Część 15 - Historia

*Wykreślone przez JM*



02.02.16: 16:46 (sala ćwiczeń)

Ah, jesteś niegrzeczny, Jeonggukie. I masz grzeszne myśli! Nie powiem, bardzo to lubię i liczę, że nigdy się to nie zmieni.

Miałem dzisiaj fajny sen (w samolocie, zapomniałem Ci opowiedzieć), oczywiście grałeś w nim główną rolę. Jednak tym razem nie należał do kategorii „Erotyczne", a szkoda, bo znów chętnie ujrzałbym Cię w stroju policjanta :> Jeśli kiedykolwiek chcesz mi sprawić prezent, na przykład na urodziny... ewentualnie walentynki (czternasty luty, tak tylko przypominam), to wiesz gdzie znaleźć Dae noonę, na pewno załatwi Ci taki strój... ekhem! Nie o tym miałem pisać. Śniłeś mi się dzisiaj, byliśmy w Ameryce na plaży, to chyba była Venice, o ile się nie mylę. W sumie to chętnie zafundowałbym nam taką wycieczkę, gdybyśmy tylko dostali zgodę od CEO (rzecz niemożliwa). Tęsknię za Ameryką i tamtejszym oceanem, jednak najbardziej tęsknię za wspólnymi wakacjami, ahhhh. Rozmarzyłem się trochę. Chyba ogólnie już za Tobą tęsknię, Jeonggukie. Chce wracać już do dormuuu. :(

Sen! Byliśmy na plaży i o ile dobrze pamiętam to była nasza rocznica (31.12.15), piąta, albo nawet szósta, dlatego wykorzystałem tę okazję, aby wręczyć Ci... UWAGA UWAGA, pierścionek! I teraz cały dzień nurtuje mnie jedno pytanie: Czy jeśli wyjechalibyśmy do Ameryki (gdzie związki homoseksualne są legalne i małżeństwa również - mówię, bo możesz nie wiedzieć), to przyjąłbyś takie oświadczyny? Boże, po co ja to piszę, to głupie, psuje Ci niespodziankę...

Taak, ciekawy sen, nieważne. Mam nadzieję, że się uczysz, Jeonggukie, a nie wygłupiasz z Taehyungiem.

Kocham Cię, pamiętaj o tym... i nie czytaj tego, co zostało wykreślone, proszę?

- Jiminnie ♥


Odłożyłem notatnik, uśmiechając się do siebie. Właśnie mieliśmy krótką przerwę między ćwiczeniem choreografii, którą postanowiłem wykorzystać na leżenie na podłodze i odpisywanie Jungkookowi.

Układ, który zawarliśmy, był dość kłopotliwy, jednak robiłem wszystko, by umowy dotrzymać i unikać Yoongiego. Jego widok łamał mi serce. Starał się oczywiście nie pokazywać jak bardzo cierpi, jednak oczy zdradzały wszystko, a akurat tę parę idealnie znałem. Nieraz miałem ochotę do niego podejść, przytulić i pocieszyć, powiedzieć, że wszystkie moje słowa były kłamstwem... niestety, znowu bym skłamał. Od zawsze liczył się tylko Jeon i nie wiem czy moje uczucia kiedykolwiek się zmienią.

- Co tam piszesz? Piosenkę? – Hoseok usiadł obok mnie, opierając się o ścianę i posyłając mi ciepły uśmiech.

- Wiesz, że nie potrafię, hyung. Moja ostatnia próba była równie żałosna, jak wszystkie poprzednie – wyznałem, śmiejąc się i odkładając zeszyt na bok.

Chłopak zaraz go pochwycił oglądając okładkę, pokrytą moim i Jungkooka pismem.

- „Kookmin"? „Jungmin"? „Jikook"? „Park Jungkook"? Nie wiedziałem, że jesteście aż tak romantyczni – skwitował, układając usta w literkę „o" i będąc przy tym mocno zaskoczonym, jednak czym, to nie miałem pojęcia.

Nie czułem potrzebny zabierania mu naszej własności. Wiedziałem, że bez pozwolenia, na pewno do niego nie zajrzy, dlatego mogłem być o to spokojny.

- Troszeczkę się nudziliśmy i tak jakoś wyszło... większość sam napisałem. Niestety Jungkookie nie jest typem romantyka, ale to zapewne wiesz – wyżaliłem się, przekręcając na plecy i nieco rozciągając. Nie miałem okazji się dzisiaj wyspać, dlatego najchętniej wróciłbym teraz do dormu, położył się w łóżeczku, wziął maknae w moje ramiona i poszedł spać.

Właśnie, ciekawe jak mu idzie ta nauka. Mam nadzieję, że Taehyung nie kłamał i naprawdę pomoże mu z tą matematyką.

Niestety ja zdążyłem już wszystko pozapominać i nie potrafiłem mu pomóc, szczególnie z trygonometrią, a nie miałem wystarczająco dużo czasu na przypomnienie sobie tego materiału.

- Jimin, mam problem. – Hoseok ponownie zabrał głos, porzucając poprzedni temat.

- Tak, hyung? Jaki? – Oczywiście od razu się zainteresowałem. Byłem skory do pomocy, szczególnie mojemu najlepszemu przyjacielowi.

- Z Taehyungiem – dodał, nadal mi niczego nie wyjaśniając.

- Chce z tobą zerwać? – Wolałem zakładać najgorsze, chociaż znając Tae i jego nastawienie do tego związku, na pewno nigdy by tego nie zrobił.

- Nieee. Dlaczego miałby? Na razie jest szczęśliwy i tylko na was się cały czas wkurza – wyjaśnił, chociaż nie tego się spodziewałem.

- Na nas? A co my takiego robimy? – Zdziwiłem się, marszcząc odrobinę i wpatrując w Hoseoka. Domyślałem się o co mogło chodzić, jednak wolałem to usłyszeć z zaufanego źródła.

Dotknąłem nogi chłopaka, zaczynając się nią bawić, oczywiście z nudów. Lubiłem męczyć tego hyunga, odpłacając się za wszystkie momenty w których mi dokuczał, albo przeszkadzał, najczęściej podczas snu, zadając przy tym głupie pytania.

- Chyba chodzi o te wasze rozstania. Nie chciał mi nic zdradzić, ale podejrzewam, że on pisze jakieś fanfiction... Coś takiego wymamrotał przez sen – wyjaśnił, usiłując uciec z nogą, jednak za mocno go trzymałem, aby mógł wykonać jakikolwiek ruch.

- Ah, mówisz o „Busan Boys", czy jak on to tam nazwał...? Styl ma dobry, ale za to fabuła okropna. Zrób coś z tym... nie wiem, znajdź mu inne, ciekawsze zajęcie, tak jak ja Jungkookowi. Niech on pisze przynajmniej o was, czy... - Nie zdążyłem dokończyć mojego wywodu. Chłopak wszedł mi w słowo, przysuwając się bardziej i wpatrując we mnie. Na jego twarzy wymalowało się zaskoczenie.

- On naprawdę coś pisze? Miałem nadzieję, że to jakieś totalne głupoty... Od kiedy to robi? Dlaczego ja nic o tym nie wiem? I dlaczego o was?! – Hoseok zasypał mnie pytaniami, podnosząc przy tym głos, przez co reszta hyungów zapewne skupiła całą swoją uwagę na naszej dwójce.

