Rozdział 10
Byliście zaskoczeni ostatnio? To ciekawe, co powiecie teraz?
Rozdział 10
Mistrz Eliksirów leżał w swoim łóżku i rozmyślał nad tym, co stało się tego dnia. Pomijając fakt, że poznał zaklinacza, a Potter oznajmił, że nie wróci do Hogwartu, zdał sobie sprawę, że chłopak przestał mu być obojętny. I tutaj właśnie zaczynał się kolejny problem, a Severus mógł znaleźć co najmniej kilka powodów, czemu ta relacja nie miała prawa bytu. Mógł zacząć od oczywistej rzeczy, jaką była spora różnica wieku. W kategoriach czarodziejów może i przestałoby być za jakiś czas niewidoczne, ale na ten moment to i dyszący im w karki Czarny Pan, było najgorsze.
Westchnął, kiedy drzwi do jego pokoju skrzypnęły cicho przy otwieraniu. Mógł się spodziewać, że bachor znowu przyjdzie i wślizgnie mu się do łóżka. Dziwne jednak było to, że zamiast przykleić się do niego, zwyczajnie położył się obok.
– Dziś nie bawisz się w ośmiornicę? – zapytał Severus, kiedy po kilku minutach ciszy, nadal nic się nie działo.
– Nie wiem, co mam myśleć – odparł cicho Harry.
– To akurat żadna nowość. – Nie mógł sobie odmówić tej drobnej złośliwości. – Podjąłeś dziś dość spektakularną decyzję. Zszokowałeś nawet Dumbledore'a.
– Wiem, ale to nie z tym mam problem. Tylko z tobą.
– Ze mną? – Starszy czarodziej odwrócił głowę w bok i poparzył na niego.
– Tak – westchnął cicho i przymknął na chwilę oczy, jakby próbował zebrać myśli. – Kilka tygodni temu w ogóle nie brałbym pod uwagę mieszkania z tobą. Sam wiesz, jak to było. Nie mogliśmy na siebie patrzeć, a co dopiero normalnie rozmawiać.
– Nadal nie rozmawiamy normalnie. Zwykle sobie ubliżamy. Powinienem cię przekląć za brak szacunku, ale zważywszy na okoliczności, gryzłem się w język, żebyś nas nie wysadził.
– Wiem. Zauważyłem – przyznał, otwierając oczy. – Ale wiesz, jakie to było fajne, że chociaż raz, to ja mogłem ci dogryzać? Zaczynam rozumieć, czemu lubisz takie złośliwości. I chyba troszkę zaczynam też rozumieć ciebie. Namieszałeś mi w głowie.
– Ja tobie? – zapytał zaskoczony. – To chyba namieszaliśmy sobie nawzajem. I nie wiem, co z tym zrobić. Coś takiego nigdy nie powinno było się wydarzyć.
Harry milczał znowu przez chwilę, patrząc na mężczyznę obok siebie.
– Boisz się tego? – pytał.
– Sprecyzuj, co masz na myśli. Człowiek może się bać wielu rzeczy.
– Boisz się tego, co jest między nami? I nie zaprzeczaj, że niczego nie ma. Obaj czujemy, że coś się zmieniło. Nie całowałbyś mnie ani nie pozwolił, żebym spał z tobą w jednym łóżku, gdybyś też tego nie czuł. Wiem, że to nie jest proste dla żadnego z nas, ale coś mi mówi, że nie powinniśmy tego ignorować.
– Mam szczerą nadzieję, że nie masz zamiaru bawić się w Trelawney. Jestem pewien, że dodaje czegoś do tych swoich kadzideł, żeby mieć te swoje wizje.
– Trelawney może i jest strasznie dziwna, ale sam wiesz, że zdarza jej się wygłosić prawdziwe przepowiednie.
