Zatracenie

Po Taewin'ie przyszła do mnie wena na Yujae (po tym jak Yuta wyznał, że chciałby zostać kobietą xdd) :) Trochę powiązane z poprzednim shotem i następny raczej też będzie (o ile go napiszę xd).

BTW. osadzone w czasach drugiego comebacku NCT!

~~~~~~~~~~




Zarówno pierwszy debiut naszego NCT, jak i drugi, z bardziej wakacyjnym konceptem, naprawdę przypadł mi do gustu. Nie mogłem narzekać, nawet na nawał pracy, skoro spełniło się moje największe marzenie. W końcu stanąłem nie tylko przed tłumem pięćdziesięciu osób w licznych programach muzycznych, a również na wielkiej scenie z resztą moich przyjaciół, zaznając szczęścia w postaci skandowania kochających nas fanów, interakcji z nimi na fansignach, rozmowy z innymi celebrytami oraz zawężenia niektórych przyjaźni między członkami naszego drugiego unitu, gdy już wylądowaliśmy we wspólnym dormie, mogąc się poznać jeszcze bliżej.

Jako ten wiecznie radosny, może trochę zbyt wyrośnięty jak na swój wiek, członek NCT, chciałem zarażać pozytywnym myśleniem cały świat. Wraz z Yutą, moim nowym kompanem od wszelkich zabaw, zastępującym mi moje poprzednie słońce – Tena, nieraz organizowaliśmy w salonie wieczory, a nawet noce gier i zabaw, dorzucając do tego leżakowanie dla dwóch maknae, aby managerowie nie mieli nam za złe męczenie ich po dwudziestej drugiej. Godzina policyjna czasami obowiązywała nawet starszych, kiedy zachowywaliśmy się zbyt głośno i nasi sąsiedzi skarżyli się do opiekunów, zmuszając nas tym samym do szybszego pójścia do łóżka. Oczywiście nie oznaczało to, że grzecznie uśniemy, bo dzielenie pokoju z Yutą i Markiem równało się z rozmowami do późna i czasami zarywaniem całych nocek. Jednak musieliśmy się sobą nacieszyć, wiedząc, że nasz unit już niedługo przestanie istnieć i zastąpi go kolejny, w którym niekoniecznie mogliśmy się znaleźć. Żaden koncept nie był nam na razie do końca przedstawiany, tylko Taeyong miał wtyki, a i tak niczym się z resztą nie dzielił, po prostu traktując nas jak swoich młodszych braci, za głupich na poruszanie niektórych tematów.

Niektóre programy zdążyły wyrobić mi wśród fanów dość nietypową opinię perwersyjnego członka zespołu. Byłem już pełnoletni, a za czasów trainee nieraz znalazłem się całkiem przypadkiem pod prysznicem z którąś z noon, co mimo wszystko nie potrafiło zadowolić moich buzujących hormonów. Teraz, po debiucie, nie miałem już okazji na interakcje z innymi kobietami, jednak Nakamoto Yuta czasami kwalifikował się do tej kategorii, zarówno swoją delikatnością, jak i uśmiechem oraz urodą, czego ja – Jung Yunoh, nie mogłem nie wykorzystać, oczywiście pod prysznicem, dodatkowo w piwnicach wytwórni, narażając się na managerów i resztę chłopaków. To był nasz jednorazowy wyskok. Starszy miał później problemy z kontynuowaniem naszych aktywności, szczególnie tych na scenie. I nawet jeśli było nam przyjemnie, nie chcieliśmy tego powtarzać, powracając do indywidualnych zabaw, aby później jeden z nas nie musiał cierpieć.

Nasz współlokator o niczym nie miał pojęcia, dlatego czasami ciężko nam było powstrzymać śmiech, kiedy schodziliśmy na moje ulubione tematy.

- Obstawiam, że nasz lider jednak przespał się z Seulgi – kontynuował Yuta, obecnie siedzący z nami pod kocem, na środku wspólnego pokoju, i podświetlający sobie twarz telefonem, tak jak nasza wspaniałomyślna dwójka.