- Spokojnie, J-hobi hyung. Wiem tylko, że jesteśmy jego „OTP", czy coś podobnego. Jednak znasz Tae, on ma czasami dziwne pomysły, a ten akurat się do nich zalicza – stwierdziłem, próbując uspokoić chłopaka.

Jung pokiwał tylko głową, zastanawiając się nad czymś i wracając do poprzedniej pozycji.

- Pomożesz mi znaleźć to opowiadanie? – zapytał, zapewne układając już sobie plan „idealny", w którym nie miałem zamiaru mu pomagać. Kochałem zarówno jego, jak i Taehyunga, i nie chciałem się mieszać w ich sprawy.

- Hyung... - zacząłem, chcąc zakończyć ten temat.

- Jimin, nie jesteś ciekawy co on tam wypisuje? A jeśli to publikuje? Ja się trochę tego obawiam... znasz Taehyunga. – Jung zaczął podawać całkiem przekonywujące argumenty, dlatego przystałem w końcu na jego propozycję, właśnie w obawie o ujawnienie niektórych faktów, czy też sekretów zespołu.

Będę tego żałować... a Jungkook mnie zabije... i się obrazi.

Zaraz dosiadł się do nas Jin hyung, dlatego zakończyliśmy temat porwania opowiadania Tae, schodząc na bardziej przyjemny, czyli jedzenie. Musieliśmy tutaj zostać jeszcze trzy godziny, co oznaczało, że przyszedł czas na obiad. Na szczęście wszyscy zgodnie stwierdzili, że kurczak byłby teraz najlepszą opcją, dzięki czemu po raz pierwszy od miesiąca zamówiliśmy jedzenie bez jakichkolwiek kłótni. To zapewne dlatego, że wszyscy byliśmy padnięci.

Szybko wróciliśmy do ćwiczeń, nie chcąc marnować tego czasu na rozmowę i wygłupianie się. Nie potrafiłem się w pełni skupić, ciągle rozmyślając o maknae i planie Hoseoka. Wyglądało na to, że stresowałem się bardziej od nich, zarówno egzaminami, jak i zdobyciem opowiadania Tae. Może powinienem w końcu nauczyć się wyłączania myślenia w niektórych sytuacjach, tak jak to potrafił Jeongguk. Trochę mu tego zazdrościłem. Nie zawsze mu to wychodziło, na przykład przed ważnymi występami, jednak jeśli chodziło o jakieś kazania od managerów, szybko o nich zapominał, dalej skupiając się na muzyce i karierze.

Yoongi hyung nie był dziś chętny do ćwiczeń, żadna nowość. Przez większość czasu siedział pod ścianą, z telefonem w ręku, zapewne przeglądając jakieś wiadomości, albo poprawiając napisane teksty. W przerwach miałem ochotę do niego podejść, porozmawiać o czymkolwiek, jednak umowa to umowa, musiałem jej dotrzymać.

Przed godziną dwudziestą, ulotniliśmy się z budynku Big Hit, oczywiście ówcześnie biorąc prysznic. Miałem nadzieję, że kiedy wrócę do dormu, zastanę Jungkooka i Tae siedzących nad matematyką, albo angielskim. W sumie Kim ostatnio podciągnął się z tego języka, właśnie dzięki Armys, dlatego mógł i w tym pomóc Jeonowi.

Nie miałem na nic siły, dlatego przywitałem się tylko z Jungkookiem, rzucając od razu na łóżko. Taehyung jak tylko usłyszał, że wróciliśmy, pobiegł do Hobiego, zostawiając mnie z uczącym się maknae. Nie sądziłem, że ten króliczek aż tak się za mną stęskni, nie dając mi spokoju i męcząc mnie od samego wejścia. Oczywiście nie mógł mi dzisiaj odpuścić, nakłaniając do seksu oralnego. Na szczęście to on się rwał do mojego rozporka, kiedy ja po prostu leżałem, po raz kolejny przenosząc się do raju, właśnie dzięki jego cudownym ustom. W pełni go rozumiałem - stres przed jutrzejszymi egzaminami i cały dzień spędzony z Tae - dlatego postanowiłem nie narzekać, nawet gdy nie miałem siły, żeby go objąć. Wiedziałem, że teraz potrzebuje mnie najbardziej. Jednak jedzenia odpuścić mu nie mogłem, szczególnie kiedy wyznał, że prawie niczego dzisiaj nie jadł.

Zabić to mało. Nie dość, że w ostatnim czasie schudł kilka kilogramów i teraz był strasznie wychudzony, to nadal trzymał się z dala od lodówki. Muszę o tym porozmawiać z którymś z managerów, bo jak widać moje prośby do niego nie docierają.

Kiedy wysłałem Jungkooka do kuchni, w końcu mogłem się chwilę zdrzemnąć. Po raz kolejny mu zaufałem, wierząc, że zje obiad, który Hobi przygotował z Tae. Co prawda troszeczkę obawiałem się tego posiłku, jednak nie mogłem odpuścić maknae, dopóki czegoś w siebie nie wcisnął.

O dziwo tak szybko jak Jeon wyszedł, tak szybko wrócił, siadając obok mnie na łóżku i chyba nie mając zamiaru się odezwać.

- Dlaczego nic nie zjadłeś? – zapytałem szeptem, jako, iż nie miałem nawet ochoty powiedzieć tego głośniej.

Chłopak nie odpowiedział. Za to złapał mnie za rękę, głaszcząc delikatnie kciukiem moją skórę. Po całym ciele przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Coś mi w tym dotyku nie pasowało. Ręce Jeona nie były aż tak gładkie, przez ciągłe ćwiczenia i częste wizyty na siłowni.

Uchyliłem jedno oko, modląc się w duchu, aby moje domysły okazały się błędne. Niestety, miejsce obok mnie zajmował smutny Yoongi, wpatrujący się w nasze ręce. Wiedziałem, że po raz kolejny złamię mu tym serce, jednak nie mogłem pozwolić, aby Jeon zobaczył taki obrazek, dlatego wyrwałem dłoń z jego uścisku, odsuwając się nieco.

- Już nigdy się do mnie nie odezwiesz, Jiminnie? Przez tego głupiego dzieciaka? – Ton jego głosu sprawił, że porzuciłem chęć ucieczki, pragnąc go przytulić i przeprosić za swoje zachowanie. Mimo wszystko mogłem jakoś nakłonić maknae do wydania mi pozwolenia na chociażby niewinną pogawędkę. A teraz, widząc stan miętowowłosego, nie potrafiłem się powstrzymać, siadając i przysuwając do niego.

- Przepraszam, hyung... to zbyt skomplikowane. – Chciałem mu wszystko wyjaśnić, jednak przez takie wyznanie, mógł zrobić kolejne głupstwo, w postaci pobicia Jeona, czy też ponownego dręczenia go.

Położyłem niepewnie rękę na jego ramieniu, wpatrując się w ten zbolały wyraz twarzy.

- Nawet nie potrafiłeś dać mi szansy – wyszeptał, zaciskając dłoń w pięść i przymykając oczy. Tego było za wiele, nie umiałem się powstrzymać i po prostu go przytuliłem, głaszcząc po plecach.