– Niestety – mruknął Severus pod nosem. – Boję się tego, co może się stać, jeśli stracimy kontrolę nad tym, co mamy. Czarny Pan wymaga ode mnie szczerości. Muszę mu też pozwalać na dostęp do moich wspomnień. Gdybym nie był oklumentą, już dawno byłbym martwy, a tak mogę go oszukiwać. Wspomnienia można do pewnego stopnia modyfikować.
– To musi być bardzo trudne – zauważył Harry.
W jego głosie Severus nie wyczuł niczego negatywnego. Chłopak naprawdę tak uważał. Tworzenie sztucznych wspomnień i modyfikacja innych nie była aż tak trudna, jak mogłoby się wydawać. Sztuką było nie uwierzyć, że te zmyślone nie są jednak prawdziwe. Słyszał o przypadkach, gdy ktoś tak wierzył w to, co tworzył, że popadał w szaleństwo.
– Nie. Najtrudniejsze jest utrzymanie nad tym kontroli – powiedział. – Nie będę ci tego wyjaśniał. I tak byś tego teraz nie zrozumiał.
– To wszystko jest dziwne. Dlaczego właśnie teraz okazało się, że jestem zaklinaczem? Nie prosiłem o to. Nie wiedziałem nawet, że takie osoby istnieją. Czemu moje życie nie może być znowu normalne? – spytał, a Mistrz Eliksirów poczuł, jak łóżko zaczyna drżeć.
Gryfon ponownie zaczynał tracić kontrolę nad swoimi emocjami, ale tym razem z innego powodu. Severus odruchowo więc zrobił coś, co uznał, że w tej sytuacji uspokoi chłopaka. Przyciągnął go do siebie i trzymał mocno.
– Oddychaj – powiedział mu do ucha. – Powoli i głęboko. Wolałbym mieć na czym spać.
Odpowiedział mu cichy chichot, ale na szczęście Harry zastosował się do polecenia. Po kilku minutach wszystko się uspokoiło, ale żaden nie odsunął się i nie odezwał. Chyba po raz pierwszy nie zastanawiali się, co tak naprawdę doprowadziło do tej sytuacji i pozwalali, żeby cały świat został chwilowo gdzieś daleko.
Gdyby jakimś cudem ktoś teraz wszedł do pokoju, zastałby w nim dość nietypową scenę. W zasadzie każdy mógłby uznać, że ma omamy wzrokowe albo że rzucono na niego jakiś wyjątkowo wredny urok. Bo to było niemożliwe, że Severus Snape znalazł się nagle w jednym łóżku z Harrym Potterem w dość jednoznacznej sytuacji. Na szczęście poza dyrektorem, który miał masę innych spraw na głowie, nikt nie miał pojęcia, gdzie są i co robią.
Gryfonowi przemknęło przez myśl, co powiedzieliby Ron i Hermiona, gdyby dowiedzieli się, że pozwolił ich znienawidzonemu profesorowi pozbawić go ubrań, a potem robić z nim, co chciał. Co, ja co, ale Snape wiedział, co ma robić, a Harry nigdy nie przypuszczałby, że znajdzie się w takiej sytuacji. Nie zamierzał jednak żałować i nie obchodziło go, co powiedzieliby inni. Czuł na swojej skórze silne męskie dłonie i podobało mu się to. Zawsze myślał, że znajdzie sobie fajną dziewczynę, ożeni się z nią potem i zostanie aurorem. Zupełnie jak jego ojciec i dlatego, że wszyscy wokół właśnie tego się po nim spodziewali. Tymczasem te kilka tygodni mieszkania ze Snapem całkowicie zmieniły pewne rzeczy. Wielu rzeczy jeszcze nie wiedział, ale zamierzał przede wszystkim dojść do ładu z samym sobą. Właśnie dlatego dał się ponieść temu, co czuł.
Severus wcale nie był lepszy. Gdyby ktoś zapytał go, jak do tego doszło, nie był pewien, czy potrafiłby od razu odpowiedzieć. Na szczęście miał pewność, że nikt go o to nie zapyta, więc nie musiał się zastanawiać nad odpowiedzią.