Jedna z dłoni starszego wykorzystała skutecznie tę ciemność i nic nieświadomego maknae, wsuwając się pod moją koszulkę, delikatnie miziając mnie po plecach, zmuszając tym do hamowania pomruków. Tylko czasami wymieniałem się z nim znaczącymi spojrzeniami, jakby prosząc go o więcej tych pieszczot.

- W sumie kiedyś słyszałem jednoznaczne jęki w naszych toaletach... - zaczął zastanawiać się Mark. – Myślicie, że to mogli być oni?

Początkowy szok i nagłe zniknięcie uśmiechu z naszych twarzy mogło się wydać na tyle nietypowe, że Yuta chcąc uratować naszą beznadziejną sytuację zgasił swój telefon, wyrywając również ten mój, uciekając już spod tego koca.

- Mark... umm... chyba musimy już spać. Jutro masz szkołę – wyjaśniłem to nietypowe zachowanie, wcale nas nie ratując, a jedynie pogrążając bardziej.

Młodszy siedział jeszcze przez chwilę z telefonem przy twarzy, zastanawiając się nad zaistniałą sytuacją, jednak chyba stwierdził, że nie warto pytać, wzruszając tylko ramionami i idąc w ślady najstarszego mieszkańca naszego pokoju.

Na szczęście zajmowałem dolne posłanie na naszym piętrowym łóżku, kiedy maknae spał nade mną, a Yuta na osobnym łóżku, tuż obok nas. Musiałem jakoś odzyskać swój telefon, dlatego po szybkim „dobranoc" wypowiedzianym we wszystkich znanych mi językach, czekałem już tylko na pierwsze chrapnięcie ze strony Marka, aby przekraść się na legowisko naszej zespołowej kobiety, sprawdzając od razu czy śpi.

Moja ręka wylądowała na jego brzuchu, kiedy sam mebel niebezpiecznie skrzypnął pod moim ciężarem, a sam chłopak lekko się przestraszył, a mało nie piszcząc, co udaremniłem mu drugą dłonią.

- Cicho, nie gwałcę... jeszcze – zażartowałem, przesuwając go odrobinę, aby zająć choć trochę miejsca na tym jednym metrze kwadratowym materaca. Moje nogi i tak zwisały, a głowa zdążyła zaliczyć bliskie spotkanie ze ścianą za nami.

- Co chcesz? Wystraszyłeś mnie – mruknął jedynie starszy, spinając się lekko pod wpływem tego nagłego dotyku na jego skórze, której dawno nie miałem okazji głaskać w takim miejscu. – I rozpraszasz mnie, nie mogę myśleć w takich warunkach – dodał szeptem, przy czym dało się wyczuć jak szeroki uśmiech mi przy tym zaserwował.

- Myślałem, że jesteś dobrym aktorem, Yuta-san. – Od razu nawiązałem do jego głupiej ucieczki, wsuwając powoli rękę pod jego bieliznę, za bardzo w tej chwili nie myśląc nad konsekwencjami, które przecież mogły być tragiczne w skutkach.

- Jae, nie, nie, nie... nie teraz... - Zdołał jedynie wyszeptać, jednak moja ręka już wylądowała na jego penisie, starając się wywołać swoimi działaniami choć jeden stłumiony jęk z jego usteczek, czego mój perwersyjny umysł domagał się już od dłuższego czasu.

- Mieliśmy... mieliśmy tego nie robić... przy... przy reszcie – przypomniał mi, zaraz po tym szepcząc coś po japońsku, chyba naprawdę mając przeze mnie problemy z koncentracją i zapominając na chwilę koreański.

- To za karę... Przyszedłem po telefon, ale chyba jednak zostanę na dłużej – oznajmiłem starszemu, głośno oddychającemu przez usta i starającemu jakoś poradzić sobie z tak intensywnym doznaniem.

- Mark... Jae, obudzimy go... - Kolejna wymówka na tyle mi się nie spodobała, aby chłopak został gwałtownie odwrócony w moją stronę, tuż po zabraniu dłoni z jego bokserek.

