Rozdział 4
-Angela...
-Tak?
-Nie mam prawa jazdy a nie dojedziemy do USA tramwajem czy czymś innym!Przypominam, że mieszkamy w Los Angeles!
-No mówiłam wszystko załatwiłam samolot też-odpowiedziała z uśmiechem:)
-Dobrze spakowana?
-Tak
-Wszystko masz?
-Tak
-Napewno?
-Tak
-Na 100 procent?!
-Tak!
-To jedziemy na lotnisko.
Zadzwoniłam po taksówkę , ponieważ mama powiedziała , że jak gdzieś jedziemy i SAME TO ORGANIZUJEMY to same SOBIE WSZYSTKO ORGANIZUJEMY.
Podjechała taksówka wsiadłyśmy i zaczęłyśmy razem SMS-ować ja i Angela nie miałyśmy zamiaru się odzywać.Napisałam więc
-Napewno wszystko wzięłaś?
-Tak
-Emocje jak na grzybach haha!
-Racja
Dojechałyśmy.
Zapłaciliśmy za taksówkę i od razu pobiegłyśmy na lotnisko bo taksówkarz zamiast patrzeć na drogę gadał przez telefon.
Fajne?Skomentuj:) Podoba się daj ★ motywuje do następnych rozdziałów ♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top