Pierwszy raz miał w swoich ramionach kogoś aż tyle młodszego od siebie. Od razu widać było, że Potter nie miał żadnego doświadczenia w sprawach łóżkowych. W końcu spanie w nim się nie liczyło w tym momencie. Nadrabiał jednak entuzjazmem i dość szybko łapał, jak ma odpowiadać.
Rano żaden z nich nie wstał o swojej zwyczajowej porze. Harry obudził się, czując dyskomfort poniżej linii pleców i miał drobny problem, żeby usiąść. Jego koledzy żartowali czasem, że Mistrz Eliksirów na pewno z nikim się nie spotykał, a o sypianiu z kimś pewnie słyszał tylko z opowieści innych, bo kto by go tam chciał? Nie mieli bladego pojęcia, jak bardzo się mylili. Snape doskonale wiedział, jak i gdzie go dotykać, żeby Harry błagał go o więcej. Poczuł dziwny ucisk na myśl, jak zdobył takie doświadczenie.
– Już nigdy nie będę normalnie słuchał takich żartów – burknął sam do siebie.
– Jakich żartów bachorze? – odezwał się nagle Snape. Najwyraźniej wiercenie się Harry'ego musiało go obudzić. – Co znowu wymyśliłeś?
– To nie ja. To chłopaki.
– Jak rozumiem, te żarty dotyczyły mnie?
– Poniekąd. Zastanawiali się kiedyś, czy w ogóle wiesz, co to jest seks? Uznali, że wyglądasz na takiego, co to żyje w abstynencji. Mam dowód na to, jak bardzo mijali się z prawdą.
Mistrz Eliksirów prychnął głośno. Tylko Gryfoni mogli wpaść na tak genialny pomysł z obgadywaniem jego życia erotycznego, o którym kompletnie nic nie wiedzieli. Nie był jednak jakoś specjalnie zaskoczony. Uczniowie zwykle uznawali, że ich nauczyciele są zbyt starzy, że mieć jakiekolwiek życie poza szkołą.
– Mam nadzieję, że nie zamierzasz wyprowadzać ich z błędu? – zapytał tylko.
– Ani myślę! Jeszcze nie zwariowałem, żeby im się przyznawać, że poszedłem z tobą na całość. Ron padłby z wrażenia. – Ukrył na chwilę twarz w poduszce. – Zawsze myślałem, że mój pierwszy raz będzie z jakąś dziewczyną. Nie miałem pojęcia, że można też to zrobić inaczej. Na szczęście nikt nie próbował ze mną rozmawiać na ten temat.
– Weasleyowie nie próbowali cię uświadamiać? – Nie mógł sobie odpuścić tego pytania. Dręczenie Pottera było jednak fajną rozrywką.
– Oczywiście, że mieli taki zamiar, ale w porę się ulotniłem. Uwierz, że nie miałem najmniejszej ochoty słuchać o seksie w ich wykonaniu. Doszedłem do wniosku, że ktoś, kto ma siedmioro dzieci, może jednak wiedzieć aż za dużo.
Severus parsknął śmiechem. Oczami wyobraźni zobaczył czerwonego jak burak Pottera, słuchającego wykładu Molly i Artura Weasleyów. Do tego mogłaby jeszcze dojść przymusowa edukacja w wykonaniu najstarszych z ich dzieci, a tego Gryfon mógłby już nie przeżyć. Może i był nastolatkiem i pewne rzeczy powinny go interesować, ale przekonał się, że tak niewinnego chłopaka, jak Chłopiec, Który Przeżył, to nie spotkał od lat. Powoli jednak się rozkręcał, skoro odważył się na flirtowanie z dwadzieścia lat od siebie starszym czarodziejem, klejenie się do niego i całowanie. Severus nie przewidział jedynie, że pójdą do łóżka. Spodziewałby się raczej, że po pierwszej próbie dotknięcia go, Potter zacznie coś wrzeszczeć o zboczeńcach, a przy pierwszej okazji komuś się poskarży. Najwyraźniej nie docenił go.
