieje, że nie będzie to tylko jeden dzień – zażartował. A przynajmniej tak to odebrałem.
Min nie trzymał mnie dłużej w niepewności, zdradzając głupi pomysł Tae i Kooka. Teraz po prostu nie mogłem pozwolić wyjść Jungkookowi w nocy z naszego pokoju i wszystko będzie dobrze.
Szybko podziękowałem Yoongiemu za uratowanie mojego i Hobiego tyłka, po czym podbiegłem już do Dae noony.
Dziewczyna szybko wyczyściła tę kurtkę, przeklinając pomysły maknae, których osobiście również nie pochwalałem.
Tuż po tym, do występu zostało nam pół godziny, które wykorzystałem na lekkie rozgrzanie mojego bolącego gardła oraz wejście na Twittera. Kazałem Tae wysłać mi wszystkie te zdjęcia, bo zamierzałem utworzyć z nich niewielki kolaż i wrzucić z podpisem: „Było naprawdę przyjemnie"?
Nieee, głupi i to nawet bardzo... „Jungkook i jego magiczne dłonie potrafią..." Taaak, potrafią zdziałać cuda, ale tylko w moich bokserkach. NIE WIEM.
- Jaki dać podpis do tych zdjęć, Tae? – Postanowiłem zapytać chłopaka, siedzącego obok mnie i grającego w coś na telefonie.
- Hmm... że: „Kocham Jungkooka od czterech lat, jakbyście jeszcze nie zauważyli"? – odpowiedział, szczerząc się do siebie.
Po co ja go w ogóle zapytałem?
- Ehh, sam coś wymyślę. – Pokręciłem głową, wpisując pierwsze lepsze zdanie i wysyłając już tego tweeta.
Musiałem jeszcze powtórzyć kilka wyrażeń, bo jednak wypadałoby naszym japońskim Armys powiedzieć coś w ich ojczystym języku. W tym celu poszedłem do Jin hyunga, siedzącego z moim zestresowanym króliczkiem, śpiewającym właśnie jakiś utwór, chyba Ikon. Zaraz do niego dołączyłem, uśmiechając się i stając tuż przed nim. Oczywiście nasz moment musiał przerwać wpadający na mnie Tae, chwalący się nowym rekordem w swojej głupiej grze. Przez niego nie zdążyłem ani pocieszyć Jungkooka, ani powtórzyć japońskiego, bo zaraz Hobeom hyung kazał nam wychodzić i kierować się już w stronę sceny. Dae zarzuciła jeszcze na moje ramiona różową kurtkę, robiąc ostatnie poprawki, za które szybko podziękowałem, doganiając resztę chłopaków.
Dzisiejszy występ nie należał do naszych najlepszych. Wszyscy byliśmy zmęczeni, a mój głos nieraz załamywał się przy wysokich notach. Na szczęście Jungkook robił wszystko co w jego mocy, żeby te załamania jakoś zatuszować, za co byłem mu niezmiernie wdzięczny. Naprawdę, już wolałem zajmować się tańcem i fanserwisem.
Na zakończenie festiwalu mieliśmy wspólnie z innymi zespołami wykonać kilka klasyków, w tym Lee Moon Sae, na którego wraz z Kookiem czekaliśmy najbardziej, w końcu nasi Big Bang stworzyli tego cover.
Widziałem, że chłopak nie miał już na nic sił, dlatego, żeby jakoś go wesprzeć oraz pokazać naszym fanom jak bardzo go kocham, przyklęknąłem, imitując dłońmi słońca, o których była owa piosenka. Jungkook wydawał się szczęśliwy, widząc moje starania. Nawet Armys się cieszyły, szczególnie kiedy utworzyłem serduszko ze swoich rąk, oczywiście stając przy Jeonie.
Już widziałem tę burzę na fanpage'ach, Twitterze, czy też na Fancafé. Lubiłem okazywać Jungkookowi miłość, dlatego niczego nie żałowałem. Jego uśmiech był wart wszystkich tych nowych scenariuszy, tworzących się w ich głowach, zbereźnych fanartów i kolejnego rozdziału opowiadania Tae.
