12-Pierwszy krok

Pov.Erwin

Wsiedliśmy do auta i zacząłem kierować się na komendę by mógł zabrać rzeczy.

-O której ma być to spotkanie?

-Za równo 2 godziny.

-Erwin, czemu akurat  napady?

-Adrenalina przede wszystkim, a ty czemu akurat policja?

-Po akcji z twoją siostrą postanowiłem że będę bronić ludzi ponad wszystko, dlatego wstąpiłem do wojska, potem do policji ale w innym stanie, teraz przenieśli mnie tutaj.

Szczerze zdziwiłem się że wybrał policję, od zawsze w szkole czy gdzie indziej odwalaliśmy i poddymialiśmy, raz nas pewnie ze szkoły wywalili za podpalenie prawie łazienki szkolnej.

-Wiesz że jak ktoś się dowiem że jestem z tobą możemy mieć oby dwoje przejebane. Jesteś poszukiwany a ja jadę z toba w aucie, nawet nie zdziwię się jak w jednym ze schowków jest meta a ty masz przy sobie broń.

-Dlatego nikt ma sie nie dowiedzieć o tym spotkaniu, a jak sie komuś wyglądasz dopilnuje żebyś wyleciał z tej policji a później cię zapierdole.

-Ta wiem.

Resztę drogi spędziliśmy w ciszy. Kiedy dojechaliśmy pod komendę, Monte wyszedł i pokierował się na nią. Po 5 minutach zobaczyłem Montane wychodzącego już w cywilnym ubraniu i z torbę w której ze pewne Był potrzebny sprzęt.

-Jestem.

-Widzę, masz wszystko?

-Tak, gdzie jedziemy?

-Na zakon spotkać się z ekipą.

-Zakon, coraz bardziej mnie zaskakujesz.

Zanim skierowaliśmy sie na zakon, zadzwoniłem do Davidka informują go że nie bede sam.
Po około 10 minutach byliśmy na miejscu.

-Chodź za mną i staraj się ich nie wkurwiać.

-Taa idę.

Pov.Montana

Ku mojemu zdziwieniu nie poszliśmy, ani do kościoła, ani na zakrystia tylko na cmentarz?

-Teraz tak Gregory, idziemy do katakumb a w środku może być ponad 15 osób z robią długą, jeden zły ruch a możemy uznać to za próbę wezwania policji. Wiem że jesteś bardzo wysoko postawiony i nie robie tego bo chce, lecz musze. Zapraszam!

Okej, czyli tak to robimy, jakby był to ktoś inny to wiadomo że bym wezwał swoich, lecz wiem że oni sie w tym nie pierdolą bo z tego ci mi wiadomo niektórzy z nich są posądzeni o morderstwa, ale im tego nie udowodniono. Erwin otworzył ogromne  drzwi i zaczął schodzić na dół, powoli poszedłem za nim rozglądając sie dookoła. Kiedy byłem już wystarczająco blisko zauważyłem dużą grupę ludzi, Erwin nie kłamał, wszyscy byli uzbrojeni w broń i przygotowani do każdej możliwe sytuacji.

-Witam Wszystkich, jak już mówiłem Dawidkowi nie jestem sam, jest ze mną Montana. Jak pewnie wiecie jest on policjantem, ale na razie z nami współpracuje.

Rozejrzałem się po wszystkich, nikogo z nich nie znałem, ale widziałem że jak ktoś mnie z policji mnie przy nich przyłapie będę mieć przejebane i to bardzo.

-Dia mówiłeś plan innym?

-Tak ale lepiej żebyś powtórzył bo raczej Montana go nie zna.

-Racja. To od początku, my z Gregorym idziemy porozmawiać z moją siostrą i będziemy mieli zamontowany podsłuch, który Monte przyniósł.
Na słowo fenomenalnie, wchodzicie z każdej strony huty i atakujecie. Ostrzegam moze byc ich więcej, ale gdy bedzie taka sytuacja postaram sie to wam przez podsłuch powiedzieć. Ja i Gregory broni nie bierzemy, ale w czasie akcji postaramy się ją ogranąć albo uciec w bezpieczne miejsce, w przypadku rannej osoby próbujemy sie jej jak najszybciej pomóc, swoich nie zostawiamy. Zrozumiano?