Powoli wstał z łóżka i sięgnął po swoje spodnie. Bachor gapił się na niego bezczelnie, nic sobie nie robiąc z jego oburzenia.
– Może też raczyłbyś wstać? – burknął.
– No jest drobny problem. Wszystko mnie boli – odparł Harry, rumieniąc się lekko. – Boli mnie nawet to, o czym do tej pory nie wiedziałem.
Mistrz Eliksirów przewrócił oczami, a potem kazał mu poczekać. Dziesięć minut później obaj leżeli już wannie pełnej ciepłej wody z dodatkiem jakichś specyfików. Gryfon przymknął oczy, opierając się o tors starszego czarodzieja. Taka kąpiel działała cuda na jego obolałe ciało. Nie znaczyło to jednak, że żałował tego, co zrobili. Nigdy o tym nie myślał, ale stało się. Tak po prostu bez planowania czegokolwiek i chętnie by to powtórzył, jak już biodra przestaną go boleć. Zastanawiał się tylko, co Snape myśli o tym wszystkim? Obaj dali się ponieść chwili i byli równie winni. Brał pod uwagę, że mężczyzna mógł uznać to za błąd i mieć wyrzuty sumienia.
– Nie musisz się martwić. Nikt się o niczym nie dowie – powiedział więc spokojnie. – Nigdy.
– Nie wydaje mi się, że to jest coś, o czym chciałbyś z kimś rozmawiać – zauważył Severus, nabierając nieco szamponu na dłonie. – Odchyl głowę – polecił, a potem zaczął mu myć włosy. – Możesz być na co dzień wkurzającym mnie bachorem, ale jedno wiem na pewno. Potrafisz trzymać język za zębami, jeśli jest taka konieczność. Niestety, twój umysł to już inna sprawa.
– Ostatnio nie mam żadnych wizji. Nie wyczuwam też jego nastrojów – przyznał. – Myślę, że go przestraszyłem. Sam wiesz, że mój umysł jest ostatnio dość chaotyczny.
– W ogóle niczego nie próbował?
Harry rozluźnił się pod wpływem masażu głowy. Doszedł do wniosku, że Snape może i był wrednym nietoperzem z lochów, ale miał boskie dłonie i wiedział, jak ich używać. Uczucie było tak cudowne, że mruczałby jak kot, gdyby było to możliwe.
– Myślę, że raz. Zaraz po moim powrocie do ciotki i wuja – powiedział po chwili zastanowienia. – Miałem wrażenie, że próbował się czegoś dowiedzieć, ale wtedy zaczęły się moje wybuchy. Chyba musiał to poczuć w jakiś sposób, bo od tamtego momentu nic się nie wydarzyło. Mam nadzieję, że nie jest to jakaś cisza przed burzą.
Severus zamyślił się na chwilę, nie przerywając mycia tego wroniego gniazda. Dziwiło go, że od kilku tygodni nie otrzymał wezwania na żadne spotkanie Śmierciożerców. Przypuszczał, że najpierw zakładano, że przetrzyma go Dumbledore. Zwykle tak właśnie było i otrzymywał wezwanie gdzieś końcem lipca, gdy paradoksalnie zbliżały się urodziny chłopaka. Tym razem jednak nic się nie wydarzyło. Po tym, jak został wezwany na dwa dni przed interwencją u Dursleyów, nie został wezwany ani razu. Pamiętał jednak, jak Czarny Pan wyładował swoją złość na jednym ze swoich sług. Czyżby powodem było, że nie mógł zajrzeć w umysł swojego wroga?
– Jak dobrze – jęknął Harry, rozkoszując się masażem głowy, który fundował mu starszy czarodziej. – Powinieneś otworzyć jakiś salon masażu, czy coś w tym stylu.
– Wyglądam ci na kogoś, kto chciałby kogoś masować?