- Idziemy w takim razie do łazienki.

Nie czekałem na jego zgodę, po samym spojrzeniu stwierdzając, że nie będzie miał z tym problemów, w końcu moje sprawne łapki zrobiły swoje.

Tym razem zabrałem ze sobą magiczny płyn, zakupiony w tajemnicy przed wszystkimi i bardzo dobrze strzeżony, aby ułatwić życie mojemu następnemu kochankowi. Nie sądziłem, że to ponownie będzie Yuta, jednak nie mogłem narzekać, gdy zaraz po pozbyciu się jego koszulki ujrzałem ładnie zarysowane mięśnie brzucha, co prawda bardziej skupiając się na obojczykach starszego, które tuż po dłoniach były moją ulubioną częścią jego ciała.

- Mieliśmy już nigdy tego nie powtarzać – zauważyłem, opierając go o umywalkę i na chwilę odrywając się od tej miękkiej skóry, aby złapać z nim kontakt wzrokowy. – Ale jak mogę nie wykorzystać takiej okazji, kiedy Yuta-san tak bardzo kusi mnie swoim ciałem?

- Jaehyun-ssi... - zaczął starszy.

- Cśśś, nie mamy zbyt dużo czasu, a Mark w każdej chwili może się obudzić i zauważyć, że nas nie ma. Nie chcę ryzykować. – Przerwałem mu, odwracając go do siebie tyłem, aby moje dłonie znów wślizgnęły się pod jego ubrania, tym razem zajmując zarówno kroczem starszego, jak i jego umięśnionym brzuchem.

- Nie będzie tak... tak jak ostatnio? – wymruczał pomiędzy cichymi westchnięciami wywoływanymi przez moje sprawne palce.

Jego pytanie zmusiło mnie do szybkiego powrócenia myślami do naszego pierwszego razu.

- Masz na myśli całowanie czy pozycję? – Starałem się upewnić, zaraz zabierając za pieszczenie jego szyi ustami, sprawiając w ten sposób, że już cały należał tylko do mnie.

- Ca-całowanie – wyszeptał, podnosząc jedną z dłoni i pozwalając jej zacisnąć się na moich włosach.

- Mogę całować nie tylko twoje usta, a również całe twoje ciało, nie omijając nawet najmniejszego fragmentu – odpowiedziałem mu po krótkiej chwili pieszczot, odwracając już z powrotem do siebie, aby móc spełnić jego prośbę i tuż po objęciu jego ciała, złączyć nasze usta w dość chaotycznym pocałunku, sprawiającym, że nasze ubrania dość szybko zaczęły lądować na ziemi.

Nie mogłem pominąć żadnego kroku w przygotowaniu starszego do takiego stosunku, pozwalając mu przygryźć się na moim barku, kiedy moje palce powoli go rozciągały, dodatkowo w dość niewygodnej pozycji. Żałowałem trochę, że nie znajdujemy się obecnie na wyjeździe, bo wtedy na pewno wylądowalibyśmy razem w pokoju i mieli do dyspozycji wygodne łóżko, a nie tylko mało komfortową pralkę.

Gdyby tylko Taeyong o tym wiedział... zostalibyśmy zabici na miejscu przez zbezczeszczenie jego cudeńka, jego ukochanej praleczki...

- Wejdź już we mnie, Jae – wydyszał starszy po dłuższym czasie przygotowań, pozwalając mi tym samym na przejście do tak upragnionego zagłębienia się w jego pośladkach.

- Tylko czekałem na te słowa.

Sprawnym ruchem odwróciłem go tyłem, ponownie manewrując jego ciałem i pozwalając spocząć na pralce, aby zsunąć z siebie bokserki, chwytając swoją męskość i zanurzając ją powoli w starszego. Nie mogłem się nacieszyć uczuciem, które pojawiało się wraz z przypływem władzy nad ciałem starszego oraz tą cholernie cudowną przyjemnością, pomagającą nam zapomnieć choć przez chwilę o wszystkich problemach.

