XVI
Do sali wszedł Tae i Hoseok. Wokół głowy Hoseoka obracały się jego ledwo widocznie pierścienie. Zastanawiał się nad tym jak to możliwe, że Zoa wie o przepowiedni i jakie prawdopodobieństwo że spotkała Jimina i Tae. Prawdopodobieństwo wynosiło 0,000003% że może się to zdarzyć bez ingerencji w to innych ludzi.
-Musimy sprawdzić czyją jesteś córką. Może Wenus, a może Merkurego.
-Jak mogłabym być córką Wenus skoro to kobieta.
-Nie koniecznie córką. Wenus i Merkury transplantują strefy czasu. Mimo że urodzili sie 15 miliardów lat temu wciąż żyją, ale w innym czasie.
Wenus może być twoją babcią. Zaraz to sprawdze.
-Jak chcesz to sprawdzić.-Pyta Park zakładając ręce na piersi. Kocha Zoe tak mocno ze nie ufa nikomu. Dodatkowo irytuje go fakt, że Tae rości sobie do niej prawa.
-Spokojnie. To nie groźnie badanie.- Mówi i rzuca jednym pierscieniem w strone dziewczyny. Ona uchyla się przed jego uderzeniem.
-Co ty robisz !-Uruchamia się Jimin. Hoseok celuje w Jimina teraz to on uchyla sie od ciosu.
-Coś tu nie gra.Jako córka zakochanego w sobie Merkurego powinna się bronić. Jeśli to wnuczka Wenus powinna bronić Jimina. Chwila... Taehyung. Podejć no.-Mówi i tym razem celuje w Neptuna.
Dłonie dziewczyny automatycznie wyciągają się w kierunku Tae i tworzą wokół niego kule ochronną która odbija pierścień i wbija w ściane.
Przerażona Zoa patrzy na swoje dłonie.
Jimin warknął głucho. Podszedł do Tae i zaczął bardzo intensywnie błyszczeć.
-Jimin. Poczekaj!-Krzykneła dziewczyna. On wziął oddech i uspokojił się. Mimo to że ona go zapewniała że nie czuje nic do Neptuna, jej natura mówi co innego. Jest wnuczką Wenus.
-Jesteś wnuczką Wenus.-Wypowiada na głos myśli Jimina Hoseok.
-Wenus od zalania dziejów jest żoną Marsa.-Odzywa się wchodzący do sali Namjoon. To zdanie sprawia że najmłodszy uśmiecha się szeroko. Po chwili jednak uśmiech znika z jego twarzy bo widzi wściekły przeszywający go wzrok Jimina.
-Nie zadzierajcie z potomkiem ziemi.-Mówi Min Yoongi.
Zoa wpatruje się w swoje dłonie oddychając nierówno. Ona i Jimin. Ona jest pewna że go kocha. Chociaż wszystko tak szybko. Czemu nie mogła go obronić czemu mogła chronić Taehyunga. Co było nie tak z jej babcią.
-Zoa.-Odzywa się Hoseok po raz pierwszy odezwał się do niej po imieniu.-Może bedzie lepiej jak odpoczniesz.Jimin odprowadzisz ją do jakiejś komnaty. Wszyscy zostajemy tu. Obiekt musi być obserwowany.-Obiekt dociera do niej tym teraz jest. Obiektem. Jimin chwyta ją za ramię i prowadzi przez długie korytarze.
-Jimin. Zabierz mnie stąd. -Mówi prawie płacząc. Nie wie kim jest ani co się z nią dzieje. Czuje się jakby zdradziła Jimina, a to jej ciało. Ona sama nie była świadoma. Mimo jej prośby on nie może. Boli go to co przed chwilą się stało. Nie godzi się z tym odrzuceniem.
*Cholerna matko Ziemio.-Zwraca się z myślach do swojej przodkini.-Czy przez nienawiść do Wenus nie pozwolisz mi jej mieć?*-Zoa wyszarpuje się z jego uścisku. Staje przed nim i bierze w swoje drobne dłonie jego twarz. Patrzy w jego zamyślone oczy. Czy on z niej zrezygnował. Przez jeden gest, który był poza jej kontrolą.
Gładzi kciukiem jego ciepły policzek i całuję. Najpierw czoło chłopaka. Potem policzki, a na końcu jego malinowe pełne usta.
-Kocham Cię bez względu na to co się dzieje. Nieważne co bedzie Ci wmawiał Taehyung. -Mówi. Oczy dziewczyny zachodzą łzami. Opiera się czołem o czoło chłopaka. Chcę odpowiedzi. Wybaczenia czegokolwiek. Chłopak stał nieruchomo w końcu tylko lekko ją objął i złożył na jej ustach delikatny pocałunek. Jego zamglone oczy wreszcie skupiły się na jej twarzy. Bedzie o nią walczył już teraz to wie.
C.D.N.
Standardowo napiszcie jak wam się podoba :****
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top