- Przepraszam, hyung. Nigdy nie chciałem, żeby tak wyszło. Wiele dla mnie znaczysz, ale tylko jako przyjaciel... i nie potrafię patrzeć obojętnie na twoje cierpienie, dlatego proszę cię, nie smuć się. – Złapałem brodę chłopaka, zmuszając go do spojrzenia w moje oczy. Jednak nie sądziłem, że Yoongi wykorzysta tę sytuację, by przyciągnąć mnie do siebie i złączyć nasze wargi.

Od razu starałem się wyrwać, jednak jego dłonie, trzymające mnie za nadgarstki, skutecznie mi to uniemożliwiały. Wiedziałem, że Jungkook może powrócić w każdej chwili, dlatego próbowałem wyszarpać swoje ręce, używając przy tym całej pozostałej siły w moim ciele.

Niestety, Min oderwał się ode mnie dopiero, kiedy do naszych uszu dobiegło trzaśnięcie drzwiami, jak mniemam frontowymi. Na twarzy Yoongiego malował się cwany uśmieszek.

Czyżby wszystko sobie ładnie zaplanował, wiedząc, że Jeon może tutaj wrócić w każdej chwili?

- Wiedziałeś – wyszeptałem tylko, zanim wymierzyłem mu policzek, po czym zrzuciłem go od razu ze swojego ciała i zerwałem się jak najszybciej z tego łóżka.

Musiałem dogonić Jungkooka i wszystko mu wyjaśnić. Niestety, po założeniu butów i kurtki oraz wydostaniu się z dormu, nie miałem pojęcia, w którą stronę dokładnie pobiegł. Wiedziałem, że jeśli go teraz nie złapię, zapewne nie wróci na noc, a Hobeom hyung nas zabije, dlatego zacząłem wypytywać przypadkowych ludzi czy nie widzieli wysokiego, czarnowłosego chłopaka, pędzącego w nieznanym mi kierunku. Na szczęście jedna z kobiet wskazała najbliższy most, do którego od razu zacząłem zmierzać, dziękując jej ówcześnie.

Nie mogłem pozwolić, aby mój ukochany zrobił coś głupiego, chociaż wątpiłem, żeby był do tego zdolny. Co najwyżej mógł się w sobie zamknąć na kilka tygodni, ale nigdy nie odebrałby sobie życia, szczególnie z tak idiotycznego powodu.

- Jeongguk! – krzyknąłem, widząc go stojącego przy barierce i wpatrującego się w rzekę rozciągającą przed nami. Chłopak ani drgnął, najwidoczniej skupiony na tym widoku i swoich rozważaniach.

Podbiegłem do niego, łapiąc go od razu za rękę i zmuszając do spojrzenia w moją stronę.

- Jeonggukie... - zacząłem, jednak maknae nie dał mi dojść do słowa.

- Zaufałem ci, a ty ponownie mnie oszukałeś... jak mogłeś?! – wykrzyczał mi w twarz, zabierając swoją dłoń i odpychając mnie od siebie.

- Niee, Jeongguk, to nie tak... Yoongi chciał, żebyś tak zareagował, on to wszystko ukartował, nie pozwól mu nas rozdzielić. – Próbowałem jakoś mu to wyjaśnić, licząc, że postara się spojrzeć na to z innej perspektywy, chociaż mocno w to w wątpiłem.

- Rozdzielić? Już dawno to zrobił – wycedził przez zęby.

Chciałem go przytulić, pragnąc choć trochę uspokoić, jednak ponownie mnie odepchnął, tym razem nieco mocniej. Na szczęście spodziewałem się podobnej reakcji, dzięki czemu nie wylądowałem na zimnej kostce, utrzymując równowagę.

- Jeonggukie, proszę, uwierz mi, nie chcę cię znowu stracić. Dopiero przedwczoraj cię odzyskałem, nie odrzucaj mnie, błagam. – Niestety nie potrafiłem powstrzymać łez cisnących się do moich oczu. Maknae był dla mnie wszystkim, dlatego perspektywa ponownej utraty, zabijała mnie od środka. – Pamiętasz co ci kiedyś powiedziałem? Że dla ciebie mógłbym nawet całkowicie zerwać kontakt z Yoongim? Tak właśnie się stało. To on do mnie przyszedł, to on mnie pocałował, wiedząc, że zaraz wejdziesz do tego pokoju i wszystko zobaczysz... Kookie, masz jutro egzaminy, nie chcę, żebyś poległ przez taką głupotę... Proszę, uwierz mi. – Mówiąc to, złapałem go za dłonie, wpatrując się błagalnie w jego zimne spojrzenie. Nie pozwoliłem mu ponownie mnie odepchnąć, mocno zaciskając się na jego kończynach.

- Hyung... ja... - zaczął, widocznie wyprany z emocji. – Ja już nie chcę cierpieć... mam już tego wszystkiego dosyć. Wiedziałem, że będą problemy z managerami, jednak nie sądziłem, że jeden z chłopaków również będzie je stwarzał – wyszeptał, wlepiając spojrzenie w nasze ręce. – Naprawdę mnie nie okłamujesz, hyung? To Yoongi do ciebie przyszedł i to on zainicjował ten pocałunek? – Ciemnowłosy przygryzł wargę, podnosząc niepewnie wzrok. Posłałem mu delikatny uśmiech, głaszcząc kciukami zewnętrzną stronę jego dłoni.

- Tak, króliczku. I nie oddałem go, bo kocham tylko ciebie – wyznałem, przyciągając go powoli i obejmując niepewnie. Obawiałem się kolejnego odtrącenia, dlatego najpierw musiałem ocenić jego stan. Na szczęście chłopak, chętnie do mnie przylgnął, chowając głowę w zagłębienie mojej szyi.

- Ja ciebie też... i nie chcę cię stracić, Minnie hyung – wyszeptał jeszcze, miło łaskocząc włosami moją szyję. Po moim ciele rozlało się przyjemne ciepło. Dawno nie słyszałem takich słów z ust Jungkooka. – Wracajmy już do dormu, bo będziemy mieli kłopoty – dodał, zaraz się ode mnie odrywając.

No właśnie, dorm! Musimy wracać i to w tej chwili.

Wręczyłem jeszcze Jeonowi szalik, ignorując jego protesty, po czym puściliśmy się biegiem z powrotem w stronę naszego budynku. Na szczęście nie spotkaliśmy żadnych fanów, a kilka minut po dwudziestej pierwszej zawitaliśmy do przedpokoju w dormie.

Taehyung jako pierwszy nas przywitał, krzycząc na nas i każąc jak najszybciej udać się do kuchni.

- Dlaczego nie odbieraliście telefonów? Mamy przez was przejebane – wyrwało się szatynowi, na co od razu zakrył sobie usta dłońmi. – Ups, ja tego nie powiedziałem – dodał, znikając już we wcześniej wspomnianym pomieszczeniu.

Popatrzeliśmy po sobie z Jungkookiem, krzywiąc się odrobinę i dokańczając już rozpłaszczanie. Poszedłem przodem, nie chcąc, aby to jemu jako pierwszemu się oberwało. Wolałem wziąć wszystko na siebie.