Po przemówieniu Erwina wszyscy tylko cicho przytaknęli. Chciałem już cos powidziec ale usłyszałem dzwonek mojego telefonu. Powidzialem Erwinowi że dzwoni do mnie Pisiciela i musze odebrać, ten tylko przytaknąłem i kawałek sie od nich odsunęłam.

-Co chcesz Pisi?

-Wiesz może gdzie jest nasz podsłuch bo na akcje potrzebujemy?

-E nie nie widziałem żadnego w szafce, może ktoś wziął? Nie mam pojęcia.

-Tak dobra dzięki. Gdzie teraz jesteś?

-To jakiś wywiad bo musze iść?

-Nie, tylko jeden kadet powiedział ze widział jak wsiadasz do auta pastora.

-Podwoził mnie do domu bo akurat jechał na aparty, dobra ja idę. Siema!

-Na razie.

Rozłączyłem się i podszedłem do chłopaków którzy o czymś rozmawiali.

-E nie chce przerywać, ale jest mały problem, bo jedne z kadetów widział jak wsiadam do auta Erwina a Pisi dziwnym trafem pytał się mnie o sprzęt.

-Tym się pózniej zajmiemy, podaj tylko namiary na niego.-Powiedział jeden z nich po czym chytrze się uśmiechną i zaczął wymachiwać bronią

-Dobra Carbo nie będziemy na razie nikogo namierzać mamy ważniejszą sprawę, a wracając do akcji ja i Monte musimy jechać już na miejsce. Wy bierzcie auta i oddalacie sie na bezpieczną odległość.

Po wypowiedzi Erwin złapał mnie za rękę i pociągną do wyjścia.

-Umiem chodzić.

-Tak właśnie widzę, a teraz nie marudź i wchodź do auta.

Pov.Erwin

Jak mam być szczery ani trochę nie chciałem tak jechać, a tym bardziej z nim. Widziałem jak siedzi cały zestresowany, ale co mu sie dziwić był pewien jak i ja że ona nie żyje. Powoli dojeżdżałyśmy na miejsce dlatego zatrzymałem sie na poboczu i zamontowałem sobie podsłuch by byc juz w 100% gotowym.

-Ready?

-Ta jak nigdy dotąd Erwin.

Odpaliłem ponownie silnik i ruszyłem po hutę. Zaparkowałem prze wejście, a gdy oby dwoje wysiedliśmy, zamknąłem je i zacząłem kierować sie do wejścia. Powłoki uchyliłem drzwi a Monte delikatnie je zamkną. Na pierwszy rzutu oka nie było w środku nikogo, ale po chwili cofnąłem te słowa gdy poczułem na plecach broń. Powoli obydwoje podnieśliśmy ręce.

-Panowie to jakaś pomyłka my przyszliśmy się spotkać, nie mamy broni.-Powiedział cicho Monte.

Oni nic nie odpowiedzieli tylko zaczęli nas przeszukiwać. Podsłuch miałem schowany dobrze nie dało sie go zobaczyć, i miałem racje przejrzeli nas i nie znaleźli nic, to świadczyło już dobrze.

-Teraz powoli bez żadnych gwałtownych ruchów idziecie za nami na górę jeden zły ruchu kulka w łeb.

Powiedział zamaskowany mężczyzna a mu tylko cicho przytaknęliśmy. Kiedy weszliśmy po schodach oni po prostu nas zostawili i wyszli z budynku. Popatrzyłem się na Grzesia i widziałem że nie tylko ja byłem zdziwiony tym co sie właśnie wydarzyło.
Chciałem już coś mówić, ale drzwi przed nami się odsunęły a za nimi wyszła moja siostra z jakimś zamaskowanym typem.

-Witajcie, jednak przyszliście miła niespodzianka...


———————————————————————————
Witam kolejny rozdział wleciał, następny jak dobrze pójdzie wleci w sobotę o 18 a jak nie to w niedziele o 13
Ja was nie zatrzymuje <3
Miłego dnia/nocy

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top