***
W swoich pokojach znaleźliśmy się dopiero około północy. Jeon pomimo wykończenia, zarówno psychicznego, jak i fizycznego, namówił mnie na wspólny prysznic, który standardowo zakończył się krótką kłótnią, tym razem o moje włosy i omijanie posiłków. To prawda, w ostatnim czasie nie miałem siły i ochoty – głównie przez stres – na regularne jedzenie, jednak Jungkook również nie był święty, samemu siedząc po nocach i nie słuchając moich próśb o przespanie chociażby tych standardowych sześciu godzin.
Nasza sprzeczka nie zakończyła się rękoczynami ze strony młodszego, a gorącym seksem, po którym obiecaliśmy dbać o siebie i stosować się do swoich rad. Właśnie to uwielbiałem najbardziej w naszym związku. Mimo wszelkich nieporozumień, miłość i tak zawsze trzymała nas razem.
- Idziesz już grzecznie spać, tak? – zapytałem, obejmując od tyłu stojącego przy umywalce maknae. Chłopak posłał mi niemrawy uśmiech.
- Postaram się, Jiminnie hyung. A ty nie zamierzasz? – Zdziwił się, traktując swoją twarz już trzecim tonikiem z rzędu.
Uśmiechnij się, Chim Chim, musisz to dobrze rozegrać. Pamiętaj, obiecałeś Hoseokowi.
- Muszę jeszcze wstąpić do Hobeoma. Nie czekaj na mnie, bo trochę mi tam zejdzie – wyjaśniłem, starając się brzmieć naturalnie.
Ahhh, nienawidzę cię okłamywać, Jeonggukie.
- A po co idziesz do hyunga? – Ciekawski Jeon prześwietlał mnie właśnie swoimi dwoma podejrzliwymi onyksami.
JIMIN, POSTARAJ SIĘ, TO DLA HOBIEGO!
- Program... do którego mam pójść wraz z Jungiem. Musimy to dzisiaj omówić, bo jutro hyung chciał dzwonić do CEO i podać mu datę. – Wymyśliłem jedno z najgorszych wytłumaczeń, jednak najbardziej prawdopodobne.
Na szczęście Jungkook to łyknął, pozwalając mi opuścić pomieszczenie.
Dałem mu jeszcze całusa, krzywiąc się odrobinę, głównie przez gorzki posmak na jego skórze. Ciemnowłosy uśmiechnął się diabelsko, pokazując na użyty przed chwilą produkt. Pokręciłem tylko głową, nie rozumiejąc jego niechęci do takich pieszczot, a tym samym dziwnych sabotaży z udziałem chemikaliów.
Po chwili wyszedłem z tej łazienki, zaraz chwytając za telefon zostawiony na nocnej szafce. Musiałem jeszcze napisać do Hobiego.
Do Hoseok hyung:
Mam już przychodzić? Jungkook niczego nie podejrzewa, a przynajmniej tak sądzę.
Odczekałem kilkanaście sekund, wchodząc w tym czasie na Kakaotalk i odpisując na jakieś grupowe konwersacje.
Od Hoseok hyung:
Droga wolna. Tae śpi. Przychodź. Tylko nie pukaj.
Jak tylko otrzymałem wiadomość zwrotną, zerwałem się z łóżka, chowając telefon do kieszeni i opuszczając ten pokój jak najszybciej. Chciałem mieć to już z głowy, by móc wrócić do ciepłego łóżka, wtulić się w maknae i pójść spać.
Wykonałem polecenie J-Hobiego, wchodząc do ich pokoju bez pukania i witając się cicho z nieco przerażonym chłopakiem.
- Tae opowiada mi właśnie żarty przez sen, zaczyna się robić groźnie – wyznał, zaraz zamykając za mną drzwi. Zerknąłem w stronę wspomnianego szatyna, wyglądającego teraz bardzo niekorzystnie - dziwna pozycja i fryzura, otwarte usta i kołdra pomiędzy nogami, czyli standard u Tae.
- Nie wiem jak my to na co dzień wytrzymujemy – odpowiedziałem w końcu na jego wyznanie, odrywając już wzrok od śpiącego chłopaka.
- Walizki są twoje, ja przeszukam torbę i resztę pokoju. – Hoseok przeszedł od razu do naszego planu, podchodząc do wspomnianego przedmiotu.
Przytaknąłem tylko, zaraz kucając przy jednej z walizek i wpisując kod. Przez te wszystkie lata, Tae nie zmieniał swojej ulubionej liczby, czyli daty rocznicy ślubu jego rodziców, dzięki czemu miałem stały dostęp do jego szafek, ubrań, czy też bagaży. Niestety na telefonie i laptopie, użył bardziej skomplikowanych kombinacji, i zapewne maknae maczał w tym palce, jednak wolałem się nad tym nie rozwodzić.