Hobeom hyung - zawsze zajmujący się czarną robotą - stał na środku pomieszczenia, z rękoma skrzyżowanymi na piersi. Hyungowie razem z Tae, rozstawieni byli po całej kuchni, wpatrując się w managera i zapewne czekając na rozwój akcji.

Zerknąłem na Yoongiego, uśmiechającego się od ucha do ucha. Miałem ochotę złapać maknae za rękę i pokazać Minowi jak bardzo się mylił, sądząc, że nas rozdzieli.

Song rozpoczął swój wywód tak szybko, jak znaleźliśmy się w progu kuchni. Był wściekły, wypominając wszystkie nasze tajemnicze zniknięcia i obietnice, których się nie trzymamy. Oczywiście wziąłem wszystko na siebie, nie pozwalając, aby kara za ten głupi występek dotknęła też innych członków zespołu, w tym Jeona. Hobeom zgodził się na to tylko ze względu na egzaminy najmłodszego. Na szczęście poleciał mi tylko po wypłacie, nie dając zakazu na opuszczanie dormu, za co byłem mu wdzięczny, ponieważ planowałem pojechać jutro z Jungkookiem i wspierać go od pierwszego, aż do ostatniego egzaminu.

Song wyszedł po niecałych dwudziestu minutach rozmowy, po czym pałeczkę po managerze przejął nasz lider, prosząc naszą dwójkę na słówko. Tae również chciał zostać, twierdząc, że nie pozwoli Namjoonowi nas skrzywdzić, jednak Hobi złapał go w pasie, z łatwością wynosząc z kuchni. Krzyki szatyna szybko ucichły, kiedy zamknęły się ostatnie drzwi od naszych pokojów.

Lider chciał nam tylko przypomnieć, że musimy być ostrożni, szczególnie przy managerach, bo góra nas bacznie obserwuje. Nie miałem zamiaru go okłamywać, opowiadając również całą sytuację. Kim postanowił porozmawiać sobie z Yoongim i sprowadzić go na Ziemię, zmuszając do normalnego zachowania i nietworzenia więcej takich dram.

Zaraz po tym, byliśmy nareszcie wolni. W końcu mogłem wmusić w Jungkooka zupę Hoseoka i resztki wczorajszego obiadu, powtarzając z nim cały materiał na jutrzejsze egzaminy. O dziwo, Jeon wszystko ładnie pamiętał, dzięki czemu stres nieco ze mnie opadł.

Po sytym posiłku, wygoniłem go do łazienki, samemu wracając w końcu do Tae i Hobiego, oglądających jakiś film. Godzinka zleciała nam na wygłupianiu, żartowaniu i czekaniu na maknae. Nie wiem co tak długo robił w tej łazience, przybył dopiero, gdy Tae zaczął opowiadać siedemnasty kawał z rzędu.

- Ooo, dobra, dobra, Kookie jest, to on mi w nim pomoże – oznajmił szatyn, zrywając się z miejsca i podchodząc do półnagiego Jeona.

Ummmmmmm... Dlaczego ja wcześniej tego nie zauważyłem?! CZY ON CHCE, ŻEBYM JA SIĘ NA NIEGO RZUCIŁ?

Uśmiechnąłem się do siebie, przygryzając wargę i lustrując go spojrzeniem. Dopiero łokieć Hobiego, przywrócił mnie na Ziemię.

- Dobra. Jeonggukie, powiesz: „Ej, ziomek, umazałeś rękę w kupie" – zwrócił się do niego Kim. Popatrzeliśmy po sobie z Hoseokiem, wiedząc jakiego typu kawał to będzie.

- Aha? – odpowiedział tylko maknae, krzyżując ręce na klatce piersiowej i patrząc niepewnie na Tae.

- Dwóch komandosów czołga się w błocie, jeden umazał rękę w kupie – zaczął w końcu chłopak, uśmiechając się do Kooka.

- Yyy... ej, ziomek, umazałeś rękę w kupie – powiedział, rozszyfrowując jego sygnał.

- Ćśśśśśśśśśśśś – wysyczał Tae, kładąc swoją dłoń na ustach Jungkooka. Jednak szybko ją zabrał, prezentując nam swój kwadratowy uśmiech. – Fajne, prawda? – dodał z dumą, patrząc po wszystkich zebranych.

- To tyle? – Jako pierwszy zabrał głos maknae, nie dowierzając w to, co właśnie Kim odwalił. – Karuzela śmiechu właśnie osiągnęła prędkość nadświetlną, naprawdę. – Skrzywił się, odchodząc od Taehyunga i kładąc na moim łóżku.

Ponownie popatrzeliśmy po sobie z Hoseokiem, nie mając pojęcia co powiedzieć w takiej sytuacji.

- Chodźmy spać – zaproponował w końcu najstarszy z nas, kierując się na swoje łóżko.

- Dobry pomysł – poparłem go, uciekając do Kooka.

Taehyung nie ruszył się z miejsca, a mina mu zrzedła. Spuścił głowę, wpatrując się w swoje stopy. Chwyciłem szybko pierwszą lepszą poduszkę, rzucając nią w Hoseoka. Na szczęście chłopak załapał aluzję, podbiegając od razu do Tae i przytulając go do siebie.

- Kochanie, przepraszamy, ale to nie było zabawne, a teraz chodźmy już spać – wyszeptał Jung, całując go w głowę i głaszcząc po plecach. Szatyn objął go rękoma, wtulając się w jego ciało i wzdychając cicho.

- Ugh. – Z ust Jungkooka wypłynął właśnie odgłos obrzydzenia.

- Aż tak nie lubisz zakochanych? Czyli mam cię już nie przytulać, Jeongguk? – Mówiąc to, przytuliłem się do jego boku. – Ani nie całować? – A zaraz po tym wpiłem w jego usta. Chłopak bronił się chwilę przed moimi wargi, jednak kiedy do akcji wkroczył język, chętnie się poddał, przyciągając mnie bliżej i wzdychając mi w usta.

- Awwww. – Usłyszeliśmy głos Taehyunga, a zaraz po tym dźwięk robionego zdjęcia.

Oderwałem się od maknae, szybko zabierając telefon Tae i oglądając to zdjęcie. Szatyn już chciał się na mnie rzucić, chcąc odebrać mi swoją własność, kiedy uspokoiłem go słowami:

- Tylko sobie wyślę, donciu łori, bejbe. – No tak, ćwiczenie z Jungkookiem angielskiego negatywnie wpłynęło na mój mózg, przestawiając mi języki od czasu do czasu.

Chłopak zachichotał, zapewne zrozumiawszy moją wypowiedź. Niestety, zarówno Jeon, jak i Jung, patrzyli na nas jak na idiotów, kompletnie nie rozumiejąc z czego mamy taki ubaw.

Chwyciłem swój telefon, szybko przesyłając zdjęcie i oddając Rose Golda szatynowi. Maknae na szczęście olał ten zabieg, układając się już do spania.

- Gdzie masz mundurek? W szafie? – zapytałem szeptem, wiedząc, że rano nie zdążymy wszystkiego przygotować.

Czarnowłosy przytaknął lekko głową, wyciągając słuchawki z mojej szafki i podłączając je do telefonu.