– Mnie masujesz – zauważył, uchylając powieki, żeby zerknął na mężczyznę.
– Jesteś niestety utrapieniem, z którym muszę się użerać, a im bardziej zrelaksowany jesteś, tym mam większe szanse na przeżycie dnia bez twojego wybuchu – podsumował.
Złoty Chłopiec uśmiechnął się. Naprawdę polubił sposób, w jaki ten facet się wypowiadał. Było w tym sporo złośliwości, ale jednocześnie inteligencji. Nie każdy potrafiłby w kilka sekund znaleźć odzywkę, która nie zostawiała na kimś suchej nitki. To była sztuka i zaczynał ją doceniać, a im dłużej mieszkali razem, tym bardziej się przekonywał, że zaczynała go ona bawić. Początkowe przerzucanie się obelgami, nabierało teraz jakiegoś dziwnego wyrazu podchodzącego pod flirt.
– No to już wiem, czemu się ze mną przespałeś – stwierdził. – Pytanie brzmi, czy zrobiłby to znowu?
Dłonie w jego włosach zamarły na moment.
– Obaj dobrze wiemy, że zrobiliśmy głupotę – zaczął starszy czarodziej.
– Mów za siebie.
– Nie przerywaj mi, durny bachorze. W kategorii moralnej zrobiliśmy głupotę – powtórzył twardo. – Jako twój profesor, teraz już w zasadzie były, ale jednak nie powinien w ogóle pomyśleć o czymś takim. Nigdy nie romansowałem z uczniami i nie zamierzam tego robić. Ty jesteś jak zawsze niechlubnym wyjątkiem od reguły, bo jak wszyscy wiedzą, masz gdzie wszelkiego rodzaju regulaminy.
– Tylko te, które są bez sensu – zapewnił go Harry. Przez ten masaż nie mógł jasno myśleć. Snape skutecznie go rozpraszał, a jego dłonie sprawiały, że gdyby nie czuł się nadal obolały, to miałby ochotę na powtórkę z ostatniej nocy.
Nie miał pojęcia, co się z nim działo. Nigdy nie zwracał uwagi na własną płeć. Może Mistrz Eliksirów był po prostu wyjątkiem od reguły? Może miał w sobie to coś, co go pociągało i poczuł to dopiero teraz, gdy mieli możliwość naprawdę się poznać?
Harry nie miał złudzeń. Wiedział, że niedługo obaj wyjadą i nie zobaczą się przez bardzo długi czas. Ale przez te tygodnie, które im pozostały, mógł poczuć, jak to jest mieć kogoś obok, z kim można dzielić wszystko. Może był to po prostu brak wyboru albo wręcz przeciwnie? Może właśnie o to chodziło w tym wszystkim? Żeby nagle zdać sobie sprawę, że tak naprawdę nie dostrzegało się czegoś, co miało się cały czas przed oczami?
Może ten wyjazd przyszedł w dobrym momencie? Gryfon doszedł do wniosku, że będzie miał czas, żeby wszystko sobie przemyśleć i dojść do ładu z własnymi uczuciami. Powoli i we własnym tempie, a nie tak jak chcieliby tego inni. Ostatnio doszedł do wniosku, że tak naprawdę całe jego życie było przez kogoś dyktowane. Nikt nie zapytał go o zdanie, czy chce mieszkać z Dursleyami. Wywierano też na niego presję, gdy porównywano go do ojca, którego nawet nie znał. Mówiono, że ma oczy po matce, ale co z tego? Jaki to miało niby związek z tym, jaki był naprawdę? Najwyraźniej nikogo to tak naprawdę nie interesowało.
Czuł się w jakiś sposób oszukany przez życie, a skoro teraz dano mu w tym cały zamieszaniu szansę na odpoczynek, to zamierzał to wykorzystać najlepiej, jak tylko mógł. Najlepiej denerwując Snape'a i testując jego cierpliwość.
---
Mam rozumieć, że były rumieńce, piski i cała reszta dziwnych reakcji? XD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top