Rozdział 15 : Co się stało ??
- Mayah... Ej, Mayah !! - usłyszałam.
Pomału otworzyłam oczy. Nie byliśmy w domu Mike'a. Byliśmy w szpitalu. Jedynie ja leżałam, bo cała reszta stała nade mną i z niepokojem mi się przyglądała.
- Co... co się stało ? - zapytałam nieprzytomnie.
- Później ci opowiemy, na razie musimy cię stąd wyciągnąć.
- Czemu ? -zapytałam nieco bardziej przytomnie.
- A mówi ci coś słowo : smok ? - usłyszałam szept.
Momentalnie oprzytomniałam, przez co zleciałam z łóżka szpitalnego. Cała czwórka zachichotała.
- Bardzo śmieszne - mruknęłam - Tylko zauważcie, że jesteśmy w szpitalu, nie ?
- Żaden problem - uśmiechnął się Mike - Fritz nas stąd wyciągnie. Udało mi się go namówić, żeby zrobił zadymę w południowej części szpitala, tylko musisz zdjąć to coś z dłoni.
No tak. Jeżeli wyszłabym z tą nalepką, podniósłby się alarm. Ostrożnie ją odkleiłam, po czym położyłam pod poduszką.
- I problem z głowy - zachichotałam.
Nagle coś się zaczęło, bo ludzie zaczęli gdzieś biec.
- Oho - mruknął Scott - Zwijamy się.
Ostrożnie zaczęliśmy iść w kierunku wyjścia.Na szczęście się udało. Wsiedliśmy do samochodu, a sekundę później wpadł do niego Fritz, i z prędkością światła odpalił silnik. Ruszyliśmy z piskiem opon.
*5 minut później*
To była szalona jazda. Okazuje się, że Fritz mógłby spokojnie startować w wyścigach ulicznych, bo chociaż jechaliśmy dość starym autem, to na zakrętach najczęściej chodziliśmy bokiem. Wreszcie zatrzymaliśmy się pod... moim domem ?? Gdy tylko wysiedliśmy, za budynkiem nagle rozległ się wybuch. Natychmiast tam pobiegliśmy, i zdążyliśmy tylko zobaczyć, jak mój dom się wali. Cholera jasna, te koszmary są jednak upierdliwe. Usiadłam na gruzach, po mnie zrobiła to reszta.
- Dobra... - zaczęłam - Wytłumaczy mi ktoś, co robiłam w szpitalu ? I czemu ostatnie co pamiętam, to jak siedzimy u Mike'a, a Vincent wchodzi z talerzem pełnym tostów ?
- To ty nam wytłumacz - powiedział Scott - Padłaś nieprzytomna na podłogę, a po karetkę zadzwoniliśmy dopiero gdy przestałaś oddychać i nie miałaś pulsu.
- Chwila... Chcesz mi powiedzieć, że umarłam, po czym ożyłam ? To nielogiczne.
- Chrzanić logikę, tak było - zadumał się Vincent, i więcej się nie odzywał.
Ja zaczęłam się kłócić ze Scott'em, a Mike i Jeremy siedzieli cicho cały czas.
====================================================
Hejka ludziska ;D Piszę późnym wieczorem, więc nieco mi odbija, a więc krótko : zamierzam zrobić nieco ostrzejszy *lenny face* rozdział, który NIE BĘDZIE DOTYCZYŁ głównej bohaterki, i nie wiem, czy mogę czy nie. Od razu ostrzegam : kto... A zresztą, na cholerę moje ostrzeżenia, skoro wszyscy pewnie i tak przeczytają, a potem coś im się będzie podobało i będzie na mnie. Taki ostry rozdział czytacie na własną odpowiedzialność ! I NIE ŻYCZĘ SOBIE PÓŹNIEJ KOMENTARZY W STYLU "jak mogłaś coś takiego napisać" "idiotyzm" I TYM PODOBNE ! Dobra, ja spadam, bo mi szajba odbija. Rano może coś napiszę. Dobranoc wszystkim, i piszcie w komentarzach, czy jesteście za/przeciw :D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top