- To zaraz wrócę – oznajmiłem jeszcze, całując go w czoło i ulatniając się już z pokoju.

Szybko podskoczyłem do wspólnej szafy, wyciągając z niej żółty komplet i zaraz powracając do mojego króliczka. Chłopak jeszcze nie spał, grzebiąc w telefonie i słuchając muzyki.

Zerknąłem jeszcze na łóżko Hoseoka, na którym chłopcy już grzecznie spali.

- Weź przykład z hyungów, Jeonggukie, i odłóż ten telefon. – Mówiąc to, zabrałem mu srebrnego iPhone'a, odkładając go na szafkę. Chłopak protestował, jednak wiedział, że w tej kwestii ze mną nie wygra.

Nastawiłem nam jeszcze budzik, kładąc się obok ciemnowłosego i całując go na dobranoc. Zaraz po tym przyciągnąłem go do siebie, układając się wygodnie, a po chwili zapadając w sen.


***


Kiedy o godzinie piątej zadzwonił mój budzik, chłopak obok mnie nawet się nie poruszył, dalej smacznie śpiąc. Jeongguk standardowo wstawał po siedmiu drzemkach, jednak tym razem miał wspaniałego Park Jimina, który od razu zafunduje mu pobudkę.

Wstałem, przecierając twarz dłonią i udając się na drugą stronę łóżka, z zamiarem przebudzenia go w dość drastyczny sposób. Jednak szybko porzuciłem cały plan, widząc jak uroczo i niewinnie wyglądał, tak sobie grzecznie leżąc i śpiąc. Jego lekko rozchylone usteczka, rozczochrane włosy i nietypowa pozycja, sprawiły, że od razu się w niego wtuliłem, nie mogąc wytrzymać tej słodyczy. Śpiący Jungkook był moim ulubionym, nawet fani dobrze o tym wiedzieli, a zdjęcia i filmiki zalegające na moim laptopie, tylko wszystkich w tym utwierdzały.

Nie mogłem się powstrzymać przed cichym westchnięciem, czując jego cudowne ciepło i miękką skórę. Chłopak oczywiście ani drgnął, zapewne dalej śniąc o wielkiej scenie i swoim wymarzonym solo. Jeszcze na chwilę się od niego odsunąłem, uwieczniając tę piękną twarzyczkę, a zaraz po tym łapiąc go za ramiona i trzepiąc nim lekko.

- Jeongguk, wstawaj, już ósma – zażartowałem, oglądając jak powoli otwiera oczy i patrzy na mnie całkowicie zdezorientowany. – Jeon Jeongguk, maknae w zespole BTS, cutie, obecnie znajdujący się w dormie w Seulu, pochodzący z Busan, kochający muzykę i niewidzący świata poza nią, stały partner przystojnego Park Jimina, kochającego tylko i wyłącznie swojego chłopaka, który powinien już wstawać, jeśli chce zdążyć do szkoły, na dzisiejsze egzaminy – wyjaśniłem mu wszystko w skrócie, posyłając szeroki uśmiech, a zaraz po tym całując w te piękne, różowe usteczka.

Chłopak oddał niepewnie pocałunek, rozbudzając się tym samym i wsuwając rękę w moje lekko przetłuszczone już włosy.

- Dzień dobry, Jeonggukie – przywitałem się z tymi dwoma onyksami, jak tylko oderwaliśmy się od siebie, nadal stykając nosami i uśmiechając delikatnie.

- Dzień dobry, Jiminnie hyung, lubię takie pobudki – wyznał, przygryzając wargę i błądząc ręką w moich włosach.

- A ja lubię cię w taki sposób budzić. A teraz zbieraj ten seksowny tyłeczek i marsz do łazienki, bo czas nas goni – oznajmiłem, odsuwając się od niego w końcu.

Ciemnowłosy przytaknął, chwytając telefon, a zaraz po tym się podnosząc.

Bacznie go obserwowałem jeszcze przez dłuższą chwilę, wiedząc do czego jest zdolny. Gdybym od razu wyszedł, zapewne położyłby się z powrotem, ponownie zasypiając, a na to nie mieliśmy czasu.

Posłałem mu jeszcze uśmiech, gdy mijał mnie, zmierzając w stronę łazienki i biorąc swój mundurek.

- Mogę...? – zaczął, jednak nie dałem mu dokończyć.

- Wiesz, która szafka, częstuj się. Ostatnio kupiłem sobie fajną z agarem, możesz wypróbować. Tae mówił, że skuteczna. – Wiedziałem, jak miało brzmieć to pytanie. Skóra Jungkooka, szczególnie ta na twarzy, musiała być idealna, chłopak nigdy nie odpuszczał sobie wieczornych i porannych pielęgnacji, zupełnie jak typowa kobieta. Zapewne dlatego siedział w łazience aż godzinę, denerwując tym wszystkich hyungów.

Jak tylko drzwi, od wcześniej wspomnianego pomieszczenia, zostały zamknięte, sam zabrałem jeden ręcznik i udałem się do drugiej łazienki. Potrzebowałem tylko szybkiego prysznica, umycia zębów i przemycia twarzy jakimś tonikiem.

Dopiero po wyjściu z pomieszczenia, uświadomiłem sobie jak bardzo musimy być z Jeonem niewyspani, żeby zamienić się łazienkami. Straszna głupota, ale cóż poradzić.

W drodze do kuchni, wpadłem na Jin hyunga. Chłopak mocno mnie zaskoczył swoją obecnością, w końcu była teraz piąta czterdzieści, a hyungowie mogli jeszcze spać aż do dziewiątej.

- Jimin, przecież wiesz, że nie zostawiłbym jednego z moich dzieci w tak stresującej dla niego sytuacji – wyjaśnił szatyn, uśmiechając się szeroko i przekraczając już próg łazienki. – Nastaw wodę, zaraz do ciebie przyjdę – dodał jeszcze, zamykając już drzwi i zostawiając moją zdziwioną osobę na środku korytarza.

Nie spodziewałem się tego po Seokjinie. Zawsze tylko żartowaliśmy z tą zespołową mamą. Ja, jako chłopak Jungkooka, miałem obowiązek wstać i zrobić wszystko, aby mój maknae nie musiał się martwić o śniadanie, czy też dojazd. Za to Kim nie musiał robić niczego, a jednak wstał, chcąc wyszykować nas do tej szkoły.

- Woda. – Przypomniałem sobie, jak tylko wkroczyłem do kuchni. Od razu to uczyniłem, a zaraz po tym skierowałem do pokoju Jeona. Wziąłem stamtąd jego plecak i zaraz wróciłem z powrotem do kuchni, siadając na krześle i lekko przysypiając.

Jin pojawił się po niecałej minucie, przygotowując nam herbatę i wysyłając mnie do Starbucksa po pięć kaw, jak wyjaśnił - dla mnie, managera, Jungkooka, kierowcy i dla siebie. Wziąłem od niego kartę i udałem się tam bez słowa, ówcześnie szczelnie opatulając.

- Gdzie idziesz, hyung? – Kookie pojawił się tuż przed moim wyjściem, stając w progu i przyglądając się moim poczynaniom. Wyglądał prześlicznie. W tym mundurku mógł chodzić na co dzień, a nie tylko na takie specjalne okazje.

