Rozdział 29 cz.2 - Nocna wizyta
Pomału szła przez ulicę miasta. Większość mieszkańców już spała, więc bez problemu dotarłam do celu mojego wyjścia. Weszłam po cichu, starając się omijać kamery. Podeszła pod scenę, na której stały nieruchomo animatrony. Postanowiłam je wkręcić. Postawiłam Foxy'ego na scenie, a sama schowałam się za kurtyną w Pirate Cove.
*0.00*
Rozległ się mechaniczny wrzask i odgłosy zamieszania. Wyjrzałam delikatnie zza zasłony.
- Co ty tu robisz Foxy ?! - krzyczał Freddy.
- Nie wiem! Wyłączyłem się za moją kurtyną!
Zaczęła charczeć i delikatnie ruszać kurtyną.
- C...Co to jest? - zapytała cicho Chica.
- Przekonajmy się - powiedział Bonnie.
Animatrony podeszły do kurtyny. Przestałam charczeć i wspięłam się po cichu na jedną z górnych belek. Zasłona rozchyliła się, a do środka wpadło światło. Na szczęście byłam poza jego zasięgiem.
- Nic tu nie ma... - stwierdził Freddy - Goldie ! - zawołał.
Obok nich stanął Złoty Freddy.
- Czego ? - zapytał.
- Mógł byś zobaczyć czy czegoś tu nie ma ? Bo słyszeliśmy jak coś charczy, a Foxy w magiczny sposób pojawił się na scenie.
Automatycznie przyłożyłam palec do ust. Tymczasem Golden zaczął się rozglądać, jednak nie spojrzał w górę.
- Nic tutaj nie widzę - oświadczył - Więc albo sobie ze mnie rozbicie żarty, albo...
Nie zdążył dokończyć, bo wystrzeliłam mały pocisk plazmy w kawałek podłogi tuż obok niego. Cała piątka spojrzała w górę. Zachichotałam, na co Goldie odpowiedział tym samym. Zleciałam delikatnie, a reszta animatroników patrzyła na mnie jak na cud świata.
- Co ty tu... - wykrztusił Bonnie.
- To twoja sprawka ! - zawołał Lisiasty.
- No brawo - zaśmiałam się.
- Tak właściwie, to po co przyszłaś ? - spytał Freddy.
- A właśnie... chodźmy gdzieś indziej... to ważne.
- To może do kuchni ? Tam nie działa ani audio, ani kamera - zaproponowała Chica.
Przytaknęłam.
*w kuchni*
- A więc co jest takiego ważnego ? - zapytał Bonnie.
- Chciałam was ostrzec. Jutro atakują koszmary. Dostałam ostrzeżenie. Wtedy będziemy mieli okazję zabić waszego mordercę. Problem w tym, że nasze koszmarki są silniejsze, więc będziemy potrzebować waszej pomocy.
- I... mamy pomóc wam z nimi walczyć, dzięki czemu zemścimy się ?
- Dokładnie. Ja z chłopakami trenujemy, więc nie będzie źle.
*6.00*
Całą resztę nocy rozmawiałam z duszami o błahostkach. Wróciłam do mieszkania Vinca. Na szczęście cała czwórka spała, więc nie wiedzieli nic o moim wyjściu. Zaczęła trenować.
=============================================
Cześć tosty, tutaj znowu ja xD rozdział pisałam na tablecie z autokorektą, więc jeśli będą jakieś blendy to piszcie, postaram się je poprawić. I... tak właściwie jesteśmy już prawie na końcu całego opowiadania... ale nie martwcie się, mam dla was przecież jeszcze niespodziankę ! Nie powiem wam co to, wie to tylko jedna moja czytelniczka (zakaz spoilera !), ale nie martwcie się, po jednym z rozdziałów dowiecie się jaka to będzie niespodzianka ;) a tymczasem ja idę spać, bo mnie nogi napierniczają po czterogodzinnym chodzeniu po mieście podczas gry międzyszkolnej xD do następnego rozdziału, weny ;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top