2-Informcje


Pov. Erwin

Obudził mnie dźwięk dzwoniącego telefonu. Z niechęcią wstałem, podniosłem telefon nawet nie patrząc na ekran odebrałem.

-Witam misiu kolorowy, mam pewne informacje które mogły by cię zaciekawić. -Powiedział Kui swoim charakterystycznym chińskim piskliwym głosem.

-Yy.. A tak możesz podjechać pod aparty to się spotkamy i pogadamy, ale daj mi 10 minut to się ogarnę

-Dobra to zaraz bede buziaki.

-buźka pa.

Wstałem niechętne z łóżka. Podszedłem do szafy wyciągnąłem szary golf oraz spodnie z oznaczeniem 4, po czym ubrałem je na siebie i ruszyłem do łazienki ogarnąć włosy.

~10 minut pozniej~

Wybrałem numer do kuia by zapytać się gdzie jest, odziwno nie odebrał, troszkę się zaniepokoiłem, ale po chwili dostałem wiadomość, że nie mógł gadać, bo zatrzymała go policja.

Ubrałem buty i wyszedłem przed aparty. Czekałem dosłownie 2 minuty i podjechał do mnie Kui swoim T20.

-Witam misiu kolorowy. -Powiedziałem spokojnym głosem i uśmiechnąłem się do niego.

-Witam misiu, ogólnie dowiedziałem się sporo ciekawych rzeczy na temat tego Montany.

-Co masz na myśli mówiąc ciekawych.

-Tak z grubsza, to jest on bardzo wysoko postawionym stopniem w policji oraz należy on do High Comendu. W mieście jest od niedawna, wcześniej mieszkał w Stanach.

-Hm... Okej a wiemy gdzie aktualnie mieszka albo czy ma tu kogoś bliskiego?

-Mój informator ma mi dać znać niedługo, czy wie coś jeszcze na jego temat, ale to kwestia czasu jak dowiemy się czegoś więcej.

-Mhm.. - Powiedziałem po czym oparem się o szybę i zacząłem przyglądać się widoku za nim.

Nagle usłyszałem za sobą syreny policyjne, popatrzyłem na kuia który wyciąga telefon i dzwoni do kogoś, mówiąc mu że gonią nas psy a nam zaraz siadanie auto.

Uciekaliśmy tak z 5 minut, cały czas dojeżdżały kolejne jednostki i była nad nami helka. Wiedziałem że będziemy się strzelać więc wyciągnąłem broń. Czekałem na znak by zacząć strzelaninę.

Nagle dostałem GPS-a od carbo, a po chwili wiadomoś, że mamy tam podjechać bo są tam porozstawiani i gotowi.

Zaznaczyłem GPS Kujowi i powiedziałem, że ma tam jechać i lecimy z kurwami. Pokiwał głową i ruszyliśmy w stronę zaznaczonego punktu na GPS-ie.

Po chwili wjechaliśmy w uliczkę i usłyszeliśmy tylko strzały za nami, po chwili wysiadłem, wszedłem na drabinę i ustawiłem się czekając na kolejnych policjantów.

Kiedy było cicho i nie słyszałem żadnych strzałów, zszedłem po woli z drabiny kierując się do auta by odjechać, gdy nagle usłyszałem za sobą Krzyk.

-LSPD PODDAJ SIĘ! NIE MASZ SZANS JEST NAS WIĘCEJ!

Nie chciałem sie poddawać więc szybko się odwróciłem i oddałem strzał w stronę policjanta.
Nagle usłyszałem za sobą charakterystyczny dźwięk, zobaczyłem krew na moim ranieniu i zacząłem czuć ból przeszywający moje ramie.

Złapałem się szybko za ranę oparem się o auto i zsunąłem się na podłogę.

Pov. Montany

Oddalem strzał w stronę zamaskowanego mężczyzny, trafiłem go w ramię po czym zobaczyłem, jak złapał się za samochód i zsuną się na ziemie.

Dalej wcelowany podszedłem do niego.

-PODDAJ SIĘ NIE RÓB GWAŁTOWNYCH RUCHÓW!!

-Nie wiem kurwa, ty jesteś ślepy. Ledwo co oddycham i nie wiem czy kurwa zaraz nie zemdleje, a typ do mnie poddaj się bez gwałtownych ruchów, celując z broni. -Powiedział przez zaciśnięte zęby z bólu.

-Procedury proszę Pana.

Powiedziałem po czym powoli podszedłem do niego, zabrałem mu broń i zacząłem uciskać jego ranę, on sykną z bólu, również złapał się za swoje ramię by tamować krwawienie.

-Zdejmę panu maskę, żeby lepiej się Panu oddychało.

Jak powiedziałem tak zrobiłem. Powili zdjąłem z jego twarzy maskę i nagle ujrzałem jego błyszczące złote oczy, było widać w nich strach jak i wątpliwości co do moich czynów, nawet domysłem się dlaczego, może myśli że chcę dalej zemsty. Pogodziłem się z tym i nie mam za miary krzywdzić go albo zastraszać nie po to wstąpiłem do policji. Patrzyliśmy chwilę na siebie w niezręcznej ciszy, nie licząc syren radiowozów. Po dosłownie kilku sekundach usłyszałem karetkę oderwałem wzrok od jego oczu i zawołałem Medyka.

-Dzień dobry. -Powiedział medyk zakładając rękawiczki.

-Witam, rana postrzałowa ramienia, niestety pocisk utknął w cielę. -Powiedziałem po czym odszedłem od niego i zostawiłem go w rękach medyków.

Podczas jak przenosili go na nosze, zgłosiłem że będzie potrzebny konwój na szpital, bo mamy jednego rannego napastnika oraz że pojadę w kartce na wszelki wypadek

Wsiadłem tyły karetki a medycy usiedli z przodu przez co miałem chwilę na wytłumaczenie jednej ważnej kwestii...  

——————————————————————————-
Witam wszystkich serdecznie, zostawiam wam kolejny rozdział i biorę się za następny, był by wcześniej gdyby nie jedna osoba xD

~733 słowa

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top