- Jak wrócę, to muszę porobić ci pełno zdjęć, Jeonggukie. Wyglądasz naprawdę uroczo – wyznałem, zaraz do niego podchodząc i przyciągając do siebie.

Chłopak chciał mnie odepchnąć, uśmiechając się nieśmiało i nie patrząc w moją stronę.

- A gdzie wychodzisz? – powtórzył pytanie, wyplątując się w końcu z moim objęć.

- Po kawę – zdradziłem mu, kierując się już do wyjścia. – Idź do kuchni, Jin hyung wstał, żeby przygotować śniadanie dla swojego zestresowanego dziecka – dodałem, chichotając i wychodząc już. Uśmiechnąłem się jeszcze na odchodne, witając z kierującym się w moją stronę Sejin hyungiem. Wyjaśniłem mu gdzie się wybieram, po czym ruszyłem już na dół.

Zarówno po drodze, jak i w samej kawiarni, nie spotkałem żadnych fanów. Może było to spowodowane tak wczesną porą, ewentualnie dobrze się ukryłem pod maską i okularami, dzięki czemu nie zostałem rozpoznany.

Niestety, tuż przed dormem, wpadłem na jakąś dziewczynę, będąc zbyt mocno zaaferowany artykułem, który akurat czytałem na telefonie. Na szczęście nie upuściłem żadnej kawy, jedynie mój sprzęt ucierpiał, lądując na chodniku.

- Cholera – wyszeptałem, krzywiąc się i patrząc na leżący telefon.

- Przepraszam, oppa, to moja wina. – Dziewczyna od razu sięgnęła po moją własność, zaraz mi ją wręczając.

Czyżby fanka?

W sumie była ładna i głos miała miły, nawet mógłbym zaliczyć ją do naszych Armys, gdyby nie ta nietypowa reakcja.

- Dziękuję...? – Nie dokończyłem pytania, chcąc wyciągnąć jej imię.

- Yumi – zdradziła od razu.

- Yumi – powtórzyłem, uśmiechając się. – Ładnie, na pewno zapamiętam – dodałem. Na poćwiczenie fanserwisu zawsze była dobra pora, nawet o szóstej rano.

Dziewczyna zaśmiała się, dziękując mi i kłaniając się. Niestety, nie miałem czasu, żeby z nią dłużej rozmawiać, dlatego zaraz się pożegnałem, kierując w stronę mojego budynku. Gdybym nie miał Jungkooka, zapewne wyciągnąłbym od niej numer, albo od razu zabrał do jakiejś kawiarni, jednak teraz nie mogłem pozwolić sobie na takie spotkania. W przeszłości owszem, zdarzało mi się wyciągnąć jakąś dziewczynę na miasto, nawet będąc idolem. Co prawda randki te kończyły się słowami: „Nigdy więcej się nie spotkamy", ale przynajmniej miło spędzałem czas.

Mój maknae już coś szamał, kiedy zawitałem do naszej kuchni. Uśmiechnąłem się automatycznie, widząc jak pochłaniał Galbi w zawrotnej prędkości. Kiedy nasz Jeongguk się stresował - jadł, dla mnie to było jak najbardziej na rękę, nawet kupiłem mu po drodze jakieś słodycze w cukierni, aby w końcu przybrał mi na wadze.

- Co tak długo, Jimin? – zaczął Seokjin.

Mam powiedzieć prawdę? Oczywiście, chętnie zobaczę tego zazdrosnego króliczka.

- Wpadłem na Yumi i trochę się zagadaliśmy – wyznałem, uważnie przyglądając się ciemnowłosemu, który w sekundzie przestał jeść, podnosząc na mnie swój wzrok.

Uśmiechnąłem się tylko, czekając na rozwój sytuacji i pierwsze pytania.

- Yumi? Jakaś znajoma? – Zdziwiła się zespołowa mama.

- Nie, taka tam był... dziewczyna. – Postanowiłem troszeczkę podenerwować mojego chłopaka, który zaciskał właśnie zęby, wpatrując się w jedzenie przed sobą i o mało nie łamiąc trzymanych pałeczek.

Zaśmiałem się, nie będąc w stanie dłużej już tego ciągnąć.

- Kookie, spokojnie, zapatrzyłem się w telefon i na nią wpadłem, dlatego musiałem przeprosić – wyjaśniłem, podchodząc do niego i głaszcząc go po głowie.

- I od razu wyciągnąć jej imię... i może jeszcze numer? – Chyba przesadziłem, bo Jeon wyglądał teraz na mocno rozwścieczonego, strzepując moją rękę i odsuwając się nieco.

- Oj, przepraszam, to z przyzwyczajenia. I nie, nie wziąłem numeru – wyznałem, wpychając się na jego krzesło i sadzając go sobie na kolanach. Maknae od razu chciał ode mnie uciec, zerkając cały czas na Jin hyunga, który tylko uśmiechał się, widząc zapewne tak rozkoszny obrazek.

- Hyung... - Chłopak próbował się ode mnie odgonić, jednak nie pozwoliłem mu na taki zabieg, obsypując go dodatkowo milionem pocałunków.

- Jesteś taki uroczy w tym mundurku, domagam się zdjęć - oznajmiłem, wyciągając telefon z kieszeni i włączając od razu aparat.

- Później, hyung, chce dokończyć jedzenie. – Maknae znalazł całkiem dobry argument, na który musiałem przystać, zostawiając go już w spokoju.

Rozdałem przyniesione kawy, samemu popijając swoją i nakładając sobie jedzenie. Seokjin kontynuował odpytywanie Jungkooka, kiedy w pomieszczeniu pojawił się Sejin hyung, zapewne znajdujący się do tej pory w łazience, ewentualnie u Namjoon hyunga.

Rozpoczęliśmy rozmowę o dzisiejszym wylocie do Gangneung. Jednak szybko przerwał nam ją wchodzący, całkowicie zasypany Tae, wtulający się w Sejina i mruczący jakieś przywitanie.

Przez te wszystkie lata, to właśnie z tym managerem Kim zdążył się zaprzyjaźnić najbardziej. Zazwyczaj traktował go jak tatę, zwierzając się ze wszystkich problemów i to jego prosząc o jakiekolwiek wyjścia. Nawet ja nie miałem takiego kontaktu z Hobeom hyungiem, a również byłem z nim blisko, nawet dłużej od Taehyunga. Cóż, może było to spowodowane dobrymi sercami tej dwójki, ewentualnie to ja byłem słaby w przyjaźni męsko-męskiej?

- Miałem zły sen, hyung – wyznał zaspany Kim, przebywający obecnie w ramionach Sejina.

Oh, gdyby to Hobi widział...

- Zły sen? Jaki? – zapytał troskliwie starszy.

Rozkoszny obrazek.

- Że Jiminnie i Kookie nie byli już razem – powiedział, a mnie aż wbiło w blat, o który się opierałem.

Popatrzeliśmy po sobie z Jungkookiem, nie wiedząc jak wybrnąć z tej sytuacji. Czy Taehyung zawsze musiał sprawiać tyle kłopotów?

- Razem? W zespole? – odpowiedział Sejin, widocznie nie rozumiejąc prawdziwego przesłania tych słów.

- Nie, w związku. Oni się kochają, tak jak ja z Hobi hyungiem. – Chłopak mocno przesadził.

