Rozdział 2
Pierwsza okazja trafiła mi się koło godziny 23, gdy większość domowników spała, a mój pokój, który dzieliłam z bratem, był pusty(wyjechał z klasą na wycieczkę integracyjną).
Otworzyłam liczący ponad 500 stron tom. Pachniał biblioteką - nic szczególnego. Otworzyłam na spisie treści. Było tam wiele ciekawych podpunktów, ale ja postanowiłam pojechać od samego początku. Pierwszy był oczywiście wstęp. Zaczęłam czytać:
Witaj w mojej książce.
Jak widać, piszę ją własnoręcznie i jest to jeden z dziesięciu takich - również własnoręcznie napisanych - egzemplarzy.
Pierwsze co powinniście o mnie wiedzieć na wstępie, to to, że książka ta napewno nie trafiła w twoje ręce przypadkowo. Jeżeli teraz to czytasz oznacza to, że ja sobie tak zażyczyłem. Najważniejsze jest to, żeby nikt nie wiedział o tym, że weszłeś w posiadanie tej książki.
Nazwijmy mnie Popiołowe skrzydło, mój wiek i prawdziwe imię nie są istotne.
Życzę udanej lektury.
Pod spodem narysowany był kłaniający się anioł. Widać było, że autor tego szkicu miał nie małą wprawę. Przeszłam do rozdziału pierwszego.
Fiolki i co warto o nich wiedzieć
1)Kiedy znajdziesz fiolkę i wypijesz jej zawartość, po paru minutach powinnaś/powinieneś posiadać już parę skrzydeł. Mogą one być czarne, białe lub szare. Kolor pokazuje nam, do jakiej grupy należymy (więcej o grupach, parę rozdziałów dalej)
2)Duży problem stanowi ukrycie skrzydeł przed innymi, dlatego też wiele osób używa jednej z naszych specjalnych umiejętności, czyli sprawienia iż nasze skrzydła są niewidzialne. Jest to jednak pomocne jedynie dla dziewcząt i to latem(krótkie bluzki, z dziurą na plecach przez którą skrzydła mogą "wystawać"). Jednak i tak uciążliwe jest unikanie dotyku innej osoby(skrzydła są ciągle możliwe do wyczucia - o ukryciu więcej w następnych rozdziałach)
Strony były bogato ozdobione ilustracjami, a tekst miał dwa charaktery pisma.
3)Fiolki są nie tworem ludzkim, ale naturalnym. Wiem z pewnych źródeł, że rocznie powstaje takich 10 i są losowo rozmieszczone na całym świecie i, że kiedy ktoś wypije jedną, to gdzieś na świecie w równym czasie skrzydła otrzyma osoba z którą jest się powiązanym szczególną więzią i jest możliwe porozumiewanie telepatycznie po 10 dniach od wypicia napoju (nie jest to związane z kolorem skrzydeł).
Zaraz, zaraz...przecież ja nie gadam z nikim telepatycznie. Może jestem jakaś nienormalna..? No tak, piętnastolatka posiadająca piękne czarne skrzydła. Szczerze, to wolałabym białe. Albo chociażby szare.
- Natalia! Co ty tam robisz? - głos zaspanej mamy sprawił, że szybkim ruchem schowałam książkę pod poduszkę
- Nic, już idę spać. Dobranoc - odpowiedziałam
-Dobranoc..
''Przeczytam tę książkę i znajdę innych 'skrzydlatych'. Na pewno..." pomyślałam i pozwoliłam sobie zapaść w sen.
*
Wstałam wyjątkowo wcześnie. O godzinie 8 rano. Była sobota. Postanowiłam poświęcić większość dnia na czytanie o mojej przypadłości, ale moja mama postanowiła się wtrącić.
-Natalia, pamiętaj, że musisz dzisiaj pojechać do konia kuzynki i go rozjeździć czy jak to się to po waszemu mówi. - powiedziała, puściła mi oko i wyszła z domu po zakupy
-Co..? Ja..? Rozjeżdżać..? Cudzego..? Konia..? SAMA...?! No nie! - już biegłam po schodach do piwnicy po mój rower. Jeśli chodzi o książkę - książka nie zając, nie ucieknie.
Konno jeździłam od 3 klasy podstawówki. Miałam już brązową odznakę i przygotowywałam się do srebrnej. Jeździłam regularnie. Okazało się, że moja kuzynka podziela moją pasję a jako, że ma własnego konia to od czasu do czasu, gdy wyjeżdża, to ja mogę się nim zajmować. Tego dnia na jazdę konną poświęciłam prawie cały dzień.
