Special II - wyzwania

A : Witam wszystkich was bardzo serdecznie ! Tym razem w specialu będą wyzwania !

Wszyscy : Jupi !

A : A oto nasi czytelnicy ! Dobra, kto zacznie ?

WhiteWolfPL : JA !!

A : Tak wiem, rysunek masz tam na górze. Nieco obrócony ale jednak.

WhiteWolfPL : Ale mam też inne !

A : To dawaj.

WhiteWolfPL : Vincent ! Zjedz tosta, na którego jest wysypana paczka cynamonu ! Możesz popijać - złowieszczy uśmiech.

V : Echh... Dawaj tu tego tosta.

*chwilę potem*

A : Przepraszam za przerwanie akcji, ale Vin zaczął się dusić. Lepiej już ?

V : T...taaaaa.... UMIERAM !!

A : Aha... Dobra, przechodzimy dalej ! Masz coś jeszcze White ?

WhiteWolfPL : Nope.

A : Okej, kto dalej na kolejce ?

Nightmare_Bonnie : Mogę ja ?

A : Jasne. Dajesz.

Nightmare_Bonnie : Wytrzymaj 15 dni bez bicia kogokolwiek Scott.

S : No dobra.

*15 dni później*

A : Iiii... udało się !

S : A mogę kogoś walnąć ?

A : Nie. Masz coś jeszcze ?

Nightmare_Bonnie : Tak. Do samego siebie.

A : To coś nowego. Dawaj.

Nightmare_Bonnie : Muszę zjeść 123 pizze.

A : Nie za dużo ? Ale okej, zobaczymy, co z tego wyjdzie.

*122 pizze później*

Wszyscy : Jeszcze jedna !!

Nightmare_Bonnie : Już... nie... mogę...

A : Czyli wyzwanie niezaliczone. Ale przynajmniej nie jesteś głodny - chichot - Kto dalej ?

MartynaKaczmarekBlac : Ja chcem !

A : Dobra, dawaj.

MartynaKaczmarekBlac *szepta coś do Mayah*

M : Muszę... ??

MartynaKaczmarekBlac : Tak.

Mayah podchodzi do Scott'a i daje mu buziaka w policzek, po czym ucieka do kuchni i wraca z jajkiem i paczką cynamonu. Tymczasem chłopak ma buraka na twarzy.

R : Po co ci to ?

M : Zobaczysz.

Mayah rozwala sobie jajko na głowie.

M : Trzymaj, ja tego nie zrobię.

Podaje Martynie paczkę cynamonu, a ta całą przyprawę wysypuje na jej głowę.

MartynaKaczmarekBlac : Wyzwanie zaliczone - szatański uśmiech

A : Okejjj... Masz coś jeszcze ?

MartynaKaczmarekBlac : No pewnie - ponownie uśmiech, tym razem taki bardziej jakby zboczony.

Podchodzi do Jeremy'ego i coś mu szepta. Chłopak staje się burakiem.

J : M...m...muszę ?? - wyjąkuje w końcu.

MartynaKaczmarekBlac : Tak.

Mike : Przepraszam, zaraz wrócę - idzie do łazienki

A : Proszę wszystkich o opuszczenie pokoju.

Wypraszam wszysykich poza Jeremy'm.

V : O co chodzi ??

A : Zobaczysz.

*chwilę później*

Wchodzimy do pokoju.

S : Gdzie Jeremy ??

Ja i Martyna chichotamy.

V : Chyba nam nie wmówicie że...

A : Powiedz im to wyzwanie.

MartynaKaczmarekBlac : Jeremy ma udawać że chce sami-wiecie-czego z Mike'iem...

V : Ale... wiesz że jeżeli Scott'a i moje domysły są prawdziwe to...

MartynaKaczmarekBlac : Tak wiem - śmieje się.

*35 minut później*

A : Dalej nie wyszli... Co tak długo ?

V : Mówiłem...

A : Dobra, dobra, a co jeśli nas podsłuchują i mają ubaw ?

V : Tia napewno. Pewnie próbują ochłonąć, żeby nie było, że...

Mayah : Tak wiemy, jesteś zboczony. Nie musisz kończyć, bo raczej wszyscy wiedzą, że nie zmienisz zdania.

Nagle jeden z duchów nie wytrzymał. To był Rick. Przeniknął przez drzwi, a sekundę później wyleciał stamtąd, śmiejąc się.

A : Co się stało ?

R : V...Vin... miał... rację... - powiedział krztusząc się ze śmiechu.

Na chwilę zapanowała cisza. I nagle wszyscy zaczęłi się śmiać. Ja (A) również.

*gdy wszyscy się uspokoili*

A : Dobra... To może polecimy dalej ?

Switasnapl : Ja mam wyzwanie do Jeremy'ego, ale w związku z wydarzeniami może to przesunę - śmiech.

A : Dobraaa... kto dalej ?

Sonata1234564 : Ja mam jedno. Vincent, zero tostów przez 10 dni.

V : To są chyba jakieś żarty.

A : Czyli niezaliczamy ?

V : Nie ! Mogę spróbować, ale dostaję nagrodę.

A : No dobra...

*10 dni później*

A : Iiii... KONIEC ! Udało ci się.

V : A teraz nagroda.

Autorka idzie do kuchni i wraca z tortem z tostów. Vincent skacze i zaczyna go pożerać.

A : *szept* Jeremy, co wyście tam robili co ?

Burak. Nie odpowiedział. Więc spytałam o to samo Mike'a. Burak. Ech...

Switasnapl : Jeremy ! Wyzwanie dla ciebie !

J : Jakie ?

Switasnapl : Wytrzymaj godzinę w tej szafie.

J : Proste.

Jeremy podchodzi do szafy, otwiera ją, wchodzi i zamyka drzwi. Nagle słychać jego wrzask.

Hanna : Co wyście mu zrobiły ?

A : Ma wytrzymać godzinę w tej szafie.

H : Ale czemu krzyczy ?

A : Bo jest pełna pająków - śmiech.

*godzinę później*

A : Jeremy, możesz wyjść !

J : Nigdy... więcej... mi... tego... nie róbcie ! - wyjąkał.

A : Dlaczego ? Nie było chyba aż tak źle...

W tym momencie pająki zaczęły wychodzić z szafy, przez co prawie wszyscy (poza Scott'em) zaczęli uciekać.

A : Dobra, to może już koniec... Do zobaczenia !!

S : Co wam się dzieje ? One są takie urocze...

R, H, Peter i Mike (duch) : Jak dla ciebie.



==========================================

Hej :D Jak wam się podoba rysunek i wyzwania ? Następny rozdział za niedługo, trzymajcie się i cześć :D

PS : Sorka za powtórzenia :/


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top