- Znowu czytał na dobranoc jakieś opowiadania naszych fanek – wyjaśniłem, chcąc ratować sytuację.

Szybko do niego podszedłem, odciągając od mężczyzny i kierując w stronę wyjścia. Na szczęście Sejin uwierzył w moją wersję, śmiejąc się z dziwnych „snów" szatyna.

- Idioto – wysyczałem, jak tylko znaleźliśmy się na korytarzu, prowadzącym do wszystkich pokoi oraz salonu.

Dopiero po oberwaniu w głowę, chłopak rozbudził się, patrząc na mnie przerażony, a zaraz po tym zakrywając sobie usta.

- To był Sejin hyung? – wyszeptał.

- Tak. A ty jesteś skończonym idiotą, wiesz? Było mu jeszcze powiedzieć o Yoongim i dziewczynie Namjoon hyunga, naprawdę... – Ironizowałem, trzepiąc go jeszcze raz po tej pustej głowie.

- Przepraszam. Nie wiedziałem, że to nasz manager – wyjaśnił, łapiąc się za głowę i spuszczając wzrok.

- Dobra, dobra. Idź spać, czy coś, ale już tam nie wracaj – rozkazałem, samemu wycofując się z pomieszczenia i kierując z powrotem do kuchni.

Jeongguk skończył właśnie jeść, wkładając naczynia do zmywarki, a Kim prowadził pogawędkę z naszym managerem, popijającym już swoją kawę.

- Jedziemy? – zapytałem, zerkając na godzinę w telefonie.

Najwyższa pora.

Wszyscy zgodnie przytaknęli, zaczynając się zbierać.

- Weź maskę, bo jeszcze te dzieci cię pozarażają – zauważyłem, wręczając mojemu maknae ów przedmiot.

Ciemnowłosy przytaknął, kierując się od razu do swojego pokoju, kiedy wszyscy udaliśmy się do wyjścia.

- Też chcę jechać! – Nagle w przedpokoju pojawił się ubrany już Tae.

Czy on sobie żartuje? Chce nas jeszcze bardziej wkopać?

- Obawiam się, że nie mamy na tyle miejsca w samochodzie. – Starałem się go pozbyć, chociaż wiedziałem, że zapewne i tak mi to nie wyjdzie.

- To jadę w bagażniku. – Chłopak wzruszył ramionami, nic sobie z tego nie robiąc i zaczynając zakładać już kurtkę.

- Spokojnie, mamy miejsce – oznajmił Sejin, uśmiechając się do szatyna. – Ale, Taehyung, proszę cię, nie czytaj opowiadań fanów, wiesz, że to źle na ciebie wpływa. – Mężczyzna poczochrał włosy Kima, zaraz po tym wychodząc z dormu.

- Cały czas mu to powtarzam – krzyknąłem jeszcze za nim, czekając na Kooka. – Do tego jedno sam pisze – dodałem, jednak tylko do Tae, patrząc na niego wymownie.

Seokjin uważnie nas słuchał, zapewne planując pogadać o tym z młodym. I prawidłowo.

Zanim zdążyliśmy poruszyć inny temat, powrócił do nas zestresowany Jungkook, trzymający w ręku maskę i jakieś kartki – jak mniemam notatki. Od razu objąłem go ramieniem, chcąc dodać mu otuchy, a Taehyung wtulił się w jego ciało.

- Nie martw się, Jeongguk, dobrze ci pójdzie, zobaczysz – powiedział Kim, chcąc pocieszyć nieco naszego króliczka.

Jeongguk nic nie odpowiedział, zapewne rozmyślając o tym, co go teraz czeka. Nawet nie skomentował nagłej decyzji Tae o wybraniu się do tej szkoły. Myślałem, że zostanie z J-hobim, skoro mamy jeszcze ponad pół dnia wolnego. Może nawet szatyn kazał mu zostać, a Taehyung zapomniał? Z nim wszystko jest możliwe.

Maknae nie był chętny do rozmowy, siedząc przez połowę drogi z nosem w telefonie i co jakiś czas czytając swoje notatki. Nie byłem wścibski, dlatego odpuściłem sobie zaglądanie mu przez ramię. Chociaż nie powiem, nurtowało mnie z kim takim pisze o siódmej rano, w środku tygodnia, kiedy Tae siedzi obok mnie, a nasz lider śpi.

Może jednak znalazł sobie jakąś dobrą koleżankę w tej szkole, o której „zapomniał" mi wspomnieć?!

- Piszę z mamą, Jiminnie hyung – odezwał się nagle, chyba rozszyfrowując moje wpatrywanie się w jego osobę od dobrych pięciu minut.

Ah, jak dobrze, że się myliłem.

- Pozdrów! – Jako pierwszy odpowiedział mu podekscytowany Taehyung, zmieniający po raz enty piosenkę.

- Zdecyduj się w końcu. – Zdenerwowałem się, zabierając jego ręce i włączając po prostu radio.

Kim siedział na przodzie, przez co nie mogłem aż tak ingerować w jego działania.

Prychnął tylko, krzyżując ręce na torsie i najpewniej się obrażając.

Przynajmniej będzie trochę spokoju.

- Zaprasza nas na obiad, jak tylko będziemy mieli wolne i wpadniemy do Busan – oznajmił szeptem maknae, kontynuując nasz wcześniejszy temat.

Posłałem mu ciepły uśmiech, ciesząc się z możliwości ponownego ujrzenia teściowej.

- A twój tata też będzie? – zapytałem, podobnym tonem.

- Właśnie w tym cały problem. On o niczym nie wie i na pewno nie może się dowiedzieć, hyung – wyjaśnił, zbliżając się do mnie jeszcze bardziej. Co prawda Sejin był od nas oddalony o jedno siedzenie i zagłuszał nas warkot silnika, jednak ostrożności nigdy za wiele.

Przytaknąłem tylko, od razu zaczynając się obawiać tego spotkania. Już chyba wolałem nie mieć tej przerwy.

- Gorszy, niż moja mama? – wyszeptałem mu wprost do ucha.

Chłopak nie odpowiedział, kiwając tylko głową.

No pięknie...

Skrzywiłem się odrobinę, pragnąc odpuścić sobie tę wizytę.

- Spokojnie, hyung, nie będzie aż tak źle. On mnie nie podejrzewa o homoseksualizm, z czym twoja mama ma ewidentny problem. Czyżby oglądała nasze wywiady i nagrania? A może przyprowadziłeś do niej jakiegoś chłopaka? – Kookie wyciągał coraz to nowsze, oczywiście błędne wnioski, przez co zaśmiałem się, wyczuwając zbliżającą falę zazdrości.

- Nie, nie miałem innego chłopaka. Yoongi się nie liczy, bo nigdy nim nie był. – Starałem się wyjaśnić, widząc jak cały się spina. – Opowiedzieć ci jakąś historię na rozluźnienie? – zaproponowałem, uśmiechając się do niego i próbując zmienić temat.

Chłopak kiwnął tylko głową, odkładając telefon do plecaka.