- Przyjeżdża do domu dziewczyna... - Słysząc głos Tae, o mało nie dostałem zawału, jednak po odwróceniu i spojrzeniu na jego śpiącą osobę, zaraz przypomniałem sobie o jego nawyku, dlatego szybko powróciłem do wertowania jego majtek. – Studentka trzeciego roku koreanistyki. Mama wita ją z otwartymi ramionami, ciesząc się na jej widok, bo przecież córka zajęta, dopiero na wakacje przyjechała do domu. „Jak tam na studiach?" - pyta szczęśliwa rodzicielka. „Mam chłopaka, mamo" - zaraz odpowiada jej córka. „Ooo, to świetnie, który rok?" - dopytuje. „Drugi miesiąc". – Wokalista uśmiechnął się do siebie na koniec, po czym jęknął cicho, przekręcając na drugi bok.
Zwątpiłem właśnie w ludzkość, jak najszybciej powracając do przerwanej - przez słaby żart - czynności.
Czy on źle je zapamiętywał? Albo tworzył samemu? To w sumie wiele by wyjaśniało... ewentualnie kupił sobie książkę pod tytułem: „Dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć sucharów, miało być tysiąc, ale jednego ktoś zjadł"?
Westchnąłem, wyrywając się z zamyślenia.
- Siedzi facet u psychologa... - Tae postanowił nie dawać nam spokoju i zafundować drugi żarcik z kolei. Czemu? – i zwierza się ze swoich problemów, ale jako, że psycholog był dość leniwym człowiekiem, to niezbyt słuchał swojego klienta, myśląc sobie o jutrzejszej wizycie u dentysty. No i tak myśli, myśli, i w sumie to stwierdza, że ten facet trochę u niego kasy zostawia, to chociaż raz wypadałoby go posłuchać, dlatego zaraz poprawia się na krześle, postanawiając zabrać głos. „Mógłby Pan opowiedzieć wszystko od początku? Bo trochę się zamyśliłem". Facet pokiwał od razu głową, zaczynając ponownie: „No to... na początku stworzyłem Niebo i Ziemię...". – Popatrzeliśmy po sobie z Hoseokiem, przerywając poszukiwania i tracąc nagle wątek.
- Nie wiem jak ty z nim wytrzymujesz. – Musiałem to w końcu powiedzieć. Za długo trzymałem to w sobie.
Chłopak nie przejął się moimi słowa, wzruszając ramionami i otwierając już kolejną szafkę.
- Jest uroczy, miły, ładny, lubi się bawić i wygłupiać, umie śpiewać, tańczyć, czasami jest naprawdę zabawny, jest kochany... i to nawet bardzo. Mam naprawdę wiele powodów, dzięki którym jego żarty nawet wydają się śmieszne. A ty nie masz tak z Jungkookiem? No powiedz, Jiminnie. – Hobi faktycznie miał rację, chociaż większa połowa charakterystyki Tae była mocno przesadzona.
- W sumie... kocham go za to samo, co nasi fani, dodając do tego tylko seks, bo nie mają pojęcia jaki jest w łóżku – wyjaśniłem, czując się dość komfortowo w tym temacie.
Ciekawe, czy Kook i Tae również gadali o nas w taki sposób.
- Dobry jest, prawda? Lepszy od ciebie? – dopytywał się Jung, przez co zachichotałem.
- Nie przesadzajmy, hyung, już ci kiedyś wspominałem, że takich rzeczy wyjawiać nie będę. – Drugie podejście szatyna znów zakończyło się niepowodzeniem. Znałem jego zdeprawowany umysł, dlatego przy jego osobie, starałem się nie wspominać o takich sytuacjach.
- Hej, Jiminnie... czy to nie jest ten zeszyt? – Głos chłopaka sprawił, że automatycznie wstałem, podbiegając do niego i przyglądając się jego zdobyczy.
- Jakaś dziwna ta nazwa... „Cztery tysiące dwadzieścia pięć"? To jakiś szyfr? – Zdziwiłem się, czytając tytuł widniejący na okładce zielonego notatnika.
- To suma dat naszych urodzin, powinieneś wiedzieć takie rzeczy, Park Jimin.
Cholera.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top