Chłopak odłączył się myślami, szepcząc coś w ojczystym języku, którego nawet nie starałem się zrozumieć, usiłując doprowadzić nas jak najszybciej do tego błogiego stanu, przy jak najmniejszej ilości odgłosów.

Zacisnąłem palce na jego biodrach, przyspieszając prawie od razu, bo nie potrafiłem spełnić swoich słów o długich pieszczotach. Nie przy tak seksownym ciele i ciasnym wnętrzu, doprowadzającym mnie do szaleństwa.

- Jaehyunnie... - wydyszał mój współlokator, odwracając głowę do tyłu i patrząc na mnie nieco przymrużonymi oczami, zapewne przez przyjemność. – Przyspiesz, Jae, przyspiesz – dodał, naprawdę nie musząc mi tego dwa razy powtarzać, szczególnie przy serwowaniu tej wulgarnej miny z przygryzaną wargą.

Oby tylko uszy lidera niczego nie wychwyciły... Zresztą, powinien się skupić na Sichengu, a nie nas jeszcze męczyć.

Wraz ze zwiększeniem tempa i celowaniem prosto w odnalezioną już wcześniej prostatę Yuty, usłyszeliśmy jak pralka zaczęła nieco obijać się o ścianę. Jednak chęć zaspokojenia żądzy wygrała ze zdrowym rozsądkiem, a kiedy pozostało nam jeszcze tylko kilka pchnięć do spełnienia, w pomieszczeniu rozbrzmiało pukanie do drzwi, którym nie mieliśmy zamiaru się przejmować, dokańczając i opadając na ukochaną praleczkę Taeyonga.

- Jesteście martwi! Będziecie odkażać całą łazienkę! A jutro załatwię wam trening z najgorszych koszmarów! Całonocny! Przynajmniej cisza będzie w dormie! – Krzyk Lee, zakończony pojedynczym uderzeniem w drzwi, nie mógł oderwać nas od złączenia swoich ust w kolejnym pocałunku, tym razem bardziej namiętnym, choć na pewno nie zawierającym uczuć, którymi zazwyczaj obdarzały się zakochane pary lub kochankowie. W końcu moje serce należało do innego członka NCT, naszego nieporadnego hyunga, niemającego pojęcia o tym co do niego czuję.

- Jae? A co gdyby to Taeil nas przyłapał? – wyszeptał Yu, tuż po pocałunku, niestety znając moją tajemnicę, ukrywaną tylko przed resztą chłopaków.

- Nie wiem, hyung... - odpowiedziałem równie przyciszonym głosem, zaczynając oczyszczać już zarówno nasze ciała, jak i świętą praleczkę Tae.

- Powinieneś zaprosić go na randkę. Chociaż spróbować, Jae – zaproponował starszy, posyłając mi swój szeroki uśmiech, który dodawał mu na tyle uroku, aby otrzymał kolejne cmokniecie prosto w usta.

Rozważyłem chwilę jego propozycję, zaraz kiwając głową i chyba nie do końca wiedząc na co się właśnie porwałem.

- Przypilnuję cię. Jutro z nim porozmawiasz – oznajmił, wprawiając mnie tym w niemały szok. W końcu zamierzałem to zrobić za miesiąc, może nawet za kilka... - Na razie do spania, a jutro przygotujemy scenariusz. Dzięki za seks, Jae, jesteś świetnym kochankiem... Już zazdroszczę Taeilowi. – Chłopak puścił mi oczko, zsuwając się już z pralki i ubierając, kiedy ja nie potrafiłem wyrzucić z umysłu obrazu nieśmiałego i rumienionego Tae, tak jak przed chwilą Yuta - proszącego mnie o więcej rozkoszy.

- Miesiąc, Yuta-san, nie zrobię tego tak szybko...

- Jutro.

- No dobrze, jutro. – Uległem mu, czując jak oblewa mnie zimny pot, jednak nie chciałem od tego uciekać w nieskończoność, zaraz pomagając starszemu w założeniu ciuchów i kierując się już z powrotem do pokoju, w którym jeszcze długo rozmyślałem nad ewentualnym scenariuszem jutrzejszego dnia.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top