- Wyobraź sobie, że wchodzisz do szkoły, oblegają cię fanki, prosząc o zdjęcia i autografy – zacząłem. Ciemnowłosy od razu chciał się wtrącić, jednak mu na to nie zezwoliłem, kładąc palec na ustach. – Cicho. Wysłuchaj całości – poprosiłem, zaraz kontynuując. – Rozdajesz kilka autografów, po czym udajesz się do pani Chung na egzamin ustny. Okazuje się, że jej dzisiaj nie ma i zastępuje ją młoda, ładna nauczycielka, z którą do tej pory nie miałeś żadnych zajęć. Na pewno twoje serce od razu zaczyna bić szybciej, bo jak się teraz skupisz, gdzie jest ta sześćdziesięcioletnia Chung, przy której czułeś się komfortowo i nie miałeś żadnych problemów z normalną komunikacją? „Co teraz? Uciekać? Odpuścić sobie?" - pytasz sam siebie, jednak na to już za późno. Młoda nauczycielka zajmuje miejsce naprzeciwko ciebie i posyła ci miły uśmiech, przez który na twoim czole pojawiają się pierwsze kropelki potu. „Mam przerąbane" – myśli seksowny Jungkook, rozpinając jeden guzik od swojej koszuli. – Dopiero teraz zauważyłem jak mocno Jeon zaciska dłonie na trzymanych notatkach. Przesadziłem? I tak chciałem to kontynuować, dlatego zabrałem mu po prostu te kartki, odkładając na bok. – Kobieta od razu to zauważa, proponując ci zdjęcie mundurka. Źle to interpretujesz, przez co spinasz się jeszcze bardziej, nie potrafiąc wykonać żadnego ruchu. Nauczycielka postanawia ci pomóc, podchodząc do ciebie i ściągając tę seksowną marynareczkę. Poddajesz się jej działaniom, jak typowy, niewinny i małoletni uczeń. Zaraz po tym, zaczyna się egzamin. Pierwsze pytanie - Jungkook nie potrafi wydusić z siebie słowa, drugie pytanie - nadal siedzi wpatrzony w kobietę, nie potrafiąc otworzyć ust. Nauczycielka nie ma innego wyjścia jak poprosić cię na słówko do drugiego pokoju, w którym nie ma kamer. Jeszcze bardziej przeraża cię ta sytuacja, jednak wstajesz i grzecznie za nią idziesz. Kobieta zamyka za wami drzwi i każe ci się rozbierać... – Kiedy zaczynałem się rozkręcać, poczułem mocne kopnięcie, przez które złapałem się za nogę, jęcząc cicho z bólu. Jungkook był wściekły, piorunując mnie wzrokiem i zabierając mi swoje notatki.

- Jesteś głupi, hyung! Nie odzywaj się do mnie! – wykrzyczał, kiedy ja zwijałem się obok niego, próbując rozmasować bolące miejsce.

- Kookie, chciałem tylko...

- Jimin, naprawdę... To może ja opowiem kawał – wtrącił się Tae, widząc zaistniałą sytuację i chcąc zapewne ratować mój tyłek.

Wszyscy, oprócz maknae, wydali z siebie zawodzący jęk. Chłopak jak najbardziej chciał posłuchać kawału przyjaciela.

- Jeeej. – Ucieszył się szatyn. – No to... Przychodzi do fryzjera facet z czterema włosami i mówi: „Proszę mi zaczesać dwa na prawo i dwa na lewo, ale żeby mi pan żadnego nie wyrwał, bo mam tylko cztery i są dla mnie bardzo cenne". No i czesze go ten fryzjer, ale strasznie się zestresował, przez co wyrwał mu jednego. „No co pan zrobił? Ja mam tylko cztery włosy, a pan mi jednego właśnie wyrwał. Mówiłem, że są bardzo cenne, niech już pan teraz z nimi uważa i czesze tak jeden na lewo i dwa na prawo, ale ostrożnie!", powiedział mężczyzna. Więc fryzjer czesze tak, jak kazał klient, ale ponownie się zestresował, bo presja i te sprawy, dlatego wyrwał mu następnego włosa. No to facet się wściekł i mówi: „Przecież prosiłem pana, żeby czesał mnie ostrożnie. Ma pan ostatnią szansę, niech mi pan je zaczesze tak jeden na prawo, a drugi na lewo". No to czesze go ten fryzjer, ale tak mu się ręce trzęsły z tego stresu, bo tylko dwa włosy zostały, że pociągnął klienta za przedostatniego włosa i mu go wyrwał. Facet się wkurzył, wstał, zrzucił pelerynę ze swoich ramion i mówi: „Trudno, pójdę rozczochrany" – Taehyung skończył, śmiejąc się przy tym. Wymieniliśmy spojrzenia z Seokjinem, krzywiąc się lekko, kompletnie nie rozumiejąc humoru Kima. Tylko Jungkook zaczął chichotać, prosząc o następny kawał.

- No naprawdę? Niee, dosyć. – Próbowałem ich powstrzymać, jednak Tae już zaczął to opowiadać.

- Był konkurs kto rozbierze samochód jako pierwszy. No i o dziwo wygrał ginekolog. Wszyscy bardzo zdziwieni, włącznie z samym ginekologiem. Mężczyzna od razu poszedł do komisji i pyta: „Dlaczego to ja wygrałem? Przecież inni zrobili to szybciej". Komisja patrzy po sobie, po czym uśmiecha się do tego ginekologa i mówi: „Inni zrobili to szybciej, ale tylko pan zrobił to przez rurę wydechową". – Po raz pierwszy Taehyungowi udał się jakiś żart. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, a szatyn zaczął przybijać sobie piątkę, ciesząc się z takiej reakcji.

Oczywiście zaraz przejąłem jego pałeczkę, kontynuując rozbawianie towarzystwa i opowiadając bardziej sprośne żarty. Czasami musiałem zasłonić uszy maknae, bo niektórych rzeczy jeszcze nie mógł wiedzieć.

W takiej atmosferze dojechaliśmy pod szkołę Jungkooka. Tuż przed wyjściem z samochodu, wepchnąłem w maknae kilka słodkości, które kupiłem wcześniej w cukierni. Chłopak chętnie wszystko zjadł, żałując, że nie mam tego więcej. No tak, zestresowany Jungkook to głodny Jungkook. Czasami o tym zapomniałem.

Tae jako pierwszy wybiegł z samochodu, narzekając na swój wiek i brak możliwości uczęszczania do szkoły. Sejin hyung postanowił zrobić nam kilka zdjęć, zanim udamy się do ogromnego budynku. Chętnie przylgnąłem do Jeona, pozując do zdjęcia, a zaraz po tym wyciągając telefon i samemu robiąc nam selkę.

W drodze do szkoły zaczęły oblegać nas fanki, z którymi nasz manager, wraz z kierowcą, świetnie sobie radzili. Pod samym budynkiem dołączyli do nich ochroniarze z SOPA, dzięki czemu mogliśmy swobodnie porozmawiać, pocieszając naszego ucznia. Jungkook był naprawdę mocno zestresowany, życząc sobie co jakiś czas powodzenia i zmierzając już do odpowiedniej sali, ponieważ jako pierwszy miał egzamin pisemny.

- Hwaiting, Jeonggukie. – Zdążyłem jeszcze powiedzieć, zanim zniknął za drzwiami.

Oby wszystko poszło dobrze...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top