11-Prawda
Od. ######
Witaj Erwinie, wydaje mi się że nie spodziewałeś się wiadomości akurat ode mnie, a tu proszę, taka niespodzianka. Chciałabym, abyś ty oraz Montanha zostali powiadomieni o pewnej, dla was raczej ważnej informacji. Pragnę ją przekazać twarzą w twarz. Za 4 godziny, w hucie, będę czekać, więc jak chciał byś się dowiedzieć więcej zapraszam. Buziaczki <3
Chwile przyglądałem się danej wiadomości. Jak mam być szczery, nie chcę tam jechać, ale jeżeli nie pojadę, zostaną porwane kolejne osoby. Szybko wsiadłem z powrotem do auta i zadzwoniłem do Carbo, aby dowiedzieć się gdzie aktualnie się znajdują.
-Halo? gdzie jesteś?
- Na szpitalu w sali Davida, są ze mną Vaski, Dia, San i Jokery.
- Dobra, zostańcie tam, zaraz będę, mam ważne info.
Nie czekając na odpowiedź, rozłączyłem się i pojechałem ponownie w stronę szpitala. Kiedy chciałem skręcić, usłyszałem za sobą syreny policyjki.
- Czego kurwa znowu chcecie?
- Spokojnie Panie Erwinie, numer odznaki 205 Max Power, będzie mandacik za przekroczenie prędkości oraz przejazd na czerwonym świetle.
- Dobrze, tylko szybko, jadę na szpital do przyjaciela.
Kiedy zobaczyłem, że Max sięga po tablet, przypomniało mi się, iż jestem poszukiwany, a więc szybko nacisnąłem pedał gazu i pognałem do przodu. Ferrarka jest szybkim pojazdem, więc nawet nie zdążył zareagować na mój ruch. Bez zbędnego przedłużania, pojechałem na dolny parking na szpitalu, w celu schowania pojazdu, by przypadkiem go nie zauważyli i nie chcieli mnie na szpitalu aresztować. Wbiegłem do windy i pobiegłem szukać sali Davida. Kiedy nareszcie ją znalazłem, wbiegłem i zobaczyłem siedzącego Davida, a obok niego Carbusia i Sana, Dię i Jokerów opartych o ścianę w sali.
- Dobra, zanim cokolwiek powiecie, przedstawię sytuacje jasno. Dostałem wiadomość od siostry, że chce się ze mną spotkać, za 4 godziny na hucie i przedstawić jakieś informacje, chuj wie, czy będzie sama, czy z kimś, ale tak czy siak przydało by się coś przygotować.
- Może jakaś zasadzka? Ty pójdziesz, a my będziemy obstawiać, Jak coś sie stanie wejdziemy.
- To jest zbyt ryzykowne Dia, ona może mieć ludzi.
- Carbo ma racje, ale plan Dii nie musi być wcale taki zły.
- Co masz na myśli? - Zapytał się jeden z Jokerów.
-Pojechać mam ja i Monte, nie jestem z tego jakoś bardzo zadowolony, ale można to wykorzystać. Poproszę go, żeby wziął z komendy jakiś podsłuch, przez co będziecie słyszeć całą rozmowę. Wy oddalicie się na bezpieczną odległość, ale też nie za daleko by słyszeć. Tylko teraz trzeba ustalić, na jakie słowo wchodzicie.
- To zróbmy tak, ja, San, Carbo i Landryny pojedziemy teraz po broń, a ty leć załatwić wszystko z Gregorym.
- A ja?
- David jesteś ranny, ty masz leżeć tutaj, zadzwonię po Labo.
- Dia ma racje. Dobra, ja idę zadzwonić i ogarniać podsłuch.
Szybko wyszedłem z sali, pobiegłem na parking wyciągnąć auto i zadzwonić. Specjalnie pojechałem do lasu, by nikt nas nie widział.
- Halo?
- Musimy sie spotkać. Teraz.
- Wyslij GPS-a, jade.
Rozłączyłem się i szybko wysłałem mu lokalizację.
Pov.Montana
Przyznam, nie chciałem tak jechać, ale po jego tonie głosu widziałem że cos jest nie tak. Dostałem lokalizacje i szybko ruszyłem... Ale do lasu? Dlaczego akurat tam? Powiedziałem sam do siebie i ruszyłem.
Dojeżdżając, zobaczyłem bawiącego się nożem Erwina opartego... o Ferrari?
- Nie widziałem, że tak sie dorobiłeś.
- A ja nie widziałem że jestes taki zjebany.
- Jestem tu od nie dawna, ale widziałem twoją kartotekę. Jesteś też poszukiwany zadajesz sie sprawę, że mogę teraz wezwać jednostki?
Nie zdążyłem nic wiecej powiedzieć, przed moją twarzą wylądował jego telefon.
- Czytaj i się zamknij.
Znieruchomiałem, tylko od kogo była ta wiadomość?
- Od kogo?
-Pamiętasz śmierć tej laski co po ciebie zadzwoniłem? Tego samego dnia porwano mojego przyjaciela.
- I co to ma do tego?
-Za oba porwania jest odpowiedzialna jedna osoba. Moja siostra, twoja była kochanka.
- Jjak? Skąd tto wiesz?
- Przyznała się, jak chcesz przeżyć i nie narażać innych, jedziesz ze mną.
- Jak to, ona nie żyje.
- Wiesz co jest zabawne? Też tak kurwa myślałem. Nie bez potrzeby cie tu nie wzywałem.
- Moge pojechać, ale nie bede brał udziału w żadnej waszej akcji.
- Nie.
- Co nie?
- Nie, potrzebuje urządzenia dzieki któremu, moi ludzie będę mogli słyszeć całą naszą rozmowę.
- Nie ma opcji Erwin, nie jestem skorumpowany! Nie bede ci wynosić rzeczy z komendy.
- Chcesz przeżyć? Widziałeś co zrobiła z nią i do czego jest zdolna, ona nie chce pogadać normalniez ona chce kurwa zemsty na mnie za to, że to ja ją ,,zabiłem,, i ciebie w sumie nie wiem dlaczego, ale chce.
- Co masz zamiar z tym zrobić?
- Pozbyć się jej, spokojnie, nie w taki brutalny sposób.
Widziałem ten uśmiech, znam go za dobrze, żeby go przede mną ukrył.
- Okej, pod jednym warunkiem, po całej akcji oddacie sie policji.
- Pomyślimy, a teraz nie pierdol wsiadaj.
———————————————————————————
Rozdział jest może krótki ale jest, możliwe że pojutrze kolejny i dłuższy.
Macie widoczki <33
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top