Fakaj się

Lubię obserwować rozmowę moich zjebanych koleżanek. Często rozmawiają o czymś bez sensu i śmiesznym. Ja tylko się przyglądam. Jedyne co zapamiętam na końcu to "fakaj się" (pozdro dla kumatych).

Pewnie teraz zastanawiacie się, co to ma wspólnego z tytułem. Zastanówcie się jednak, jaki może być mój zamysł między takimi konwersacjami. Otóż żaden. Ja po prostu nie myślę przy bezsensownych sytuacjach. Trudno jest wtedy ze mną rozmawiać. A dlaczego nie myślę? Żeby nie wyładować baterii.

Anonim wtrącił mi się nagle do tekstu.

EJ, stop stop stop! Co to ma być?! Wyładowanie baterii? Co za wiocha! Za stare.

Trochę kultury! Nie wciska się tak nagle ludziom do głowy!

Cicho! Nie przerywaj! Mam zamiar powiedzieć!

A jak mam to innaczej rozegrać według ciebie?

*Głos rozsądku.
Przestać się kłucić, tylko pisać!

Szona: Cichaj!
Jam: Szona?! Co ty robisz w mojej głowie?!
Szona: Wpadłam na różowy budyń, u Orea już się skończył.
Jam: A...co się potem stało z Orełem?
Szona: Trochę mniej myśli...
Jam: Ej, to wypad mi stąd!
Szona: No weź, muszę przecież coś wiedzieć!
Jam: I dlatego żywisz się muzgami innych?!
Szona: Niektóre smaczki da się przeżyć.
Jam: Nie, wynoś się! Nie zabieraj mi moich filozoficznych myśli!
Szona: Eh, trzeba było cię najpierw upić, tak jak Orea.
Jam: Won!!!!!

*Głos rozsądku
Co tu się dzieje?! Jak się tu dostał obcy organizm?! JAK?! Więc rozsądniej by było teraz to wypchnąć.

*poow, jeb, tfiuuu, gleba.

Jam: Aham...

[KONIEC TRANSMISJI Z POWODU PROBLEMÓW TECHNICZNYCH]

A i jeszcze...Szona - Iszusia

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: