Rozdział 18 : Noc

*perspektywa Mayah* *23.55*

    Dobra... Ta pizzeria wygląda mrocznie w nocy. Chłopcy byli w mundurach, jedynie ja miałam normalne ubranie.

- Pośpieszmy się - mruknął Scott.

Weszliśmy, a potem poszliśmy do biura. Nie wiem czemu wszyscy poza mną byli niezapokojeni. Wybiła północ. Jeremy od razu sprawdził wszystkie kamery.

- Wszyscy są - powiedział.

Chwila... Kto tu jest ? Co się dzieje ? Popatrzyłam zdezorientowana na Vincent'a.

- Animatrony poruszają się same w nocy, i próbują się tu dostać - mruknął, świecąc latarką w głąb wschodniego korytarza - Tak zaginął jeden z pracowników.

No dobra. Przeraziłam się. Nagle przy zachodnim korytarzu zauważyłam, jak coś się rusza.

- Mike, uważaj !

Nagle przy wejściu pojawiła się Chica. Wydobywała z siebie jakieś robotyczne dźwięki, a Mikey od razu zamknął drzwi.

- Co... Co to było ??

- Właśnie to, co nam zagraża. Musimy na dodatek oszczędzać energię, bo na noc jest ona ograniczona.

No to ładnie.

- Ktoś musi iść do lisiastego - mruknął Jeremy - Jest w trzeciej fazie.

- T...trzeciej ?? - zdziwił się Scott - Tak szybko ?

Nagle rozległo się głośnie tupanie. Vinny zamknął drzwi, a po chwili usłyszeliśmy dobijanie się.

- Trzeba go przegonić, bo zużyje nam energię !

Nie zastanawiałam się długo. Otworzyłam drzwi i rzuciłam się na lisa. W międzyczasie zauważyłam... Bonnie'ego ! Szedł tu.

- Drzwi ! - wrzasnęłam, unieruchamiając Foxy'ego.

- Co z Tobą ?!? - odkrzyknął Mike.

- Dam sobie radę, Bonnie idzie ! - odkrzyknęłam.

Zanim drzwi się zamknęły, zobaczyłam ból w oczach Vincent'a. Nagle animatrony znieruchomiały.

- Przepraszać - usłyszałam robotyczny głos Foxy'ego.

Puściłam go.

- Foxy przykro - powiedział.

- Dlaczego ? - zapytałam.

- Ja zranić odważna dziewczyna.

Nagle podszedł do nas Bonnie.

- Pani pozwoli, porozmawiać - powiedział, pokazując jadalnię.

Niepewnie ruszyłam w tamtym kierunku. Nagle zdębiałam. Przy jednym ze stołów siedzieli Freddy i Chica.

- Rick, Hanna - powiedział Bonnie - Przyjść odważna pani.

Postacie odwróciły się.

- Miło, że odważna pani przyjść - odezwał się Freddy - Dziękować wam, Peter, Mike.

- Mówcie mi Mayah - powiedziałam.

Animatrony kiwnęły głowami na znak, że rozumieją. 

- Co się stało ? Czegoś potrzebujecie ? - zapytałam ich.

- My chcieć się uwolnić - powiedział Bonnie - A raczej nasze dusze.

Dusze ?? Chwila... Przecież Scott mówił, że w poprzedniej lokacji znaleziono ciała dzieci i jednego mężczyzny.

- Pomoc nam.... Pani nas uwolnić - Freddy popatrzył na mnie.

Nagle zgasło światło. Pomyślałam, że być może skończyła się energia, jednak była to jedynie krótka przerwa w dostawie prądu. Gdy lampy ponownie się włączyły, przeraziłam się. Animatrony, zamiast oczu, miały czarną pustkę z małymi, białymi puncikami. Wyglądały naprawdę przerażająco. I chyba już nie były przyjaźnie nastawione... Natychmiast poleciałam bo biura. Miałam szczęście, bo zanim Vincent ze strachu zamknął drzwi, zdążyłam wlecieć do pokoju.

- C-co się stało ? - wyjąkał Jeremy spod biurka.

- Coś złego się dzieje z animatronami - wyjaśniłam.

- To "coś" dzieje się już od dawna - zauważył Scott - Te ich jakby ludzkie oczy...

- Nie o tym mowa - przerwałam mu.

- To o co ? - zapytał zaciekawiony Mike.

- Mają pustkę zamiast oczu, a w nich małe, białe punkty, wygląda to strasznie.

- To o tym nie wiedziałem. Ale jakim one cię kurna cudem tam nie zaatakowały, tylko z nimi rozmawiałaś ? - zapytał Vincent.

- Powiem w skrócie to, co one przekazały mnie : morderstwa, odnalezienie ciał, dusze. Rozumiecie ?

- Czekaj... - Scott wytężył najwyraźniej mocno mózg - Były morderstwa, znaleziono te ciała dzieci i dorosłego, ale... Ich dusze dalej są uwięzione ?

- Dokładnie tak.

Zapanowała cisza, którą przerwał zegar. Była 6.00. Kurczę... Ten czas szybko leci.

- Koniec zmiany - uśmiechnął się Jeremy - To teraz muszę się wyspać, bo to, co się działo, było naprawdę męczące.

Nagle Vin zachichotał. Muszę się go o to spytać.



================================================

Hej :D Tak wiem, zakończenie rozdziału beznadziejne, ale nie miałam innej koncepcji :D Przypominam o zadawaniu pytań i wyzwań :) Tak właściwie nie dostałam jeszcze ja jako autorka żadnego pytania odnośnie postaci, np. czy zamierzam kogoś zabić itp. Tylko proszę was : nie dawajcie wyzwań z rysowaniem, bo z rysownictwajestem kompletna dupa że tak powiem, i dobra, zrobię to jedno od WhiteWolfPL'a zrobię, co mi tam, ale za zje****e mózgu nie odpowiadam :D No nic, ja idem, trzymajcie się, do zobaczenia, cześć :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top