Gdy dojechałam do stadniny była już godzina 10. Szybko osiodłałam konia i pojechałam na plac skokowy(było to jedyne wolne miejsce, a w teren nie mogłam jechać, ponieważ musiałam trzymać się rozpiski Kasi - kuzynka). Kłusowałam przez prawie dziesięć minut, robiąc liczne przejścia, koła i wolty. Kiedy stwierdziłam, ze rozgrzewka dobiegła końca, zebrałam dosiadanego wałacha i zabrałam się do trudniejszych rzeczy. Moja kuzynka miała zapisane na dzisiaj "poćwiczyć zwroty na przodzie i na zadzie". Postanowiłam zrealizować jej plan dodając do niego parę nadprogramowych elementów. Tak więc przez godzinę ćwiczyłam przejścia, zwroty na zadzie i przodzie oraz ustępowanie od łydki. Koń był bardzo chętny do współpracy więc wszystko szło jak po maśle. Po udanej jeździe nagrodziłam Scottena i odprowadziłam do stajni(oczywiście po rozsiodłaniu). Po dwugodzinnej przerwie postanowiłam poćwiczyć z nim trochę z ziemi. Okazało się(Kasia zataiła to przede mną, nie wiem dlaczego), że koń umie już na zawołanie, cofać się i wykonywać Lewadę. Jeśli o mnie chodzi to zaczęłabym zapewne od jazdy bez ogłowia i zdobyciu końskiego zaufania, ale nie wiem, może i tego nie dowiedziałam się od Kasi.
Kiedy wróciłam ze stajni okazało się, że jest już koło siedemnastej, więc pozostało mi zrobienie lekcji i pójście spać, ale ja oczywiście uprzednio sięgnęłam po książkę. Nie chciało mi się czytać od początku. Wyjątkowo mocno interesował mnie dział opisujący rzekome 'grupy', ale cóż. Postanowienie, to postanowienie.
NA WSTĘPIE - TROCHĘ O MNIE
Piszę tę książkę wbrew wszystkim naszym 'zasadom, obowiązkom i prawom'. Postanowiłem uświadomić wszystkich 'zagubionych' i pomóc im dotrzeć do miejsca w którym poczują się pewnie i nauczą panować nad całym swoim potencjałem.
Hmmm...to pewnie dlatego pisze w taki specyficzny sposób i dodaje różne buźki. W sumie to taką książkę czyta się o wiele przyjemniej. Widać ile chłopak włożył w to pracy.
Wydałem tak mało książek, ponieważ też muszę się uczyć i dodatkowo jeszcze muszę ukrywać efekt mojej wielogodzinnej pracy. Często po nocach. Tak się składa, że planuję wydać jeszcze jeden tom ale ten już będzie skupiał się bardziej na miejscach, które każdy skrzydlaty powinien znać. Wiem jakie to ważne, dlatego muszę to tam umieścić.
Mimo wieloletnich wojen między grupami wciąż jest szansa na sojusz i powrót do dawnej siły. Żebyśmy znowu mogli być silni i strzec zwykłych ludzi przed ...... - widać było, że ktoś wyciął ten fragment (dziura w stronie). Fajnie wiedzieć..
Zamknęłam książkę zrezygnowana. Nie doczytałam - ku memu nieszczęściu - ostatniego akapitu..
Kolor skrzydeł decyduje o przynależności do danej grupy. Im ciemniejszy tym gorzej. Jeżeli to czytasz i masz szary (już nie mówiąc o czarnym!) kolor skrzydeł to nawet nie próbuj używać jakichkolwiek zaklęć! To sprawi, że osoby z twojej grupy będą mogły Cię namierzyć(zakładając, że zrobisz to pierwszy raz), a jeśli osoba, z którą jesteś połączony/a ma inny kolor skrzydeł zerwie z tobą kontakt na zawsze(zło-dobro...nie może współpracować - ustalenie rady).
Mogę jeszcze dodać, że taki kontakt nawiązuje się (po utraceniu go, bo jeśli się go nie posiada)poprzez miłość albo głęboką przyjaźń. Czasami zdarza się nawet taki kontakt między dwoma różnymi grupami...i ja coś o tym wiem...
-----------------------------------
Hej, hej!
Mam nadzieję, że się podoba!
Wiem, że kilka gwiazdek i trochę więcej wyświetleń to mało ale nawet nie wiecie jak bardzo może mnie to zmotywować!
Dobranoc/dzień dobry (nie wiem kiedy to czytasz :") :P)
mary_writer
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top